Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • Empik Go W empik go

Człowiek z parasolem - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
21 września 2022
Ebook
14,99 zł
Audiobook
34,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Człowiek z parasolem - ebook

„Kiedy stracił wiarę w bogów, nie wiedział jeszcze, że świat jest bogatszy od tego, który nakreślili mu starożytni poeci. Byty doskonałe i śmiertelnicy żyją w swoich osobnych światach, a pomiędzy nimi w międzyświecie żyją przeróżne stworzenia i demony. Stał się jednym z nich, poszukując prawdy. Czy wybór był słuszny?"

Trzymająca w napięciu opowieść o księciu międzyświata, który chce wiedzieć więcej. Musi zabijać, by sam przetrwać. Żeruje na śmiertelnikach, którzy są pokarmem, dającym mu siłę. Kto będzie jego następną ofiarą? Młoda dziennikarka Blanka, jej władczy partner Robert? A może ktoś zupełnie inny?

Powieść Wojciecha Ostrowskiego spodoba się wszystkim, którzy uwielbiają wprowadzać elementy fantastyczne do współczesności. Tu świat, w którym żyjemy, nie jest jedyny. Bogowie i demony wkraczają, by walczyć o własne cele.

Kategoria: Science Fiction
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-284-3593-9
Rozmiar pliku: 268 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Książę międzyświata nie był zadowolony, dzisiaj się spóźnił. Może gdyby ona nie była tak dociekliwa, wszystko potoczyłoby się inaczej. Szkoda. Miał na nią ochotę. Czekał tyle lat, aby w decydującym momencie ją stracić. Tak bywa, gdy myśliwych jest dwóch, a zdobycz tylko jedna. Ale jego pobyt tutaj jeszcze się nie skończył. Jest dwoje innych ludzi, o których będzie musiał walczyć. Tym razem jednak pozostanie blisko. Już ich wyczuwa, choć jeszcze go nie przywołali. Teraz musi wygrać, stawka jest zbyt wysoka. Na tym świecie jest tylko jedna istota, która może pokrzyżować jego plany. Musi ich zatem znaleźć jak najszybciej. Nie darowałby sobie, gdyby to ona go ubiegła. Wiedział, że nie będzie długo czekał. Uczucia tych dwojga są zbyt silne, by nie ujawniły się w odpowiednim czasie. Wkrótce ich znajdzie, a wtedy walka będzie wygrana. Ich uczucia są mu tak dobrze znane, tak mu bliskie.

Książę cieszył się, że pozostanie w tym mieście tylko kilka dni. Nie lubił Północy. Była tak różna od bliskiego mu świata. Nagie śródziemnomorskie skały smagane przez fale, słońce, krzewy oliwne, wszystko to przypominało mu czasy, gdy był jeszcze człowiekiem. Jego ludzka natura nigdy nie umrze, zawsze pozostanie w nim wraz ze wspomnieniami dawnego życia. Jego dusza zawsze wspominać będzie wąskie ulice pełne ludzi, krzyczących sprzedawców na rynku i statki wpływające do portu w słonecznym skwarze. Zawsze będzie pamiętał, jak całkiem nagi ćwiczył ze swoimi rówieśnikami, by zdobyć laur nieprzemijającej sławy, jak walczył na wojnie, by pamięć o nim pozostała na zawsze i uczyniła go nieśmiertelnym. Jednak jego laur i sława dawno przeminęły, a on pozostał, by żyć w świecie, który tak zmienił się przez wieki. Pamiętał, jak jego życie uległo przemianie w ową ciepłą noc wypełnioną dźwiękiem cykad. Pamiętał, jak wiele lat później poznał swoją największą miłość, dla której nie zawahał się targnąć na swoje życie. Ten świat już nie istnieje. Farba z posągów i fasad zrujnowanych świątyń dawno odpadła, odsłaniając biały marmur. Jednak skały i morze pozostały. Tam czuł się najlepiej, a pamięć pierwszej miłości tkwiła głęboko w resztkach jego ludzkiej natury.

Wspominał, jak utracił wiarę w bogów. Zawsze podziwiał ich idealne, nagie ciała zaklęte w jaskrawo pomalowane posągi z marmuru. Czytał opowieści o dawnych bohaterach i ich nieśmiertelnej sławie zdobytej w walce. Pewnego dnia jednak pojawił się na jego drodze ten wędrowny poeta. Było to podczas jednej z zamorskich podróży. Poeta rozprawiał o bogach Traków i Etiopczyków.

„– Każdy lud czcił bóstwa stworzone na swój obraz. Gdyby woły umiały rzeźbić, tworzyłyby bogów podobnych do nich – mówił poeta”.

Cały logicznie uporządkowany wszechświat młodego atlety rozpadł się. Wtedy zaczął własne poszukiwania, które uczyniły z niego stworzenie wyjęte spod naturalnego prawa. Te wszystkie wspomnienia tkwiły głęboko w jego głowie. Kiedy stracił wiarę w bogów, nie wiedział jeszcze, że świat jest bogatszy od tego, którzy nakreślili mu starożytni poeci. Byty doskonałe i śmiertelnicy żyją w swoich osobnych światach, a pomiędzy nimi w międzyświecie żyją przeróżne stworzenia i demony. Stał się jednym z nich, poszukując prawdy. Czy wybór był słuszny? Zamknął sobie nim drogę do świata istot idealnych, jednocześnie wyrwał się z kręgu śmiertelników, pozostając gdzieś pomiędzy. Musiał żerować na śmiertelnikach, by podtrzymywać swoje życie. Byli pokarmem dającym mu siłę. Wędrował po świecie niczym wygłodniałe widmo, które musi zabijać, by przetrwać. Wiedział, że będzie tak, dopóki ten Wszechświat nie zginie, a w odrodzonym Wszechświecie znów dokona tego samego wyboru.

Jedno dziś było dla niego jasne – nienawidził ludzi. Byli dla niego tylko podłymi, prymitywnymi stworami. Ich prostacka osobowość budziła w nim obrzydzenie. Te tępe stworzenia potrafiły wyczuć bezbłędnie kłamstwo, aby następnie w nie bezkrytycznie uwierzyć. Gdy był jeszcze człowiekiem, mierziło go to ograniczenie ludzkiego umysłu. Teraz jednak zrozumiał, że dzięki niemu może bawić się tymi obślizgłymi stworzeniami i bezkarnie zabijać, a ich mózgi nie będą nawet w stanie pojąć, co je niszczy. W ich kategoriach myślowych był okrutnym i krwiożerczym demonem, wcieleniem zła. Sam uważał się za istotę wyższą, która wyzwoliła się z ich świata. Nie musiał już walczyć o przetrwanie. Nie musiał rywalizować o miskę nędznej karmy z tymi bezwzględnymi, prymitywnymi stworami. To on był ich panem. Teraz to on manipulował nimi, by zaspokoić swoje najbardziej zdegenerowane żądze. Kochał ten stan. Rozkoszował się świadomością, że te podłe istoty są zupełnie bezsilne w starciu z jego mądrością, na którą składały się wiedza i doświadczenie nabywane przez dwa tysiąclecia.

Teraz ma do wykonania jedno zadanie. Później wróci do swojego domu na nagich skalach śródziemnomorskiego wybrzeża i odda się zaspokajaniu żądz, które podpowie mu jego wybujała wyobraźnia.

* * *

– Udało się! – krzyknęła Blanka, odkładając słuchawkę.

– Co? – zdziwił się Robert.

– Dostałam ten staż w „Wieściach”!

Blanka nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Po dwóch latach starań udało się jej wreszcie zdobyć pracę w zawodzie. Właściwie była to jej pierwsza praca po studiach. Jeszcze przed magisterką poznała Roberta i zamieszkała u niego. Chłopak pracował jako radca prawny w dużej międzynarodowej korporacji, nie było więc pośpiechu w szukaniu zajęcia. Zresztą większość wysłanych przez nią aplikacji pozostała bez odpowiedzi, a w pozostałych kilku przypadkach nikt nie zadzwonił po rozmowie kwalifikacyjnej. Raz tylko odpowiedziała jakaś firma. Zaproponowano Blance, że przez pięć dni będzie się szkolić, wykonując pracę przypisaną do jej stanowiska. Potem miała zapaść decyzja o zatrudnieniu. Przez pięć dni pracowała więc w ramach rzekomego szkolenia, a po tym okresie pracodawca oznajmił, że się nie nadaje. Później prasa nagłośniła proceder wykorzystywania w ten sposób kandydatów do pracy. Firma zamieszczała ogłoszenia, zgłaszali się kandydaci, którym proponowano szkolenie. Potem po tygodniu pracy za darmo zastępowano ich kolejnymi naiwniakami. Blanka zaczęła już wątpić w siebie, aż tu nagle odpowiedź, rozmowa i propozycja stażu.

Robert jednak nie wyglądał na zadowolonego.

– Przecież to szmatławiec – powiedział. – Oni piszą tylko o gwałconych kobietach, chorych dzieciach i wypadkach TIR-ów.

– Sam mi mówiłeś – protestowała Blanka – że powinnam wreszcie znaleźć jakieś zajęcie.

– No tak. Myślałem jednak o czymś ambitniejszym.

– To na początek – Blanka mimowolnie zaczęła się tłumaczyć. – Zdobędę praktykę i poszukam czegoś lepszego.

– Wydaje mi się, że to głupi pomysł – Robert nie dawał się przekonać. – Ile tam zarobisz? Na waciki ci ledwie starczy.

– Przez dwa lata czekałam na okazję. Nie mogę jej zmarnować.

– Też mi okazja. Będę facetem kobiety piszącej do brukowca.

– Oczywiście. Trzeba było związać się z noblistką. Prosiłam cię tyle razy, żebyś pomógł mi napisać CV, ale ty nigdy nie miałeś czasu.

– Nie miałem.

– Bo co? Bo siedziałeś w internecie? Tak?

– Przychodzę do domu po dziesięciu godzinach w korporacji! – krzyknął zirytowany Robert – i mam się jeszcze zajmować tobą?

– Fajnie. Nie chcesz mieć dzieci, nie chcesz, żebym poszła do pracy. Mam dość siedzenia całymi dniami w domu i czekania, aż przyjdziesz i włączysz sobie laptop, żeby tkwić przy nim cały wieczór.

– Oczywiście, dzieci. Nie mamy warunków. A praca w „Wieściach” jest dobra dla idiotek.

– Daj mi spokój – Blanka nie mogła już znieść tego gadania.

– Lepiej zaszalejmy – Robert włożył jej rękę w spodnie.

– Nie teraz. Głowa mnie boli.

– No jasne. Albo ból głowy, albo sraka. Zawsze jakaś wymówka.

– Jesteś chamem! – krzyknęła Blanka. – Nie wiem, dlaczego z tobą jeszcze mieszkam.

– Jasne! – krzyknął jeszcze bardziej zirytowany Robert. – Wyprowadź się! Wynajmij sobie mieszkanie i się wynieś!

– Pewnie, że się wyprowadzę!

– No. Jak cię za miesiąc nie wyleją – Robert wybuchnął śmiechem i wyszedł z pokoju.

Blanka włączyła telewizor, by się uspokoić. W wiadomościach mówili akurat o głośnym ostatnio morderstwie.

„Mężczyźnie – usłyszała Blanka – zatrzymanemu dziś przez policję najprawdopodobniej postawiony zostanie zarzut morderstwa. Przypomnijmy, w sobotę w Parku Skaryszewskim w Warszawie znaleziono zmasakrowane zwłoki kobiety. Ofiara została ugodzona nożem kilkanaście razy, była też bita tępym narzędziem. Zatrzymany mężczyzna, Dariusz K., to dawny chłopak ofiary. Morderstwo było najprawdopodobniej zemstą za odtrąconą miłość. Jak ustaliła policja, mężczyzna w ciągu ostatnich kilku tygodni wielokrotnie nachodził ofiarę w jej pracy. Dochodziło między nimi do kłótni. Prawdopodobnie po jednej z nich postanowił zabić kobietę, gdy wracała do domu. Dariusz K. jest synem szefa jednego z gangów, który terroryzował stolicę w latach dziewięćdziesiątych. Ojciec odsiaduje teraz wyrok”.

Blanka wyłączyła telewizor. Pozostałą część dnia spędziła z Robertem tak jak w ostatnich miesiącach większość ich wspólnych chwil, każde przy swoim laptopie. W głowie dziewczyny zaczęły kłębić się myśli. Przypomniała sobie, jak mówiono jej, że powinna znaleźć mężczyznę, który jest czuły i delikatny. Robert miał być takim idealnym facetem. Jednak jego delikatność okazała się pozą, za którą skrywał zahamowania. Blanka zdała już sobie sprawę, że Robert wyładowuje na niej swoje frustracje. To, co uważała za przejaw delikatności, było tak naprawdę wyrazem lęku. Robert nie był wcale czuły, on był po prostu stłamszony przez życie. Jego strach przed konfrontacją z innymi ludźmi stał się z czasem filozofią życia, w której każdy konflikt postrzegany był jako czyn naganny. To unikanie konfrontacji było tylko wyrazem tchórzostwa, a napięcia związane z nim odreagowywał agresją wobec najbliższych. Blanka – jako osoba najbliższa – została z czasem główną ofiarą jego frustracji. Tchórzostwo wobec innych rekompensował sobie agresywnością wobec niej. Pomyślała, że musi od niego uciec i nie przypuszczała nawet, jak pierwszy dzień w pracy radykalnie odmieni jej życie.

Przyszła stażystka poszła spać. Kiedy leżała w łóżku, nagle wyobraziła sobie tę zamordowaną kobietę w parku. Dreszcz przeniknął jej ciało. W jednej chwili zabójstwo, o którym mówiono w telewizji, zaczęło porażać ją swym realizmem. W głowie pojawił się obraz jej samej mordowanej przez psychopatycznego zabójcę. Wrażenie to było tak silne i realistyczne, jakby było jej własnym wspomnieniem. Zdawało jej się, że czuje na sobie ciosy napastnika. Widziała twarz pełną nienawiści, należącą do kogoś jej znanego, w głowie tej osoby był jednak jakby ktoś inny, ktoś kogo jedynym celem było zabicie Blanki. „Czyżby umysły ludzi łączyła jakaś więź? – pytała sama siebie. – A może to są moje wspomnienia? Dlaczego to wszystko jest tak realne? Nigdy przecież nie przeżyłam podobnego ataku”. Wspomnienie jednak stawało się coraz bardziej natrętne. Ciągle widziała znajomą twarz człowieka wbijającego jej nóż w pierś. Nie pamiętała szczegółów, ale tylko strach, zaskoczenie i następujący po nich żal jak po odejściu od nieokreślonej ukochanej osoby. Ta śmierć stanowiła tragiczne zakończenie jakiejś wielkiej miłości, jednak żadne szczegóły nie gościły w jej głowie, a tylko pamięć doznanych uczuć. Całe przeżycie wywołało u Blanki jakąś nieokreśloną fascynację. Chciała dowiedzieć się więcej o tym, co ją właśnie spotkało. Ciekawość narastała w niej z każdą chwilą. Teraz oddałaby duszę, by dowiedzieć się, skąd wziął się w jej umyśle tak realistyczny obraz. Czuła, że odpowiedź może odmienić jej los.

W tej samej chwili w innym miejscu młody i ambitny makler giełdowy topił swoje smutki w alkoholu, patrząc bezmyślnie w telewizor. Jeszcze tydzień temu jego życie wydawało mu się bajkowym spełnieniem marzeń. Teraz postrzegał je niemal jak koszmar. Czuł, że nie ma siły, by stawić czoła okolicznościom, w jakich się znalazł. Przez ostatnie dni próbował z całych sił odsunąć od siebie przerażającą myśl, która mogła zniszczyć jego świat. Dziś jednak uświadomiono mu z całą brutalnością, że jego najgorsze obawy są uzasadnione.

Nagle jego umysł zaczęła wypełniać niewyobrażalna wściekłość. Ze zdziwieniem stwierdził, że stan ten sprawia mu przyjemność. Znikają wszystkie bariery i ogarnia go niepohamowana żądza zemsty. Wiedział już, kto jest sprawcą jego cierpień. Jeszcze przed kilkoma minutami odpowiedź tę uznałby zapewne za najbardziej absurdalną z możliwych. Teraz jednak fakty same układały się w logiczną całość. Nic nie powstrzyma go już przed zemstą.

Na drugi dzień już od rana Robert chodził mocno podirytowany.

– Znowu majonez. – wymamrotał, gdy Blanka przyniosła mu kanapki.

– Pytałam, co chcesz na śniadanie i powiedziałeś, że cokolwiek.

– Ale ile można jeść takie same kanapki? Nie masz nic innego do kanapek?

– Podwieziesz mnie do pracy? – spytała Blanka.

– Gdzie?

– No. Do pracy. Dzisiaj jest mój pierwszy dzień.

– Zwariowałaś! – wrzasnął Robert – Przecież to w drugą stronę. Nie będę jechał w korkach przez całą Warszawę.

– To jak dojadę?

– Masz tramwaj.

Pierwszy dzień pracy Blanka zaczęła się od spotkania z sekretarzem redakcji. W jego gabinecie siedziała jeszcze kobieta, nieco po trzydziestce, elegancka, wyglądała na energiczną i inteligentną. Jola, jak ją przedstawił sekretarz, od kilku lat pracowała w „Wieściach”.

– Dobrze – powiedział, patrząc na Blankę. – Będzie pani u nas na rocznym stażu finansowanym przez urząd pracy. Potem zatrudnimy panią na pół roku, zgodnie z umową z urzędem.

– A co dalej? – zdziwiła się Blanka.

– No jeśli pani teksty przyczynią się w znaczący sposób do wzrostu sprzedaży, to pomyślimy o zatrudnieniu na stałe. Na pewno zdobędzie pani u nas doświadczenie zawodowe i wyszlifuje warsztat, co pomoże w dalszej karierze. Na początek Jola pokaże pani co i jak. Chciałbym, żebyście przez jakiś czas pracowały razem. Zobaczy pani, jak wygląda praca w naszej redakcji. Dzisiaj pojedziecie do antykwariatu, gdzie pracowała ta zamordowana kobieta z Parku Skaryszewskiego. Życzę powodzenia. Gdyby miała pani jakieś problemy albo pomysły, proszą śmiało do mnie.

– Jak masz na imię? – spytała starsza stażem dziennikarka, gdy siedziały już w samochodzie.

– Blanka.

– Ja jestem Jola. Bądźmy po imieniu. Tak się łatwiej dogadać. Gdzie pracowałeś wcześniej?

– Nigdzie. Skończyłam dziennikarstwo i od tamtej pory szukałam pracy.

– Szybko się nauczysz. Trzeba mieć tylko dobry bajer.

– Z kim będziemy rozmawiać? – spytała Blanka.

– Z pracownikami antykwariatu. Zobaczymy, czy powiedzą coś ciekawego.

– A jeśli nie?

– Coś się wymyśli.

– Lubisz tę pracę? – spytała Blanka po dłuższej chwili milczenia.

– Nienawidzę. Ale daje pieniądze. Na studiach myślałam, że będę pisać ambitne teksty. Przyjechałam z Częstochowy w nadziei na jakiś rozwój. Pracowałam nawet dla takiego czasopisma z ambicjami, ale zbankrutowało. Wiesz? „Ludzie nie są tacy głupi, na jakich wyglądają, ludzie są jeszcze głupsi”, jak mawiał jeden nasz kolega, więc potrzebują odpowiedniej papki do czytania i na tym się najwięcej zarabia.

Antykwariat, do którego trafiły dziennikarki, zajmował lokal w centrum Warszawy. Przybytek wiedzy mógł poszczycić się imponującą kolekcją książek. Wiekowe wydawnictwa stały na półkach obok publikacji sprzed kilku lat. Za ladą siedziała wpatrzona w telefon sprzedawczyni, młoda, atrakcyjna dziewczyna.

– Jesteśmy z redakcji „Wieści” – powiedziała Jola. – Czy możemy porozmawiać?

– Szefa nie ma – odpowiedziała sprzedawczyni, podnosząc głowę znad komórki.

– Możemy porozmawiać z panią – dziennikarka nie dawała za wygraną. – Zrobi się pani kilka fotek.

– O rany! Będę w gazecie? – zawołała podniecona dziewczyna.

– Oczywiście, jeśli wyrazi pani zgodę. Wie pani, RODO – wyjaśniła Jola.

– Dobra. Co chciałaby pani wiedzieć?

– Interesuje nas pani koleżanka.

– Małgośka? Co za tragedia! Taka świetna dziewczyna.

– Jaka ona była?

– Spokojna – powiedziała sprzedawczyni po chwili namysłu. – Dużo czytała, głównie starsze książki. Bo wie pani, tu mamy dużo takich staroci. Szef mówi, że pewnie słoiki kupują, żeby postawić na półce i mówić, że to po przodkach.

– A pani czyta starocie?

– Ja tam wolę nowości. Wie pani, takie romanse ze scenkami. Ale Gośka miała jakąś obsesję, szczególnie ostatnio. Szperała tu bez przerwy po półkach. Aż się szef wściekał, bo brała książki na noc do domu, a to czasem drogie egzemplarze. Miał ją zwolnić.

– Aż tak lubiła stare książki?

– Pod koniec to już było istne wariactwo. Dostała nawet jakiejś infekcji, bo wie pani, ludzie to zbierają po śmietnikach i piwnicach. Później to czytała w rękawiczkach. Ale to były jakieś dziwaczne książki. Wie pani, duchy, wampiry i inne takie.

– A ten jej przyjaciel?

– Darek? Przychodził tu często. Rozmawiali o książkach. On też lubił takie starocie.

– Przecież to syn gangstera.

– Wie pani! W każdej rodzinie się taki znajdzie – wyjaśniła sprzedawczyni z ironicznym uśmiechem na ustach. – Straszna tragedia – dodała po chwili. – Tak zginąć we własne urodziny.

– Miała tego dnia urodziny? – spytała podniecona Jola, węsząc sensację.

– Tak. Skończyła właśnie dwadzieścia sześć lat.

„Matko – pomyślała Blanka – ona był w moim wieku”. W środę za tydzień również ona będzie obchodzić dwudzieste szóste urodziny.

– Od dawna byli parą? – spytała prowadząca wywiad dziennikarka.

– Parą? – sprzedawczyni zaczęła się śmiać. – Przecież to pedał. Ojciec się go wyrzekł, jak się dowiedział.

– Skąd pani wie?

– Wszyscy to wiedzą.

– A pani koleżanka?

– Sama mi mówiła. Mówiła, że przy nim się czuje bezpiecznie.

– Bezpiecznie?

– Wie pani, jak ktoś nie ma powodzenia, to w końcu zaczyna sobie wmawiać, że seks może go ugryźć.

– A czy dochodziło między nimi do kłótni?

– Tak. Przez ostatnie kilka dni o coś tam się sprzeczali.

– Wie pani, o co szło?

– Nie wiem. Wychodzili zawsze na podwórko za zapleczem. Raz tylko wyszłam na przerwę i on wtedy mówił, że w ciągu roku ginie w Polsce bez wieści kilkaset osób. Ale jak mnie zobaczyli, skończyli rozmowę. Coś chcieli ukryć.

– Co mówił?

– Że co roku ginie w Polsce bez wieści kilkaset osób.

– Myśli pani, że jej groził?

– Nie. To raczej brzmiało jak – dziewczyna zamyśliła się na chwilę – jakieś odkrycie.

– Mówiła pani o konflikcie z ojcem – Jola zmieniła temat. Najwyraźniej informacja o zaginionych nie była dla niej wystarczająco sensacyjna. – Czy wie pani coś więcej na ten temat? – spytała.

– Nie wiem. Jego brat coś pewnie wie. On tu przychodził kilka razy. Nawet się do mnie dostawiał, ale jakoś nie wyszło.

– A do Gośki też się dostawiał?

– No co pani! Do takiego mola w okularach jak denka od słoików?

– Gdzie go można znaleźć?

– Zostawił mi wizytówkę – sprzedawczyni zaczęła szukać w portfelu. – O, jest. Proszę zobaczyć. Jego wizytówka. Zostawił mi kiedyś. Ma taką wypasioną knajpę niedaleko, przy Mokotowskiej. Przyjeżdżał tu czasem na motorze.

– Dziękuję. Bardzo nam pani pomogła – powiedziała dziennikarka.

– A będę w gazecie?

– Oczywiście. Zaraz zrobię pani zdjęcie – powiedziała Jola, włączając aparat.

Blanka wyszła pierwsza z antykwariatu. Dziewczyna zauważyła motocyklistę ubranego na czarno, w czarnym kasku. Siedział na motorze dokładnie przed wejściem. Zaciemniona szybka całkiem skrywała jego twarz. Mimo to młoda kobieta miała wrażenie, że motocyklista wpatruje się w nią intensywnie. Gdy za chwilę z antykwariatu wyszła również Jola, szybko odjechał.

Dziennikarki postanowiły pieszo pójść do restauracji, żeby nie tracić czasu na szukanie znów miejsca do parkowania. Jak się okazało, znajdowała się zaledwie kilkadziesiąt metrów od antykwariatu.

– Duchy, wampiry, znikający ludzie – mówiła po drodze Jola. – Najwyraźniej ta Gośka miała jakieś problemy z głową. Hm... Ludzie z problemami często przyjaźnią się ze sobą.

– Myślisz, że oboje byli nienormalni? – zdziwiła się Blanka.

– Dla mnie to ona miała jakieś problemy i dlatego przyjaźniła się z nim, a on też musiał być zdrowo walnięty. Może wyczytał coś w tych książkach i ją wykończył, bo sobie coś ubzdurał. Wiedza czasem szkodzi.

– Zawsze myślałam, że wiedza czyni człowieka szczęśliwym i użytecznym dla społeczeństwa – zdziwiła się Blanka.

– Czyni go szczęśliwym idiotą, dopóki nie okaże się, że musi zapłacić rachunki za światło – wyjaśniła Jola. – Sama kiedyś chciałam zgłębiać wiedzę o świecie. Po to poszłam na studia. Ale życie szybko nauczyło mnie, że najważniejsza jest walka o przetrwanie. Jeśli tego nie wiesz, skończysz w przytulisku dla bezdomnych. Po co komu wiedza, z której nie ma kasy?

To stwierdzenie starszej koleżanki po fachu Blanka odczuła niemal jak ból fizyczny. Całe życie myślała, że najważniejsze jest poszukiwanie jakiejś bliżej nieokreślonej prawdy, która znajduje się w zasięgu ręki. Na studiach zawsze denerwowały ją przedmioty, na których zamiast poznawać prawdę o świecie, musiała uczyć się kilkunastu definicji jednego pojęcia lub nieskończonej liczby teorii, które niczego nie wyjaśniały.

– Ale dziennikarz powinien dążyć do prawdy? – zapytała naiwnie.

– Dziennikarz powinien przede wszystkim dbać o sprzedaż swojej gazety – wyjaśniła Jola. – Inaczej zdechnie z głodu. Wiedzą to dobrze jego szefowie i nie dopuszczą do jakichkolwiek bezsensownych dywagacji.

Kobiety dotarły pod wskazany adres.

– Dzień dobry – powiedziała Jola, wchodząc do lokalu, który o tej porze był jeszcze całkiem pusty. – Jesteśmy z redakcji „Wieści”. Szukamy właściciela. Czy możemy z nim porozmawiać?

– Panie Szymku, ktoś do pana! – Krzyknęła atrakcyjna kelnerka w stronę zaplecza.

Po chwili wyszedł stamtąd wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w modnej fryzurze, czarnych spodniach i czarnym podkoszulku bez nadruków.

– Słucham – powiedział oschle Szymon.

– Nazywam się Jolanta Niemirska, pracuję dla redakcji „Wieści” – przedstawiła się dziennikarka.

– Gówno mnie obchodzi wasza redakcja! – krzyknął mężczyzna. – Już i tak skazaliście go za zabójstwo, więc wypierdalać mi stąd!

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: