Ćwiczenia duchowe w odosobnieniu - ebook
Ćwiczenia duchowe w odosobnieniu - ebook
Ćwiczenia są propozycją rozmyślań nad męką i śmiercią Chrystusa (Ćwiczenie Krzyża) wraz z modlitwami o dobrą śmierć (Ćwiczenie śmierci), medytacjami o sądzie ostatecznym i modlitwami wypraszającymi łaski u Boga. Choć pisane dla współsióstr, Ćwiczenia mogą być dla współczesnego czytelnika zachętą do wyciszenia się w hałasie świata i refleksji nad własnym życiem.
Maria od Jezusa z Agredy, XVI-wieczna franciszkanka i Służebnica Boża, doświadczała licznych wizji i objawień, posiadała też dar bilokacji.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8043-688-6 |
Rozmiar pliku: | 897 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pojęcie ćwiczeń duchowych znane było w duchowości chrześcijańskiej od dawna¹. Oznacza ono „praktyki religijne mające na celu wewnętrzne udoskonalenie człowieka i jego zjednoczenie z Bogiem”. Składa się na nie przede wszystkim pogłębione rozważanie prawd wiary, któremu poświęca się większą ilość czasu.
Wzór takiej wewnętrznej aktywności można znaleźć już w życiu Jezusa, który przed podjęciem publicznej misji czterdzieści dni spędził na pustyni, gdzie modlił się i pościł (por. Mt 4, 1-11, Łk 4, 1-13). Później wielokrotnie usuwał się na miejsce pustynne (por. Mt 14, 13).
Z kolei u św. Pawła spotykamy wezwanie skierowane do Tymoteusza: Ćwicz się w pobożności! Bo ćwiczenie cielesne nie na wiele się przyda; pobożność zaś przydatna jest do wszystkiego, mając zapewnienie życia obecnego i tego, które ma nadejść (1 Tm 4, 7-8). Mowa tu o pobożności obejmującej nie tylko postawy związane z kultem, ale zawierające w sobie także wymiar wertykalny.
Początkowo praktykę ćwiczeń duchowych odnoszono do męczeństwa za wiarę, z czasem jednak stały się one synonimem ascezy rozumianej jako walki z wadami. Warto zwrócić uwagę na to, że askesis – grecki źródłosłów słowa „asceza” – oznacza właśnie ćwiczenie, a pochodzący od niego czasownik można przetłumaczyć jako: obrabiać, kształtować, ćwiczyć.
W czasach patrystycznych spotykamy liczne zachęty kierowane do chrześcijan, aby poświęcali czas wyłącznie na zajmowanie się sprawami duchowymi. Św. Piotr Chryzolog pisze: „Ciału daliśmy cały rok, zatem choć parę dni poświęćmy duszy. (…) Niech w naszych uszach zabrzmi głos Boży, a codzienny zgiełk niech go nie zagłusza”. Podobne zachęty kierował do rzymianki Celancji także św. Hieronim. W jednym ze swoich listów zaleca jej okresowe odłączenie się od rodziny dla oddawania się lekturze duchowej i modlitwie, aby na tej podstawie formułować postanowienia na przyszłość.
Trudno mówić o wykrystalizowaniu się w tym okresie jakichś jasno określonych, konkretnych metod odprawiania ćwiczeń duchowych, choć powstawały już pierwsze reguły mnisze. Częściej tu i ówdzie słychać było narzekania na ich brak. Św. Jan Kasjan pisze: „Wyraźnie brak nam czegoś stałego, jakiejś formy, w której dałoby się osadzić ulotną, błąkającą się myśl, czegoś jak gdyby przystani, gdzie po długich burzach można by odetchnąć”. Niemniej jednak zdarzały się wyjątki, takie jak medytacja o piekle i sądzie, pozostawiona przez Ewagriusza Pontyjskiego. Ze względu na zbieżność z podobną medytacją Marii od Jezusa z Ágredy, warto ją przytoczyć choćby we fragmencie: „Siedź w celi i skupiaj myśli. Pamiętaj o dniu śmierci: wyobraź sobie martwe ciało, zrozum to nieszczęście i przyjmij trud; pogardź światową próżnością, abyś mógł wytrwać stale w skupieniu i nie osłabnąć w swej woli. Rozpamiętuj także los tych, którzy już są w piekle: myśl, w czym tam są pogrążone dusze, w jakim okropnym milczeniu, w jakich gorzkich jękach, w jakim strachu, udręce i oczekiwaniu. Rozważ niekończącą się mękę, łzy bezcielesne i nieustające. Ale pamiętaj także o dniu zmartwychwstania, w którym staniemy przed Bogiem. Wyobraź sobie ten straszny i przerażający trybunał. Rozważ, co tam przygotowano dla grzeszników: zawstydzenie przed Bogiem, przed aniołami i archaniołami i wszystkimi ludźmi, to jest karę, ogień nieugaszony, robaka, który nie umiera, otchłań, ciemności, zgrzytanie zębów, strachy i męki”.
Okres ojców pustyni przyniósł pogłębiony opis celów, do jakich poprzez swoje odosobnienie, modlitwę oraz pracę ręczną dążył anachoreta. Św. Jak Klimak w swoim dziele Drabina do nieba, które stanowi sumę nauczania ojców pustyni, pisze: „Będąc poddani namiętnościom, musimy wytrwale prosić Pana, abyśmy mogli dojść do stanu beznamiętności”. Celem drogi duchowej jest zatem oderwanie się od przywiązań, które łączą człowieka ze światem i zakorzeniają go w doczesności, od zniewoleń wewnętrznych i własnego „ja” oraz od wszystkiego, co nie jest Bogiem.
Ojcowie pustyni, dzięki radykalizmowi życia, jakie wybrali, w niezrównany sposób odkrywali duchowe przestrzenie i głębie, niedostępne dla uwikłanych w codzienności szarych zjadaczy chleba. Od chwili opuszczenia swoich rodzinnych miast i wsi pustynia staje się da nich miejscem wewnętrznej walki ze swoją słabością. Ich „wznoszenie się do Boga zaczyna się od zstąpienia w siebie – «poznaj samego siebie» – po to, by zmusić się do odrzucenia na zewnątrz namiętności odpychających od Boga”.
Wydanie się na pastwę pustyni i ciszy „wzbudza natychmiast reakcję mrocznego «podziemia», ciemnego świata podświadomości. Z wielką psychoterapeutyczną przenikliwością mistrzowie duchowi odkrywają poniżej progu świadomości mroczne energie. Asceza pustyni jest ogromną psychoanalizą, za którą idzie psychosynteza uniwersalnej duszy ludzkiej.
W średniowiecznej duchowości monastycznej ćwiczeniami duchowymi nazywano „chrześcijańską pobożność, prowadzącą do kontemplacji Boga”. Od XII wieku łączono je z rozmyślaniem, a od XV – z metodycznym czytaniem duchownym.
Dla wielu ojców Kościoła rozważanie słowa Bożego stanowiło jeden z podstawowych, poza sakramentami, czynników rozwoju duchowego. Wystarczy wspomnieć Klemensa Aleksandryjskiego czy Orygenesa, który pisał m.in.: „Nade wszystko więc… bądź uważny przy lekturze boskich Pism… I oddając się pilnie świętej lekturze w sposób właściwy i z niezłomną wiarą w Boga, szukaj ukrytej przed oczyma większości myśli boskich Pism. Nie poprzestawaj jednak na pukaniu i szukaniu: bardzo potrzebna jest też modlitwa o zrozumienie boskich spraw”.
Św. Augustyn w swoim dziele De doctrina Christiana opisując siedem stopni, przez jakie przechodzi chrześcijanin w drodze do doskonałości, uwzględnia poznanie słowa Bożego jako element nieodzowny dla uzyskania pobożności i wiedzy o własnej nędzy, a także wspierający kolejne etapy rozwoju.
Wraz z rozwojem życia monastycznego rozważanie słowa Bożego zostaje niejako skodyfikowane. Św. Benedykt w swojej Regule zaleca lectio divina jako stałą praktykę obowiązującą mnicha. Modlitewną tradycję benedyktyńską zebrał w XII wieku Guigo II Kartuz w traktacie Drabina do raju, gdzie wyróżnia cztery stopnie modlitwy: lectio, meditatio, oratio i contemplatio.
Kolejny krok uczynił prawdopodobnie Jan Wessel Gransfort, przyjaciel Tomasza à Kempis, który wprowadził metodę medytacji zawierającą przygotowanie, wybranie przedmiotu medytacji i samą medytację z zaangażowaniem władz rozumu, pamięci i woli. Potem pojawiali się kolejni propagatorzy nowej metody modlitwy. Dla wielu z nich, np. dla św. Wawrzyńca Giustinianiego († 1455) i Ludwika Barbo († 1443), uczenie nowej metody modlitwy związane były z reformowaniem duchowieństwa i zakonów. We Francji nową formę modlitwy propagował w swoich dziełach Jan Mombaer († 1502), który proponował, podobnie jak Jan Gransfort, medytację opartą na rozważaniu tajemnic różańca.
Tak rozumiana modlitwa medytacyjna dotarła do Hiszpanii m.in. dzięki Ludwikowi Barbo, który na polecenie papieża Eugeniusza IV napisał do Benedyktynów w Valladolid pismo z pouczeniem o modlitwie. W 1492 roku z tego klasztoru wyruszył García Jiménes de Cisneros († 1510), aby wraz z dwudziestoma mnichami odnowić opactwo w Montserrat koło Barcelony.
Cisneros w swoim dziele Ćwiczenia życia duchowego, wydanym w 1500 roku, podaje propozycje konkretnych tematów rozważań przewidzianych na cztery tygodnie rekolekcyjne. Pierwszy, oczyszczający, ma na celu wzbudzenie lęku i skruchy za grzechy, a obejmuje rozważania o grzechu, śmierci, piekle, sądzie i męce Pańskiej, Niepokalanej Dziewicy oraz o niebie. Tydzień drugi, oświecający, stanowi przygotowanie do spowiedzi i obejmuje rozważania o stworzeniu i porządku nadprzyrodzonym, o powołaniu zakonnym, o dobrach otrzymanych i o Bożej Opatrzności oraz o niebie. Tematem modlitwy myślnej może być tu również życie Chrystusa i świętych oraz Modlitwa Pańska. Tydzień trzeci, jednoczący, ma prowadzić chrześcijanina do oczyszczenia z grzechu i oświecenia ze strony Boga, tak by w drodze do Niego posługiwał się bardziej miłością niż intelektem. Do tego celu prowadzą rozważania o Bogu jako o zasadzie wszystkich rzeczy, ich pięknie i chwale oraz o nieskończonej miłości jako zasadzie każdego stworzenia. Tydzień czwarty był przeznaczony dla kontemplatyków i zawierał do wyboru trzy drogi rozważań: kontemplację człowieczeństwa Chrystusa, kontemplację Chrystusa jako prawdziwego Boga i Człowieka lub kontemplację Chrystusowego Bóstwa.
Ukoronowaniem poszukiwań w tej dziedzinie były Ćwiczenia duchowe św. Ignacego z Loyoli. Jordan Aumann stwierdza, że „ćwiczenia duchowe były częściej praktykowane przez świeckich, tak jak pragnął tego García z Cisneros. Liczni świeccy zwracali się do klasztorów z propozycją odprawienia ćwiczeń duchowych, jak wielce prawdopodobne w wypadku Ignacego z Loyoli w Montserrat w 1522 roku”. Nowatorstwo i geniusz św. Ignacego polegały na tym, że korzystając z zastanych form pobożności, potrafił twórczo, z doskonałym wyczuciem wpisać w nie własne doświadczenie duchowe, tak by było ono przekazywalne kolejnym rekolektantom. Ćwiczenia, które św. Ignacy tworzył i udoskonalał przez lata, były zatem wiernym odwzorowaniem drogi duchowej, którą sam przeszedł od doświadczenia nawrócenia i walki duchowej, poprzez doświadczenia mistyczne aż po kolejne etapy doskonalenia się w służbie Bogu.
XVI-wieczna Hiszpania zrodziła również wielkich mistyków – św. Teresa z Ávila czy też św. Jan od Krzyża opisywali drogę do Boga poprzez różne występujące na niej mistyczne fenomeny i stany wewnętrzne. Choć Maria od Jezusa z Ágredy nie wspomina w swoich pismach o inspiracji wypływającej z oczytania w dziełach współczesnych jej autorów duchowych, jednak z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że pewne elementy praktyk pobożnych jej epoki i jej ojczyzny w jakiś sposób do niej docierały.
O Ćwiczeniach duchowych Marii z Ágredy
Pisma Czcigodnej Marii z Ágredy są bez wątpienia prawdziwymi klejnotami o ponadczasowej wartości i zajmują poczesne miejsce w światowej literaturze religijnej. W studium bibliograficznym przeprowadzonym przez José Antonia Pérez-Rioję w latach 60. XX wieku wzmiankuje się o nie mniej niż 222 wydaniach tychże pism w rozmaitych językach – to namacalny dowód na nieprzemijające zainteresowanie, którym cieszy się twórczość tej słynnej hiszpańskiej mistyczki.
Ćwiczenia duchowe w odosobnieniu składają się z kilku rozdziałów, które kładą nacisk na prawdziwe, wewnętrzne życie religijne, będące korzeniem i fundamentem wszelkiego rozwoju duchowego – indywidualnego, jak i wspólnotowego. Słowo ćwiczenia sugeruje, że chodzi o świadome, celowe i metodyczne działanie, które ma wyryć w psychice człowieka trwały ślad, wytworzyć zespół dobrych nawyków. Praktykowane mają być w odsunięciu od spraw tego świata, w atmosferze modlitwy i współpracy z łaską Bożą, o którą należy ustawicznie i usilnie prosić Boga. Choć udzielane wskazówki i wyznaczane normy pisane były z myślą o siostrach zakonnych, to bez wątpienia użyteczne będą dla każdego, kto pragnie żyć pełnią życia chrześcijańskiego. Znajdziemy tu rozważania na temat pokuty, modlitwy i przygotowania do śmierci, jak również reguły życia wewnętrznego. W Ćwiczeniach Maria z Ágredy zawarła także Wyznanie wiary, które, co ciekawe, pełne jest analogii z wyznaniem wiary opublikowanym 30 czerwca 1968 roku przez Jego Świątobliwość Pawła VI. Pokazuje to niezmienność i stałość fundamentalnych prawd naszej wiary.
W tej książeczce – niedużej, ale bogatej w treść – czytelnik odnajdzie mnóstwo powodów do medytacji nad tym, co w rzeczy samej jest „jedynym, czego potrzeba”.
Kwiecisty styl, obfitujący w epitety i obrazy właściwe dla tamtych czasów, znacznie się różni od tego, do którego jesteśmy dziś przyzwyczajeni. Jednak ponad tymi rozbieżnościami formy czytelnik odnajdzie na kartach Ćwiczeń naukę solidną i niezmienną, która od zarania chrześcijaństwa aż do teraz stanowi fundament życia chrześcijańskiego, inspirację świętych i podwaliny cywilizacji chrześcijańskiej.
Ćwiczenia duchowe w odosobnieniu łączą dwie istotne praktyki, które Kościół wielokrotnie zalecał: rozważanie Męki Pańskiej (głównie jako praktyka pokutna) oraz rozważanie własnego życia i własnej śmierci z punktu widzenia dobra i zła, a więc tego, co przesądzi o zbawieniu na wieczne życie lub potępieniu. Memento mori – Pamiętaj, że umrzesz – tak pozdrawiali się średniowieczni mnisi: trapiści, kartuzi i kameduli. Pozdrowienie to miało przypominać o tym, że śmierć jest nieuniknionym kresem życia człowieka, a życie jest przygotowaniem do śmierci, która jest wielką sztuką. Sentencja ta wiąże się z fragmentem biblijnej Księgi Eklezjasty: Memor esto quoniam mors non tardat – Pamiętaj, że śmierć nie zwleka (Syr 14, 12).
Połączenie rozważania Męki Pana Jezusa z rozważaniem własnej śmierci pojawia się w objawieniach św. Brygidy Szwedzkiej (1303––1373) – praktyka nazwana Tajemnicą szczęścia jest rozpamiętywaniem Męki Chrystusa w kontekście jej zbawczej wartości dla Kościoła, dla nas, w moim i w Twoim życiu, oraz modlitwą o zbawienie przez ofiarę tej Męki.
W epoce baroku,w której uczono ars vivendi – sztuki życia i komplementarnej do niej ars moriendi – sztuki umierania, łacińskie memento mori znowu odzyskuje siłę, którą odczuwali ludzie średniowiecza. „Ćwiczenie dobrej śmierci” jest w tym czasie praktyką dość powszechną.
W XIX wieku tę formę pobożności proponował swoim wychowankom św. ks. Jan Bosko. Raz w miesiącu chłopcy słuchali odpowiedniej konferencji, przygotowywali się do spowiedzi i odbywali ją tak, jakby następnego dnia mieli umrzeć. Z taką samą intencją porządkowali swoje pokoje i rzeczy w szafie, oddawali rzeczy pożyczone, odpisywali na zaległe listy, przepraszali za swoje niedociągnięcia i prosili o przebaczenie. Raz w roku powtarzali ten specjalny ryt przy okazji tygodniowych rekolekcji.
Po dziś dzień ćwiczenie dobrej śmierci obecne jest w duchowości salezjańskiej i praktykowane jest w wielu parafiach i wspólnotach. Na ćwiczenie trzeba przeznaczyć jeden dzień w miesiącu. Najważniejsza jest spowiedź odbyta tak, jakby miała być ostatnią w życiu; msza święta odprawiana z tym samym poczuciem, a komunia przyjmowana jako wiatyk; modlitwa u stóp krzyża, której towarzyszą uczucia umierającego; wyobrażenie sobie ostatniego tchnienia, całując krzyż po raz ostatni; przekonanie, że Maryja Panna pomoże przysposobić się do godniej śmierci; decyzja, by spędzić nadchodzący miesiąc, jakby miał być ostatnim w życiu. Towarzyszy temu specjalna modlitwa – akt pogodzenia się ze śmiercią: Panie Boże, obecny w Najświętszym Sakramencie, zgadzamy się na naszą śmierć, na każdy rodzaj śmierci, który nas spotka. To również pomaga oswoić się z myślą o własnej śmierci.
Dr Cezary Sękalski
Maria od Jezusa z Ágredy (1602–1665)
María Coronel Arana, czyli siostra Maria od Jezusa z Ágredy, przyszła na świat 2 kwietnia 1602 roku w hiszpańskim mieście Ágreda, jako córka szlachciców Cataliny de Arana i Francisco Coronela, którzy charakteryzowali się wielkim nabożeństwem do Najświętszej Maryi Panny. Spośród dziesięciorga rodzeństwa wczesny okres życia przetrwali tylko María, Francisco, José i Jerónima. Wszyscy czworo przywdziali ostatecznie franciszkański habit.
Już przy przyjęciu bierzmowania w roku 1606 (a jeszcze przed Pierwszą Komunią św., zgodnie z pierwotną kolejnością sakramentów inicjacyjnych) biskup Diego Yepes zaświadcza, że Maria obdarzona jest rzadko spotykaną pobożnością i znajomością rzeczy Bożych. Dziewczynka składa ślub czystości w Boże Narodzenie 1610 roku, by w 1614 wyjawić rodzicom swoje monastyczne powołanie. Wstąpienie do klasztoru w Tarazonie zostaje jednak powstrzymane przez niecodzienne wydarzenie: zgromadzenie zakonne w Ágredzie postanawia założyć nie kto inny, jak jej matka.
Dla tego celu Catalina i Francisco po konsultacji ze swoim spowiednikiem udzielają sobie wzajemnie zgody na wstąpienie do klasztoru – dzieje się to w tym samym kościele Matki Bożej Cudów, w którym się pobrali. Już trzy lata później, w 1618 roku, w budynku należącym do majątku rodziny Coroneli odprawia się pierwszą konwentową mszę świętą. Sama Maria zostaje zakonnicą w 1619 roku. Nowe zgromadzenie przyjmuje miano Zakonu Niepokalanego Poczęcia. Ojciec, Francisco Coronel, wstępuje do klasztoru w mieście Nalda, a w jego ślady niedługo potem idzie stryj Marii, Medel.
Jako osiemnastolatka Maria zaczyna doświadczać pierwszych zjawisk nadprzyrodzonych. Były to stany ekstatyczne (za aprobatą spowiednika i przełożonych zdejmowano wówczas Marii welon, by można było kontemplować jej widok) oraz bilokacje (przez trzy lata dar ten umożliwił jej ewangelizację Indian w Nowym Meksyku, mówi się o udokumentowaniu ponad 500 wizyt). W związku ze skargami o „robienie z mistycznych ekstaz widowiska”, prowincjał franciszkanów brat Juan de Villalacre w 1623 roku zakazuje upubliczniania tych zjawisk, a samej Marii nakazuje prosić Boga, by zatrzymał te uniesienia. Tak też się dzieje i zarazem dobiega końca pasmo nawróceń Indian. Ta ewangelizacyjna praca, wykonywana w iście nadzwyczajny sposób, nie mogła jednak pozostać bez echa. Pierwsi misjonarze w Ameryce ze zdumieniem odkrywają, że tamtejsza populacja Indian zna już Ewangelię, a zawdzięcza to „damie w błękicie”: zakonnicy ubranej w charakterystyczny habit (biały habit i niebieski płaszcz). Konsternacja sprowadza później do agredańskiego klasztoru brata Alonso de Benavidesa w celu zbadania sprawy.
Maria zostaje wybrana przeoryszą klasztoru jeszcze przed swymi dwudziestymi piątymi urodzinami, co powoduje konieczność uzyskania dyspensy papieskiej. Funkcję tę piastuje jednak, z trzyletnią przerwą, aż do śmierci, a reelekcja jest możliwa dzięki zezwoleniu nuncjusza apostolskiego. Jest nie tylko roztropną i sprawiedliwą przełożoną, ale i prawdziwym wzorem życia duchowego dla sióstr.
Ze względu na ciężką suszę roku 1630 do klasztoru w Ágredzie przeniesiona została figura Królowej Męczenników, aby można było tam odprawić nowennę wypraszającą deszcz. Wtedy to, pewnej nocy, Czcigodna Matka Maria pisze litanię pochwalną na cześć Królowej, która zostaje później rozprowszechniona między współsiostrami. Dochodzi nawet do dwukrotnego wydania jej drukiem, jednak bez wiedzy autorki, a raczej wywołując jej „niechęć i smutek”.
W 1635 roku rozpoczyna się przeciwko Siostrze Marii od Jezusa z Ágredy proces inkwizycji. Przesłuchujący świadków pochyla się nad następującymi kwestiami: czy znali oskarżoną, czy słyszeli o jej ekstazach lub widzieli je, nad sprawą sprzedaży w klasztorze agredańskim krzyżyków i tzw. paciorków odpustowych, litanii wydanych drukiem, domniemanego autorstwa oskarżonej, a także głoszenia i nawracania Indian w Nowym Meksyku (za sprawą daru bilokacji). Kwalifikatorzy Świętego Oficjum wydają jeszcze w 1649 dokumenty, w których określają ekstazy za wątpliwe, dystrybucję krzyżyków, paciorków i litanii za niebezpieczne, a nawrócenia Indian za niepewne i podejrzane. Zgadzają się także co do konieczności kontynuowania przesłuchań.
Prawdopodobnie znajomość z królem Hiszpanii, Filipem IV Habsburgiem, była głównym powodem, dla którego inkwizycja nie traktowała Marii tak surowo, jak to zwykła robić w przypadku postawienia zarzutów. Maria spotyka króla po raz pierwszy w 1643 r., a znajomość ta przetrwa aż do śmierci zakonnicy (notabene, król umiera w tym samym roku co ona). Między monarchą a zakonnicą zachowała się bogata korespondencja, licząca ponad 600 listów, dotykająca tematów duchowych, lecz także wagi państwowej. W 1650 r. kwalifikatorem inkwizycji zostaje trynitarz, br. Antonio Gonzalo del Moral. Po krótkim pobycie w Ágredzie wydaje on oświadczenie, w którym oczyszcza siostrę Marię od Jezusa z Ágredy ze wszystkich zarzutów, podkreślając jej cnoty, znajomość Pisma Świętego oraz bycie „katoliczką i wierną chrześcijanką, dobrze osadzoną w naszej wierze, bez jakiejkolwiek ułudy ani urzeczenia złym duchem”. Zostaje wydane polecenie umorzenia sprawy przeciwko Marii.
Jej duchowy wzrost nabiera odtąd jeszcze szybszego tempa. W 1652 r. rozpoczyna dwuletni „mistyczny nowicjat” – czas doskonalenia się poprzez naśladownictwo, natomiast w 1653 r. doświadcza pierwszej śmierci mistycznej. W latach 1655–60 pisze Mistyczne Miasto Boga, jak się później okaże, opus vitae Czcigodnej. Pierwszą redakcję dzieła rozpoczyna już w roku 1637, jednak osiem lat później spowiada się u franciszkanina, który tymczasowo zastępuje jej stałego spowiednika i w niedługim czasie zmuszona jest pod posłuszeństwem spalić dzieło, jak również inne sporządzone dotychczas duchowe zapiski. Drugi rękopis dość szybko zostaje wydany drukiem i, choć wzbudza kontrowersje, pozostaje do dziś nie mającą sobie podobnych perłą literatury mistycznej.
Maria od Jezusa umiera w opinii świętości 24 maja 1665 roku, po 46 latach spędzonych w stanie zakonnym. Jej ciało, które nie uległo rozkładowi, pozostaje w klasztorze zgromadzenia, wystawione na widok publiczny aż do dziś. Proces beatyfikacyjny, rozpoczęty w 1673, wciąż czeka na zakończenie. Ojciec Antonio Maria Artola Abriza z Papieskiej Międzynarodowej Akademii Mariologicznej nazwał ją trzecią najwybitniejszą kobietą w historii Hiszpanii, po Teresie z Ávili i Izabeli Katolickiej, a inspiracja dla misjonarzy, płynąca jeszcze za życia z jej duchowych pism, wywarła wpływ na duchowość całej Ameryki.
Bartosz Wojnarowski