Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Córka Wilde'ów - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
17 listopada 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
44,90

Córka Wilde'ów - ebook

Nowy bestseller „New York Timesa” o miłosnych perypetiach zawsze zakochanej do szaleństwa, ekscentrycznej książęcej rodziny Wilde’ów z Lindow Castle.

Książki Eloisy James to sam wdzięk i czar. Czytając je, będziesz uśmiechać się, wzdychać… aż się zakochasz.
Julia Quinn, autorka Bridgertonów

Lady Joan Wilde nieustannie wywołuje skandale, ale jej ostatnia eskapada to już za wiele: postanowiła wystąpić w teatrze w męskim stroju.

Przyszły książę Eversley, Thaddeus Erskine Shaw, wicehrabia Greywick przez lata unikał tej jedynej Wilde'ówny, który burzyła jego spokój ducha. Teraz jednak postanawia ratować jej reputację, bo wie, na jakie ryzyko naraża się ta nieznośna Joan. Patrząc w jej wyzywające oczy, przyrzeka sobie solennie, że zapewni jej bezpieczeństwo.
Dobijają targu: po jednym przedstawieniu dama wrócić do zamku ojca i poślubi jednego z arystokratów, których Thaddeus uzna za odpowiednich kandydatów na męża.
On sam, oczywiście, nie wchodzi w grę, bo ten książę potrzebuje nieskazitelnej księżnej, a nie najdzikszej z szalonych Wilde'ów...

ELOISA JAMES osiągnęła sukces w dwóch wcieleniach: gwiazdy romansów historycznych i profesorki literatury. Ukończyła Harvard i Oksford, doktoryzowała się na uniwersytecie Yale, specjalizuje się w twórczości Szekspira i wykłada na uniwersytecie w Nowym Jorku. Jej błyskotliwe powieści z przesyconą wdziękiem i zmysłowością, wyrafinowaną intrygą są wydawane w 28 krajach, nagradzane najbardziej prestiżowymi nagrodami, jak RITA Award (odpowiednik filmowego Oscara), i zajmują wysokie miejsca na amerykańskich listach bestsellerów. A prywatnie jest żoną prawdziwego włoskiego księcia.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-241-8152-0
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

Lindow Castle, Cheshire
wiejska posiadłość księcia Lindow, Cheshire
20 sierpnia 1784

Muszę mieć wcięcie w talii, jeśli mam odgrywać kobiecą rolę – marudził Otis Murgatroyd, krzywiąc się do lustra.

– Robię, co mogę – odparła zasapana Joan. Mocniej dociągnęła tasiemki gorsetu.

– Wciągnij brzuch!

– Myślałem, że fiszbiny załatwiają całą robotę – narzekał Otis. – Madame Turcotte w swoich reklamach zapewnia, że jej gorsety zrobią wcięcie nawet w ceglanym murze.

Joan, znana w świecie jako lady Joan Wilde, córka księcia Lindow, szarpnęła tasiemki po raz ostatni, dzięki czemu na krągłej sylwetce jej przyjaciela pojawiła się nieznaczna talia. Skrzywiła się, patrząc na swe zaczerwienione palce, ale zasznurowała gorset do końca.

– Teraz tiurniura. Na szczęście suknie w stylu angielskim nie mają panierów.

Suknię Otisa ściągnięto ze strychu, więc była niemodna, ale nie zamierzał przecież udzielać się towarzysko w kobiecym przebraniu, tylko wystąpić na scenie przed widownią w Lindow Castle. Pół godziny później, wykończona Joan opadła na sofę, przysięgając sobie, że podwyższy pensję swojej pokojówce.

Natomiast Otis, w truskawkowej wierzchniej sukni, narzuconej na zieloną halkę i spodnią suknię z organdyny w żółte pasy, wyglądał świeżo jak przysłowiowy kwiatuszek. Całości dopełniał truskawkowy stanik przysłonięty koronkowym bawetem, tak bogatym, że sięgał mu do podbródka.

– Peruka ci spada – mruknęła Joan.

Otis miał na głowie perukę, którą ciotka Knowe nazywała „agrestową”, bo dwa loki udrapowane nad uszami przypominały owoce agrestu.

Otis poprawił uczesanie, po czym wziął kapelusz, również truskawkowej barwy, ozdobiony ciemnozieloną kokardą i założył go sobie na głowę, przekrzywiając go zawadiacko.

– Podobają mi się te wszystkie kolory.

– Nie od dzisiaj wiadomo, że starasz się być barwny jak tęcza – odparła z przekąsem. W ciągu trzech lat ich znajomości, Otis ubierał się coraz bardziej szokująco. Kiedyś nawet pojawiał się na salonach królowej w brokatowym, morelowym surducie i purpurowych pantalonach.

– A dziś mam nawet odpowiednie krzywizny – zarechotał mężczyzna.

– Nie brzmisz jak dama – stwierdziła Joan.

– Urody też mi brakuje.

Miał rację. Jako mężczyzna był przystojny a nawet nieco zawadiacki, natomiast w kobiecym przebraniu okazał się dziwnie nieatrakcyjny.

– Natomiast ty jesteś piękna nawet w pantalonach – odparł.

Joan wzruszyła ramionami. Jej niezwykła uroda zawsze była dla niej przekleństwem, a nie zaletą. Złociste włosy, błękitne oczy i porcelanowa cera sprawiały, że wyglądała dokładnie tak samo jak przystojny pruski hrabia, z którym niegdyś uciekła jej matka, wywołując towarzyski skandal.

Niejeden dżentelmen odrzucił pomysł poślubienia kobiety, której nieślubne pochodzenie potwierdzała nawet barwa włosów.

Na szczęście, Joan dorastała w Lindow Castle, wśród licznej, kochającej rodziny. Zawsze wiedziała, kim jest – Wilde’ówną – a co więcej, że książę jest gotów zamordować każdego, kto powie mu wprost, że Joan nie jest jego córką.

Wstała, spojrzała w lustro, i zamiast damy zobaczyła złotowłosego, niebieskookiego młodzieńca, ubranego w elegancki, szaroszmaragdowy surdut, ze srebrnym haftem z przodu i przy makietach. Był młody i szczupły, ale zdecydowanie męski – i przysługiwały mu wszystkie męskie przywileje.

Uśmiechnęła się do siebie.

– W tym przebraniu najbardziej podoba mi się rapier.

Położyła dłoń na rękojeści i przybrała elegancką pozę, uginając kolano.

– Jeśli jakaś matrona zobaczy twoje nogi w tych pantalonach, w końcu wylecisz z towarzystwa – zauważył Otis.

Znowu wzruszyła ramionami. Przez ostatnie dwa lata co chwila groziło jej zrujnowanie reputacji. Czasem skandale wybuchały nie z jej winy. Na przykład, kiedy młody lord Stuckley porwał ją z balu, żeby zmusić ją do ślubu. Uderzyła go rękojeścią jego własnego miecza tak mocno, że stracił przytomność, a towarzystwo uznało jej zachowanie za niegodne damy. To, że wróciła na bal i przetańczyła całą noc, uznano za jeszcze większy afront, zaprzeczenie kobiecej wrażliwości.

Jej ojciec był wściekły na Stuckleya, a nie na Joan. Za to bynajmniej nie był szczęśliwy, gdy przyłapano ją na całowaniu się z pewnym markizem pod pergolą – a potem odmówiła zostania markizą. W kilka tygodni później całowała się z markizem Anthonym Froudem na balkonie sali balowej, na oczach wszystkich. Ten skandal rozdrażnił wszystkich jeszcze bardziej, gdy poinformowała lady Froude, że pocałunki jej syna szły jej do głowy tylko i wyłącznie dlatego, że wytrąbił przedtem całą butelkę brandy.

– Ojciec zgodził się, żebym nosiła spodnie, odgrywając tę rolę. Dobrze wie, jak bardzo mam dość występowania w charakterze uciśnionych księżniczek – wyjaśniła. – Poza tym, nie wolno mi wychodzić poza teren posiadłości w tym przebraniu. Natomiast książę nic nie wspominał o tobie i sukni.

– Rozumiem, że zmierzamy właśnie do bramy wyjściowej – westchnął Otis, weteran licznych psot i wykroczeń swojej towarzyszki.

– To chyba oczywiste, że musimy sprawdzić nasze przebrania w miejscu publicznym – odpowiedziała Joan, zakładając perukę. Była ona na tyle mała, że dobrze leżała na jej warkoczach – miała tylko dwa gładkie loki nad uszami i krótki harcap z tyłu.

– Twój kamerdyner zrobił dobrą robotę z brwiami, ale powinieneś się upudrować i potrzebujesz paru spinek do peruki.

Otis chciał usiąść na stołeczku przed jej toaletką, ale przeszkodziła mu w tym olbrzymich rozmiarów tiurniura i wylądował na podłodze w powodzi falban. Spojrzał na Joan z urazą.

– Z jakiego powodu ktokolwiek obdarzony zdrowym rozsądkiem miałby nosić tiurniurę?

– Wstawaj – odparła. Wyciągnęła do niego rękę, pomijając pytanie, na które nie umiała odpowiedzieć. Pomogła mu wstać, podniosła perukę i przypięła do niej kapelusz.

– Wolałbym powtórzyć moją rolę, zamiast iść na spacer – stwierdził. Wziął puszek do pudru i szczodrze upudrował sobie twarz. – Jedyny tekst z Hamleta, jaki pamiętam, to marudzenie jego tatusia, żeby o nim pamiętał.

– Źle się dzieje w państwie duńskim – odpowiedziała wesoło. – Ojciec Hamleta zginął z ręki jego wuja, który zagarnął królestwo i ożenił się z matką Hamleta. Hamlet napomina matkę, zrywa z Ofelią, czyli z tobą, i rusza na morze z piratami. W końcu wraca i dokonuje zemsty. W ostatnim akcie nikt nie zostaje przy życiu.

– Włącznie z Ofelią, czyli ze mną – uzupełnił Otis. – Ta sztuka nie jest w moim guście, szczerze mówiąc. O ile pamiętam, ta całą Ofelia ciągle narzeka, że Hamlet jej nie kocha. Wkuwanie roli nie jest moją mocną stroną. Co więcej, Hamlet musiałby być ślepy, żeby się we mnie zakochać.

Wskazał gestem lustro. Joan musiała przyznać, że puder wcale nie zamaskował jego kwadratowej szczęki.

– Kluczem do aktorstwa jest wyobraźnia – doradziła mu. – Wczuj się w smutek tej kobiety. Pamiętasz, jak panna Trestle płakała po śmierci swojego spaniela? Zrób taką minę jak ona.

Joan nie potrafiła wyszywać ani grać na fortepianie; była też beznadziejną akwarelistką. Potrafiła tylko grać na scenie.

Niestety, damom pozwalano tylko na odgrywanie dystyngowanych, odpowiednich dla nich ról, a i to tylko od czasu do czasu, tylko na zamkniętych, prywatnych przedstawieniach. Niedobrze jej się robiło przy odgrywaniu pięknych dam czekających na księcia, by je uratował. Marzyła o tym, by odegrać wreszcie księcia, który walczył z piratami.

Dzięki Bogu, ojciec w końcu uległ jej błaganiom, żeby mogła zagrać tę rolę – choć pod warunkiem, że ukochaną Hamleta zagra ktoś z rodziny albo bliskich przyjaciół. Kiedy wszystkie siostry i bratowe odmówiły wcielenia się w Ofelię, choćby tylko na jeden wieczór, na scenę wkroczył Otis, najlepszy przyjaciel Joan.

Właśnie próbował zrobić dzióbek, przez co wyglądał jakby cierpiał na niestrawność.

– Domyślam się, że ty będziesz naśladować kogoś z rodziny królewskiej?

– Prawie – potwierdziła. Wicehrabia Greywick, przyszły książę Eversley, był najbardziej pompatycznym, irytującym człowiekiem, jakiego spotkała w życiu. Ubiegał się o rękę jej dwóch sióstr, ale na szczęście Betsy i Viola go odrzuciły.

Przez chwilę skupiała się, by wyobrazić sobie jego postawę (arogancką, jak łatwo się domyśleć), grymas ust (pogardliwy), oraz jego spojrzenie – przypominające wzrok bóstwa, bo Greywick nigdy nie popełniał błędów.

Jeremy, jeden z jej szwagrów, twierdził, że w Eton Greywick też był chodzącą doskonałością. Po prostu ideał. Chluba angielskiej arystokracji i dokładne przeciwieństwo Joan.

Odwróciła się do Otisa, sprawiając, że jej twarz przybrała wyraz arystokratycznej pogardy – minę człowieka, który uważał, że ród jest ważniejszy od charakteru, a raczej – że ród to synonim charakteru.

Greywick miał pewnego dnia zostać księciem, i zdaniem Joan, nigdy o tym nie zapominał. Poza tym, miał przyjechać wraz z matką z wizytą do Lindow, co oznaczało, że będzie na przedstawieniu. Niezmiernie bawił ją pomysł odegrania Greywicka przed nim samym.

– Nie najgorzej – odparł Otis, opuszczając i unosząc brwi. – Zdecydowanie masz w sobie coś królewskiego. Tylko czy Hamlet był aż tak pogardliwy? Wydawało mi się, że to fajny gość.

– Hamlet jest księciem – odpowiedziała. – Odkąd nauczył się chodzić, wpajano mu, że jest lepszy od innych.

– Też wolałbym być arogantem niż melancholikiem – powiedział Otis i znowu spróbował ułożyć usta w ciup. – Och, jestem taką beksą… chyba skoczę do rzeki, bo księciu nie podoba się moje wcięcie w pasie.

– Chodźmy – ponagliła go Joan, ruszając do drzwi. – Powtórzymy swoje role w bibliotece.

– Idź pierwsza. Ja muszę jakimś cudem skorzystać z nocnika – odpowiedział. Podniósł ciężkie spódnice, a potem opuścił je na podłogę.

Joan wybuchnęła śmiechem.

– Niełatwo jest być damą. Poczekam na ciebie na dole.

Na korytarzu zatrzymała się na moment, by poprawić rapier. Pas należał do jednego z jej braci i niezbyt pasował do damskich bioder.

Joan była szczupła, ale jej sylwetka była zaokrąglona tam gdzie trzeba – albo tam gdzie nie trzeba, jeśli ktoś chciał nosić broń.

Zeszła tylnymi schodami, na skróty, ale kiedy znalazła się na parterze, pas znowu zaczął się zsuwać. Walczyła ze sprzączką, pochylając głowę. Gdy skręciła za róg, wpadła na kogoś.

– Przepraszam! – wykrzyknęła i dopiero wtedy podniosła wzrok. Psiakrew. To był właśnie on.ROZDZIAŁ 2

Thaddeus Erskine Shaw, wicehrabia Greywick, szczerze lubił rodzinę Wilde’ów. Jego matka przyjaźniła się z lady Knowe, która była siostrą księcia. On z kolei zaprzyjaźnił się w szkole z synami jego wysokości i jednym z jego zięciów. Ale Joan bynajmniej nie była jego ulubienicą.

Jej siostra Betsy była inteligentna i zabawna, a druga siostra – Viola – słodka i urocza. Z radością ożeniłby się z każdą z nich. Natomiast Joan nigdy nie brał pod uwagę, ze względu na jej nieprawe pochodzenie, ale głównie dla tego, że go niezmiernie irytowała.

– Lady Joan – powiedział obojętnie.

W którymś momencie, podczas minionego sezonu, przestali się do siebie zwracać choćby z odrobiną życzliwości. W którymś momencie? Pamiętał z dokładnością co do minuty, kiedy zbrojna obojętność zmieniła się w otwartą wojnę.

To było dziesiątego kwietnia, kiedy skłonił się przed nią i zaprosił ją do tańca. Wyłącznie z uprzejmości, bo Bóg jeden wiedział, że wcale nie miał ochoty spędzać czasu w jej towarzystwie. Przez chwilę milczała, a potem powiedziała:

– Proszę mi wybaczyć. Okropnie boli mnie głowa i chyba pojadę do domu.

Nawet nie próbowała powiedzieć tego przekonywająco, a ponieważ nikt w Londynie nie potrafił kłamać lepiej od niej, obelga była tym bardziej zauważalna.

Skłonił się po raz drugi, a ona odeszła. Choć miał tę satysfakcję, że jego wyraz twarzy nie zmienił się ani na jotę, wściekłość paliła go żywym ogniem.

W kilka minut później przeszła obok niego, czule trzymając pod ramię markiza Anthony’ego Froude’a. W dodatku miała tę czelność, że spojrzała na niego wyzywająco, zanim zaciągnęła tego Froude’a na balkon żeby całować go tam do utraty przytomności.

Gdy spotkali się znowu, nawet się nie ukłonił. Po prostu kiwnął jej głową. Zamrugała oczami, jakby nie pamiętała, skąd ten chłód, a potem obrzuciła go lodowatym spojrzeniem i powiedziała:

– Obraził się pan, co? Nie wiedziałam, że jest pan taki wrażliwy. A może uznał pan, że jestem zbyt zdeprawowana. Miejmy nadzieję, że tak.

Znowu mógł tylko patrzeć, jak odchodzi.

A teraz…

Nawet tu, w słabo oświetlonym korytarzu, cała promieniała. To właśnie tak go w niej irytowało: była piękna. Chociaż właściwie, wszyscy Wilde’owie byli wyjątkowo urodziwi.

Tylko, że ona nie była córką Wilde’a.

Nie miała ciemnych brwi księcia ani jego czarnych włosów, ani podbródka. Złote brwi i włosy odziedziczyła po ojcu, tym niesławnym Prusaku, podobnie jak nos.

Ale to nie włosy stanowiły o jej wyjątkowości, tylko jej umysł. I sposób, w jaki potrafiła mówić oczami. I te wargi. Żadna inna kobieta nie miała takich ust. Głęboka dolna warga, cudny łuk Kupidyna i naturalnie uniesione kąciki, jakby stale coś ją bawiło. A do tego jej śmiech…

Odepchnął od siebie te bzdury.

– Co pani na siebie założyła, do diabła? – warknął, zirytowany i na siebie, i na nią.

– Pantalony – odparła z bezczelnym uśmiechem.

– To widzę.

Joan była zawsze kusząca, ale teraz? Gdy ten jedwab ciasno opinał jej uda?

– Nie wolno pani chodzić w pantalonach.

– Pańska dezaprobata mną wstrząsnęła – odparła Joan, uśmiechając się jeszcze szerzej. W jej błękitnych oczach zabłysła wesołość.

Spojrzał na nią zjadliwie.

– Doskonale wiem, że ten wyraz twarzy ćwiczy pani od lat. Chyba zauważyła pani, że na mnie to nie robi wrażenia?

Kłamał. Choć obserwował, jak Joan flirtuje ze wszystkimi londyńskimi arystokratami poniżej sześćdziesiątki i dobrze wiedział, że ta mina to tylko gra – był przecież mężczyzną.

A żaden mężczyzna nie potrafił się oprzeć temu wystudiowanemu spojrzeniu, które zmieniało ją w zmysłową, roześmianą kusicielkę o oczach, które obiecywały, że to on i tylko on jest najbardziej pożądanym kochankiem na świecie.

Jej twarz zobojętniała. Joan rzuciła mu zirytowane spojrzenie.

– Panie Greywick, proszę mnie przepuścić. Mój ojciec wie, że noszę pantalony i zgodził się na to. Oboje wiemy, że oprócz króla jest on jedyną osobą, która może mi wydawać polecenia.

Poczuł narastającą złość. Dawno już uznał, że książę Lindow traktuje Joan z nadmierną, szkodliwą pobłażliwością, ale to było niemal świętokradztwo.

– Jego wysokość się na to zgadza? – wycedził przez zaciśnięte zęby. – Zgadza się, by panią oglądano w takim stroju?

– Proszę się tak nie gorszyć – odpowiedziała, wyraźnie niewzruszona tonem, którego używał tylko w wyjątkowych przypadkach. Spojrzała na niego, mrużąc oczy.

– Jeśli pan nie będzie uważał, stanie się pan jeszcze bardziej nieskazitelny i nietolerancyjny, niż pan jest teraz. Ma pan taką kwaśną minę jak kwakier w gospodzie.

– Mam taką minę, bo rzeczywiście jestem zgorszony. Przecież to panią zrujnuje – niemal zawarczał, z trudem panując nad sobą. Jeśli Joan straci reputację, przestanie pojawiać się w towarzystwie. Czyli… tam, gdzie on zwykle bywał. Chociaż właściwie wcale go to nie obchodziło.

– Czy pan wie, jak często słyszę to zdanie? – spytała, wzruszając ramionami. – Praktycznie co tydzień, od dwóch lat. I o dziwo, wciąż mnie wszędzie zapraszają. Na wypadek, gdybyś się zastanawiał, panie Greywick, wyjaśnię, że powodem jest mój posag i to, że jestem książęcą córką, przynajmniej z nazwiska. A w tej grze władza i pieniądze przebijają nieślubne pochodzenie.

– Jest pani nieostrożna – powiedział bez emocji.

– To też – zgodziła się. – Czy teraz usunie pan już swoje umięśnione ciało z przejścia? Choć właściwie mogłabym wyciągnąć rapier i zadać pierwsze w życiu pchnięcie. Ha! Dotarło? To taka męska gra wstępna.

– Gra wstępna? – usłyszał niedowierzanie w swoim głosie.

– Wielki Boże. Zdaje się, że zgorszyłam największego pedanta w całym Londynie… i to po raz kolejny. A niby dlaczego panowie w tej epoce noszą białą broń? Po to, żeby się podniecać, udając, że mają pretensje do męskości… i mogą pchnąć przeciwnika ostrzem, a nie czym innym.

– Będzie pani zrujnowana – powtórzył, przerywając jej w pół słowa. – Skażą panią na wygnanie towarzyskie.

– Tak mi przykro – odpowiedziała. – I co by się wtedy stało? Nie musiałabym się spotykać z pewnym przyszłym księciem na mdłych balach i niesmacznych kolacjach, i może nie musiałabym znosić jego lekceważenia przez cały sezon towarzyski. Poza chwilami, gdy mnie ignoruje – powiedziała lodowatym tonem.

Thaddeus poczuł, jak nerw zadrgał mu w twarzy.

– Ja… przecież pani lubi tańczyć.

Skrzyżowała ręce na piersi i oparła się o ścianę.

– Tylko z niektórymi. Proszę mówić dalej, wasza lordowska mość. To dla mnie bezcenna inspiracja. Zapamiętuję dokładnie każdy niuans zachowania utytułowanego królewskiego bękarta.

– Nie jestem… – zmusił się by zacisnąć usta.

– Och, racja – odparła beztrosko. – Przecież to ja jestem bękartem, nie pan. I nie płynie w panu królewska krew, choć proszę mi wierzyć, zachowuje się pan bardziej po królewsku niż nasz dobry Jerzy, więc mogę z tego korzystać do woli.

– O czym pani mówi?

– Książę Hamlet? – odpowiedziała pytaniem, unosząc brew. – Moja rola.

Gdy poprzedniego wieczoru przyjechali do Lindow z dwutygodniową wizytą, lokaj wspomniał, że wędrowna trupa z londyńskiego Theatre Royal, z Drury Lane, da w zamku przedstawienie.

– Myślałem, że będą grać wędrowni aktorzy.

– Owszem, ale rolę księcia Danii zagram ja – odpowiedziała. – Ojciec nie pozwoliłby mi zagrać sceny miłosnej z zawodowym aktorem, więc Ofelię będzie grał Otis. Choć właściwie scenę, w której Hamlet wysyła Ofelię do klasztoru, trudno nazwać miłosną.

– Otis Murgatroyd zagra Ofelię… w sukni? – spytał z niedowierzaniem Thaddeus. – Czy to będzie jakaś pantomima?

– Żadna pantomima, tylko poważne przedstawienie Hamleta – odparła z przekornym błyskiem w oku. – Ja będę grać księcia, w tych właśnie pantalonach.

– Nie.

– Dobre było to spojrzenie – stwierdziła z uznaniem. – Tylko chyba nie uda mi się oddać tego drgania szczęki, ale…

Skrzywiła się i opuściła powieki.

– Czy wyglądam jak wściekły arystokrata? Hamlet czasem jest naprawdę rozdrażniony.

– Będzie pani grać główną męską rolę w sztuce Szekspira, przed publicznością, razem z profesjonalnymi aktorami – powiedział Thaddeus, starając się zrozumieć, co się dzieje. – Nie może pani tego zrobić, Joan. Po prostu nie.

Zauważył moment, w którym wpadła w prawdziwą złość. Joan uwielbiała odgrywać role. Nie raz widział jak zmieniała się z zawrotną prędkością z frywolnej panny w doświadczoną uwodzicielkę. Ale żaden wyraz twarzy, który potrafiła przyjąć na zawołanie, nie wpływał na jej kolor oczu. Za to teraz ich błękit przybrał stalowy odcień, a ciało Joan zesztywniało.

– Nie uważam mojej rodziny i kilku bliskich osób za publiczność.

– Niech pani nie żartuje – warknął. – Plotki się roznoszą. Co się stanie z pani najmłodszą siostrą, jeśli pani straci reputację?

Spojrzała na niego z politowaniem.

– Artie jest córką Wilde’a, Greywick. I to autentyczną, w odróżnieniu ode mnie. Nikogo z pańskiej bezcennej socjety nie obejdzie, jeśli zniknę z towarzystwa na zawsze. Śmieci trzeba wymieść za próg, powiedzą, a pan im zawtóruje.

Thaddeus wpatrywał się w nią z niedowierzaniem.

– Nikt nigdy nie nazwał pani „śmieciem” w mojej obecności – powiedział, słysząc groźbę w swoim głosie. – I nikt nie nazwie.

– Tylko dlatego, że pan rezerwuje tę przyjemność dla siebie – odpaliła. – Dla pańskiej informacji, określano mnie już na różne sposoby – od „hałaśliwej lafiryndy” po „ladacznicę,” choć do mnie najlepiej przemawiają „nisko urodzona” oraz „dziecko miłości”.

– Ludzie mówią pani takie rzeczy prosto w oczy?

– Od chwili, gdy przyjechałam na pensję z siostrami – potwierdziła Joan.

Wyraz jej oczu sprawił, że w piersi Thaddeusa zelżał jakiś ciężar. W ogóle o to nie dbała.

– Kicham na opinie zadufanych świętoszków – potwierdziła.

Zdaje się, że zaliczyła go do tej grupy.

– Tylko tacy ludzie będą marudzić, jeśli socjeta dowie się, że wystąpiłam na scenie w pantalonach w moim własnym domu – dodała.

– Jest pani w błędzie – odparł.

– Rozdmuchuje pan wszystko do granic możliwości – powiedziała ze zniecierpliwieniem. – Moja siostra Betsy ubrała się jak mężczyzna, poszła na publiczną aukcję i wkrótce potem wyszła za mąż za markiza. Za pańskiego przyjaciela Jeremy’ego, choć trudno mi uwierzyć, że ma pan przyjaciół.

Thaddeus wzdrygnął się.

– Przepraszam – powiedziała. – To było naprawdę niemiłe. Podejrzewam, że bywa pan milszy dla ludzi, których uważa za godnych, by im poświęcić czas, takich jak Jeremy i Betsy. To znaczy, wiem, że tak jest.

– Nie uważam pani za niegodną – odpowiedział, czując, że znowu drga mu twarz. – Naprawdę.

Znów wzruszyła ramionami.

– Był pan przecież w Wilmslow, kiedy Betsy poszła na tę aukcję. To było zaledwie cztery lata temu, prawda?

– Nie towarzyszyłem pani siostrze na tę aukcję – wyjaśnił. Czuł się jak bomba na chwilę przed wybuchem.

Czyżby w przeszłości zranił jej uczucia? Nie sposób było odczytać wyrazu twarzy Joan. Była jak kameleon: emocje na jej twarzy pojawiały się i znikały, jakby ścigały się ze sobą. Poza tym, nigdy nie sprawiała wrażenia, że przejmuje się jego opinią albo słowami.

– Pewnie dlatego, że pan tego nie akceptował – wykrzyknęła. – A teraz proszę się odsunąć, dobrze? Mam serdecznie dosyć tej rozmowy, choć bardzo mi się przyda do mojej roli.

Thaddeus tkwił w miejscu, jak przymurowany. Słowa pełne oburzenia kipiały w jego głowie. To prawda, nie pojechał wtedy na aukcję. Już otwierał usta, by się wytłumaczyć – ale przecież nie miał zwyczaju wyjaśniać powodów swojego zachowania.

Dżentelmen dowodzi swojej wartości, przestrzegając zasad, które rządzą cywilizacją, oraz własnego kodeksu postępowania. Tylko honor dawał człowiekowi prawo, by nazywać się dżentelmenem. A dżentelmen się nie tłumaczy. Więc tego nie zrobił.

– Nie bierze pani pod uwagę konsekwencji swego postępowania dla innych – powiedział zamiast tego.

– Bo nie będzie żadnych – odparła bez emocji. – Moja rodzina mnie uwielbia i nadal będzie mnie kochać. Nikt się nie oburzy, jeśli zostanę wyrzucona z towarzystwa; spodziewają się tego od lat. Nie zdziwiłabym się, gdyby moi bracia postawili zakłady na taką ewentualność.

– Nic pani nie rozumie – powiedział przez zaciśnięte zęby. – Ludzie, którzy nie przestrzegają zasad, krzywdzą tym innych. Pani lekkomyślność zaszkodzi pani bliskim.

Zamrugała i ściągnęła brwi.

– Bzdury.

Pochyliła się do przodu, na tyle, że poczuł zapach kwiatu czarnego bzu, który dodała płucząc włosy. Zawsze czekał na ten słodki, miodowy aromat, który nie wiedzieć czemu zawsze oznaczał dla niego Joan.

Pchnęła go w pierś, na tyle mocno, że nieco się przesunął.

– Nie każdy żyje wedle twoich nierealnych standardów, Greywick. Dla ciebie nikt nie jest dość dobry. Żadna z moich sióstr też się dla ciebie nie nadawała!

To nieprawda. One wybrały…

– A dlaczego? – jej głos przycichł. Spotkali się wzrokiem.

– Niby dlaczego każda z nich zakochała się w innym, kiedy ty byłeś blisko, tańczyłeś z nimi, odgrywając rolę przyszłego księcia i ogólnie zachowywałeś się jak klaun ubrany w elegancki, wełniany surdut?

Zapadła cisza.

– Pewnie chce pani powiedzieć, że nie da się mnie polubić – odpowiedział. – W takim razie, obie pani siostry miały szczęście, że mi się wymknęły.

Spojrzała, jakby zrobiło jej się go żal, ale zanim zdążyła coś odpowiedzieć, przerwał jej gestem.

– Pewnie ma pani rację, choć przykro mi to mówić. Ale ja nie przestrzegam norm tylko ze względu na przyzwoitość. Samolubni, beztroscy ludzie krzywdzą innych, robiąc to, co im się żywnie podoba, wykrzykując przy tym, że ostatnich gryzą psy!

Jego ostatnie słowa odbiły się echem od ścian korytarza, aż Joan cofnęła się o krok. Powietrze między nimi wibrowało, jak w chwilę po uderzeniu pioruna.

Są takie chwile, kiedy dama musi złożyć dyg, ale są też i takie, kiedy powinna zrejterować. Ta sytuacja mieściła się gdzieś pomiędzy. Nie wymagała ani dygu, ani ucieczki, tylko dostojnego odwrotu: ramiona prosto, głowa trzymana wysoko.ROZDZIAŁ 3

Lindow Castle znajdował się w dogodnym miejscu na krzyżówce dróg prowadzących przez Cheshire; z tego względu rodzina, przyjaciele i znajomi mieli zwyczaj stawać na progu o różnych porach dnia i nocy, w nadziei na posiłek i wygodny nocleg. Potem ruszali dalej, do Staffordshire albo w przeciwnym kierunku, do Szkocji.

– Jesteśmy po prostu karczmą z rozstawnymi końmi – warczał nieraz książę, podczas gdy majordomus Prism ruszał do akcji, starając się, by w łóżku każdego niespodziewanego gościa znalazła się gorąca szkandela, a pościel pachniała świeżością.

W przeciwieństwie do swojej przyrodniej siostry, Violi, Joan lubiła gości. Ale kochała też rodzinne wieczory, kiedy jadali tylko we własnym gronie. Albo te rzadkie chwile, kiedy w zamku gościło tylko kilku bliskich przyjaciół. Takie posiłki podawano w pokoju śniadaniowym. Wszyscy Wilde’owie wlewali się przez drzwi bez ceremonii, zasiadając po sześć osób przy okrągłych stołach.

Tym razem zdecydowanie nie życzyła sobie siedzieć ani naprzeciwko Greywicka, ani co gorsza, obok niego. Sprawił jej już wystarczająco dużo bólu. Oskarżenia o samolubność i beztroskę wciąż dźwięczały jej w głowie. Oboje wydobywali z siebie nawzajem wszystko to co najgorsze. Była dla niego niemiła, twierdząc, że nie ma przyjaciół. Oczywiście, że ich miał. Przecież jej właśni bracia się z nim przyjaźnili!

Tylko, że po tej rozmowie Greywick zaczął nią jeszcze bardziej gardzić. Była przyzwyczajona do skandali; już samo jej samo urodzenie było skandalem. To absurd, że pogarda tego mężczyzny tak ją zraniła.

W salonie przed posiłkiem trzymała się jak najdalej od niego, a na kolację poszła wsparta na ramieniu Otisa. We własnym gronie, Wilde’owie nie przestrzegali konwenansów nakazujących, że książę i księżna nie powinni siedzieć obok siebie, albo że osoby przeciwnych płci muszą siedzieć osobno. Już dawno temu jego wysokość stwierdził, że będzie siedział obok swojej żony.

Viola, w zaawansowanej ciąży, ciężko opadła na krzesło obok matki. Jej mąż, Devin, usiadł obok. Ciotka Knowe zawsze siadała z nimi, jeśli tylko mogła, a księżna Eversley, jej najbliższa przyjaciółka, zajęła miejsce obok nich.

Otis, z powrotem w surducie i pantalonach, podprowadził Joan do stolika obok. W tym momencie uświadomiła sobie, że ostatnie wolne miejsca są…

I rzeczywiście, ponury wicehrabia właśnie zmierzał w jej kierunku.

– Czy ktoś zauważył, że ten nowoczesny sposób zajmowania miejsc spowodował powstanie dwóch wysepek? – spytał wesoło Otis. – Jedna wyspa dla dorosłych, a druga dla nas. Pełen stół tam, a tutaj tylko nasza trójka.

– Uważam się za dorosłego – odpowiedział Greywick, siadając na swoim miejscu i unikając wzrokiem Joan.

– Z pewnością jest pan dorosły – przytaknęła, besztając się w myślach już w chwili, gdy te słowa padły z jej ust. Nie chciała się zniżać do kolejnej wymiany złośliwości.

– Viola i Devin siedzą przy stole dla dorosłych, więc twój koncept nie trzyma się kupy, Otis.

– Bo tu jest stół dla niezamężnych i nieżonatych – odparł. – Spokojnie można powiedzieć, że małżeństwo powoduje dojrzałość, bo z tego, co zauważyłem, jest niezwykle męczące. Jedyną rzeczą, która podobała mi się w stanie duchownym, było udzielanie ślubów. Pary były takie radosne! Za to ci, którzy przynosili dzieci do chrztu wyglądali, jakby nie spali od miesięcy.

Viola pochwyciła spojrzenie Joan i unosząc brew zapytała bez słowa, czy powinni się do niej przysiąść z Devinem. Joan lekko potrząsnęła głową.

Greywick był irytujący, ale przecież była dorosła, choć niezamężna. Była w stanie zjeść posiłek w jego towarzystwie bez utarczek słownych. Podniosła haftowaną płócienną serwetkę i rozłożyła ją na kolanach, chroniąc wieczorową suknię morelowej barwy.

_Koniec wersji demonstracyjnej._
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: