Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • promocja
  • Empik Go W empik go

Ćwiczenia z kłamstwa. Amerykański True Crime - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
23 lipca 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ćwiczenia z kłamstwa. Amerykański True Crime - ebook

W mrożącej krew w żyłach opowieści true crime Ann Rule zgłębia tajemnicę, która wstrząsnęła spokojną społecznością Whidbey Island w stanie Waszyngton.

Rozplątując sieć kłamstw i intryg, Rule przedstawia fascynujące spojrzenie na ludzkie pragnienie miłości, pieniędzy i zemsty. Ta skrupulatna relacja skupia się na przypadku Russela Douglasa, którego życie kończy się tragicznie w śnieżną noc Bożego Narodzenia. Pełne fascynujących postaci i wciągającej fabuły Ćwiczenia z kłamstwa zachęcają do badania najmroczniejszych zakamarków ludzkiej psychiki i podają w wątpliwość założenia dotyczące zaufania oraz natury zła.

Kategoria: Horror i thriller
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-272-8586-7
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDSŁOWIE

Historia morderstwa ma wiele aspektów, niczym misternie oszlifowany brylant. Zdecydowanie zbyt wiele, by wydawała się wiarygodna – zarówno jako wytwór literackiej fantazji, jak i literatura faktu. Niezależnie od przypadku, gdy dziwaczne scenariusze prowadzą do spotkań między osobami, które nie powinny się znać, ta saga może się wydawać zmyślona. Jako literatura faktu – a do niej należy – prezentuje się niczym mętne morze rzeczywistości, z gmatwaniną postaci, które wydają się mocno przerysowane. Jednocześnie nieskończenie różnią się od siebie osobowościami, stylem życia i potencjalnymi motywami.

Zastanawiałam się, czy ich intrygi można odtworzyć w uporządkowany sposób. Gdzie mam zacząć i jak zbudować fundament zdań oraz akapitów wystarczająco mocny, by udźwignąć ciężar wszystkiego, co należy opowiedzieć? Nie ma zamków, które łatwo by ustąpiły kluczom mojego pisarskiego warsztatu, tak jak nie ma zbyt wielu wątków, które można by spleść w sensowny wzór.

Rozwiązanie tej zaskakującej sprawy zajęło dziesięć lat. Cała historia rozgrywa się na przestrzeni pięćdziesięciu. Nawet teraz wciąż pozostały mroczne zakamarki, w których skrywają się tajemnice.

Wiele niewinnych osób zginęło gwałtowną śmiercią w nieprawdopodobnych miejscach. Z czasem powody, dla których te konkretne osoby zostały wybrane na ofiary, stały się jeszcze bardziej niejasne.

W latach sześćdziesiątych grupa pisarzy postanowiła stworzyć niemądrą książkę, w której każdy z nich napisałby jeden rozdział. Ustalono, że kolejne rozdziały nie muszą nawiązywać do fabuły, która pojawiała się wcześniej. Kontrowersyjny tytuł i okładka przyciągnęły potencjalnych kupców, a Naked Came the Stranger stało się osobliwym bestsellerem.

Kilka lat później należałam do podobnej grupy, składającej się z kilkunastu poczytnych autorów z rejonu Seattle. Nazywaliśmy się Bitch and Moan Society. Grupa była dla nas miejscem na wyrażenie naszego rozczarowania, skarg i niepokojów związanych z zawodem. W końcu postanowiliśmy napisać książkę podobną do Naked Came the Stranger, w której kolejnych rozdziałach również brakowało ciągłości fabularnej

Nasze dzieło, Deadly Obsession, Possession, and Depression Revisited, obfitowało w nieprawdopodobne wydarzenia i szalone postaci. Czytelnik mógł zacząć je czytać na początku, na końcu lub w środku, ponieważ nic do siebie nie pasowało. Nie jest to dziwne, wziąwszy pod uwagę, że każde z nas odwoływało się do innego gatunku: romansu, horroru, kryminału szpiegowskiego, reportażu kryminalnego, thrillera psychologicznego, historii miłosnej nastolatków, literatury humorystycznej i sag historycznych. Na szczęście nigdy nie mieliśmy zamiaru publikować naszej książki, choć wszyscy histerycznie się śmialiśmy przy lekturze każdego z rozdziałów.

Jedną z naszych zasad było zawsze: „umieścić akcję na wyspie!”.

Na wiele sposobów niniejsza książka, Ćwiczenia z kłamstwa, zmusiła mnie do relacjonowania morderczych knowań, w których główną rolę odgrywały postaci tak zróżnicowane, jak w naszej Deadly Obsession. I co zaskakujące, wiele z tych niegodziwych intryg faktycznie rozegrało się na wyspie.LISTA POSTACI

JAMES STACKHOUSE

Pierwsza żona: Mary Ellen

Dzieci:

Thomas Stackhouse

Michael Stackhouse

Lana Stackhouse Galbraith

Brenda Stackhouse Gard

Rhonda Stackhouse Vogl

Robby Stackhouse

Druga żona: Doris

Dzieci:

Peggy Sue Stackhouse

Amy (pasierbica)

Sue „Słodka Sue” Mahoney (pasierbica)

Trzecia żona: Terry

(troje pasierbów)

GAIL DOUGLAS O’NEAL

Pierwszy mąż: Jim Douglas

Dzieci:

Matthew Douglas

Russel Douglas

Holly Douglas Hunziker

Drugi mąż: Bob O’Neal

RUSSEL DOUGLAS

Pierwsza i jedyna żona: Brenna

Kochanka: Fran Lester

Dzieci:

Jack Douglas

Hannah Douglas

PEGGY SUE STACKHOUSE

Pierwszy mąż: wielebny Tony Harris

Drugi mąż: Kelvin Thomas

Dzieci:

Mariah Thomas

Taylor Thomas

Trzeci mąż: Mark Allen

JIM HUDEN

Pierwsza żona: Patti Lewandowski

Druga żona: Jean Huden

Kochanka: Peggy Sue Stackhouse Harris Thomas Allen

Vickie Boyer, przez siedem lat najlepsza przyjaciółka Peggy Sue Thomas

Cindy Francisco, dobra znajoma Peggy Sue Thomas

Bill Hill, członek zespołów Buck Naked i X-hibitionists oraz bliski przyjaciel Jima Hudena na Florydzie

Dick Deposit, Lloyd Jackson, Bill Marlow, Ken Kramer, Ron Young, wieloletni przyjaciele Jima Hudena na wyspie Whidbey

ŚLEDCZY, BIURO SZERYFA HRABSTWA ISLAND

detektyw Mike Birchfield

detektyw sierżant Mike Beech

sierżant Mark Plumberg

detektyw Shawn Warwick

detektyw Sue Quandt

detektyw Ed Wallace

koroner hrabstwa Island Robert Bishop

Mine That Bird, zwycięzca Kentucky Derby, 2009ROZDZIAŁ PIERWSZY

Wyspa Whidbey w stanie Waszyngton jest jedną z największych w obrębie kontynentalnych Stanów Zjednoczonych. Dla niektórych miejsce wakacyjnego wypoczynku, dla innych dom dla sześćdziesięciu tysięcy mieszkańców oraz ogromna placówka służbowa dla personelu marynarki. Promy i zespół mostów pod nazwą Deception Pass pozwalają zarówno gościom, jak i mieszkańcom przedostać się na ten sielski skrawek lądu położony wśród wód zatoki Puget Sound, poprzecinany rzekami, dopływami, zatoczkami oraz innymi ciekami wodnymi.

Whidbey to prawdziwe studium kontrastów. Rozległa Baza Marynarki Powietrznej na Whidbey obejmuje miasteczko Oak Harbour na północnym krańcu tej długiej na siedemdziesiąt pięć kilometrów wyspy. To najważniejszy zespół zabudowań lotnictwa morskiego na północno-zachodnim Pacyfiku oraz baza eskadr do walki elektronicznej korzystających z Prowlera EA-6B i Growlera EA-18G. Baza jest również domem dla czterech eskadr patrolu morskiego P-3 Orion oraz dwóch eskadr rozpoznania floty, latających EP-3E Aries.

Na południe od Oak Harbour, wzdłuż autostrady numer 520, rozsiane są mniejsze, bardziej przytulne miasteczka: Coupeville, siedziba hrabstwa Island, Greenbank, Langley, Freeland oraz Clinton. Chociaż w ciągu ostatnich lat na wyspie otwarto kilka supermarketów i skromnych centrów handlowych, większa jej część składa się z domków, malowniczych pastwisk, zimozielonych lasów, przystani oraz licznych luksusowych posiadłości z widokiem na zatokę zbudowanych przez ludzi z kontynentu.

Wizyta w Coupeville sprawia, że można się poczuć, jakbyśmy się cofnęli w czasie; wzdłuż ulic ocenionych drzewami stoi wiele odnowionych domów liczących ponad sto lat.

Z niektórych części wyspy można dostrzec panoramę Seattle wyłaniającą się zza mgły, jednak Whidbey jest miejscem, do którego można uciec przed nerwowym rytmem miejskiego życia. Dysponując tak imponującym wybrzeżem i tak wieloma parkami, Whidbey przyciąga turystów niezależnie od pory roku. To doskonałe miejsce, aby zamieszkać w nim z rodziną: są tu dobre szkoły, przyjaźni sąsiedzi oraz prawdziwy duch społeczności.

Wielu absolwentów szkół średnich wyprowadza się z wyspy w poszukiwaniu bardziej dynamicznego życia, zawsze jednak wracają na zjazdy klasowe oraz święta, aby spotkać się z rodziną i dawnymi przyjaciółmi.

Przestępczość na Whidbey jest dość niska; rabusie wolą miejsca, w których nie muszą czekać na prom, by ulotnić się po napadzie na bank. Pojawiają się oczywiście przestępstwa na tle seksualnym, a od czasu do czasu morderstwo. Kiedy przedstawiciele prawa mają do rozwiązania sprawę zabójstwa, zwykle jest to coś nietypowego, a nawet groteskowego. Detektywi z hrabstwa Island zajmowali się głośnymi sprawami, które trafiały na nagłówki gazet w Seattle, a nawet w całym kraju. Colton Harris Moore, „bosy bandyta”, genialny nastoletni przestępca, który od okradania domków letniskowych przeszedł do porywania samolotów i łodzi, rozpoczynał przestępczą karierę na wyspie Camano, gdzie dorastał – chociaż sądzono go na Whidbey.

Podobnie jak wszystkie odizolowane obszary, wyspa Whidbey posiada niezwykle aktywny system rozpowszechniania plotek. Związki pozamałżeńskie rzadko pozostają tajemnicą na długo. Nie ma tam zbyt wielu anonimowych moteli czy barów, w których kochankowie mieliby szansę uciec przed wścibskimi spojrzeniami. Szczerze mówiąc, niektóre z bardziej eleganckich restauracji i klubów sportowych funkcjonują jako siedziby grup swingersów i klubów nocnych, nie robiąc z tego żadnej tajemnicy. Wraz z pojawieniem się internetu plotki z każdym rokiem zaczęły się rozchodzić jeszcze szybciej.

Pod koniec 2003 roku wśród mieszkańców wyspy aż huczało. Niektórzy z nich czuli fascynację brutalną zagadką, a niektórzy byli po prostu wystraszeni.ROZDZIAŁ DRUGI

Ulica Wahl Road leży około sześciu kilometrów od niewielkiego miasteczka Freeland na wyspie Whidbey. Stanowi mieszaninę domów oraz innych budynków ciągnących się wzdłuż wąskiej drogi. Niektóre z nich to ubogo umeblowane, niezbyt wygodne, przestarzałe chatki, chociaż trafiają się także nowsze domki, eleganckie domy, a nawet kilka posiadłości wartych miliony dolarów lub więcej. Przy tych ostatnich dostęp do plaży jest odgrodzony żelazną bramą i nieprzeniknioną gęstwiną krzaków. Wahl Road, ciągnąc się równolegle do części zatoki Puget Sound, znanej jako „Double Bluff”, przechodzi i obok klasztoru, i obok przyczep schowanych daleko, w głębi lasu.

Wiele tamtejszych zabudowań to domy urlopowe dla osób, które na co dzień mieszkają w Seattle, Everett albo Bellingham w stanie Waszyngton lub też nawet w Vancouver, w Kolumbii Brytyjskiej. Ponieważ wiele z tych miejsc stoi pustych w trakcie zimowych miesięcy, sąsiedzi, którzy mieszkają tu na stałe, mają oko na nieznajomych i jakiekolwiek podejrzane zdarzenia.

Nicole Lua i jej znajoma Janet Hall wyszły z domu Luy, znajdującego się przy Wahl Road, około piętnastej, w dzień po świętach 2003 roku i udały się w stronę plaży Double Bluff, gdzie często można podziwiać spektakularne zimowe zachody słońca. Leżał tam wąski obszar parkowy, do którego mogły dojść drogą lub przechodząc przez ogródki sąsiadów.

Padało i nie zanosiło się na to, że prędko przestanie, ale nie było zimno jak na grudzień. Około czterech stopni na plusie, które nocą mogły spaść w okolice zera. W wielu domach w ich sąsiedztwie włączono już świąteczne oświetlenie, dlatego mgłę i deszcz przecinały świetlne promyki i smugi koloru. Dzień następujący tuż po świętach jak zwykle nie wydawał się tak radosny, jak dzień tuż przed świętami.

Kiedy dwie kobiety przechodziły obok gęsto zadrzewionej działki położonej przy 6665 Wahl Road, Nicole zauważyła jasnożółtego SUV-a zaparkowanego na niewielkiej polance położonej prostopadle do ubitej drogi wiodącej do domku. Wiedziała, że jej sąsiedzi, którzy tam mieszkali – rodzina Blacków – wyjechali na święta na Kostarykę i była zaskoczona, widząc nieznany pojazd. Była to jednak zwykła ciekawość, ponieważ wszystko wydawało się być w porządku, a w oknach kuchni paliło się światło. Blackowie czasem zapraszali znajomych, by ci pomieszkali w ich domku.

Dwie kobiety nie przechodziły obok żółtego samochodu. Kiedy wracały z plaży, była szesnasta trzydzieści i panowała całkowita ciemność – w końcu był to tydzień najkrótszych dni w roku. Zauważyły wtedy, że żółty tracker nadal tam stał, a jasnożółte światełko w kabinie było włączone. Z ostrożności nie podeszły bliżej do nieznanego pojazdu stojącego w ciemnościach. Jeśli samochód się zepsuł lub skończyła mu się benzyna, kierowca pewnie zdążył już zadzwonić po pomoc lub udał się wzdłuż Wahl Road w kierunku miasta.

Postanowiły, że zerkną na niego nazajutrz – jeśli nadal tam będzie. Zdecydowały, że gdyby tak się stało, zadzwonią do biura szeryfa hrabstwa Island i poproszą posterunkowego, żeby to sprawdził.

Zanim to jednak zrobiły, ktoś inny zauważył żółty samochód, niemal całkowicie ukryty wśród jodeł rosnących przy długim podjeździe. Wczesnym popołudniem w sobotę 27 grudnia 2003 roku Joseph Doucette, nauczyciel z Bellingham w stanie Waszyngton, wyszedł z jednego z domków na terenie posiadłości Blacków na spacer z synami.

Syn państwa Black był uczniem Doucette’a, a nauczyciel wraz z dwoma synami, żoną i jej siostrą z radością przyjął zaproszenie, by spędzić święta w przytulnym domku.

Z powodu podekscytowania świętami oraz niewielkich wymiarów chatki chłopcy niemal chodzili po ścianach. Doucette zagonił ich wszystkich na przechadzkę z psem, mając nadzieję, że uda im się pozbyć nieco energii.

Nauczyciel zauważył żółtego SUV-a zaparkowanego na skrawku trawy między dwiema jodłami. Lampka w kabinie ciągle się paliła. Starszy syn dostrzegł otwarte drzwi od strony pasażera.

– Pomyślałem, że powinienem podejść i zamknąć drzwi, żeby nie wyczerpał się akumulator i deszcz nie padał do środka. Zawołałem, na wypadek gdyby ktoś był w samochodzie, ale nikt nie odpowiedział – wspominał Doucette.

Nieprzyjemne poczucie, że coś może być nie tak, sprawiło, że Doucette szybko zaprowadził synków z powrotem do domku i kazał im zostać w środku. Wyjaśnił, że musi sprawdzić coś na dworze, a kiedy chłopcy byli bezpieczni, pobiegł do samochodu.

Gdy chciał zamknąć drzwi SUV-a, zerknął do środka i zastygł z niedowierzania. Wewnątrz rzeczywiście ktoś był. Mężczyzna siedzący za kierownicą wydawał się spać, może był pijany – a może martwy. Mając nadzieję, że tylko wyobraża sobie to, co najgorsze, Joe Doucette przyjrzał mu się uważniej. Milcząca postać miała zapięty pas. Joe dostrzegł również, że mężczyzna osunął się do przodu z pochyloną głową i zaciśniętymi pięściami.

Doucette wycofał się, wiedząc, że nie powinien niczego dotykać, i szybko wrócił do domku, aby powiadomić policję.

Poinformował dyżurnego hrabstwa Island, że zauważył coś, co wyglądało „jak maź” i wyciekało z czoła mężczyzny. Przypuszczał, że nieznajomy może być martwy.

Doucette nie miał pojęcia, kim był ten człowiek ani co się stało. Czekał przy żółtym pojeździe, dopóki dyżurny łączności Island nie przyśle kogoś, kto będzie wiedział, jak to sprawdzić.

Tego sobotniego popołudnia sierżant policji hrabstwa Island Rick Norrie miał zmianę od 13.00 do 20.00 i nadzorował patrole w południowym sektorze hrabstwa Island. O 16.26 dyżurny łączności wysłał go, aby zbadać „możliwy zgon” pod adresem 6665 Wahl Road we Freeland. Pojawił się na miejscu osiem minut później, będąc pierwszym z wielu przedstawicieli policji i służb ratunkowych, którzy mieli się zająć „niewyjaśnionym/możliwym zgonem”.

Nie wiedział, co tam zastanie ani co się wydarzyło – jak w przypadku każdego powiadomienia dotyczącego ciała. Mogło to być wezwanie do ofiary ataku serca, kogoś, kto miał wypadek, śpiącego pijaka albo do samobójcy. To ostatnie było najbardziej prawdopodobne – okres okołoświąteczny jest dla wielu osób przygnębiający, a każdy pracownik linii telefonicznych służb kryzysowych czy przedstawiciel służb bezpieczeństwa publicznego wie, że szczyt samobójstw przypada w okresie między świętami a Nowym Rokiem.

Chcąc dostać się na Wahl Road z centrum handlowego we Freeland, większość kierowców wybiera Fish Road wiodącą z galerii, która skręca w lewo w Woodard, jedzie do końca, po czym znowu skręca w lewo, w Lancaster Road, i wreszcie w prawo – w Wahl. Plaża Double Buff znajdowała się po tej samej stronie co podany adres, a zatoka Mutiny leżała po drugiej stronie drogi, za rzędem domów.

Sierżant Norrie jechał powoli wzdłuż wąskiego gruntowego podjazdu. Zauważył zgłaszany pojazd. Był to żółty SUV amerykańskiej marki GEO, model tracker, numer rejestracyjny 128-NXQ. Gdy Norrie wysiadł z radiowozu, zauważył, że przednie drzwi SUV-a od strony pasażera były otwarte, a lampka w kabinie oświetlała przednie siedzenia. Dostrzegł białego mężczyznę o krótkich, brązowych włosach, bezwładnie leżącego na kierownicy.

Kiedy Norrie podszedł do otwartych drzwi, zauważył, że kierowca miał poważny uraz głowy. Z czoła wyciekła mu jakaś substancja i zebrała się razem z krwią. Czerwone plamy na przesiąkniętej, flanelowej koszuli mężczyzny zdążyły już wyschnąć, a Norrie zauważył, że rozpryski krwi znajdują się również na bocznym panelu drzwi od strony kierowcy.

Mimo to policjant nadal nie był pewien, czy mężczyzna żyje, ale jest nieprzytomny, czy też zmarł. Podszedł do okna od strony kierowcy, które było opuszczone o około dziesięć centymetrów. Nie spodziewając się odpowiedzi, odezwał się głośno, przedstawiając się jako funkcjonariusz policji, i wyciągając dłoń, by dotknąć ramienia milczącego mężczyzny.

Nie wyczuł w nim jednak życia – zdążyło się natomiast pojawić stężenie pośmiertne, sprawiające, że mężczyzna zastygł za kierownicą.

Ratownicy medyczni, Darren Reid i William Brooks z posterunku straży pożarnej Whidbey numer trzy przyjechali na miejsce mniej więcej minutę po tym, jak zjawił się tam Norrie.

– Wydaje mi się, że nie żyje – powiedział Norrie do Reida. – Jest niemal całkowicie sztywny.

Reid sprawdził i potwierdził przypuszczenia Norriego.

Oczywisty wniosek był taki, że gwałtowna śmierć nastąpiła w wyniku samobójstwa.

Ponura polana w lesie szybko zapełniła się przedstawicielami służb. Kilka minut później do Norriego dołączyli oficer Leif Haugen z wydziału policji Langley oraz posterunkowa Laura Price z biura szeryfa. Minęli wozy straży pożarnej i karetkę odjeżdżające z miejsca zdarzenia, ale żadne nie jechało na sygnale. Zapewne osoba znaleziona w pojeździe nie żyła.

Haugen i Norrie zaczęli odgradzać miejsce zbrodni żółtą taśmą, podczas gdy Price zabrała się do robienia zdjęć.

Uznała, że martwy mężczyzna mógł mieć między trzydzieści a trzydzieści pięć lat. Miał blond włosy i najwyraźniej nie golił się od kilku dni. Zastygła masa krwi wydawała się pochodzić z rany na samym środku czoła i z nasady nosa. Co dziwne, we włosach miał kawałki niebieskiego szkła. Kiedy Laura Price zastanawiała się, skąd mogło pochodzić, znalazła szkło od okularów słonecznych leżące po stronie pasażera, obok fotela. Następnie dostrzegła błękitną oprawę okularów przeciwsłonecznych na podłodze od strony kierowcy.

Od kilku dni było pochmurnie i zastanawiała się, dlaczego ktokolwiek miałby nosić okulary przy takiej pogodzie.

Zauważyła również, że deszcz i śmieci z drzew zebrały się w aucie od strony pasażera. Na podłodze dostrzegła kopertę i kilka listów, a obok puszki i papierowe kubki. Przeniosła wzrok na tylne siedzenie SUV-a. Nie było tam krwi, tylko ubrania, buty i śmieci – nie widziała jednak dokładnie co, ponieważ światło było słabe, a nie chciała niczego ruszać.

Zerkając przez tylne okno, posterunkowa Price zauważyła sanki przykryte płaszczami.

Zmarły mocno krwawił, dlatego jego kraciasta koszula i górna część spodni przesiąkły krwią. Pas samochodowy był zakrwawiony, ale niezapięty.

Dłonie mężczyzny również pokrywała krew, a na kierownicy widać było odciski zakrwawionych palców. Price zauważyła, że zmarły miał na sobie białe skarpetki i klapki, chociaż brakowało lewego buta.

Chodząc dookoła auta, Laura Price zrobiła wiele zdjęć na trzydziestopięciomilimetrowym filmie.

Kiedy miejsce zbrodni zostało odgrodzone i zebrano pierwszy materiał fotograficzny, Rick Norrie poprosił Haugena i Price, aby zaczęli wstępne rozmowy z mieszkańcami pobliskich domów i dowiedzieli się, czy ktoś nie słyszał czegoś podejrzanego w posiadłości Blacków w ostatnich kilku dniach.

Kiedy Nicole Lua zauważyła niebieskie światła policyjnych kogutów kilka domów dalej, podeszła, żeby zobaczyć, co się stało. Ostatecznie do szeryfa nie zadzwoniła i teraz się wystraszyła. Prawdopodobnie miała rację, kiedy zaparkowane auto wydało jej się dziwne.

Niezależnie od tego, kim była zmarła osoba, Nicole sądziła, że ciało leżało tam już dzień wcześniej. Wraz ze znajomą widziały SUV-a niemal dwadzieścia cztery godziny temu. Nie należał do nikogo znajomego z Wahl Road i nigdy przedtem go nie widziała.

Kim był zmarły mężczyzna? I dlaczego skończył na tym skrawku ziemi, niedaleko wąskiej drogi ocienionej wysokimi drzewami? Nikt, kto jechał Wahl Road, nie zauważyłby żółtego trackera. Wydawało się, że mężczyzna, a może ktoś inny, wybrał to miejsce na uboczu właśnie z tego powodu.

Schowek na rękawiczki w aucie był otwarty. Później żaden z policjantów nie potrafił sobie przypomnieć, kto go otworzył. Z niezwykłą ostrożnością wyjęli stamtąd dowód rejestracyjny samochodu leżący na stercie schowanych papierów. Za pomocą światła latarki przyjrzeli się danym właściciela.

Był nim Russsel Douglas, lat trzydzieści trzy, zamieszkały na osiedlu Mission Ridge w Renton, w stanie Waszyngton, położonym na południowy wschód od Seattle. Norrie zastanawiał się, jakie okropne wydarzenia sprawiły, że tak młody człowiek postanowił się zastrzelić.

Dopiero sekcja miała udzielić ostatecznej odpowiedzi w tej kwestii, ale najwyraźniej Douglas odniósł tylko jedną ranę – na samym środku czoła, tuż nad nasadą nosa. Kula musiała przebić okulary przeciwsłoneczne, przez co szkło się rozprysło.

Norrie zauważył łuskę naboju między fotelem kierowcy a drzwiami. Wyglądała na kaliber dziewięć milimetrów. Przynajmniej dowiedzą się dzięki niej, jakiego rodzaju broni szukają, chociaż mało prawdopodobne, że znajdą ją w ciemnościach, nawet przy świetle lamp przywiezionych z biura szeryfa.

W kieszeni na drzwiach kierowcy zauważył zielono-żółte, nierozpakowane pudełko nabojów kalibru 30/30. Może mieli do czynienia z dwoma rodzajami broni? Norrie nie otworzył pudełka, tylko czekał na przyjazd detektywów.

Rozglądał się jednak za bronią, której kula utkwiła w czole Russela. Nie mógł jej znaleźć. W zależności od trajektorii odrzutu mogła się znajdować w ciemnościach, na tylnym siedzeniu trackera, a może nawet wyleciała przez drzwi od strony pasażera i zniknęła wśród leśnego poszycia.

Rick Norrie zadzwonił do nadinspektora hrabstwa Island, sierżanta Mike’a Beecha, sugerując, że trafiło im się samobójstwo. Poprosił o działania detektywa z hrabstwa, jak również o przyjazd koronera Roberta Bishopa.

O 17.35 detektyw Mike Birchfield pojawił się na miejscu i objął dochodzenie w sprawie śmierci. Nie minęła nawet godzina, odkąd sierżant Norrie przyjechał na miejsce zgonu, ale wydawało mu się, że upłynęło znacznie więcej czasu.

Wkrótce w zatoczce przy drodze zrobiło się niemal tak jasno jak w dzień, ponieważ przywieziono dodatkowe oświetlenie.

Porucznik Harry Uncapher, technik dowodowy, i posterunkowy Scott Davis dołączyli do śledczych pracujących w deszczu. Uncapher pakował do torebek łuski, papiery, dokumenty oraz wszystko, co mogło stanowić ważne dowody, a następnie zaklejał i oznaczał je tak, aby ciąg dowodowy pozostał nienaruszony. Zza lewej osłony szyby wyjął telefon komórkowy Nextell, czarną saszetkę na pasku z książeczką czekową oraz dowody tożsamości i inne osobiste dokumenty.

Scott Davis prowadził pomiary, aby określić punkty wskazujące dokładne położenie trackera. Później miał narysować to miejsce w skali.

Detektyw Birchfield poprosił Ricka Norriego i Leifa Haugena o poszerzenie miejsca zbrodni poprzez odgrodzenie liną zarówno wewnętrznego, jak i zewnętrznego koła w otoczeniu trackera, aby dopilnować, by nikt przypadkiem nie nadepnął na ewentualne dowody. Poprosił również Laurę Price o założenie rejestru z danymi osób, które mogły znajdować się wewnątrz obszaru ogrodzonego taśmami – wraz z godziną ich przybycia.

Nie była to pierwsza śmierć z nieznanych przyczyn, z jaką miał do czynienia którykolwiek z policjantów, ale mimo to pozostawała szokująca. Sama ilości krwi na zmarłym mężczyźnie i w pojeździe przerażała.

Na miejscu pojawił się detektyw Mark Plumberg, jeszcze większy pedant niż Birchfield. Nigdy wcześniej nie był przy Wahl Road. Dwaj doświadczeni dochodzeniowcy mieli pracować nad tą dziwną sprawą razem, chociaż początkowo to Birchfield miał być głównym śledczym. Nie mieli pojęcia, jak długo potrwa śledztwo, nim poznają zaskakującą historię ciała w lesie.

Chyba dobrze się stało, że nie mogli dostrzec tego, co ich czekało. Jak dużo czasu miało upłynąć, nim rozwiążą zagadkę śmierci Russela Douglasa i nim się dowiedzą, jakie kolejne tragedie miała przynieść przyszłość.

W rzeczywistości jeden z nich miał nie doczekać finału sprawy.

Dwaj detektywi zauważyli, że kluczyki do samochodu wciąż znajdowały się w stacyjce. Zmierzyli okno od strony kierowcy i zanotowali, że szybę opuszczono o szesnaście i pół centymetra. Chociaż kierowca nie był zapięty, pas częściowo owijał mu tułów. Wyglądało, jakby zmarły opuścił szybę, aby z kimś porozmawiać. Może był w trakcie odpinania pasa przed wyjściem z samochodu? Plumbergowi bardziej prawdopodobne wydawało się jednak, że ktoś odpiął pas po tym, jak mężczyzna został zastrzelony.

Rick Norrie oznajmił, że szukał broni, ale bez powodzenia. Kiedy próbowali ją znaleźć razem, Birchfield i Plumberg żałowali, że policjanci, którzy jako pierwsi zjawili się na miejscu zbrodni, dotykali żółtego SUV-a. Chociaż mokra trawa dookoła samochodu prawdopodobnie nie pozwoliłaby na zebranie odcisków stóp, mieli się tego nigdy nie dowiedzieć, ponieważ kilka osób zdążyło już tamtędy przejść.

Sprawa przestawała wyglądać na samobójstwo. Jeśli nie znajdą broni w rozsądnej odległości od trackera, może się okazać, że to zabójstwo. Człowiek strzelający sobie w czoło nie odrzuciłby broni zbyt daleko.

Doświadczeni detektywi wiedzą, że każda śmierć powinna najpierw być uważana za zabójstwo, następnie samobójstwo, wypadek, zgon z przyczyn naturalnych i wreszcie z nieokreślonych powodów. Ponieważ wszystko wydawało się świadczyć, że w tym wypadku mieli do czynienia z samobójstwem, Birchfield i Plumberg ubolewali, że miejsce zbrodni nie pozostało nienaruszone.

Mark Plumberg pamięta, jak stał przy Wahl Road i się rozglądał. Coś nie dawało mu spokoju.

– Dostrzegłem, jak odludne było to miejsce. Trudno dostępne, było tam zaledwie kilka rodzin, mieszkających tam zimą. Pomyślałem, że to idiotyczne! Dlaczego ofiara miałaby przyjechać aż tutaj – ktoś musiał zwabić tego mężczyznę. Mike Birchfield od początku też miał takie wrażenie.

Już pierwszej nocy Mark Plumberg zauważył coś ciekawego. Niewielką, częściowo zakrzepniętą kałużę krwi obok dłoni mężczyzny, leżącej bezpośrednio poniżej rany postrzałowej u podstawy jego nosa. Wydawało mu się, że ta dziwna plama powinna znajdować się na dłoni ofiary, jeśli mężczyzna pozostawał w tej pozycji od chwili zranienia.

– Ale tak nie było – mówił Plumberg. – Pomyślałem wtedy, i nadal tak sądzę, że ktoś próbował przesunąć ciało, być może szukając łuski. Dlatego zacząłem jeszcze bardziej wątpić, że mamy do czynienia z samobójstwem.

Pracując jedynie przy sztucznym świetle, dwóch detektywów nie było w stanie znaleźć łuski.

Będą jej musieli poszukać rano.ROZDZIAŁ TRZECI

Koroner dr Robert Bishop zwolnił ciało i zabrano je do kaplicy pogrzebowej Burley, gdzie oczekiwało na autopsję. Tracker miał zostać odholowany do centrum kryminalistyki hrabstwa Island, gdzie będzie zabezpieczony i przechowywany do czasu, aż zajmie się nim laboratorium kryminalistyczne stanu Waszyngton.

Mark Plumberg i Mike Birchfield opuścili miejsce zbrodni po dwudziestej drugiej, zostawiając tam dwoje policjantów, Billa Carpentera i Jay Gailer. Ci mieli pilnować terenu na wypadek, gdyby ktokolwiek, zabójca lub ciekawski, próbował sforsować taśmy zabezpieczające.

Zespół dochodzeniowy miał swoje podejrzenia i przeczucia, sprawa była jednak w zalążku. Dwaj mundurowi, którzy przeszli się po okolicznych domach, zlokalizowali potencjalnego świadka – kobietę, która najprawdopodobniej widziała samochód zmarłego dzień wcześniej.

Diane Bailey, mieszkająca niedaleko posiadłości Blacków, gdzie zastrzelono Russela Douglasa, zeznała, że widziała „kanciastego, niewielkiego, jasnożółtego SUV-a” jadącego na zachód, wzdłuż Wahl Road, pomiędzy jedenastą trzydzieści a trzynastą, dwudziestego szóstego grudnia. Wydawało się, jakby kierowca szukał adresu. Nie zwróciła na pojazd uwagi, dopóki nie dostrzegła, że zawracał na jej podjeździe.

– Wyglądało, jakby zobaczył moje czerwone volvo i zorientował się, że trafił pod niewłaściwy adres – powiedziała.

Pani Bailey nie widziała wyraźnie kierowcy, ale jej zeznania pozwoliły umiejscowić trackera w sąsiedztwie Double Bluff w piątkowe popołudnie.

Mark Plumberg i Mike Birchfield nie mogli jeszcze skończyć pracy. Mieli przed sobą zadanie, którego nienawidzi każdy glina – powiadomienie rodziny zmarłego. Nie ma łatwego sposobu, na przekazanie tak okropnych wieści; policjanci wiedzą, że usłyszą płacz i zobaczą szok oraz niedowierzanie na twarzach tych, których ze zmarłymi łączyła miłość.

Mike Birchfield znał Russela Douglasa; jego żona, Brenna Douglas, opiekowała się dziećmi detektywa. Żony kilku policjantów korzystały z usług fryzjerskich w jej salonie piękności – Just B’s. Przynajmniej w tej kwestii detektywi mieli trochę szczęścia; większość mieszkańców Whidbey znała się nawzajem lub miała wspólnych znajomych.

Nie należało zapominać o grupie plotkarzy, w której za chwilę zacznie wrzeć od prawdziwych i zmyślonych informacji. Musieli szybko znaleźć Brennę i powiedzieć, co zaszło, zanim ktoś do niej zadzwoni i prosto z mostu przekaże jej, że Russ zmarł wskutek postrzału w głowę.

Russel Douglas może i mieszkał poza wyspą, ale na jego prawie jazdy widniał adres Furman Avenue w miasteczku Langley, znajdującym się na wyspie. Mike Birchfield wiedział, że jest to obecny adres Brenny. Od miesięcy plotkowano, że Russel i Brenna się rozeszli i nie mieszkają ze sobą; to mogło wyjaśniać, dlaczego Douglas miał dwa adresy.

Ale nie byli po rozwodzie.

Był mniej więcej kwadrans po dziesiątej, kiedy Mike Birchfield i Mark Plumberg podjechali pod dom Brenny Douglas w Langley. Na podjeździe stała bordowa furgonetka, ale w domu było ciemno. Plumberg został na dworze, a Birchfield podszedł do drzwi. Po ogrodzie biegał duży pies, który zaczął na niego szczekać.

Birchfield poświecił latarką przez okna salonu i zobaczył, że ku drzwiom idzie kobieta w szlafroku.

– To Brenna – powiedział Birchfield.

Otworzyła drzwi bez wahania, mrużąc oczy przed światłem padającym z przedsionka, i spytała:

– W czym mogę pomóc?

Mike Birchfield pokazał odznakę detektywa i przedstawił Plumberga. Kiedy weszli do salonu, okazało się, że właśnie szła spać.

– Czy może nam pani poświęcić chwilę? – spytał Plumberg, zastanawiając się, dlaczego tak chętnie otworzyła drzwi, kiedy zobaczyła dwóch obcych mężczyzn w ogrodzie.

– Proszę wejść – powiedziała, otwierając drzwi szerzej. – Co się dzieje?

– Chcemy z panią porozmawiać o mężu – powiedział Birchfield, kiedy wchodzili. Przez dłuższą chwilę stali w niezręcznej ciszy, dopóki nie wskazał w stronę jadalni: – Czy możemy usiąść przy stole?

Brenna Douglas wydawała się spokojna, prowadząc ich w stronę jadalni. O nic nie pytała. Plumberg wyjął notatnik, żeby robić zapiski, gdy Birchfield będzie przesłuchiwał Brennę.

Kiedy przechodzili obok krzesła w pobliżu drzwi wejściowych, spostrzegł na nim liścik zapisany na papierze w linie. Był zaadresowany do „Russa” i ktoś napisał w nim: „Wyszłam z dziećmi. Wrócimy później”.

To była dziwna sytuacja. Mimo że było dość późno, a w jej domu pojawiło się dwóch detektywów, Brenna nie wydała się zaciekawiona przyczyną ich wizyty.

Birchfield zaczął łagodnie, pytając kobietę o hobby Russela, jego nawyki i o to, jak układała się ich relacja. Odpowiedziała potokiem słów, a funkcjonariusze zauważyli, że często wypowiadała się negatywnie na temat małżonka.

– Kiedy po raz ostatni widziała pani męża? – zapytał Birchfield.

– Wczoraj przed południem – odparła Brenna. – Kilka razy próbowałam dodzwonić się do niego, ale nie odpowiedział. Spałam z telefonem, ale nie zadzwonił. Wiem, że planował surfing.

Nie było w tym nic dziwnego. Plumberg nurkował i wiedział, że wody otaczające Whidbey przyciągały surferów i nurków o każdej porze roku, pod warunkiem że mieli odpowiednie zabezpieczenie przed zimnem. Rozmyślał, czy kobieta niepokoiła się, że Russel mógł zniknąć w ciemnej wodzie.

Brenna wyjaśniła, że nadal była żoną Russela, ale od siedmiu miesięcy pozostawali w separacji, a on mieszkał w Renton. Świąteczny weekend wypadał w czasie, kiedy mąż miał prawo do widzenia z dwójką ich dzieci – ośmioletnim Jackiem i pięcioletnią Hannah.

Potok słów nieustannie płynął z jej ust, zupełnie jakby starała się odwlec to, co detektywi mieli jej do przekazania. Mimo to miała niewiele dobrego do powiedzenia na temat Russela. Podjęli decyzję o separacji, ponieważ Russel wdał się w kilka romansów, w tym jeden natury homoseksualnej.

– Nie byłam w stanie zaakceptować jego obscenicznego stylu życia – stwierdziła Brenna.

Według żony Russel Douglas był okrutny i brutalnie szczery, jeśli chodziło o dzielenie się szczegółami życia. Wiedziała o starszej kobiecie z Tacoma w stanie Waszyngton, około czterdziestu kilometrów na południe od Seattle.

– Ma na imię Fran i jest około pięćdziesiątki. Pracuje chyba w firmie telekomunikacyjnej. Russel czasem próbuje mi opowiedzieć o tym, jak się z nią imprezuje i uprawia seks. Wydaje mi się, że robi to tylko po to, żeby mnie zdenerwować…

– Jak pani sądzi, gdzie on jest teraz? – zapytał Birchfield. – Co się mogło z nim stać?

– Nie wiem. Rozmawialiśmy w święta i powiedział, że dostał awans. Był z tego powodu szczęśliwy. Następnego dnia rozmawiałam z jego siostrą, Holly Hunziker. Mieszka w Everett. Jesteśmy dobrymi koleżankami i chciałam jej zawieźć prezent, ponieważ ma urodziny w okolicy świąt i często nikt o nich nie pamięta. Powiedziała, że ma plany, dlatego tylko rozmawiałyśmy przez telefon. Potem pojechałam razem z dzieciakami na zakupy i do kina – oglądaliśmy Hooka.

Brenna Douglas nadal nie zapytała, dlaczego policjanci pojawili się w jej domu tuż przed dwudziestą trzecią i chcieli rozmawiać o mężu.

Mike Birchfield spytał ją o znajomych Russela i jego lekarza. Odpowiedziała, że nic nie wie. Nie miała pojęcia, kim byli jego znajomi. Być może miał jakichś w pracy, ale nie spotkała żadnego z nich. Jeśli znał kogokolwiek na Whidbey, musiał go poznać przez nią. Cały czas to podkreślała. Russel nie miał żadnych znajomych na wyspie, chyba że był to ktoś, kogo poznał, ponieważ ona miała mnóstwo znajomych.

– Czy jest pani zaskoczona, że tutaj jesteśmy? – zapytał wreszcie Birchfield.

– Tak… i nie. Nie wiem, gdzie on jest. Zeszliśmy się kilka tygodni temu.

Brenna nie wydawała się z tego powodu zbytnio szczęśliwa. Opisywała Russela jako bardzo kontrolującego człowieka, który bezdusznie ją oszukiwał i stosował wobec niej przemoc psychiczną.

– Czy stosował również przemoc fizyczną?

– Nie za często, ale zdarza mu się… zdarzyło się, że kilka razy mnie popchnął.

– Czy Russel ma broń?

– Strzelbę kalibru dwadzieścia dwa i kilka noży – odparła. – Żadnych pistoletów.

– A czy pani ma broń?

Brenna Douglas nawet nie mrugnęła okiem i nie wydawała się przestraszona takimi pytaniami.

– Mam pistolet kalibru dwadzieścia dwa.

– Czy możemy go zobaczyć?

Poszła do sypialni i wróciła z bronią. Wyjaśniła, że do domu niedawno ktoś się włamał i pomyślała, że mógł to być Russel. Nie wyjaśniła, dlaczego miała takie obawy.

– Ojczym dał mi tę broń po tym, jak do tego doszło. Strzelałam z niej tylko raz.

Dwaj detektywi wymienili spojrzenie. Byli w tym domu od niemal pół godziny, a Brenna jeszcze ich nie spytała, dlaczego ją odwiedzili ani dlaczego zadają jej pytania o męża.

Jej zachowanie nie było tak nietypowe, jak mogłoby się wydawać. Niektórzy, obawiając się okropnych informacji, próbowali przeciągać rozmowę, ponieważ nie chcieli wiedzieć. Brenna była spokojna, wręcz stoicka. Chociaż tak bardzo oczerniała męża, był ojcem jej dzieci i pozwoliła mu spędzić z nimi święta. Możliwe, że nawet po części się pogodzili.

– Czy wiesz, dlaczego tutaj jesteśmy, Brenno? – spytał cicho Birchfield.

– Nie, nie za bardzo.

– Dzisiaj po południu Russel został znaleziony martwy w samochodzie.

– Och…

To wszystko, co powiedziała. Czyżby była w szoku? Czekali, ale nie spytała, dlaczego jej mąż zginął, jak to się stało ani gdzie go znaleźli. Wydawała się tak spokojna, jakby jej to nie dotyczyło.

A może zabrakło jej słów, bo tak bardzo nią to wstrząsnęło?

Przez kolejne pięć minut Mike Birchfield kontynuował przesłuchanie świeżo owdowiałej kobiety, pytając o jej związek z Russelem, styl życia męża, a nawet schodząc na jego życie erotyczne. Brenna odpowiadała beznamiętnie.

Nie zapytała, jak zginął mąż, więc Birchfield mówił dalej:

– Został postrzelony w głowę.

Brenna siedziała niczym skamieniała, nie zdradzając żadnych emocji. Czyżby była w głębokim szoku?

A może nie była zaskoczona.

Wreszcie zaczęła mówić, niemal nie robiąc przerw na oddech. Nie można było powiedzieć, żeby powstrzymywała się przed mówieniem źle o zmarłym. Powtórzyła, że Russel „śmiał się jej w twarz”, chodząc do klubów, imprezując i zdradzając ją. Sądziła, że był sadomasochistą, chociaż z nią nigdy niczego takiego nie próbował.

– Nie mogłam zaakceptować jego pomysłów odnośnie do seksu. Wydawało mu się, że wszystko, co widział w internecie, jest „normalne”.

– Czy kiedykolwiek brała pani udział w jego erotycznych przygodach?

– Nie!

– Jak pani sądzi, dlaczego chciał do pani wrócić?

– Z powodu poczucia kontroli. Lubił się ze mną tak drażnić. Na przykład w Święto Dziękczynienia. Mieliśmy się spotkać przy przystani promowej o siódmej rano. Ale się nie pojawił. O dziesiątej trzydzieści zadzwoniłam do niego, a on dopiero wyjeżdżał z Tacomy. Zachowywał się tak, żeby mnie kontrolować.

– Robił pani nadzieję, a potem wystawiał do wiatru?

– Tak.

– Jak się wtedy pani czuła?

– Byłam smutna.

– Czy kiedykolwiek sprawiał, że czuła pani złość?

– Tak! Kiedy źle mnie traktował.

Gdy Mike Birchfield zapytał, czy jej zdaniem Russel Douglas miał problemy psychiczne, przytaknęła. Przypomniała sobie nazwiska dwóch terapeutów, z którymi się spotykał.

Brenna ponownie wspomniała, że Russel „uciekał już wcześniej”, a potem wracał i starał się naprawić ich relację.

– Russel zaczął wypełniać papiery rozwodowe, ale nigdy ich nie złożył – powiedziała.

– A dlaczego pani nie wystąpiła o rozwód?

– Chyba miałam nadzieję, że jakoś nam się ułoży. Od niemal roku razem z Russelem byliśmy właścicielami salonu Just B’s w Langley. Dość dobrze nam idzie. Ja tam pracuję, ale on miał nas w tym roku rozliczyć.

– Wie pani, jaki jest jego obecny adres?

– Nie, ale wiem, jak tam dojechać. Wiem, że biega… biegał i chodził do siłowni Golda, niedaleko swojego mieszkania. Jakieś osiem lat temu, niedługo po naszym ślubie, ćwiczył w Ken’s Corner w Clinton.

Ale dodała też, że Russel nie dbał zbytnio o zdrowie. Dużo pił. Często się upijał.

– Narkotyki? – spytał Birchfield.

– Nie wiem.

Mark Plumberg spytał o list, który zauważył niedaleko drzwi wejściowych.

– Napisałam go dzisiaj rano. Russel mieszkał z nami od Wigilii. Chciałam mu dać znać, że jedziemy poza wyspę. Popłynęliśmy promem o trzynastej do Mukilteo.

W tej chwili zadzwonił telefon Brenny. Kobieta wyszła z pomieszczenia, żeby go odebrać. Kiedy wróciła, wyjaśniła, że dzwoniły dwie przyjaciółki – siostry. Często dzwoniły tak późno, ponieważ to był dobry czas, żeby porozmawiać, bo dzieci już spały.

Nie minęło piętnaście minut, a kobiety zjawiły się w domu Brenny, żeby ją pocieszyć.

Mike Birchfield spytał Brennę, czy następnego dnia zechce pojawić się na posterunku w Coupeville na dalsze przesłuchanie.

Wtedy w końcu zareagowała przerażeniem.

– Co ja zrobię? – spytała. – Co zrobię z rodziną?

Na to pytanie nie było odpowiedzi. Birchfield przyjrzał się jej twarzy, zanim skomentował brak emocji lub zaskoczenia na wieść o śmierci męża, co było niezrozumiałe, nawet jeśli razem nie mieszkali.

– Z czego to wynika?

Brenna westchnęła.

– Kiedy zmarła moja mama, Russel powiedział, że nie wolno mi płakać. Wydaje mi się, że nauczyłam się tłumić emocje.

– Czy wie pani, co mąż miał w samochodzie? – zapytał Mark Plumberg.

– Mnóstwo rzeczy: sanki dla dzieci, dokumenty z pracy, ubrania.

– Czy była pani w jego samochodzie, odkąd pojawił się tutaj w Wigilię?

Pokiwała głową.

– Pojechałam nim w święta do sklepu, żeby kupić kilka ciast, a potem Russel zawiózł mnie do naszego salonu, żebym mogła schować klucz dla jednej z dziewczyn, która miała otworzyć zakład po świętach.

– Kiedy mąż wyjeżdżał stąd dwudziestego szóstego – zaczął Mike Birchfield – co zrobił lub powiedział?

– Była mniej więcej za kwadrans jedenasta. Pocałował mnie i dzieci i powiedział, że wróci za kilka godzin. Mówił, że ma coś do zrobienia.

– Ale nigdy nie wrócił.

Było późno i wydawało się, że wskazane jest zakończyć pierwsze przesłuchanie. Mike Birchfield i Mark Plumberg mieli jeszcze wiele pytań, które chcieli zadać Brennie Douglas, ale mogli poczekać do rana.

Kiedy wychodzili, jedna z koleżanek Brenny spytała, czy kobieta powinna przyprowadzić ze sobą na kolejne przesłuchanie prawnika.

– To zależy od niej – odparł Birchfield.

Był to początek jednego z najtrudniejszych śledztw, z jakimi kiedykolwiek mieli do czynienia przedstawiciele biura szeryfa i biura prokuratora hrabstwa Island. Nie była taka, jak się wydawała. Kiedy już zbudowali fundament sprawy o morderstwo, jeden z jego elementów przestawał pasować. Dochodzenie miało objąć Oregon, Idaho, Nevadę, Nowy Meksyk, Florydę, Teksas, Alaskę i Meksyk.

I do tego zająć całe lata.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: