Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Cztery ściany grzechu - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
22 kwietnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
43,90

Cztery ściany grzechu - ebook

Kontynuacja bestsellera "Apartament grzechu". Amy po traumie związanej z wydarzeniami w lesie Everglades próbuje ułożyć sobie życie od nowa. Wraz z ukochanym wracają do pracy, szykują się do wymarzonego ślubu. Jednak w czterech ścianach ich apartamentu zaczynają dziać się dziwne, niewytłumaczalne rzeczy. Kto zakłóca wymarzony spokój? Jaki związek ma z tym psychopata tkwiący w szpitalu?

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-8290-235-8
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1

Działo się w moim życiu. Mimo mijających tygodni wciąż nie umiałam zapomnieć o dramacie, który spotkał mnie w przeklętym lesie Everglades. Porwanie, gwałt, próba wysadzenia bombą, która zamiast wybuchnąć, zapaliła się. Koszmary tego pamiętnego sylwestra już na zawsze zostaną w mojej pamięci. Jedyne dobro, jakie zrodziło się z tej sytuacji, to utrwalił się mój związek z Nathanem. Wiem, że miał okropne wyrzuty sumienia z powodu tego, że mnie opuścił, ale ja nie miałam mu tego za złe. Trudno, stało się, Jason Steward dopiął swego, jednak poniósł konsekwencje swoich czynów. W końcu został złapany i umieszczony w szpitalu psychiatrycznym, gdzie spędzi kolejne tygodnie w oczekiwaniu na proces. Naćpany i nieświadomy niczego, będzie leżał otoczony opieką lekarzy i pielęgniarek. Żałuję, że od razu nie może zostać skazany na śmierć, bo ta z pewnością mu się należy za wszystko, co zrobił swoim ofiarom.

Minęły kolejne tygodnie. Przez cały styczeń oraz część lutego mieszkałam w domu mojej siostry, Julie. Mama chyba wreszcie zrozumiała swój błąd. Przeprosiła, a ja starałam się jej wybaczyć. W sumie to nie mogłam się na nią bardzo gniewać, bo uwzględniając jej punkt widzenia, chciała dla mnie dobrze. Cieszyłam się jednak, że otrzymałam od niej wsparcie po ostatnich wydarzeniach. Nie umiałam wrócić do apartamentu, w którym rozegrał się ten dramat: śmierć Adama, gwałt, porwanie. Podobno to nie pierwszy tego typu incydent w tym budynku, ale z pewnością znalazłam się na językach sąsiadów. Zleciłam generalny remont salonu oraz sypialni, pozbywając się wszystkiego, co znajdowało się w domu, nawet kwiatów. Jeżeli miałam tam wrócić, to musiałam pozbyć każdej rzeczy, która mogła mi przypominać o tych koszmarnych wydarzeniach. Wolałam udawać, że to zupełnie nowe miejsce. Wiedziałam, że mroczna sława, która przylgnęła do apartamentu, w ciągu najbliższych miesięcy nie pozwoli mi pozbyć się tego przeklętego mieszkania.

Pierwsze kroki do apartamentowca skierowałam dopiero po kilku tygodniach. Najgorsze były te spojrzenia w holu, gdy na dole w recepcji złotowłosa Cassandra przekazywała nam klucz. W noc porwania przez Jasona Stewarda miała grypę żołądkową i na posterunku zastąpił ją Adam, a to uratowało jej życie. Nie obwiniała mnie, ale i tak wolała trzymać się na dystans. Z udawanym uśmiechem na idealnie wykonturowanej twarzy witała się, pytając o zdrowie. Milczałam, czułam się źle, wciąż nerwowo ściskając ramię Nathana. Chciała być miła, a ja zrobiłam z siebie sierotę. Nathan próbował ratować mi reputację, zwalając moje zachowanie na przemęczenie. Cassandra w granatowym mundurku i w białej koszuli przytaknęła, zapraszając do windy. Nic się tu nie zmieniło. Przy jasnych ścianach wciąż stały palmy w wielkich, glinianych donicach. Cztery windy z metalowymi drzwiami wciąż oświetlały rządki świateł LED pod sufitem. Wsiedliśmy do pierwszej, ruszając na ósme piętro do przeklętego apartamentu numer 826. W odbiciu w lustrach widziałam swoje przerażenie. Na piegowatej twarzy malował się również smutek. Idealny makijaż nie zdołał ukryć emocji. Normalnie bym się uśmiechała, patrząc, jakie wrażenie robią na moim narzeczonym podkreślone czerwoną szminką usta. Ale w tamtym momencie strach nie pozwalał mi tego robić. Nathan, o pół głowy wyższy ode mnie (byłam w srebrnych szpilkach), wydawał się całkowicie wyluzowany. Od pamiętnego sylwestra pojawiał się w apartamencie kilkukrotnie, chociażby po to, by nadzorować remont. Spojrzałam na jego odbicie w lustrze i musiałam przyznać, że jest na czym zawiesić wzrok: opalony szatyn z włosami dłuższymi na górze i mocno wygolonymi po bokach, o oczach czarnych jak noc, przykuwał spojrzenie niejednej kobiety. Ja byłam nim oczarowana. Przytuliłam się i poczułam przyjemny zapach męskich perfum. Pogłaskał moje rude loki, wciąż milcząc, i pocałował mnie w czoło.

– Wyglądasz, jakbyś miała zemdleć – zagadał w końcu.

– Żebyś wiedział. Ja chyba nie dam rady.

– Dasz, zobaczysz, jeszcze się zdziwisz, jak wszystko się zmieniło.

– Może dla ciebie. Ja nie umiem zapomnieć.

– Nikt ci nie każe zapominać, a jedynie nauczyć się z tym żyć.

Przytaknęłam, bo nie chciałam dłużej ciągnąć tematu. Zatrzymaliśmy się na ósmym piętrze. Po wyjściu z windy znaleźliśmy się na długim korytarzu pokrytym czerwoną wykładziną. Wszystkie drzwi miały ten sam, ciemny odcień. Kurczowo ścisnęłam ramię Nathana, kierując się na koniec holu, do naszego apartamentu. Był ósmy lutego, sobota, późne popołudnie, gdy niepewnie, w towarzystwie narzeczonego, przeszłam przez próg mieszkania. W pierwszym odruchu cofnęłam się na hol, kręcąc głową i powtarzając, że nie dam rady. Nathan zrobił coś nietypowego. Lekko wepchnął mnie do środka, zatrzaskując wszystkie zamki za pomocą guzika przy wideofonie. W pierwszym odruchu zasłoniłam oczy, aby nie widzieć miejsca, w którym się znalazłam. Nathan zaśmiał się, złapał mnie za ręce, odsłaniając twarz.

– Nie panikuj, tylko patrz.

Otworzyłam oczy, stojąc przy ściance oddzielającej krótki hol od jasnej kuchni. Mój salon naprawdę przeszedł metamorfozę. Na podłodze położono jasny parkiet, a przecież wcześniej miałam ciemne deski. Dawniej szare ściany nabrały teraz koloru turkusu z białym wzorem ogromnego żonkila. Telewizor stał na komodzie, a nie wisiał jak wcześniej. Nie było szklanych stołów. Mały kawowy pomiędzy kremową kanapą i fotelem był okrągły w kolorze zieleni. Tak samo ten, który stał pomiędzy kuchnią a salonem. Duży i mocny, zrobiony z ciemnego drewna. Otaczały go cztery krzesła, z nóżkami w tym samym kolorze lecz z beżowymi obiciami. Na suficie, zamiast lampy, zobaczyłam krąg z świateł LED. Zajrzałam do kuchni, w której nic nie zmieniono. Zabudowane meble, lodówka, zmywarka wciąż były w kolorze połyskującej bieli. Czarny zlew kontrastował z jasnymi kafelkami, którymi wyłożono ścianę. Wróciłam wzrokiem na stół, gdzie stał niebieski wazon ze świeżymi, białymi różami. Owinięte żółtą wstążką były od dziewczyn z naszej kwiaciarni. Pod oknem stała piękna paproć w zielonej donicy, pasująca do kawowego stolika. Na półce nad kanapą, pośród naszych wspólnych zdjęć, kwitły w doniczkach w kropki kolorowe, drobne storczyki. Uwielbiałam je.

– Mówiłem, jest inaczej.

– Trochę.

– Trochę? – Zaśmiał się. – Całkiem inaczej.

– Prawda – odparłam i dopiero wtedy zawiesiłam torebkę na wieszaku przy drzwiach oraz zdjęłam szpilki.

– Chodź, jeszcze sypialnia.

– Nie, nie mogę. Później.

– No dobra, nastawię kawę, a ty siadaj. Mamy trochę do zrobienia.

– Czyli? – zdziwiłam się, idąc po puszystym, jasnym dywanie w stronę kanapy.

– Przypominam ci, że w maju bierzemy ślub.

– A, no tak, mieliśmy skompletować zaproszenia – stwierdziłam, nadal czując się niezbyt komfortowo.

Nathan nastawił ekspres stojący obok mikrofali w kuchni. Przygotował dwa kubeczki, po czym podszedł do mnie. Usiadł obok, a ja od razu się wtuliłam. Włączył telewizor, jakby chciał przełamać tę okropną ciszę. Pod koszulką na pasku spodni wyczułam broń. Odsunęłam się, kręcąc głową. Westchnął, wyciągając ją i położył na stoliku. Wrócił do pracy niedawno, ale wciąż czuł się niepewnie po tej cholernej strzelaninie w święta. Wcale mu się nie dziwiłam. Ja też nie umiałam spokojnie iść ulicą, nie patrząc podejrzliwie na każdy przejeżdżający biały furgon. To samo dotyczyło taksówek. Nigdy więcej nie wsiądę do żadnej sama z własnej woli. Już wolałabym iść piechotą kilkanaście kilometrów w szpilkach w środku nocy, niż dać się podwieźć jak po weselu mojej siostry w sierpniu.

– Poczekaj, wezmę kartkę i jakiś długopis, będziemy spisywać gości.

Nathan minął białą komodę z trzema szufladami bez uchwytów. Obok stała szafka, pojedynczy słupek do kompletu. Zniknął za ścianką dzielącą salon od reszty apartamentu, po czym wrócił z kartką oraz niebieskim długopisem. Położył wszystko na jednym z czasopism leżących na półeczce pod stolikiem kawowym i usiadł przy mnie. Podał mi przygotowaną do zapisywania kartkę, a ja wtuliłam się ponownie.

– To co? Zaczynamy?

W jego głosie słychać było podekscytowanie. Starał się żyć normalnie, próbując tym entuzjazmem zarazić i mnie. Oczywiście również próbowałam nie poddawać się przykrym wspomnieniom, aby zwalczyć strach przed pójściem do sypialni. Nie powiem, sypialiśmy ze sobą, mieszkając u mojej siostry. Co prawda nie było w tym takiego szaleństwa jak kiedyś, ale starałam się go zaspokoić. Nathan wiedział, jaką wyrządzono mi krzywdę w pomieszczeniu obok. Nie chciałam tu wracać, pragnęłam sprzedać ten apartament, jednak wiedziałam, że przez długi czas nie znajdę chętnych. Dlatego po sześciu tygodniach u Julie wróciłam tu, do mojego gniazdka, które tak potwornie zbrukał Jason Steward. Remont miał wymazać złe wspomnienia, ale zagadką pozostała sypialnia. Podobno mam jej nie poznać, o co postarali się projektanci. Oby, bo chciałam wyobrażać sobie, że mieszkam w zupełnie nowym miejscu, a nie w apartamencie numer 826 na ósmym piętrze. Żal mi było, gdy odmówiono nam zmiany koloru drzwi wejściowych. Standardy nie pozwalały na takie posunięcie, a jedynie na wymianę zamków i założenie dodatkowego alarmu. Nathan uważał to za nonsens, bo mój oprawca siedział w psychiatryku, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Wolałam dmuchać na zimne.

Nim dzbanek w ekspresie napełnił się kawą, lista gości była już prawie skompletowana. O dziwo, mimo iż każde z nas ograniczało się do minimum, aby nie robić ze ślubu widowiska, kartka była prawie pełna.

Z westchnieniem zaczęłam nerwowo śledzić kolejne nazwiska na liście. Była rodzina, przyjaciele i nawet nie wiedzieliśmy, że mamy ich tak wielu.

– Zaprosisz swoja matkę? – zapytał, nalewając nam kawy.

– Nie wiem. Zapisałam ją, bo teoretycznie powinnam, ale czy chcę, aby wtedy tam była, to inna kwestia. Pewnie i tak nie przyjedzie. Przesiedziała przeze mnie kilka dni w areszcie i odpowie za próbę zastraszenia.

– Jest sama sobie winna. Zaproś dla spokoju ducha, nawet jeżeli się nie pojawi – dodał, stawiając kubki na stoliku przed nami.

– A twoi rodzice? Ja ich jeszcze nawet nie znam.

– Tak, wiem, pomyślimy nad odwiedzinami, żeby dać im zaproszenie osobiście, tylko mam niewielkie obawy.

– Jakie?

– Są trochę specyficzni.

– Amisze? – Zaśmiałam się.

– Nie aż tak źle, ale powiedzmy, że są dość mocno wierzący.

– Czyli? Rozwiń tę ciekawą myśl. – Ciągnęłam go za język.

– Rodzice dorastali w konserwatywnych rodzinach. Mamę i tatę złączono w parę, gdy mieli po osiemnaście lat. O tym, że są razem, zdecydowali ich rodzice, bo chcieli, aby ich dzieci, w tym ja, również dorastali w głębokiej wierze w Boga.

– Moment, twoi rodzice są razem, bo im kazali? To trochę chore.

– Takie były czasy – odparł. – Co prawda okazali się na tyle postępowi, że nie zmuszali ani mnie, ani mojego rodzeństwa do kontynuowania tej chorej praktyki, jednak wiara jest mocno zakorzeniona w ich życiu.

– Ale ty lubisz owijać w bawełnę! Mów po ludzku: wierzą w Boga, miłość na wieki i seks po ślubie, tak?

– Właśnie tak.

– To im się synek trafił.

– Co masz na myśli? – oburzył się.

– Nic złego, nie licząc zawodu, czy tego, co potrafisz zrobić z kobietą w łóżku.

– Ostatnio nie bardzo mogę sobie na to pozwolić – stwierdził.

Speszyłam się, spuszczając wzrok. Zrobiło mi się głupio.

– Nie, Amy, źle mnie zrozumiałaś. Nie chciałem cię urazić. – Próbował szybko naprawić swoją gafę.

– Jasne, wiem – mruknęłam.

– Wiesz, że chodziło mi o to…

– Dobrze, spokojnie. Obydwoje wiemy, że to moja wina, ale na pewno za jakiś czas wszystko wróci do normy, obiecuję.

– Przestań. To bez znaczenia. Najważniejsze to być razem i wspierać się, a z czasem znowu nam się zacznie układać. Za mało czasu minęło, żeby zawracać sobie głowę sprawami łóżkowymi. Zresztą, gdybym to ja nie nawalił, nie zostawił cię, bo miałem chwilę słabości, nikt by cię nie skrzywdził.

– I co? Być może byłoby tak, że Steward wciąż chodziłby wolno albo dawno zabiłby mnie gdzieś na mieście. Nathan, tak miało być i z jednej strony cieszę się, że miało to miejsce. Może oprócz tego gwałtu, ale reszta ma swoje plusy. Jest aresztowany, zamknięty na cztery spusty i już nigdy nie skrzywdzi żadnej kobiety. To ważne.

– Ok, zmieńmy temat, zanim całkiem stracę humor.

– Dobra myśl. Musimy zredukować liczbę gości, bo z małego ślubu zrobiło nam się wesele jak dwojga celebrytów. A twój brat? Zapomnieliśmy zapisać.

– A, no tak, Jonathan. Mieliśmy odejmować, a dodajemy. – Zaśmiał się lekko.

– Kalectwo, bliźniaki o podobnych imionach.

– Moi rodzice mają fantazję, ale ja nie pozostanę mniej kreatywny, gdy będę nazywał własne dzieci.

– Będziesz miał mnóstwo czasu, aby się nad tym zastanowić.

– To też. Dobra, trzeba zacząć redukcję, chociaż coś czuję, że to już tak zostanie.

– Ja też.

Faktycznie, im skrupulatniej przeglądaliśmy listę gości, tym wyraźniej widzieliśmy, że nie możemy nikogo wykreślić. Nasze rodziny, przyjaciele i ich najbliżsi mieli prawo uczestniczyć w tym ważnym dla nas dniu. Oczywiście, nie zmieniliśmy jednego postanowienia, tego dotyczącego wesela. Nie mieliśmy zamiaru w nim uczestniczyć, tylko bezpośrednio po ślubie wyjechać jak najdalej, zostawiając zabawę gościom. Wciąż żadne z nas nie odebrało zaległego i przede wszystkim należnego urlopu. Przełożyliśmy wszystko na maj, aby móc w spokoju ustawić się psychicznie. Należało się nam jak nikomu innemu.

Wieczór nastał zbyt szybko.

Wciąż nie zajrzałam do sypialni, w której rozegrał się pierwszy akt mojego dramatu. Ustalając więcej szczegółów, chociażby projekt zaproszeń, obydwoje w końcu poczuliśmy zmęczenie. Niby zwyczajna sobota, a jednak nie brakowało emocji. To miała być pierwsza noc, którą spędzę w swoim mieszkaniu. Wciąż miałam obawy przed pójściem do sypialni.

Nathan widział, że próbuję odwlec tę chwilę. Ale musiałam tam wejść, chociażby po moje rzeczy, koszulę nocną i bieliznę, które przywiózł dzień wcześniej. Chciał, żebym przyszła na gotowe, weszła i czuła się jak dawniej, tylko ja nie umiałam. Owszem, w salonie panowała inna atmosferę, luz oraz spokój. Remont dobrze zrobił temu miejscu, bo nie zmieniałam tu nic, odkąd zamieszkałam. To samo dotyczyło sypialni, która wciąż była tajemnicą.

– Czas spać – stwierdził Nathan, przeciągając się na kanapie.

– Dopiero dziewiąta.

– Dla ciebie może i wcześnie, ale ja jestem na nogach od piątej. Dojazdy dwie godziny przez miasto dzień w dzień przez kilka tygodni męczy, wiesz?

– No tak. To idź, weź mi…

– Nie, nie, nie, koleżanko. Wstajesz i idziesz ze mną. No już, przełam się, bo chyba nie masz zamiaru spać na kanapie?

– A może i mam? I co? Siłą mnie wepchniesz do sypialni?

– Owszem, jeżeli będę musiał.

– No dobrze, niech ci będzie. Ale chodź ze mną.

– Nie wyobrażam sobie puścić cię samej.

Podał mi rękę, pomagając wstać. Na stoliku zostawiłam kartkę z listą gości. Ruszyliśmy w stronę ścianki, która oddzielała salon od przejścia do sypialni i łazienki. Było białe, oświetlone takimi samymi światełkami co salon i kuchnia. Nathan przesunął skrzydło drzwi, a ja zajrzałam niepewnie. Zdziwiłam się, bo Nathan miał rację, że było totalnie inaczej. Zniknęło nasze stare łoże, zniszczona toaletka, a nawet zabudowana ściana, która wcześniej zajmowała miejsce przy wejściu po prawej. Rozejrzałam się, z zaskoczeniem stwierdzając, że nawet mi się podoba. Ściany miały odcień przyjemnego bardzo jasnego brązu. W miejscu, gdzie wcześniej była garderoba, stało duże biurko z dodatkowym słupkiem. Po otwarciu go zobaczyłam kartki, drukarkę, pudełka, w których posegregował swoje i moje papiery, a także resztę biurowego sprzętu. Na blacie ustawiony był świeży, granatowy storczyk w żółtej doniczce. Tuż obok stała lampka oraz nasze wspólne zdjęcie. Odwróciłam się. Na ścianie naprzeciw drzwi mieliśmy ogromną szafę z lustrem, dzięki któremu wydawało się, że jest tu nieco jaśniej. Nowe łóżko oświetlały dwie wiszące, czarne lampki, które włączało się za pociągnięciem srebrnego łańcuszka. Po każdej stronie stały takie same ciemne stoliki na wygiętych nóżkach. Podłoga przykryta była dywanem w beżowo-białe paski.

– I co? Jakby ci się nie podobało, to obwiniaj Becky. To jej pomysł.

– Jest… inaczej – stwierdziłam.

– A jakieś inne słowo? – Zaśmiał się, obejmując mnie.

– Podoba mi się.

To stwierdzenie musiało mu wystarczyć. Nie chciałam wypowiadać się, przechwalać miejsca, zanim nie będę zmuszona w nim spać. A to miało nastąpić już niedługo. Może i atmosfera była inna, totalnie odbiegała od tej, jakiej się spodziewałam, jednak nie byłam pewna, jak to wpłynie na mój sen.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: