Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Cyjan - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
10 września 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Cyjan - ebook

Po tajemniczym zniknięciu wampira Dantego, Skye jest coraz bardziej zdeterminowana, by odnaleźć przyjaciela. Tymczasem miasteczkiem Rykersville wstrząsa seria brutalnych morderstw. Wszystko wskazuje na to, że nie popełnia ich człowiek, co sprawia, że atmosfera robi się coraz bardziej nerwowa. Wilkołaki kolejny raz zobowiązują się chronić dziewczynę, jednak wkrótce może się okazać, że niebezpieczeństwo nie zawsze przychodzi z zewnątrz…

Czy Skye zna swoich nieludzkich przyjaciół tak dobrze, jak sądziła?

„Cyjan” mnie zachwycił! Camille Gale udowodniła, że druga część może być jeszcze lepsza i bardziej wciągająca niż pierwsza! Indygo było bardzo dobre, ale Cyjan to hit!
E. Raj, autorka „Ucznia nekromanty”

Camille Gale w „Indygo” pokazała, że potrafi pisać. W „Cyjanie” udowadnia, że do tego potrafi zauroczyć i porwać czytelnika w wir przygód. Szykujcie się na jazdę rodem z zagranicznych serii urban fantasy!
SoL z Fantastyki na Luzie

Okazuje się, że gorący i oryginalny pierwszy tom tej historii był jak lekkie wprowadzenie. W przypadku „Cyjanu” podpowiedzią jest już okładka. Tutaj jest zdecydowanie mroczniej, odważniej i zaskakująco. Pióro Camille Gale pokochałam od pierwszych stron, więc nie mogłam się doczekać kolejnych losów Skye. Ale było warto. Książka to totalna petarda. Intrygi, zabawne dialogi, ciekawe wątki: przez cały ten czas świetnie się bawiłam!
Iskierka Czyta

Polska Patricia Briggs znowu w natarciu. Tym razem Skye próbuje znaleźć Dantego po jego tajemniczym zniknięciu. Czy oprócz znalezienia wampira odkryje, co kryje się w głębi jej serca? Gdy wyruszycie w tę podróż, już nigdy nie będziecie tacy sami!
Felicja Jarnicka z bloga Felicjada.

Ponowne spotkanie z bohaterami Camille Gale jest jeszcze gorętsze i jeszcze bardziej emocjonujące!
Spotkacie nowych bohaterów, ale i odkryjecie nieznane oblicza, tych których już poznaliście.
„Cyjan” to wybuchowa mieszanka różnorodnych emocji, dramatu, romansu, rosnącego, aż do finału napięcia i poczucia zagrożenia, a to wszystko doprawione szczyptą humoru.
Kontynuacja „Indygo” porwie Was w objęcia i nie wypuści, póki nie dotrzecie do ostatniej kropki.
Polecam z całego romantycznego serca!

Katarzyna Wąsowicz @strefabooki

Podobno serca nie da się podzielić. „Cyjan” udowadnia, jak mylnie twierdziłam, że kocham tylko jednego z nich. Wampiry, Wilkołaki i tajemnice przeszywające noc. Och jakże lubię takie powroty.
Polecam. Marta Daft

Marta wśród książek

Camille Gale - zadebiutowała w 2019 roku powieścią zatytułowaną „Indygo”. Uwielbia książki łączące w sobie elementy fantastyki i romansu, dlatego też sama zaczęła przygodę z pisaniem od mieszanki romansu paranormalnego z urban fantasy. Prywatnie, żona jednego z twórców gier komputerowych z serii „Wiedźmin” i mama dwójki cudownych dzieci. Książkoholiczka nierozstająca się nigdy ze swoim czytnikiem. Miłośniczka wilków i rockowa dusza.

Kategoria: Inne
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8219-000-7
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą.

Dante Alighieri

1.

Obserwowanie sparingów wilkołaków stawało się powoli moim ulubionym zajęciem. Od jakiegoś czasu ćwiczyli walkę w swoim ogromnym ogrodzie, a nie na sali treningowej rezydencji, którą jako agentka nieruchomości znalazłam dla nich kilka tygodni wcześniej. Rozległy plac, obsiany soczyście zieloną trawą, idealnie nadawał się do takiej aktywności fizycznej. Żaden z wilków nie był typem ogrodnika, więc próżno szukać tutaj kwiatów. Jedynie pojedyncze drzewa i krzewy okalały ogród, dając trochę cienia. Gabrielle, jedyna wilczyca w stadzie, miała w planach urozmaicenie roślinności wokół domu, ale trzeba było na to jeszcze poczekać.

Siedziałam na zadaszonej i wyściełanej poduszkami huśtawce na samym końcu ogrodu z laptopem na kolanach, próbując skupić się na pracy. Oszukiwałam się jednak, że jest to możliwe, gdy tuż przed sobą miałam takie widoki. Nie wiem, jak silnej woli potrzeba było, by nie wpaść w zachwyt nad kunsztem ich walki. Fakt, że robili to bez koszulek, stanowił dodatkową atrakcję, na którą nie zamierzałam się skarżyć. No dobrze, techniki walki zajmowały drugie miejsce, zaraz po ich boskich, spoconych ciałach.

Pojedynki wilkołaków pewnie nie dorównywały elegancją starciom wampirów, ale trudno było odmówić im wdzięku i lekkości, jakiej nie spodziewałabym się po tak wysokich i umięśnionych mężczyznach. Mogłam się założyć, że sporą zasługę miał w tym Tristan, który był trenerem sztuk walki jeszcze w swoim poprzednim, ludzkim życiu. Teraz do wyuczonej, bezbłędnej techniki mógł dodać niesamowitą siłę i instynkt walki. Dzięki takiej kombinacji wilkołaki potrafiły być śmiertelnie niebezpieczne.

Daniel co jakiś czas spoglądał w moim kierunku z uśmiechem, od którego miękły mi kolana. Czasami odnosiłam wrażenie, że regularnie musi upewniać się, iż ma mnie w zasięgu wzroku. Spotykaliśmy się od dwóch miesięcy i wciąż nie mogłam do końca uwierzyć, że ten czarnowłosy, piękny mężczyzna jest mój. Wilkołak. Mój. Jeszcze kilka tygodni temu takie stwierdzenie wywołałoby we mnie co najmniej lekki niepokój, ale przebywanie z wilkami sprawiło, że powoli przyzwyczajałam się do ich czasem nieco dziwnych zasad, a oni sprawę przynależności traktowali niezwykle poważnie. Więc tak, Daniel był mój, a ja należałam do niego.

Początki naszej znajomości nie były najłatwiejsze. Wszystko zaczęło się od zwykłej sprawy służbowej, kiedy pewnego dnia wkroczył do mojego biura, prosząc o jak najszybsze znalezienie dużego domu. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że mam do czynienia z nieczłowiekiem i że ten dom miał służyć całemu stadu wilkołaków. Tak naprawdę jednak niczego to nie zmieniło, gdy w dość przykrych okolicznościach dowiedziałam się, kim jest mój zleceniodawca. Poznanie jego watahy i wkroczenie w świat nieludzi miało dla mnie nieprzyjemne konsekwencje, gdyż wkrótce potem zostałam porwana. Dwa razy w ciągu kilku dni, jeśli mam być dokładna. Jednak dzięki moim kontaktom z nimi dowiedziałam się też, że jestem odporna na hipnotyczne zdolności wampirów. Byłam człowiekiem indygo i żaden z krwiopijców nie mógł mnie zahipnotyzować. Na razie przysporzyło mi to więcej kłopotów niż korzyści, bo ich zainteresowanie moją osobą należało uznać za problem, ale przy tym wszystkim dobrze było przynajmniej mieć świadomość swojej inności. Przez trzydzieści lat życia nie miałam o tym pojęcia.

Mimo dość dramatycznych przejść, nie zamierzałam odcinać się od świata nieludzi. Poznałam fantastycznych przyjaciół i nie wyobrażałam już sobie powrotu do swojego dawnego życia zakompleksionej i nieszczęśliwej rozwódki. Człowiek czy wilkołak – to nie miało dla mnie znaczenia. Daniel działał na mnie tak czy inaczej, a fakt, że czasami przemieniał się w wilka, w ogóle mi nie przeszkadzał. Wręcz przeciwnie, dzięki temu czułam się z nim wyjątkowo bezpiecznie.

Moje rozmyślania przerwały okrzyki uznania, które rozległy się, gdy Tristan efektownie zakończył walkę z Jeremym. Zauważyłam, że w moim kierunku zmierza Patrick, Alfa stada. Na ogół nie brał udziału w sparingach i pewnie nie musiał. Sama tylko jego obecność paraliżowała człowieka. Z pewnością nie obawiałam się go już tak jak na początku naszej znajomości, ale wciąż czułam przed nim respekt. Może dlatego, że potrafił podporządkować sobie całe stado jednym spojrzeniem? Nie musiał wypowiadać nawet słowa, by wszystkie wilki wiedziały, kto tutaj rządzi. Nie bez znaczenia był też fakt, że początkowo za mną nie przepadał, bo zamierzał wyswatać Daniela z Tashą, nastoletnią wilczycą, która z zazdrości wydała mnie wampirom. Patrick kochał Tashę jak własną córkę, ale nawet on nie mógł puścić jej płazem takiego zachowania. Została więc wysłana pod opiekę Philipa, innego Alfy, zajmującego się trudnymi przypadkami. Wiedziałam, że było to dla Patricka niezwykle bolesne przeżycie, a gdyby nie moje pojawienie się w ich życiu, nic takiego by się nie wydarzyło.

Ostatnio jednak moje stosunki z nim były całkiem poprawne, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że uległy znacznemu ociepleniu. Zaakceptował mnie. Nie oznaczało to wcale, że czułam się w jego towarzystwie zupełnie swobodnie, tak jak z jego podopiecznymi.

Gdy podszedł powoli i usiadł obok mnie na huśtawce, która lekko ugięła się pod jego ciężarem, nieświadomie cała się napięłam.

– Skye, potrafisz skupić się na pracy przy tych okrzykach? – Spojrzał z powątpiewaniem na mojego laptopa.

– Nie bardzo – przyznałam. Nie wyprowadziłam go jednak z błędu co do powodu mojego rozproszenia. Nie chciałam mu się przyznawać, że pracę utrudnia mi widok spoconych i umięśnionych męskich torsów, nie zaś hałas wywołany przez odgłosy walki. – Ale lubię tę huśtawkę, dobrze mi się tutaj myśli. – To akurat była stuprocentowa prawda.

– Zauważyłem, że często na niej przesiadujesz – mówił do mnie, patrząc równocześnie na chłopaków. Ci zauważyli, że mam towarzystwo, nie przerwali jednak sparingu. Może tylko nieco częściej spoglądali w naszym kierunku. Zwłaszcza Daniel. – Wiesz, że to nie twoja wina?

Uniosłam pytająco brew. Zapowiadało się na jakąś poważną rozmowę, na którą niekoniecznie miałam ochotę.

– Daj spokój, Skye. Wiesz, że mówię o Dantem. To nie twoja wina – powtórzył dobitnie, przenosząc w końcu wzrok na mnie. Chłodne spojrzenie niebieskich oczu przeszywało mnie na wskroś. Zupełnie białe włosy sprawiały, że Patrick wyglądał nad wyraz poważnie. Podobnie jak pozostałe wilkołaki w stadzie, był wysokim i atrakcyjnym mężczyzną, choć starszym od reszty. Miał jednak charyzmę i swego rodzaju magnetyzm, którymi emanował.

Od jakiegoś czasu obawiałam się, że poruszy w końcu ten temat. Kilka tygodni temu, gdy poznałam Daniela i watahę, zaprzyjaźniłam się też z Dantem, wampirem trzymającym się ze stadem Patricka. Pomógł odbić mnie, kiedy zostałam porwana przez człowieka Agencji do spraw Integracji z Nieludźmi. Własnym ciałem zasłonił mnie przed ostrzałem, ratując mi w ten sposób życie. Sam oberwał dość poważnie, a dwa dni później zniknął, zostawiając liścik, w którym nieco mgliście tłumaczył powody swojej decyzji, i prosił, żeby go nie szukać. Byłam przekonana, że mam swój udział w jego zniknięciu, ponieważ wytworzyła się między nami szczególna więź, a wampir obawiał się tego dziwacznego połączenia. Potrafił przekazywać mi swoje myśli na odległość, co było niezwykłą umiejętnością nawet wśród wiekowych krwiopijców. Dante nie miał na karku kilku stuleci, nie rozumieliśmy więc, skąd u niego ta zdolność, w dodatku działająca tylko na mnie. Poza tym, w wyniku splotu różnych okoliczności został zmuszony ugryźć mnie trzy razy, a jako że był jednym z tych tak zwanych dobrych wampirów, nie przyjął lekko faktu, że tak bardzo się we mnie rozsmakował. Co prawda, nie pozował na wampirzą wersję wegetarianina – pożywiał się na ludziach – ale miał swoich ochotników. Nigdy nie zrobiłby tego wbrew czyjejś woli. Ja z zasady nie figurowałam w jego menu i pewnie męczyło go to, że po trzykrotnej degustacji mojej krwi chciał więcej. Trochę niepokoił mnie fakt, że nie miałabym chyba nic przeciwko temu. Tak czy inaczej, z takich właśnie powodów uważałam, że to ja jestem jedną z przyczyn jego tajemniczego zniknięcia. Pytanie Patricka poruszyło we mnie czułą strunę.

– Nie, nie wiem. Czytałeś przecież wiadomość od niego, wywołał mnie w niej do tablicy. Trudno w takiej sytuacji nie obwiniać się o jego odejście – skwitowałam.

– Owszem, ale w liście poprosił cię też, byś tego nie robiła. Zdążył cię całkiem dobrze poznać, skoro wiedział, że będziesz się zadręczać. – Alfa uśmiechnął się smutno.

– Czy to aż tak widać? – spytałam nieco spłoszona. Nie chciałam, by Daniel wiedział, jak bardzo męczy mnie brak informacji o tym, gdzie jest i co robi Dante. Za wszelką cenę chciałam uniknąć zrzucania na jego barki takiego ciężaru.

– Spokojnie, zdaje mi się, że myśli Daniela zajęte są czymś innym. – Patrick bezbłędnie wyczuł, skąd wziął się mój strach. Jedną z zalet bycia wilkołakiem stanowiła umiejętność rozpoznawania emocji innych. Nie we wszystkich przypadkach i nie ze stuprocentową dokładnością, ale jednak. Alfa mógł pewnie poszczycić się wyjątkowo precyzyjnym radarem. Daniel zaś starał się nie wykorzystywać swoich zdolności w kontaktach ze mną, bo wiedział, że czuję się wtedy niekomfortowo. Przebywając z wilkami, starałam się zamykać przed ich wyczulonymi zmysłami, aby nie zdradzać swoich uczuć. Na ile skutecznie, trudno stwierdzić. W przypadku Alfy było podwójnie trudno.

– Nie chcę go tym obarczać. On już i tak za bardzo się wszystkim przejmuje – przyznałam smutno.

Daniel miał wręcz obsesyjną potrzebę chronienia mnie przed złem całego świata. Zdawałam sobie sprawę z tego, że moja kruchość jako człowieka spędza mu sen z powiek, choć nigdy się do tego przede mną otwarcie nie przyznał. Gdyby jeszcze dowiedział się, jak bardzo doskwiera mi sytuacja z Dantem, nie byłby na pewno szczęśliwy. Z więcej niż jednego powodu.

– Wiem od Daniela, że od czasu do czasu szukacie Dantego po barach, w których bywają nieludzie. W porządku, ale nie przesadzajcie z tym, dobrze? – poprosił, przeczesując palcami swoje białe włosy, Patrick. – Wampir da sobie radę. Nie martw się o niego, nie pierwszy raz jest sam. Jestem pewien, że wróci, gdy stwierdzi, że nadszedł właściwy dla niego moment. Tymczasem nie pozwól, by stało się to zbyt osobistą sprawą. – Rzucił mi przenikliwe spojrzenie, po czym poklepał pocieszająco po ramieniu i zeskoczył żwawo z huśtawki, która zabujała się pod wpływem jego manewru. Musiałam mocniej przytrzymać laptopa, by nie wylądował z hukiem na trawie. Alfa w ogóle nie zwrócił na to uwagi. Uśmiechnął się lekko na odchodne i ruszył z powrotem w kierunku domu.

Cały Patrick. Z jednej strony pocieszał mnie, że Dante wróci, gdy nadejdzie odpowiedni czas, a z drugiej ostrzegał. Przed czym? Nie byłam do końca pewna. Według mojej najlepszej wiedzy wampir odszedł przeze mnie, więc sprawa już dawno stała się osobista. O ile łatwiej byłoby, gdyby i Dante, i Patrick po prostu wyrzucili z siebie, o co tak naprawdę im chodziło.

Alfa minął ćwiczących i gdy tylko wszedł do domu, Daniel odłączył się od reszty wilkołaków i ruszył w moim kierunku. Podobnie jak pozostali uczestnicy sparingu, nie miał na sobie koszulki, a pot lśnił kusząco na jego umięśnionej klatce piersiowej. Jeszcze jedna z zalet kalifornijskiego słońca. Czarne włosy w lekkim nieładzie i dwudniowy zarost dodawały mu zadziorności. Również czarne spodenki osunęły się nieznacznie, a mój wzrok zatrzymał się na miejscu, w którym idealne V znikało pod nimi. Gdy poczułam znajomy ucisk w lędźwiach, spuściłam oczy. Oczywiście i tak wiedział, jak na mnie działa, ale nie chciałam się z tym zdradzać akurat teraz. Teoretycznie przyszłam tu pracować, a nie podniecać się jego wyrzeźbionym ciałem.

– Coś, o czym powinienem wiedzieć? – zapytał z łobuzerskim uśmiechem i zajął miejsce obok mnie, tam, gdzie jeszcze chwilę temu siedział Patrick.

Spojrzałam na niego pytająco, choć domyślałam się, że nie chodzi mu o to, że jeszcze przed momentem pożerałam go wzrokiem.

– Mówię o Patricku – doprecyzował, chwytając mnie za rękę. Jego delikatny dotyk po wewnętrznej stronie mojej dłoni sprawił, że musiałam mocno się skupić, zanim mu odpowiedziałam:

– Chodziło o Dantego. Powiedział mi, żebym się nie obwiniała i że choć nie przeszkadzają mu nasze poszukiwania, to nie powinniśmy z nimi przesadzać. Według niego Dante sam wróci, gdy poczuje się na to gotowy – zrelacjonowałam mu rozmowę z jego szefem.

Daniel puścił moją dłoń, rozparł się wygodnie na huśtawce, wyciągając przed siebie długie nogi, które skrzyżował w kostkach, i przymykając na chwilę oczy. Wiedziałam, że zgadza się z Patrickiem. Chodził ze mną po tych wszystkich barach tylko dlatego, że to ja nalegałam, by szukać wampira. Nie znaczyło to, że wilkom na nim nie zależało – wręcz przeciwnie, Dante był ich dobrym przyjacielem. Po prostu uważali, iż należy dać mu trochę czasu i przestrzeni na dojście do ładu z samym sobą. Być może mieli rację, ale żadnego z nich nie łączyła z wampirem ta dziwna, magiczna więź, więc nie zdawali sobie sprawy z tego, jak czuję się ja, nie wiedząc, gdzie Dante przebywa i czy jest bezpieczny. Miałam wrażenie, że jakiś wewnętrzny głos nakazuje mi go odnaleźć, a nieznana siła popycha do tego coraz bardziej z każdym kolejnym dniem naszej rozłąki. Choć może były to tylko moje urojenia.

– Czyli niczego nie zmieniamy, nadal będziemy się za nim od czasu do czasu rozglądać – powiedział z poważną miną po dłuższej przerwie.

Usiadłam bokiem, by przyjrzeć mu się dokładniej. Tak, zdecydowanie robił to dla mnie.

– Na to wygląda.

Zmierzył mnie wzrokiem. Przez moment wydawało mi się, że chce coś jeszcze dodać, ale po chwili uśmiech powrócił na jego usta i zmienił temat:

– Widziałaś nas? Trzeba będzie otworzyć szampana w dniu, kiedy któremuś z nas w końcu uda się położyć na łopatki Tristana – zażartował.

– Ma nad wami przewagę, ale jak zwykle to ty byłeś najbliżej pokonania go. – Uśmiechnęłam się, komplementując zdolności mojego faceta. Rzeczywiście, najlepiej spośród wilkołaków radził sobie z Tristanem, ten zaś twierdził, że ma trudniejsze zadanie z Danielem zawsze wtedy, gdy jestem w pobliżu. – Ja nie dałabym mu rady choćby i za sto lat treningów – zakończyłam dość głupio. Nie miałam szans w walce z nim przede wszystkim dlatego, że był wilkołakiem. Jego technika, choć imponująca, miała tu już niewielkie znaczenie, skoro był ode mnie dwa razy większy i kilkanaście razy silniejszy.

– Mówi, że świetnie sobie radzisz, więc chyba siebie nie doceniasz. Podobno na jutro zaplanował dla ciebie coś specjalnego. – Daniel uśmiechnął się przebiegle. – Tym razem to my sobie popatrzymy.

Przerażenie odmalowało się na mojej twarzy. Do tej pory trenowałam z Tristanem za zamkniętymi drzwiami i do takich zajęć z nim byłam przyzwyczajona. Szło mi całkiem nieźle, właściwie to nawet rewelacyjnie jak na tak krótki okres, ale jeszcze wiele musiałam się nauczyć. Nie potrzebowałam do tego widowni, która by tylko dodatkowo mnie stresowała. Poza tym, Tristan miewał niekonwencjonalne pomysły i bywał brutalny podczas naszych ćwiczeń, z czego Daniel nie zdawał sobie chyba do końca sprawy. Byłam przekonana, że oberwałoby mu się nie raz, gdyby Daniel wiedział, jak wyglądają czasami nasze walki. Bywało naprawdę ciężko, choć mój trener potrafił zorganizować wszystko w taki sposób, że miałam na sobie naprawdę niewiele siniaków, które można byłoby niechybnie zauważyć, zwłaszcza że Daniel widywał mnie przecież nago. Nie skarżyłam się, bo wiedziałam, że Tristan nie zrobiłby mi krzywdy, a do tego wszystko, co robił, przynosiło niesamowite efekty. Jeszcze kilka tygodni temu nie miałabym szans w przypadku jakiegokolwiek ataku, a teraz czułam się o wiele silniejsza. Oczywiście nie na tyle, by pokonać nieczłowieka, ale wystarczająco, by być może poradzić sobie z niewytrenowanym człowiekiem przeciętnej postury. Być może. Jak na zaledwie kilka tygodni treningów i biorąc pod uwagę moje naprawdę niewielkie gabaryty i siłę, to i tak było bardzo, bardzo wiele. Można by powiedzieć, że Tristan dokonał na mnie cudu.

Jego metody nauczania mogły rozjuszyć Daniela, a nie potrzebowaliśmy takich spięć między nimi. Po moim porwaniu, a potem zniknięciu Dantego, obaj boczyli się na siebie przez jakiś czas i nikomu to nie służyło. Cokolwiek wymyślił dla mnie na jutro Tristan, miałam nadzieję, że wziął pod uwagę możliwą reakcję Daniela.

Wilkołak musiał zauważyć lub wyczuć moje emocje, których zaskoczona, nie zdołałam ukryć, bo zaraz dodał:

– Nie martw się, czego by nie zaplanował, będę tam, by go ewentualnie przystopować.

Nie uświadomiłam go, że dokładnie tego się właśnie boję.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: