-
W empik go
Cztery Światy 2055 - ebook
Cztery Światy 2055 - ebook
Cztery Światy to książka futurystyczna osadzona w 2055 r. Akcja rozgrywa się 25 lat po końcu wojny atomowej. Dzieło to stanowi ostrzeżenie o konsekwencjach rozwoju konfliktów zbrojnych. Wydarzenia są opisane z perspektywy wielu bohaterów reprezentujących różne warstwy społeczne. Nie zabraknie sytuacji groteskowych i humorystycznych jak również odnośników do realiów współczesnych. Są to światy pełne spisków i intryg. Powieść jest wypełniona wartką akcją i ciągłą przygodą. Nie ma miejsca na nudę.
| Kategoria: | Proza |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8384-762-7 |
| Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ciemna strona księżyca
LEONARDO MORGAN
***
6 stycznia na księżycu dawało się odczuć lekkie poruszenie. Nie ucichły jeszcze echa wrzawy jaka zapanowała dwa dni temu po wiadomości, że Parlament Dystryktów odrzucił projekt obowiązkowego czipa identyfikacyjno-płatniczego dla mieszkańców podziemia. Początkowo cała złość skupiła się na Ludwiku Von Derleiar. Brano pod uwagę jego nie wywiązanie się z powierzonej misji przekupienia odpowiedniej ilości elektorów. Dopiero po dokładnym przeanalizowaniu składu głosujących wyciągnięto wnioski, że Ludwik poprawnie wykonał swoje zadanie. To choroba przeszkodziła trzem elektorom pojawić się na głosowaniu. Choroba nie przypadkowa tylko dokładnie im znana. Sami zlecili wyhodowanie tego wirusa żeby zarabiać na lekach i szczepionkach. Po raz kolejny ugodziło ich własne ostrze.
***
Leonardo Morgan leżał na swoim materacu poduszkowym z zimnym żelowym kompresem na czole. Materac ten lekko unosił się w powietrzu i był sterowany małym joystickiem pod jego dłonią. Jego posiadłość zbudowana była z pancernego szkła, które według polecenia właściciela mogła zmienić barwę poczynając od całkowicie przeźroczystego aż do wszystkich kolorów tęczy. Dziś ściany były czarne jak węgiel. Odzwierciedlało to jego humor i samopoczucie.
— Następne głosowanie w przyszłym roku — powiedział do jednej z matek jego dzieci.
— Przecież macie władzę nad całym światem podziemnym a Chińczycy już są zaczipowani na powierzchni, nie rozumiem skąd tyle nerwów. — szczerze powiedziała Adela.
— Czy ty nic nie rozumiesz? Oni tam drążą tunele w głąb ziemi i niedługo dokopią się do samego diabła. Tracimy nad nimi kontrolę. — podniósł głos Leonardo
— Mój drogi, tutaj niedaleko Ciebie są poważniejsze sprawy nad którymi tracisz kontrolę. — chłodno odparła.
Leonardo nacisnął joystick i momentalnie jego lewitujący materac przybliżył się do Adeli tak, że dotykał teraz jej kolan. Kazał jej uklęknąć, żeby ich oczy były mniej więcej na takim samym poziomie i spokojnie zapytał:
— O czym mówisz kobieto?
— O Twoim synu Gabrielu, jest coraz bardziej wściekły na was za to jak pokierowaliście historią na Ziemi. — wycedziła spokojnie, chociaż dało się wyczuć nerwy w jej drżącym głosie.
— Przecież on się urodził w świecie księżycowym, nie może pamiętać starego świata. — odrzekł
— Zna stary świat z filmów, gier i symulacji. Bardzo przeżywa, że musimy teraz mieszkać na tym niegościnnym globie. Wolałby żyć na Ziemi przed katastrofą atomową.
— Zapominasz, że to nie my doprowadziliśmy do wojny atomowej, tylko nie kontrolowani przez nikogo rebelianci — znowu podniósł głos. — Jeśli tym pół-ludkom żyjącym w podziemiu pozwolimy na dalsze swobody zrobią coś podobnego. — dokończył nieco spokojniej.
— Mieliście nie ograniczone możliwości przed 29 rokiem. Mogliście rozbroić świat z głowic atomowych, mogliście powstrzymać konflikty zamiast je nakręcać i zarabiać na zbrojeniach, mogliście…. — nie dokończyła bo Leonardo wstał z materaca i rzucił w nią swoim okładem żelowym, który miał na głowie. Po czym zaczął na nią krzyczeć:
— Masz wychować mojego syna żeby mnie szanował tak jak ja szanuje swojego ojca i dziadka. Ma czuć respekt do całej familii i dążyć do realizacji naszych celów bez mrugnięcia okiem. Nie po to pozwalam Ci żyć żebym musiał wysłuchiwać tych wszystkich bredni. Czy Ty myślisz, że nie mam stu innych na Twoje miejsce? — zamilkł na moment. Adela też milczała, nie odważyła się wstać z kolan. Po krótkiej chwili Leonardo kontynuował już spokojniej:
— Wytłumaczysz mu, że robiliśmy wszystko żeby nie doszło do wydarzeń z 2029 roku. Opowiesz mu ze szczegółami jak rękami amerykańskich żołnierzy walczyliśmy z terroryzmem na całym świecie żeby uniknąć najgorszego scenariusza, który niestety się wydarzył. Powiesz mu, że tata jutro go odwiedzi. Dziś czuję się okropnie. Teraz wstań i idź do niego, nie chcę Cię już dłużej oglądać.
Adela bez słowa wstała z kolan, ubrała się i wyszła pozdrawiając go serdecznie na pożegnanie. Zdawała sobie sprawę, że poza nią miał jeszcze dwie kobiety, z którymi miał dziecko. Był to modny model „życia rodzinnego” u elity księżycowej: jedna kobieta — jedno dziecko. Była nie jako piastunką i opiekunką jego dziecka. Nie mieszkali razem, ale często ich odwiedzał. Mógł się zjawić u nich kiedy chciał, jednak ona z dzieckiem musiała wcześniej zapowiedzieć i uzgodnić wizytę w jego posiadłości. Ona mieszkała w domku trzy izbowym plus łazienka. W jednym pomieszczeniu była kuchnia, w drugim pokój dzienny i jej sypialnia a w trzecim pokój Gabriela, który miał 17 lat. Przyjęło się w świecie elity księżycowej, że pełnoletność osiąga się w wieku 21 lat. Do tego momentu Adela wychowywała go i miała dbać o jego rozwój i edukację.
***
Dom Leonarda był w pełni obsługiwany przez sztuczną inteligencję. Sam się sprzątał a wszelkie odpady były spalane na bieżąco i wykorzystywane do ogrzewania. Miał zautomatyzowaną kuchnię, działającą podobnie jak drukarka 3D. Wystarczyło raz na jakiś czas uzupełnić chłodziarko-zamrażarkę o zapas ulubionego mięsa, warzyw, owoców, serów czy czegokolwiek. Następnie na wyświetlaczu wybierał danie na jakie miał ochotę i mógł nadać mu dowolny kształt. Automatyczna kuchnia dosłownie drukowała je swoimi ruchomymi ramionami pobierając składniki z chłodziarki. Oczywiście finalnie wszystko było podgrzane i doprawione. Mógł używać alternatywnej opcji, gdzie powstawało dowolne jedzenie z pojemników z białkiem, cukrami, węglowodanami i minerałami. Wspaniały smak oczywiście był zwieńczeniem dzieła tej maszyny kucharskiej.
Miał w domu specjalne pomieszczenie, gdzie był do jego dyspozycji projektor wyświetlający hologramową rzeczywistość. Siedząc na fotelu, który podobnie jak jego materac, mógł się unosić i dowolnie poruszać za pomocą joysticka miał możliwość wyświetlenia sobie dowolnych hologramów i podziwiania ich z każdej strony. Miał też sporą kolekcję filmów realizowanych techniką 5D tak, że były wyświetlane jak hologramy z odczuwalnymi zapachami, które pojawiały się podczas animacji, czy też innymi efektami specjalnymi. Na niższym poziomie miał basen, saunę, jacuzzi, salę kina tradycyjnego 3D, tor gokartów elektrycznych, kręgielnie, stoły bilardowe, mały bar z salą taneczną i przed domem małe pole golfowe. Miał do dyspozycji mini poduszkowiec dwu osobowy do przemieszczania się po terenie księżyca. Oprócz tego był w posiadaniu dwóch pojazdów z napędem anty grawitacyjnym nowszej generacji, których prędkość maksymalna była zbliżona do połowy prędkości światła. Używał ich do podróży na Ziemię, ale czasem wybierał się w odległe zakątki Układu Słonecznego.
***
Dziś najchętniej poleciał by daleko poza Układ Słoneczny i wrócił najlepiej w przyszłym roku, ale ze względu na obchody święta mędrców musiał być na miejscu. Święto mędrców odchodzili rok rocznie 6 stycznia. Jest to uroczystość wychwalająca „ojców założycieli” świata księżycowego. Zawsze jest ich 13 mężczyzn, najstarszych z elity księżycowej. Wśród nich jest dziadek Leonardo, który ma obecnie 114 lata — Isaac. Nie jest on najstarszym członkiem Rady Mędrców. Najbardziej wiekowy Rockefeller ma 121 lat. Znają liczne sekrety długowieczności. Używają terapii wodorowej, odmładzają swoje tkanki, preparują wyciągi z szyszynki, regularnie przeszczepiają sobie organy wewnętrzne. Mają w swoim organizmie nano-boty, które na bieżąco monitorują ich stan zdrowia oraz mogą w razie potrzeby wytwarzać impulsy elektro-magnetyczne podtrzymujące przy życiu aż do czasu udzielenia pomocy. Techniki te nie są zarezerwowanie tylko dla Rady Mędrców. Są w powszechnym użyciu przez ich męskich potomków. Kobiety są wśród elity księżycowej traktowane jak przedmioty ożywione. Mają swoje konkretne zadania i obowiązki, ale nie podejmują decyzji i nie mogą wchodzić do rządu. Bardzo wiele służących im kobiet to klony albo specjalnie hodowane od zarodka organizmy o określonych cechach pożądanych przez ich twórcę. Jedynie kobiety, z którymi mają potomstwo są to naturalnie urodzone niewiasty obdarzane jakimkolwiek szacunkiem.
***
Leonardo miał miejsce szczególne podczas obchodów święta mędrców. Siedział w najniższych rzędach loży honorowej wśród swoich braci. Obok nich siedzieli pozostali wnukowie Rady Mędrców. Wyżej zasiadali ich ojcowie, czyli dzieci Rady a na samej górze ponad nimi siedziało 13 mędrców, będących rządem elity księżycowej, czyli Rada Mędrców. Cała reszta społeczności zajmowała miejsca przed nimi na jednym poziomie. Kobiety, które były matkami ich dzieci miały miejsce nieco na uboczu, tak aby mieć możliwość podziwiania całej uroczystości.
Znajdowali się wszyscy w ogromnej sali zbudowanej na podstawie okręgu, zwieńczonej kulistym sklepieniem z nowoczesnych materiałów pozyskanych z powierzchni księżyca. Sala była oczywiście obsługiwana przez sztuczną inteligencję. Automatycznie generowano tutaj temperaturę i filtrowano powietrze żeby nawet przez moment nie odczuwać duszności.
Obchody rozpoczęły się wyświetleniem pięknej iluminacji na sklepieniu sali. Przedstawiono wyobrażenie wielkiego wybuchu i rozprzestrzeniania się materii we wszechświecie. Na suficie wyświetlono projekcję formowania się gwiazd i planet. Widz miał wrażenie, że bierze udział w początkach wszechświata w trybie przyspieszonym. Następnie był czas przemówień członków Rady. Każdy z Mędrców po kolei zabierał głos, oczywiście był doskonale słyszalny w całej sali.
Po przemowach wychwalających poprzedników, którzy doprowadzili całą społeczność elity do tego miejsca, w którym się znajdują przyszedł czas na przypomnienie, że tylko dzięki lojalności i zaufaniu do Rady Mędrców możemy żyć w takim rozwiniętym świecie. Kolejni członkowie Rady przypominali całej społeczności, że muszą bezgranicznie im ufać i nie podważać żadnej ich decyzji dla wspólnego dobra. Podkreślali wielokrotnie, że możliwość życia w tym świecie pozbawionym wysiłku, zbędnej pracy i wszelkiego niedostatku jest wynikiem ich wieloletnich zabiegań. Gratulowali sobie sukcesu przyjęcia obowiązkowego czipa przez chińską społeczność naziemną. Na końcu wszyscy zgodnie nazwali się panami życia i śmierci każdej cywilizacji, zarówno tej ziemskiej jak i podziemnej. Na koniec zapowiedzieli ogromny progres, który ma być dokonany w tym roku tak abyśmy stali się w pełni jak bogowie już za rok o tej samej porze. Zapewniono, że status każdego mieszkańca księżyca w przyszłym roku będzie jeszcze dostojniejszy a niespodzianka jaką szykują dla całej społeczności to olbrzymi skok w przyszłość. Tylko nie liczni wiedzieli co mają na myśli, reszta była przekonana, że chodzi o zaczipowanie pozostałej podziemnej społeczności.
Po skończonych przemowach nadszedł czas świętowania.
— Aby zacząć świętować trzeba najpierw pozbyć się tego co nie święte. — grzmiał głos Isaaca Morgan pełniącego rolę Najwyższego Kapłana.
W miejscu pomiędzy dolnymi rzędami loży honorowej a pozostałą częścią społeczności z podłogi wysunął się niewielki stół przypominający kamienny ołtarz. Powierzchnie miał lekko pochyłą tak, że jego płaszczyzna była lepiej widoczna od strony większości zgromadzonych. Dodatkowo jego obraz został wyświetlony na suficie, tak że każdy doskonale go widział. Wprowadzono kobietę, związaną grubymi sznurami na całym ciele, która miała zakneblowane usta.
— Ta istota to zdrajca! — krzyczał Isaac — Zdrada to największy z przejawów nie świętości. Musimy pozbyć się zdrajcy, zanim rozpoczniemy świętowanie.
Kobietę przywiązano do ołtarza. Isaac zszedł ze swojego miejsca pod sam kamienny stół. Wyciągnął zakrzywiony nóż ze swojego zanadrza i wbił kobiecie w mostek żebrowy. Krew popłynęła z jej ust tak samo intensywnie jak z klatki piersiowej. Isaac wsadził dłoń w otwór, który przed chwilą wyciął i wyciągnął z niej jeszcze bijące serce, unosząc je wysoko nad głowę.
— Serce zdrajcy! To w sercu rodzi się chęć zdrady. Los każdego zdrajcy jest podobny. Oczyściliśmy naszą społeczność z plugawego pomiotu. — grzmiał dumnie głos Isaaca.
Przed ołtarzem rozszerzyła się podłoga gdzie były widoczne mielące koła obrotowe. Isaac cisnął serce prosto do otworu. Zostało momentalnie zmiażdżone przez obracające się metalowe żerdzie. Po chwili przeciął więzy którymi przywiązane było ciało kobiety do ołtarza. Zsunęło się ono do otworu i w chwilę zostało zmielone. Po tym wszystkim szczelina w podłodze zamknęła się i kamienny stół również schował się w podłożu.
— Nie była godna aby skończyć jako dawca organów bo była zdrajcą. Żadna część zdrajcy nie będzie żyła w innej osobie! Każdy zdrajca skończy podobnie. — Podsumował swój rytuał Isaac.
Wszyscy zgodnie potwierdzili jego słowa oklaskami na stojąco. Kiedy uczestnicy jeszcze byli w pozycji stojącej schowały się w podłodze ich siedzenia. Cała sala wypełniła się kolorowymi światłami i laserami. Równocześnie zaczęła grać muzyka. Rozpoczął się najbardziej wyczekiwany moment obchodów dzisiejszego święta. Wszyscy zaczęli tańczyć w rytm muzyki. Zabawa miała trwać do ostatniego, czyli ile starczyło sił. Pod ścianami sali wyrosły jak z podziemi stoiska z wszelkiego rodzaju alkoholem i wszystkimi narkotykami. Z drugiej strony sali stoły zapełniły się najróżniejszym jedzeniem i napojami bezalkoholowymi. Były tu chyba wszystkie owoce jakie można sobie wyobrazić a także zupełnie nowe odmiany nie znane jeszcze w tamtym roku. Krzyżówki genetyczne mango z bananem, podobno najsłodszy i najwykwintniejszy smak jaki można spotkać. Wszelkiego rodzaju mięsa uformowane przez roboto-kucharzy w najwymyślniejsze kształty oraz wiele nowoczesnyh form białkowo-witaminowych o przeróżnych smakach.
Wszyscy bawili się jak co roku przez kilka dni i nocy a najwytrwalsi jeszcze dłużej. Przez cały styczeń grano tutaj muzykę imprezową, więc można było robić przerwy i powracać w to miejsce.
PAULO COTTAGE
***
— 6 stycznia, dokładnie 2055 lat temu przybyli trzej mędrcy żeby oddać pokłon nowo narodzonemu dziecięciu. Tym dziecięciem był Jezus, największy prorok w historii ludzkości, obok Mahometa, Buddy i Mojżesza. — Paulo kończył swoją homilię z okazji Święta Trzech Króli. Wewnętrznie nie do końca zgadzał się z tym co mówi. Według jego pojmowania wiary Jezus był w pełni Bogiem. Jednak w obecnych czasach panowała jedna synkretyczna religia łącząca Judaizm, Islam, Buddyzm i Chrześcijaństwo. Stawiała ona na równi ich proroków a ponad nimi był tylko Jedyny Bóg.
Paulo miał do powiedzenia jeszcze kilka zdań na koniec:
— Wtedy oni umierali tak jak my dziś. Natomiast dzisiaj oni żyją a my dalej umieramy. To nie jest tak, że oni umarli bo oni żyją a to właśnie my umieramy każdego dnia…
Ceremonia dobiegała końca.
Jakub Drogowsky gdzieś na skraju olbrzymiej groty słuchając tych słów nie do końca orientował się o co chodzi kapłanowi. Miał wrażenie, że to wpływ połączenia wszystkich religii zaburzył sens wiary jaki pamiętał. Pozostał mu sentyment do dawnych czasów dlatego odwiedzał regularnie to miejsce, ale musiał już wracać do swoich obowiązków.
Świątynia zwana Panteon znajdowała się w dystrykcie 9 zlokalizowanym pod powierzchnią gdzie kiedyś były Włochy. Niegdyś stanowiły ją katakumby, gdzie od wielu wieków grzebano zmarłych. Jednak kilka lat temu została poszerzona i wydrążona o wiele niżej co stanowczo ją powiększyło. W tym momencie zajmowała obszar porównywalny do średniowiecznych katedr.
Paulo Cottage jest proboszczem w tej parafii i zarządcą świątyni, która pełni rolę seminarium duchownego dla adeptów pragnących zostać w przyszłości kapłanami. Obecnie jest ich 7 osób i wiernie studiują zarówno filozofię antyczną jak Biblię, Torę i Koran. Nie jest to prosta nauka żeby połączyć to wszystko, ale istnieje wspólny kanon od 2034 roku. Wtedy to właśnie wszystkie religie, które zeszły się pod ziemią wypracowały porozumienie oparte głównie na religii chrześcijańskiej bo przedstawicieli jej było najwięcej. Wybrany został czarnoskóry papież. Chyba z tego względu, że księża afrykańscy stanowili bardzo liczną grupę.
***
Paulo w 2029 roku został kapłanem Kościoła Katolickiego. W momencie wybuchu wojny atomowej był kilka miesięcy po święceniach. Uratował go fakt, że w przeddzień wybuchu wojny wybrał się do Rzymu na pielgrzymkę dziękczynną i znalazł schronienie w podziemiach Watykanu. Spędził tam całą wojnę, razem z dostojnikami watykańskimi. Można powiedzieć, że miał dobry start w przyszłym świecie podziemi jako hierarcha kościelny. Siłą rzeczy poznał wiele sekretów watykańskich. Kiedy było już pewne, że na powierzchnię z powrotem nie wyjdą bo nie mieli do czego wracać, odsłonięte zostały tajniki podziemi Watykanu. Okazało się, że to nie tylko archiwum, ale mają jeszcze 17 pięter w dół i liczne korytarze pod rozległymi obszarami Rzymu i całych Włoch. Bardzo szybko spotkali się z innymi ludźmi ukrywającymi się przed katastrofą atomową. Paulo jako młody ksiądz poczuł misję kształtowania każdego człowieka w nowym świecie. Jednak pierwsze lata życia podziemnego były związane z ogromnym chaosem i wieloma trudnościami.
***
— Najważniejsze czy byłeś dla ludzi człowiekiem, czy byłeś drugiemu trucizną czy lekiem. Z tego będzie nas rozliczał Bóg. Miłość bliźniego to podstawa każdej filozofii i religii jaka powstała. — Paulo odpowiada na pytania swoich adeptów. Nie ma łatwego orzechu do zgryzienia jak mówi porzekadło. Chce ich wychować możliwie jak najbliżej swojej pierwotnej religii, jednak musi przestrzegać postanowień porozumienia religijnego. Wie, że wszystkie religie, które się połączyły wyznawały Jednego Boga. Pomimo wewnętrznego żalu, że tak się potoczyła historia ludzkości jest przekonany, że Stwórca chciał jednej religii. Stara się przekazać prawdę, że Bóg jest dobry a wszelkie zło, które nas spotyka na świecie jest wynikiem tego, że ludzie mają wolną wolę i mogą także wybrać źle. Bardzo często podkreśla, że nasz czas na ziemi to tylko chwila w porównaniu z wiecznością. O umarłych zwykle mawia, że dopiero teraz są prawdziwie żyjący. Natomiast każdego człowieka często nazywa umierającym bo jak słusznie twierdzi każdego dnia zbliża się do momentu śmierci. Nie jest łatwa jego nauka, ale przyciąga wielu inteligentnych ludzi. Po za tym nie stoi w sprzeczności z żadną religią składową.
Paulo Cottage często wspiera ludzi w trudnych sytuacjach życiowych a takich nie brakuje. Wie, że jest wiele „dzikich nor” w których z braku pożywienia dochodzi nawet do aktów kanibalizmu. Dlatego organizuje zbiórki dla potrzebujących i sam kupuje im jedzenie z własnych środków finansowych.
Ma też swoje hobby, któremu poświęca wolny czas. Bardzo lubi słuchać muzyki. Kiedyś głównie piosenek rockowych oraz rapu. Miał kilku swoich ulubionych wykonawców. Mieszkając w świecie podziemnym usłyszał o artyście o pseudonimie Aszur. Tworzy on muzykę jak to określa z gatunku rapendroll elektroniczny. Bardzo spodobało mu się takie połączenie rocka i rapu w nowoczesnej oprawie muzyki elektronicznej. Ma wykupiony bilet na koncert Aszura na 7 stycznia, czyli jutro.
DAVID ASZUR
***
To już dziś: 7 stycznia. David gra koncert, do którego bardzo długo się przygotowywał.
Czekał na tą chwilę żeby zagrać w Sali Operowej. Tak właśnie nazywano to miejsce ze względu na jego doskonałą akustykę. Kilka długich lat drążono w skale i pogłębiano to miejsce żeby nadać mu ostateczny kształt, który budzi podziw u każdego kto tutaj się znajdzie. Duża scena obudowana jest metalową konstrukcją a przed nią olbrzymia widownia wznosząca się ku górze jak w sali teatralnej z prawdziwego zdarzenia. Krzesła są ruchome i mają możliwość składania się. Na okoliczność koncertu zostały zupełnie wyniesione żeby zmieścić więcej ludzi, którzy i tak nie mieli zamiaru siedzieć. Sklepienie góruje wysoko nad głowami uczestników imprezy. Jest wzmocnione stalowymi belkami, do których podczepione są kolumny nagłaśniające. Ten wspaniały obiekt znajduje się w dystrykcie 12, w którym również zamieszkuje Aszur. Dotychczas najczęściej grał swoją muzykę „na ulicy”, czyli w korytarzach lub w mniejszych lokalach. Jego twórczość została doceniona przez władze dystryktu dlatego dziś ma możliwość wystąpić na dużej scenie.
— „Gramy nawet przed sobą samym
ze swymi prawdami się mijamy,
od własnych zasad robimy wyjątki
są takie piątki, że plewimy grządki”
— brzmiał refren jednego z utworów Aszura, cała sala powtarzała go razem z nim.
David żałował, że nie było możliwości zorganizować jego koncertu w piątek albo w sobotę. Chociaż dzięki temu, że grał w czwartek w godzinach popołudniowych mieli możliwość przyjść ludzie w każdym wieku także ze swoimi dziećmi. Sala Operowa była już zarezerwowana we wszystkie piątki i soboty do końca 55 roku a nie był jeszcze takim artystą żeby mógł kogoś wygryźć z terminu. Pomimo wszystko był zachwycony możliwością grania tutaj.
— ”Nie ma szans figura na bunt szachów
tani lans to bzdura warta funt kłaków
na tych komediach byłem w kinach kilku
śmiałem się przy innych scenach filmu
bez snucia wzoru poczucia humoru
innego toru, śmiesznego z pozoru…”
— rapował Aszur pod szybki bit drum&basowy. Publiczność była zachwycona jak on to wszystko rymował ze sobą. Koncert trwał już ponad godzinę i miał dobiegać końca, jednak ludzie nie chcieli mu dać zejść ze sceny i krzyczeli: jeszcze, jeszcze!
Organizatorzy wyznaczyli sztywne ramy godzin koncertu, ale David zdecydował, że zagra jeszcze jeden utwór na bis:
— „Patrzysz na mnie uwodzisz wzrokiem
mieszasz w głowie swoim krokiem,
zamawiasz jakbym był drinkiem,
chcesz zostawić na mnie szminkę…”
Wybrał ten utwór na koniec bo pod sceną było pełno kobiet, które z rękami uniesionymi w górę bujały się w rytm jego utworów. Kiedy skończył i schodził ze sceny otoczyły go ze wszystkich stron dziewczyny i prosiły o autograf. Oczywiście żadnej nie odmówił i każda dostała jego podpis jako pamiątkę z tego wydarzenia. Aszur był zachwycony, że wszystko doskonale się udało. Od lat marzył o zagraniu takiego koncertu.
***
Po powrocie do domu na Davida czekała jego 11 letnia córeczka Laura. Wychowywał ją samotnie ponieważ kiedy miała 2 latka jej matka gdzieś wyszła i nie wróciła do tej pory. Aszur początkowo myślał, że za coś się obraziła i czekał na nią aż wróci. Teraz po 9 latach już sam nie wiedział czy odeszła od niego bez słowa pożegnania czy stała się jej jakaś krzywda o której nie ma pojęcia. Ślad po niej zaginął…
Na czas koncertu zostawił dziś swoją córeczkę pod opieką przyjaciela, któremu zaoferował 10 denarów za 2 godziny opieki nad nią. Znali się od 11 lat, czyli od momentu narodzin Laury. Tylko jemu był w stanie zaufać na tyle żeby zostawić swoje dziecko same. Laura dobrze go znała i bardzo lubiła dlatego był odpowiednią osobą. Byli bliskimi przyjaciółmi i sam chętnie się zgodził zostać z jego dzieckiem. Pieniądze przyjął nie jako zapłatę, ale jak prezent bo i tak zeszło się trochę ponad 3 godziny. David chciał mu dać 15 denarów, ale ten stanowczo odmawiał, twierdząc że umawiali się na 10 i niech tak pozostanie a za te 5 niech coś kupi dla Laury od niego. Wyrażał tylko zadowolenie, że mógł pomóc Aszurowi kiedy ten realizował swoje marzenie grając koncert. Byli serdecznymi przyjaciółmi. Wypili jeszcze wspólnie herbatę i pożegnali się.
Dom Aszura stanowiły trzy pomieszczenia wydrążone w skale i jedno dobudowane przy wejściu. Miejsce gdzie był zlokalizowany miało bardzo szeroki korytarz z belkami stropowymi pod sklepieniem. Prawdopodobnie był tu kiedyś szyb kopalni, ale został stanowczo poszerzony i wzmocniony. W jednym z pomieszczeń jego domu podłoże stanowił czarnoziem. Uprawiał tutaj marchew, cebulę, paprykę i pomidory pod lampami ledowymi. Drugie pomieszczenie było pokojem sypialnym. Znajdowały się tutaj dwa łóżka: jedno dla niego a drugie dla Laury. Trzecie pomieszczenie było czymś w rodzaju pokoju dziennego z aneksem kuchennym. W dobudowanym pomieszczeniu od frontu miał swoje prowizoryczne studio nagrań. Całość była ogrodzona siatką z drutu, którą jednym przyciskiem mógł podpiąć pod prąd. David miał wygórowane poczucie prywatności i silną potrzebę zapewnienia bezpieczeństwa swojej córce. W domu miał pistolet na ostrą amunicję i karabinek pneumatyczny na śrut. Oczywiście broń była zabezpieczona, poza zasięgiem dziecka.
***
— Było wspaniale. Jestem oczarowana tym Aszurem. To jest prawdziwy artysta… — córka von Derleiar Sandra nie mogła skończyć komplementować koncertu z którego właśnie wróciła.
— Żebyś się nie zakochała — zażartował Ludwik.
— Chyba już za późno — odpowiedziała rozkosznym pół głosem.
— Nie rozśmieszaj mnie, przecież on mógłby być Twoim ojcem. — spoważniał jej tata.
— Czy musisz być taki małostkowy? On jest idealnym kandydatem na męża — rozmarzyła się Sandra.
— Nie wiem, ale ja za chwilę wychodzę do kliniki ForeverLifeMedic i jak wrócę nie chcę go tu zastać z Tobą. — odpowiedział
— Ciekawy pomysł. Zastanowię się jak go tutaj sprowadzić. Może to nie być łatwe. — Sandra wyraźnie była w dobrym humorze.
Ludwik pożegnał się z córką i wyszedł. Czekał już na niego skuter elektryczny wybrany wcześniej na tą okoliczność. Jechał na przeszczep serca. Był to jeden z momentów kiedy nie wyobrażał sobie podróżować inaczej. Myślał jak to mawiał „dalekowzrocznie”. Dla swojego zdrowia nie mógł sobie pozwolić na podróż powrotną z kliniki transportem podsufitowym. Nie chciał ryzykować pomimo, że czekało go pięć dni rekonwalescencji w apartamentach VIP należących do ForeverLifeMedic po tym jak zakończy się operacja. Po przybyciu na miejsce oddał swój skuter pod opiekę tamtejszej obsługi. Zapewniono go, że po tym jak odzyska pełnię sił będzie czekał na niego pod apartamentem z naładowanym do pełna akumulatorem. Był już wieczór, ale tak właśnie był umówiony. Operacja miała trwać całą noc. Nad ranem obudzi się z nowym sercem pod czujną opieką specjalistów.
NIEZNANY SPRAWCA
***
— Mam już dosyć — powiedział sam do siebie pod nosem. Nie wiedział która jest godzina, ale