Coming out - ebook
Bo w morzu plotek trudno jest złowić prawdę… wszystkie postacie i wydarzenia są wytworem wyobraźni, nie ma sensu doszukiwania się w tym opowiadaniu jakiegokolwiek drugiego dna.
| Kategoria: | Proza |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8189-889-8 |
| Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
3 czerwca — lotnisko
Na stanowisku biura podróży panował lekki chaos. Zgodnie z ustaleniami ktoś z biura miał się pojawić kwadrans po piątej — dochodziła już szósta, a nikogo nadal nie było. Do odlotu było jeszcze dwie i pół godziny, ale brak informacji był odrobinę stresujący.
Jednak ostatecznie pojawiła się zdyszana dziewczyna i bardzo wszystkich czekających przepraszając, zabrała się do pracy.
Joanna stanęła w kolejce do odprawy. Przed nią stały trzy rozchichotane panie. Wszystkie dobrze po czterdziestce — prezentujące typ: z tyłu liceum z przodu muzeum. Rozjaśnione włosy, długie tipsy, całość dobrze wysmażona na solarium. Wszystkie jak jeden mąż założyły poprzecierane dżinsy i klapki na niebotycznych obcasach. Góry stroju nieco się od siebie różniły — jedna z nich miała top odsłaniający pępek ozdobiony kolczykiem. Druga była w obcisłym body, a trzecia postawiła na asymetryczną tunikę na jedno ramię. Każda z nich objuczona była kilkoma sztukami bagażu — walizki, walizeczki, kosmetyczki…. Jednym słowem chaos i pandemonium. Joanna patrzyła na nie z uśmiechem, pewnie podobnie jak i ona dawno nie były na wakacjach i w końcu się babską ekipą skrzyknęły i postanowiły zrobić sobie wakacje w raju.
— Przepraszam — wyrwał ją z zamyślenia miły męski głos — Czy będzie pani mogła przez chwilę spojrzeć na mój bagaż. Chyba zostawiłem telefon u dziewczyny z biura podróży.
— Nie ma problemu — odpowiedziała. Gdy odszedł zaczęła się zastanawiać skąd go zna. Po chwilowej galopadzie myśli zaskoczyła — aktor znany z kilku ról w serialach oraz plotek na temat orientacji seksualnej. Większość plotkarskich serwisów obstawiało, że jest gejem — no bo przystojny, bo trzydzieści kilka lat, no bo pokazujący się na ściankach solo i ubolewało, że nie zrobił do tej pory coming out’u.
Wrócił po kilku minutach trzymając triumfalnie w ręku telefon. Grzecznie jej podziękował i każde z nich zajęło się pilnowaniem swojego bagażu i kolejki.
Oczywiście nie obyło się bez problemów przy okazji odprawy poprzedzających Joannę pań — miały solidny nadbagaż i nie pomogły szlochy, że przecież na dwa tygodnie jadą i muszą się w coś ubrać, musiały sporo dopłacić. Później nie mogły się dogadać co do miejsc — każda z nich chciała siedzieć przy oknie. Zajęły obsłudze chyba z dziesięć minut.
Gdy przyszła kolejka Joanny i gdy okazało się, że ma tylko jedną walizkę i niewielki plecak jako bagaż podręczny, a na pytanie o miejsce odpowiedziała, że obojętnie, bo to przecież nie jest lot przez Atlantyk, młody człowiek z obsługi wyglądał tak jakby chciał ją wyściskać.
Nadała bagaż i przeszła do wolnocłówki. Usłyszała jeszcze, że odprawiany za nią aktor powiedział
— Ja też nie mam żadnych preferencji co do miejsca.
Gdy odnalazła swoje miejsce w samolocie roześmiała się w myślach. Miała jeden z dwóch foteli przy wyjściu awaryjnym — zawsze uważała te miejsca za najlepsze i najwygodniejsze, bo po pierwsze tylko dwa, a nie trzy w rzędzie no i więcej miejsca na nogi.
Miała tylko nadzieję, że ktoś kto będzie siedział obok będzie mało kłopotliwy.
— O spotykamy się ponownie — usłyszała znany sobie już głos, gdy ulokowała się wygodnie na swoim miejscu, jej sąsiadem okazał się ‘zaprzyjaźniony’ aktor.
— Krzysiek — podał jej rękę.
— Aśka — podała swoją.
Był naprawdę sympatycznym towarzyszem podróży. Trochę porozmawiali, okazało się, że oboje będą w tym samym hotelu i że on także planuje tu spędzić cztery tygodnie.
Zdziwił się uprzejmie, że ona ma ze sobą tylko jedną walizkę.
— Na żadne bale się nie planuję wybierać — wzruszyła ramionami — A jak znam swoje szczęście to i tak moja walizka poleci na Malediwy.
No i niestety miała rację. Po przylocie nie była w stanie zlokalizować bagażu. Rezydentka rwała już prawie włosy z głowy, reszta grupy była porządnie zdenerwowana. Ostatecznie głosem rozsądku okazał się głos Krzyśka, który zaproponował, żeby może grupa jednak pojechała do hotelu, a rezydentka niech jej da swój numer telefonu i jak już Joanna sprawę reklamacji załatwi, to albo rezydentka po nią przyjedzie albo kogoś przyśle. Rezydentka miała wątpliwości, ale Joanna przyznała, że to dobry pomysł, niech jadą — ona sobie poradzi.
Do hotelu dotarła dwie godziny po reszcie i tu czekała na nią kolejna nieprzyjemna niespodzianka.3 czerwca — Madera
— Ja wiem, że pani rezerwowała jedynkę, ale niestety coś się rozjechało i nie ma dla pani pokoju — rezydentka miała łzy w oczach.
— Nie ma problemu, może być pokój dwuosobowy. Dopłacę — Joanna marzyła już tylko o tym, żeby wskoczyć pod prysznic i zmyć z siebie podróż i zmienić ubranie.
— Ale pani nie rozumie — dziewczyna była naprawdę bliska płaczu — W hotelu nie ma aktualnie żadnego wolnego pokoju, dopiero pod koniec tygodnia może się coś zwolnić.
— Bosko — pomyślała Joanna, opadając na kanapę — Mamy wtorek, gdzie mam przekoczować cztery dni?
— Coś się stało? — zmaterializował się Krzysztof.
Dość chaotycznie wyjaśniły mu całą sytuację i obie z niedowierzaniem usłyszały jak mówi:
— Nie ma problemu, ja mam spory apartament, jakoś się pomieścimy.
Joannę zatkało. A rezydentka uczepiła się tego pomysłu jak rzep psiego ogona.
— Naprawdę? Zgodziłby się pan, oczywiście zrekompensujemy państwu koszty…
Joanna walczyła ze sobą — a właściwie zmęczenie walczyło ze zdrowym rozsądkiem. Ostatecznie zmęczenie zwyciężyło.
Na stanowisku biura podróży panował lekki chaos. Zgodnie z ustaleniami ktoś z biura miał się pojawić kwadrans po piątej — dochodziła już szósta, a nikogo nadal nie było. Do odlotu było jeszcze dwie i pół godziny, ale brak informacji był odrobinę stresujący.
Jednak ostatecznie pojawiła się zdyszana dziewczyna i bardzo wszystkich czekających przepraszając, zabrała się do pracy.
Joanna stanęła w kolejce do odprawy. Przed nią stały trzy rozchichotane panie. Wszystkie dobrze po czterdziestce — prezentujące typ: z tyłu liceum z przodu muzeum. Rozjaśnione włosy, długie tipsy, całość dobrze wysmażona na solarium. Wszystkie jak jeden mąż założyły poprzecierane dżinsy i klapki na niebotycznych obcasach. Góry stroju nieco się od siebie różniły — jedna z nich miała top odsłaniający pępek ozdobiony kolczykiem. Druga była w obcisłym body, a trzecia postawiła na asymetryczną tunikę na jedno ramię. Każda z nich objuczona była kilkoma sztukami bagażu — walizki, walizeczki, kosmetyczki…. Jednym słowem chaos i pandemonium. Joanna patrzyła na nie z uśmiechem, pewnie podobnie jak i ona dawno nie były na wakacjach i w końcu się babską ekipą skrzyknęły i postanowiły zrobić sobie wakacje w raju.
— Przepraszam — wyrwał ją z zamyślenia miły męski głos — Czy będzie pani mogła przez chwilę spojrzeć na mój bagaż. Chyba zostawiłem telefon u dziewczyny z biura podróży.
— Nie ma problemu — odpowiedziała. Gdy odszedł zaczęła się zastanawiać skąd go zna. Po chwilowej galopadzie myśli zaskoczyła — aktor znany z kilku ról w serialach oraz plotek na temat orientacji seksualnej. Większość plotkarskich serwisów obstawiało, że jest gejem — no bo przystojny, bo trzydzieści kilka lat, no bo pokazujący się na ściankach solo i ubolewało, że nie zrobił do tej pory coming out’u.
Wrócił po kilku minutach trzymając triumfalnie w ręku telefon. Grzecznie jej podziękował i każde z nich zajęło się pilnowaniem swojego bagażu i kolejki.
Oczywiście nie obyło się bez problemów przy okazji odprawy poprzedzających Joannę pań — miały solidny nadbagaż i nie pomogły szlochy, że przecież na dwa tygodnie jadą i muszą się w coś ubrać, musiały sporo dopłacić. Później nie mogły się dogadać co do miejsc — każda z nich chciała siedzieć przy oknie. Zajęły obsłudze chyba z dziesięć minut.
Gdy przyszła kolejka Joanny i gdy okazało się, że ma tylko jedną walizkę i niewielki plecak jako bagaż podręczny, a na pytanie o miejsce odpowiedziała, że obojętnie, bo to przecież nie jest lot przez Atlantyk, młody człowiek z obsługi wyglądał tak jakby chciał ją wyściskać.
Nadała bagaż i przeszła do wolnocłówki. Usłyszała jeszcze, że odprawiany za nią aktor powiedział
— Ja też nie mam żadnych preferencji co do miejsca.
Gdy odnalazła swoje miejsce w samolocie roześmiała się w myślach. Miała jeden z dwóch foteli przy wyjściu awaryjnym — zawsze uważała te miejsca za najlepsze i najwygodniejsze, bo po pierwsze tylko dwa, a nie trzy w rzędzie no i więcej miejsca na nogi.
Miała tylko nadzieję, że ktoś kto będzie siedział obok będzie mało kłopotliwy.
— O spotykamy się ponownie — usłyszała znany sobie już głos, gdy ulokowała się wygodnie na swoim miejscu, jej sąsiadem okazał się ‘zaprzyjaźniony’ aktor.
— Krzysiek — podał jej rękę.
— Aśka — podała swoją.
Był naprawdę sympatycznym towarzyszem podróży. Trochę porozmawiali, okazało się, że oboje będą w tym samym hotelu i że on także planuje tu spędzić cztery tygodnie.
Zdziwił się uprzejmie, że ona ma ze sobą tylko jedną walizkę.
— Na żadne bale się nie planuję wybierać — wzruszyła ramionami — A jak znam swoje szczęście to i tak moja walizka poleci na Malediwy.
No i niestety miała rację. Po przylocie nie była w stanie zlokalizować bagażu. Rezydentka rwała już prawie włosy z głowy, reszta grupy była porządnie zdenerwowana. Ostatecznie głosem rozsądku okazał się głos Krzyśka, który zaproponował, żeby może grupa jednak pojechała do hotelu, a rezydentka niech jej da swój numer telefonu i jak już Joanna sprawę reklamacji załatwi, to albo rezydentka po nią przyjedzie albo kogoś przyśle. Rezydentka miała wątpliwości, ale Joanna przyznała, że to dobry pomysł, niech jadą — ona sobie poradzi.
Do hotelu dotarła dwie godziny po reszcie i tu czekała na nią kolejna nieprzyjemna niespodzianka.3 czerwca — Madera
— Ja wiem, że pani rezerwowała jedynkę, ale niestety coś się rozjechało i nie ma dla pani pokoju — rezydentka miała łzy w oczach.
— Nie ma problemu, może być pokój dwuosobowy. Dopłacę — Joanna marzyła już tylko o tym, żeby wskoczyć pod prysznic i zmyć z siebie podróż i zmienić ubranie.
— Ale pani nie rozumie — dziewczyna była naprawdę bliska płaczu — W hotelu nie ma aktualnie żadnego wolnego pokoju, dopiero pod koniec tygodnia może się coś zwolnić.
— Bosko — pomyślała Joanna, opadając na kanapę — Mamy wtorek, gdzie mam przekoczować cztery dni?
— Coś się stało? — zmaterializował się Krzysztof.
Dość chaotycznie wyjaśniły mu całą sytuację i obie z niedowierzaniem usłyszały jak mówi:
— Nie ma problemu, ja mam spory apartament, jakoś się pomieścimy.
Joannę zatkało. A rezydentka uczepiła się tego pomysłu jak rzep psiego ogona.
— Naprawdę? Zgodziłby się pan, oczywiście zrekompensujemy państwu koszty…
Joanna walczyła ze sobą — a właściwie zmęczenie walczyło ze zdrowym rozsądkiem. Ostatecznie zmęczenie zwyciężyło.
więcej..
W empik go