Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • nowość
  • promocja

Czterech. Błoński, Flaszen, Kijowski, Puzyna - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
3 grudnia 2025
3816 pkt
punktów Virtualo

Czterech. Błoński, Flaszen, Kijowski, Puzyna - ebook

Błoński – Flaszen – Kijowski – Puzyna

Wielka czwórka, która na zawsze odmieniła oblicze polskiej krytyki.

Esej o najwybitniejszych uczniach Kazimierza Wyki, którzy na jego seminarium wypracowali własny, niepodrabialny model lektury, stając się filarami tzw. krakowskiej szkoły krytyki literackiej.

Portret „szkoły krytyki” to rodzaj biografii poczwórnej, w której ważniejsze od samych naukowych osiągnięć głównych bohaterów stają się kulisy ich życia i warunki, w jakich tworzyli swoje dzieła i formowali krytyczne postulaty.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Esej
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-08-08708-4
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

+--------------------------------------+--------------------------------------+
| | |
| | |
| I | _KLINY_. |
| | PIERWSZA |
| | ODSŁONA |
+--------------------------------------+--------------------------------------+

.

W roku 2009 w „Tygodniku Powszechnym” ukazuje się tekst Ludwika Flaszena _Kliny_. Flaszen był długowieczny – odszedł w roku 2020 na początku pandemii, miał dziewięćdziesiąt lat.

Opisując we wspomnieniu dom Jana Błońskiego, jest zatem ostatnim dysponentem pamięci o pakcie, który został zawarty przed półwieczem i trwał przez cały ten czas.

„Na roku AD 1948 było nas czterech – którzy zapisali się w annałach – czy raczej już dzisiaj w archiwach – literatury tamtych czasów...” – notuje. Są rocznikiem trzydziestym, Flaszen o rok starszy od Błońskiego. Co Flaszen, szkicując portret przyjaciela, wybiera z jego biografii?

„Dla debiutantów były to czasy łatwe – i niebywale trudne” – powiada. Łatwe, ze względu na sprzyjające warunki debiutu. Profesor redaguje pismo, którego łamy są jeszcze otwarte, bezpartyjne. Debiutanci chcą jak najszybciej drukować. Zaczynają się już przygotowywać do roli buntowników.

Mam w oczach ów moment przed 60 laty, gdy do sali wykładowej (...) wkroczyło dwóch osobników o powierzchowności dość oryginalnej. Jeden niski, jakby przedziwnie koślawy, z trójkątną twarzą o ostrym nosie, (...) poruszający się z wyraźnie wypracowanym wdziękiem. Był to Ket Puzyna. Drugi, młodzieniec bardzo wysoki, chłystkowaty, o głowie i twarzy oseska (...). Poruszał się w sposób nieskoordynowany, z wyraźnym zamiarem zdominowania przestrzeni. Tchnął aurą wyniosłości: jakby znalazł się w miejscu niedostatecznie dlań wysokim, godnym. Był to Jan Błoński. Z Puzyną: stanowili niby parę cyrkowych clownów. Może dlatego moment pierwszego ich widzenia pamiętam tak jasno?

Zaprzyjaźniliśmy się niebawem. Dołączył do nas Andrzej Kijowski. Wśród zacnej polonistycznej braci szukaliśmy interesujących rozmówców... (...) na zasadzie intelektualnego magnetyzmu – a każdy z nas był inny – znaleźliśmy się i dobrali¹.

Błoński – pisze dalej Flaszen:

w istocie miał się za lepszego od nas, nie mówiąc o mnie, z moim rosyjskim, nauczonym na zesłaniu w sowietach: ja go Puszkinem, Lermontowem, on mnie zwycięsko Mallarmém i Valérym. Mistrzami nowoczesności.

Jakie były tego konsekwencje? Błoński zajął się Proustem i bieżącą literaturą francuską (ale też krytyką, po Barthes’a), Flaszen był pierwszym tłumaczem Bachtina na język polski. Jako człowiek teatru wyreżyserował w Krakowie Dostojewskiego – bez sukcesu.

Jako studenci (trzej) wygłosili na zjeździe młodych polonistów referaty: Flaszen o Schulzu, Puzyna o Witkacym, Błoński o Gombrowiczu. „Pamiętam, w referacie Janka o mistrzu Witoldzie uderzyło mnie słowo «pepiniera». Do dziś zachowuję je w moim sekretnym dykcjonarzu”. Słownik Doroszewskiego podaje następujące znaczenia: dosłowne to szkółka roślin albo drzew; przenośne: środowisko sprzyjające kultywowaniu związków osobistych (bądź przyjacielskich).

Funkcjonując zatem we własnym, niezmiennym klimacie pepiniery, czterech początkujących krytyków czuło się w nim na tyle komfortowo i zrozumiale, że, mieszkając przecież osobno, nie wiążąc się profesją akademicką (z wyjątkiem Błońskiego), odczuwali ten klimat jako język porozumienia, niepotrzebujący dodatkowych wyjaśnień.

Józef Błoński, ojciec Jana, jest więc również nieświadomym wówczas mieszkańcem Atlantydy, bo tak, po latach, Jan nazwie zbiór tekstów Miłosza, które wówczas się piszą. Ojciec jednak nie widzi siebie tylko w Warszawie. Nauczyciel i wojskowy, przywiązany do swoich dwóch profesji, student Uniwersytetu Jagiellońskiego, pochodzi ze Złoczowa i tamte właśnie strony są geograficznym początkiem jego życiorysu.

------------------------------------------------------------------------

ZAPRASZAMY DO ZAKUPU PEŁNEJ WERSJI KSIĄŻKI

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij