Czwarta krucjata i złupienie Konstantynopola - ebook
Czwarta krucjata i złupienie Konstantynopola - ebook
W 1202 roku zebrani w Wenecji chrześcijanie mieli po raz kolejny podjąć próbę wyzwolenia Ziemi Świętej. Kampania została przemyślana i przygotowana w najdrobniejszych szczegółach. W weneckich stoczniach, za sowitą opłatą, powstała flota, która miała pomóc w zdobyciu Egiptu stanowiącego swoiste wrota do Ziemi Świętej. Plan wydawał się doskonały. W Wenecji stawiło się jednak zbyt mało ludzi. W zamian za odroczenie płatności Wenecjanie wymusili na krzyżowcach atak na Zarę. Wyprawa, której głównym celem było odzyskanie Ziemi Świętej, stopniowo przekształcała się w kampanię przeciwko braciom w wierze. Brak poczucia jedności, które towarzyszyło pierwszym krucjatom, okazał się brzemienny w skutkach. Do głosu doszły osobiste interesy, które okazały się ważniejsze niż wierność krucjatowym ideałom.
Kierowani przez przebiegłego weneckiego dożę krzyżowcy przystali na prośbę Aleksego IV Angelosa, syna obalonego cesarza Bizancjum, Izaaka II Angelosa, i postanowili pomóc mu w odzyskaniu tronu, widząc w tym możliwość podporządkowania papiestwu Kościoła bizantyjskiego i okazję do wzbogacenia się. Uderzyli na Konstantynopol, plądrując i niszcząc jedno z najpotężniejszych miast średniowiecznej Europy.
Spis treści
Podziękowania
Uwagi do nazw
Przedmowa: Krucjaty – dawniej i dziś
Prolog: Koronacja cesarza Baldwina
Wstęp
1. Początki i propaganda czwartej krucjaty, 1187–1199
2. Kazanie opata Marcina, katedra w Bazylei, Maj 1200 roku
3. Turniej w Écry, Listopad 1199 roku
4. Traktat wenecki, Kwiecień 1201 roku
5. Ostateczne przygotowania i wymarsz, Maj 1201 – czerwiec 1202 roku
6. Krzyżowcy w Wenecji i oblężenie Zary, Lato i jesień 1202 roku
7. Propozycja księcia Aleksego, Grudzień 1202 – maj 1203 roku
8. Krzyżowcy przybywają do Konstantynopola, Czerwiec 1203 roku
9. Pierwsze oblężenie Konstantynopola, Lipiec 1203 roku
10. Triumf i napięcia w Konstantynopolu, Lipiec – sierpień 1203 roku
11. Wielki pożar, Sierpień 1203 roku
12. Zabójstwo Aleksego IV i nadchodząca wojna, Początek 1204 roku
13. Zdobycie Konstantynopola, Kwiecień 1204 roku
14. Złupienie Konstantynopola, Kwiecień 1204 roku
15. Koniec czwartej krucjaty i wczesne lata Cesarstwa Łacińskiego, 1204–1205
16. Losy Cesarstwa Łacińskiego, 1206–1261
Posłowie
Chronologia
Skróty
Bibliografia
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66625-55-6 |
Rozmiar pliku: | 3,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W trakcie pisania niniejszej książki otrzymałem pomoc i wsparcie od bardzo wielu osób. Podczas badań skorzystałem z niezwykłej gościnności i wiedzy doktora Christopha Maiera z Bazylei oraz profesor Işin Demirkent i doktor Ebru Altan ze Stambułu. Pomoc organizacyjną zapewniły mi także Füsun Ersak i Claire Lillywhite-Pinch. Dyskusje, w których uczestniczyli: Matthew Bennett, doktor Linda Ross, doktor Merav Mack, Natasha Hodgson, doktor Marcus Bull, Neil Blackburn, doktor Penny Cole oraz profesor Jonathan Riley-Smith, okazały się istotne dla kształtowania moich poglądów i przydatne w odnalezieniu wielu trudnych do uchwycenia wątków. Doktor Thomas Asbridge dał mi rozsądne wskazówki już na samym początku pracy nad tą książką. Doktor Jonathan Harris, Edwin Fuller i doktor Christoph Maier przeczytali całość bądź też część rękopisu, a ich spostrzeżenia i poprawki okazały się bezcenne. Oczywiście to na mnie ciąży odpowiedzialność za wszystkie błędy, które pozostały w tekście. Jestem wdzięczny doktorowi Emmettowi Sullivanowi za jego wspaniałe fotografie, które wykorzystałem w niniejszej książce. Sally Tornow, Caroline Campbell, Suzanne Tarlin oraz David Watkinson, a także Austen i Janice Rose, doktor Ian Jenkins i Diane Jenkins, Andy i Jackie Griffiths oraz Lisa i John Barry skutecznie mnie motywowali oraz zapewnili mi tak istotną przeciwwagę dla akademickiego trybu życia. Chcę podziękować również mojej agentce, Catherine Clark, za wnikliwe wskazówki i nieustanne wsparcie, a także jej odpowiedniczce w USA, Emmie Parry, oraz Wendy Wolf z Viking Penguin – za wiarę w powodzenie mojego projektu. Will Sulkin, mój wydawca z oficyny Jonathan Cape, poprzez swoją cierpliwość i konstruktywne myślenie ogromnie mi pomógł podczas pisania niniejszej książki. Wśród osób, którym chciałbym podziękować za bezcenne wsparcie, znajdują się również: Jörg Hensgen, Chloë Johnson-Hill, Ros Porter, Hilary Redmon oraz Mandy Greenfield. Największy dług wdzięczności mam wobec Niki – dziękuję za jej szczerą miłość i zaangażowanie w nasze wyjątkowe wspólne życie. Z wielką przyjemnością dedykuję tę książkę moim rodzicom i memu wspaniałemu synowi Tomowi.Uwagi do nazw
Osoby tworzące armię krzyżowców, która w październiku 1202 roku wyruszyła z Wenecji, pochodziły przeważnie z obszarów Francji: z Blois, Szampanii, Amiens, Saint-Pol, Île-de-France oraz Burgundii. Jednak również inne rejony Europy wysłały duże kontyngenty. Pokaźnymi siłami dowodził na przykład hrabia Flandrii, który podlegał zwierzchnictwu króla Francji. Podobnie przywódca krucjaty, markiz Bonifacy z Montferratu, poprowadził ludzi ze swych ojczystych ziem w północnych Włoszech. Znaczne oddziały pochodziły także z Cesarstwa Niemieckiego, włącznie z jednostkami pod dowództwem biskupa Marcina z Pairis oraz biskupa Konrada z Halberstadtu. Biorąc pod uwagę wielojęzyczny charakter tej armii, zamieszczanie takiej listy przy każdej wzmiance o krzyżowcach byłoby niepraktyczne. Aby zachować styl i zwięzłość, używałem słowa „francuski” jako ogólnego określenia wszystkich wcześniej wymienionych krzyżowców, natomiast w przypadku omawiania konkretnego kontyngentu dodawałem wyjaśnienie. Do wyprawy dołączyło również wielu Wenecjan, ale ponieważ tworzyli oni odrębną grupę, zaznaczałem (tam, gdzie było to konieczne) różnicę między nimi a „francuskimi” krzyżowcami. Pojęcia „krzyżowcy” i „ludzie z Zachodu” można rozumieć jako ogólne określenia całej armii, a więc zarówno sił Francuzów, jak i Wenecjan. Z kolei termin „Frankowie” odnosi się do osób, które osiedliły się w Ziemi Świętej po pierwszej krucjacie (1095–1099), oraz do ich potomków.Przedmowa
Krucjaty – dawniej i dziś
Już po ukończeniu tej książki – co nastąpiło jesienią 2003 roku – wydarzenia takie jak zamach w Madrycie oraz inwazja sił USA na Irak stały się inspiracją do szukania analogii między średniowiecznymi krucjatami a współczesnymi wypadkami. Eksperci i analitycy starają się wyjaśniać dzisiejsze napięcia w kontekście wcześniejszych konfliktów między islamem a Zachodem. Ostatnia seria filmów dokumentalnych i fabularnych świadczy o coraz powszechniejszej fascynacji historią krucjat oraz o sposobie, w jaki są one obecnie postrzegane.
Istnieje bogaty materiał stanowiący uzasadnienie dla tego typu porównań, ale szukając dokładnych analogii, mimo wszystko należy zachować ostrożność. Najistotniejsza różnica dotyczy znaczenia świętej wojny w dzisiejszych kulturach islamu i Zachodu. Na Zachodzie koncepcja świętej wojny – tej, którą prowadzono z rozkazu Boga – po oddzieleniu się Kościoła od państwa w XVIII wieku została zastąpiona ideą słusznej wojny. Religia nadal pozostaje tu istotna, ale lokuje się obok suwerenności i obrony granic. Słuszna wojna dzieli niektóre aspekty ze swym religijnym odpowiednikiem (prawowita władza, przyczyna uzasadniająca, przywrócenie porządku), ale nie wymaga boskiego mandatu. Na średniowiecznym Zachodzie to papież wzywał chrześcijan ze wszystkich warstw społecznych do odbicia Jerozolimy i do jej obrony przed siłami islamu. Niektóre wydarzenia wywoływały krytykę, szczególnie gdy krucjata zaczynała służyć kontrowersyjnym celom, potępiano również zachowanie poszczególnych krzyżowców, ale nie fundamentalną zasadę. W postoświeceniowym świecie wojnę religijną zaczęto postrzegać jako coś staroświeckiego i barbarzyńskiego.
Dla Zachodu nadanie dzisiejszym konfliktom etykiety krucjat oznacza zamaskowanie świeckiego mandatu słusznej wojny oraz zignorowanie faktu, że w wiekach średnich większość ludzi z Zachodu popierała krucjaty, a dzisiaj z kolei istnieje ogromny opór wobec działań militarnych. Poparcie dla stosowania tego typu sformułowań oznacza również ukazanie gorzkiej schedy po średniowieczu. Al-Kaida oświadczyła, że „pierwotna krucjata ściągnęła Ryszarda z Anglii. Dzisiaj państwa krzyżowe ruszyły, gdy tylko Bush uniósł krzyż”.
Jednak w islamskim społeczeństwie religia pozostaje zintegrowana z porządkiem politycznym – Mahomet był przywódcą zarówno religijnym, jak i politycznym. Defensywny dżihad stanowi obowiązek wszystkich muzułmanów i według niektórych jurystów w przypadku niewystarczającej liczby ludzi zdolnych obronić regionu odpowiedzialność za wsparcie walczących spoczywa na innych (to znaczy na bojownikach napływających do Iraku). W październiku 2001 roku Osama bin Laden oświadczył: „celem naszego narodu jest zjednoczenie się w obliczu chrześcijańskiej krucjaty”.
Niezależnie od istniejących różnic analogii między średniowieczem a współczesnością jest pod dostatkiem. Islamiści oraz arabscy nacjonaliści, tacy jak Saddam Husajn, wykorzystali schedę po Saladynie, który odbijając Jerozolimę z rąk chrześcijan w 1187 roku, stał się symbolem zwycięskiego oporu przeciwko najeźdźcom z Zachodu. Saddam nakazał stworzyć mural przedstawiający jego samego obok Saladyna – obu w roli przywódców prowadzących swych ludzi ku zwycięstwu nad wrogami z Zachodu.
Rola propagandy była i nadal jest istotna. Zarówno siły koalicji w Iraku, jak i armie czwartej krucjaty postrzegały siebie jako wyzwolicieli. A jednak obie napotkały silny opór miejscowej ludności przekonanej o nikczemności Zachodu. Na przestrzeni wieków odnajdujemy także idee związane z zyskiem i z honorem. Niektórzy oskarżali USA o zainteresowanie inwestycjami naftowymi w Iraku. Zdaniem kilku średniowiecznych świadków oraz według późniejszych historyków to chęć zysku popchnęła handlarzy weneckich w stronę Konstantynopola w 1204 roku. Podobnie rycerze-krzyżowcy starali się godnie iść w ślady swych przodków. George W. Bush jest często krytykowany za próbę dokończenia przedsięwzięcia, które w Iraku rozpoczął jego ojciec.
Zarówno islam, jak i Zachód mogą uzasadniać przemoc; przeszłość można przywołać po to, by wesprzeć swe działania i by je zrozumieć. Chociaż wydaje się, że wiele analogii jest kusząco wyraźnych, obecnie u podłoża przemocy na Zachodzie leżą zupełnie inne kwestie niż w przypadku świętych wojen w średniowieczu. Dżihad nie ma już prawdziwego odpowiednika w zachodniej teorii świeckiej, sprawiedliwej wojny.
Sunningdale, grudzień 2004Prolog
Koronacja cesarza Baldwina
Wydarzenia 16 maja 1204 roku zdeterminowały bieg średniowiecznej historii, wprowadzając ogromną zmianę w przyjętym porządku świata. Przez ponad osiem wieków kolejni bizantyńscy cesarze władali ogromnym i godnym podziwu imperium, ale kres temu położyły armie czwartej krucjaty – święci wojownicy Kościoła katolickiego. Na tronie we wspaniałej katedrze Hagia Sophia zasiadł teraz człowiek z północnej Europy, uznany za władcę przez zgromadzony tłum zachodnich rycerzy i kupców. Grecy byli daleko od swego rodzinnego miasta; uciekali przed okrucieństwem bezlitosnych wojowników, którzy bezwzględnie złupili ich metropolię. Jednak ludzie z Zachodu wierzyli, że Bóg pochwala ich walkę i że obdarzył ich swoim błogosławieństwem. Pod olbrzymią kopułą Hagii Sophii ucichły słowa kończące mszę katolicką i zarazem ceremonię koronacyjną Baldwina z Flandrii, pierwszego cesarza-krzyżowca Konstantynopola.
Sam Baldwin uległ przeistoczeniu. Jako potężny arystokrata był oswojony z władzą, ale teraz uzyskał wyższy, niemal boski status. Wcześniej tego dnia przywódcy zachodniej armii przyszli po hrabiego do pałacu Bukoleon, skąd eskortowali go do bocznej kaplicy katedry. Tam Baldwin zamienił wełniane spodnie na parę wykonaną z najlepszego czerwonego jedwabiu i włożył buty wysadzane drogocennymi kamieniami, a potem, warstwa po warstwie, olśniewające szaty. Najpierw przywdział wspaniały płaszcz zdobiony z przodu i z tyłu złotymi guzikami, następnie długą pelerynę pokrytą klejnotami, która z przodu sięgała mu do stóp, opasywała go, w górze zaś okrywała jego lewe ramię. Jakby tego było mało – a cały ten strój musiał być niezwykle ciężki – włożył jeszcze jedną szatę. Ta również mieniła się drogocennymi kamieniami, a ponadto widniały na niej symbole cesarskiego orła. Była tak bogato zdobiona, że świadkowie donosili, iż ubranie świeciło niczym płomienie. W towarzystwie wysokich rangą dostojników Baldwin podszedł do ołtarza Hagii Sophii – częściowo zdewastowanego podczas podboju, niegdyś jednak stanowiącego wyjątkowe dzieło. Był on wysoki na niemal dziewięć metrów, zdobiony złotem i drogocennymi kamieniami oraz zwieńczony litym srebrnym baldachimem. Dostojnicy nieśli miecz Baldwina, koronę i cesarski sztandar, a za nimi podążali biskupi-krzyżowcy, których zadaniem było koronowanie nowego cesarza. Przy ołtarzu Baldwin uklęknął do modlitwy, aby podziękować za zwycięstwo krzyżowców, biskupi zaś rozebrali go do pasa na znak pokory wobec Boga. Namaścili go, na powrót odziali i zgromadzili się wokół niego. Każdy z nich jedną dłonią trzymał koronę. Pobłogosławili ją i uczyniwszy znak krzyża, włożyli na głowę Baldwina. Krąg duchownych, także ubranych w najwytworniejsze szaty, przesłaniał postać z wizerunkiem srogiego orła cesarskiego na plecach. Po chwili biskupi cofnęli się, by ukazać nowego cesarza Konstantynopola w całym jego majestacie – była to dosadna demonstracja władzy i bogactw, jakie zgarnęli krzyżowcy. W hołdzie duchowni ofiarowali władcy jeden z setek skarbów zagrabionych z cesarskich pałaców, by mógł nim ozdobić swą szatę: ogromny rubin wielkości jabłka.
Baldwin siedział na wysokim tronie, trzymając w jednej ręce berło, a w drugiej złote jabłko. Można sobie tylko wyobrażać, co czuł, kiedy tak wspaniale przystrojony w zdobione klejnotami jedwabie patrzył na tłum. Gdy zgromadzeni śpiewali mszę, myśli Baldwina mogły skierować się ku jego północnej ojczyźnie: zimnej, bagnistej Flandrii. Być może dumał o żonie, którą wezwałby teraz jako swą cesarzową. Lub rozmyślał o swych wspaniałych przodkach-krzyżowcach, o cierpieniu i poświęceniu swych towarzyszy walczących o Konstantynopol. I być może – pomimo całego tego bogactwa i podekscytowania związanego z nadejściem nowej ery – pamiętał też, że krzyżowcy czwartej krucjaty wyruszyli przede wszystkim w celu odbicia Jerozolimy, nie zaś po to, by zniszczyć – jak to uczynili – największą cywilizację chrześcijaństwa.Wstęp
W kwietniu 1204 roku armie czwartej krucjaty zdobyły i złupiły Konstantynopol. Pewien naoczny świadek wspominał o braku człowieczeństwa wśród krzyżowców, o „szaleńcach, którzy podburzają przeciwko świętym”, o mordercach, którzy nie chcieli „oszczędzić pobożnych niewiast”, o „zwiastunach Antychrysta, głównych orędownikach jego przyszłych bezbożnych czynów”, którzy podpalali ołtarze i grabili kosztowności1.
Niemal 800 lat później, latem 2001 roku, papież Jan Paweł II wydał niezwykłe oświadczenie – przeprosiny dla Greckiego Kościoła Prawosławnego za okrutną rzeź, jaką zgotowali mu wojownicy czwartej krucjaty. „To tragiczne, że najeźdźcy, którzy wyruszyli, aby zapewnić chrześcijanom wolny dostęp do Ziemi Świętej, zwrócili się przeciwko swym braciom w wierze. To, że byli to łacińscy chrześcijanie, napawa katolików głębokim smutkiem”. Fakt, że papież czuł potrzebę wydania takiego oświadczenia – wyjątkowego ze względu na uznanie winy – pokazuje tylko, jak głęboką ranę zadała ta kampania z zamierzchłych czasów.
Celem niniejszej książki jest przedstawienie niezwykłej historii czwartej krucjaty – historii zabarwionej okrucieństwem i determinacją, demoralizacją i chciwością, polityczną intrygą i religijnym oddaniem2. Autorami kilku nowożytnych świadectw dotyczących czwartej krucjaty są badacze Bizancjum, którzy interesowali się przede wszystkim wpływem tej wyprawy na grecki świat prawosławny. Być może nie dziwi fakt, że ich opinie na temat motywów Francuzów i Wenecjan są nieprzyjazne, a w niektórych przypadkach oburzenie bierze górę nad szerszym krytycznym spojrzeniem3. Jednak autorem niniejszej książki jest historyk krucjat – taki punkt widzenia zachęcił mnie do wprowadzenia także zachodnioeuropejskiego kontekstu i wzięcia pod uwagę sytuacji w Bizancjum. Starałem się również wyjaśnić, dlaczego krucjata miała akurat taki, a nie inny przebieg, a także określić niektóre podstawowe przyczyny tych burzliwych wydarzeń i zastanowić się, w jaki sposób ludzie z Zachodu osiągnęli zwycięstwo.
Krucjaty – jako ruch, który popierał przemoc w imię Chrystusa – często spotykały się z wrogim nastawieniem4. Osiemnastowieczny szkocki historyk William Robertson nazwał je „osobliwym pomnikiem ludzkiego szaleństwa”, a Edward Gibbon w Zmierzchu Cesarstwa Rzymskiego stwierdził, że święte wojny „raczej weryfikowały niż utwierdzały dojrzałość Europy”5. Steven Runciman w Dziejach wypraw krzyżowych uznał, że „patrząc z perspektywy historycznej, cały ruch krzyżowy był fiaskiem”. Ubolewał, że „sama święta wojna stanowiła nic innego jak długotrwały akt nietolerancji w imię Boga, co jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu”6.
Historycy i komentatorzy krytykowali w szczególności czwartą krucjatę. W XVIII wieku Voltaire pisał, że „dla chrześcijan jedynym owocem ich barbarzyńskich krucjat miała być eksterminacja innych chrześcijan”7. Runciman stwierdził, że „krzywda, jakiej dopuścili się krzyżowcy wobec islamu, była niewielka w porównaniu z tą, jaką wyrządzili chrześcijanom ze Wschodu”8.
A jednak, chociaż idee i działania krzyżowców dzisiaj wydają się nie do przyjęcia, nie da się zaprzeczyć, że przez kilkaset lat reprezentowały – stosownie do przekonań, wartości i percepcji średniowiecza – niezwykle popularną i trwałą instytucję. Pierwsza krucjata, niemal tuż po wezwaniu do niej w 1095 roku, wywarła ogromny wpływ na wszystkie warstwy społeczne i przyczyniła się do nasilenia kontaktów – oraz konfliktów – z ludami i terytoriami spoza katolickiego świata.
W ogólnym rozumieniu wyprawy krzyżowe są nierozerwalnie związane z konfliktem z islamem. Powiązanie to widoczne jest w słowach Osamy bin Ladena, który porównał walkę krzyżowców z muzułmanami do poczynań Amerykanów w Afganistanie w latach 2001–2002. Stwierdził, że „wojna ta jest podobna do poprzednich krucjat, na których czele stali Ryszard Lwie Serce, Barbarossa oraz król Francji Ludwik . W dzisiejszych czasach powracają one za pośrednictwem Busha”. Propaganda Al-Kaidy sugeruje również, że Izrael jest sukcesorem państw krzyżowych z XII i XIII wieku9. Na Zachodzie także nie brakuje odwołań do średniowiecza. Bezpośrednio po atakach terrorystycznych z 11 września 2001 roku określenie „święta wojna” zostało niefortunnie użyte przez prezydenta George’a W. Busha, który wzywał do krucjaty przeciwko Al-Kaidzie. Starając się pozyskać wsparcie Egiptu i Syrii – dwóch krajów bezpośrednio dotkniętych przez wyprawy krzyżowe – odwołał się do koncepcji, która na Bliskim Wschodzie nadal uważana jest za pretekst dla zachodniego imperializmu10.
Konsekwencje czwartej krucjaty wyraźnie stanowią dramatyczne wypaczenie fundamentalnej idei Kościoła katolickiego walczącego z niewiernymi. Zarówno dzisiejszych, jak i ówczesnych historyków jednakowo fascynuje to, w jaki sposób ruch stworzony w celu odzyskania Ziemi Świętej dla chrześcijaństwa mógł w nieco ponad wiek przekształcić się w narzędzie destrukcji najwspanialszego miasta w chrześcijańskim świecie.
Sami krzyżowcy cieszyli się ze swego osiągnięcia i odczuwali ulgę. Baldwin, hrabia Flandrii, jeden z przywódców kampanii, pisał: „możemy śmiało powiedzieć, że nigdy w historii wojen nie zdarzyły się takie cuda”. Wierzył on w boskie poparcie dla działań krzyżowców: „Sprawcą tego jest Bóg i uważamy, że jest to cud nad cudami”11. Jednak gdy szczegóły ich poczynań stały się szerzej znane, opinie innych – nawet na Zachodzie – okazały się mniej pochlebne. Papież Innocenty III (1198–1216), który zainicjował tę ekspedycję, grzmiał: „Przysięgaliście wyzwolić Świętą Ziemię , szybko splamiliście czystość waszej przysięgi, kiedy stanęliście nie przeciwko Saracenom, lecz przeciwko chrześcijanom… Grecki Kościół ujrzał w łacinnikach nic innego jak przykład samych nieszczęść i uczynków z piekła rodem, tak że teraz słusznie nienawidzi ich bardziej od psów”12.
Bogactwo świadectw z okresu czwartej krucjaty sprawia, że zgłębianie jej dziejów pozwala na stworzenie niezmiernie żywego obrazu. Materiały te oddają niezwykły wachlarz emocji: strach, dumę, radość, a także usprawiedliwianie się i niekiedy ujmujący zachwyt nad celami wyprawy oraz nad nowymi widokami, ludami i krajobrazami. Działania średniowiecznych przywódców wojskowych często były odpowiednio opisywane, i czwarta krucjata nie stanowi pod tym względem wyjątku. Jednak mamy to szczęście, że dla roku 1204 przetrwały również świadectwa spisane przez ludzi niższej rangi. W celu uzupełnienia tych relacji wykorzystałem w niniejszej pracy wiele analogicznych tekstów i obrazów związanych z krucjatą, aby oddać nadzieje i obawy wszystkich krzyżowców (oraz ich rodzin) z okresu, kiedy rozpoczynali swą niezwykłą przygodę.
Materiały źródłowe dotyczące czwartej krucjaty – w porównaniu z dokumentami na temat niektórych pozostałych wypraw – są bardzo bogate. Część z nich stanowią relacje naocznych świadków (wojowników i „kapłanów”), a część jest dziełem europejskich monastycznych kronikarzy, którzy zapisywali opowieści powracających krzyżowców. Przed XII stuleciem literatura była domeną niemal wyłącznie przedstawicieli kleru. Większość opisów pierwszej krucjaty (1095–1099) wyszła spod piór duchownych, którzy w swych tekstach kładli silny akcent na Bożą opatrzność oraz teologię. W XII wieku rozwój życia dworskiego doprowadził do obejmowania patronatem trubadurów i powstawania chansons de geste – epickich opowieści zwykle opartych na tradycji oralnej, lecz czasem spisywanych przez osoby świeckie. W ówczesnej kulturze był to relatywnie mały krok ku koncepcji wykształconego laika (zwykle szlachcica) spisującego lub dyktującego opowieści o własnych bohaterskich czynach. Ta mieszanka świadectw autorów zarówno kościelnych (klerykalnych), jak i świeckich (laickich) lepiej ukazuje rzeczywisty przekrój społeczeństwa, a ponadto pozwala czytelnikowi spojrzeć na krucjatę oczami rycerzy i szlachciców, którzy priorytetami i motywami niekiedy różnili się od duchownych.
Do najbardziej znaczących materiałów należą listy z tamtego okresu napisane przez uczestników i przywódców krucjaty. Świadectwa te ukazują, jak wraz z rozwojem wydarzeń kształtowały się postawy poszczególnych osób i polityka. Pomimo że dokumenty te nie są wolne od prób usprawiedliwiania się lub subiektywizmu w postrzeganiu pewnych wydarzeń, dostarczają sporo szczegółowych informacji i stanowią bezpośredni przekaz, czego nie można powiedzieć o niektórych późniejszych opisach. Co więcej, kazania, które wygłaszali duchowni, próbując zdobyć poparcie dla krucjaty, dają wgląd w ewentualne motywy, jakimi kierowali się uczestnicy wyprawy.
Dwa inne ważne typy źródeł to pieśni trubadurów oraz oficjalne dokumenty. Te pierwsze niekoniecznie przekazują prawdziwe informacje, ale umożliwiają żywy wgląd w zajęcia klas rycerskich, które zdominowały krucjaty w tym czasie. Te drugie obejmują umowy handlowe, pieczołowicie zabezpieczone przez włoskie wspólnoty kupieckie, a także pochodzące z archiwów licznych klasztorów umowy sprzedaży i zastawu ziemi oraz praw własności, sporządzone przez wyruszających na wyprawę krzyżowców, którzy starali się o sfinansowanie swoich kampanii.
Jednak historię czwartej krucjaty spisywano nie tylko z perspektywy katolickiego Zachodu. Jej świadkami było również kilku pisarzy bizantyńskich, utrwalających swe wspomnienia w wysoce ozdobnym i uczonym stylu klasycznych autorów, tak cenionych przez dwór Konstantynopola13. Innymi ważnymi źródłami są zapiski z podróży. Tak jak dzisiejsi turyści, tak i średniowieczni podróżni mieli do dyspozycji mnóstwo przewodników, natomiast sprawozdania owych muzułmanów, żydów, prawosławnych lub katolików stanowią zwykle interesujące i obrazowe uzupełnienie kluczowych relacji.
Wreszcie wspomnieć trzeba o niezastąpionych i fascynujących informacjach przekazywanych przez dzieła sztuk plastycznych. Są to budynki (zrujnowane lub przekształcone na przestrzeni wieków) albo rzeźby figuratywne, malowidła ścienne, monety, a także iluminacje w rękopisach przedstawiające ludzi, wydarzenia lub obiekty (na przykład statki) związane z krucjatami.
Mimo że istnieją pewne braki w dokumentacji – na przykład nie zachowały się weneckie świadectwa z tamtego okresu – pozostaje niezwykle szeroka paleta materiałów źródłowych, na podstawie których można opisać historię czwartej krucjaty. Aby wyjaśnić, dlaczego krzyżowcy złupili Konstantynopol, najpierw musimy nakreślić emocjonalny, duchowy oraz polityczny krajobraz początków XIII wieku.
Świat krzyżowców w wielu aspektach był całkowicie inny niż rzeczywistość dzisiejszego społeczeństwa. Wiedza, komunikacja, scentralizowana władza i opieka zdrowotna były co najwyżej na poziomie podstawowym. Na przykład czas podróży liczono w tygodniach, a nie w godzinach, a wiedza o świecie znajdującym się poza katolickim Zachodem kształtowała się na bazie lęku, uprzedzeń i braku informacji14.
Dwa czynniki najsilniej wpływające na życie w średniowieczu to przemoc i religia15. Przemoc przyjmowała formę zarówno konfliktów międzypaństwowych, jak i bardziej powszechną postać lokalnych działań wojennych, kiedy to ograniczone wpływy centralnej władzy dopuszczały starcia na małą skalę pomiędzy sąsiadującymi panami.
Prawdopodobnie największą różnicę między zsekularyzowanym zachodnim światem z początków XXI wieku a średniowieczem stanowi znaczenie wiary chrześcijańskiej. Religia przesycała wieki średnie w sposób trudny dla nas do zrozumienia. Kazania i symboliczne obrazy w kościołach nieustannie przypominały mężczyznom i kobietom o ich grzechach i dosadnie przedstawiały wieczne tortury piekielne, jakie czekały ich w przypadku nieokazania skruchy. Presja, aby uniknąć konsekwencji tych grzechów dzięki modlitwom pokutnym oraz aktom pobożności, takim jak pielgrzymki, stanowiła integralną część relacji między Kościołem a wiernymi. Ludzie zwracali się do Boga i Jego świętych, prosząc także o ochronę przed wrogami, uzdrowienie, urodzaj, pomyślne wyniki bitew lub wyroki sądowe (poprzez ordalia). Dzisiaj wiele z tych rzeczy może się wydawać jedynie zabobonem, ale żeby zrozumieć kontekst czwartej krucjaty, trzeba zaakceptować na przykład wiarę średniowiecznego człowieka w to, że święci potrafią dokonywać cudownych uzdrowień czy też interweniować w czasie wojny.
Kiedy 27 listopada 1095 roku papież Urban II przemawiał na synodzie w Clermont w środkowej Francji, połączył ze sobą znane idee pielgrzymki, przemocy i pokuty, aby stworzyć nową, silną koncepcję – wyprawę krzyżową. Urban przekonywał, że rycerze Francji powinni pomaszerować do Ziemi Świętej i odzyskać ją z rąk niewiernych. W ten sposób wojownicy podjęliby się odbycia aktu pokutnego, jakim była zbrojna pielgrzymka – i to aktu tak bardzo trudnego i żmudnego, że zasługiwał on na duchową nagrodę o niespotykanej dotąd skali: odpuszczenie wszelkich grzechów. Oznaczało to, że grzechy nagromadzone w wyniku stosowania przemocy zostaną wymazane, a kara piekielna darowana – była to wspaniała okazja dla ludzi, którym leżało na sercu ich duchowe dobro. Jeden ze świadków, Gwibert z Nogent, opisał to w sposób wyjątkowo dosadny: „W naszych czasach Bóg ustanowił święte wojowanie, aby wojownicy i wędrowny lud mogli znaleźć nową drogę do zbawienia; aby nie musieli całkowicie wyrzekać się świata, jak to zwykle bywa w tym wypadku, obierając klasztorne życie , ale by mogli do pewnego stopnia dostąpić Bożej łaski, zachowując swą wolność i odzienie, a także w sposób zgodny z ich własną pozycją”16.
Rycerzom oferowano szansę, by robili to, na czym się znali – walczyli i zabijali – a ponieważ wojowali oni dla słusznej według papieża sprawy, mieli otrzymać za to nagrodę. Gdy Urban skończył przemawiać, tłum wiwatował na znak poparcia, zaś jeden ze świadków twierdził, że wołano: Deus vult! Deus vult! – „Bóg tak chce! Bóg tak chce!”, po czym ludzie ruszyli do przodu, aby otrzymać znak krzyża.
Reakcja na apel Urbana była niewiarygodna. Wieści o wezwaniu do broni rozeszły się błyskawicznie po Europie i w ciągu najbliższych czterech lat ponad 60 000 ludzi ze wszystkich rejonów i warstw społecznych wyruszyło w liczącą 4000 kilometrów drogę (z północnej Francji) do Ziemi Świętej. Po niezwykle mozolnej podróży dotarli do Jerozolimy 15 lipca 1099 roku, by odzyskać to święte miasto dla świata chrześcijańskiego.
Zdobycie Jerozolimy wywołało ogromny wstrząs wśród krzyżowców, którzy rozgromili muzułmańskich i żydowskich obrońców miasta. Późniejszy frankijski autor opisał przerażającą scenę: „ wszędzie leżały fragmenty ludzkich ciał, a ziemia pokryta była krwią zabitych. Jeszcze bardziej przerażał widok samych zwycięzców, ociekających posoką od stóp do głów”. A jednak pośród tych okropieństw: „Odziani w świeże ubrania, z czystymi rękami i bosymi nogami, zaczęli w pokorze krążyć po miejscach kultu, które Zbawca raczył uświęcić i zaszczycić swą cielesną obecnością”17. Chrześcijanie wpadli w euforię, słysząc te wieści – zwycięstwo było oznaką tego, że Bóg udzielił krzyżowcom swego błogosławieństwa i poparł ich sprawę.
Większość z nich powróciła do swych domów, wypełniwszy przysięgi, ale mała grupa pozostała, by umocnić siły Franków w Lewancie (słowa „Frank” używali w tamtym okresie zarówno Europejczycy, jak i muzułmanie wobec osadników, niezależnie od ich zróżnicowanych korzeni na Zachodzie). W ciągu następnych kilku dekad tysiące Europejczyków miało osiedlić się na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego jako rolnicy, handlarze, duchowni i szlachta. Jeszcze więcej ludzi skorzystało z tego, że święte miejsca znajdowały się teraz w rękach katolików – i odwiedziło je w charakterze pielgrzymów. W związku z tym powstały zakony rycerskie – organizacje skupiające mnisich wojowników, którzy przysięgali bronić dziedzictwa Chrystusowego i opiekować się podróżnymi. Rycerze szpitalnicy pełnili dwojaką funkcję – militarną i medyczną (zakon ten istnieje do dziś jako Suwerenny Rycerski Zakon Maltański), natomiast templariusze stanowili siłę czysto militarną. Pierwsza krucjata w końcu przekroczyła rubikon religijnie sterowanej przemocy i dopuściła do sformowania zaprzysiężonych służbie Bogu grup do walki ze złem. Przy czym walka miała się toczyć raczej poza klasztornymi murami, w zwykłym świecie. Formy zbrojnych pielgrzymek okazały się zatem niezwykle elastyczne, co umożliwiło rozwój krucjatowej koncepcji i dostosowanie jej do wielu różnych sytuacji.
Reakcją świata muzułmańskiego na pierwszą krucjatę był brak zrozumienia. Muzułmanie nie mogli zdawać sobie sprawy z faktu, że ta dzika banda wojowników została nakłoniona do wojny mającej na celu religijną kolonizację. Jednocześnie muzułmanie z Syrii byli osłabieni przez intensywne wewnętrzne waśnie, co oznaczało, że stanowili mało zdecydowanych przeciwników dla krzyżowców. A jednak z czasem zaczęli walczyć, gdy ich przywódcy zdecydowali o rozpoczęciu dżihadu, islamskiej świętej wojny, wymagającej zmierzenia się z Frankami18.
W 1144 roku muzułmanie z Aleppo zdobyli miasto Edessa w północnej Syrii i to doprowadziło do zorganizowania tak zwanej drugiej krucjaty (1147–1149). Ów podział wypraw krzyżowych jest w rzeczywistości wytworem osiemnastowiecznych historyków francuskich i dotyczy wyłącznie największych krucjat, oprócz których wyróżniamy dzisiaj kilka mniejszych kampanii – wyprawy spełniające kryteria świętej wojny usankcjonowanej przez papieża odbyły się na przykład pomiędzy drugą a trzecią krucjatą. Druga krucjata okazała się fiaskiem. Opat z Clairvaux, Bernard, zachęcał do wzięcia w niej udziału, przekonując, że ówcześni chrześcijanie stanowią szczęśliwe pokolenie, które otrzymało wyjątkową sposobność, żeby sięgnąć po Boskie nagrody. Jego zapewnienia na nic się jednak nie zdały: armie królów Francji i Niemiec poniosły ogromne straty podczas przeprawy przez Azję Mniejszą i zrezygnowały z oblężenia Damaszku zaledwie po czterech dniach – było to straszne upokorzenie. Mimo wszystko druga krucjata była ważna z tego względu, że do ruchu krucjatowego dodała formalną ekspansję.
W VIII wieku Półwysep Iberyjski został podbity przez Maurów z północnej Afryki. Z czasem chrześcijanie zaczęli odpierać najeźdźców i wraz z wyruszeniem krzyżowców na Wschód w Hiszpanii narodziła się idea, aby i tej walce nadać nowy, bardziej wyrazisty rys. Od lat 1113–1114 wojny przeciwko hiszpańskim muzułmanom miały ten sam status co kampanie w Ziemi Świętej, a za udział w nich przysługiwały te same duchowe nagrody. W latach 1147–1148 papiestwo tworzyło wyraźne analogie między równoległymi ekspedycjami do Lewantu i działaniami krzyżowców w Iberii. Papież przyznał również status krucjat wojnom przeciwko pogańskim plemionom z regionu Morza Bałtyckiego, uzasadniając, że wyprawy te rozszerzą granice chrześcijaństwa i posłużą do zemsty na mordercach chrześcijańskich misjonarzy z przeszłości19. Zatem od 1150 roku wyprawy krzyżowe znacznie zmieniły swój pierwotny charakter, z wojny przeciwko niewiernym w Ziemi Świętej przekształcając się w narzędzie katolickiej obrony i ekspansji na wielką skalę.
W latach 70. XII wieku Saladyn wyłonił się jako przywódca muzułmańskiego świata i zebrał siły z Egiptu, Syrii i Al-Dżaziry (północny Irak), tworząc największe zagrożenie, jakie Frankowie dotąd napotkali na Wschodzie. Osadnicy frankijscy prosili o wsparcie ze strony greckich prawosławnych chrześcijan Cesarstwa Bizantyńskiego oraz katolików z zachodniej Europy.
Cesarstwo Bizantyńskie było spadkobiercą Cesarstwa Rzymskiego, a Konstantynopol (dzisiejszy Stambuł) był stolicą ekumenicznego patriarchy, głowy Kościoła na tych ziemiach. Jednak w 1054 roku doszło do starcia między papiestwem a patriarchą Konstantynopola, co doprowadziło do formalnej schizmy, trwającej zresztą do dzisiaj. Konflikt ten dotyczył różnic w liturgii i doktrynie, a także istotnej kwestii tego, kto posiadał zwierzchnictwo: następca św. Piotra (papież) czy pentarchia pięciu patriarchów Kościoła chrześcijańskiego (Rzym, Antiochia, Aleksandria, Jerozolima i Konstantynopol). Teoretycznie zatem od 1054 roku katolicy uważali Greków za schizmatyków, heretyków i wrogów wiary. Podczas czwartej krucjaty ten długotrwały rozłam między Bizancjum a Zachodem w dużym stopniu ułatwił krzyżowcom usprawiedliwienie ostatecznego ataku na Konstantynopol w 1204 roku.
Kontakty między Bizancjum a Zachodem były złożone i niekiedy wiązały się z szeregiem sprzeczności. Próby zakończenia schizmy czasem zbliżały do siebie obydwie strony, a w 1095 roku prośba cesarza Aleksego I (1081–1118) o pomoc w walce z Turkami z Azji Mniejszej stała się kolejnym powodem, dla którego papież Urban II wzywał do pierwszej krucjaty. Myśl o dwóch chrześcijańskich siłach łączących się przeciwko islamowi była kusząca, ale w trakcie większych wypraw krzyżowych w XII wieku zachodnie armie i ich greccy gospodarze żywili do siebie wyraźną niechęć. Ci ostatni uważali krzyżowców za niezdyscyplinowanych barbarzyńców, którzy stanowią realne zagrożenie dla Konstantynopola; faktycznie, niektórzy z nich podczas drugiej krucjaty popierali atak na miasto. Ludzie z Zachodu byli z kolei zawsze podejrzliwi wobec swych gospodarzy. Nie ufali składanym przez Greków obietnicom dostarczenia żywności i zapasów oraz obwiniali ich o niewywiązywanie się z tego typu zobowiązań albo – jak podczas drugiej krucjaty – o rzekomą zdradę krzyżowców na rzecz Turków z Azji Mniejszej. Przed czwartą krucjatą historia ta stanowiła kolejny powód wzrostu napięcia w stosunkach między Konstantynopolem a Zachodem.
Niekiedy jednak Grecy i katolicy utrzymywali przyjazne relacje. Stosunki między cesarzem Manuelem Komnenem (1143–1180) a królami Jerozolimy były bardzo dobre dzięki mieszanemu małżeństwu między królewskimi rodami oraz podporządkowaniu się króla Amalryka (1163–1174) bizantyńskiemu zwierzchnictwu w 1171 roku. Manuel korzystał także z usług zachodnich zarządców i urzędników oraz utrzymywał przyjacielskie stosunki z królem Francji Ludwikiem VII (1137–1180). Po śmierci cesarza nastawienie Konstantynopola do ludzi z Zachodu uległo jednak drastycznej zmianie, głównie na skutek dojścia do władzy Andronika Komnena (1183–1185).
W maju 1182 roku grupa jego popleczników wraz z miejską gawiedzią zaatakowała wspólnoty kupieckie żyjące blisko głównego portu miasta na wybrzeżach Złotego Rogu20. Część handlarzy, którzy byli głównie Genueńczykami i Pizańczykami, zdołała uciec, ale starych i słabych złapano i zabito. Zniszczono ich własność, spalono kościoły, a duchownych – co ukazało ciemniejszą stronę relacji katolicko-prawosławnych – pojmano i poddano torturom. Zaatakowano szpital pod opieką rycerzy szpitalników, a chorych zamordowano w ich łóżkach. Legat papieski został pojmany i zabity: odcięto mu głowę i przywiązano do psiego ogona, aby podkreślić zniewagę wobec Kościoła katolickiego. Wielu innych ludzi z Zachodu uwięziono i sprzedano w niewolę turecką. Te tragiczne wydarzenia poruszyły komentatorów ze wszystkich stron ówczesnego świata. Eustacjusz z Tesaloniki, bizantyński obserwator wydarzeń z tamtego okresu, napisał: „Był to bestialski akt i nie można go porównać do żadnego innego szaleństwa”21. Wilhelm z Tyru, który napisał swą kronikę przed 1185 rokiem, stwierdził: „W ten sposób zdradziecki lud Greków, ten pomiot żmii, niczym podstępny wąż perfidnie zemścił się na swych gościach – tych, którzy nie zasłużyli na takie potraktowanie i w ogóle nie spodziewali się czegoś takiego”22. Mimo że wkrótce wznowiono handel między Włochami a Bizancjum, nie ma wątpliwości, iż to okropne wydarzenie podsyciło wrogość między Grekami a ludźmi z Zachodu.
Śmierć Manuela Komnena oznaczała, że frankijscy osadnicy nie mogli dłużej liczyć na pomoc Greków, a rezultaty ich starań o uzyskanie wsparcia z Europy również pozostawiały wiele do życzenia. Anglia i Francja przez dekady skupiały się na zajadłych waśniach i pomimo żarliwych próśb frankijskich poselstw królowie tych krajów nie chcieli rozstrzygnąć własnych sporów, aby pomóc w obronie Ziemi Świętej. Proponowali jedynie finansowe wsparcie.
W Królestwie Jerozolimskim rządy trędowatego króla Baldwina IV (1174–1185) osłabiły Franków jeszcze bardziej, gdyż powolny i straszny schyłek życia władcy zachęcił do intryg i waśni tych, którzy starali się zająć jego miejsce23. Pomimo tych problemów waleczność osadników powstrzymywała Saladyna aż do 1187 roku, kiedy to sułtan uzyskał wyraźną przewagę. Rozgromił chrześcijan w bitwie pod Hittinem i wkrótce zdobył Jerozolimę, zostawiając Franków na wybrzeżu praktycznie z niczym. Teraz, poniewczasie, zachodnia Europa musiała wkroczyć do akcji.
Treść dostępna w pełnej wersji.
1 NC, s. 314–315.
2 Najbardziej szczegółowy opis ekspedycji to: Queller and Madden, Fourth Crusade, napisany z perspektywy historyków z Wenecji. Innym dobrym źródłem dotyczącym kampanii jest Godfrey, 1204. The Unholy Crusade.
3 Do szczególnie antyzachodnich podsumowań krucjaty, napisanych przez historyków Bizancjum, należą: Runciman, History of the Crusades, III; Norwich, Byzantium: The Decline and Fall, s. 156–213. Bardziej wyważone i akademickie opracowania to: Harris, Byzantium and the Crusades; Angold, The Fourth Crusade.
4 Constable, The Historiography of the Crusades.
5 Siberry, Images of the Crusades in the Nineteenth and Twentieth Centuries The Oxford Illustrated History of the Crusades, s. 314.
6 Runciman, History of the Crusades, III, s. 469, 480.
7 Cytowane w: Bartlett, Medieval Panorama, s. 12–13.
8 Runciman, History of the Crusades, III, s. 474.
9 Riley-Smith, Islam and the Crusades in History and Imagination, s. 164–167.
10 Phillips, Why a Crusade Will Lead to a Jihad.
11 Innocent III, Sources, s. 107.
12 Innocent III, Sources, s. 173–174.
13 Patrz szczególnie: Harris, Distortion, Divine Providence and Genre in Niketas Choniates’s Account of the Collapse of Byzantium, 1180–1204.
14 Jackson, Christians, Barbarians and Monsters: The European Discovery of the World Beyond Islam.
15 Bull, Origins.
16 Guibert of Nogent, cytowany i tłumaczony w: Bull, Knightly Piety and the Lay Response to the First Crusade, s. 3.
17 William of Tyre, A History of Deeds Done…, I, s. 372–373.
18 Najlepsze źródło dotyczące tego wątku to: Hillenbrand, The Crusades: Islamic Perspectives.
19 Patrz: Phillips and Hoch, Second Crusade: Scope and Consequences, s. 1–14.
20 Harris, Byzantium and the Crusades, s. 116–120.
21 Eustathios of Thessaloniki, The Capture of Thessaloniki, s. 35.
22 William of Tyre, A History of Deeds Done…, II, s. 465.
23 Hamilton, The Leper King and his Heirs: Baldwin IV and the Crusader Kingdom of Jerusalem.