Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Czarnagóra pod względem geograficznym, statystycznym i historycznym - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Czarnagóra pod względem geograficznym, statystycznym i historycznym - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 263 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I.

Bóg stwo­rzyw­szy świat, cho­dził po zie­mi, sie­jąc góry i ska­ły tak jak nasz wie­śniak za­sie­wa zbo­że, a gdy przy­szedł na miej­sce dziś przez Czar­no­gór­ców za­ję­te, wo­rek pękł – i resz­ta skał i gór pa­dła na grunt…

I oto dla cze­go kraj nie zna pra­wie rów­ni­ny.

Tak opie­wa le­gien­da lu­do­wa po­czą­tek tego cie­ka­we­go za­kąt­ka, któ­ry tak dłu­go za­po­mnia­ny przez po­li­ty­ków i hi­sto­ry­ków eu­ro­pej­skich, dziś za­le­d­wie 200. 000 miesz­kań­ców li­czą­cy, prze­trwał wie­ko­we a krwa­we wal­ki, oparł się groź­nej prze­mo­cy, na po­cząt­ku stu­le­cia na­sze­go spoj­rzał śmia­ło w oczy Na­po­le­ono­wi, a bar­dzo nie­daw­no za­prze­stał cią­głych na Tur­cję, przez obie stro­ny od­wza­jem­nia­nych na­pa­dów.

Kraj ten nie bo­ga­ty ani w ogrom­ne prze­strze­nie, ani cy­wi­li­za­cję, a tem bar­dziej z han­dlu i prze­my­słu nie słyn­ny, za­co­fa­ny o wie­ki całe w ogól­nym po­stę­pie świa­ta, wy­trzy­mał dum­nie, jak się rze­kło wy­żej, ty­sią­cz­ne na jego wol­ność po­ku­sze­nia, a z prze­wro­tów po­li­tycz­nych, mimo nie­wy­rów­na­nych sto­sun­ków Eu­ro­py, wy­szedł zwy­cięz­ko i nie­pod­le­głe, przy­świe­ca­jąc dziś świa­tu wzo­rem od­wa­gi, mi­ło­ści oj­czy­zny i cno­ty oby­wa­tel­skiej, pię­trząc się wy­so­kie­mi gó­ra­mi jak po­mnik wol­no­ści, jako przy­szło­ści za­po­wiedź.

Po nie­szczę­śli­wej kos­sow­skiej bi­twie, ze wszyst­kich Sło­wian ten je­den tyl­ko na­ród skrył się w góry, go­tów do od­po­ru, nie za­chwia­ny, w męz­twie i umi­ło­wa­niu kra­ju dziw­nie po­tęż­ny i czy­sty.

Dzi­siaj oto­czo­ny ze wszech stron po­sia­dło­ścia­mi tu­rec­kie­mi i au­str­jac­kie­mi, ubo­gi jak za­wsze, nie ze­psu­ty cho­ciaż nie błysz­czą­cy oświa­tą, wol­ny od do­brych i złych Eu­ro­py wpły­wów, ry­cer­ski i roz­bój­ni­czy na poły, cno­tli­wych oby­cza­jów a ni­czem nie­po­ha­mo­wa­ne­go okru­cień­stwa w wy­pad­ku woj­ny, go­ścin­ny, choć tak bied­ny, że nie­raz dzie­ci wła­sne wy­pę­dza gło­dem, aby szu­ka­ły gdzie­in­dziej za­rob­ku, na­ród ten słu­ży za przy­tu­łek dla po­bra­tym­ców. A je­że­li obec­nie spo­ty­ka­my już tam pew­ne na­byt­ki cy­wi­li­za­cji, je­śli świa­do­mi dzie­jów choć­by nie­da­le­kiej prze­szło­ści, wi­dzi­my pew­ne ulep­sze­nia, to do­praw­dy nie za­wdzię­cza się tego do­bro­czyn­nym a bez­in­te­re­sow­nym pra­com na­szych po­stę­pow­ców, lecz sta­ra­niom rzą­du i zdro­we­mu roz­sąd­ko­wi sil­nej lud­no­ści, któ­ra rada przy­jąć wszyst­ko, co uży­tecz­ne, byle to nie ka­zi­ło oby­cza­jów na­ro­do­wych. Na do­wód nie­chaj po­słu­ży fakt, że kie­dy w 1865 roku Czar­no­gó­ra je­dy­ną, po­sia­da­ła szko­łę w Ce­ty­nie, dzi­siaj li­czy je­de­na­ście niż­szych, dwa za­kła­dy na­uko­we wyż­sze, z tych jed­no se­mi­nar­jum, dwa dzien­ni­ki i dru­kar­nię nie­ustan­nie za­trud­nio­ną. Przed dzie­się­ciu laty jesz­cze zwie­dza­ją­ce­mu Czar­no­gó­rę panu Le­je­an (1) po­ka­zy­wa­no wy­so­ko wzno­szą­cą się po nad klasz­tor w Ce­ty­nie wie­żę, na­zwa­ną "wie­żą cza­szek, " na któ­rą Czar­no­gór­cy, po po­wro­cie z wy­pra­wy wo­jen­nej lub cze­ty (2), wbi­ja­li za­krwa­wio­ne gło­wy nie­przy­ja­ciół. Wie­ża, zwa­lo­na za roz­ka­zem księ­cia Da­ni­ła, ustą­pi­ła miej­sca dru­kar­ni. Na ten tak bli­ski na­szych cza­sów a okrop­ny ob­jaw bar­ba­rzyń­stwa, od­po­wia­da­my fak­tem się­ga­ją­cym XV. stu­le­cia, kie­dy Iwan-beg (3) i jego na­stęp­cy utrzy­my­wa­li cią­głe sto­sun­ki z Wscho­dem i Za­cho­dem, Al­ban­ją i do­ża­mi we­nec­ki­mi, kie­dy w An­ko­nie i We­ne­cji sta­wia­li pa­ła­ce i ko­ścio­ły dla swo­ich współ­wy­znaw­ców, a w r. 1489 za­pro­wa­dzi­li druk, któ­ry wie­le ksiąg po­boż­nych do­star­czył nie tyl­ko pań­stwu, lecz i ca­łe­mu wy­brze­żo­wi Ad­r­ja­tyc­kie­mu (4). Ja­kie oko­licz­no­ści i wpły­wy – (1) Les Ser­bes de Tu­rqu­ie, etu­des hi­sto­ri­qu­es, sta­ti­sti­qu­es et po­li­ti­qu­es sur la prin­ci­pau­té de Ser­bie, le Mon­te­ne­gro et les pays ser­bes ad­ja­cents – par Ubi­ci­ni. Pa­ris. Den­tu. 1865.

(2) Cze­ta, na­pad na kraj nie­przy­ja­ciel­ski tj. mu­zuł­ma­nów.

(3) Iwan-beg, dru­gi z ko­lei pa­nu­ją­cy z dy­na­stji Czar­no­je­wi­czów (od r. 1471 do 1490), ulu­bio­ny bo­ha­ter pie­śni lu­do­wych Sło­wian po­łu­dnio­wych.

(4) Le Mon­ténégro, hi­sto­ire, de­scrip­tion, mo­eurs – itd. par H. De­lar­ne, se­créta­ire du prin­ce Da­niel I, (de 1856 a 1859). Pa­ris. Ben­ja­min Du­prat. 1862.

zdzia­ła­ły póź­niej­sze za­co­fa­nie się? Na to znaj­dzie­my od­po­wiedź w dal­szym cią­gu tej pra­cy.

Naj­wła­ści­wiej zaś bę­dzie w wstęp­nym roz­dzia­le pod­nieść tę smut­ną uwa­gę, że mimo po­kre­wień­stwa ra­so­we­go, mimo ca­łej wagi jaką przy­wią­zy­wać win­ni­śmy do głę­bo­kiej zna­jo­mo­ści Sło­wiańsz­czy­zny, my Po­la­cy, je­śli zwa­ży­my na wiel­kość za­da­nia, naj­mniej zro­bi­li­śmy na dro­dze ku nie­mu, za­spa­li­śmy pe­wien czas grusz­ki w po­pie­le, któ­re Mo­skwa bez­kar­nie a z ce­chu­ją­cą tu­rań­skie na­ro­dy chy­tro­ścią wy­bie­ra, co wię­cej, dłu­gi czas nam zda­wa­ło się, że przy­wią­za­nie do Sło­wian jest pół­zbli­że­niem się do Mo­skwy. Za­nim wia­ry po­szu­ka­my tam, gdzie ją za­wsze ła­two znaj­dzie­my, zaj­rzyj­my w na­sze su­mie­nie, na­praw­my złe, póki jesz­cze nie za­póź­no.

W Stu­djum tem, któ­re, jak mamy nie próż­ną, na­dzie­ję, bę­dzie tyl­ko skrom­nym po­cząt­kiem prac ob­szer­niej­szych, za­my­ka­ją­cych w so­bie stan Sło­wiańsz­czy­zny, za­mie­rza­my opo­wie­dzieć dzie­je po­li­tycz­ne i so­cjal­ne, hi­sto­rycz­ne i oby­cza­jo­we Czar­nej­gó­ry. Nim zaś po­zna­my miej­sce, któ­re so­bie czło­wiek ob­rał za sie­dli­sko, gdzie się ro­ze­gra­ło tyle krwa­wych dra­ma­tów, nim opo­wie­my wie­ko­we jego dzia­ła­nia i tych­że wy­pa­dek, za­zna­jo­mi­my się z nim sa­mym pier­wej, ja­kim jest dzi­siaj i ja­kim nam go od­da­je pieśń na­ro­do­wa. Słu­cha­jąc jej dźwię­ków prze­cią­głych, przy­pa­tru­jąc się z bli­ska zwy­cza­jom lu­do­wym., wszedł­szy w po­zwo­lo­ną za­ży­łość z ro­dzi­ną, zro­zu­mie­my ła­twiej pu­blicz­ne kra­ju wy­stę­py.

Czar­no­gór­cy są wy­so­kie­go wzro­stu, zdro­wi, a ży­cie wo­jow­ni­cze, do któ­re­go na­wy­ka­ją od dzie­ciń­stwa, wy­ra­bia w nich siłę, nie­po­spo­li­tą.

Wol­ni zu­peł­nie od wpły­wów cy­wi­li­za­cji, od­gra­ni­cze­ni od resz­ty świa­ta, Czar­no­gór­cy za­cho­wa­li wszel­kie przy­mio­ty Sło­wian po­cząt­ko­wych. Oby­cza­je ich czy­ste i go­rą­ca wia­ra.

Tak jak i inne ludy sło­wiań­skie, za­mi­ło­wa­ni są w po­ezji; w pie­śniach prze­cho­dzą­cych z ust do ust prze­cho­wu­ją się ich dzie­je od naj­daw­niej­szych cza­sów. Jak każ­dy lud pier­wiast­ko­wy, ży­ją­cy w ści­słym z przy­ro­dą sto­sun­ku, nie zna próż­ni, i prze­strzeń mię­dzy nie­bą a zie­mią, lasy cie­ni­ste, góry i ska­ły musi za­lud­nić du­cha­mi i wiedź­ma­mi – tak i Czar­no­gó­rzec jest za­bo­bon­ny, a uda­jąc się na spo­czy­nek mo­dli się "o sen spo­koj­ny bez dja­bel­skich wi­dzia­deł".

Na­mięt­no­ści i wady, wła­ści­we cha­rak­te­ro­wi gó­ra­li, nie okieł­za­ne do­bro­czyn­ne­mi skut­ka­mi oświa­ty, wy­stę­pu­ją ja­skra­wiej może niź­li gdzie­kol­wiek in­dziej w Czar­no­gó­rze. Ry­cer­skość prze­cho­dzi czę­sto w. okru­cień­stwo i roz­bój, woj­na sta­je się po­trze­bą ży­cia. Dzi­siaj z każ­dym dniem miesz­kań­cy spo­koj­niej­si o ży­cie i wol­ność, bez­piecz­niej­si w swych skrom­nych cha­tach, po­wo­li przy­wy­ka­ją do do­mo­we­go ży­cia, lecz daw­niej mat­ka nad ko­ły­ską dziec­ka pro­si­ła Boga: "aby mu po­zwo­lił zgi­nąć na polu bi­twy". Obec­nie jest jesz­cze obe­lga nie prze­ba­czo­ną nig­dy, za­rzu­cić Czar­no­gór­co­wi, że

"wszy­scy jego przod­ko­wie po­mar­li śmier­cią w łóż­ku!" Daw­niej na­pa­dy i ze­msta były nie­tyl­ko czę­ste­mi wy­pad­ka­mi, ale nie­ja­ko po­win­no­ścią i za­szczy­tem gó­ra­li. Okrop­ny zwy­czaj uci­na­nia gło­wy po­le­głe­mu prze­ciw­ni­ko­wi, na­le­żał do za­sług wo­ja­ka. Przed kil­ku laty, kie­dy wzbro­nio­no pu­blicz­nie szczy­cić się do­wo­da­mi zwy­cięz­twa na "wie­ży cza­szek" w Ce­ty­nie, wbi­ja­li je Czar­no­gór­cy na pale na gra­ni­cy. Po­stęp­ki te w czę­ści uspra­wie­dli­wić na­le­ży sta­nem cią­głej obro­ny i za­czep­ki, nie­na­wi­ścią czło­wie­ka wol­ne­go do na­jezd­cy, chrze­ści­ja­ni­na pra­wo­wier­ne­go do po­gan, w czę­ści zaś bar­dzo sta­rem a tak czę­sto spraw­dza­ją­cem się przy­sło­wiem "jaką miar­ką mie­rzysz, taką ci od­mie­rzą" – na­pad tu­rec­ki wy­wo­ły­wał na­pad Czar­no­gór­ców, okru­cień­stwo mu­zuł­ma­ni­na ze­mstę i dzi­ką swa­wo­lę gó­ra­la, za­bór naj­spra­wie­dliw­szą chęć ode­bra­nia. Miesz­ka­niec gór i grun­tów, rzad­ko gdzie na­da­ją­cych się do upra­wy, za­gro­żo­ny gło­dem i nę­dzą, u stóp swo­ich wi­dział żyź­ne i zło­cą­ce się doj­rza­łem zbo­żem oko­li­ce, a cho­ciaż to była zie­mia jego po­bra­tym­ców z rodu, lecz opa­no­wa­na przez nie­wier­nych, bu­dzi­ła chęć zdo­by­czy. Zbie­gał więc z gór, po­ry­wał, a od­by­wa­jąc cze­tę pro­wa­dził pro­pa­gan­dę mię­dzy Sło­wia­na­mi, na­ma­wia­jąc: żeby się skry­li w jego góry i wspól­nie na­pa­da­li na ujarz­mi­cie­li. Czę­ste po­tycz­ki i stra­ty krwi wy ro­dzi­ły pra­wo ze­msty. Tak jest, było to pra­wo ni­czem nie zła­ma­ne, ko­niecz­ne w peł­nie­niu. Je­śli za­bra­kło męż­czyzn, czę­sto bra­ły ten obo­wią­zek na się ko­bie­ty. Od ze­msty ska­zań­ca mo­gła obro­nić – zdzi­wi­cie się za­pew­ne – tyl­ko ko­bie­ta. Ze­msta prze­cho­dzi­ła z ojca na syna, nie­raz przez rody całe. Je­śli w cza­sie star­cia pad­nie Czar­no­gó­rzec, to­wa­rzy­sze jego sami od­dzie­la­ją gło­wę od tu­ło­wu, aby Tu­rek nie mógł się nią po­szczy­cić. Pan Le­nor­mant (1) opo­wia­da cha­rak­te­ry­stycz­ne zda­rze­nie z cza­sów wo­jen na­po­le­oń­skich. W jed­nej bi­twie z Fran­cu­za­mi zo­stał cięż­ko ra­nio­nym wyż­szy ofi­cer ro­syj­ski. Czar­no­gór­cy, jak wia­do­mo, na­le­że­li do ko­ali­cji. Otóż do­wódz­ca czar­no­gór­ski, przy­ja­ciel ran­ne­go, spie­szy z po­cie­chą: "Ko­cha­ny przy­ja­cie­lu je­steś do­brym chrze­ści­ja­ni­nem i męż­nym żoł­nie­rzem, od­mów prze­to ostat­nie mo­dli­twy, po­leć du­szę Bogu, a już ja tą wier­ną ręką od­dam ci przy­słu­gę i ze­tnę gło­wę, by jej wróg nie do­stał". Ro­sja­ni­no­wi nie zu­peł­nie się po­do­bał ten do­wód przy­jaź­ni, ze­brał ile mógł sił i od­szedł na stro­nę. Na­wy­kły do bi­twy Czar­no­gó­rzec nig­dy nie po­ka­zu­je się bez bro­ni. W polu i na tar­gu wi­dzi­my go uzbro­jo­ne­go od stóp do gło­wy, a ztąd każ­da sprzecz­ka koń­czy się krwa­wo. Ist­nie­ją wsze­la­ko pew­ne prze­pi­sy ho­no­ro­we w tych utarcz­kach. Nie wol­no pod gro­zą hań­by ude­rzyć na bez­bron­ne­go, a każ­de nie­bez­pie­czeń­stwo mógł za­że­gnać prze­ciw­nik za­klę­ciem na Boga i świę­te­go Jana. Usi­ło­wa­nia – (1) Tu­res et Mon­ténégrins par F. Le­nor­mant. Pa­ris 1866.

trzech ostat­nich ksią­żąt zła­go­dzi­ły nie­co te zwy­cza­je, trze­ba było jed­nak w nie­któ­rych wy­pad­kach czy­nić zna­ko­mi­te ustęp­stwa. I tak w ko­dek­sie księ­cia Da­ni­ły z r. 1855 czy­ta­my w ar­ty­ku­le 34:

"Je­śli kto­kol­wiek ude­rzy bez po­wo­du bra­ta swe­go Czar­no­gór­ca, bądź nogą, bądź cy­bu­chem, ska­za­ny jest na grzyw­nę w kwo­cie 50 ce­ki­nów zło­tych; ale je­że­li ude­rzo­ny po­ło­ży tru­pem na miej­scu na­past­ni­ka, śmierć ta uwa­ża się za spra­wie­dli­wą, i nie wol­no ni­ko­mu do­cho­dzić żad­ne­go za­dość­uczy­nie­nia."

W boju z mu­zuł­ma­ni­nem, w praw­dzi­wem nie­bez­pie­czeń­stwie, wy­stę­pu­je na jaw w ca­łej peł­ni cha­rak­ter gó­ra­la. W po­dob­nych wy­pad­kach dzie­ci i ko­bie­ty, ka­le­cy na­wet chwy­ta­ją za broń. Kto nie może czyn­nie wy­stą­pić, taki na­bi­ja strzel­bę lub inne peł­ni po­słu­gi; kraj zo­sta­je pu­sty. Śmierć na łóż­ku, jako nie­god­na męża, wy­wo­łu­je na usta po­krew­nych skar­gę prze­cho­dzą­cą w bluź­nier­stwo; po­wia­da­ją o tak po­grze­bio­nym, że zo­stał wzię­ty: od Boga sta­re­go krew­ni­ka (przez Boga sta­re­go mor­der­cę).

Ży­cie wo­jen­ne wy­ro­dzi­ło jesz­cze po­gar­dę dla każ­de­go in­ne­go za­ję­cia. W cza­sie po­ko­ju ry­cerz go­tu­je się do bi­twy, albo spo­czy­wa pa­ląc lul­kę, za­ba­wia­jąc się opo­wia­da­niem wła­snych i daw­nych dzie­jów i słu­cha­jąc pie­śni. Go­spo­dar­stwem do­mo­wem, upra­wą zie­mi, naj­cięż­sze­mi ro­bo­ta­mi trud­ni się żona. Więc choć ko­bie­ty, jak i cała lud­ność, są pięk­ne, sta­rze­ją się pręd­ko.

Mimo tej pra­cy nie­wia­sta nie jest ucie­mię­żo­ną;, nie jest to nie­wol­ni­ca mał­żon­ka, po­słusz­na lecz upo­ko­rzo­na, rada każ­dej chwi­li ze­rwać nie­zno­śny łań­cuch – jak to nie­ste­ty! dzie­je się w nie­któ­rych kra­jach ucy­wi­li­zo­wa­nej Eu­ro­py. Obo­wiąz­ki te przyj­mu­je jako rzecz na­tu­ral­ną, jako do­peł­nie­nie za­jęć męż­czy­zny; im tward­sze, tem i za­słu­ga więk­sza i głęb­szy sza­cu­nek męża i ro­dzi­ny. Ce­nio­na i uko­cha­na od mał­żon­ka, upięk­sza do­mo­we ogni­sko, przy któ­rem co­dzien­nie za­sia­da zmę­czo­ny wo­jak, aby spo­cząć i na­brać sił no­wych do ju­trzej­szych tru­dów, a bia­da temu, kto się ośmie­li pod­nieść na nią nie­czy­ste spoj­rze­nie. Ka­ra­bin męża, ojca lub bra­ta krwią zmy­je obe­lgę.

Lecz dzia­ła­nie jej nie­tyl­ko na sto­sun­kach oko­ło domu się ogra­ni­cza. Czar­no­gór­ka jest oby­wa­tel­ką czu­ją­cą swe pra­wa. Gdy po­trze­ba na­ka­zu­je, nie­wia­sta na­bi­ja broń i nie lęka się iść w naj­za­cięt­szy ogień z po­słu­gą – ona to "zbie­ra i ob­my­wa tru­py" – że po­ży­czy­my smut­ne­go gło­su Swen­ty­ny. A jeź­li mąż od­zna­czył się w boju, ja­kąż ra­do­ścią i dumą bije jej ser­ce, z ja­kim sza­cun­kiem i za­zdro­ścią spo­glą­da­ją, na nią przy stud­ni są­siad­ki. Lecz je­że­li mąż po­legł od kuli tu­rec­kiej, je­śli nie zo­sta­wił ani ojca ani bra­ta do po­msty, żona chwy­ta ka­ra­bin, bie­ży do sze­re­gu i wra­ca do­pie­ro po speł­nie­niu czy­nu, któ­ry uwa­ża za świę­ty obo­wią­zek.

Oto jed­no z po­dob­nych wy­da­rzeń za­mknię­te w ramy pie­śni (1).

A w gó­rach haj­duk (2) pła­cze i na­rze­ka:

– "Oj bia­daż to­bie mój Sta­nisz­ku bia­da,

Żeś wcze­śnie po­legł od tu­rec­kiej kuli,

A mnie nie­szczę­ście, żem cię nie obro­nił''.

Żale haj­du­ka z gór w do­li­ny pły­ną,

Sły­szy je żona za­bi­te­go wcze­śnie,

Nie tra­ci cza­su na skar­gi ża­ło­sne;

Wier­na chrze­ści­jan­ka strzel­bę w ręce bie­rze

I idzie ścież­ką, zie­lo­ną, i wąz­ką,

Idzie i szu­ka mor­der­cy mał­żon­ka.

A Dżen­gij – aga pięt­na­stu ma Tur­ków,

Ko­bie­ta sama śmia­ło na­przód kro­czy,

Zmie­rzy­ła… aga w krwi się wła­snej nu­rza,

A prze­ra­żo­na dru­ży­na ucie­ka.

Ko­bie­ta gło­wę mor­der­cy ucię­ła,
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: