- W empik go
Człowiek, państwo, wojna. Analiza teoretyczna - ebook
Człowiek, państwo, wojna. Analiza teoretyczna - ebook
8. tom serii Historia i Polityka pod redakcją Jana Sadkiewicza
Człowiek, państwo, wojna to jedna z najważniejszych książek o stosunkach międzynarodowych. Lektura obowiązkowa dla każdego, kto chce zrozumieć, dlaczego państwa toczą ze sobą wojny.
prof. John J. Mearsheimer, Uniwersytet w Chicago
Trudno wyobrazić sobie współczesną naukę o stosunkach międzynarodowych bez dorobku Kena Waltza. Nawet jego krytycy nie mają wątpliwości, że był on najbardziej znaczącą postacią w naszej dziedzinie w epoce powojennej.
prof. Ken Booth, Uniwersytet w Aberystwyth (emeritus)
Wybitny teoretyk politycznych zmagań o potęgę, bezlitośnie rozwiewał nadzieje na to, że siła moralna, liberalne zasady lub demokratyczne krucjaty mogą położyć kres wojnom. Jednocześnie zaprzeczał powszechnemu przekonaniu, jakoby realiści byli bezwzględnymi jastrzębiami, czerpiącymi przyjemność z używania siły.
prof. Richard K. Betts, Uniwersytet Columbia
Książka nie tylko dla tych, którzy zajmują się polityką profesjonalnie, ale dla wszystkich, którzy się nią pasjonują i pragną ją zrozumieć.
prof. dr hab. Piotr Kimla, Uniwersytet Jagielloński
Prawdopodobnie najważniejsza książka, jaką kiedykolwiek napisano na temat teorii stosunków międzynarodowych.
prof. Robert Gallucci, Uniwersytet Georgetown
Kenneth N. Waltz (1924–2013) – jeden z najwybitniejszych teoretyków i właściwie współtwórca dyscypliny naukowej o nazwie stosunki międzynarodowe. Profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley oraz Uniwersytetu Columbia, członek zespołów naukowych najbardziej prestiżowych ośrodków badawczych jak: Centrum Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Harvarda, Międzynarodowego Ośrodka Naukowego Woodrowa Wilsona w Waszyngtonie, Wydziału Studiów nad Wojną King’s College w Londynie, Uniwersytetów w Pekinie i Fudan w Chinach. Stypendysta Fundacji Guggenheima i Narodowej Agencji Nauki w USA oraz profesor gościnny na wielu uniwersytetach na czterech kontynentach. Jego prace są najczęściej zadawanymi lekturami dla studentów stosunków międzynarodowych na amerykańskich uniwersytetach. Autor dwóch klasycznych dzieł: Struktura teorii stosunków międzynarodowych oraz Człowiek, państwo, wojna.
Spis treści
Stephen M. Walt, Przedmowa do wydania jubileuszowego z 2018 roku
Przedmowa do wydania z 2001 roku
Przedmowa do wydania z 1959 roku
Człowiek, państwo, wojna
I. Wprowadzenie
II. Obraz pierwszy. Konflikty międzynarodowe a zachowanie człowieka
Analiza krytyczna
Podsumowanie
III. Pewne implikacje pierwszego obrazu. Nauki behawioralne a ograniczenie stosowania przemocy między państwami
Podsumowanie
IV. Obraz drugi. Konflikty międzynarodowe a wewnętrzna struktura państw
Liberalizm a polityka wewnętrzna
Liberalizm a stosunki międzynarodowe
Trudności w praktyce
Luki w teorii
Podsumowanie
V. Pewne implikacje drugiego obrazu. Międzynarodowy socjalizm a początek pierwszej wojny światowej
Partie socjalistyczne wobec pierwszej wojny światowej
Próba dostosowania teorii do rzeczywistości (Lenin)
Próba dostosowania teorii do rzeczywistości (rewizjoniści)
Podsumowanie
VI. Obraz trzeci. Konflikty międzynarodowe a anarchia międzynarodowa
Jan Jakub Rousseau
Od stanu natury do państwa
Państwo wśród innych państw
Podsumowanie
VII. Pewne implikacje trzeciego obrazu. Przykłady z ekonomii, polityki i historii
Cła krajowe a handel międzynarodowy
Równowaga sił w polityce międzynarodowej
Historyczne odzwierciedlenia trzeciego obrazu
VIII. Zakończenie
Pierwszy i drugi obraz w odniesieniu do trzeciego
Bibliografia
Indeks nazwisk
Kategoria: | Politologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-242-6739-2 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przedmowa do wydania jubileuszowego z 2018 roku
Książka Kennetha N. Waltza Człowiek, państwo, wojna. Analiza teoretyczna według wszelkich kryteriów zasługuje na miano klasyka. Napisana jako praca doktorska na Uniwersytecie Columbia w 1954 roku, a następnie opublikowana w 1959 roku, szybko została uznana za fundamentalne dzieło w dziedzinie stosunków międzynarodowych. Jej lekturę zadawano tysiącom studentów, a ponad sześćdziesiąt lat później nadal jest czytana, analizowana i szeroko cytowana1. O kultowym statusie tej książki najlepiej chyba świadczy wypowiedź nieżyjącego już profesora Uniwersytetu Harvarda, Stanleya Hoffmanna, który napisał kiedyś, że gdyby poproszono go o wybór trzech książek o stosunkach międzynarodowych do przekazania samotnikowi na bezludnej wyspie, to wybrałby Wojnę peloponeską Tukidydesa, Pokój i wojnę Raymonda Arona (który był mentorem Hoffmanna) oraz właśnie dzieło Waltza2.
Co jednak nadaje książce Człowiek, państwo, wojna… ten szczególny status? Z pewnością jedną z jej kluczowych cech jest ponadczasowość: dziesiątki lat po swym pierwszym wydaniu dzieło Waltza wciąż dostarcza użytecznych spostrzeżeń. Kolejnymi zaletami książki są głębia i subtelność rozważań: jak do wszystkich klasyków, można do niej wracać wielokrotnie i za każdym razem znajdować nowy materiał do przemyśleń.
Niemniej jednak główną zasługą autora jest uporządkowanie oraz objaśnienie szerokiego, różnorodnego i obejmującego często sprzeczne stanowiska nurtu myśli zachodniej, podejmującego próbę wyjaśnienia przyczyn wojen i wskazania sposobu, w jaki możemy uczynić świat bardziej pokojowym. Waltz pokazuje, że te różne teorie można pogrupować w trzy odrębne kategorie, które nazywa „obrazami” (images). Pierwszy obraz kładzie nacisk na naturę istot ludzkich, drugi podkreśla znaczenie wewnętrznej struktury państw, które tworzą system międzynarodowy. Trzeci obraz skupia się na strukturze lub architekturze samego systemu. W ramach każdego obrazu Waltz identyfikuje uderzające podobieństwa między pismami klasycznych teoretyków polityki, współczesnych badaczy społecznych oraz polityków i reformatorów różnych opcji. Ten przenikliwy wgląd w sposób organizacji dziedziny – wspominany później przez Waltza jako „światło błysnęło w jego umyśle” – daje czytelnikom proste, ale mocne ramy do klasyfikowania i oceniania konkurencyjnych argumentów na temat genezy wojen3.
Człowiek, państwo, wojna… to jednak coś więcej niż tylko uporządkowanie istniejącej literatury; Waltz ma również do powiedzenia istotne rzeczy na temat mocnych i słabych stron argumentów zawartych w każdym obrazie. Docenia wartość rozmaitych pism, które analizuje, ale jest też w pełni świadomy ich ograniczeń. Jego krytyka poszczególnych dzieł jest przenikliwa i przekonująca; w każdym przypadku Waltz dociera do sedna argumentów danego myśliciela i pokazuje nam, gdzie się bronią, a gdzie nie wytrzymują krytyki.
Co najważniejsze, podkreśla, że przyczyny wojen można znaleźć w obrębie każdego obrazu oraz że brak centralnej władzy politycznej w systemie międzynarodowym – co powszechnie nazywa się anarchią – jest czynnikiem jednocześnie umożliwiającym wojny i zmuszającym państwa do konkurowania ze sobą, czy tego chcą, czy nie. Z tego powodu środki zaradcze umiejscowione w ramach jednego obrazu są z góry skazane na niepowodzenie. Człowiek, państwo, wojna… nie tylko porządkuje więc istniejącą literaturę, ale uczy nas krytycznego myślenia o zawartości wszystkich obrazów oraz o relacjach zachodzących między nimi.
W książce Człowiek, państwo, wojna… Waltz nie przedstawił, jak sam później przyznał, teorii polityki międzynarodowej. Dokonał tego dwie dekady później w innym przełomowym dziele4. Niemniej Człowiek, państwo, wojna… zawiera kilka kluczowych idei, które Waltz wykorzystał w późniejszej pracy, co podkreśla wagę, jaką przywiązywał do teorii jako podstawowego narzędzia, pozwalającego człowiekowi na rozumienie otaczającego go świata. Jak pisze we wstępie: „Podejście empiryczne, choć konieczne, nie jest wystarczające. Korelacja zdarzeń nic nie znaczy, a przynajmniej nie powinno się jej przypisywać żadnego znaczenia, jeśli nie towarzyszy jej analiza”5. Już na samym początku swojej długiej i znakomitej kariery Waltz dostrzegł, że teorie są niezbędnym ogniwem łączącym obserwację i zrozumienie. Bez teorii, która nas prowadzi, piętrzenie empirycznych skojarzeń jest w najlepszym wypadku bezcelowe, a w najgorszym wiedzie nas na manowce.
Człowiek, państwo, wojna… to wreszcie klasyk, ponieważ czyta się go z przyjemnością, co jest cechą coraz rzadziej spotykaną w piśmiennictwie naukowym dotyczącym spraw międzynarodowych. Wśród zalet Waltza są też błyskotliwość i talent pisarski; swobodnie czerpie on z literatury, filozofii, historii i ekonomii, dzięki czemu nie tylko dostarcza swym czytelnikom wiedzy, ale potrafi też wzbudzić fascynację prezentowanymi zagadnieniami. Jego erudycja oraz stopień opanowania materiału są imponujące: jest jasne, że czytał dużo i gruntownie przemyśliwał, toteż nie dziwi fakt, że jego rozważania poświęcone myślicielom od Spinozy do Kanta, od Wilsona do Lenina czy od Morgenthaua do Machiavellego (i wielu innych) mają same w sobie wielką wartość edukacyjną.
Waltz nie upraszcza swoich rozważań ze względu na czytelników, ani też nie stara się sztucznie wywoływać wrażenia głębi poprzez używanie niezrozumiałego języka. Jego styl pisarski jest wyrafinowany, ale jednocześnie przystępny, nawet wtedy, gdy odnosi się do złożonych argumentów i trudnych do zrozumienia koncepcji. Dzięki temu Człowiek, państwo, wojna… jest idealną książką dla studentów: ułatwia im zdobycie umiejętności klarownego myślenia o polityce międzynarodowej, nie utrudniając tego procesu bardziej niż to konieczne. Sprawia wręcz, że nauka o przyczynach wojny staje się przyjemna.
Po raz pierwszy zetknąłem się z tą książką jako student, jesienią 1975 roku. Była to lektura obowiązkowa na moim wstępnym kursie dotyczącym stosunków międzynarodowych i jedna z pierwszych książek naukowych z tej dziedziny, jakie kiedykolwiek przeczytałem. Doświadczenie to było tak porywające, jak i pouczające: nagle poczułem, że pojmuję zagadnienie wojny w sposób, którego nigdy wcześniej nie brałem pod uwagę. Wciąż, rzecz jasna, musiałem się jeszcze wiele nauczyć, ale lektura książki Człowiek, państwo, wojna… pomogła mi przekonać się, że można zrozumieć coś tak wszechobecnego, trwałego i strasznego jak konflikt międzyludzki, a może nawet zbliżyć się do jego rozwiązania. Lektura książki wzbudziła we mnie również zainteresowanie jej autorem i odegrała niemałą rolę w decyzji, by kształcić się u niego na kolejnym etapie studiów.
Każdy uczony chciałby, aby jego dzieło zyskało rangę klasyka, acz niewielu udaje się ta sztuka. Napisanie przełomowej książki wymaga stawiania wielkich pytań i udzielania śmiałych, nowatorskich odpowiedzi, co łatwiej powiedzieć niż zrobić. Ponowna lektura Człowieka, państwa, wojny… po czterdziestu latach od pierwszego zetknięcia się z tą książką umacnia mój głęboki szacunek dla jej autora i jego osiągnięć, a także wdzięczność za to, że trafiłem na nią w takim, a nie innym momencie życia. Jeżeli zamierzacie przeczytać ją po raz pierwszy, mam nadzieję, że doświadczycie tego samego poczucia odkrycia i uznania.
1 W momencie pisania niniejszej przedmowy książka miała prawie 6 tys. cytowań w Google Scholar, co stawia ją daleko przed wieloma nowszymi pracami. .
2 Zob. Stanley Hoffmann, An American Social Science: International Relations, „Daedalus”, t. 106, nr 3 (lato 1977), s. 51.
3 K.N. Waltz, Preface to the 2001 edition, w: tegoż, Man, the State, and War: A Theoretical Analysis, Columbia University Press, New York 2001, s. viii.
4 Zob. K.N. Waltz, Theory of International Politics, Addison-Wesley, Reading, Mass. 1979 (pol. wyd. K.N. Waltz, Struktura teorii stosunków międzynarodowych, przeł. Renata Włoch, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2010 – przyp. tłum.).
5 Człowiek, państwo, wojna…, s. 34.Przedmowa do wydania z 2001 roku
Minęło już przeszło pięć dekad od napisania przeze mnie rozprawy doktorskiej zatytułowanej Człowiek, państwo i system państw w teoriach przyczyn wojen (oryg. Man, the State, and the State System in Theories of the Causes of War). Po tylu latach przyjemnie jest przypomnieć sobie okoliczności powstania i ewolucję tego dzieła.
W 1950 roku, kiedy wraz z żoną studiowaliśmy na Uniwersytecie Columbia, poświęciłem cały rok akademicki dwóm wymagającym zadaniom – przygotowywaniu się do dwugodzinnego egzaminu ustnego, który decydował o losie każdego studenta, oraz uzyskaniu wystarczająco długiego odroczenia wezwania do wojska, abym mógł być przy narodzinach naszego pierwszego dziecka. W kwietniu 1951 roku skończyłem przygotowania w zakresie mojego kursu dodatkowego (minor field) – stosunków międzynarodowych, i planowałem spędzić kilka pozostałych tygodni na ostatecznym przeglądzie materiałów dotyczących mojego kursu podstawowego (major field) – teorii polityki. Wtedy właśnie dowiedziałem się, że profesor Nathaniel Peffer, który miał być moim głównym egzaminatorem z zakresu stosunków międzynarodowych, znacząco podupadł na zdrowiu i z tego powodu nie będzie zasiadał w komisjach dla studentów zaliczających ten kurs jako dodatkowy. Poprosiłem więc profesora Williama T.R. Foxa o zastąpienie profesora Peffera i wyjaśniłem, że zgodnie ze zwyczajem tego ostatniego uzgodniliśmy, że skoncentruję się na pewnych tematach, takich jak imperializm i historia dyplomacji europejskiej, a pominę w dużej mierze inne, takie jak prawo międzynarodowe i organizacja. Po rozmowie telefonicznej z wszystkowiedzącą sekretarką wydziału, Edith Black, i stwierdzeniu, że takie ustalenia rzeczywiście często miały miejsce, profesor Fox uprzejmie zwrócił się do mnie słowami: „Tak czy inaczej, kiedy przedmiotem egzaminu są stosunki międzynarodowe, student powinien jednak objąć całą tę dziedzinę, a nie dzielić ją na kawałki i koncentrować się na kilku zagadnieniach”.
W innych okolicznościach mógłbym odłożyć egzamin na jesień – byłby to rozsądny plan, skoro mówiło się, że dwie trzecie studentów oblewa egzaminy ustne. Do jesieni byłbym jednak znowu w wojsku. Profesora Foxa studenci określali mianem „Super-
power Fox” – od tytułu jego książki The Superpowers, która dała nazwę całej epoce. Wraz z żoną zgromadziliśmy więc wszystkie książki, jakie mogliśmy znaleźć na temat zawsze trudnego do uchwycenia pojęcia potęgi w stosunkach międzynarodowych.
Kiedy próbowałem za jednym zamachem ogarnąć obszerną literaturę przedmiotu, zaintrygowały mnie rozbieżności między poglądami autorów, którzy – zajmując się pozornie tym samym zagadnieniem – dochodzili do odmiennych, często zupełnie sprzecznych ze sobą wniosków. Jak miałem cokolwiek z tego zrozumieć? Kiedy siedziałem w uniwersyteckiej Bibliotece Butlera, w moim umyśle błysnęło światełko. Na obecnie bardzo już pożółkłej kartce pospiesznie zapisałem to, co uznałem za trzy poziomy analizy stosowane w badaniach nad polityką międzynarodową. Znalazłem klucz, który pozwolił mi uporządkować i utrwalić oporną materię przedmiotu.
W trakcie czteromiesięcznego pobytu w Fort Lee w Wirginii dla zabicia czasu przygotowałem konspekt proponowanej rozprawy. Liczył około piętnastu stron i obejmował wszystko, od utopii, przez geopolitykę, po potencjalną eksplozję demograficzną, a wszystko to wpasowane w trójdzielny schemat. Wysłałem konspekt do profesora Foxa i udałem się do niego, gdy byłem na przepustce w północnym New Jersey. Jego zdaniem konspekt mógł być przydatny dla kursu, który mógłbym kiedyś prowadzić. Zasugerował, żebym tymczasem poświęcił jeden dzień na napisanie trzy- lub czterostronicowego konspektu rozprawy. Tak też zrobiłem. Wiele tygodni później, będąc już w Korei, otrzymałem list, z którego wynikało, że stali członkowie wydziału nie rozumieli moich założeń badawczych, ale postanowili pozwolić mi na kontynuowanie pracy nad dysertacją.
Jesienią 1952 roku wróciłem do Nowego Jorku – zbyt późno, by rozpocząć nauczanie, nawet gdyby posada była dostępna. Na szczęście profesor Fox, świeżo upieczony szef Instytutu Studiów nad Wojną i Pokojem, zaproponował mi stanowisko asystenta naukowego w swej jednostce. Połowę czasu miałem poświęcać pracy nad rozprawą, a drugą połowę na korektę pracy historyka Alfreda Vagtsa, której maszynopis, ułożony na biurku w instytucie, miał całe dziewięć cali wysokości. Wiosną 1954 roku ukończyłem rozprawę i prowadzenie rocznego kursu na temat polityki międzynarodowej; do końca lata skróciłem maszynopis Vagtsa do rozmiarów nadających się do publikacji1. Pięć lat później moja rozprawa została opublikowana jako Man, the State, and War: A Theoretical Analysis.
Tak przedstawia się geneza niniejszej książki. Pora na kilka słów na temat jej treści. Na początku sięgnąłem po termin „poziomy analizy”, aby ustalić, gdzie leży domniemana główna przyczyna zdarzeń w polityce międzynarodowej. Żona przekonała mnie do użycia trafniejszego i bardziej eleganckiego określenia „obraz” (image) – trafniejszego, ponieważ myślenie w kategoriach poziomów może skłaniać do łatwego popadania w przekonanie, że wybór poziomu to tylko kwestia gustu i lepszego lub gorszego dopasowania do przedmiotu zainteresowania. „Obraz” jest lepszym terminem także dlatego, że choć dla niektórych problemów polityki międzynarodowej odpowiednie jest myślenie analityczne, to głębsze zrozumienie tej dziedziny wymaga podejścia systemowego, które od razu kieruje uwagę na efekty trzeciego obrazu i pozwala objąć wszystkie trzy „poziomy”.
Słowo „obraz” wskazuje, że w umyśle powstaje jakieś wyobrażenie, że świat postrzegany jest w pewien sposób. „Obraz” jest trafnym określeniem zarówno dlatego, że polityki międzynarodowej nie można zobaczyć bezpośrednio, bez względu na to, jak wnikliwie byśmy się jej przyglądali, jak i dlatego, że stworzenie teorii wymaga właśnie zobrazowania odpowiedniej sfery działań. Określenie „obraz” wskazuje również, że, aby wyjaśnić przebieg zdarzeń w sferze międzynarodowej, trzeba wymazać z pola widzenia pewne elementy i skoncentrować się na tych, którym przypisuje się zasadnicze znaczenie. Odnosząc pierwszy i drugi obraz do trzeciego, postrzegałem ten trzeci jako „strukturę, w ramach której działają państwa” oraz jako „teorię uwarunkowań panujących w samym systemie międzynarodowym”2. Przyczynowe wyjaśnianie zdarzeń w stosunkach międzynarodowych wymaga analizy zarówno indywidualnych właściwości państw, jak i sytuacji, w jakich się znajdują3.
To, co wówczas nazwałem „systemem państw”, później zdefiniowałem bardziej precyzyjnie jako strukturę międzynarodowego systemu politycznego. Ściśle rzecz biorąc, w książce Człowiek, państwo, wojna… nie przedstawiłem teorii polityki międzynarodowej; położyłem jednak podwaliny pod taką teorię. Podjąłem w niej rozważania i zidentyfikowałem problemy, które wciąż należą do podstawowych zagadnień zajmujących decydentów i badaczy polityki. Rozdział IV, najdłuższy w książce, zawiera analizę podstaw i kwestionuje słuszność tego, co niesłusznie nazywa się „teorią demokratycznego pokoju” (jest to teza, względnie rzekomy fakt, ale nie teoria). Przeprowadziłem rozróżnienie pomiędzy liberałami interwencjonistycznymi i nieinterwencjonistycznymi, przestrzegając przy tym przed zagrożeniami związanymi ze skłonnościami tych pierwszych – zagrożeniami często dziś lekceważonymi przez twórców amerykańskiej polityki zagranicznej. Pokój jest wszak najszlachetniejszym celem wojny, a jeśli jedynym niewojowniczym typem państwa mają być demokracje, to można usprawiedliwić sięgnięcie po wszelkie środki dla zdemokratyzowania całego świata. Liberałowie nieinterwencjonistyczni wzdrygają się na samą myśl o metodach, które mogą zostać zastosowane do realizacji wysuniętego przez administrację prezydenta Clintona planu „szerzenia demokracji”. Zasadność tezy o demokratycznym pokoju zakwestionowałem, zestawiając drugi obraz z trzecim i powołując się na autorytet Jana Jakuba Rousseau. Aby wśród państw jakiegokolwiek rodzaju, funkcjonujących w warunkach anarchii, niezawodnie panował pokój, musiałyby one wszystkie być stale i jednakowo idealne.
Amerykanom od dawna towarzyszy przekonanie, że ich kraj promuje na arenie międzynarodowej wartości uniwersalne. Przekonanie to ma dwie konsekwencje. Po pierwsze, gdy Stany Zjednoczone podejmują działania w celu utrzymania równowagi, jak w przypadkach przystąpienia do pierwszej wojny światowej czy przeciwstawienia się Związkowi Radzieckiemu w okresie zimnej wojny, polityka ta nie jest uzasadniana kalkulacjami potęgi politycznej, ale walką o wolność na świecie i wspieraniem sprawy demokracji. Po drugie, Amerykanom trudno uwierzyć, że rozszerzanie przez Stany Zjednoczone ich wpływów i władzy w sferze międzynarodowej może wśród innych państw budzić obawy i sprzeciw. Amerykanie niechętnie przyjmują do wiadomości, że ich obecna potęga, nawet jeżeli towarzyszą jej dobre intencje, jest źródłem niepokoju dla państw żyjących w jej cieniu. Książka Człowiek, państwo, wojna… wyjaśnia, w jaki sposób równoważenie sił w polityce międzynarodowej wynika nie z wrogości ludzi czy państw, ale z warunków, w jakich wszystkie państwa funkcjonują4.
Skłonność państw do równoważenia, podobnie jak inne ich obawy i praktyki, ma źródło w anarchii międzynarodowej. Wojna może wybuchnąć teraz z obawy, że zadowalająca równowaga zmieni się w przyszłości w nierównowagę na niekorzyść danego państwa. To, co obecnie trafnie nazywa się „cieniem przyszłości” i często uważa się za czynnik sprzyjający współpracy między państwami, może być istotną przyczyną wojen, czego doskonałym przykładem jest pierwsza wojna światowa5. Co więcej, okazuje się, że konflikt leży nie tyle w naturze ludzi czy państw, co w naturze aktywności społecznej6. Konflikt jest produktem ubocznym konkurencji i wysiłków na rzecz współpracy. W systemie polegania na sobie, w którym konflikty są nieuniknione, państwa muszą dbać o środki niezbędne do funkcjonowania i samoobrony. Im ostrzejsza konkurencja, tym bardziej państwa dążą do osiągania korzyści względnych, a nie bezwzględnych7.
Odporność książki Człowiek, państwo, wojna… na upływ czasu świadczy o niezmienności polityki międzynarodowej. Ostatnie dziesięciolecia, choć brzemienne w doniosłe wydarzenia, nie naruszyły anarchicznej struktury polityki międzynarodowej, co sprawia, że książka pozostaje aktualna. Zagadnienia o zasadniczym znaczeniu – dominacja polityki równowagi sił, znaczenie czynników identyfikowanych w ramach poszczególnych obrazów, wpływ cienia przyszłości, kwestia korzyści względnych i bezwzględnych – wciąż nurtują badaczy polityki międzynarodowej.
1 A. Vagts, Defense and Diplomacy, New York 1956.
2 Zob. s. 272–273.
3 Zob. s. 205–206.
4 Zob. w szczególności s. 237–264.
5 Zob. rozdział V, w szczególności s. 162 i n.
6 Zob. s. 203.
7 Zob. s. 237, 265.Spis treści
Stephen M. Walt, Przedmowa do wydania jubileuszowego z 2018 roku
Przedmowa do wydania z 2001 roku
Przedmowa do wydania z 1959 roku
Człowiek, państwo, wojna
I. Wprowadzenie
II. Obraz pierwszy. Konflikty międzynarodowe a zachowanie człowieka
Analiza krytyczna
Podsumowanie
III. Pewne implikacje pierwszego obrazu. Nauki behawioralne a ograniczenie stosowania przemocy między państwami
Podsumowanie
IV. Obraz drugi. Konflikty międzynarodowe a wewnętrzna struktura państw
Liberalizm a polityka wewnętrzna
Liberalizm a stosunki międzynarodowe
Trudności w praktyce
Luki w teorii
Podsumowanie
V. Pewne implikacje drugiego obrazu. Międzynarodowy socjalizm a początek pierwszej wojny światowej
Partie socjalistyczne wobec pierwszej wojny światowej
Próba dostosowania teorii do rzeczywistości (Lenin)
Próba dostosowania teorii do rzeczywistości (rewizjoniści)
Podsumowanie
VI. Obraz trzeci. Konflikty międzynarodowe a anarchia międzynarodowa
Jan Jakub Rousseau
Od stanu natury do państwa
Państwo wśród innych państw
Podsumowanie
VII. Pewne implikacje trzeciego obrazu. Przykłady z ekonomii, polityki i historii
Cła krajowe a handel międzynarodowy
Równowaga sił w polityce międzynarodowej
Historyczne odzwierciedlenia trzeciego obrazu
VIII. Zakończenie
Pierwszy i drugi obraz w odniesieniu do trzeciego
Bibliografia
Indeks nazwisk