Czasem wygrywasz, a czasem się uczysz. Dla nastolatków - ebook
Czasem wygrywasz, a czasem się uczysz. Dla nastolatków - ebook
Porażka nie będzie całkowitą porażką, jeśli czegoś się dzięki niej nauczysz.
Miałeś kiedyś poczucie, że rodzice czy nauczyciele stawiają ci niesamowicie wysokie oczekiwania i za nic mają nawet to, że się ich po prostu nie da spełnić? Zdarzyło ci się kiedyś przegrać, choć bardzo ci zależało na wygranej? Czy zdarzyło ci się marzyć, aby móc cofnąć czas i zacząć wszystko od nowa? Co się dzieje, kiedy ci coś nie wyjdzie? Czy ogarnia cię wtedy poczucie beznadziejności? Czy wydaje ci się, że już się nigdy po tej porażce nie pozbierasz?
Jeśli na którekolwiek z tych pytań odpowiadasz twierdząco, to ta książka jest właśnie dla ciebie. Skoro musisz się mierzyć z niepowodzeniem – a musisz, bo każdy czasem musi – to może warto zacząć na tym korzystać? Niby jak? Wyciągając wnioski. Zmarnowana szansa nie będzie całkiem zmarnowana, jeśli się dzięki niej czegoś nauczysz. Każde niepowodzenie – przegrana w zawodach, zły stopień, zerwany związek czy nieudane przesłuchanie – może jednak stanowić krok naprzód, o ile tylko posiada się odpowiednie narzędzia i umie wyciągać wnioski.
W książce Czasem wygrywasz, a czasem się uczysz. Dla nastolatków, która stanowi adaptację pierwotnego ogólniejszego tekstu, autor, bestsellerowy pisarz i ekspert w dziedzinie przywództwa, John C. Maxwell, dzieli się refleksjami na temat własnych niepowodzeń, przedstawia interaktywne ćwiczenie polegające na prowadzeniu dziennika i przytacza zupełnie nowe historie o wpływowych ludziach, takich jak przedsiębiorca Steve Jobs, złota medalistka olimpijska Gabby Douglas czy laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Malala Yousafzai.
Maxwell pomaga młodym czytelnikom w rozwijaniu jedenastu umiejętności niezbędnych zwycięzcy i pokazuje wszystkim nastolatkom – począwszy od przeciętnych uczniów, poprzez kapitanów drużyn sportowych, a na przyszłych liderach biznesu skończywszy – jak w każdej porażce dostrzec szansę na przyszły sukces.
John C. Maxwell to autor bestsellerów „New York Timesa”, uznany trener i rozchwytywany prelegent. Jego książki zostały przetłumaczone na 50 języków i sprzedały się w ponad 24 milionach egzemplarzy. Maxwell, przez niektórych uważany za najwybitniejszy amerykański autorytet w dziedzinie przywództwa, w 2014 roku został uznany przez magazyn „Inc.” za najpopularniejszego eksperta w tej dziedzinie. W głosowaniu organizowanym przez LeadershipGurus.net przez sześć lat z rzędu plasował się na szczycie listy specjalistów w dziedzinie zarządzania. Jest założycielem John Maxwell Company, John Maxwell Team oraz EQUIP, organizacji non profit, która przeprowadziła już szkolenia dla 5 milionów liderów ze 180 krajów świata. Z rad Maxwella korzystają firmy z listy Fortune 500, a także przywódcy polityczni oraz światowi liderzy biznesu najwyższego szczebla.
Spis treści
Okładka
Strona tytułowa
Strona redakcyjna
Spis treści
Dedykacja
Podziękowania
Wprowadzenie
Rozdział 1. Porażka to wielki ból
Rozdział 2. Pokora: duch nauki
Rozdział 3. Realistyczne podejście do życia: fundament nauki
Rozdział 4. Odpowiedzialność: pierwszy krok nauki
Rozdział 5. Doskonalenie się: cel nauki
Rozdział 6. Nadzieja: motywacja do nauki
Rozdział 7. Przyswajanie wiedzy: droga do nauki
Rozdział 8. Przeciwności losu: katalizator nauki
Rozdział 9. Problemy: okazje do nauki
Rozdział 10. Złe doświadczenia: perspektywa nauki
Rozdział 11. Zmiana: cena nauki
Rozdział 12. Dojrzałość: wartość nauki
Rozdział 13. Zwycięstwo to nie wszystko. Tak naprawdę liczą się życiowe lekcje
O autorze
Kategoria: | Dla młodzieży |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8231-027-6 |
Rozmiar pliku: | 1,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Miałeś kiedyś poczucie, że nie masz prawa do porażki? Czułeś, że rodzice czy nauczyciele stawiają ci niesamowicie wysokie oczekiwania i za nic mają to, iż może być tak, że nie da się ich spełnić?
Zdarzyło ci się kiedyś przegrać, choć bardzo ci zależało na wygranej? Czy zrobiło ci się kiedyś głupio, bo coś ci nie wyszło? Czy marzyłeś, aby móc cofnąć czas i zacząć wszystko od nowa?
Kiedy coś ci nie wyjdzie, czy ogarnia cię poczucie beznadziejności? Czy wydaje ci się, że już nigdy nie pozbierasz się po tej porażce?
Jeśli na którekolwiek z tych pytań odpowiadasz twierdząco, to ta książka jest właśnie dla ciebie. Skoro musisz się mierzyć z niepowodzeniem – a musisz, bo każdy czasem musi – to może warto zacząć na tym korzystać? Niby jak? Wyciągając wnioski. Zmarnowana szansa nie będzie całkiem zmarnowana, jeśli nauczysz się czegoś dzięki tej porażce.
Oczywiście nie zawsze jest to proste. Na znanym obrazku z komiksu Fistaszki Charlie Brown po meczu baseballu oddala się od Lucy, spuszczając z rezygnacją głowę.
„Znów przegrałem. Dobry Boże!!!”, marudzi. „Mam już dość tego przegrywania. Czego się nie tknę, to przegrywam”.
„Spójrz na to inaczej, Charlie”, woła za nim Lucy. „Dzięki porażkom uczymy się więcej niż dzięki zwycięstwom”.
„To ja w takim razie jestem najmądrzejszym człowiekiem na świecie”, odpowiada Charlie.
Lucy niewątpliwie ma rację, ale przecież nie wszyscy uczą się na błędach. Potrzeba wysiłku, aby wyciągnąć wnioski z własnych niepowodzeń. Porażka to szansa, aby dowiedzieć się czegoś nowego. Niestety, wiele osób z tej możliwości nie korzysta – i dlatego niepowodzenia tak bardzo ich bolą.
Człowiek przygnębiony nie bardzo może się uczyć, ponieważ w takim stanie nauka nikomu nie przychodzi naturalnie. Ciężko jest się uśmiechać, gdy nie jest się szczęśliwym. Ciężko jest wykazywać pozytywne nastawienie, gdy przygnębia nas myśl o porażce. Jak przezwyciężyć upokorzenie i spojrzeć ludziom w oczy? Skąd wziąć siłę, aby się raz po raz podnosić po kolejnych niepowodzeniach?
Aby naprawdę zacząć się uczyć, musisz zmienić stosunek do porażek i błędów. Musisz wypracować kilka cech, które pomogą ci odpowiednio na nie reagować. Mam nadzieję, że ta książka ci w tym pomoże – i w ten sposób ci się przyda. Uczenie się na błędach to coś, w czym większość z nas potrzebuje pomocy.
Poniżej znajdziesz listę cech. Mam nadzieję, że pielęgnowanie ich w sobie i odwoływanie się do nich w codziennym życiu pomoże ci łatwiej podnosić się po niepowodzeniach, uczyć się na błędach i się rozwijać.
Pokora: duch nauki.
Realistyczne podejście do życia: fundament nauki.
Odpowiedzialność: pierwszy krok nauki.
Doskonalenie się: cel nauki.
Nadzieja: motywacja do nauki.
Przyswajanie wiedzy: droga do nauki.
Przeciwności losu: katalizator nauki.
Problemy: okazje do nauki.
Złe doświadczenia: perspektywa nauki.
Zmiana: cena nauki.
Dojrzałość: wartość nauki.
Święty Ignacy Loyola, jeden z najwybitniejszych pedagogów wszech czasów, powiedział kiedyś, że człowiek uczy się tylko wtedy, gdy jest gotów się uczyć. Emmet Fox, uznany przywódca duchowy działający w XX wieku, powiedział zaś, że przeciwności losu przydarzają się nam zawsze we właściwym czasie – aby wspomóc nas w procesie rozwoju, zmusić do wysiłku i pchnąć do przodu. „Jedyne prawdziwe nieszczęście – stwierdził – jedyna prawdziwa tragedia ma miejsce w tedy, gdy cierpimy, niczego się przy tym nie ucząc”.
Tak jak większości ludzi, tak i tobie zapewne zdarzyło się doświadczyć w życiu niepowodzeń. Czy jesteś gotów wyciągać z nich wnioski? Liczę na to, że razem ze mną zastanowisz się nad możliwością dojrzenia w każdym niepowodzeniu jakiejś nowej okazji – że razem ze mną spróbujesz spojrzeć na porażkę z innej perspektywy. Rozważania zawarte w tej książce mogą pomóc ci już teraz, mogą ci też pomóc, gdy na dobre wkroczysz w dorosłe życie. Każdemu czasem coś nie wychodzi. Trzeba po prostu nauczyć się czerpać z niepowodzeń korzyści na przyszłość.ROZDZIAŁ 1 PORAŻKA TO WIELKI BÓL
Mój przyjaciel Robert Schuller zapytał kiedyś: „Czego byś spróbował, gdybyś wiedział, że na pewno ci się uda?”. To świetne, inspirujące pytanie. Większość ludzi, gdy je słyszy, puszcza wodze fantazji i nagle odnajduje w sobie motywację, aby dążyć do swoich celów i jeszcze więcej ryzykować.
Chciałbym ci zadać inne, równie ważne pytanie: Czego się nauczysz, gdy coś ci się nie uda?
Większość z nas chętnie opowiada o swoich marzeniach, mniej chętnie zaś poruszamy kwestie własnych ograniczeń. Ludzie zwykle nie chcą rozmawiać o swoich błędach i porażkach. Nie chcą się zastanawiać nad tym, co stracili. Myśl o niepowodzeniach wprawia ich w zażenowanie. Na pewno nieraz słyszałeś, jak ktoś – być może twoi rodzice – mówi: „Raz się wygrywa, a raz się przegrywa”. W tym stwierdzeniu kryje się przekaz: „Licz na wygraną, ale też licz się z porażką. Cokolwiek się wydarzy, będziesz musiał z tym żyć”.
Cóż jest złego w tym stwierdzeniu? Otóż zwycięzcy tak nie myślą!
Ludzie sukcesu podchodzą do porażki inaczej. Dla nich to nie jest coś, co się zamiata pod dywan. Oni nie uciekają przed niepowodzeniem. Nigdy nie powiedzą: Czasem wygrywasz, a czasem przegrywasz. Myślą raczej: Czasem wygrywasz, a czasem się uczysz. Doskonale rozumieją, że najcenniejsze życiowe lekcje odbiera się przy okazji porażek – trzeba tylko odpowiednio na nie spojrzeć.
To naprawdę boli!
Doświadczyłem w życiu wielu sukcesów, ale nieraz doznałem też porażek. Czasem nie miałem wpływu na bieg wydarzeń, ale w wielu przypadkach sam byłem sobie winien – dokonywałem złych wyborów albo popełniałem głupie błędy. Podam może klasyczny przykład sprzed dobrych kilku lat. Pracowałem akurat nad książką 17 zasad współdziałania w zespołach. Mniej więcej na miesiąc przed terminem oddania tekstu miałem jechać w dwutygodniową podróż. „Świetna okazja, żeby skończyć pisanie”, pomyślałem. Rzeczywiście tak było. Do dziś pamiętam, z jaką satysfakcją dopracowywałem tekst w ostatni dzień przed powrotem do domu. Z poczuciem wielkiego zadowolenia i zawodowego spełnienia włożyłem rękopis do teczki i wyruszyłem na lotnisko.
W hali przylotów w Atlancie czekał na mnie mój zięć, Steve. Mieliśmy razem jechać prosto do domu w Highlands w Karolinie Północnej. Po długim locie byłem jednak tak głodny, że wyjeżdżając z miasta, zatrzymaliśmy się, by kupić jedzenie w restauracji meksykańskiej. Potem ruszyliśmy w dalszą drogą.
Steve prowadził, a ja siedziałem na fotelu pasażera. Właśnie miałem zacząć jeść, gdy spadł mi widelec. Schyliłem się, ale nigdzie nie mogłem go znaleźć. „Steve, zatrzymaj się na chwilę, dobrze?”, poprosiłem w końcu. Steve, który zdążył przywyknąć do takich próśb, zjechał na pobocze, żebym mógł kontynuować poszukiwania. Wysiadłem z samochodu i zacząłem macać ręką pod siedzeniem. Bez skutku. Znalazłem widelec dopiero wtedy, gdy przesunąłem teczkę opartą o mój fotel. Świetnie! W końcu będę mógł coś zjeść. Wsiadłem z powrotem i pojechaliśmy dalej.
Mniej więcej dwadzieścia minut później, gdy skończyłem jeść, spojrzałem w dół: „Gdzie jest moja teczka?”. Nagle sobie przypomniałem, że w trakcie poszukiwania widelca wyjąłem ją i odstawiłem na ziemię – a potem już nie włożyłem jej z powrotem do samochodu.
Strata teczki już sama w sobie stanowiła dla mnie kłopot. Na domiar złego było to w czasach, gdy książki pisałem ręcznie, długopisem na papierze, a na rękopis przyklejałem cytaty i ilustracje. Kopie zapasowe powstawały dopiero później. Na tym etapie pracy to był jeden jedyny egzemplarz mojej książki – owoc kilkumiesięcznej pracy. A ja go tak po prostu zostawiłem na poboczu!
Zanim sobie uświadomiłem, że nie mam teczki, zdążyliśmy przejechać ponad 30 kilometrów. Natychmiast zawróciliśmy. Jeszcze z samochodu zadzwoniłem do mojej asystentki Lindy, która mieszkała niespełna 10 kilometrów od tego feralnego miejsca. Wiedziałem, że dotrze tam w miarę szybko, zapewne przed nami.
Kilka minut później zadzwonił mój telefon. Na chwilę odzyskałem nadzieję, ale potem spotkało mnie wielkie rozczarowanie. Dowiedziałem się, że teczki już nie ma. Na miejscu zastaliśmy Lindę. Była dokładnie tam, gdzie się wtedy zatrzymaliśmy. Teczki nigdzie nie było. Zrobiło mi się niedobrze. Moja teczka i mój rękopis przepadły!
Potrzebowałem kilku dni, żeby się po tym otrząsnąć. Targały mną przeróżne emocje:
- Zażenowanie własną głupotą. Zastanawiałem się, jak ktoś może być jednocześnie na tyle mądry, żeby napisać książkę, i na tyle głupi, żeby zostawić ją przy drodze.
- Lęk. Nie liczyłem na to, że ta teczka kiedykolwiek się odnajdzie, więc pracowałem godzinami, usiłując odtworzyć z pamięci jak największe fragmenty rękopisu. Po kilku dniach doszedłem do wniosku, że mogę spróbować napisać tę książkę od początku, ale zajmie mi to co najmniej pół roku. Byłem bardzo przygnębiony i nie wierzyłem, że będę w stanie stworzyć tekst równie dobry jak pierwotna wersja.
- Frustracja. Wszystko wskazywało na to, że nie uda mi się dotrzymać terminu uzgodnionego z wydawcą. Zmarnowałem wiele miesięcy pracy. Gdybym tylko zrobił kopię… Ale nie zrobiłem.
- Rozpacz. Nagle zwątpiłem w siebie. „A może nigdy nie uda mi się napisać tej książki od nowa?”, zastanawiałem się.
Zgubiłeś kiedyś ważne zadanie domowe? Być może zawieruszyło ci się wśród notatek albo w plecaku? A może nie zabrałeś go z domu, a twoja mama je wyrzuciła? Jeśli coś takiego ci się przydarzyło, to zapewne dobrze rozumiesz, jak się czułem, gdy straciłem całą książką. Cóż mogłem zrobić w tej sytuacji?
Ciągle użalałem się nad sobą, ale Linda nie dawała za wygraną. Dzwoniła po okolicznych komisariatach i dopytywała, czy przypadkiem nie znaleziono mojej teczki. Czwartego dnia w końcu jej się poszczęściło. Ktoś przyniósł moją zgubę na policję. Na dodatek z całą zawartością – w tym z rękopisem! Bardzo się ucieszyliśmy. Książka została wydana i wszystko dobrze się skończyło. Do dziś jednak, gdy biorę do ręki egzemplarz tamtego tytułu, wracam myślami do przykrych doświadczeń i wniosków, które na ich podstawie wyciągnąłem.
Oceń straty
Tamto doświadczenie nauczyło mnie przede wszystkim, że trzeba koniecznie robić kopie wszystkich kolejnych stron rękopisu. Do dziś piszę wszystko odręcznie, ale co wieczór przesyłam Lindzie faksem gotowe strony. Dzięki temu ona ma kopię zapasową na wypadek, gdybym znowu coś zgubił. Oczywiście mam nadzieję, że nic takiego już nigdy się nie wydarzy.
Najcenniejszy wniosek, jaki wyciągnąłem z całej tej przygody, brzmi: Bądź czujny! Nie ma nic złego w tym, że popełni się błąd, o ile nie pociąga on za sobą zbyt poważnych strat. W Teksasie mówi się: „Dopóki masz krowę, możesz rozlać mleko i nic się nie stanie”.
Głęboko wierzę, że wszyscy nieustannie jesteśmy zaledwie o krok od popełnienia jakiegoś błędu. Mogłem wtedy stracić tę moją przysłowiową krowę. Nikt z nas nie radzi sobie na tyle dobrze, aby skutecznie zabezpieczać się przed własną głupotą. Czasami w jednej chwili można zaprzepaścić to, nad czym pracowało się przez długi czas.
Dlaczego strata tak bardzo boli?
W życiu jest tak, że czasem się wygrywa. Jako dziecko grywałem w koszykówkę. Zawsze bardzo mi zależało na wygranej. Lubiłem wygrywać, nie znosiłem przegrywać. Krótko po dwudziestych urodzinach pojechałem na spotkanie mojej byłej klasy z liceum. Przy okazji rozegraliśmy mecz przeciwko innym byłym zawodnikom ze szkolnej drużyny. Najwyraźniej każdy z nas chciał udowodnić, że ciągle jeszcze potrafi grać, bo rozgrywka była dość brutalna. Oczywiście też chciałem wygrać, więc grałem agresywnie. Gdy w pewnym momencie przewróciłem jednego z rywali, ten krzyknął do mnie zdenerwowany: „Uspokój się, to tylko gra!”.
Powiedziałem mu na to: „To daj mi wygrać”.
Nie jestem z tego szczególnie dumny, ale to moim zdaniem pokazuje, jak bardzo większość z nas pragnie zwyciężać. Gdy odnosimy sukcesy, nic nas nie boli. Gdy zaczynamy przegrywać, nagle wszystko staje się trudne. Nikt nie powie, że „to tylko gra”, dopóki nie przegrywa.
Zastanów się, jak się czułeś, gdy zdarzyło ci się w życiu przegrać, gdy coś ci się nie udało. Pewnie nie czułeś się najlepiej. W takich chwilach zmagamy się zarówno z chwilowym bólem, jak i z wieloma innymi emocjami. Poniżej omawiam kilka spośród nich:
1. Porażka zapędza nas w kozi róg
Pisarz i prelegent Les Brown powiedział: „Pozytywne chwile chowamy do kieszeni. Trudne chwile chowamy w sercu”. Moje doświadczenia potwierdzają to spostrzeżenie. Nadal noszę w sercu wspomnienie złych chwil. Ty pewnie też. Przykre doświadczenia poruszają nas bardziej niż te pozytywne. Nie wiem jak ty, ale ja w takich chwilach czuję się zapędzony w kozi róg.
Nawet gdy Linda odnalazła moją teczkę, ciągle miałem do siebie pretensje. Jak mogłem się tak głupio zachować? Aby poprawić sobie humor, wypiłem koktajl mleczny (szukałem pocieszenia w jedzeniu), poszedłem popływać, próbowałem też odpoczywać. Cały czas jednak robiłem sobie wyrzuty – a do tego czułem się więźniem własnych nastrojów i emocji.
Pamiętnik
Pisałeś kiedyś pamiętnik? Z moich obserwacji wynika, że ludzie sukcesu często to robią – pewnie dlatego, że tworzenie wpisów staje się dla nich okazją do przemyślenia własnych reakcji na różne wydarzenia. Zapisując swoje refleksje i odczucia, zyskuje się jaśniejsze spojrzenie na sytuację. Dzięki temu łatwiej jest zaplanować następne działania. W ten sposób można się wyrwać z emocjonalnej ślepej uliczki i iść dalej. Zachęcam cię zatem do tego, abyś prowadził pamiętnik podczas czytania tej książki.
W pierwszym wpisie spróbuj zamieścić swoje przemyślenia dotyczące porażki. Ludzie często ogromnie się jej boją. Jak bardzo ty się boisz? Co czujesz, gdy coś ci nie wyjdzie? Gniew? Smutek? Zniechęcenie? Na ile trudno jest ci się od tego uwolnić, aby przejść do innych spraw?
W dalszej części książki znajdziesz więcej tego typu ćwiczeń. Zachęcam cię do zapisywania w pamiętniku przemyśleń związanych z lekturą. Dzięki temu będziesz mógł śledzić swoje postępy i obserwować własny rozwój.
Na ogół dość szybko radzę sobie z błędami i niepowodzeniami, wtedy jednak nie potrafiłem sobie tego wszystkiego wytłumaczyć. Zadręczałem się pytaniami „Co by było, gdyby…?” – i nie potrafiłem się od nich uwolnić. Dzisiaj się z tego śmieję, ale ciągle jeszcze głupio mi się przyznać, że zapomniałem o czymś tak istotnym.
Czasem mówi się, że gdyby transatlantycki liniowiec potrafił czuć albo myśleć, nigdy w życiu nie opuściłby macierzystego portu – za bardzo bałby się tysięcy potężnych fal, z którymi przyjdzie mu się zmierzyć podczas podróży. Lęki i obawy potrafią bardzo skutecznie zniechęcać. Podobnie jak porażki. Osłabiają nas, zniewalają, paraliżują, odbierają ochotę do działania i psują nam krew. Aby zatem odnieść sukces, trzeba znaleźć sposób, aby się z tego emocjonalnego koziego rogu uwolnić.
2. Porażka wywołuje poczucie intelektualnego zniechęcenia
Życie to seria porażek i strat. W dzieciństwie na pewno nieraz straciłeś swoją ulubioną zabawkę. Potem dorosłeś i musiałeś pogodzić się z tym, że już nie masz czasu na zabawę i swobodne poszukiwania. Straciłeś przywilej beztroski i braku odpowiedzialności. W pewnym momencie opuścisz bezpieczną przystań rodzinnego domu i rozpoczniesz dorosłe życie. Będziesz nieraz tracić pracę i stanowisko. Być może zdarzy ci się zwątpić w siebie. Być może stracisz pieniądze. Pewnie stracisz niejedną okazję. Przyjaciele i krewni będą umierać albo oddalać się od ciebie. Każdy z nas na każdym kroku styka się ze stratą. Czasami są to straty bardzo poważne, kiedy indziej niewielkie. Czasami mają istotny wpływ na nasze spojrzenie na świat. Niektórzy ludzie dobrze sobie z nimi radzą, inni nie.
Strata bardzo często pozbawia nas trzeźwości myślenia. Zniechęca nas tak bardzo, że tracimy zdolność rozwiązywania stojących przed nami problemów. Każde kolejne niepowodzenie tylko to zniechęcenie nasila. Pewnie zdarza ci się żałować tego, co straciłeś wczoraj. Pewnie też boisz się o to, co możesz stracić jutro.
Mam ci do powiedzenia ważną rzecz. Otóż wszyscy pragniemy sukcesu, ale powinniśmy przygotowywać się na niepowodzenia. Błędy, porażki i straty to coś, czego się w życiu należy spodziewać. Każdemu z nas kiedyś się przytrafią. Powinniśmy radzić sobie z nimi na bieżąco, żeby się nie kumulowały. William A. Ward powiedział: „Człowiek niczym most został stworzony do tego, aby wytrzymać bieżące obciążenie, a nie łączny ciężar całego roku”.
3. Porażka skutkuje powstaniem luki między „należało zrobić” a „zrobiłem”
Sukces staje się początkiem cyklu pozytywnych życiowych zdarzeń. Każda wygrana wzmacnia w nas poczucie pewności siebie. Im jest ono silniejsze, tym łatwiej przychodzi nam to, co należy robić w danej sytuacji – nawet jeśli okazuje się to trudne. Sukces często stanowi skutek przejścia od wiedzy do działania.
Porażka także często inicjuje życiowy cykl, tyle że negatywny. Niepowodzenia, zwłaszcza w dużym nagromadzeniu, mogą zachwiać naszym poczuciem pewności siebie. Człowiek zaczyna w siebie wątpić. Waha się przy podejmowaniu decyzji. Nawet jeśli wie, co powinien zrobić, boi się działać. Jeśli nie uda się tej luki zamknąć, sukces staje się niemal nieosiągalny.
Gdy wracam myślami do własnych niepowodzeń i zastanawiam się, jaki wywarły na mnie wpływ, dochodzę do wniosku, że z ich powodu często się wahałem. Z moich obserwacji wynika, że u innych też to tak działa. Poniżej wyszczególniłem listę jedenastu pułapek, w które ludzie często wpadają, gdy niepowodzenia zachwieją ich poczuciem pewności siebie.
- Pułapka błędu: „Boję się, że zrobię coś nie tak”. Niepowodzenie powstrzymuje nas przed działaniem.
- Pułapka zmęczenia: „Jestem dzisiaj zmęczony”. Niepowodzenie pozbawia nas energii.
- Pułapka porównań: „Ktoś inny radzi sobie lepiej niż ja”. Niepowodzenie powoduje, że czujemy się gorsi od innych.
- Pułapka czasu: „To nie jest właściwy moment”. Niepowodzenie sprawia, że się wahamy.
- Pułapka inspiracji: „Teraz nie mam na to ochoty”. Niepowodzenia pozbawiają nas motywacji.
- Pułapka racjonalizacji: „Może to wcale nie jest takie ważne”. Niepowodzenie powoduje, że tracimy właściwą perspektywę.
- Pułapka perfekcjonizmu: „Jest na to lepszy sposób i muszę go znaleźć, zanim zacznę”. Przez niepowodzenie zaczynamy wątpić we własne możliwości.
- Pułapka oczekiwań: „Wydawało mi się, że to będzie proste, ale wcale nie jest”. Niepowodzenie sprawia, że wyolbrzymiamy trudności.
- Pułapka sprawiedliwości: „Czy to aby na pewno ja powinienem się tym zajmować?”. Niepowodzenie powoduje, że zaczynamy pytać: „Dlaczego ja?”.
- Pułapka zażenowania: „Co pomyślą inni, jeśli mi się nie uda?”. Niepowodzenie nas paraliżuje.
- Pułapka wizerunku: „Jeśli mi się nie powiedzie, wyjdę na nieudacznika”. Niepowodzenie ma niekorzystny wpływ na to, jak siebie postrzegamy.
To wszystko pułapki, które zastawiają na nas niepowodzenia. Każda z nich skutkuje powiększaniem się luki między świadomością konieczności podjęcia pewnych działań a działaniem. Aby odnieść sukces, musimy tę lukę zamknąć.
W które z tych pułapek dajesz się złapać, gdy porażka zaczyna cię spowalniać? Jakie problemy to wywołuje? Co by się zmieniło w twoim życiu, gdybyś znał sposób na uniknięcie tych pułapek?