- W empik go
Czas zemsty - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2020
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Czas zemsty - ebook
Romans o tematyce fantasy, świat wampirów wita. Zanurz się w pięknej opowieści o miłości i zemście. Dzięki tej historii inaczej spojrzysz na przyjaźń, rodzinę i odkryjesz w sobie emocje o których nie miałeś pojęcia!
Kategoria: | Fantasy |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8189-582-8 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rozpacz w rodzie Le Fey
Selene siedziała razem z Asverusem w domu. Ich podróż poślubna właśnie się skończyła. Nie pojechali do tropików jak to zwykli robić ludzie. Oboje zdecydowali się wyjechać do miejsca, w którym wszystko się zaczęło — na Alaskę. Przez całe trzy tygodnie byli wolni od wszelkich kłopotów. W szkole zastępowały ich naprawdę bardzo zaufane wampiry i nie mieli się czym martwić. Jedyne czym mogli i chcieli się zajmować to zwiedzanie tego pieknego stanu. Jednak oboje czasami rozpamiętywali ten wyjazd.
Alaska jest największym ze wszystkich stanów USA. Ma bardzo piękne krajobrazy. Selene zachywał widok lodowych pól, tundry, bujnych lasów, głębokich fiordów i nadal czynnych wulkanów. Robiła dużo zdjęć, ponieważ grzechem byłoby nie udokumentować takiego piękna. Niedźwiedzie brunatne, wilki, łosie i bieliki amerykańskie były tutaj codziennością. Asverus był bardziej odporny na te uroki niż jego żona, ale nie ukrywał, że był zadowolony z tego, że ma zdjęcia z tymi zwierzętami. Mieszkali w Barrow, a wybrali to miejsce dlatego, że przez 84 dni pozbawione jest dostępu światła słonecznego. Selene uparła się już przed wyjazdem, żeby zwiedzić Park Narodowy Denali, więc drugiego dnia pobytu właśnie tam się udali, ale oczywiście razem z przewodnikiem, który pamiętał Asverusa jeszcze z czasów swojej młodości. Oprowadzał ich dosłownie wszędzie i tłumaczył wszystko.
— A spójrzcie tutaj. — wskazał ręką na szczyty górskie — Mt. McKinley, Mt. Foraker i cudowny Mt. Hunter. Charakterystycznym elementem krajobrazu parku jest monumentalny masyw McKinley, wznoszący się 4800 m ponad otaczające go tereny. Atrakcję parku stanowią też jeziora. Koniecznie musimy tam iść. Ale nie tylko one są piękne, zachwycą was też głębokie doliny polodowcowe i liczne lodowce. Terytorium parku pokrywają dwie formacje roślinne, układające się piętrowo. — mówił, a Selene co chwila pstrykała zdjęcia — W dnach dużych dolin rosną borealne lasy iglaste, reprezentowane głównie przez bory świerkowe. Tereny powyżej górnej granicy lasu pokrywają trawiasto-krzewinkowe zbiorowiska tundry górskiej. Żyją tutaj zające polarne, bobry kanadyjskie, karibu, łosie, owce Dalla, rosomaki, wilki i niedźwiedzie grizli, z ptaków — borowice czerwonobrewe, białozory, pardwy i białorzytki.
Asverus nie ukrywał, że nie interesowały go objaśnienia dawnego sąsiada. Uśmiechał się tylko na odczepnego, żeby nie psuć żonie wycieczki. Może było to mylne wrażenie, ale hrabiemu wydawało się, że Selene wpadła w oko przewodnikowi i dlatego tak wspaniale opowiadał i wygiągał w jej stronę swoje ochydne — według Asverusa — łapska. Ale jego ukochana nie interesowała się żadnym innym chłopakiem tylko nim. I tak to, gdy przewodnik pozwolił sobie na śmielszy krok ta podeszła do męża i przytuliła się, a oczom mężczyzny ukazała się lśniąca na jej palce obrączka. Cała wykonana była ze srebra, a wokół niej były kwiatki wykonane z zielonych szmaragdów i srebrnych brylantów.
Kiedy wrócili Catherine wysłuchała opowieści swojej chrześnicy i od tego czasu była zadowolona, ponieważ przez te trzy tygodnie nie miały ze sobą kontaktu, a ona martwiła się.
Dni niczym się od siebie nie różniły, ale dla młodego małżeństwa każdy z nich był niesamowicie piękny. Selene doskonale pamiętała, że po dwóch tygodniach od ślubu Gary już się na nią obraził, ponieważ nie powiedziała mu, że wychodzi z Natalie i Evanną, a ona wróciła wtedy bardzo późno. Dla Asverusa nie istniało wogóle takie coś jak obrażanie się na żonę.
Siedzieli spokojnie razem na kanapie, gdy nagle do ich drzwi ktoś zapukał. Hrabia spojrzał na dziewczynę, a ta zaskoczona wstała i poszła otworzyć. Nagle Asverus usłyszał jakieś śmiechy i piski i wyjrzał na korytarz. Jego oczom ukazał się widok, którego nigdy nie spodziewałby się zobaczyć. Selene stała w progu i ściskała się z Christopherem. Uśmiech na twarzy chłopaka zgasł, gdy zobaczył hrabiego. Selene spojrzała się na męża, a ten, żeby nie sprawić jej przykrości uśmiechnął się lekko.
— Rozbierz się i wchodź. — powiedziała dziewczyna i kiedy chłopak zdjął kurtkę zaprosiła go do salonu.
Kiedy już się tam znaleźli Selene nie posiadała się ze szczęścia, a Asverus poszedł do kuchni i zapatrzył herbatę, a dla siebie — na uspokojenie — nalał pełny kielich krwi. Zaniósł wszystko do gościa i usiadłszy objął dziewczynę.
— A co tam u ciebie się zmieniło? — zapytała.
— Wszystko wreszcie zaczęło się układać. Znalazłem pracę i mam własne pieniądze, bo pewnie zauważyłaś, że połowę ci odesłałem.
— No tak, ale to wspaniale, że ci się wreszcie odmieniło życie.
— A i poznałem taką dziewczynę. Wiesz nic poważnego, ale spotykamy się już od dwóch miesięcy. Fajna bardzo i jak dla mnie to bardzo ładna. — uśmiechnął się — Ale dosyć o mnie. A co tam u was? — zapytał i spojrzał na Asverusa, który nic się nie odzywał tylko słuchał ich rozmowy i przytulał się do jego matki chrzestnej.
— Ja i Selene wzięliśmy ślub. — powiedział, a Christopher spoważniał nagle i zaskoczony spojrzał na dziewczynę, która tylko wesoło pokiwała głową.
Selene już miała coś powiedzieć, gdy nagle zadzwonił ich telefon, a ona poszła odebrać. Asverus, który nigdy nie przepadał za Christopherem i teraz postanowił powiedzieć mu wszystko, co tylko leżało mu na sercu. Umiał wyczuć myśli drugiej osoby, a w głowie chłopaka był tylko Gary i plany jak zniechęcić Selene do męża.
— Posłuchaj mnie, co ci mam teraz do powiedzenia. — rzekł lodowatym tonem, a Christopher poczuł się dokładnie tak jak wtedy, gdy pierwszy raz zobaczył hrabiego na korytarzu w Darkler w wieku 12 lat.
— Ale ja nie rozumiem…
— Nie musisz. — przerwał mu wampir — Wiem, że chciałeś porozmawiać z Selene na stronie i powiedzieć jej jaki to ja jestem dziwny i okrutny, a że Gary był cudowny. Ona mnie kocha, a ja ją i jeśli dowiem się, że grasz przeciwko mnie odwiedzę cię i nie będę miły. — zakończył, a do środka weszła uśmiechnięta Selene.
Usiadła na kolanach Asverusa, a hrabia puścił oczko do chłopaka, który uśmiechnął się lekko, ale wyglądał jakby coś go bolało. Słowa groźby wypowiedziane przez wampira do człowieka na każdym zrobiłyby wrażenie tymbardziej, że jeszcze kilka lat do tyłu, a on myślał, że świat zamieszkują tylko i wyłącznie ludzie, a istoty takie jak wampiry i wilkołaki to tylko legenda. Spojrzał na uśmiechniętą i szczęśliwą ciotkę i postanowił, że nie będzie burzył jej tego radosnego życia. Jednak w sercu i tak miał ból, bo coś nie chciało zrozumieć, że Gary już nigdy nie porozmawia z nim, a Selene tak szybko się z tym pogodziła i związała z Asverusem.
— To widzę, że sobie porozmawialiście.
— Tak, ale Christopher nie jest za bardzo rozmowny. Szczególnie do mnie. — szepnął do niej Asverus — Pewnie jest mu trudno, bo, gdy tu mieszkał wszystko było inaczej. Mnie tutaj nie było, a ty byłaś samotna.
— Chyba dlatego, ale wiesz co Selene ja już będę leciał i tak zaraz mam autobus. — przerwał mu Christopher, ponieważ każde słowo jakie padało z ust wampira wywoływało w nim tylko złość, a nie chciał kłócić się z nim przy ukochanej matce chrzestnej.
— Tak szybko? — zdziwiła się.
— Nie zatrzymujmy chłopaka na siłę. — oznajmił z fałszywym uśmiechem hrabia.
— To może Asverus cię podwiezie?
— Nie! — krzyknął, a małżonkowie wymienili się ze sobą spojrzeniami — To znaczy, że nie ma takie potrzeby. Nie trzeba. Ja lubię spacery i dobrze mi to zrobi. Ja naprawdę lubię spacery. — jąkał się bez ładu i składu, a hrabiemu coraz to bardziej chciało się śmiać, bo wyczuwał wielki strach emanujący od chłopaka, jednak mimo tego zachowywał poważną minę.
— Już dobrze, rozumiemy. — zakończył Venture.
Christopher wstał i podszedł do Selene. Przytulił ją i oboje pożegnali się. Dziewczyna nie płakała, ponieważ wiedziała, że niedługo znowu się zobaczą. Natomiast Christopher do Asverusa wyciągnął tylko rękę, a żaden z nich nawet nie pomyślał o tym, by się uściskać. Pożegnawszy się chłopak wyszedł z domu matki chrzestnej i pokiwał smutno głową na widok oczu Asverusa, które obserwowały go zza firanki. Udał się ulicą prosto do przystanku autobusowego. Wiatr przeczesał swoich podmuchem jego włosy, a na ciele wystąpiła gęsia skórka.
Selene nie wiedziała dlaczego tak szybko jej chrzesniak poszedł, ale mąż i jego małe kłamstewka załatwiły całą sprawę. Ale, gdy zobaczyła na twarzy męża uśmiech od razu zrozumiała, że maczał on w tym swoje palce. Selene dobrze wiedziała, że Asverus nie do końca akceptował osoby, które miały jakikolwiek związek z jej byłym, zmarłym mężem i w dodatku były ludźmi. Podeszła do okna i poprawiła zasłonki. Odwróciła się powoli i spojrzała na męża.
— Asverus coś ty mu powiedział? Przyznaj się.
— Ja? — zapytał zaskoczony — Ja nic mu nie mówiłem. Spieszył się, więc nie chciałem go zatrzymywać, a wiesz kochanie jak on reaguje na moje… hmm… istnienie przy tobie.
— Asver ja wiem jak ty nieznosisz ludzi, a już tym bardziej przyjaciół Gary’ego, ale ten chłopak nie jest niczemu winny. Po drugie to mój chrześniak i opiekowałam się nim, gdy mnie potrzebował. Skąd wiesz czy nie traktuje mnie jak matkę? — zapytała — A ty nie dasz mi się nawet nim nacieszyć.
— Przepraszam. — powiedział i przytulił się do niej, a ten tajemniczy uśmiech znowu zawitał na jego twarzy.
Hrabia nie był typem wampira, który przyznawał się do swoich niecnych uczynków. Kochał żonę, ale jego przekonań nawet ona nie mogła zmienić. Z jednej strony miał on rację, że przyspieszył wyjazd Christophera, ponieważ im dłużej się z kimś przebywa to ciężko jest się później rozstać. Asverus chciał uchronić żonę, ale nieświadomie uchronił również i chłopaka. Selene zaakceptowała jego dziwne zachowanie, ale czasami, a zwłaszcza, gdy chodziło o jej ludzkich przyjaciół atakowała go i starała się na siłę zmienić. Ale nie przynosiło to żadnych skutków.
Po drodze Christopher został potrącony przez jakiegoś wściekłego mężczyznę. Ten szturchnął go silnie ramieniem, że o mało co młodzieniec nie przewrócił się na chodnik. Oboje widzieli się po raz pierwszy i nie rozpoznali się, a to uratowało mu życie. Młody Newell wracał od Selene, a Nathan właśnie tam szedł. Szeptał coś pod nosem, ale nie były to słowa o znaczeniu pozytywnym. Nacechowane były taką wrogością, złością i nienawiścią, że od samego słuchania człowiek od razu robił się zły. Jego żona nie miała pojęcia, gdzie poszedł jej ukochany, ale nie miała nic przeciwko temu, żeby powiedział „szanownej” pani dyrektor co o niej myśli. Oboje byli na nią źli, ponieważ kiedy to po długich przemyśleniach i mimo niechęci wysłali list do Selene z prośbą o przyjęcie do Darkler ich syna, ta odmówiła. Nathana doprowadziło to do szału i natychmiast postanowił osobiście porozmawiać z dyrektorką.
Kiedy już wreszcie stanął przed drzwiami jej domu zapukał mocno, a po chwili ktoś otworzył drzwi. Drake wkroczył do środka i krzyczał.
— Myślisz, że skoro założyłaś tą szkołę to możesz robić wszystko co ci się podoba? Lucius nie będzie zadowolony z decyzji, którą podjęłaś!
— No, no, no… — uśmiechnęła się podstępnie — Sam Nathan Drake przyszedł do mojego domu. I to taki zbulwersowany, ponieważ synek, którego tak kocha nie dostał się do szkoły.
— Ty wywłoko! Jesteś nikim! — krzyknął, a z drugiego pokoju wyszedł Asverus.
Chłopak podszedł do swojej żony i objął ją w talii. Drake zamilkł na moment, ale emocje jakie nim targały były silniejsze niż rozsądek i nie zważając na obecność Asverusa zaczął na nowo obrażać Selene.
— Zwrócę się do Luciusa! Zabierze ci wszystko ty parszywy mieszańcu! Pochodzisz z brudnej krwi… — syknął — Już niedługo…
— Nie radzę się tak do mnie odnosić.
— Ja też nie radzę! — krzyknął rozwścieczony hrabia.
Każdy kto powiedział na jego ukochaną żonę złe słowa kończył w Shira-Zel. Hrabia nie zważał na to czy ma on szlacheckie pochodzenie czy nie. Jako Oskarżycel doskonale znający wampirze prawo potrafił wymyślić takie czyny i przebieg zdarzeń, że nawet niewinny przyznał by się do zbrodni. Już miał odezwać się coś do Nathana jednak postanowił poczekać na przebieg rozmowy i zadecydować czy zrobi mądrze jeżeli zacznie następną wojnę z rodziną Drake. Spojrzał na żonę, a ta puściła do niego oczko.
— Chyba nie sądziłeś, że jestem na tyle głupia, by wpuścić do własnej szkoły szpiega. A tak wogóle to Lucius nie ma nic do Darkler. Nie jest jej protektorem i nigdy nie będzie.
— Teraz przy swoim hrabim jesteś wygadana, ale sama nic nie potrafisz zrobić.
— Twoje uwagi są niezgodne z tematem naszej rozmowy.
— Masz przyjąć mojego syna do tego twojego Darkler!
Selene poprawiła włosy i usiadła na kanapie. Asverus zajął miejsce obok niej i objął ją ramieniem. Dziewczyna nic się nie odzywała. Nie chciała coraz to bardziej zaogniać konfliktu pomiędzy rozem Craig, ale gdy odmówiła przyjęcia do szkoły bratanka Isabelle chcąc nie chcąc zrobiła to. Teraz musiała jedynie na spokojnie podejść do sprawy i dać do zrozumienia mężowi Elene Craig, że Darkler nie jest odpowiednim miejscem jeśli chodzi o Toma.
— Uspokój się i usiądź. — powiedziała do chodzącego w tą i z powrotem wampira.
— Nie! Albo… — szepnął zdezorientowany.
Sam nie czuł już w sobie żadnych sił na dalsze kłótnie. Wiedział, że jeżeli Selene nie przyjmie jego syna do swojej szkoły nie będzie innego wyjścia jak tylko wysłanie go do szkoły oddalonej kilkanaście mil.
— Nie podejrzewałem, że będziesz kierować się przeszłością. I że moje dziecko może być polem bitwy.
— Wcale nie kieruję się przeszłością. To wy…
— Jak zawsze święta! — przerwał jej Drake gwałtownie wstając z krzesła — Udajesz hrabinę, a masz w sobie brudną krew jak ta twoja matka!
— Wystarczy tego! — powiedział twardo hrabia — Wyjdź stąd! Jeśli powiesz jeszcze jedno słowo staniesz przed Radą.
— Dobrze, więc porozmawiajmy jeśli umiecie. Dlaczego w takim razie odrzuciliście mojego syna?
— Mieliśmy powody. — odpowiedziała spokojnie dziewczyna, a Drake prychnął.
— Jestem pewny, że Lucius z przyjemnością dowie się o łamaniu regulaminu szkolnego. I o tym, co się dzieje tam i jakie to pewnie czary odprawia twój ojciec chrzestny.
— Lucius nie ma nic wspólnego z naszą szkołą. — odrzekła spokojnie dziewczyna.
— Mogłem się przecież domyslić, że skoro miałas matkę jaką miałaś, ojca też i teraz ten Kingstone… — syknął i pokiwał głową — Nie mogłaś być normalna.
— Nathan może ja nie jestem normalna, ale ty jestes jeszcze gorszy. I naucz się na przyszłość panować nad nerwami.
— Że co? — w pierwszej chwili wampir nie zrozumiał, co Selene miała na myśli.
— Ja ci to wyjaśnię. — rzekł Asverus i złapał go za ramię i mocno ścisnął — Ale na zewnątrz.
Hrabia zamknął drzwi i spojrzał się nienawistnie na Nathana. Cała trójka dobrze wiedziała, dlaczego tak naprawdę Tom został odrzucony ze szkoły. Jednak musieli mieć powód, którego Lucius nie będzie mógł obalić i nie zaliczy do powodów osobistych. Obaj nic się nie odzywali. Venture chciał coś powiedzieć, ale jednak zrezygnował. Nathan przygryzł wargę, machnął ręką i odszedł. Selene wyszła na zewnątrz do swojego męża i przytuliła się. On uśmiechnął się szeroko.
Żadne z nich jednak nie podejrzewało, że to nie ich ostatnie problemy z rodziną Drake. Jak się później dowiedzieli Nathan rozgłosił każdemu, że Selene i Asverus są bardzo podatni na nepotyzm, a ich osobiste kontakty są stawiane ponad prawem. Oczywiście jego słowa nie wyrządziły zbyt wielkich szkód, bo hrabia miał większy szacunek wśród wampirów niż Drake.
Tymczasem Tristan Snake miał własne problemy. Jego nowi przyjaciele wymagali od niego coraz to więcej i więcej, a to stwarzało trudne wybory. Dzisiaj też właśnie miał spotkać się z Gabrielem, który miał dla niego jakieś pilne zadanie od Isabelle. Z jednej strony było mu szkoda braci, ale z drugiej chęć zemsty zwyciężała. Dragon nadal czuł do niego żal, a ich stosunki jeszcze bardziej się ochłodziły. Scorpious nie wyprowadził się z zamku, ale to Astria wprowadziła się do niego. Strych, który od dawien dawna był niezamieszkiwany teraz nabrał życia. Dragon i jego ukochana zamieszkali tam, a zaraz pod nimi na trzecim piętrze mieszkali Astria i Scorpious. Tristan, który także nie chciał widywać się z braćmi zamieszkał w piwnicach tak, że oddzielały ich aż dwa piętra. Takie zachowanie ze strony braci doprowadzało Tristana do szału i popychało w stronę mściwej Isabelle Craig.
Spojrzał na zamek i westchnąłszy założył na głowę kaptur po czym po cichu udał się w kierunku lasu. Kiedy wszedł pomiędzy gęstwiny po ciele przebiegł mu drzeszcz, a w sercu przez króciutki moment poczuł, że powinien zawrócić. Jednak zaraz przed oczami stanął mu obraz Catherine w objęciach Imrana i kiwająca głową Isabelle. Pewnym krokiem ruszył dalej w głąb lasu. Czasami wydawało mu się, że nawet drzewa są przeciwko niemu. One widzą wszystko, ale nic nie mówią. Gdy przechodził koło Drzewa Shaol czerwone liście spadły na ziemię, a było to dziwne ponieważ Shaol jako jedyne drzewo liściaste nigdy nie zrzucało liści. Jednakowoż to byłoby można jakoś wytłumaczyć, ale nagłej zmiany koloru liści już nie. Tristan podniósł je i zdenerwowany spotkaniem zgniótł w dłoni. Rzucił je na ziemię, a wtedy stało się coś dziwnego. Zamiast być tam gdzie powinny te same zapaliły się pomarańczowym ogniem i jedyne co po nich zostało to kupka popiołu. Hrabia rozejrzał się i gdy usłyszał krzyk lub coś podobnego do pisku ruszył szybko drogą, by znajeźć się jak najdalej od dziwnego Drzewa Shaol. Po kilkunastu minutach drogi przed jego oczami ukazał się zamek Shira-Zel. Po ciele wampira przebiegł lekki dreszcz, a korony drzew zaszumiały. Jeszcze śmielszym krokiem ruszył prosto do ogromnych kamiennych murów. Zapukał do tylnych drzwi i gdy te otworzyły się zobaczył roześmianą twarz Gabriela. Gdy był młody, a słowa ojca nie raniły tak jak później dziwił się jak wogóle wampiry mogą robić sobie krzywdę. Uważał, że każda rasa musi się trzymać razem i pomagać sobie. A teraz po tych kilku wiekach stał się dokładnie taki sam jak wampiry, którymi gardził. Uśmiechnął się do chłopaka i wszedł do środka.
— Już zaczynałem wątpić w twoje przybycie.
— Niepotrzebnie. — odpowiedział i zdjął kaptur.
Spojrzał na rękę w której ścisnął liście z Shaol i zobaczył, że jest na niej zaczerwienienie. Potarł ją, ale i to nie dało żadnego rezultatu. Zawsze było tak, że rany same się goiły, a nie trzeba było na to długo czekać. Jednak to zadrapanie było inne. Gabriel spojrzał na kolegę i zobaczył, że ten jest przerażony.
— Co ci się stało? — zapytał pielęgniarz.
— Zgniotłem liście z Drzewa Shaol.
— Głupie drzewo. Nigdy go nie lubiłem. Pamiętam jeszcze jak matka opowiadała mi, że prawawna religia czciła Shaol jako wyrocznię. Ja nie widzę w tym krzaku nic szczególnego. Gdy Isabelle już stąd ucieknie pierwszym rozkazem będzie ścięcie tego głupiego Shaol. — zaśmiał się, jednak Tristanowi przypomniało się z jaką miłością i oddaniem jego matka codziennie chodziła pod Shaol, by oddać mu cześć i zachował powagę — Chodź. Isabelle już czeka. — pośpieszył hrabiego.
Oboje po cichu udali się podziemnym korytarzem i wyszli na korytarz główny. Gabriel wyjrzał i dał koledze znak, że może wyjść. Pobiegli szybko do końca i ukryli się za jednym posągów. Nagle na początku korytarza pojawił się Cień. Gabriel oddychał spokojnie i nie wychylał się. Cisza jaka panowała w zamku uspokoiła zjawę, która zawróciła w połowie drogi. Pielęgniarz wychylił się i gdy Cienie nie pojawiały się wpuścił hrabiego Snake’a do celi Isabelle, która teraz nazywana była przez wszystkich więźniów komnatą.
Isabelle siedziała na wielkiej, metalowej trumnie niczym królowa na tronie. Kiedy drzwi do pomieszczenia otworzyły się od razu podskoczyła na widok hrabiego, albowiem już od dawna planowała zemstę i jej główne zadanie chciała powierzyć właśnie Tristanowi. Ciekawa była jego reakcji. Wiedziała, że jeżeli jego nagła zmiana poglądów jest prawdziwa to zgodzi się wykonać zadanie, ale jeżeli nie to udowodni, że to wszystko to zwykła podpucha jaką wymyśliła Rada. Drugą opcję wampirzyca równiez przemyślała i postanowiła, że gdy takie coś się wydarzy zabije hrabiego, a Gabriel pochowa jego ciało w grobowcach Shira-Zel. Uśmiechnęła się do Snake’a i wskazała mu ręką miejsce. Gdy ten usiadł „hrabina” zaczęła swoje przedstawienie.
— Wyczekiwałam cię Tristanie. Myślałam, że już nie przyjdziesz. Obiecałeś stawić się tutaj ma odpowiednią godzinę, a tymczasem wolałeś spacery koło Shaol jak mniemam.
— Miałem pewne małe problemy z lasem, ale już wszystko jest jasne. Mam do ciebie także pewną prośbę.
— Jaką?
— Gdy wyjdziesz stąd wreszcie każ spalić Drzewo Shaol. — powiedział i znowu potarł zadrapanie na dłoni.
Isabelle zaskoczona pokiwała głową, a zadowolony hrabia uśmiechnął się. Gabriel stał przy drzwiach i nasłuchiwał czy nie zbliża się żaden z Cieni, a już tymbardziej czy nie zbliża się sam hrabia Azar Venture.
Selene siedziała razem z Asverusem w domu. Ich podróż poślubna właśnie się skończyła. Nie pojechali do tropików jak to zwykli robić ludzie. Oboje zdecydowali się wyjechać do miejsca, w którym wszystko się zaczęło — na Alaskę. Przez całe trzy tygodnie byli wolni od wszelkich kłopotów. W szkole zastępowały ich naprawdę bardzo zaufane wampiry i nie mieli się czym martwić. Jedyne czym mogli i chcieli się zajmować to zwiedzanie tego pieknego stanu. Jednak oboje czasami rozpamiętywali ten wyjazd.
Alaska jest największym ze wszystkich stanów USA. Ma bardzo piękne krajobrazy. Selene zachywał widok lodowych pól, tundry, bujnych lasów, głębokich fiordów i nadal czynnych wulkanów. Robiła dużo zdjęć, ponieważ grzechem byłoby nie udokumentować takiego piękna. Niedźwiedzie brunatne, wilki, łosie i bieliki amerykańskie były tutaj codziennością. Asverus był bardziej odporny na te uroki niż jego żona, ale nie ukrywał, że był zadowolony z tego, że ma zdjęcia z tymi zwierzętami. Mieszkali w Barrow, a wybrali to miejsce dlatego, że przez 84 dni pozbawione jest dostępu światła słonecznego. Selene uparła się już przed wyjazdem, żeby zwiedzić Park Narodowy Denali, więc drugiego dnia pobytu właśnie tam się udali, ale oczywiście razem z przewodnikiem, który pamiętał Asverusa jeszcze z czasów swojej młodości. Oprowadzał ich dosłownie wszędzie i tłumaczył wszystko.
— A spójrzcie tutaj. — wskazał ręką na szczyty górskie — Mt. McKinley, Mt. Foraker i cudowny Mt. Hunter. Charakterystycznym elementem krajobrazu parku jest monumentalny masyw McKinley, wznoszący się 4800 m ponad otaczające go tereny. Atrakcję parku stanowią też jeziora. Koniecznie musimy tam iść. Ale nie tylko one są piękne, zachwycą was też głębokie doliny polodowcowe i liczne lodowce. Terytorium parku pokrywają dwie formacje roślinne, układające się piętrowo. — mówił, a Selene co chwila pstrykała zdjęcia — W dnach dużych dolin rosną borealne lasy iglaste, reprezentowane głównie przez bory świerkowe. Tereny powyżej górnej granicy lasu pokrywają trawiasto-krzewinkowe zbiorowiska tundry górskiej. Żyją tutaj zające polarne, bobry kanadyjskie, karibu, łosie, owce Dalla, rosomaki, wilki i niedźwiedzie grizli, z ptaków — borowice czerwonobrewe, białozory, pardwy i białorzytki.
Asverus nie ukrywał, że nie interesowały go objaśnienia dawnego sąsiada. Uśmiechał się tylko na odczepnego, żeby nie psuć żonie wycieczki. Może było to mylne wrażenie, ale hrabiemu wydawało się, że Selene wpadła w oko przewodnikowi i dlatego tak wspaniale opowiadał i wygiągał w jej stronę swoje ochydne — według Asverusa — łapska. Ale jego ukochana nie interesowała się żadnym innym chłopakiem tylko nim. I tak to, gdy przewodnik pozwolił sobie na śmielszy krok ta podeszła do męża i przytuliła się, a oczom mężczyzny ukazała się lśniąca na jej palce obrączka. Cała wykonana była ze srebra, a wokół niej były kwiatki wykonane z zielonych szmaragdów i srebrnych brylantów.
Kiedy wrócili Catherine wysłuchała opowieści swojej chrześnicy i od tego czasu była zadowolona, ponieważ przez te trzy tygodnie nie miały ze sobą kontaktu, a ona martwiła się.
Dni niczym się od siebie nie różniły, ale dla młodego małżeństwa każdy z nich był niesamowicie piękny. Selene doskonale pamiętała, że po dwóch tygodniach od ślubu Gary już się na nią obraził, ponieważ nie powiedziała mu, że wychodzi z Natalie i Evanną, a ona wróciła wtedy bardzo późno. Dla Asverusa nie istniało wogóle takie coś jak obrażanie się na żonę.
Siedzieli spokojnie razem na kanapie, gdy nagle do ich drzwi ktoś zapukał. Hrabia spojrzał na dziewczynę, a ta zaskoczona wstała i poszła otworzyć. Nagle Asverus usłyszał jakieś śmiechy i piski i wyjrzał na korytarz. Jego oczom ukazał się widok, którego nigdy nie spodziewałby się zobaczyć. Selene stała w progu i ściskała się z Christopherem. Uśmiech na twarzy chłopaka zgasł, gdy zobaczył hrabiego. Selene spojrzała się na męża, a ten, żeby nie sprawić jej przykrości uśmiechnął się lekko.
— Rozbierz się i wchodź. — powiedziała dziewczyna i kiedy chłopak zdjął kurtkę zaprosiła go do salonu.
Kiedy już się tam znaleźli Selene nie posiadała się ze szczęścia, a Asverus poszedł do kuchni i zapatrzył herbatę, a dla siebie — na uspokojenie — nalał pełny kielich krwi. Zaniósł wszystko do gościa i usiadłszy objął dziewczynę.
— A co tam u ciebie się zmieniło? — zapytała.
— Wszystko wreszcie zaczęło się układać. Znalazłem pracę i mam własne pieniądze, bo pewnie zauważyłaś, że połowę ci odesłałem.
— No tak, ale to wspaniale, że ci się wreszcie odmieniło życie.
— A i poznałem taką dziewczynę. Wiesz nic poważnego, ale spotykamy się już od dwóch miesięcy. Fajna bardzo i jak dla mnie to bardzo ładna. — uśmiechnął się — Ale dosyć o mnie. A co tam u was? — zapytał i spojrzał na Asverusa, który nic się nie odzywał tylko słuchał ich rozmowy i przytulał się do jego matki chrzestnej.
— Ja i Selene wzięliśmy ślub. — powiedział, a Christopher spoważniał nagle i zaskoczony spojrzał na dziewczynę, która tylko wesoło pokiwała głową.
Selene już miała coś powiedzieć, gdy nagle zadzwonił ich telefon, a ona poszła odebrać. Asverus, który nigdy nie przepadał za Christopherem i teraz postanowił powiedzieć mu wszystko, co tylko leżało mu na sercu. Umiał wyczuć myśli drugiej osoby, a w głowie chłopaka był tylko Gary i plany jak zniechęcić Selene do męża.
— Posłuchaj mnie, co ci mam teraz do powiedzenia. — rzekł lodowatym tonem, a Christopher poczuł się dokładnie tak jak wtedy, gdy pierwszy raz zobaczył hrabiego na korytarzu w Darkler w wieku 12 lat.
— Ale ja nie rozumiem…
— Nie musisz. — przerwał mu wampir — Wiem, że chciałeś porozmawiać z Selene na stronie i powiedzieć jej jaki to ja jestem dziwny i okrutny, a że Gary był cudowny. Ona mnie kocha, a ja ją i jeśli dowiem się, że grasz przeciwko mnie odwiedzę cię i nie będę miły. — zakończył, a do środka weszła uśmiechnięta Selene.
Usiadła na kolanach Asverusa, a hrabia puścił oczko do chłopaka, który uśmiechnął się lekko, ale wyglądał jakby coś go bolało. Słowa groźby wypowiedziane przez wampira do człowieka na każdym zrobiłyby wrażenie tymbardziej, że jeszcze kilka lat do tyłu, a on myślał, że świat zamieszkują tylko i wyłącznie ludzie, a istoty takie jak wampiry i wilkołaki to tylko legenda. Spojrzał na uśmiechniętą i szczęśliwą ciotkę i postanowił, że nie będzie burzył jej tego radosnego życia. Jednak w sercu i tak miał ból, bo coś nie chciało zrozumieć, że Gary już nigdy nie porozmawia z nim, a Selene tak szybko się z tym pogodziła i związała z Asverusem.
— To widzę, że sobie porozmawialiście.
— Tak, ale Christopher nie jest za bardzo rozmowny. Szczególnie do mnie. — szepnął do niej Asverus — Pewnie jest mu trudno, bo, gdy tu mieszkał wszystko było inaczej. Mnie tutaj nie było, a ty byłaś samotna.
— Chyba dlatego, ale wiesz co Selene ja już będę leciał i tak zaraz mam autobus. — przerwał mu Christopher, ponieważ każde słowo jakie padało z ust wampira wywoływało w nim tylko złość, a nie chciał kłócić się z nim przy ukochanej matce chrzestnej.
— Tak szybko? — zdziwiła się.
— Nie zatrzymujmy chłopaka na siłę. — oznajmił z fałszywym uśmiechem hrabia.
— To może Asverus cię podwiezie?
— Nie! — krzyknął, a małżonkowie wymienili się ze sobą spojrzeniami — To znaczy, że nie ma takie potrzeby. Nie trzeba. Ja lubię spacery i dobrze mi to zrobi. Ja naprawdę lubię spacery. — jąkał się bez ładu i składu, a hrabiemu coraz to bardziej chciało się śmiać, bo wyczuwał wielki strach emanujący od chłopaka, jednak mimo tego zachowywał poważną minę.
— Już dobrze, rozumiemy. — zakończył Venture.
Christopher wstał i podszedł do Selene. Przytulił ją i oboje pożegnali się. Dziewczyna nie płakała, ponieważ wiedziała, że niedługo znowu się zobaczą. Natomiast Christopher do Asverusa wyciągnął tylko rękę, a żaden z nich nawet nie pomyślał o tym, by się uściskać. Pożegnawszy się chłopak wyszedł z domu matki chrzestnej i pokiwał smutno głową na widok oczu Asverusa, które obserwowały go zza firanki. Udał się ulicą prosto do przystanku autobusowego. Wiatr przeczesał swoich podmuchem jego włosy, a na ciele wystąpiła gęsia skórka.
Selene nie wiedziała dlaczego tak szybko jej chrzesniak poszedł, ale mąż i jego małe kłamstewka załatwiły całą sprawę. Ale, gdy zobaczyła na twarzy męża uśmiech od razu zrozumiała, że maczał on w tym swoje palce. Selene dobrze wiedziała, że Asverus nie do końca akceptował osoby, które miały jakikolwiek związek z jej byłym, zmarłym mężem i w dodatku były ludźmi. Podeszła do okna i poprawiła zasłonki. Odwróciła się powoli i spojrzała na męża.
— Asverus coś ty mu powiedział? Przyznaj się.
— Ja? — zapytał zaskoczony — Ja nic mu nie mówiłem. Spieszył się, więc nie chciałem go zatrzymywać, a wiesz kochanie jak on reaguje na moje… hmm… istnienie przy tobie.
— Asver ja wiem jak ty nieznosisz ludzi, a już tym bardziej przyjaciół Gary’ego, ale ten chłopak nie jest niczemu winny. Po drugie to mój chrześniak i opiekowałam się nim, gdy mnie potrzebował. Skąd wiesz czy nie traktuje mnie jak matkę? — zapytała — A ty nie dasz mi się nawet nim nacieszyć.
— Przepraszam. — powiedział i przytulił się do niej, a ten tajemniczy uśmiech znowu zawitał na jego twarzy.
Hrabia nie był typem wampira, który przyznawał się do swoich niecnych uczynków. Kochał żonę, ale jego przekonań nawet ona nie mogła zmienić. Z jednej strony miał on rację, że przyspieszył wyjazd Christophera, ponieważ im dłużej się z kimś przebywa to ciężko jest się później rozstać. Asverus chciał uchronić żonę, ale nieświadomie uchronił również i chłopaka. Selene zaakceptowała jego dziwne zachowanie, ale czasami, a zwłaszcza, gdy chodziło o jej ludzkich przyjaciół atakowała go i starała się na siłę zmienić. Ale nie przynosiło to żadnych skutków.
Po drodze Christopher został potrącony przez jakiegoś wściekłego mężczyznę. Ten szturchnął go silnie ramieniem, że o mało co młodzieniec nie przewrócił się na chodnik. Oboje widzieli się po raz pierwszy i nie rozpoznali się, a to uratowało mu życie. Młody Newell wracał od Selene, a Nathan właśnie tam szedł. Szeptał coś pod nosem, ale nie były to słowa o znaczeniu pozytywnym. Nacechowane były taką wrogością, złością i nienawiścią, że od samego słuchania człowiek od razu robił się zły. Jego żona nie miała pojęcia, gdzie poszedł jej ukochany, ale nie miała nic przeciwko temu, żeby powiedział „szanownej” pani dyrektor co o niej myśli. Oboje byli na nią źli, ponieważ kiedy to po długich przemyśleniach i mimo niechęci wysłali list do Selene z prośbą o przyjęcie do Darkler ich syna, ta odmówiła. Nathana doprowadziło to do szału i natychmiast postanowił osobiście porozmawiać z dyrektorką.
Kiedy już wreszcie stanął przed drzwiami jej domu zapukał mocno, a po chwili ktoś otworzył drzwi. Drake wkroczył do środka i krzyczał.
— Myślisz, że skoro założyłaś tą szkołę to możesz robić wszystko co ci się podoba? Lucius nie będzie zadowolony z decyzji, którą podjęłaś!
— No, no, no… — uśmiechnęła się podstępnie — Sam Nathan Drake przyszedł do mojego domu. I to taki zbulwersowany, ponieważ synek, którego tak kocha nie dostał się do szkoły.
— Ty wywłoko! Jesteś nikim! — krzyknął, a z drugiego pokoju wyszedł Asverus.
Chłopak podszedł do swojej żony i objął ją w talii. Drake zamilkł na moment, ale emocje jakie nim targały były silniejsze niż rozsądek i nie zważając na obecność Asverusa zaczął na nowo obrażać Selene.
— Zwrócę się do Luciusa! Zabierze ci wszystko ty parszywy mieszańcu! Pochodzisz z brudnej krwi… — syknął — Już niedługo…
— Nie radzę się tak do mnie odnosić.
— Ja też nie radzę! — krzyknął rozwścieczony hrabia.
Każdy kto powiedział na jego ukochaną żonę złe słowa kończył w Shira-Zel. Hrabia nie zważał na to czy ma on szlacheckie pochodzenie czy nie. Jako Oskarżycel doskonale znający wampirze prawo potrafił wymyślić takie czyny i przebieg zdarzeń, że nawet niewinny przyznał by się do zbrodni. Już miał odezwać się coś do Nathana jednak postanowił poczekać na przebieg rozmowy i zadecydować czy zrobi mądrze jeżeli zacznie następną wojnę z rodziną Drake. Spojrzał na żonę, a ta puściła do niego oczko.
— Chyba nie sądziłeś, że jestem na tyle głupia, by wpuścić do własnej szkoły szpiega. A tak wogóle to Lucius nie ma nic do Darkler. Nie jest jej protektorem i nigdy nie będzie.
— Teraz przy swoim hrabim jesteś wygadana, ale sama nic nie potrafisz zrobić.
— Twoje uwagi są niezgodne z tematem naszej rozmowy.
— Masz przyjąć mojego syna do tego twojego Darkler!
Selene poprawiła włosy i usiadła na kanapie. Asverus zajął miejsce obok niej i objął ją ramieniem. Dziewczyna nic się nie odzywała. Nie chciała coraz to bardziej zaogniać konfliktu pomiędzy rozem Craig, ale gdy odmówiła przyjęcia do szkoły bratanka Isabelle chcąc nie chcąc zrobiła to. Teraz musiała jedynie na spokojnie podejść do sprawy i dać do zrozumienia mężowi Elene Craig, że Darkler nie jest odpowiednim miejscem jeśli chodzi o Toma.
— Uspokój się i usiądź. — powiedziała do chodzącego w tą i z powrotem wampira.
— Nie! Albo… — szepnął zdezorientowany.
Sam nie czuł już w sobie żadnych sił na dalsze kłótnie. Wiedział, że jeżeli Selene nie przyjmie jego syna do swojej szkoły nie będzie innego wyjścia jak tylko wysłanie go do szkoły oddalonej kilkanaście mil.
— Nie podejrzewałem, że będziesz kierować się przeszłością. I że moje dziecko może być polem bitwy.
— Wcale nie kieruję się przeszłością. To wy…
— Jak zawsze święta! — przerwał jej Drake gwałtownie wstając z krzesła — Udajesz hrabinę, a masz w sobie brudną krew jak ta twoja matka!
— Wystarczy tego! — powiedział twardo hrabia — Wyjdź stąd! Jeśli powiesz jeszcze jedno słowo staniesz przed Radą.
— Dobrze, więc porozmawiajmy jeśli umiecie. Dlaczego w takim razie odrzuciliście mojego syna?
— Mieliśmy powody. — odpowiedziała spokojnie dziewczyna, a Drake prychnął.
— Jestem pewny, że Lucius z przyjemnością dowie się o łamaniu regulaminu szkolnego. I o tym, co się dzieje tam i jakie to pewnie czary odprawia twój ojciec chrzestny.
— Lucius nie ma nic wspólnego z naszą szkołą. — odrzekła spokojnie dziewczyna.
— Mogłem się przecież domyslić, że skoro miałas matkę jaką miałaś, ojca też i teraz ten Kingstone… — syknął i pokiwał głową — Nie mogłaś być normalna.
— Nathan może ja nie jestem normalna, ale ty jestes jeszcze gorszy. I naucz się na przyszłość panować nad nerwami.
— Że co? — w pierwszej chwili wampir nie zrozumiał, co Selene miała na myśli.
— Ja ci to wyjaśnię. — rzekł Asverus i złapał go za ramię i mocno ścisnął — Ale na zewnątrz.
Hrabia zamknął drzwi i spojrzał się nienawistnie na Nathana. Cała trójka dobrze wiedziała, dlaczego tak naprawdę Tom został odrzucony ze szkoły. Jednak musieli mieć powód, którego Lucius nie będzie mógł obalić i nie zaliczy do powodów osobistych. Obaj nic się nie odzywali. Venture chciał coś powiedzieć, ale jednak zrezygnował. Nathan przygryzł wargę, machnął ręką i odszedł. Selene wyszła na zewnątrz do swojego męża i przytuliła się. On uśmiechnął się szeroko.
Żadne z nich jednak nie podejrzewało, że to nie ich ostatnie problemy z rodziną Drake. Jak się później dowiedzieli Nathan rozgłosił każdemu, że Selene i Asverus są bardzo podatni na nepotyzm, a ich osobiste kontakty są stawiane ponad prawem. Oczywiście jego słowa nie wyrządziły zbyt wielkich szkód, bo hrabia miał większy szacunek wśród wampirów niż Drake.
Tymczasem Tristan Snake miał własne problemy. Jego nowi przyjaciele wymagali od niego coraz to więcej i więcej, a to stwarzało trudne wybory. Dzisiaj też właśnie miał spotkać się z Gabrielem, który miał dla niego jakieś pilne zadanie od Isabelle. Z jednej strony było mu szkoda braci, ale z drugiej chęć zemsty zwyciężała. Dragon nadal czuł do niego żal, a ich stosunki jeszcze bardziej się ochłodziły. Scorpious nie wyprowadził się z zamku, ale to Astria wprowadziła się do niego. Strych, który od dawien dawna był niezamieszkiwany teraz nabrał życia. Dragon i jego ukochana zamieszkali tam, a zaraz pod nimi na trzecim piętrze mieszkali Astria i Scorpious. Tristan, który także nie chciał widywać się z braćmi zamieszkał w piwnicach tak, że oddzielały ich aż dwa piętra. Takie zachowanie ze strony braci doprowadzało Tristana do szału i popychało w stronę mściwej Isabelle Craig.
Spojrzał na zamek i westchnąłszy założył na głowę kaptur po czym po cichu udał się w kierunku lasu. Kiedy wszedł pomiędzy gęstwiny po ciele przebiegł mu drzeszcz, a w sercu przez króciutki moment poczuł, że powinien zawrócić. Jednak zaraz przed oczami stanął mu obraz Catherine w objęciach Imrana i kiwająca głową Isabelle. Pewnym krokiem ruszył dalej w głąb lasu. Czasami wydawało mu się, że nawet drzewa są przeciwko niemu. One widzą wszystko, ale nic nie mówią. Gdy przechodził koło Drzewa Shaol czerwone liście spadły na ziemię, a było to dziwne ponieważ Shaol jako jedyne drzewo liściaste nigdy nie zrzucało liści. Jednakowoż to byłoby można jakoś wytłumaczyć, ale nagłej zmiany koloru liści już nie. Tristan podniósł je i zdenerwowany spotkaniem zgniótł w dłoni. Rzucił je na ziemię, a wtedy stało się coś dziwnego. Zamiast być tam gdzie powinny te same zapaliły się pomarańczowym ogniem i jedyne co po nich zostało to kupka popiołu. Hrabia rozejrzał się i gdy usłyszał krzyk lub coś podobnego do pisku ruszył szybko drogą, by znajeźć się jak najdalej od dziwnego Drzewa Shaol. Po kilkunastu minutach drogi przed jego oczami ukazał się zamek Shira-Zel. Po ciele wampira przebiegł lekki dreszcz, a korony drzew zaszumiały. Jeszcze śmielszym krokiem ruszył prosto do ogromnych kamiennych murów. Zapukał do tylnych drzwi i gdy te otworzyły się zobaczył roześmianą twarz Gabriela. Gdy był młody, a słowa ojca nie raniły tak jak później dziwił się jak wogóle wampiry mogą robić sobie krzywdę. Uważał, że każda rasa musi się trzymać razem i pomagać sobie. A teraz po tych kilku wiekach stał się dokładnie taki sam jak wampiry, którymi gardził. Uśmiechnął się do chłopaka i wszedł do środka.
— Już zaczynałem wątpić w twoje przybycie.
— Niepotrzebnie. — odpowiedział i zdjął kaptur.
Spojrzał na rękę w której ścisnął liście z Shaol i zobaczył, że jest na niej zaczerwienienie. Potarł ją, ale i to nie dało żadnego rezultatu. Zawsze było tak, że rany same się goiły, a nie trzeba było na to długo czekać. Jednak to zadrapanie było inne. Gabriel spojrzał na kolegę i zobaczył, że ten jest przerażony.
— Co ci się stało? — zapytał pielęgniarz.
— Zgniotłem liście z Drzewa Shaol.
— Głupie drzewo. Nigdy go nie lubiłem. Pamiętam jeszcze jak matka opowiadała mi, że prawawna religia czciła Shaol jako wyrocznię. Ja nie widzę w tym krzaku nic szczególnego. Gdy Isabelle już stąd ucieknie pierwszym rozkazem będzie ścięcie tego głupiego Shaol. — zaśmiał się, jednak Tristanowi przypomniało się z jaką miłością i oddaniem jego matka codziennie chodziła pod Shaol, by oddać mu cześć i zachował powagę — Chodź. Isabelle już czeka. — pośpieszył hrabiego.
Oboje po cichu udali się podziemnym korytarzem i wyszli na korytarz główny. Gabriel wyjrzał i dał koledze znak, że może wyjść. Pobiegli szybko do końca i ukryli się za jednym posągów. Nagle na początku korytarza pojawił się Cień. Gabriel oddychał spokojnie i nie wychylał się. Cisza jaka panowała w zamku uspokoiła zjawę, która zawróciła w połowie drogi. Pielęgniarz wychylił się i gdy Cienie nie pojawiały się wpuścił hrabiego Snake’a do celi Isabelle, która teraz nazywana była przez wszystkich więźniów komnatą.
Isabelle siedziała na wielkiej, metalowej trumnie niczym królowa na tronie. Kiedy drzwi do pomieszczenia otworzyły się od razu podskoczyła na widok hrabiego, albowiem już od dawna planowała zemstę i jej główne zadanie chciała powierzyć właśnie Tristanowi. Ciekawa była jego reakcji. Wiedziała, że jeżeli jego nagła zmiana poglądów jest prawdziwa to zgodzi się wykonać zadanie, ale jeżeli nie to udowodni, że to wszystko to zwykła podpucha jaką wymyśliła Rada. Drugą opcję wampirzyca równiez przemyślała i postanowiła, że gdy takie coś się wydarzy zabije hrabiego, a Gabriel pochowa jego ciało w grobowcach Shira-Zel. Uśmiechnęła się do Snake’a i wskazała mu ręką miejsce. Gdy ten usiadł „hrabina” zaczęła swoje przedstawienie.
— Wyczekiwałam cię Tristanie. Myślałam, że już nie przyjdziesz. Obiecałeś stawić się tutaj ma odpowiednią godzinę, a tymczasem wolałeś spacery koło Shaol jak mniemam.
— Miałem pewne małe problemy z lasem, ale już wszystko jest jasne. Mam do ciebie także pewną prośbę.
— Jaką?
— Gdy wyjdziesz stąd wreszcie każ spalić Drzewo Shaol. — powiedział i znowu potarł zadrapanie na dłoni.
Isabelle zaskoczona pokiwała głową, a zadowolony hrabia uśmiechnął się. Gabriel stał przy drzwiach i nasłuchiwał czy nie zbliża się żaden z Cieni, a już tymbardziej czy nie zbliża się sam hrabia Azar Venture.
więcej..