Córka ognia. Seria Córki Żywiołów - ebook
Córka ognia. Seria Córki Żywiołów - ebook
Nie bój się siebie i tego, co czujesz. Nie uciekaj przed sobą.
Sofia od zawsze czuła się inna. Częste przeprowadzki i nietypowa, egzotyczna uroda nie ułatwiały jej życia. Po śmierci matki dziewczyna odnajduje ukrywane latami listy od ojca, którego nigdy nie poznała. To dopiero początek wielkich zmian w jej życiu. Ostatnio coraz częściej powraca do niej sen o tajemniczej kobiecie przy ognisku… z przerażeniem odkrywa też, że słyszy w głowie głos, który zdaje się przepowiadać przyszłość.
Sofia postanawia ruszyć śladami ojca, które prowadzą ją do rozgrzanej słońcem Andaluzji. Nie spodziewa się jednak, że nie tylko przyjdzie jej zmierzyć się z prawdą o swoim przeznaczeniu, ale i stanie oko w oko z wielkim niebezpieczeństwem. Niczym mroczne cienie tropem dziewczyny podążają osoby, które wiedzą o niej więcej niż ona sama… Dopiero w obliczu zagrożenia Sofia zdaje sobie sprawę, że ktoś, na kogo zawsze może liczyć, niepostrzeżenie zawładnął jej sercem.
Jakie tajemnice przyjdzie odkryć Sofii?
Czy będzie potrafiła odróżnić prawdę od kłamstwa, a oszustwo od miłości?
Jak poradzi sobie z dziedzictwem córek ognia?
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Obyczajowe |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8427-174-2 |
| Rozmiar pliku: | 2,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Anna Gąsiorowska
@annsbooksland
Dorota Gąsiorowska po raz kolejny mnie zauroczyła. Uwielbiam historie, które tworzy. _Córka ognia_ rozpaliła we mnie multum emocji, zachwyciła i zainspirowała. To powieść, której nie sposób odłożyć! Magia, amulety, siła kobiet, tajemnice z przeszłości oraz silne uczucie – ta historia przyciąga jak magnes. Miałam wrażenie, że jestem w środku tych wszystkich wydarzeń. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie.
Anna Ficek
@ficek_anna
_Córka ognia_ to skąpana w hiszpańskim słońcu powieść, w której Dorota Gąsiorowska odsłania baśniowy świat na granicy jawy i snu, gdzie przeszłość przeplata się z teraźniejszością, a moc przeznaczenia prowadzi do odnalezienia swojego miejsca na ziemi. Uwielbiam takie nietuzinkowe połączenia!
Ewa Pajdzik-Mętel
autorka bloga „Nie tylko o książkach”
Fascynująca opowieść o odkrywaniu magicznego przeznaczenia. Naznaczona dziedzictwem córek ognia podróż do słonecznej Andaluzji okazuje się wyprawą pełną rodzinnych sekretów, zwodniczej miłości i afirmacji naturalnego piękna. Dorota Gąsiorowska stworzyła niezwykłą powieść, która pobudza wyobraźnię niczym najpiękniejsza baśń.
Miłka Kołakowska
@mozaikaliteracka
Dorota Gąsiorowska pięknie maluje słowem – potrafi zahipnotyzować czytelnika swoimi powieściami. Historie opowiedziane w _Córce ognia_ udowadniają, że nie należy się bać swoich uczuć i zawsze walczyć o siebie. Rodzinne tajemnice, listy, które nigdy nie ujrzały światła dziennego i powracający sen: to dopiero początek tego, co czeka was na kartach tej powieści.
Magdalena Mierzynska
@wyzwanie_zaczytanie
_Córka ognia_ to porywająca historia pełna tajemnic, których odkrywanie staje się dla czytelnika niezapomnianym przeżyciem. Ta wypełniona kobiecym duchem opowieść to lektura obowiązkowa dla miłośników dobrej prozy. Dorota Gąsiorowska po raz kolejny czaruje słowami, więc przeczytajcie tę książkę jak najszybciej!
Wioleta Sadowska
subiektywnieoksiazkach.plELIANA
Budzę się jeszcze przed świtem, ale wiem, że lada chwila zza szczytu Velety wychyli się słońce. Przywykłam do panującego w górach chłodu, ale dziś jest mi wyjątkowo zimno. W tym roku lato przyszło później i teraz topniejący śnieg zamienia spokojne i dobrze mi znajome strumienie w rwące potoki. Wiem, że już nie zasnę, dlatego wstaję z posłania i wkładam ciepłą sukienkę z grubego lnu, a ramiona okrywam wełnianą chustą. Jem przygotowane przez abuelę śniadanie. Ser i czerstwy chleb, który pogryzam na przemian z oliwkami. Smakują wybornie. Na koniec wypijam mleko. Sądząc po tym, że wciąż jest lekko ciepłe, podejrzewam, że abuela musiała niedawno wydoić naszą kozę Lupitę i pewnie wkrótce po tym wyszła z chaty.
Przyzwyczaiłam się, że często zostaję sama. Potrafię radzić sobie w surowej krainie gór. Zastanawia mnie jedynie to, dlaczego abuela wciąż uparcie sprzeciwia się, bym wreszcie mogła kiedyś towarzyszyć jej w wędrówce. Nigdy nie mówi, dokąd idzie, ale wiem, że schodzi do doliny Poqueira i do znajdujących się niżej osad. Kilka razy szłam za nią, ponieważ mi na to pozwoliła, ale kiedyś bardzo na mnie nakrzyczała, i odtąd nie próbuję jej śledzić. Zresztą podejrzewam, że jako bruja zna każdy mój ruch. Pewnie wie nawet, że właśnie wstałam i zjadłam pozostawione przez nią jedzenie.
Jestem już prawie panienką, niedługo skończę trzynaście lat. Abuela traktuje mnie jednak tak samo jak wtedy, gdy byłam kilkulatką. Domyślam się, że trzymając mnie z dala od ludzi, stara się mnie przed czymś chronić. Ale we mnie na przekór temu rośnie chęć, by wreszcie poznać ten tajemniczy, a przez to jeszcze bardziej pożądany świat. Czasami abuela wraca po kilku dniach. Bywa, że jej nieobecność się przedłuża. Zwykle idzie na piechotę znanymi jej górskimi dróżkami, którymi można szybciej dotrzeć do doliny. Od czasu do czasu zabiera ze sobą naszego osiołka, a wówczas Thiago przychodzi objuczony licznymi tobołkami z zapasami jedzenia. Na szczęście dziś został ze mną. Nie lubię, kiedy abuela zabiera go ze sobą, choć wiadomo, że z jego pomocą łatwiej jej cokolwiek przewieźć.
– Hola, Thiago – witam się z przyjacielem, który zaledwie mnie widzi, to od razu podchodzi do drzwi, po czym pieszczotliwie trąca mnie pyskiem w ramię.
Wkrótce zza rogu kamiennego domku wyłania się Lupita, która również się do mnie przytula. Za każdym razem robi to jednak bardzo uważnie, by nie pokłuć mnie rogami. Od wschodu widać już łunę, a z szarówki rychłego świtu z każdą chwilą zaczynają się wyłaniać fragmenty znajomego krajobrazu: kolejne szczyty i rysujące się poniżej poprzecinane licznymi wąwozami doliny. Podchodzę do najbliższego urwiska, skąd roztacza się najładniejszy widok. Zawsze siadam tutaj o brzasku, by powitać nowy dzień. Słyszę pisk przelatującego wysoko jastrzębia, a z szumu wyjątkowo porywistego dziś wiatru odczytuję znane mi słowa. Rozumiem mowę gór i otaczających mnie żywiołów, z którymi żyję od dziecka. Nie potrafię przypomnieć sobie, kiedy dokładnie się tego nauczyłam, bo znaki, które odczytuję, wydają mi się czymś naturalnym. Tak naturalnym jak to, że słońce codziennie wschodzi po właściwej stronie gór i żegna się po drugiej, robiąc miejsce nocy. Możliwe, że to abuela była dla mnie najlepszą nauczycielką. Mimo że zawsze uparcie strzeże swoich sekretów i nigdy nie pokazuje odprawianych przez siebie rytuałów, i tak wiedziałam więcej, niż mogła przypuszczać. Skąd? Nie potrafię na to odpowiedzieć. A może zdradził mi to właśnie wiatr, szepcząc do ucha tajemnice, które abuela, jako wielka bruja, starała się ukrywać. Thiago i Lupita stoją obok, ale koza, wyraźnie znudzona moją bezczynnością, co chwilę szturcha mnie w bok. Robi to lekko, ale w pewnej chwili ulegam jej, wstaję i wygładzam sukienkę.
– No dobrze, Lupita, to teraz powiedz mi, co chcesz robić? – zwracam się wesoło do przyjaciółki, po czym chwytam jej powróz i prowadzę w dół wzniesienia, tam, gdzie rośnie trawa. Mądra Lupita i bez mojej pomocy potrafi znaleźć najlepsze miejsca na popas, ale sprawia mi przyjemność, kiedy mogę z nią wędrować. Thiago idzie z nami, lecz widzę jego niezadowolenie, kiedy wybieram ścieżkę w dół, a nie tę wiodącą do wodospadu.
– Później tam pójdziemy – mówię do osiołka cierpliwie i poklepuję go po grzbiecie.
Kiedy koza spokojnie skubie trawę, kładę się nieopodal i patrzę w stronę najbliższych skał. Nagle nachodzi mnie pewna myśl. Szybko ją odganiam, ale ta uparcie wraca i nie pozwala o sobie zapomnieć.
– A gdyby tak… – Siadam, zadzieram głowę i spoglądam w stronę wzniesienia nad wąwozem, gdzie o skały rozbijają się kaskady wodospadu. – Nie, nie mogę tego zrobić – odpowiadam sobie natychmiast, ale pokusa pozostaje.
Po pierwsze abuela od razu wiedziałaby, że weszłam do sekretnej groty, a po drugie nie mogę złamać tego zakazu. To wyłącznie jej miejsce. Może odprawiać tam swoje czary i od czasu do czasu przyjmować wędrowców z nizin. Nie lubi tego robić i raczej rzadko ktokolwiek tutaj przychodzi. Czasem jednak, jak mawia, musi pomóc, bowiem takie jest jej posłannictwo na tym świecie. Pomagać, nigdy nie szkodzić. Trudno mi to sobie wyobrazić, ale abuela twierdzi, że są też czarownice, które rzucają złe zaklęcia i mają konszachty z piekielnymi mocami. Ona na pewno stoi po stronie dobra i to dobro widać nie tylko w jej gestach, kiedy za pomocą zaklęć i palonych ziół, które wcześniej zbiera zwykle w czasie pełni księżyca, odgania od człowieka jego niemoc. Każdego dnia widzę to dobro w jej oczach. Wiem, że to właśnie oczy są oknami, zza których spogląda dusza człowieka. Podsycana szlachetnością moc abueli jest wielka. Na przekór zakazowi, który jako dziecko przyjmowałam pokornie, ostatnio coraz częściej myślę, że abuela nie powinna mieć przede mną tajemnic. Przecież mnie kocha, a najbliższe osoby muszą mówić sobie o wszystkim. Na pewno nic by się nie stało, gdybym wreszcie weszła do tej groty i przyjrzała się sekretnemu wnętrzu.
Walczę z tym pragnieniem, odwracając wzrok od miejsca, z którego dobiega szum wody. Wtedy znów słyszę w sobie ten zachęcający do buntu szept: „No idź tam, musisz w końcu zobaczyć to miejsce. Dobrze wiesz, co możesz zrobić, żeby nikt się nie dowiedział, że tam byłaś”.
Pod jego wpływem wstaję i powoli kieruję się w górę wzniesienia. Lupita przerywa jedzenie i razem z Thiago podążają za mną. Wkrótce stoję przed wodospadem. Drobinki wody docierają do mojej twarzy, moczą włosy i sukienkę. Zdejmuję ją i krok za krokiem, zagłębiając się po kolana w wodzie, powoli podchodzę pod kaskadę. Po chwili obmywa mnie lodowata fala i właśnie wtedy wypowiadam zaklęcie, dzięki któremu przez jakiś czas pozostanę dla abueli niewidoczna. Nie jestem pewna, czy zadziała, nigdy wcześniej nie wymawiałam takich słów. To moja pierwsza próba. Nie mam pojęcia, skąd znam tę formułę, abuela trzyma mnie bowiem z dala od swojej tajemnej wiedzy. To jednak jest we mnie i wiem, że kiedyś nadejdzie czas, gdy przyjdzie mi łatwo otwarcie sięgać po te zdolności.
Wyszedłszy z wody, dygoczę z zimna. Otrzepuję się i wykręcam włosy, które niczym czarna peleryna zasłaniają moje od jakiegoś czasu powiększające się piersi. Gdy nieco obsycham, znów wkładam sukienkę i buty. Posłuszeństwo wobec abueli znika. Już się nie waham, wiem, że to zrobię. Jakby wyczuwając moje zamiary, Lupita i Thiago nie kwapią się, by ruszyć za mną. Zwłaszcza koza zapiera się, kiedy lekko pociągam za powróz. Nawet Thiago, mimo że uwielbia tutaj przychodzić, wyraźnie jest niechętny.
– Lupita, aleś ty uparta. No chodź – próbuję ją nakłonić, żeby szła za mną.
W końcu rusza, ale idzie tak opieszale, że droga na wzniesienie, która normalnie zajęłaby mi chwilę, trwa naprawdę długo. Przynajmniej jest przyjemnie. Słońce wzniosło się już wysoko, dlatego moje włosy dość szybko wysychają, a pod wpływem wspinaczki zapominam o chłodzie. Poza tym od środka ogrzewa mnie wypowiedziane pod wpływem chwili zaklęcie. Dziwnie się czuję, przemierzając znajomą ścieżkę, trochę tak, jakbym była niewidzialna. Wiem jednak, że moi przyjaciele mnie widzą. Lupita patrzy na mnie podejrzliwie, a Thiago ma taką minę, jakby ganił mnie za ten nagły przejaw nieposłuszeństwa.
Zazwyczaj biegam po górach niemal z taką wprawą jak tutejsze koziorożce. Dzisiaj jednak, wspiąwszy na skalną półkę, gdzie znajduje się grota abueli, jestem bardzo zmęczona. Gdy idę w stronę wejścia, nieoczekiwanie oblatuje mnie strach. Wiem jednak, że na zmianę decyzji jest już za późno. Moi przyjaciele pozostają daleko w tyle. Nie pomagają nawet moje próby zachęty, by dołączyły do mnie.
– Lupita, Thiago, co z wami jest? Chodźcie do mnie. – Wyciągam w ich kierunku dłonie, ale jednocześnie odwracają głowy. Jeszcze przez chwilę czekam, po czym wzruszam ramionami i ostrożnie zanurzam się we wnętrzu jaskini.
W pierwszej chwili ogarnia mnie ciemność, ale wzrok szybko do niej przywyka. Z coraz większą ciekawością rozglądam się po zakazanej przestrzeni. Najpierw rzuca mi się w oczy znajdujące się pośrodku palenisko. Zbliżywszy się, zauważam w nim kupkę popiołu i trochę nadpalonych, suchych ziół. Potem przenoszę wzrok na kamienne ściany i widzę przy nich zbite z desek szafki, podobne do tych, które mamy w naszej chacie. Dłuższą chwilę nie mogę się odważyć, by tam podejść, lecz kiedy wreszcie się ośmielam, dostrzegam położone na nich pęki różnych ziół. Część z nich, utarta na proszek, znajduje się w okrągłych glinianych miskach. Odruchowo wsuwam do jednej z nich palec. Przykładam go potem do ust i krzywię się, bo czuję na języku gorycz.
Mam ochotę to wypluć, ale nie pozwala mi na to powaga tego miejsca. Czuję się tutaj wyjątkowo onieśmielona i mała wobec wszechobecnej aury tajemniczości. Przechodzę wzdłuż ścian, zauważając wyryte na nich tajemne znaki. Podobne symbole znajdują się też na kamiennej podłodze, otaczają palenisko. Gdy na moment przymykam oczy, niemal słyszę szept abueli wypowiadającej śpiewnym głosem zaklęcie i nagle zaczyna wirować mi w głowie. Odruchowo przysiadam na wyścielonym zwierzęcą skórą kamieniu, myśląc tylko o tym, by zawroty wreszcie minęły.
Gdy otwieram oczy, mam wrażenie, że wokół coś się zmieniło. Trudno określić, czego ta zmiana miałaby dotyczyć, ale nagle mój wzrok przyciąga szafka przy tylnej ścianie. Wstaję i choć wcześniej już jej się przyglądałam, znów tam podchodzę. Na jednej z półek leżą mniejsze i większe ptasie pióra, różnej wielkości kamienie z wyrytymi na nich tajemniczymi znakami, a także drobne i całkiem duże muszle. Kucam, chcąc sprawdzić, co jest niżej, a wtedy nieoczekiwanie dostrzegam za szafką jakiś otwór. Wiedziona ciekawością, od razu przesuwam ją w bok, a wówczas widzę przejście do kolejnej komory. Otwór jest naprawdę niewielki, ale pomimo tego, że w ciągu ostatnich miesięcy sporo urosłam, jestem pewna, że się zmieszczę. Kucam, ostrożnie się przeciskam i po chwili przedostaję się do małej groty, gdzie panuje jeszcze większa ciemność. Nie sądzę, żebym cokolwiek była w stanie dojrzeć. Wiem jednak, że znajduje się tutaj coś, co muszę zobaczyć. Zanim tego nie zrobię, nie mogę stąd wyjść. Lekko pochylona, po omacku przesuwam się wzdłuż ścian. Nagle uderzam w coś nogą. Pochylam się jeszcze niżej i dłońmi staram się namacać, co to jest. Wydaje mi się, że to kufer z okuciami. Kiedy natrafiam palcami na skobel, pociągam za niego i podnoszę wieko. Potem wsuwam do środka skrzyni rękę. Wyczuwam jakiś twardy przedmiot owinięty w zwój materiału. Podnoszę znalezisko i przytrzymując je przy piersi, kieruję się do ukrytego przejścia.
_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_