Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Co słonko widziało - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 września 2016
E-book: EPUB, MOBI
4,99 zł
Audiobook
12,72 zł
4,99
499 pkt
punktów Virtualo

Co słonko widziało - ebook

"Patataj, patataj, pojedziemy w cudny kraj...", a w trakcie tej podróży dowiemy się, co widziało słonko, wędrując po niebie, i kto namalował tęczę... Tajemniczy świat przyrody stanie się w ten sposób bliższy i bardziej zrozumiały dla każdego młodego czytelnika, a o dobrą zabawę zatroszczy się sam Stefek Burczymucha. Co słonko widziało to zbiór wierszy dla dzieci, stanowiących lekturę obowiązkową dla uczniów szkół podstawowych. Opowiadają o życiu na wsi, o przyrodzie i różnych sytuacjach z nią związanych.
Lektura dla klasy I Szkoły Podstawowej

Kategoria: Podstawówka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7791-549-3
Rozmiar pliku: 4,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Podróż na bocianie

Daneczkowi, choć tak mały,

Dziwnie ciasne się zdawały

Bielonego domku ściany,

Dziwnie niski dach słomiany,

Więc pomyślał: „Wiem, co zrobię,

Podróżnikiem będę sobie!”

No i poszedł. – Stał nad rzeką

Domek Danka niedaleko,

A że zwykle do podróży

Jest potrzebny statek duży,

O czym łatwo z Robinsona

Każdy, kto chce, się przekona,

Więc skierował Danek kroki

Nad brzeg stromy i wysoki.

Tutaj wszakże niespodzianie

Osobliwsze miał spotkanie

Z boćkiem w własnej swej osobie,

Który trzymał kiełbia w dziobie.

Danek w prośby: – Mój bocianie,

Gdzie okrętów tu dostanie?

– Statków nie ma tu ni łodzi,

Ale jeśli o to chodzi,

To po dawnej znajomości

Grzbietem służę jegomości.

Tu zatrzepał w wielkie loty.

No, cóż było do roboty?

Danek skoczył jak na konia

I pomknęli het, nad błonia!

Szczerze powiem moje zdanie:

Licha podróż na bocianie!

Ledwie rzekę przelecieli,

Ledwo wioska się zabieli,

Ledwie żaby skrzekną w błocie,

Już ustaje bocian w locie

I z klekotem w trawy spada:

– Popas tutaj! Niech pan zsiada!

Bardzo jeszcze wielka łaska,

Jeśli dziobem choć zaklaska

I ostrzeże pierwej o tym,

Że popasać chce nad błotem!

Bo gdy żabie się, niebodze,

Zdarzy spotkać z nim na drodze,

To o jeźdźca ani pyta:

Prosto w moczar brnie, i kwita!

A cóż! Każdy ma gospodę:

Dom – kto dom, a bocian wodę.

Sprzykrzył Danek te reduty:

Mokre nogi, mokre buty…

Gdy więc bocian krąg zatoczył,

Puścił go się, z grzbietu skoczył

I zmęczony długim lotem

Za domowym stoi płotem.Parasol

Wuj parasol sobie sprawił,

Ledwo w kątku go postawił,

Zaraz Julka, mały Janek

Cap! za niego, smyk! na ganek.

Z ganku w ogród i przez pola

Het, używać parasola!

Idą pełni animuszu:

Janek, zamiast w kapeluszu,

W barankowej ojca czapce,

Julka w czepku po prababce,

Do wiatraka pana Mola!…

A wuj szuka parasola.

Już w ogrodzie żabka mała

Spod krzaczka ich przestrzegała:

– Deszcz, deszcz idzie! Deszcz, deszcz leci!

Więc do domu wracać, dzieci!

Mała żabka, ta na czasie

Jak ekonom stary zna się

I jak krzyknie: – Deszcz! – to hola!

Trza tęgiego parasola!

Lecz kompania nasza miła

Wcale żabce nie wierzyła.

– Deszcz, deszcz idzie! Deszcz, deszcz leci!

Taka żaba!… Wielkie rzeczy!

Co nam wracać za niewola!

Czy nie mamy parasola?

Wtem się wicher zerwie srogi,

Dzieci w krzyk i dalej w nogi…

Szumią trawy, gną się drzewa,

To już nie deszcz, to ulewa;

A najgorsza teraz dola

Nieszczęsnego parasola.

W górę gną się jego żebra,

Deszcz nań chlusta jakby z cebra,

Pękł materiał… Aż pod chmury

Wzniósł parasol pęd wichury.

Darmo dzieci krzyczą: – Hola!

Łapaj! Trzymaj parasola!

Nie wiem, jak się to skończyło,

Lecz podobno niezbyt miło;

Żabki o tym może wiedzą,

Co pod grzybkiem sobie siedzą.

– Prosim państwa, jeśli wola,

Do naszego parasola!

mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij