Czerwiec - ebook
Czerwiec Reedycja to nowe wersje trzydziestu debiutanckich utworów autora. Autor w trzech częściach poszukuje odpowiedzi na pytania, które dotyczą jego tożsamości, uczuć i niepewności związanych z poszukiwaniem prawdziwej miłości.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Poezja |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8431-755-6 |
| Rozmiar pliku: | 2,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ogród mego romantyzmu
Wejdź do ogrodu
Mego romantyzmu
Usiądź na ławce
Pod tarczą Księżyca
Kochaj mnie
Przeczytaj poezję
Najczulsze wersy
Z moim obrazem
Zachowaj w sercu
Czasem wspominaj
Zanurz swe ręce
W chłodnej wodzie
Kamiennej fontanny
Wrzuć tam monetę
Wyszepcz życzenie
Zerwij garść kwiatów
Słodko pachnących
I wręcz je miłości
Wyzna Ci sekret
Ciche zauroczenie
Ogród jak dumny paw
Pyszni się zielenią
Nasyć się kolorami
Nie porzucaj nadziei
Że będziesz tak kochał
Jak mówi pragnienie
Coś nas przyciąga
Siła grawitacji
Święta Astronomia
Wenus i jej Mars
Kochankowie
Przepiękni
Bez mądrych słów
Zatraćmy się w chwili
I zostańmy tak
Na przekór losowi
Bezczelni
Powietrze duszne
Jakby miało padać
Miodowy smak
Między różami
Cicho się przetacza
Wejdź do ogrodu
Mego romantyzmu
Zobacz jak miłość
Rozkwita najpiękniej
Tylko dla nasMiłostki
Na miłostki nie mam czasu
Moja młodość przeminie hen
Zanim zdążę posmakować
Czym prawdziwa miłość jest
Nie chcę żyć uczuciem wątłym
Co na chwilę zachwyci mnie
Wyrzuciłem z głowy romanse
Dziś wieczności w miłości chcę
Mądre gwiazdy zdradźcie, proszę
Czy długie uczucie pisane mi
Samotne serce bije bezsensem
W zaklętej konstelacji pragnie żyć
Jeśli uczucia mnie zawiodą
Jutro przywitam nowy dzień
Spróbuję, całkiem odważnie
Odnaleźć prawdę, w którą wierzę
Na miłostki nie mam zdrowia
Dla urody rozmyślam o miłości
Nacieram skronie cierpliwością
I z pustych obietnic sobie drwię
Ach, czemu znów mi się śniłeś
Chodzisz za mną jak gończy pies
Gdziekolwiek spojrzę, jesteś
Nie umiem przed Tobą uciec
Po długich dniach konsultacji
Rozum pozwolił sercu wyznać
To Ciebie gwiazdy mi przypisały
Zostań ze mną
Wyrzućmy za próg miłostki
Zbudujmy dom na ciekawości
I dajmy sobie życia wieczność
Nie krótką chwilę
Proszę
A gdy przyjdzie po nas śmierć
Obiecuję najczulej pożegnać Cię
Spojrzę Ci w oczy
Zyskam pewność
Że miłością szczerą
Nie miłostką
Kochałeś
Kochałeś mnieSzafa
W starej szafie żyją
Zakurzone pamiątki
Blaszany zegarek
Słoń ze szklaną trąbą
Listy bez odpowiedzi
Wspomnienia żywe
W martwej szafie
Wszystkie starannie
Zamknięte na kluczyk
I gdzieś między nimi
Przeszłością trwam
Porzucona pozytywka
Już nikogo nie zabawi
Na bolesną wieczność
Tancerka wiruje sama
Słyszę nocami jej płacz
I serce swe dzielę na pół
By mogła jeszcze żyć
Przecież mam tyle siły
By mniejszym sercem
Przeszłością trwać
Czas w starej szafie
Zapomniał kim jest
Nie pędzimy
Nie gonimy
Zamarliśmy
Cali w kurzu
Chcemy tylko miłości
Jakiegoś znaczenia
Wielkiej idei
Nawet marnej
Zanim wszyscy
W niespokojnej ciszy
Odejdziemy w szafie
A jeśli taki nasz los?
Zapomnienie duszy
Czy ktoś otworzy szafę?
Czy ktoś nas usłyszy?
Przyjaciele w niedoli
Umierają wokół mnie
Nie mam w sobie łez
By wszystkich opłakiwać
Pozostaje wierzyć
Że pamięć nas ocaliMaki
Czerwone maki
Kwitną przy drodze
Chowanej w pamięci
Znajomy widok
Raduje mi serce
Wracam do domu
Starszy, nie młodszy
Z mniejszą beztroską
Z prawdziwym
Utęsknieniem
Przeszklone domy
Nie mogą się równać
Z moim domem
Z czerwienią maków
Chciałbym tu zostać
Nigdy nie wyjeżdżać
Lecz świat mnie woła
Porywa żałośnie
Ciężkim wiatrem
Podsyca zapomnienie
Mamo i Tato
Długo tęskniłem
Uspokoiłem serce
Gdy zdrowych Was
Obaczyłem
Mamo i Tato
Zostanę na trochę
Z czerwienią maków
Pocieszę się Wami
Potem zniknę
Wiejska sielanka
Wolniej czas płynie
Herbata bez kurzu
Ciepły piec kaflowy
W słoikach konfitura
Z aromatycznej róży
Jednym wieczorem
Wymknę się z domu
Zanurzę się cicho
W czerwieni maków
Wypowiem szeptem
Największe marzenie
_Kocham Cię skrycie_
Zaczeka serce
Zaczeka na CiebieMężczyzna z aparatem
Do mojej kawiarni
W wytartej koszuli
Przyszedł znienacka
Mężczyzna z aparatem
Podszedł do starej lady
Uśmiechnął się nieśmiało
Nietutejszym akcentem
Spytał mnie o rozarium
Poszliśmy na spacer
Pierwszy, potem drugi
On uczył się nowych miejsc
Mi zakręciło się w głowie
Dziwne roztargnienie
Zaplątywało mi palce
Kolejne dni w pracy niosły
Stos stłuczonych filiżanek
_Jak wyznać mu uczucia?_
_Jak przełamać strach?_
_Wiem, że jest jedyny_
_Serce, zamilcz!_
_Chore, nic już nie wiesz_
Przychodził codziennie
Tuż przed zamknięciem
Pokazywał mi fotografie
Zostawiał w sercu niepokój
Nie pamiętam momentu
W którym coś zaiskrzyło
Inaczej na mnie spojrzał
Z bólem i pragnieniem
Spędziliśmy kilka nocy
Które wciąż pozostają żywe
Przeklnij mnie, gwiazdo Wenus
Zamień w ciernistą różę
Tak minął cały czerwiec
I sen mój dobiegł końca
Ponury widok za oknem
Czas zgasił wszystkie kwiaty
Bałagan, wielki bałagan
Załamuję ręce nad losem
Wyciągam pożółkły notatnik
Spisuję wszystkie straty
Mężczyzna z aparatem
Wyjechał któregoś dnia
Pewnie nikt go nie pamięta
A ja przez pamięć boleję
_Wiedział, że go kocham_
_Mimo to przepadł_
_Może był jedyny_
_Serce, zamilcz!_
_Chore, całe marniejesz_Papierowi
Jeszcze będzie nam dobrze
Obudzimy się bez szarej mgły
Poczujemy ciepły blask Słońca
Ktoś poprowadzi nas do tańca
Jeszcze deszcz zmysły nasyci
Spojrzymy bez lęku na burzę
Niech głośno w sercach wybrzmi
Że jeszcze potrafimy pięknie żyć
My papierowi
Poszarpani
Postrzępieni
Trzymamy się mocno!
Żywa iskra w nas się tli!
I choć spalamy się codziennie
Jesteśmy stworzeni, by kochać
Jeszcze zostawimy sprawy bolesne
Świat nas do tańca zakręci
Jeszcze poznamy nowe kolory
Podążymy młodo za czerwcem
Bez ograniczeń sięgniemy nieba
Poczujemy na skórze utracone lata
Jeszcze ktoś nas obdarzy szansą
Pożegnamy tych, którzy odeszli
Otworzymy drzwi, swoje pożyjemy
Spojrzymy na koniec z uśmiechem
My papierowi
Prawdziwi
Ludzcy
Nie chcemy umierać!
Tyle mamy do zrobienia
Kiedyś spalimy się przepięknie
Zostanie na Ziemi cichy ślad
Póki nas pamiętają, przeżyjemy
Bóg nas do tańca zakręciNiebo jest wolne
Niebo jest wolne
Od ziemskich spraw
Wierzę, że na niebie
Spokojnie biegnie czas
Patrzę rozmarzony
Za mlecznym obłokiem
Tylko grawitacja
Może mnie zatrzymać
Przed odlotem
Czasem niebo zagrzmi
Ciśnie błyskawicą
Czym się denerwujesz
Któż Ciebie tak uraził?
Przeczekaj, człowiecze
Zapomnij o upale
Stacja meteo nadaje
Dziś zostań w domu
Odpocznij od zmartwień
Niebo jest wolne
Od ziemskich spraw
Ze Słońcem i Księżycem
Mają tajemniczy plan
Kiedyś spróbowałem
Przegonić horyzont
Wykraść ich sekrety
Wiatr uderzył śmiechem
Niebo znów umknęło
Czasem niebo zapłacze
Wyleje łzy deszczowe
Czym się zasmuciłeś
Któż Ciebie ma pocieszyć?
Popatrz, człowiecze
Niebo jest wrażliwe
Stacja meteo nadaje
Weź parasol i płaszcz
Na próżno nie moknij
Niebo jest wolne
Od ziemskich spraw
Zauroczony błękitem
Nie dbam o powagę
Poskładam samoloty
Z kartek pamiętnika
Wyrzucę daleko myśli
Pisane przez miesiące
_Kiedyś kogoś kochałem_
_Już nieważne_
Czasem niebo ściemnieje
Rozłoży koc uszyty nocą
O czym dzisiaj śnisz?
Niech nikt Cię nie obudzi
Pamiętaj, człowiecze
Że ktoś o Tobie myśli
Stacja meteo nadaje
Popatrz przez okno
Wypatruj swej gwiazdy
Wejdź do ogrodu
Mego romantyzmu
Usiądź na ławce
Pod tarczą Księżyca
Kochaj mnie
Przeczytaj poezję
Najczulsze wersy
Z moim obrazem
Zachowaj w sercu
Czasem wspominaj
Zanurz swe ręce
W chłodnej wodzie
Kamiennej fontanny
Wrzuć tam monetę
Wyszepcz życzenie
Zerwij garść kwiatów
Słodko pachnących
I wręcz je miłości
Wyzna Ci sekret
Ciche zauroczenie
Ogród jak dumny paw
Pyszni się zielenią
Nasyć się kolorami
Nie porzucaj nadziei
Że będziesz tak kochał
Jak mówi pragnienie
Coś nas przyciąga
Siła grawitacji
Święta Astronomia
Wenus i jej Mars
Kochankowie
Przepiękni
Bez mądrych słów
Zatraćmy się w chwili
I zostańmy tak
Na przekór losowi
Bezczelni
Powietrze duszne
Jakby miało padać
Miodowy smak
Między różami
Cicho się przetacza
Wejdź do ogrodu
Mego romantyzmu
Zobacz jak miłość
Rozkwita najpiękniej
Tylko dla nasMiłostki
Na miłostki nie mam czasu
Moja młodość przeminie hen
Zanim zdążę posmakować
Czym prawdziwa miłość jest
Nie chcę żyć uczuciem wątłym
Co na chwilę zachwyci mnie
Wyrzuciłem z głowy romanse
Dziś wieczności w miłości chcę
Mądre gwiazdy zdradźcie, proszę
Czy długie uczucie pisane mi
Samotne serce bije bezsensem
W zaklętej konstelacji pragnie żyć
Jeśli uczucia mnie zawiodą
Jutro przywitam nowy dzień
Spróbuję, całkiem odważnie
Odnaleźć prawdę, w którą wierzę
Na miłostki nie mam zdrowia
Dla urody rozmyślam o miłości
Nacieram skronie cierpliwością
I z pustych obietnic sobie drwię
Ach, czemu znów mi się śniłeś
Chodzisz za mną jak gończy pies
Gdziekolwiek spojrzę, jesteś
Nie umiem przed Tobą uciec
Po długich dniach konsultacji
Rozum pozwolił sercu wyznać
To Ciebie gwiazdy mi przypisały
Zostań ze mną
Wyrzućmy za próg miłostki
Zbudujmy dom na ciekawości
I dajmy sobie życia wieczność
Nie krótką chwilę
Proszę
A gdy przyjdzie po nas śmierć
Obiecuję najczulej pożegnać Cię
Spojrzę Ci w oczy
Zyskam pewność
Że miłością szczerą
Nie miłostką
Kochałeś
Kochałeś mnieSzafa
W starej szafie żyją
Zakurzone pamiątki
Blaszany zegarek
Słoń ze szklaną trąbą
Listy bez odpowiedzi
Wspomnienia żywe
W martwej szafie
Wszystkie starannie
Zamknięte na kluczyk
I gdzieś między nimi
Przeszłością trwam
Porzucona pozytywka
Już nikogo nie zabawi
Na bolesną wieczność
Tancerka wiruje sama
Słyszę nocami jej płacz
I serce swe dzielę na pół
By mogła jeszcze żyć
Przecież mam tyle siły
By mniejszym sercem
Przeszłością trwać
Czas w starej szafie
Zapomniał kim jest
Nie pędzimy
Nie gonimy
Zamarliśmy
Cali w kurzu
Chcemy tylko miłości
Jakiegoś znaczenia
Wielkiej idei
Nawet marnej
Zanim wszyscy
W niespokojnej ciszy
Odejdziemy w szafie
A jeśli taki nasz los?
Zapomnienie duszy
Czy ktoś otworzy szafę?
Czy ktoś nas usłyszy?
Przyjaciele w niedoli
Umierają wokół mnie
Nie mam w sobie łez
By wszystkich opłakiwać
Pozostaje wierzyć
Że pamięć nas ocaliMaki
Czerwone maki
Kwitną przy drodze
Chowanej w pamięci
Znajomy widok
Raduje mi serce
Wracam do domu
Starszy, nie młodszy
Z mniejszą beztroską
Z prawdziwym
Utęsknieniem
Przeszklone domy
Nie mogą się równać
Z moim domem
Z czerwienią maków
Chciałbym tu zostać
Nigdy nie wyjeżdżać
Lecz świat mnie woła
Porywa żałośnie
Ciężkim wiatrem
Podsyca zapomnienie
Mamo i Tato
Długo tęskniłem
Uspokoiłem serce
Gdy zdrowych Was
Obaczyłem
Mamo i Tato
Zostanę na trochę
Z czerwienią maków
Pocieszę się Wami
Potem zniknę
Wiejska sielanka
Wolniej czas płynie
Herbata bez kurzu
Ciepły piec kaflowy
W słoikach konfitura
Z aromatycznej róży
Jednym wieczorem
Wymknę się z domu
Zanurzę się cicho
W czerwieni maków
Wypowiem szeptem
Największe marzenie
_Kocham Cię skrycie_
Zaczeka serce
Zaczeka na CiebieMężczyzna z aparatem
Do mojej kawiarni
W wytartej koszuli
Przyszedł znienacka
Mężczyzna z aparatem
Podszedł do starej lady
Uśmiechnął się nieśmiało
Nietutejszym akcentem
Spytał mnie o rozarium
Poszliśmy na spacer
Pierwszy, potem drugi
On uczył się nowych miejsc
Mi zakręciło się w głowie
Dziwne roztargnienie
Zaplątywało mi palce
Kolejne dni w pracy niosły
Stos stłuczonych filiżanek
_Jak wyznać mu uczucia?_
_Jak przełamać strach?_
_Wiem, że jest jedyny_
_Serce, zamilcz!_
_Chore, nic już nie wiesz_
Przychodził codziennie
Tuż przed zamknięciem
Pokazywał mi fotografie
Zostawiał w sercu niepokój
Nie pamiętam momentu
W którym coś zaiskrzyło
Inaczej na mnie spojrzał
Z bólem i pragnieniem
Spędziliśmy kilka nocy
Które wciąż pozostają żywe
Przeklnij mnie, gwiazdo Wenus
Zamień w ciernistą różę
Tak minął cały czerwiec
I sen mój dobiegł końca
Ponury widok za oknem
Czas zgasił wszystkie kwiaty
Bałagan, wielki bałagan
Załamuję ręce nad losem
Wyciągam pożółkły notatnik
Spisuję wszystkie straty
Mężczyzna z aparatem
Wyjechał któregoś dnia
Pewnie nikt go nie pamięta
A ja przez pamięć boleję
_Wiedział, że go kocham_
_Mimo to przepadł_
_Może był jedyny_
_Serce, zamilcz!_
_Chore, całe marniejesz_Papierowi
Jeszcze będzie nam dobrze
Obudzimy się bez szarej mgły
Poczujemy ciepły blask Słońca
Ktoś poprowadzi nas do tańca
Jeszcze deszcz zmysły nasyci
Spojrzymy bez lęku na burzę
Niech głośno w sercach wybrzmi
Że jeszcze potrafimy pięknie żyć
My papierowi
Poszarpani
Postrzępieni
Trzymamy się mocno!
Żywa iskra w nas się tli!
I choć spalamy się codziennie
Jesteśmy stworzeni, by kochać
Jeszcze zostawimy sprawy bolesne
Świat nas do tańca zakręci
Jeszcze poznamy nowe kolory
Podążymy młodo za czerwcem
Bez ograniczeń sięgniemy nieba
Poczujemy na skórze utracone lata
Jeszcze ktoś nas obdarzy szansą
Pożegnamy tych, którzy odeszli
Otworzymy drzwi, swoje pożyjemy
Spojrzymy na koniec z uśmiechem
My papierowi
Prawdziwi
Ludzcy
Nie chcemy umierać!
Tyle mamy do zrobienia
Kiedyś spalimy się przepięknie
Zostanie na Ziemi cichy ślad
Póki nas pamiętają, przeżyjemy
Bóg nas do tańca zakręciNiebo jest wolne
Niebo jest wolne
Od ziemskich spraw
Wierzę, że na niebie
Spokojnie biegnie czas
Patrzę rozmarzony
Za mlecznym obłokiem
Tylko grawitacja
Może mnie zatrzymać
Przed odlotem
Czasem niebo zagrzmi
Ciśnie błyskawicą
Czym się denerwujesz
Któż Ciebie tak uraził?
Przeczekaj, człowiecze
Zapomnij o upale
Stacja meteo nadaje
Dziś zostań w domu
Odpocznij od zmartwień
Niebo jest wolne
Od ziemskich spraw
Ze Słońcem i Księżycem
Mają tajemniczy plan
Kiedyś spróbowałem
Przegonić horyzont
Wykraść ich sekrety
Wiatr uderzył śmiechem
Niebo znów umknęło
Czasem niebo zapłacze
Wyleje łzy deszczowe
Czym się zasmuciłeś
Któż Ciebie ma pocieszyć?
Popatrz, człowiecze
Niebo jest wrażliwe
Stacja meteo nadaje
Weź parasol i płaszcz
Na próżno nie moknij
Niebo jest wolne
Od ziemskich spraw
Zauroczony błękitem
Nie dbam o powagę
Poskładam samoloty
Z kartek pamiętnika
Wyrzucę daleko myśli
Pisane przez miesiące
_Kiedyś kogoś kochałem_
_Już nieważne_
Czasem niebo ściemnieje
Rozłoży koc uszyty nocą
O czym dzisiaj śnisz?
Niech nikt Cię nie obudzi
Pamiętaj, człowiecze
Że ktoś o Tobie myśli
Stacja meteo nadaje
Popatrz przez okno
Wypatruj swej gwiazdy
więcej..