Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • Empik Go W empik go

Corpus Delicti - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
15 stycznia 2025
Ebook
42,99 zł
Audiobook
44,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Corpus Delicti - ebook

Co zrobisz, gdy twój najgorszy koszmar stanie się rzeczywistością?

On chce się ustatkować...
Ona wreszcie zaczyna karierę...

Mia Webber od zawsze obawiała się, że będzie żyć w cieniu swojego brata – cenionego detektywa Martina Wanke. Na domiar złego zakochała się w jego partnerze, równie zdolnym Eliasie Richterze. Jak z tymi dwoma mężczyznami, dumnie stojącymi za nią, miała udowodnić swoją wartość? I jak ukryć sekret, który wstrząśnie ich światem?

Elias poczuł już, co oznacza strata ukochanej, dlatego zrobi wszystko, aby Mia przy nim została. Pokornie zniesie nawet bolesny cios, który kobieta wkrótce mu zada. Jak sobie jednak poradzi, gdy zostanie zmuszony do konfrontacji ze swoją przeszłością? Czy będzie w stanie prowadzić sprawę, która może zaważyć na jego związku?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8373-402-6
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Ex delicto (łac. z czynu niedozwolonego).

Delikt w prawie karnym rozumiany jest jako przestępstwo lub wykroczenie. Wykroczenie jest czynem zabronionym i grozi na za niego areszt, grzywna, ograniczenie wolności lub nagana. Przestępstwa dzielą się na występki i zbrodnie. Zbrodnia jest zagrożona karą nie mniejszą niż 3 lata a występek to czyn zabroniony zagrożony grzywną powyżej 30 stawek dziennych, karą ograniczenia wolności albo karą pozbawienia wolności przekraczającą miesiąc.

Corpus delicti (łac.) – przedmiot przestępstwa

Dowód rzeczowy świadczący o przestępstwie, ślad lub przedmiot stanowiący podstawę do przedstawienia wniosków dotyczących popełnionego czynu i sprawcy.

PROLOG

Przedzierała się przez ciemny las. Wszędzie dookoła rosły same drzewa iglaste, których kłujące gałęzie podrażniały jej skórę, ale nie zwracała na to uwagi.

Zaczynało świtać, jednak było przerażająco zimno jak na lipiec. Po drodze zgubiła gdzieś torbę i buty, ale brnęła do przodu, byle tylko jak najszybciej znaleźć się jak najdalej. Musiała zniknąć, zanim zorientuje się, że uciekła. Rzuci się za nią w pościg, to pewne w stu procentach. Była jego największym skarbem i nawet nie powinna myśleć o tym, aby go opuścić. Przecież tak o nią dbał. Jednak nie potrafiła znieść już życia w zamknięciu. Popełniła wiele błędów przez ostatnie kilka lat, ale największym okazała się rezygnacja z mężczyzny, który naprawdę ją kochał, na rzecz jakichś małostkowych fantazji i marzeń. I to doprowadziło ją do sytuacji, w której obecnie się znalazła.

Nagle potknęła się i upadła. Szybko się podniosła i spojrzała na ziemię. Promienie wschodzącego słońca oświetliły rzecz, a raczej… osobę. Młoda dziewczyna leżała nieruchomo, prawie wtapiając się w glebę. Miała szeroko otwarte oczy i wystraszony wyraz twarzy. Ewidentnie była martwa.

Nie poruszył jej za bardzo ten widok. Związek z dawnym narzeczonym przyzwyczaił ją do widoku zwłok i przestępstw. Odwróciła się więc i ruszyła biegiem przed siebie z nadzieją, że dotrze do jakiegoś komisariatu, zanim on będzie jej tu szukał. Był bystry, więc szybko się domyśli, że mogła zwiać tylko przez ten las oddzielający jego rezydencję od rzeczywistości. Tej dziewczynie życia już nie przywróci, ale może zadbać o jej godny pochówek. To na pewno jego ofiara, więc gdy się dowie, że mogła podczas swojej ucieczki wpaść na jej ciało, pozbędzie się go stąd. Na ile takich porzuconych zwłok można tu natrafić? Gdzie jeszcze mogły leżeć?

Dotarła wreszcie do ścieżki i po kilku minutach wyszła na główną drogę. Zupełnie nie miała orientacji w terenie, więc nie wiedziała, w którą stronę się udać, aby nie wrócić do niego. Musiała jednak zaryzykować, bo nie mogła tkwić miejscu. Przeszła niecałe sto metrów, aż nagle usłyszała nadjeżdżający samochód. Czy powinna go zatrzymać? A jeśli to on? Nie… Za wcześnie. Jeszcze się nie obudził, więc na pewno nie wie, że uciekła. A powinna wezwać policję, aby zabezpieczyli ciało tej biednej dziewczyny. Tak… Wciąż pamiętała procedury postępowania w procesach śledczych.

Zamachała ręką dość intensywnie. Kierowca zatrzymał samochód tuż przy niej i opuścił szybę.

– Czy wszystko w porządku? – spytał, przyglądając się jej uważnie. Zapewne boso i w podartych ubraniach nie wyglądała zbyt seksownie. – Potrzebuje pani pomocy?

– Tak – odpowiedziała pewnie, choć w głębi duszy cała drżała ze strachu.

Obawiała się mężczyzn po tym, co on jej zrobił. Po tym, jak więził ją w idealnej bańce nierzeczywistości. I choć fizycznie nigdy jej nie skrzywdził, to dla psychiki okazał się okrutny. W tej chwili mogła zaufać tylko jednej osobie, ale nie wiedziała, jak ma się z nią skontaktować. Może jeśli powiadomi służby o tej martwej dziewczynie, sprowadzą go do niej. Na pewno o nim słyszeli.

– Niech pan dzwoni po policję – poprosiła błagalnym tonem. – Tam, w lesie, potknęłam się o zwłoki dziewczyny.

– Jak to zwłoki? – wyszeptał przerażony mężczyzna.

– Chce pan iść się przekonać? – żachnęła się.

Niektórzy ludzie doprowadzali ją do szału. I mimo że sama miała teraz większe zmartwienia niż nieżywa nieznajoma, bo powinna jak najszybciej znaleźć się w bezpiecznym miejscu, czuła, że jest winna jakieś zadośćuczynienie tej dziewczynie. Może gdyby wcześniej zdecydowała się na ucieczkę i zdradzenie jego sekretów, ocaliłaby ją i parę innych młodych kobiet.

Mężczyzna wahał się, pewnie zastanawiał się, czy po prostu nie odjechać.

– No dzwoń pan po tę policję, bo nie mamy czasu! – wrzasnęła. – Jak nas dorwie, to i z nas zostaną trupy!

– Dobra – mruknął i wyjął z kieszeni telefon. – Już dzwonię.

Dwadzieścia minut później cały teren leśny został otoczony taśmą policyjną, a przy drodze zaparkowały trzy radiowozy. Poczuła się trochę bezpieczniej. Przy tylu funkcjonariuszach nic jej z jego strony nie groziło. Nie zaryzykuje ujawnienia się.

– To pani znalazła ciało? – zapytał jeden z policjantów, podchodząc do niej po obejrzeniu miejsca zdarzenia. Wiedziała, że muszą się najpierw upewnić, czy mówi prawdę.

– Tak – przyznała.

– Co pani robiła w lesie tak wcześnie?

– Nie będę z panem na ten temat rozmawiała.

– Czy zdaje sobie pani sprawę z tego, w jakiej stawia to panią sytuacji? Skoro nie chce pani odpowiadać na pytania, równie dobrze mogę uznać panią za winną!

Nie podobało mu się to, że nie chciała z nim współpracować, ale jej nie podobał się jego arogancki ton. Facet brzmiał prawie tak samo bezczelnie jak ten, którego wysłuchiwała przez ostatnie trzy lata.

– Nie powiedziałam, że nie odpowiem na pytania, tylko że z panem nie będę na ten temat rozmawiała – warknęła. – Nie wiem, ilu skorumpowanych funkcjonariuszy ma w kieszeni ten, który to zrobił. Jest tylko jeden detektyw, któremu wszystko opowiem, i macie go tu sprowadzić jak najszybciej.

– O kim pani mówi? – spytał policjant.

– O detektywie śledczym Eliasie Richterze z Bazylei – odparła. – Tylko z nim będę rozmawiała. Z nikim więcej.ROZDZIAŁ 1

Mia

Dwa i pół roku wcześniej

– Ile to jeszcze może potrwać?!

Chodziłam, od ściany do ściany w salonie ojca. Nosiło mnie. Jak nigdy nie potrafiłam zapanować nad nerwami. Rozprawa, na którą pojechali Lena i Martin, zaczęła się pięć godzin temu, a oni wciąż nie dali znaku życia. Mnie odcięto od wszystkiego. Nienawidziłam ich za to. Powinnam być u boku przyjaciółki. Wspierać ją, trzymać za rękę, mówić, że ten koszmar zaraz się skończy. A tkwiłam setki kilometrów dalej i zupełnie nic nie mogłam zdziałać.

– Pewnie już tu jadą – powiedział Elias, ale pewnie tylko po to, aby choć trochę mnie uspokoić. – Przecież wiesz, że Martin nie da jej nic zrobić.

Dziwiłam się, że pozwolono mu zostać tu ze mną. Z jednej strony cieszyłam się z tego, z drugiej wolałabym, aby zapewnił więcej bezpieczeństwa mojemu bratu i przyjaciółce. On i Martin porozumiewali się bez słów, więc na pewno takie wsparcie okazałoby się nieocenione. Mnie przecież w rezydencji ojca nic nie zagrażało. Jednak Elias był tu ze mną.

Podejście mojego faceta do Leny ostatnio trochę się zmieniło. Odkąd dowiedział się, że ktoś za nią łazi i jednocześnie zagraża też mnie, lód cechujący jego zachowanie stopniał. Elias nie miał zresztą wyjścia. Chcąc być ze mną, musiał tolerować moją przyjaciółkę. Lena była dla mnie jak siostra i nie ma opcji, abym z niej zrezygnowała.

Nagle drzwi domu się otworzyły i wpadł przez nie Martin, a zaraz za nim nasz ojciec. Nigdzie nie widziałam jednak przyjaciółki.

– Gdzie Lena? – spytałam zszokowana.

Brat spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam tylko pustkę. Nie odpowiedział. Szybkim krokiem ruszył do barku ojca i wyjął z niego whisky. Nawet nie zawracał sobie głowy sięganiem po szklankę, tylko otworzył butelkę i upił duży łyk.

– Martin, zadałam ci pytanie! – huknęłam na niego.

– Mia, musimy porozmawiać – odezwał się ojciec. – Nie udało nam się dopaść tych bliźniaków odpowiedzialnych za zamordowanie Zajdla.

– A co mnie to, kurwa, obchodzi?

Byłam wściekła jak osa. Zamiast odpowiedzieć mi na proste pytanie – gdzie, do diabła, jest moja przyjaciółka – oni gadali o tym, że nie złapali tych gnojów. Miałam to w dupie. Musiałam wiedzieć, że Lena jest bezpieczna obok nas.

– Powinno, bo właśnie z tego powodu zdecydowaliśmy się odesłać pannę Zajdel i jej matkę w ramach programu ochrony świadków w bezpieczne miejsce poza Szwajcarią – odpowiedział tata.

– Co zrobiliście?! – wrzasnęłam na niego, po czym przeniosłam spojrzenie na brata. – I ty im na to pozwoliłeś?!

Martin tylko wzruszył ramionami. Był w rozsypce. Widziałam, że ledwo się trzymał. To nie była jego decyzja i najwidoczniej nie miał innego wyjścia, jak tylko na to przyzwolić. Czym go szantażowali? Co zrobili, że zdecydował się poświęcić swój związek?

– Martin nic nie mógł zmienić w kwestii tej decyzji – potwierdził moje przypuszczenia ojciec.

– Wiedziałeś o tym? – rzuciłam do Eliasa, ale widząc jego zszokowaną minę, od razu poznałam odpowiedź. Zresztą błyskawicznie pokręcił głową.

– To twoja robota! – wrzasnęłam na ojca. – Tak bardzo przeszkadzało ci to, że sprawiła, że jesteśmy szczęśliwi, że musiałeś się jej pozbyć! Zabiję cię za to!

Już miałam się rzucić na niego z pięściami, ale złapał mnie Elias.

– Uspokój się – poprosił. – Twoje nerwy nic tu nie wskórają. Trzeba myśleć racjonalnie.

Wyrwałam się z objęć mojego chłopaka i obrzuciłam go wściekłym spojrzeniem. Następnie podeszłam do brata i chwyciłam go za ramiona. Chciałam mu pokazać, że jestem po jego stronie i zrobię co w mojej mocy, aby jak najszybciej odzyskał ukochaną. Skoro wszystko działo się poza nami i na wyższych szczeblach hierarchii policyjnej, tylko ktoś spoza tego całego grajdołka mógł ogarnąć tę całą sytuację.

– Gdzie jest Lena? – spytałam łagodniej, patrząc mu prosto w oczy. – Wiesz dobrze, że zapewnimy jej bezpieczeństwo. Z nami będzie bezpieczniejsza niż sama gdzieś tam w świecie. Ona nie chciała już uciekać.

– Myślisz, że tego nie wiem? – żachnął się Martin. – Płakała. Błagała mnie, żebym jej nie zostawiał. Doszczętnie mnie to rozwaliło. Nie chciałem jej puścić!

– Więc powiedz mi, gdzie jest, to po nią pojadę!

– NIE WIEM! Nie powiedzieli!

Odwróciłam się i spojrzałam z wściekłością na ojca.

– Gadaj! – huknęłam.

– Nie wiem – stwierdził spokojnie. – Nawet mnie nie poinformowali. Śledczy z Polski dostali jasne wytyczne. Mogą ujawnić nam miejsce jej pobytu dopiero, gdy dostaną dowody na wsadzenie bliźniaków.

– Ty sobie chyba jaja z nas robisz?! Ona jest tam sama! A jeśli nie zapewnią jej w pełni ochrony?! A jak tamci ją dorwą?!

Nie miałam siły. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Bałam się i nawet nie byłam w stanie sobie wyobrazić, jak przerażona musiała być w tym momencie Lena. Nie pożegnałam się z nią. Była w drodze nie wiadomo dokąd, sama, z wątpliwym poczuciem bezpieczeństwa. Straciłam najlepszą przyjaciółkę i to tak cholernie bolało.

Padłam na kolana i zalałam się łzami. Ktoś objął mnie od tyłu i przyciągnął do siebie.

– Odzyskam ją, Mia. – Dobiegł mnie szept Martina. – Obiecuję ci to. Znajdę tych gnojów jak najszybciej i odzyskam Lenę.

– Znajdziemy i odzyskamy – powiedziałam przez łzy. – Zrobimy to razem.ROZDZIAŁ 2

Mia

Obecnie

Obudziły mnie całusy na nagim ramieniu. Uwielbiałam to i on wiedział o tym bardzo dobrze.

Otworzyłam oczy i odwróciłam głowę. Blond czupryna Eliasa w mojej opinii wymagała przycięcia, ale on jakoś mało się tym interesował. Stwierdził, że zapuszcza. Czyżby zaczął go dopadać kryzys wieku średniego? Miał już w końcu prawie trzydzieści siedem lat. Co prawda nie wyglądał na tyle, ale metryka nie kłamie.

– Muszę już wstać – mruknęłam niezbyt zadowolona.

Nie lubiłam zrywać się bladym świtem z łóżka, ale dziś powinnam dostać swoje pierwsze zlecenie jako profilerka. Poszukiwanie bliźniaków, pilnowanie, by mój brat nie popadł w jeszcze większą depresję, a później sprowadzenie Leny do domu to były moje priorytety w ostatnich dwóch latach. Teraz należało wreszcie zacząć odnajdywać się w zawodzie.

– To zajmie tylko chwilę – zamruczał i wsunął rękę w moje spodenki od piżamy. – Zrelaksujesz się przed tym nerwowym dniem.

– Elias… – jęknęłam, ale się nie zatrzymał.

Jego palce sprawnie we mnie wchodziły, podrażniając przy tym łechtaczkę. Dodatkowo gorący oddech i pocałunki sprawiły, że w zawrotnym tempie zalała mnie fala orgazmu. Od ponad trzech lata zadawałam sobie pytanie, jak to możliwe, że ten mężczyzna zawsze tak szybko potrafi doprowadzić mnie na szczyt.

– Nigdy mi się nie znudzi patrzenie na ciebie, jak dochodzisz – powiedział mój chłopak, gdy zrelaksowana leżałam u jego boku.

Zaśmiałam się tylko, po czym pocałowałam go mocno w usta. Trzeba było się jednak zbierać i wyjść z łóżka. Choć grawitacja, a zwłaszcza obecność w nim Eliasa, wszystko utrudniały.

– Powodzenia, skarbie – dodał, gdy niechętnie wychodziłam z sypialni. – Wieczorem będziemy oblewać.

Odwróciłam jeszcze głowę w jego kierunku i posłałam mu buziaka. Cieszyłam się, że tak we mnie wierzył. Kochałam go i dziękowałam losowi, że po tym, jak się zachowywałam po stracie przyjaciółki, mnie nie zostawił. Choć miał powody. Zwłaszcza jeden, gigantyczny, o którym na razie jednak nie rozmawialiśmy. Ale wiedziałam, że ten temat wróci, a ja znowu nie będę w stanie odpowiedzieć Eliasowi w taki sposób, jakiego oczekiwał. Tylko że teraz już nie miałam żadnej wymówki, dzięki której mogłabym go przy sobie zatrzymać. Wręcz przeciwnie… Coraz częściej w mojej głowie pojawiały się myśli, że lepiej byłoby mu z kimś innym.

Moje biuro mieściło się dwie przecznice od komisariatu, gdzie pracowali Elias i Martin. Nie chciałam wiązać się bezpośrednio z nimi, tylko wolałam niezależność. Byłam wolnym strzelcem i chciałam przyjmować zlecenia również z innych komisariatów, nawet spoza Bazylei. I właśnie takie miało być moje pierwsze zlecenie.

Siedząc w swoim nowym gabinecie, nie mogłam wyjść z podziwu, że udało mi się to osiągnąć. Przypominał co prawda klitkę, ale był mój. Tylko mój… Jednak to „tylko” stanowiło źródło mojego zawodu. Bo miał być wspólny. Powinnam dzielić go z partnerką.

Nagle drzwi się otworzyły, a do środka wpadł najprzystojniejszy mężczyzna na całej kuli ziemskiej. Zatrzymał się u moich nóg i spojrzał na mnie tak dobrze mi znanymi czekoladowymi oczami. Byłam pewna, że w przyszłości złamie setki, jak nie tysiące niewieścich serc. Cóż… w tym przynajmniej był podobny do swojego ojca. I wiedziałam, że także znajdzie tę jedną jedyną, dla której poruszy niebo i ziemię.

Tradycyjnie poczochrałam jego brązowe włosy i kucnęłam przed nim.

– Poniedziałkowe poranki w takim towarzystwie to ja poproszę częściej! – Zaśmiałam się. – Wszystko w porządku, Maksiu?

– Tai – mruknął dwulatek i obdarzył mnie słodkim uśmiechem, po czym uciekł w kąt pokoju, wyjął z kieszonki dwa autka i zaczął się nimi bawić. Dosłownie dziecko idealne.

– Jak mogłoby być nie w porządku, skoro jest na każdym kroku rozpieszczany?

Zaraz za chłopcem do mojego gabinetu weszła jego matka. Mimo że miała na sobie trampki i sportowe ubrania, a włosy związane wysoko w kucyk, prezentowała się olśniewająco. Lena w niczym już nie przypominała tej załamanej, wątpiącej i samotnej dziewczyny, którą pół roku temu znaleźliśmy w małej chałupce w Polsce. Odzyskanie życia w Bazylei, które uwielbiała, a przede wszystkim powrót do mojego brata podziałały na nią jak najlepsze zaklęcie.

– Powodzenia w pierwszym dniu nowego życia. – Zaśmiała się i postawiła na biurku szczęśliwego bambusa.

– Naprawdę sądzisz, że ta roślinka tu przeżyje? – spytałam, spoglądając bardzo sceptycznie na to, co przyniosła. Była to zielona, pokręcona gałąź z kilkoma liśćmi. Pierwszy raz widziałam na oczy takie cholerstwo.

– Wiem, że masz talent do uśmiercania nawet kaktusów, ale nie chciałam, abyś czuła się tutaj samotna.

– Nie czułabym się, gdybyś się przyłączyła.

– Wiesz, że bardzo bym chciała, ale Martin…

To właśnie był powód, dla którego nie zaczęła praktyki razem ze mną. Mój brat dosłownie oszalał, gdy odnalazł Lenę i dowiedział się, że został ojcem. Gdyby tylko mógł, zamknąłby swoją żonę i syna w apartamencie i nie pozwolił im nigdzie wychodzić. Tak, żonę… Ale oficjalnie ślubu żadnego nie było. Postarał się, aby jej imię i nazwisko zostało zmienione na Marlena Wanke i tak ją powitaliśmy z powrotem w domu. Wszyscy przyjęli to do wiadomości i poza moim ojcem, który tylko prychnął z dezaprobatą, cieszyli się jak dzieci. Tak naprawdę sama uroczystość nie była im potrzebna do szczęścia. Mieli wszystko, czego pragnęli – siebie.

– Wiem – przyznałam. – I wcale mu się nie dziwię. Musisz dać mu jeszcze trochę czasu.

– Ile? – spytała Lena, padając na krzesło przy biurku. – Rozumiem go, naprawdę. Ja też cierpiałam przez ten cały czas, ale to niesprawiedliwe, że Martin wrócił już do pracy, a ja powinnam wciąż siedzieć w domu.

– Lena, kochanie… Ty miałaś Maksa. Miałaś namiastkę Martina cały czas przy sobie. On został tu całkiem sam. Nie dziw się, że teraz panicznie się boi, że znowu cię straci. Że straci was.

Przyjaciółka westchnęła ciężko, ale pokiwała głową. Wiedziałam, że mnie rozumie. Zresztą była świadoma, że zachowanie jej męża wynika ze strachu o nią i syna. Martin bardzo się zmienił, przewartościował całe swoje życie i robił wszystko, aby jego najbliżsi czuli się najważniejsi.

– Jestem za wcześnie?

Do naszych uszu dotarł ciepły, ale bardzo głęboki głos. W progu stał obcy mężczyzna. Miał czarne, bardzo krótko obcięte włosy i niebieskie oczy. Mógł mieć jakieś trzydzieści lat, nie więcej. Ubrany był w zwykły T-shirt, który opinał jego umięśnioną klatkę piersiową i podkreślał wyraźne bicepsy. Zaciekawiło mnie, ile czasu facet spędza na siłowni.

– Bastien Coste – przedstawił się, bo żadna z nas, podziwiając jego wygląd, nie była w stanie wydobyć z siebie słowa. – Detektyw śledczy z Francji.

– No tak… – Ocknęłam się w końcu i odzyskałam głos. – Jesteś w samą porę. Mia Webber.

Wyciągnęłam do niego rękę. Miał silny, pewny uścisk. W dodatku poczułam jakieś dziwne iskierki, gdy nasze dłonie się zetknęły. Zmrużył oczy i uśmiechnął się zalotnie. Zastanawiałam się, co to wszystko miało znaczyć.

– To my już pójdziemy. – Moje przemyślenia przerwał pełen dziwnego żalu głos Leny. – Powodzenia.

– Proszę zostać – powiedział nagle Bastien, puszczając moją dłoń. – Domyślam się, że pani to Lena Lange. Karl pokazywał mi zdjęcie pań. Nie ukrywam, że zależało mi na pracy z wami obiema. Podobno we dwójkę jesteście najlepszym duetem profilerskim wszech czasów.

Spojrzałam na przyjaciółkę, a ona wpatrywała się intensywnie w detektywa. Nawet nie poprawiła nazwiska, za to splotła ręce na klatce piersiowej. Nie wiedzieć czemu, nie spodobało mi się to.

– Tak, to ja – przyznała nagle. – Niestety nie praktykuję jeszcze. Musi się pan zdać wyłącznie na umiejętności Mii.

– Szkoda, ogromna szkoda – powiedział Coste i zacmokał. Ewidentnie był bardzo niezadowolony z zaistniałej sytuacji. – Może jednak przemyślałaby pani jeszcze raz tę sprawę?

– Może raczej niekoniecznie.

W tym momencie pewnym krokiem do gabinetu wmaszerował mój brat. Cztery dorosłe osoby i dziecko w tej klitce to już tłum. Choć może to tylko ego Martina zajmowało tyle miejsca, skoro dopiero po jego wejściu zrobiło się tak duszno?

– TATA! – krzyknął Maks i rzucił się pędem w stronę mężczyzny.

Martin kucnął, a na jego twarzy pojawił się gigantyczny uśmiech. Rozłożył ramiona, a kilka sekund później wpadł w nie jego syn. Potem podniósł go i przytulił. Niby widziałam to już setki razy w ciągu ostatnich miesięcy, bo mój brat nie wstydził się swoich uczuć względem Maksa i Leny, ale mimo to zawsze się na ten widok uśmiechałam. Najlepszy detektyw w Szwajcarii, jeśli nie w całej zachodniej Europie, zupełnie stracił głowę dla dwulatka i kobiety. Nie spodziewałam się, że tego dożyję.

– Czy wy uważacie, że moje biuro to jakiś dom schadzek? – zapytałam, starając się brzmieć ostro. Sunęłam wzrokiem między bratem i bratową.

– Nie wierzę – odezwał się Bastien, a jego oczy się powiększyły. – Czy to detektyw Martin Wanke?

– Oj, nie histeryzuj – żachnął się mój brat, całkowicie ignorując Francuza. – Miała wejść tylko na chwilę, zostawić ci roślinkę, a minęło już pół godziny.

Lena parsknęła śmiechem, słysząc ten zarzut, a ja uniosłam brwi. Zupełnie się w tym momencie nie dziwiłam, że moja przyjaciółka ma serdecznie dość tej nadopiekuńczości.

– Właśnie mieliśmy wychodzić, ale pan Coste… – zaczęła Lena, jednak detektyw z Francji, wciąż wpatrując się wielkimi oczami w Martina, jej przerwał:

– Proszę, mów mi po imieniu. Jesteśmy przecież w podobnym wieku.

Słysząc to, przyjaciółka kiwnęła niepewnie głową. Patrząc ponownie na mojego brata, kontynuowała:

– Ale Bastien powiedział, że Karl polecał mu nas obie. Pamiętasz Karla, prawda?

Martin spojrzał na żonę, a potem przeniósł wzrok na mojego potencjalnego zleceniodawcę. Zlustrował go od góry do dołu. Oczy mężczyzny aż zabłysły, bo Wanke zwrócił na niego uwagę.

– Karl też ukończył studia ze świetnym wynikiem – przyznał Martin. – Więc nie rozumiem, dlaczego próbuje pan wynająć moją siostrę i żonę.

– Zacznę od tego, że to zaszczyt pana poznać – powiedział Francuz i wyciągnął do niego rękę. Martin ją zignorował, a wtedy Bastien się speszył. A ja posłałam bratu wściekłe spojrzenie. – No więc… Przyznam szczerze, nawet nie wiedziałem, że profilerki, które polecił mi Karl, są z panem spokrewnione. Ani nazwisko Mia Webber, ani Lena Lange nie naprowadziło mnie na takie przypuszczenia.

– Lena Wanke – warknął Martin, a moja przyjaciółka ponownie parsknęła śmiechem. – Karl najwidoczniej nie jest na bieżąco, a wystarczyłoby chociaż śledzić media społecznościowe Mii, bo przecież prezentuje tam każdy fragment swojego, i niestety naszego, życia. Jednak wciąż nie odpowiedział pan na moje pytanie. Dlaczego one, skoro ma pan profilera?

Zignorowałam wzmiankę o moim uzewnętrznianiu się w sieci, bo sama bardzo chciałam poznać odpowiedź na to pytanie.

– To dość skomplikowana sprawa, więc chyba zrozumiałe, że chciałbym pozyskać najlepszych. Karl stwierdził, że tylko one byłyby w stanie rozwiązać zagadkę na tyle szybko, aby nie znalazły się inne ofiary.

W tym momencie Martin obrzucił mnie dziwnym spojrzeniem. Przez chwilę się zastanawiałam, czy przypadkiem mnie nie ocenia, ale dobrze wiedziałam, że byłam jedną z trzech osób, których umiejętności nigdy nie podważał. Tak naprawdę się z nimi liczył. Po chwili spojrzał na Lenę i wtedy się zamyślił. Nie da się ukryć, że przy skomplikowanej sprawie sam też chciałby mieć przy sobie odpowiednich ludzi. A dobrze wiedział, że to my dwie uzyskałyśmy najlepsze wyniki na studiach.

– Niech pan wprowadzi Mię w sytuację, a do uczestnictwa Leny w tej sprawie jeszcze wrócimy – stwierdził krótko. – Iskierko, wychodzimy.

Po tych słowach z Maksem na rękach opuścił mój gabinet. Lena wzruszyła tylko ramionami.

– Przepraszam za niego – powiedziała, po czym się zaśmiała. – Czasem bywa zaborczy, ale to już był jakiś postęp. Może nawet dopuści mnie do głosu przy dzisiejszej kolacji. Bastienie, jestem pewna, że Mia na tym etapie sama wszystko ogarnie. Zobaczymy, czy ja też będę mogła ci pomóc. Miło było cię poznać.

– Wzajemnie.

Zaraz potem Lena również opuściła moje miejsce pracy i zamknęła cicho drzwi. Zostałam sama ze swoim potencjalnym zleceniodawcą.Przeszłość upomni się o ciebie w momencie, gdy zaczniesz o niej zapominać

Lena doskonale wie, jak powinna wyglądać jej przyszłość. Na Uniwersytecie w Bazylei ukończyła psychologię i zamierza zostać profilerem kryminalnym. Jednak jej ambitne plany w jednej chwili stają pod znakiem zapytania – a to za sprawą nowego wykładowcy, detektywa Martina Wankego. Mężczyzna okazuje się widmem przeszłości, od której Lena stara za wszelką cenę uciec. Dziewczyna wpada w panikę. Tajemnica, którą od lat ukrywała, teraz może ujrzeć światło dzienne, a wszystko zależy od tego, czy Wanke ją rozpozna. Misterna sieć kłamstw zaczyna się rwać. Tymczasem Lena zauważa, że pomimo niebezpieczeństwa i groźby demaskacji coś ją przyciąga do detektywa. A on postanawia zrobić wszystko, by dowiedzieć się, kim naprawdę jest ta intrygująca dziewczyna…

Co okaże się prawdą, a co niebezpieczną grą pozorów?
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: