- W empik go
Czaruś mały uciekinier - ebook
Czaruś mały uciekinier - ebook
Zosia często widuje starszego pana wyprowadzającego na spacer labradora Czarusia.
Dziewczynka od dawna marzy właśnie o takim szczeniaku! Energiczny, żywiołowy Czaruś uwielbia długie spacery, często wychodzi do ogrodu i ucieka, chociaż wie, że nie powinien.
Pewnego dnia Zosia widzi Czarusia na ulicy bez właściciela. Myśli, że szczenię znowu uciekło, ale tym razem to coś zupełnie innego... W domu u pana Nowaka, stało się coś złego, ale jak szczeniak ma o tym powiadomić Zosię?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-265-0414-3 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Zaczekajcie na mnie! – zawołała Zosia za swoimi braćmi bliźniakami. Pedałowała najszybciej, jak umiała, ale byli od niej znacznie więksi, a na urodziny w zeszłym miesiącu dostali nowe, duże rowery górskie. Nie miała szans ich dogonić, o ile trochę nie zwolnią.
– Tomek! Michał! Zaczekajcie na mnie! Proszę!
Tomek i Michał zatoczyli koło, popędzili z powrotem w jej stronę, po czym zahamowali, wzbijając chmurę pyłu.
– Szybciej, Zosiu! Na pewno umiesz pedałować chociaż trochę szybciej – zwrócił się do niej ze śmiechem Michał.
– Oj, to nie w porządku, ona ma krótkie nóżki – Tomek uśmiechnął się do niej, a ona wykrzywiła się z niezadowoleniem.
– Możemy chwilę odpocząć? – poprosiła. – Chcę popatrzeć na psy, a to najlepsze miejsce na ścieżce rowerowej. Zobaczę, czy jakieś znajome pieski wyszły dziś na spacer.
– Nie mam nic przeciwko temu – zgodził się Tomek.
Michał przewrócił oczami.
– Ale tylko chwilę! Uwielbiasz psy i potrafisz je obserwować godzinami, Zosiu! – powiedział do niej z uśmiechem.
Przetoczyli rowery poza alejkę, po czym usiedli na ławce. Cała trójka patrzyła na łąkę, pełną psów pod opieką właścicieli. Było to bez wątpienia najlepsze miejsce na obserwację. Z niewielkiego pagórka rozciągał się widok na całą łąkę.
– Zobacz, Zosiu, jest ten rudy seter, którego tak lubisz – Michał wskazał psa, o ciemnej, rudawej sierści, połyskującej w promieniach słońca, który bawił się na jednej z alejek.
Dziewczynka zachichotała, patrząc, jak biega w kółko i aportuje patyki. Jego pan próbował nakłonić go do aportowania piłki, ale wielki pies w ogóle na to nie zważał.
Tomek westchnął rozmarzony.
– Gdybym miał psa, wytresowałbym go o wiele lepiej. Biedaczek nie wie, co ma robić.
– Myślę, ze nie tak łatwo wytresować psa – stwierdziła Zosia.