- W empik go
Costello Brothers. Terror - ebook
Costello Brothers. Terror - ebook
Czasami musisz obudzić w sobie nienawiść, by zrozumieć, czym jest miłość.
Nastya Gawriłow, córka szefa rosyjskiej mafii, jest szczęśliwa u boku swojego narzeczonego, Aleksieja. Wszystko zmienia się w dniu, w którym jej ojciec, próbując uniknąć wojny z rodziną Costello, postanawia wydać ją za mąż za najstarszego z braci, Marca. Wściekła i sfrustrowana Nastya wciąż po kryjomu spotyka się z byłym narzeczonym. Jednak z czasem jej niechęć do męża zaczyna słabnąć, a w jej miejsce pojawia się… pożądanie. Namiętny seks przeradza się we wzajemną fascynację, a stąd już tylko krok do prawdziwego uczucia… Tymczasem okazuje się, że ich małżeństwo, zamiast zażegnać wojnę, wywołało nową. Czy uda im się ocalić miłość i jednocześnie pozostać przy życiu?
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8219-922-2 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nastya
Leżałam na łóżku, słuchając ulubionej muzyki, kiedy drzwi od mojego pokoju otworzyły się z hukiem, uderzając o ścianę i robiąc małą dziurkę w fioletowej farbie.
– Musimy porozmawiać. – Złowrogi głos ojca sprawił, że usiadłam i czekałam na to, co zaraz nastąpi, ale za nic w świecie nie spodziewałam się usłyszeć słów, które wypowiedział. – Wychodzisz za mąż.
– Co? – Parsknęłam śmiechem, bo jeśli dobrze usłyszałam, a słuch mam dobry, to musiał to być cholerny żart. Jak inaczej wytłumaczyć to, co właśnie powiedział?
– Powiedziałem, że wychodzisz za mąż – powtórzył zirytowany, choć miałam wrażenie, że w jego oczach dostrzegłam również smutek.
Przyglądałam mu się z szokiem wypisanym na twarzy, nie wiedząc, jak zareagować na jego oświadczenie, czekałam, ale on stał wpatrzony w okno i już nic więcej nie powiedział. Po chwili odwrócił się i bez żadnego wytłumaczenia wyszedł z mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Siedziałam jeszcze przez chwilę zamroczona jego słowami, po czym zerwałam się i pobiegłam za nim. Nie może tak po prostu zaczynać rozmowy i jej nie kończyć. W dodatku takiej rozmowy. Jego mina, ton głosu, wszystko świadczyło, że to jakaś poważna sprawa, więc na pewno nie chodziło mu o mojego narzeczonego – Aleksieja, a to znaczy, że… Nie, to nie mogła być prawda. Nigdy nie bawiliśmy się w aranżowane małżeństwa, w naszym świecie bierze się ślub z miłości, a nie dla interesów. Ojciec nie zmusiłby mnie do tego. Nie mógłby… Więc o co, do diabła, mu chodziło? Musiałam się tego szybko dowiedzieć, bo inaczej oszalałabym z niepewności.
Po kilku minutach znalazłam go siedzącego w gabinecie. Popijał wódkę, wpatrzony w ramkę ze zdjęciem, na którym byłam wraz z moją młodszą siostrą, jeszcze zanim… Westchnęłam przeciągle, przerywając mu jego zadumę, bo sama nie chciałam myśleć o wypadku, który wydarzył się niespełna dwa lata temu.
– Tato, co się dzieje? – Spojrzałam na zegarek, a potem na szklankę w jego dłoni. Dochodziła trzynasta, to zbyt wcześnie na picie alkoholu, nawet jak dla niego.
– Wiesz, że cię kocham i zawsze chciałem dla ciebie najlepszego życia? – Uśmiechnął się smutno. Nie podobało mi się to, jak zaczął tę dziwną rozmowę.
– Przerażasz mnie – szepnęłam.
– Usiądź. – Wskazał na krzesło obok, a sam wstał i podszedł do barku, gdzie nalał dwie pełne szklanki wódki. Postawił jedną przede mną, a swoją wypił duszkiem bez najmniejszego skrzywienia się. – Pij – warknął.
– Wiesz, że nie lubię – odparłam, ale mimo to uniosłam szklankę do ust. Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że cokolwiek ma do powiedzenia, zmieni to moje życie bezpowrotnie, a alkohol w jakiś sposób pomoże mi to przeżyć.
– Wiem, jak bardzo kochasz Aleksieja – zaczął w sposób, który nie wróżył nic dobrego. – Ale czasami miłość nie jest jedynym, czym trzeba się w życiu kierować. Nie w naszym życiu. Rozumiesz, co chcę ci powiedzieć, dziecko?
– Tak… – westchnęłam. – Ale nie wiem, dlaczego mówisz mi to właśnie teraz. Coś się stało?
– Poślubisz Marca Costello, syna…
– Wiem, kim jest Costello! – krzyknęłam, przerywając mu. – I nie, nie poślubię go, chyba że po moim trupie!
Ojciec był naprawdę dobrym rodzicem. Kochał mnie i moją siostrę, a wszystko, co robił, robił dla nas. Nigdy nie mieszał nas w interesy ani nie pozwalał, aby stała nam się krzywda. Nigdy nie dopuściłby do aranżowanego małżeństwa, w dodatku z obcym facetem. Coś musiało się stać, że zmienił swoje zdanie o sto osiemdziesiąt stopni, a ja musiałam się dowiedzieć co.
– To nie jest prośba, Nastya! – krzyknął, po czym walnął pięścią w stół, aż szklanka z alkoholem przewróciła się, wylewając zawartość na biurko i plamiąc leżące na nim dokumenty. Podskoczyłam przerażona. Nigdy, ale to nigdy nie widziałam go tak wyprowadzonego z równowagi. Nie z mojego powodu. Nawet kiedy w wieku siedemnastu lat przyłapał mnie na uprawianiu seksu z moim ówczesnym chłopakiem, na blacie w kuchni. Jego wyrzucił i zakazał kiedykolwiek wchodzić do naszego domu, a mnie, z nutą rozczarowania w głosie, odesłał do sypialni. Teraz złość wręcz z niego kipiała i to było straszne, ale mimo to nie dawałam za wygraną.
– W takim razie dobrze, że nie jestem twoim człowiekiem i nie muszę cię słuchać! – Wstałam niezadowolona, a następnie odwróciłam się i wyszłam, trzaskając za sobą drzwiami. Chciałam zamknąć się u siebie w sypialni, ale po namyśle wybiegłam na zewnątrz i udałam się w moje ulubione miejsce.
Na końcu naszej imponujących rozmiarów posiadłości znajdowała się ogromna wierzba płacząca. Ogrodnik kilkakrotnie próbował przyciąć jej gałęzie, żeby ładnie komponowała się z resztą ogrodu, ale zawsze protestowałam, więc w końcu dał sobie z tym spokój, a ja mogłam zrobić z niej schron i chociaż w rzeczywistości chroniły mnie tylko cienkie gałęzie z liśćmi, mogłam ukrywać się tutaj przed całym światem. To był mój azyl i właśnie w takich chwilach jak ta znajdowałam tu wytchnienie.
Wyjęłam ze skrzynki, którą jakiś czas temu kazałam przynieść, koc i butelkę wody, po czym położyłam się i zamknęłam oczy. Dźwięk liści szumiących na wietrze zawsze działał na mnie uspokajająco, ale dzisiaj było inaczej. Nie mogłam się rozluźnić. Cały czas do głowy wracały mi słowa ojca: „Poślubisz Marca Costello” i „To nie jest prośba, Nastya”.
Przeszył mnie zimny dreszcz. Jak, do cholery, miałam poślubić Marca, skoro byłam zaręczona z Aleksiejem? Od ponad czterech lat byliśmy szczęśliwą parą, dwa miesiące temu w końcu zdobył się na odwagę i poprosił mnie o rękę, a ja, chociaż nie chciałam brać ślubu w tym wieku, bez wahania się zgodziłam. Nawet ojciec był zadowolony z takiego obrotu sprawy, a przynajmniej tak mi się wydawało. Nigdy nie mówił mi, co powinnam robić i jak powinnam żyć, ale wiem, że zależało mu na tym, abym poślubiła Rosjanina. Rodzina Aleksieja była połączona z naszą interesami, jednak on sam zawsze odcinał się od tego życia, co dodatkowo podobało się ojcu. Nie mogłam zatem zrozumieć, co takiego się stało, że zmienił zdanie, ale jednego byłam pewna. Będę walczyć i zrobię niemal wszystko, żeby nie dopuścić do tego ślubu, albo nie nazywam się Anastazja Gawriłow.
***
Kiedy się obudziłam, było ciemno. W oddali słychać było szczekanie psów. Nie chciałam wracać do domu, ale nie mogłam zachowywać się jak rozwydrzona nastolatka. Teraz, gdy już odrobinę ochłonęłam, musiałam porozmawiać z ojcem i wybić mu z głowy ten chory pomysł. Poza tym mimo koca, którym się okryłam, bardzo zmarzłam i jedyne, czego pragnęłam, to znaleźć się w domu i napić gorącej herbaty.
Wstałam, otrzepałam spodnie z ziemi oraz trawy i wolnym krokiem wróciłam do posiadłości. Wszędzie paliły się światła, a to oznaczało, że mamy gości i moja rozmowa będzie musiała poczekać do jutra. Może to i lepiej, oboje musieliśmy ochłonąć, a jutro z zimnymi głowami będziemy mogli dojść do porozumienia.
Gdy tylko przekroczyłam próg domu, od razu zostałam porwana w ramiona mojego narzeczonego Aleksieja.
– Wszędzie cię szukałem – wymamrotał pomiędzy pocałunkami, które składał na moich policzkach, nosie i ustach.
– Byłam tam, gdzie zawsze! – warknęłam, odsuwając się od niego.
Dzisiejszy dzień dał mi w kość, dlatego podświadomie chciałam się na kimś wyżyć. Pech chciał, że trafiło na niego, a przecież nie był niczemu winny. Odwróciłam się, żeby wejść po schodach i udać się do swojego pokoju, bo od tego wszystkiego odechciało mi się nawet herbaty, ale Aleksiej nie pozwolił mi na to. Pociągnął mnie za rękę i uwięził swoim ciałem pod ścianą.
– Co się z tobą dzieje? – zapytał, głaszcząc mnie po policzku, ale widziałam w jego oczach złość na moje zachowanie, co nie zdarzało się często, bo zazwyczaj był spokojnym facetem, w żaden sposób niepasującym do tego brudnego świata mafii.
– Tatko ci nie powiedział? – parsknęłam. – Wychodzę za mąż!
– O czym ty mówisz, do chuja? – Jego złość narastała, gdy próbował zrozumieć moje słowa.
– A więc nie wiesz… Marco Costello, mówi ci to coś? – zapytałam i nie czekając na odpowiedź, dodałam: – Mój przyszły mąż, a może powinnam nazywać go nowym narzeczonym? – zamyśliłam się.
Aleksiej zesztywniał, w jego oczach pojawił się jakiś niebezpieczny blask, zaciskał pięści, jestem niemal pewna, że przestał oddychać. Nigdy nie widziałam go w takim stanie i przez ułamek sekundy bałam się, że zrobi mi krzywdę.
– Aleksiej. – Dotknęłam jego policzka, ale on nawet na mnie nie spojrzał. Był jak w jakimś transie, a kiedy w końcu doszedł do siebie, odwrócił się i szybkim krokiem poszedł do salonu, skąd dochodziły głosy rozmowy.
Pobiegłam za nim, musiałam go powstrzymać przed zrobieniem jakiegoś głupstwa. Znałam ojca i wiedziałam, że nie spodoba mu się wtargnięcie i przeszkadzanie w rozmowie. Stanęłam przed nim i kładąc mu dłonie na klatce piersiowej, wyszeptałam spokojnym głosem:
– Kochanie, chodź, porozmawiajmy. – Uśmiechnęłam się słodko, ale to nie podziałało. Nie tym razem.
W salonie zapadła cisza i każda z przebywających w nim osób zaczęła przyglądać się nam z zaciekawieniem.
Wiedziałam, że ojciec zaraz zainterweniuje, bo nie znosi, kiedy ktoś przerywa jego spotkania, dlatego złapałam narzeczonego za rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia.
– Nastya, co się dzieje? – odezwał się tatko i ruszył w naszą stronę, przełączając tym samym w Aleksieju jakiś cholerny przełącznik. Chłopak odepchnął mnie z całej siły, przez co wpadłam na komodę, rozcinając sobie rękę o jej kant, a sam rzucił się na mojego ojca z pięściami.
Udało mu się uderzyć go w twarz dwa razy, aż z nosa ojca pociekła gęsta krew, zanim został odciągnięty i przytrzymany przez dwóch nieznajomych mi mężczyzn.
– Wyprowadźcie ją – warknął tata, ścierając krew rękawem swojej białej koszuli.
Jego twarz poczerwieniała ze złości, a dłonie zacisnął w pięści. To nie wróżyło niczego dobrego.
– Tato, proszę… – zaczęłam protestować, ale Władimir niemal siłą wyprowadził mnie z salonu i zamknął za nami drzwi.
– Podniósł rękę na twojego ojca, wiesz, że musi ponieść za to karę – odezwał się, prowadząc mnie na górę do pokoju. – To twój narzeczony, więc jestem pewien, że kara nie będzie zbyt dotkliwa – dodał niezbyt pewnym tonem głosu.
– Teraz moim narzeczonym jest Marco Costello, facet, którego nigdy nie widziałam na oczy – pożaliłam się, ale po jego minie widziałam, że o wszystkim wiedział i nawet nie było mu mnie żal. Zostałam bez sojuszników, a to oznaczało, że – czy mi się to podoba, czy nie – będę musiała poślubić tego Włocha. Cholera!
***
Następnego ranka obudziło mnie ciche pukanie do drzwi. Wstałam, zarzuciłam na siebie cienką, jedwabną podomkę i poszłam otworzyć, mając nadzieję, że to ojciec i będę mogła z nim porozmawiać o wczorajszym zajściu. Sapnęłam, gdy okazało się, że pod drzwiami stoi Aleksiej. Jego twarz była sina i cała opuchnięta, a z rozcięcia nad wargą spływała krew. Obejrzałam go od góry do dołu i zauważyłam, że wciąż miał na sobie wczorajsze ubrania, teraz brudne i pogniecione. Wyglądał tragicznie.
– Boże, co się stało?! – krzyknęłam ze łzami w oczach, po czym pociągnęłam go za rękę do środka i zamknęłam drzwi na klucz, żeby nikt nam nie przeszkadzał.
– Twój ojciec się stał! – odpowiedział, przez co rozpłakałam się mocniej. Czułam, że obwinia mnie za to, co mu się przytrafiło, a przecież ja tak samo jak on byłam ofiarą w tej chorej grze o wpływy.
Nie chciałam ślubu z innym, tak naprawdę w ogóle nie chciałam małżeństwa, nie teraz, nawet z Aleksiejem. Przyjęłam jego oświadczyny, ale ślub planowałam wziąć za kilka lat. A teraz? Ojciec zdecydował za mnie, bez choćby zapytania mnie o zdanie. Zostałam postawiona przed faktem dokonanym, co bardzo mi się nie podobało. Lubiłam mieć kontrolę nad życiem, ale zostałam jej pozbawiona w chwili, gdy tatko zgodził się oddać mnie niczym jakąś klacz temu, kto zaoferuje za mnie więcej. Pech chciał, że trafiło na rodzinę Costello.
– Usiądź, opatrzę cię.
Wskazałam na łóżko, a sama poszłam do łazienki po apteczkę.
– Myślisz, że ojciec zmieni zdanie? – zapytałam, siadając obok. Wzięłam do ręki spirytus i zamoczyłam w nim kilka gazików.
– Spójrz na mnie. – Podniósł się, aż mogłam dokładnie przyjrzeć się jego twarzy. – Czy tak bym wyglądał, gdyby był choć cień szansy na zmianę jego zdania?
– Nie zostałeś pobity z tego powodu.
– Tak myślisz? – parsknął. – Nic dziwnego, że ojciec dyryguje tobą, jak tylko chce, skoro jesteś tak naiwna…
– Hej! – Uderzyłam go dłonią w ramię i nawet nie zrobiło mi się go żal, gdy syknął z bólu. – Nie będziesz mówić do mnie w ten sposób. Wiem, że jesteś zły, ale nie masz prawa wyżywać się na mnie. Sam się opatrz! – Rzuciłam w Aleksieja gazikami i odwróciłam się do niego tyłem.
Byłam wściekła. Moje życie właśnie sypało się jak pieprzony domek z kart, a ja nie miałam nad nim żadnej kontroli. W dodatku jedyna osoba, która powinna mnie rozumieć i wspierać, wyżywała się na mnie, jakby to wszystko było moją winą, jakbym chciała mieć cokolwiek wspólnego z Markiem Costello… Fakt, był naprawdę przystojnym mężczyzną, do tego stopnia, że wiele naiwnych kobiet ustawiłoby się do niego w kolejce, ale to niczego nie zmieniało. Był dziwkarzem z naprawdę popieprzonym charakterem, a przynajmniej tak mówiła Sandra, moja przyjaciółka, która miała tę przyjemność dzielić z nim łóżko, i to podobno niejeden raz. Poza tym, czy to miało jakieś znaczenie? Nie znałam go i nie chciałam poznać. Nie podobało mi się to, że ojciec zadecydował za mnie, tym bardziej że ja już byłam zaręczona. Swoją decyzją zakpił ze mnie, z Aleksieja i całej jego rodziny. Rodziny, która posiadała naprawdę sporą władzę. Co zatem było tak ważnego, że ojciec postawił wszystko na jedną kartę, ryzykując dobre stosunki z własnymi ludźmi? Tego nie wiedziałam, ale miałam nadzieję rogryźć, o co w tym wszystkim chodziło, i tym samym nie dopuścić do własnego małżeństwa.