Cztery razy miłość - ebook
Cztery razy miłość - ebook
Cztery opowiadania o mężczyznach, którzy nie szukali miłości i długo nie chcieli przyznać, że właśnie ją znaleźli.
Chris uważa, że skoro poświęcił życie osobiste dla pracy, to sam skazał się na samotność. Luke najbardziej ceni święty spokój, dlatego nie marzy o stałym związku, bo kobiety są zbyt… absorbujące. Guy nadal rozpamiętuje tragiczną przeszłość. Dręczą go wyrzuty sumienia, uważa, że nie zasługuje na szczęście. Hank jest zmęczony sławą, unika kobiet, bo w każdej widzi szaloną fankę lub wścibską dziennikarkę.
W życie tych zdeklarowanych samotników wkraczają z rozmachem bardzo wyraziste i uparte kobiety…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-9113-2 |
Rozmiar pliku: | 697 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Tansy Deverell znowu zapadła się pod ziemię. Minął już tydzień, a ona nadal nie dawała znaku życia. Christopher Deverell martwił się za każdym razem, kiedy nie mógł znaleźć swojej siedemdziesięcioletniej matki, ale ty razem nawet agencja detektywistyczna z Houston nie była w stanie jej odnaleźć. Chris właśnie wrócił z wycieczki do Hiszpanii i znalazł swoją rodzinę spanikowaną. Tansy była znana ze swojego awanturniczego trybu życia.
Starszy brat Chrisa, Logan, mieszkał w Houston z żoną Kit i synkiem o imieniu Bryce. Od czasu ślubu Logana Tansy stała się jeszcze bardziej dzika niż wcześniej. Niedawno zdiagnozowano u niej cukrzycę i Chris martwił się, że podczas swoich wojaży zapomni o przestrzeganiu diety.
Pod wpływem impulsu Chris postanowił pojechać do Jacobsville w Teksasie, żeby zobaczyć się ze swoim kuzynem, Emmettem Deverellem. Dawniej nikt nie odwiedzał Emmetta, ale ślub z Melody zmienił go nie do poznania. Tansy mogła zboczyć z trasy, żeby ich odwiedzić. Ale Chrisa spotkało rozczarowanie: Emmett nie widział się z Tansy od miesięcy.
Po wyjściu od Emetta pojechał do miasta i zjadł lunch. Nie podzielał optymizmu Emetta, który zdawał się wcale nie przejmować zniknięciem Tansy. to Logan wiecznie się zamartwiał. Za to Chris poszedł w ślady matki i przez długi czas miał w głowie tylko przygody i romanse. Dopiero wypadek samochodowy zmienił jego spojrzenie na świat. Jego niegdyś przystojną twarz przecinały teraz dwie głębokie szramy, a w jednym oku bezpowrotnie stracił wzrok.
Nie był odrażający. W gładkiej oliwkowej twarzy błyszczały czarne oczy o gęstych brwiach i rzęsach, a po wąskich ustach błąkał się ironiczny uśmiech. Miał szczupłą twarz i muskularne ciało. Odziedziczył po ojcu tyle pieniędzy, że mógł robić, co mu się żywnie podobało. Zainwestował spadek w akcje. Żył komfortowo z odsetek. Jedynym jego zajęciem było projektowanie jachtów z tym samym przyjacielem, z którym żeglował w Hiszpanii.
Obserwował swoje inwestycje jak jastrząb, ale pomnażanie fortuny nie satysfakcjonowało go tak, jak kiedyś. Beztroskie życie kawalera teraz wydawało mu się odstręczające. Czuł się wypalony, a jego życie nagle stało się puste.
W zamyśleniu zabębnił palcami o kubek, ściągając uwagę kelnerki.
– Czy mogę coś jeszcze podać? – zapytała przymilnie.
– Dziękuję, nie trzeba.
Nie zachęcił jej, żeby z nim porozmawiała. Była młoda i ładna, ale przecież mógłby mieć dziesiątki równie ładnych kobiet. Zazdrościł Loganowi jego życia rodzinnego. Może małżeństwo nie było aż takim złym pomysłem? Nigdy jeszcze nie był w poważnej relacji z kobietą. Wszystkie jego związki były przyjemne, lekkie i krótkotrwałe, a teraz czuł, że coś go ominęło. Podróżował sam, jadał sam, sypiał sam. Czuł się staro, zwłaszcza od czasu wypadku.
– Przepraszam, czy nie jesteś przypadkiem Christopherem Deverellem?
Głos był cichy, melodyjny i lekko zachrypnięty. Chris obrócił się, ciekawy twarzy, do której należał. Nie było źle. Jasnoszare oczy, ładna cera, pełne usta.
– Skąd wiesz, kim jestem? – zapytał.
– To moja praca. – Wyjęła długopis i notes. – Pracuję dla „Weatherby News Service”. Próbujemy znaleźć twoją matkę.
– Witaj w klubie.
– Wszystko wskazuje na to, że się ukrywa. Biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację, nie mogę jej winić, ale…
– Najpierw usiądź – rozkazał Chris. – Stoisz po mojej ślepej stronie.
– To znaczy?
Chris obrócił do niej głowę, żeby mogła zobaczyć , co wypadek zrobił z jego niegdyś przystojną twarzą.
– Przepraszam! Nie zauważyłam…
– Większość ludzi nie zauważa, póki mi się nie przyjrzą – odparł z drwiącym uśmiechem.
– A co do twojej matki…
– Po kolei. Kim jesteś?
– Nazywam się Della Larson.
– Masz jakiś pomysł, gdzie może być moja matka?
– Oczywiście. Ostatni raz widziano ją w małym miasteczku pod Londynem, zwanym Back Wallop. – Zerknęła na Chrisa. – To właściwie wioska.
– I co miałaby tam robić?
– No, on tam mieszka – odparła, wyraźnie zaskoczona.
– On, czyli kto?
– Posłuchaj, ona jest twoją matką. Nie wiesz, że miała romans z członkiem parlamentu? Z lordem Cecilem Harveyem. Jest członkiem Izby Lordów i jest spokrewniony z Windsorami. Nie wierzę, że o tym nie wiesz!
– Byłem na wakacjach w Hiszpanii.
– Pisali o tym we wszystkich tabloidach.
– Nie czytam brukowców – oświadczył sztywno.
– Tak podejrzewałam, biorąc pod uwagę, jak często w nich występujesz – zgodziła się uprzejmie. – Byłeś na wszystkich okładkach, kiedy…
– Mówiliśmy o mojej matce – przerwał jej szorstko.
– Przepraszam. Komuś udało się zrobić zdjęcie, jak pani Deverell wychodzi z hotelu w Londynie z lordem Harveyem. Podobno planował rozstać się z żoną i ożenić się z nią.
– Z moją matką?
– Tak, z twoją matką. – Della przyjrzała mu się. – W ogóle nie jesteś do niej podobny. Ona ma niebieskie oczy i bardzo jasną cerę.
– Ja i mój brat wdaliśmy się w naszego ojca. Był Hiszpanem.
– Hiszpanem? Ja mam inne informacje. Powiedziano mi, że twój ojciec był francuskim arystokratą.
– Nasz ojczym był Francuzem – wyjaśnił niechętnie. – Nasz ojciec zmarł, kiedy byłem jeszcze mały. Tansy ponownie wyszła za mąż. Kilka razy.
– Och, rozumiem. Dlaczego nie mówi się o twoim ojcu?
– Był tylko drobnym przedsiębiorcą. Pewnego dnia kupił kilka tanich akcji i umieścił je w depozycie. Długo po jego śmierci odkryto depozyt, a ja i Logan odziedziczyliśmy małą fortunę.
– Jakiej firmy to były akcje?
– Standard Oil.
– Świetne posunięcie!
– Miał szczęście. Nic nie wiedział o inwestowaniu.
– Mówią, że twój brat wie. I ty też.
– Trochę się w to bawię. Dlaczego próbujesz odszukać Tansy?
– Dlaczego mówisz o niej Tansy, a nie „mama”?
– Nie jest na tyle stabilna emocjonalnie, żeby być czyjąkolwiek matką – odparł. – Ja i Logan spędziliśmy większość dzieciństwa na pilnowaniu, żeby nie wpadła w kłopoty, z niewielką pomocą jej pięciu mężów.
– Pięciu? – Della zerknęła na notatki. – Znalazłam tylko czterech.
– Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
– Zmarnowałam okazję, żeby zdobyć naprawdę mocny materiał. Zostanę zwolniona, jeśli nie uda mi się tego naprawić. Mam… zobowiązania. Chcę znaleźć twoją matkę, zanim zrobi to ktokolwiek inny. Chcę, żeby udzieliła mi wywiadu wyłączność.
– To ją poproś.
– Nie mogę jej znaleźć. Opuściła Back Wallop i nikt nie wie, gdzie jest.
– Na mnie nie patrz. Ja też nie mogę jej znaleźć.
– Pewnie nie chce, żeby ją odnaleziono.
– Dziękuję, że to zauważyłaś. Kobieta oskarżana o rozbicie małżeństwa raczej nie pchałaby się z tym do mediów.
– Nie sądzę, żeby to był powód, dla którego się ukrywa. Znam prawdę. Nie udawaj, że nie wiesz, co się dzieje.
– Nie udaję.
– Niech ci będzie. – Włożyła notes do torebki i wstała.
– Tak szybko się poddajesz? – zapytał drwiąco.
– Musze dostać się do Anglii, zanim ktoś mnie uprzedzi. Jeśli uda mi się do niej dotrzeć przed innymi, zrobię wielką karierę.
– Ależ oczywiście, zniszcz komuś życie. Ty i twoi koledzy bardzo sobie cenicie swoje kariery, co?
Della zaczerwieniła się.
– W twoich ustach to brzmi, jakbyśmy byli jakimiś wykolejeńcami.
– Jesteście nimi. Wszyscy.
– My nie tworzymy historii.
– Nie, tylko je rozpowszechniacie, przeinaczacie tak, jak wam każą szefowie. – Chris wstał i spojrzał na nią z góry. Ledwo sięgała mu podbródka. Ona też musiała to zauważyć, bo cofnęła się o krok.
– Przestraszona? – parsknął. – Ostatnimi czasy trudno mnie uznać za zagrożenie.
– Byłbyś zagrożeniem, nawet gdybyś nie miał obu nóg – wymamrotała pod nosem. – Nie jestem odpowiedzialna za to, co robi kilku zdegenerowanych dziennikarzy.
– Niektórzy z twoich kolegów nie mają sumienia ani skrupułów.
– Ja taka nie jestem.
– Owszem, jesteś. Bo niby po co tropisz moją matkę? Tylko dlatego, że trochę zaszalała?
– Dziwne określenie na to, co się stało.
– A co się stało? Romans?
– Christopherze, ciało lorda Harveya zostało znalezione dzisiaj w Tamizie. Twoja matka jest podejrzaną numer jeden. Ojej, naprawdę nie wiedziałeś, prawda?
Chris chwycił ją za ramię, rzucił na blat kilka banknotów i pociągnął ją do drzwi.
– Twoje zamówienie tyle nie kosztowało… – wyjąkała.
– Wiem, jak mało zarabiają kelnerki.
– Możesz mnie puścić?
– Nie ma takiej opcji. Nie pozwolę, żebyś oczerniła moją matkę. Nie wypuszczę cię, póki nie dowiem się, co się dzieje.
– To porwanie. To niezgodne z prawem!
– Wielkie mi rzeczy – mruknął Chris. – Chodź.
Wsadził ją do swojego lincolna i usiadł obok niej, szybko naciskając blokadę drzwi.
– Zapnij pas – polecił spokojnie.
– Jeździsz jak wariat! – krzyknęła.
– Tak, już mi to mówiono. Wypuszczę, jak tylko dojedziemy na lotnisko.
– Lotnisko?
– Lecimy do Londynu. Pomożesz mi znaleźć Tansy.
– Och, czyżby? A co ja z tego będę miała?
– Artykuł na pierwszą stronę.
– Oszalałeś! Nie mogę wyjechać z kraju. Nie w ten sposób. Już mówiłam, że mam zobowiązania.
– Ja też mam zobowiązania. Poczekają, aż wrócisz.
Chris podniósł słuchawkę telefonu i podał jej.
– Zadzwoń i wszystko ustal.
Della wahała się, ale tylko przez chwilę. Kiedy już będzie miała swój artykuł, opublikuje go, a ten człowiek nie zdoła jej powstrzymać. Gdyby z nim nie pojechała, mógłby znaleźć jakiś sposób, żeby uniemożliwić jej odnalezienie jego matki.
Wstukała numer i przyłożyła telefon do ucha.
– Halo?
Della uśmiechnęła się do słuchawki.
– Cześć – powiedziała. – Chciałam ci tylko powiedzieć, że nie będzie mnie przez dzień czy dwa. Wynagrodzę ci to, kiedy wrócę do domu.
– Gonisz tę szaloną staruszkę, co? – W słuchawce rozległ się śmiech. – Jesteś tak samo narwana, jak ja w twoim wieku.
– Nie aż tak – odparła. – Ty chodziłeś na piwo z chłopakami z Dywizjonu Lafayette’a i SAS.
– Lizuska!
– Gdybyś mnie potrzebował…
Ze strzępków rozmowy Chris już zdążył domyślić się, z kim rozmawiała.
– Daj dziadkowi ten numer – powiedział, nie odrywając wzroku od drogi. – To numer do hotelu w Londynie.
Della przekazała informację.
– Twój przyjaciel brzmi młodo – powiedział ze śmiechem starszy mężczyzna. – Jest młody?
– Tak – odparła ostrożnie. – Pilnuj, żeby się nie wychłodzić. Nie przejmuj się rachunkami za ogrzewanie. Dobrze?
– Dobrze. A teraz przestań się mną przejmować i załatw tę sprawę.
– Zobaczymy się, jak wrócę, dziadku.
– Ty też dbaj o siebie. Tylko ty mi zostałaś.
– I nawzajem. – Della zakończyła połączenie. Zerknęła na siedzącego obok mężczyznę. – Dziękuję.
– Będziesz lepiej skupiać się na pracy, mając jeden powód do zmartwień mniej. Swoją drogą, twój dziadek to chyba też niezłe ziółko?
– Był reporterem w czasach prohibicji, a potem został korespondentem wojennym. Ma mnóstwo historyjek. Poszłam w jego ślady, ale nie idzie mi za dobrze. Nie jestem pewna, czy zostałam stworzona do dziennikarstwa śledczego.
– Co robiłaś wcześniej?
– Artykuły o polityce, felietony. W tym byłam dobra, ale dziadek powiedział, że się marnuję.
– Nie masz innej rodziny?
– Moi rodzice zginęli. Byli na wycieczce po Bliskim Wschodzie, kiedy ich samolot został przypadkowo zestrzelony. Dziadek wziął mnie do siebie, kiedy miałam dziesięć lat.
– Ciężki los. Nie masz sióstr, braci, wujków ani ciotek?
– Mam ciotkę. Mieszka w Kaliforni i nigdy do nas nie pisuje. Ty przynajmniej masz brata.
– Brata i matkę – uściślił.
– Jaka on jest?
– Jest postrzelona, ale na pewno nie zabija ludzi.
– Mam nadzieję, że masz rację.
– Wiem, że mam rację. – W głosie Chrisa zabrzmiał cień wątpliwości.