Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Cztery dni - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
13 lutego 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Cztery dni - ebook

Opowiadanie z cyklu #ebooknawalentynki

Julia nie sądziła, że w trakcie krótkich ferii zimowych w jej życiu nastąpi rewolucja. Los sprawił, że musiała zastąpić swoją chorą mamę w jej pracy. Przy obowiązkach, o których nic nie wiedziała. W miejscu, do którego wstęp mieli nieliczni. Wśród ludzi, którzy stanowili zagadkę.

Już pierwsze chwile w nowej pracy okazują się znamienne. Julia podsłuchuje rozmowę Aleksa ze swoim pracownikiem i wchodzi w posiadanie informacji, które mogą zagrozić interesom szefa oraz jej życiu. Aby mieć pewność, że kobieta nie piśnie ani słowa, Aleks decyduje się zatrzymać ją przy sobie na cztery dni.

Czy dziewięćdziesiąt sześć godzin, które Julia musi spędzić w towarzystwie Aleksa, to wystarczający czas, by całkowicie zmienić czyjeś życie?

Julia odkrywa, że Aleks to bardzo intrygujący mężczyzna. Na czym polega jego magnetyzm? Skąd bierze się szacunek, którym darzą go pracownicy? Czy plotki o mrocznych i niebezpiecznych interesach są prawdą? Ta wiedza i podjęte decyzje mogą doprowadzić do upadku ich obojga.

Czy w świecie Bestii, do którego wkracza niewinna kobieta, istnieją jakiekolwiek reguły?

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67520-26-3
Rozmiar pliku: 944 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wołomin, Polska

ALEKS

Dyskretne pukanie do drzwi oderwało moją uwagę od ekranu komputera. Potarłem zmęczone oczy i przeniosłem wzrok w tamtym kierunku.

– Wejść – powiedziałem.

Wysoki, postawny mężczyzna pojawił się w progu.

– Szefie… – Zerknął na mnie pytająco.

– Co jest?

– Mamy coś. – Już na pierwszy rzut oka widziałem, że Klucha był czymś bardzo podniecony.

– Mów – nakazałem. Rozpostarłem się wygodnie w fotelu i przyjrzałem uważnie swojemu rozmówcy. Wielkolud jednym susem pokonał odległość dzielącą go od biurka, za którym zasiadałem.

– Chłopaki dostały cynk o ogromnym transporcie, który będzie miał miejsce za kilka dni.

– Co to za transport? – Facet w tym momencie zaskarbił sobie całą moją uwagę.

– Elektronika. – Klucha wyszczerzył swoje żółte zęby.

– To pewne info?

– Jak w banku, Gibal. – Wielkolud uderzył się w pierś. Pokiwałem głową.

– Powiedz Kojotowi, Pako i Łysemu, żeby to wzięli.

– Jasne, szefie.

– Tylko nie spierdolcie tego jak ostatnio – pouczyłem go.

– Na nas może szefu liczyć. – Klucha opuścił mój gabinet z uśmiechem na swoim paskudnym pysku.

Wstałem z fotela, dając swoim kościom czas, aby się rozprostowały. Podszedłem do okna i wyjrzałem przez nie na ogród. Posiadłość była ogromna. Nie tyle sam dom, co ziemia, która do niego przylegała. Moja ziemia. Bycie gangsterem miało swoje plusy. Minusy także, ale sam wybrałem taką drogę.

Kiedy byłem małym chłopcem i dorastałem w Wołominie, kilka razy widziałem członków mafii. Mieli zawsze drogie fury i garnitury szyte na miarę. Każda laska wodziła za nimi wzrokiem. Żaden im nie podskoczył. Niby nikt nie wiedział, a jednak wszyscy mieli świadomość tego, kim byli.

Wtedy, jako mały gówniarz, poprzysiągłem sobie, że zostanę jednym z nich. Dzisiaj, trzydzieści lat później, osiągnąłem swój cel. Nie tylko dołączyłem do szeregów ludzi z Wołomina, ale także, stopniowo zdobywając zaufanie członków, piąłem się coraz wyżej. Aż dotarłem do miejsca, w którym znajduję się teraz. Na samym pierdolonym szczycie.

Moja obecna pozycja wymagała wyjątkowego skupienia. Musiałem mieć na oku każdego pracownika, każdą sytuację na mieście oraz kontrolować wiele innych spraw. Oczywiście osoby zatrudnione do pomocy przy posiadłości również zostały przeze mnie gruntownie sprawdzone. Nie mogłem ryzykować. Moje układy z policją i politykami nie raz przyprawiały mnie o ból głowy.

Moje stanowisko nie było zagrożone, a sytuacja całej organizacji bardzo dobra, ale właśnie nadarzyła się okazja, by umocnić naszą pozycję wśród konkurencji. Transport, o którym dowiedzieli się moi ludzie, miał nam w tym pomóc. Wiadomo, trzymaliśmy wszystkich leszczy w garści, ale Pruszków ciągle deptał nam po piętach. A to niesamowicie mnie wkurwiało.

Wyszedłem z gabinetu, zbierając po drodze kurtkę z wieszaka, i skierowałem swoje kroki do ogrodu. Potrzebowałem świeżego powietrza. Szedłem ścieżką, żwir chrzęścił pod moimi butami, a ja pogrążyłem się w myślach.

Minąłem kobietę po pięćdziesiątce, która była dobrym duchem tego miejsca. Pracowała tu od dawna, właściwie była tu jeszcze przede mną. Kiedy zająłem miejsce mojego poprzednika, nie pozwoliłem jej odejść. Dbała o czystość, zarządzała resztą personelu, no i piekła najlepszy na świecie sernik. A to jedyna słabość, której nie potrafiłem zwalczyć.

– Dzień dobry, pani Bożenko. – Uśmiechnąłem się do niej. Twarz kobiety rozjaśniła się na mój widok.

– Aleks, chłopcze! – zaczęła – Coś cię trapi? – dodała zmartwiona.

Zatrzymałem się i popatrzyłem na jej lekko siwe włosy spięte spinką z tyłu głowy, przepełnione ciepłem, błękitne oczy i sylwetkę odzianą w kurtę narzuconą na granatowy fartuch. Była dla mnie niemal jak matka, której nie pamiętałem. Ta prawdziwa zmarła, gdy byłem mały. Zostałem z ojcem alkoholikiem, przez którego w domu się nie przelewało. Przypuszczam, że właśnie stąd mój pociąg do pieniędzy.

– Nie, skądże – skłamałem.

Gosposia zmrużyła oczy, od razu wyczuwając, że mijam się z prawdą. Byłem pod wrażeniem tego, jak dobrze mnie znała. Może nawet zbyt dobrze.

– Upiekę ci ciasto na później. – Mrugnęła do mnie, a ja poczułem, że uśmiecham się mimowolnie. To była jedyna kobieta, na której mi zależało.

– Dziękuję.

Odszedłem, zmierzając w stronę mniejszego budynku, położonego na tyłach posesji. Głowę zaprzątniętą czarnymi myślami mogłem oczyścić tylko w jeden sposób: porządnym treningiem.

Wszedłem do środka i od razu skierowałam się na schody prowadzące do piwnicy. Pomieszczenie może nie było wielkie, ale wystarczyło w nim miejsca, aby pośrodku ustawić ring, a w rogach trochę sprzętu do ćwiczeń. Dwóch moich ludzi właśnie naparzało się na drewnianych deskach.

– Chłopcy! – zawołałem, idąc w ich stronę. Szybko zrzuciłem kurtkę, zdjąłem koszulkę i podszedłem do lin. Mężczyźni przerwali wymianę ciosów i skupili na mnie swoją uwagę. – Kto chce się zabawić?

Pracownicy wymienili spojrzenia. Czyżbym stanowił dla nich takie wyzwanie?

– Ja – zgłosił się Szprycha, wypychając dumnie pierś do przodu. Zajebiście.

Wskoczyłem na ring i stanąłem na wprost przeciwnika. Wyszczerzyłem do chłopaka zęby.

– Nie powstrzymuj się – rzuciłem.

– Dobra, szefie.

Zaczęliśmy krążyć wokół siebie, obserwując się niczym wygłodniałe bestie gotowe do ataku. Czekałem aż Szprycha wykona pierwszy ruch. Chwilę potem wyprowadził cios, ale zrobiłem unik i uderzyłem go pięścią w żebra. Stęknął.

Nikt nam nie sędziował, nie wiem zatem, ile czasu spędziliśmy tańcząc na deskach. Jednak to ja zdecydowałem, że już wystarczy. Poklepałem młodego po plecach z uznaniem. Takiego rywala dziś potrzebowałem. Wyszedłem z budynku poobijany i szczęśliwszy.

W drodze do domu po raz kolejny spotkałem panią Bożenkę. Gosposia dostrzegła moją rozciętą wargę i posmutniała.

– Znowu te głupoty? – spytała, wskazując ruchem głowy budynek, w którym znajdował się ring. Był zakazany dla personelu i poza moimi ludźmi nikt nie mógł tam wchodzić, a mimo tego pani Bożenka doskonale wiedziała, co się tam znajduje. I nie pochwalała tego.

– To mi pomaga.

– Synku, bicie ludzi nie pomaga się zrelaksować.

Uśmiechnąłem się do niej lekko.

– Widocznie pomaga złym ludziom.

– Ty nie jesteś zły, chłopcze. – Miała poważny wyraz twarzy. Ścisnąłem ją za ramię i ruszyłem w swoją stronę. Nie odpowiedziałem, bo nie chciałem wyprowadzać jej z błędu. Wierzyła w to, co chciała, i to mi się podobało. Szanowałem ją za to.

Zrelaksowany mogłem wreszcie się skupić na planach przechwycenia ciężarówki. Trzeba było to dobrze rozegrać, aby uniknąć wpadki. Musiałem poznać dokładną trasę, ilość towaru, miejsce, do którego miał trafić – dosłownie wszystko.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: