- W empik go
Czerwony Kapturek - ebook
Czerwony Kapturek - ebook
Czy myślałeś może kiedyś o tym, że bajka o czerwonym kapturku mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej? Ta książka na pewno Ci się spodoba! Tutaj sam decydujesz jakie losy spotkają tą małą dziewczynkę. Po każdym krótkim fragmencie tekstu zostanie Ci przedstawionych kilka możliwości do wyboru. Sam zdecyduj co się dalej stanie! Wystarczy, że przejdziesz do fragmentu, który zostanie wskazany przy wybranej przez Ciebie decyzji.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8221-708-7 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ostatnimi czasy często wraca się do metod z poprzednich pokoleń. Jako mnich buddyjski oraz członek Stowarzyszenia “Przebudzeni” opierającego swoją działalność na niesieniu pomocy osobom wykluczonym, w tym również oferowaniu wsparcia dzieciom ze spektrum autyzmu, przy tworzeniu tej publikacji inspirowałem się metodami wychowawczymi Montessori. Gry paragrafowe natomiast były hitem i stanowiły rozrywkę w latach dziewięćdziesiątych. Sam jako dziecko uwielbiałem tą formę zabawy choć nawet wtedy był to niszowy i ciężko dostępny temat. Dziś nadal nie są one popularne, zwłaszcza na polskim rynku. Postanowiłem stworzyć serię popularnych bajek w wersji paragrafowej. Mam nadzieję, że będzie to dla Ciebie, drogi rodzicu oraz dla Twojej pociechy świetna przygoda!
Pamiętaj, że tak naprawdę każde zakończenie jest dobre, bez względu na to co wybierzecie.
Do CIEBIE
Zapewne znasz już bajkę o czerwonym kapturku. Tak! Z pewnością słyszałeś już ją nie raz. Skąd w ogóle to pytanie? Każdy ją zna! Przynajmniej ja nie znam osoby, która nie zna tej bajki. Ale czy myślałeś kiedyś o tym, że ta bajka mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej? Czy tato bądź mama pytali Ciebie podczas opowiadania o Czerwonym Kapturku co Ty byś zrobił w tej czy innej sytuacji? Ta książka na pewno Ci się spodoba! Tutaj sam decydujesz jakie losy spotkają tą małą dziewczynkę.
Po każdym krótkim fragmencie tekstu zostanie Ci przedstawionych kilka możliwości do wyboru. Sam zdecyduj co się dalej stanie! Wystarczy, że przejdziesz do fragmentu, który zostanie wskazany przy wybranej przez Ciebie decyzji. Oczywiście we wszystkim pomogą Ci rodzice, jeśli jeszcze nie czytasz tej bajki samodzielnie.
Bajka podzielona jest na prawie 70 fragmentów tekstu, których kombinacja tworzy dziesiątki jeśli nie setki scenariuszy jakie mogą wydarzyć się w tym opowiadaniu! Czy to nie fascynujące?!
Możesz bajkę zakończyć na różne sposoby. Zakończenie może być szczęśliwe bądź mniej wesołe. Jeśli miejsce do którego dotrzesz poprzez swoje wybory nie spodoba Ci się, to nie jest powód do zmartwień! Zawsze możesz wrócić do dowolnego fragmentu i zmienić bieg historii.
Pssst… Powiem Ci coś jeszcze w tajemnicy… Możliwość wybieranie rozwoju zdarzeń jest wyjątkowe jeszcze pod jednym względem. Do tej pory gdy wybierałeś wraz z rodzicami książkę na dobranoc pewnie wielokrotnie padało z ich ust: “_Tą książkę już czytaliśmy! Znasz ją na pamięć. Wybierz inną_”. Ta, którą teraz czytasz jest zupełnie inna ponieważ dzięki temu, że to Ty wybierasz jej treść — za każdym razem gdy ją czytasz możesz obrać inną przygodę! To tak jakbyś za każdym razem czytał inną książkę!
Czy wszystko jest dla Ciebie jasne? A więc zaczynajmy, pewnie nie możesz się doczekać.
Aaaa! Jeszcze jedno, może przydać Ci się kartka i długopis. Nie są konieczne jeśli masz dobrą pamięć ale część wyborów warto zanotować, jak na przykład zawartość Twojego koszyczka. Wytłuszczone instrukcje wspominają jakie fragmenty powinieneś zanotować. Jeśli wolisz możesz zamiast pisać narysować swój wybór!
Czy jesteś ciekawy jak zakończy się Twoja opowieść? Więc zaczynamy! Możesz teraz przejść do pierwszego fragmentu tekstu.
IDŹ DO
Ta historia nie wydarzyła się wcale tak bardzo dawno temu jak to bywa w bajkach. Tu było inaczej. Nie wiem co prawda kiedy dokładnie miało to miejsce ale z pewnością już w czasach gdzie istniały duże miasta pełne pędzących ludzi i zakorkowanych ulic a tylko nieliczni chcąc odpocząć od ich zgiełku wybierali takie miejsca jak te.
Na brzegu lasu stał niewielki stary domek. Mieszkała w nim mama z małą dziewczynką, która miała na imię Maja, zwykle nazywano ją jednak Czerwony Kapturek. Wszyscy już przyzwyczaili się do tego i nawet jej mama tak do niej mówiła. Zastanawiasz się jednak na pewno skąd wziął się pseudonim _Czerwony Kapturek_? Powód był prosty. Dziewczynka nosiła pelerynkę z kapturkiem, całą czerwoną, którą kiedyś uszyła jej babcia mieszkająca po drugiej stronie lasu.
Wydawałoby się, że życie w tak spokojnym miejscu musi być istnym rajem jednak mama kapturka była kobietą wiecznie zmartwioną. Wychowywała kapturka sama i nie zawsze dawała sobie ze wszystkim rady. Kapturek oczywiście pomagał ile umiał ale stary dom wymagał remontu i męskiej ręki. Spadające dachówki, zepsuta pralka, a ostatnio doszedł jeszcze do tego połamany przez dziki płot… ahhh to naprawdę nie lada wyzwanie dla samotnej matki!
Pewnego dnia gdy Czerwony Kapturek bawił się przed domem ganiając za motylkami pojawił się nieznany mężczyzna. Dziewczynka zatrzymała się na moment spoglądając na idącego w jej stronę wysokiego pana, który nie przerywając kroku rzucił z lekkim uśmiechem na twarzy: „_Dzień dobry, jestem nowym leśniczym. Mam wiadomość dla Twojej mamy. Czy mogłabyś ją zawołać?_” — zapytał.
Co zrobi w takiej sytuacji Czerwony Kapturek?
— Odpowie: „_Dzień dobry! Co to za wiadomość? Proszę powiedzieć. Mama jest bardzo zajęta i nie może wyjść. Wszystko mamie przekażę. Proszę się nie martwić!_” — odpowiedział podekscytowany Czerwony Kapturek, lekko podskakując. IDŹ DO
— Czerwony kapturek czym prędzej pobiegł zawołać mamę. IDŹ DO
— Miło Pana poznać. Ja jestem Czerwony Kapturek. Proszę wejść na chwilę do domu. Mama właśnie piecze ciasto. Moje ulubione! Marchewkowe! IDŹ DO
“_W sumie masz rację. Dobrze, bo trochę się śpieszę. Ty jesteś zdaje się Maja, Czerwony Kapturek, prawda?_” — Odpowiedział leśniczy, a dziewczynka pokiwała głową przytakując.
“_Bardzo dobrze wychowana z Ciebie dziewczynka. Wiele o Tobie słyszałem. Dobrze…_” — leśniczy zakręcił wąsem, a delikatny uśmiech powędrował w kącik jego ust. Po krótkiej pauzie, równie szybko przybrał poważniejszą minę — “_Twoja babcia zachorowała. Leży w łóżku. Jest tylko trochę przeziębiona, prosiła abyście się nie martwiły; jednak uznała, że skoro kręcę się tutaj po okolicy to poprosi czy może mógłbym was powiadomić — więc jestem_” — teraz leśniczy poprawił swoją strzelbę, która wisiała mu na prawym ramieniu dając tym samym znać, że już właściwie skończył i odchodzi.
“_Przekażesz mamie, dobrze? A ja idę dalej bo naprawdę czeka mnie jeszcze dużo pracy._” — idąc w stronę lasu rzucił jeszcze w stronę dziewczynki: “_Bądźcie zdrów!”_ i machnął kapeluszem z uśmiechem.
Czerwony kapturek trochę posmutniał. “_Babcia chora a mama ma tyle zmartwień; może jednak pójdę sama odwiedzić babcię. Nie będę mówiła nic mamie aby nie pogarszać jej nastroju. Pomagam jej w tylu rzeczach, do babci znam drogę. Może odwiedzę ją sama, babci zrobi się milej._”
Jak myślisz, jaką decyzję podjął Czerwony Kapturek?
— “Mimo wszystko powinnam jednak powiedzieć najpierw mamie — w razie jakby zaczęła mnie szukać nie będzie się o mnie martwić.”
IDŹ DO
— “Tak jak mówiłam! Jestem już duża i samodzielna! Dla wszystkich będzie lepiej jeśli odwiedzę babcię sama. Idę!”
IDŹ DO
Czerwony Kapturek wbiegł do domu, aż drzwi uderzyły z hukiem o ścianę. “_Mamo, mamo! Nowy leśniczy chce się z Tobą zobaczyć_” — dziewczynka była nad wyraz zachwycona, nie często zdarzało się bowiem widzieć w tych stronach kogoś nowego. Tak naprawdę poza babcią i mamą, w ogóle rzadko miała okazję spotkać kogokolwiek.
“_Leśniczy, naprawdę?_” — trochę zdziwiona ale i trochę zajęta mama nie za bardzo wiedziała co powinna zrobić. Jej głowa była pełna myśli. Na policzku widać było ślady mąki po zagniecionym wcześniej cieście, które teraz stało w piekarniku. W rękach trzymała ścierkę, wygląda na to, że jeszcze przed chwilą ścierała z podłogi plamę wody. Pralka znów zaczęła przeciekać. Wytarła ręce w tą samą brudną ścierkę — co właściwie nie miało przecież sensu. Odłożyła ją niedbale na blat regału i wyszła na zewnątrz.
IDŹ DO
Pan Leśniczy zatem sam udał się w stronę domu, Czerwony Kapturek został na zewnątrz wracając do zabawy z motylami — wiedz bowiem, że to była jej ulubiona zabawa. Mama nie miała za wiele pieniędzy, a kapturek nie miał zbyt wielu zabawek. Motyle jednak nigdy nie nudziły się dziewczynce. Wypatrywała gdzie usiadł kolejny. “_Jest! Tam na tym żółtym kwiatku!_” Pobiegła w jego stronę, zwalniając kroku będąc już bliżej aby nie wystraszyć motyla i móc się przyglądnąć jego zajęciom.
Ten jeden żółty kwiatek wyrastał z pomiędzy piast starego, drewnianego, ośmioszprychowego koła od wozu, które oparte było o ścianę domu. Całe porosło trawą i chwastami. Na kwiatku siedział motylek, obracając się raz jedną raz drugą stroną w kierunku Czerwonego Kapturka. Wyglądał jakby podczas spijania nektaru z kwiatka również obserwował ukradkiem dziewczynkę.
Tymczasem Pan leśniczy zapukał w lekko uchylone drzwi. Zrobił krok w stronę wnętrza, zatrzymując się tuż za progiem.
IDŹ DO
“_Dzień Dobry! Jeszcze się nie znamy. Powinienem się przedstawić. Nazywam się Wojciech — nowy leśniczy. Przyszedłem aby przekazać Pani wiadomość. Pani mama jest chora. Prosiła abym poinformował Panią o jej stanie gdy będę w okolicy._”
“_Oh, to straszne! Co ja teraz pocznę._” — zaczęła zamartwiać się mama Kapturka — ”_Mieszkam tutaj sama. Tyle problemów w domu, dach dziurawy, pralka przecieka, płot trzeba połatać, nie daję już sama rady. A teraz jeszcze babcia chora. Powinnam zanieść jej coś co pomoże jej szybciej wyzdrowieć._”
Co powiedziała dalej mama kapturka?
— “_A może Pan mógłby przekazać jej parę rzeczy?_” — zapytała mama.
IDŹ DO
— “_A może pomógłby mi Pan w domu? Przydałby się tutaj męska ręka do wykonania kilku napraw._”
IDŹ DO
— “_Dziękuję za wiadomość. Dziękuję za fatygę. Jakoś będę musiała dać sobie z tym wszystkim radę. Miłego dnia życzę._”
IDŹ DO
“_Hmmm…_” — zamyślił się leśniczy — “No dobrze… _W sumie czemu nie? Co prawda mam jeszcze trochę pracy do wykonania w tej okolicy ale mogę wziąć kilka rzeczy ze sobą i zanieść babci jak tylko będę w tamtej części lasu. Zajdę tam wieczorem… albo jutro._”
“_To wspaniale!_” — ucieszyła się mama kapturka. Proszę usiąść. Zrobię herbaty i pokroję ciasto — pierwsza blacha już się studzi. Na pewno jest Pan zmęczony i chwile odpoczynku dobrze Panu zrobi. Ja w tym czasie przygotuję koszyczek dla babci. Coś na poprawę zdrowia i humoru.
Musisz wiedzieć, że Panu leśniczemu mama kaptura naprawdę się spodobała. Spróbował ciasta i wciąż prawił jej komplementy. Zarumieniona od pochwał mama skończyła w końcu przygotowywać koszyczek. Pan leśniczy pocałował ją w dłoń na pożegnanie i wyszedł z domu.
IDŹ DO
Teraz, choć Panu leśniczemu mama kapturka bardzo przypadła do gustu, zrobiło się nieco kłopotliwie. “_eeehhhh… hmmm…. no nie wiem. W lesie mam jeszcze tyle pracy. Na drodze wiatr postrącał w nocy tyle gałęzi blokujących przejście. Ktoś to musi wszystko uprzątnąć. Oczywiście jeśli znajdę chwilę to pojawię się u Pani, mogę zerknąć tu czy tam, ale nie teraz. Nie dzisiaj. Dobrze?_”
Mama spuściła wzrok i posmutniała co jeszcze bardziej zawstydziło Pana leśniczego.
IDŹ DO
Minęło już trochę czasu. Babcia kilka dni temu wyzdrowiała i odwiedziła Czerwonego Kapturka oraz jego mamę.
“_Tak nam przykro, że nie mogłyśmy ciebie odwiedzić babciu kiedy byłaś chora_” — powiedziała dziewczynka tuląc się do fartucha babci, która teraz pomagała mamie w kuchni.
“_Nic się nie stało moje drogie, to było tylko drobne przeziębienie. Wiem, że nie jest wam tutaj łatwo i wiem, że jesteście najdzielniejszymi dziewczynami jakie znam! Jestem z was dumna!_” — zaśmiała się babcia, dotykając noska dziewczynki i niechcący brudząc go przy tym dżemem wiśniowym.
Obie zaśmiały się głośno, babcia podniosła czerwonego kapturka do góry i posadziła na blacie stołu. Wspólnie kończyły ciasteczka.
KONIEC
“Dzień dobry” — powiedziała mama idąc w stronę pana leśniczego. Mężczyzna stał chwilę w ciszy, lekko się uśmiechając. Wyciągnął z kieszeni chusteczkę i wytarł mamie Czerwonego Kaptura ślady mąki na policzku, a ta delikatnie się zarumieniła ze wstydu.
IDŹ DO
Dziewczynka obróciła się aby spojrzeć na uchylone drzwi domu. W środku mama piekła ciasto. “_To zajmie jej jeszcze co najmniej godzinkę. W tym czasie dojdę do babci i zdążę wrócić a mama nawet niczego nie zauważy_”.
Żółty motylek, który jeszcze przed chwilą siedział na kwiatku zerwał się i poleciał w stronę lasu. “_Prowadź motylku!_” — krzyknęła dziewczynka biegnąc za nim, raz jeszcze tylko spojrzała na dom zanim wraz z kolejnymi krokami drzewa zaczęły przysłaniać ową chatkę.
Motylka zgubiła dość szybko ale to w niczym nie przeszkadzało. “_Znam doskonalę drogę do babci, szłam tędy już nie raz. Wiele razy z mamą do babci i co najmniej drugie tyle razy z powrotem!_” — mówiła dziewczynka sama do siebie.
Doszła jednak do rozwidlenia dróg i… pojawiło się małe zwątpienie. “_Hmmm… którędy teraz? Wydaje mi się, że gdy szłam z mamą skręcałyśmy w prawo; ale może to jednak było w drodze powrotnej? Hmmm… czyli teraz idąc w tą stronę powinnam skręcić w lewo? Sama już nie wiem. Droga do babci zawsze wydawała mi się taka prosta kiedy szłam z mamą. Prosta… teraz zupełnie taka nie jest. W sumie to zawsze po drodze zajmowałam się czymś innym — zbierałam kwiatki, oglądałam barwne liście i szukałam małych robaczków wśród ściółki. Nie skupiałam się chyba wystarczająco na samej drodze_” — zdenerwował się Kapturek, ale ogarnęło go również małe przerażenie. Nie chciał dopuszczać do siebie myśli, że mógł się sam zgubić w lesie.
“_Prosta droga…_” — myślała dziewczynka — “_...czyli może jednak powinnam iść prosto?_”
W którą stronę udał się Czerwony Kapturek?
— Poszła ścieżką w lewo. IDŹ DO
— Poszła ścieżką w prawo. IDŹ DO
— Poszła dalej prosto. IDŹ DO
Czerwony Kapturek wbiegł do domu, aż drzwi uderzyły o ścianę. “_Mamo, mamo! Nowy leśniczy nas odwiedził. Kazał przekazać ci wiadomość! Babcia jest chora! Wiesz?_” — dziewczynka była z jednej strony zachwycona, że to ona może przekazać wiadomość ale szybko posmutniała wypowiadając ostatnie słowa i widząc zaskoczoną minę mamy.
“_Odwiedzimy ją? Zaniesiemy jej ciasto prawda?_” — po chwili dodała niepewnie.
“_Naprawdę, leśniczy tu był? Babcia chora?_” — mama odgarnęła włosy z czoła tym samym brudzą się mąką — “_Jeszcze tego brakowało._”
Co postanowiła mama z czerwonym kapturkiem?
— “_Chyba będzie jednak najlepiej jak zostaniemy obie w domu, babcia będzie musiała poradzić sobie sama_” — posmutniała na nowo mama. IDŹ DO
— Po chwili namysłu mama stwierdziła “_Najlepiej będzie jak odwiedzimy babcię razem. Trochę odpocznę od tego walącego się domu._”
IDŹ DO
— “_Mamo! Mamo! Ja naprawdę dam radę pójść tam sama. Znam drogę do babci bardzo dobrze! Może nie pomogę Ci z remontem dachu czy naprawą pralki ale to zadanie w sam raz dla mnie. Odwiedzę babcię sama! Tak!_” — wykrzyknął Czerwony Kapturek.
IDŹ DO
“_Naprawdę, powinienem już iść._” — Pan leśniczy poprawił kapelusz, zarzucił strzelbę na ramię i oddalił się w głąb lasu rzucając jedynie: “_ekkhhhhm… i zdrowia życzę… tak. Życzę zdrowia, dla Pań i babci!_”
Mama głęboko westchnęła ale szybko wzięła się w garść. Należało coś zrobić i przede wszystkim powiedzieć również o chorobie babci dziewczynce, która teraz nadal biegała za motylkami wokół domu.
IDŹ DO
Minęło kilka dni. Może tydzień, może dwa. Babcia wyzdrowiała. Leśniczy często odwiedzał mamę i naszego małego Czerwonego Kapturka. Nauczył nawet dziewczynkę nazw motyli żyjących w ich lesie. W końcu kto lepiej zna gatunku zwierząt od leśniczego? Dziewczynka więc bardzo go polubiła. Nie mniej oczywiście jej mama. Miałem Ci nie mówić bo nawet Czerwony Kapturek jeszcze o tym nie wie ale Pan leśniczy zamierza oświadczyć się mamie dziewczynki. Chyba tym razem nie muszę się Ciebie pytać o wybór czy to zrobi, prawda? Zgodzimy się, że stali się rodziną i żyli długo i szczęśliwie! Nie ma innej możliwości!
KONIEC
“_Kapturku! Podejdź proszę do mnie._” — zawołała mama.
Dziewczynka była zawsze bardzo grzeczna więc nie trzeba było wołać jej dwa razy. Od razu podbiegła do mamy. “_Jaką wiadomość przekazał ci ten Pan mamo? Kto to był?_” — pytał wesoły Czerwony Kapturek podskakując.
“_Niestety, to nic dobrego. Babcia się rozchorowała. Powinnyśmy ją odwiedzić ale mam jeszcze tyle do zrobienia. Nie daję już sama rady Maju._” — mamie napływały łzy do oczu a głos się trząsł.
“_Mamo! Nie martw się. Ja jestem już duża i znam drogę do babci. Może pójdę sama?_” — zaproponowała dziewczynka.
“_Nie bądź niemądra Maju._” — uśmiechnęła się mama, przytulając do siebie dziewczynkę — M_oże to ja przesadzam, nic się nie stanie jeśli wszystkie te rzeczy poczekają i pójdziemy razem odwiedzić babcię?_”
Co postanowiła mama z czerwonym kapturkiem?
— “__