- W empik go
Czekoladowa Wielkanoc - ebook
Czekoladowa Wielkanoc - ebook
Kontynuacja przygód bohaterek książki „Słodkie święta”!
Jessika, Jenny i Sofia to trzy przyjaciółki mieszkające w Göteborgu. Jenny tydzień przed Wielkanocą skończy czterdzieści lat. Delikatna jak walec drogowy Sofia i nieprzekonana Jessika przygotowują jej niespodziankę. Co dziwne, Magnus, mąż Jenny, nie chce brać w tym udziału. Twierdzi, że u nich w domu nie świętuje się urodzin i wygląda na to, że nie planuje nawet nic kupić żonie.
Jenny uświadamia sobie, że jeśli ten dzień ma być wyjątkowy, musi wziąć sprawy w swoje ręce. Wbrew skąpemu mężowi zapisuje się na kurs produkcji wyrobów czekoladowych, do którego miłym dodatkiem jest sam cukiernik, swoją drogą niezłe ciacho.
Gdy Jenny częściej niż o kursie opowiada o jego prowadzącym, przyjaciółki zdają sobie sprawę, że sytuacja jest poważna. Czy uda im się uzmysłowić wygodnemu i niezbyt lotnemu Magnusowi, że przez niego jego żona może nieopatrznie spowodować eksplozję?
Mia Ahl wraca na Wielkanoc z cyfrową pralinką wypełnianą pragnieniem, rozbrajającym humorem i – rzecz jasna – czekoladą.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-0237-261-8 |
Rozmiar pliku: | 782 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Piątek, 26 stycznia 2018 roku
Jenny trzymała przed sobą kartkę papieru.
– Co to jest? – spytała.
– Rachunek! – wyjaśniła Sofia.
– Widzę. Ale dlaczego mi go dajesz?
Jenny wpatrywała się w arkusz A4: standardowa faktura z trzydziestodniowym terminem płatności. Została wystawiona w znanym programie do fakturowania 28 grudnia 2017, co znaczyło, że niedługo trzeba będzie ją zapłacić. Była dość szczegółowa, znajdowały się na niej takie pozycje jak podróż czy ubrania. I butelka bollingera.
– To za mikołaja. No wiesz, tego striptizera, którego zamówiłyśmy Jessice na Wigilię. Już mu zapłaciłam, ale musisz mi oddać połowę kasy. Może być przelewem.
Był ostatni piątek miesiąca, dzień, kiedy jadły obiad na mieście. Jak zawsze wybrały się do Dorsii. Wcześniej chodziły też do innych miejsc, ale w którymś momencie Sofia zdecydowała, że będą spotykać się tylko tam. Nie przeszkadzało jej, że zdaniem niektórych restauracja przypominała nieco ekskluzywny burdel. A może właśnie dlatego ją wybrała? W końcu z Sofią nigdy nic nie wiadomo.
Ale Dorsia miała również świetną lokalizację, była położona w centrum Göteborga, a co najważniejsze – blisko centrum handlowego Nordiska Kompaniet, gdzie Sofia kupowała dosłownie wszystko.
Kiedyś Jessika, Jenny i Sofia były nierozłączne. Wskoczyłyby za sobą w ogień. Dzieliły się ze sobą nie tylko radościami, lecz także smutkami, i wiedziały o sobie naprawdę dużo. Sofii wydawało się nawet, że Jessika i Jenny nie mają przed nią żadnych tajemnic, ale to była już raczej przesada.
Teraz jednak z trzech przyjaciółek zostały tylko dwie. Trzylistna koniczyna przerwała się w ostatnie Boże Narodzenie. Każda z nich przeżyła to po swojemu. Problem tkwił w tym, że teraz Jessika nigdy nie miała czasu albo chęci na spotkanie. Pracowała na pełen etat w sklepie jubilerskim na bulwarze Avenyn, miała nieregularne godziny pracy i całkiem dobrze zarabiała. W ten piątek Jenny i Sofia spotkały się bez niej.
Jenny patrzyła na zastygły na polędwicy sos bearneński. Żółta mieszanina masła i jajek połączyła się z czerwoną strużką krwi. Kobieta pomyślała o pacjencie, który przyszedł do nich przed południem z uporczywym bólem ósemki. Odsunęła od siebie talerz. Powinna była zamówić rybę. Bo to chyba krwiste mięso odebrało jej apetyt?
– To mnóstwo pieniędzy – zaczęła.
– A co myślałaś? Że chłopak przebierze się za mikołaja za dwie stówki?
Jenny sięgnęła po kieliszek i wypiła łyk wina. Było cierpkie. To przez taniny.
– Wydawało mi się, że zrobi to na czarno – wytłumaczyła.
Jeszcze raz spojrzała na fakturę, na której widniał sześcioprocentowy podatek od usług artystycznych. I numer ewidencyjny przedsiębiorstwa. Ciekawe, jak mikołaj opisał w książce stringi typu G z czerwonej lamy. Pewnie jako odzież roboczą. A ponieważ zażądał całej kwoty za bieliznę, Jenny zaczęła się zastanawiać, czy majteczki przypadkiem nie były jadalne.
– To profesjonalista. Tancerz – wyjaśniła Sofia. – Nie zarabia kokosów. Dostaje na rękę niewiele więcej niż ubiegający się o kredyt student. Sam tak powiedział. Chodzi mi tylko o to, że niefajnie koczować w akademiku i żywić się głównie zupkami chińskimi.
Sofia nigdy nie musiała dzielić z nikim kuchni ani jeść gotowców. Jako studentka mieszkała w domu rodzinnym i dogadzała sobie obiadkami mamusi. Jednocześnie nie brakowało jej fantazji i miała romantyczne usposobienie. Jej ulubiony film to _Pretty Woman_, najbardziej podobała jej się scena, gdy Julia Roberts wybiera się na zakupy.
– Za tyle mógłby wynająć dwupokojowe mieszkanie na Avenyn i zajadać się ikrą z sielawy! – wybuchnęła Jenny.
Sofia zachichotała.
– On jest taki młody. – Jenny ścisnęła kieliszek, nie odrywając wzroku od faktury. – Rocznik dziewięćdziesiąty.
Jessika też o tym wspomniała. Powiedziała, że chłopak, który zrobił dla niej w Wigilię striptiz, był chyba świeżo po bierzmowaniu. I raczej nie uznała tego za seksowne. Choć przecież w połowie akcji do pokoju wparowała jej mama. I troje dzieci. A także mąż, z którym się rozwodziła. Przez co mikołaj nie dostał nawet szansy, żeby urządzić jej ekscytujące show.
Po chwili Jenny przybrała minę doświadczonej księgowej i raz jeszcze zaczęła analizować fakturę.
– Każe nam płacić za ubrania – zauważyła.
– No tak. Ale to odzież robocza.
– Rozumiem, ale chyba jednak trochę tego za dużo. Spodnie, marynarka… – Jenny spojrzała na Sofię znad kartki. – I majtki za trzysta koron!
– Pewnie były szyte na miarę.
Jenny spojrzała na szczerzącą się przyjaciółkę. I ciężko westchnęła.
– Przecież i tak zdejmuje te ubrania – zaznaczyła.
– I tak też zrobił – przypomniała Sofia.
Jenny parsknęła. Striptizer w przebraniu mikołaja to był pomysł Sofii. Ale gdy Jenny zrozumiała, w co się wpakowała, było już za późno, by się z tego wycofać. Jessika opisała im, jak to wyglądało. Miała dar do opowiadania historii, a kiedy powiedziała przyjaciółkom, że do pokoju z półnagim mikołajem nieoczekiwanie wpadli jej były, matka i troje dzieci, kobiety śmiały się do łez.
Jessika też się chichrała. I im podziękowała. Mimo wszystko.
„Wiem, że chciałyście dobrze” – zaznaczyła, a wtedy do Jenny dotarło, że prezent nie był do końca trafiony. Z kolei teraz, wpatrując się w fakturę, pomyślała, że nie podobał się również jej. Nie spodziewała się takich kosztów. To nie była kwota, jaką tak po prostu wyjmowało się z portfela.
– Przecież musisz oddać mi tylko połowę – przypomniała Sofia.
– To i tak sporo jak na prezent gwiazdkowy – odparła Jenny.
Sofia się zdenerwowała.
– Musisz oddać tylko połowę – powtórzyła. – A ile Magnus wziąłby za godzinę pracy? Z dojazdem do klienta, i to w święto? W końcu chodziło o Wigilię.
Jenny zastanawiała się, jak mikołaj spędził resztę dnia. Może miał jeszcze inne zlecenia?
– Dobrze. Zapłacę. Ale nie teraz. Nie da się przelać tyle kasy naraz. To znaczy ja nie mogę.
– Nie mogłabyś wziąć tego na firmę? Wpisać rachunek w koszty reprezentacji albo wydatki socjalne?
Jenny wyobraziła sobie, jaką minę na widok faktury od striptizera w kostiumie mikołaja zrobiłby Bengt Göransson, księgowy zatrudniony przez Magnusa. Göransson był niemal karykaturą konserwatywnego księgowego, nosił szary garnitur, niemodny krawat, a do tego miał łupież.
Według Sofii małżeństwo mogłoby teoretycznie wynająć mikołaja, żeby umilić sobie święta.
– Nie wydaje mi się. – Jenny się uśmiechnęła, złożyła rachunek i wsunęła go do torebki.
Sofia uważnie jej się przyglądała. Nie była totalnie wyzuta z uczuć, tylko trochę egoistyczna.
– A tak z innej beczki – kobieta postanowiła zmienić temat na taki, który interesował ją najbardziej – zobacz. Dostałam na święta zegarek.
Wyciągnęła lewą rękę i pokazała przyjaciółce szeroki, niemal męski zegarek z błyszczącymi kamieniami wokół tarczy.
– Cudny! – oceniła szczerze Jenny.
Sama rzadko kiedy nosiła zegarki. Gdy pracuje się w nitrylowych rękawiczkach, bransoletki, pierścionki i lakier do paznokci niespecjalnie zdają egzamin. Jenny sprawdzała godzinę w telefonie, a poza tym w pracy w każdym pomieszczeniu wisiał zegar. Kobieta dbała o swoje pierścionki, bo bardzo jej się podobały i symbolizowały jej związek z Magnusem. Teraz jednak z drżeniem serca zauważyła, że nie ma ich na palcu. Na moment wstrzymała oddech, próbowała odszukać w pamięci, gdzie i kiedy je ostatnio widziała. Nagle wszystko sobie przypomniała. I odetchnęła z ulgą.