-
promocja
Co twoje ciało wie o szczęściu - ebook
Co twoje ciało wie o szczęściu - ebook
Szczęście to nie tylko stan umysłu - to również stan ciała.
Autorka bestsellera „New York Timesa” Dzienniki wdzięczności.
Na ogół jesteśmy przekonani, że mózg to superkomputer, który dyktuje ciału, jak ma się zachowywać i reagować. Nowe badania pokazują jednak, że często jest na odwrót: ciało reaguje pierwsze, a mózg odbiera i interpretuje wysyłane przez nie sygnały.
Janice Kaplan przedstawia dowody na to, że nasze czujące ciała bywają mądrzejsze od myślących umysłów. Rozmawia z ekspertami i przybliża ich dokonania naukowe w charakterystyczny dla siebie, pełen humoru sposób. Wskazuje nieoczekiwane powiązania pomiędzy umysłem a ciałem, a także zdradza, które kolory są najszczęśliwsze i dlaczego wino najlepiej smakuje w Paryżu.
Dowiedz się, jak dzięki ciału zwiększyć kreatywność i pewność siebie, i odkryj, jak radzić sobie z bólem. Znajdziesz tutaj wskazówki i strategie, które pomogą ci w zupełnie nowy sposób spojrzeć na własne ciało, tak by uczynić każdy dzień szczęśliwszym.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Poradniki |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8338-622-5 |
| Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W drodze na ostatnie wakacje, na które wybrałam się z mężem, przeżyłam niekończący się dzień poszukiwań zagubionego bagażu i niewytłumaczalnych opóźnień lotu. Stałam bezradnie na małym lotnisku, na którym w końcu wylądowaliśmy, czułam się sfrustrowana i na wszystko narzekałam. Miałam desperacką potrzebę pozytywnego spojrzenia na sytuację, postanowiłam więc wykonać małe ćwiczenie wdzięczności.
Wzięłam głęboki oddech. Już wiedziałam, że sobie poradzę.
– Nasz bagaż zaginął, ale w torbie podręcznej mam przynajmniej kostium kąpielowy! – powiedziałam pogodnie do męża.
Roześmiał się, a ja uspokoiłam się na tyle, by opuścić lotnisko, nie wybuchając płaczem. Ale nie zaznałam spokoju, póki nie dotarliśmy do małej łodzi motorowej, która miała nas zabrać na wyspę, gdzie miałam się w końcu prawdziwie zrelaksować. W falach oceanu skrzyły się promienie słońca, twarz owiewała mi ciepła, łagodna bryza. Po zaledwie dziesięciu minutach na morzu poczułam błogie szczęście – jak gdyby nic irytującego się wcześniej nie wydarzyło. Nagła euforia była cudownym uczuciem; dzięki niej zupełnie inaczej spojrzałam na to, co się wydarzyło. W idyllicznej scenerii nie musiałam już podejmować świadomej decyzji, by odczuwać wdzięczność i pozytywne emocje. Moje ciało samo wysyłało wiadomość o szczęściu.
Większość rozważań na temat szczęścia sugeruje, że źródłem radości i przyjemności jest wyłącznie umysł i że w każdej sytuacji mamy moc kontrolowania naszego samopoczucia. Częściowo również jestem zwolenniczką tego poglądu. Podczas wykładów, które prowadzę w całym kraju w związku z moimi bestsellerowymi _Dziennikami wdzięczności_, wyjaśniam, że kluczem do szczęścia jest zmiana perspektywy – właśnie to zrobiłam na lotnisku. Wskazuję, jak przeramować każdą sytuację bądź wydarzenia życiowe, by dało się dostrzec w nich dobro, i cieszę się, że tak wielu ludziom pomogłam odnaleźć wdzięczność w ciężkich chwilach.
Jednak wówczas na łodzi zrozumiałam, jak ważne jest znalezienie się w sytuacji, w której ciało może reagować równie pozytywnie jak umysł. Uderzyła mnie myśl, iż szczęście nie jest wyłącznie świadomym wyborem. Ono pochodzi z każdej tkanki, z każdego ścięgna i z każdej komórki naszego ciała. Bardzo często ciało wysyła sygnały świadczące o samopoczuciu, a świadomy umysł bardziej na nie _reaguje_, niż je kontroluje.
To rozpoznanie wydaje się wstrząsające. Zwykliśmy sądzić, że świadomy umysł jest jedynym źródłem naszych uczuć i emocji. W pełni kontrolujemy, jak się czujemy i co robimy. Taki pogląd oznacza jednak, że tracimy z oczu moc ciała, które zdecydowanie jest partnerem w tej dyskusji. Komik John Mulaney zażartował, iż tak naprawdę nie wie, co wyprawia jego ciało poza tym, że przenosi głowę z pomieszczenia do pomieszczenia¹. Publiczność wybuchła śmiechem, bo większość z nas uważa tak samo. Każdy wie, że trzeba dbać o ciało, by cieszyło się zdrowiem, ale poza tym wydaje się nam, że jest ono odrobinę odseparowane od „prawdziwej osoby”, którą jesteśmy. Jeśli nie jesteś zawodowym sportowcem, prawdopodobnie zgodzisz się z poglądem Mulaneya, że ciało to przede wszystkim środek transportu dla komputera usadowionego ponad twoimi ramionami.
Większość z nas na pewno zgodzi się również z tym, że ciało jest zawodne – nie jest wystarczająco silne, czasem pobolewa, a nawet boli, jest ofiarą wirusów i bakterii, zawodzi, gdy się starzeje. Rozmaite problemy, które zbyt często nam się przydarzają, stawiają nas w opozycji do ciała. Postrzegamy je więc jako wyzwanie, któremu musimy sprostać, a nie jako partnera w drodze ku szczęściu. Ale prawda jest taka, że ciało _chce_ naszego szczęścia i dobrostanu. Jego najważniejszym celem jest wysyłanie informacji, dzięki którym będziesz się rozwijać, rozkwitać, i nigdy – na ile tylko potrafi – nie przestanie zasilać twojego umysłu bodźcami zmysłowymi (obrazami, dźwiękami, zapachami, smakami, dotykiem). Biolodzy ewolucyjni jednoznacznie twierdzą, że nadrzędnym celem każdego gatunku – ludzi, psów, małp, mrówek czy krokodyli – jest zdolność do reprodukcji i troska o młode osobniki. W przypadku ludzi wymaga to dużego nakładu czasu i energii, twoje ciało pracuje więc niesamowicie ciężko, by utrzymać równowagę i pełnię sił.
Kiedy zrozumiemy, że ciało robi wszystko, by pomóc nam odczuwać szczęście, możemy je w tym wspierać, zamiast umniejszać. Ciało zawiaduje hormonami szczęścia, które uwalnia w różnych sytuacjach – od ćwiczeń fizycznych po seks. Sprawia, że czujesz się spokojniejszy, mniej zestresowany i radośniejszy. Jak na ironię, niektóre z najbardziej niebezpiecznych i uzależniających narkotyków, w tym opioidy, które doprowadziły w ostatniej dekadzie do poważnego kryzysu uzależnień, imitują to, co ciało jest w stanie nam dostarczyć w naturalny sposób. A kiedy substancje chemiczne gwarantujące dobre samopoczucie występują w naturalnej postaci, są użyteczne, a nie niszczycielskie.
Nie oznacza to, że nasze ciała zawsze i wszystko robią dobrze. Antybiotyki, szczepionki, insulina, zabiegi chirurgiczne oraz inne wynalazki medyczne ocaliły życie wielu ludziom, zapewniły nam długowieczność i dobrą egzystencję. Bycie człowiekiem polega między innymi na zdolności do zmiany i udoskonalania siebie oraz świata. Jednak przy tej okazji nie możemy tracić z oczu zmysłów, które są źródłem różnych informacji, hormonów, które wpływają na nasz nastrój, i układu nerwowego, dzięki któremu odczuwamy ból i przyjemność.
Zamieszkujemy nasze ciała, ale zadziwiająco niewiele wiemy o tym, jak funkcjonują. Neurobiolodzy poświęcają ogrom czasu na badanie mózgu i wielu z nich uznaje, że umysł i ciało ściśle ze sobą współpracują. Nie da się zrozumieć jednego bez drugiego.
CIAŁO DZIAŁA PIERWSZE
Kiedyś wyobrażałam sobie, że „ja” to „ja” gdzieś w mojej głowie. Zaczęłam brać pod uwagę inny punkt widzenia, gdy pisałam _Dzienniki wdzięczności_. Wtedy zdałam sobie sprawę, że wyjście na spacer lub podziwianie przepięknego zachodu słońca może zmienić moje samopoczucie – sprawić, że poczuję się bardziej wdzięczna i spokojna. Od tamtego czasu coraz częściej myślałam o tym, że ciało codziennie wpływa na moje szczęście i dobrostan. Problem polega na tym, że nie zawsze zdajemy sobie sprawę, jak to się odbywa, tracimy więc szansę na poprawę i wzbogacenie naszego życia.
Często myślimy, że podejmujemy racjonalne decyzje, a tymczasem po prostu reagujemy na sygnały ciała. Antonio Damasio, profesor psychologii, filozofii i neurologii z Uniwersytetu Południowej Kalifornii, szczegółowo opisał źródła emocji i działania. Twierdzi, że lubimy myśleć o naszym mózgu jako decydencie, podczas gdy jest zupełnie inaczej. „Bez ciała nie ma świadomości”², mówi profesor. Mózg działa zatem jako jeden z dwóch równorzędnych partnerów (drugim jest ciało), którzy kształtują nasze zachowania.
Ciało wysyła nam informacje za pomocą setek subtelnych wskazówek, takich jak uwalnianie hormonów, zmiana ciśnienia krwi czy wzrost lub spadek temperatury. Kiedy nocą w ciemnym zaułku poczujesz łomotanie serca, prawdopodobnie wybierzesz inną drogę. W tym momencie pojawia się kwestia, którą należy rozstrzygnąć: czy serce zaczyna gwałtownie bić, bo jesteś przerażony, czy jesteś przerażony, ponieważ serce zaczyna łomotać? Jeśli jesteś osobą skupioną na umyśle (jak większość z nas), to pytanie wydaje ci się niemal niemądre. Oczywiście, że to mózg wysyła wiadomość o zagrożeniu, a rezultatem jest reakcja fizyczna! Jednak wielu naukowców twierdzi, że popełniamy błąd, wierząc, iż władza należy do mózgu, ponieważ tak naprawdę pierwsze jest ciało.
Jedna z najbardziej frapujących teorii odnoszących się do ludzkiego zachowania mówi, że budujemy emocje w oparciu o procesy biologiczne zachodzące w mózgu i w ciele. Wokół interocepcji (czucia trzewnego, czyli odczuwania bodźców płynących z wnętrza ciała) powstaje nowa dyscyplina naukowa zajmująca się tym, jak mózg interpretuje różne doznania w ciele. W tej chwili na przykład twoje serce bije, żołądek trawi, płuca wypełniają się powietrzem, a układ odpornościowy rozprowadza różne hormony.
„Ciało jest częścią twojego umysłu i to nie w jakiś nieokreślony i tajemniczy sposób, lecz w bardzo realnym, biologicznym sensie”³, mówi neurolog Lisa Feldman Barrett. „A to oznacza, że w każdej twojej myśli jest kawałek twojego ciała”.
Dorastamy w przekonaniu, że podejmując decyzje, należy zachować zimną krew i nie ulegać wpływowi emocji. Jednak teraz zaczynamy już rozumieć, że takie podejście jest nie tyle nierozważne, ile po prostu niemożliwe. Emocje, uczucia i reakcje fizyczne są częścią wszystkiego, co robimy. Przypisywanie świadomości wyłącznie mózgowi jest ogromnym błędem, ponieważ – jak twierdzi Damasio – „mózg jest zniewoloną widownią ciała”⁴. Według profesora wyobrażanie sobie świadomości bez ciała jest absurdem.
W XVII wieku francuski filozof René Descartes (Kartezjusz) przedstawił szerokiemu gronu odbiorców błędny pogląd, że umysł i ciało są od siebie oddzielone. Jego słynna i nader często powtarzana maksyma: „Myślę, więc jestem” mówi nam, której części duetu umysł–ciało Kartezjusz ufał. Wszystko zmieniło się pod koniec XIX wieku, kiedy to jeden z najbardziej wpływowych amerykańskich psychologów i filozofów William James (brat mojego ulubionego pisarza Henry’ego Jamesa) przewrócił pogląd Kartezjusza do góry nogami. Zaproponował radykalnie pionierską teorię emocji, twierdząc, że _zmiany w ciele wpływają na odczuwanie emocji_.
James nie miał wątpliwości, co się dzieje, gdy skręcamy nocą w ciemny zaułek. Ciało reaguje pierwsze gwałtownym biciem serca i wyrzutem adrenaliny. Umysł bada reakcję fizyczną i wyciąga wniosek – _boję się!_ Emocje, których doświadczasz, są po prostu świadomym wyrazem tego, o czym ciało już wie.
W teorii brzmi to wspaniale, niemniej podważa wszystko, co do tej pory wiedzieliśmy na swój temat. Jako ludzie jesteśmy dumni, że nasze umysły znajdują się na wyższym poziomie niż umysły innych zwierząt – zdecydowanie nie jesteśmy dżdżownicami – ale musimy pamiętać, że sam mózg jest strukturą fizyczną i częścią układu nerwowego.
Zajmijmy się przez chwilę dżdżownicami. Wiemy, że mają komórki czuciowe, które wysyłają impulsy do ich mózgów i ciał, dzięki czemu zwierzęta prawidłowo reagują na otoczenie. Kiedy jest za gorąco lub za zimno, dżdżownica zakopuje się w ziemi, żeby się chronić, a gdy czuje, że warunki są sprzyjające, wystawia głowę na powierzchnię.
A więc wprawdzie nie jesteśmy dżdżownicami, lecz tak jak one również jesteśmy przede wszystkim istotami zmysłowymi. Tak jak one mamy ośrodkowy (centralny) układ nerwowy, który reaguje na bodźce bez szczególnego ukierunkowania ze strony mózgu. Jeśli przypadkowo dotkniesz gorącego pieca, natychmiast cofniesz rękę, jeszcze zanim mózg zarejestruje, co się stało. Kiedy lekarz uderza młoteczkiem w kolano, noga podskakuje. Reakcja odruchowa? Oczywiście, nic innego. William James, Antonio Damasio i inni naukowcy chcą, abyśmy zrozumieli, że reakcja instynktowna jest po prostu pierwszym krokiem. Ciało reaguje, a _potem daje znać mózgowi, co ten ma odczuwać_. Tak więc po dotknięciu gorącego pieca do twojej świadomości dociera informacja, że ośrodkowy układ nerwowy uruchomił komórki ruchowe. Stało się coś, co wymaga dalszej analizy! Twój mózg przyjmuje dane wejściowe i uzupełnia je emocjami.
Wszyscy uczyliśmy się w szkole o ośrodkowym układzie nerwowym, ale nigdy tak naprawdę nie sądziliśmy, że nasze ciało może działać bez udziału mózgu. Mózg jawi się jako wielki komputer, który mówi nam, co robić, i informuje ciało, jak ma reagować. Myśl, że cały system często działa na odwrót – to ciało programuje komputer – jest niewiarygodnie fascynująca i zmienia naszą opinię na temat codziennych czynności.
Mózg to prawdziwy cud, ale nie jest alfą i omegą w kwestii tego, kim jesteśmy i co robimy. Metafora odnosząca się do superkomputera nie jest zatem trafna, ponieważ mózg do prawidłowego funkcjonowania wymaga ciągłych informacji od ciała. Nie jest skomputeryzowanym centrum zdalnego sterowania, które wysyła ciału wiadomości i mówi mu, jak ma się zachowywać. Ciało i umysł są ze sobą ściśle związane i w każdym momencie każdego dnia wysyłają sobie sygnały. Ciało i mózg. _Razem_ sprawiają, że jesteś tym, kim jesteś.
Spójrzmy na to z innej perspektywy. Mózg waży około półtora kilograma, więc jeśli czyjaś masa ciała wynosi (na przykład) 68 kilogramów, to zostaje jeszcze 66,5 kilograma. Natura niczego nie marnuje i dotyczy to w równym stopniu zwierząt, ludzi i roślin. Ta część ciebie, która nie jest mózgiem, odgrywa bardzo ważną rolę. Kiedy wzdychasz, śmiejesz się, kichasz lub płaczesz, mózg pospiesznie nadrabia zaległości w kwestii informacji, które wysłało ciało. Pierwsza reakcja należy do ciała, a świadomość podąża za nią.
JĘZYK SZCZĘŚCIA
Wraz z postępem technologii coraz bardziej i częściej żyjemy w swoich umysłach i urządzeniach elektronicznych, a nasze ciała stanowią niedogodność, bo musimy o nie dbać, ćwiczyć (o ile pamiętamy) na siłowni lub z internetowymi trenerami. Zamiast czerpać z nich radość, niechętnie próbujemy utrzymać je w jako takim zdrowiu, żeby nie zakłócały reszty naszego życia.
Wszyscy wiemy, że powinniśmy słuchać naszych ciał, ale niekiedy nie rozumiemy języka, którym mówią. Ostatnimi czasy ten rozdźwięk stał się jeszcze bardziej dramatyczny. Ponieważ pracujemy zdalnie z domu, a nie w biurze, i widujemy na co dzień coraz mniej osób, stajemy się jeszcze bardziej bezcieleśni. Nasz głos płynie przez komunikatory internetowe (na przykład Zoom lub Skype), nieprzypisany do żadnej postaci fizycznej. Skupiamy się na swoim wizerunku od ramion w górę, ponieważ tylko ta część ciała jest widoczna na ekranie komputera. Pewnego dnia podczas rozmowy wideo koleżanka wspomniała, że na nasze wirtualne spotkanie włożyła dżinsy. Muszę przyznać, że trochę mnie zakłopotała ta nowa definicja stroju służbowego.
– A w co zazwyczaj się ubierasz? – spytałam.
– W legginsy, w spodnie do jogi albo w coś równie wygodnego – odparła. – Dzisiaj na twoją cześć mam _odpowiednią oprawę_.
Roześmiałyśmy się; cóż, sama spędziłam wiele poranków, pisząc w domu we flanelowych spodniach od piżamy.
Strój niekoniecznie wiąże nas z naszym fizycznym ja (chociaż niekiedy tak się dzieje – to niespodzianka, którą omówimy później), ale moja koleżanka przypadkowo wybrała właściwe słowo. Ciało _rzeczywiście_ zapewnia oprawę i strukturę każdemu nastrojowi i każdej myśli. Jeśli będziecie mi dalej towarzyszyć, dowiecie się, iż według nowatorskich badań umysł i ciało mogą stanowić zgraną drużynę. Uczucie szczęścia, wdzięczności i radości emanuje więc zarówno z ciała, jak i z umysłu.
Jeśli dzięki praktykowaniu wdzięczności dowiedzieliście się już, jak być szczęśliwi, macie przewagę. Idźcie dalej tą drogą! To, czego dowiecie się z tej książki, pomoże wam to wszystko jeszcze lepiej zrozumieć. Nowym i niezwykle ekscytującym odkryciem – oprócz tego, co może osiągnąć umysł – jest fakt, że ciało i otoczenie mogą nas zainspirować do odnalezienia swojego najlepszego i najszczęśliwszego ja.
Ponieważ każdy z nas odgrywa w swoim życiu główną rolę, należy zrozumieć, że w tym spektaklu są dwie gwiazdy – ciało i umysł. Dołączcie do mnie i razem odkrywajmy, jak możemy wykorzystać fizyczność i otoczenie, by wpłynąć na swoją inwencję twórczą, zmienić perspektywę, odnosić sukcesy i być szczęśliwym. Najwyższy czas, by się dowiedzieć, na czym polega współpraca ciała i umysłu, i w ten sposób każdego dnia odnajdywać jeszcze większą radość życia i nowe możliwości rozwoju.Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1.
John Mulaney prawdopodobnie nie był pierwszą osobą, która zażartowała na temat roli ciała. Podobno już Thomas Edison powiedział: „Głównym zadaniem ciała jest noszenie mózgu”.
2.
Damasio A., _The Feeling of What Happens: Body and Emotion in the Making of Consciousness_, Harcourt Brace and Co., New York 1999, s. 3 .
3.
Armstrong K., _Interoception: How We Understand Our Body’s Inner Sensations_, „Observer”, Association for Psychological Science, 25 września 2019, https://www.psychologicalscience.org/observer/interoception-how-we-understand-our-bodys-inner-sensations.
4.
Damasio A., _The Feeling of What Happens_, s. 150 .
5.
Etkin J., _The Hidden Cost of Personal Quantification_, „Journal of Consumer Research”, 42, nr 6, kwiecień 2016, s. 967–984, https://doi.org/10.1093/jcr/ucv095; _Why Counting Your Steps Make You Unhappier_, „Duke Fuqua School of Business”, 21 grudnia 2015, https://www.fuqua.duke.edu/duke-fuqua-insights/etkin-counting-steps.
6.
Brewer J., wywiad telefoniczny z autorką, 30 sierpnia 2022 (wszystkie cytaty pochodzą z tego wywiadu).
7.
Ackerman J.M., Nocera C.C., Bargh J.A., _Incidental Haptic Sensations Influence Social Judgement and Interactions_, „Science”, 328, nr 5986, czerwiec 2010, s. 1712–1715, https://doi.org/10.1126/science.1189993.
8.
_Philosophy in the Flesh: A Talk with George Lakoff_, Edge, marzec 1999, https://edge.org/3rd_culture/lakoff/lakoff_p1.html.
9.
Ibidem.
10.
Ackerman J.M., _Incidental Haptic Sensations Influence Social Judgement and Interactions_.
11.
Eagleman D., _Incognito: The Secret Lives of the Brains_, Vintage Books, New York 2012, s. 98 .
12.
Williams L.E, Bargh J.A., _Experiencing Physical Warmth Promotes Interpersonal Warmth_, „Science”, 322, nr 5901, październik 2008, s. 606–607, https://doi.org/10.1126/science.1162548.
13.
Bargh J., wywiad z autorką, 13 września 2022 (wszystkie cytaty pochodzą z tego wywiadu).
14.
Zhong C.-B., Leonardelli G., _Cold and Lonely: Does Social Exclusion Literally Feel Cold?_, „Psychological Science”, 19, nr 9, wrzesień 2008, s. 838–842, https://doi.org/10.1111/j.1467-9280.2008.02165.x.
15.
IJzerman H. i in., _Cold-blooded Loneliness: Social Exclusion Leads to Lower Skin Temperatures_, „Acta Psychologica”, 140, nr 3, lipiec 2012, s. 283–288, https://doi.org/10.1016/j.actpsy.2012.05.002.
16.
Inagaki T.K. i in., _A Pilot Study Examining Physical and Social Warmth: Higher (Non-Febrile) Oral Temperature Is Associated with Greater Feelings of Social Connection_, „PLOs One”, 10, nr 2, czerwiec 2016, https://doi.org/10.1371/journal.pone.0156871.