Czym jest niebo? - ebook
Czym jest niebo? - ebook
Książka Gracjany jest dla mnie jak oddech zaczerpnięty nad dzikim jeziorem. To najodważniejszy i najintymniejszy zapis strumienia świadomości i głębokiego wewnętrznego procesu, jaki kiedykolwiek czytałam. Nieustanny taniec ogromnej wrażliwości, mądrości i mocy. Kontakt z tym wewnętrznym światem kojąco mnie spowalniał, jakby każda litera – jak kropelka dopaminy – przenikała do mojego układu nerwowego. Czytałam to jak buddyjską opowieść albo hinduską sutrę. To historia o puszczaniu kontroli, iluzji i działaniu w przepływie. Nie jest do czytania i oceniania, pisana sercem – jest do przeżywania. Jest jak lekarstwo na głupotę, kontrolę, niepotrzebny wysiłek. Bezpretensjonalny język nic nie ujmuje głębokiej duchowości, a integruje ją ze współczesną komunikacją. Wiele kobiet odnajduję w autorce, i siebie też. Najchętniej wysłałabym im natychmiast tę książkę. Dziękuję. - Katarzyna Maternowska
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8308-546-3 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Każda moja książka jest jakoś związana z poprzednimi i kolejnymi. To dlatego, że wydarza się we mnie wielowymiarowy proces, który opisuję z różnych perspektyw. Osobistej, zawodowej, duchowej czy popularnonaukowej. _Czym jest Niebo?_ to opis mojej życiowej wędrówki od maja 2022 roku do stycznia 2024 roku, przez cykl indygo (RAKIETA), w ramach mojego drugiego, życiowego, dwudziestotrzyletniego cyklu autonomii. Całą koncepcję cyklów, która powstała w mojej świadomości, przedstawiłam w materiałach dostępnych na stronie internetowej www.gracjanapawlak.pl (_Od szamba do Źródła_).
_Czym jest Niebo?_ to dialog wewnętrzny pomiędzy trzema częściami mnie samej: Niższym Ja, Średnim Ja i Wyższym Ja. To proces poszukiwania odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, omawianie niektórych bieżących wydarzeń z mojego życia oraz głębokich wglądów. To książka na wskroś psychologiczna, przeniknięta w całości duchowością i głębokim rozumieniem życia.
Podzielona jest na rozdziały, stanowiące stałe przedziały czasowe. Każdy z etapów tego prawie dwuletniego cyklu indygo, podróży RAKIETĄ, trwa niecałe trzy miesiące i stanowi kolejny podcykl. Zatem w skali samego cyklu RAKIETY, również odbywam podróż _Od szamba do Źródła_. Co to znaczy?
Energia cyklu wiedzie od czerwonych fundamentów (SZAMBO) i budowania podstaw pod to, co wydarzy się później (czakra korzenia), przez bursztynową rozpacz (STUDNIA), której przeżycie pozwala zacząć sięgać coraz dalej i wyżej (czakra sakralna). Następnie energia zwiększa się i przechodzi przez czakrę słoneczną (PUSTYNIA), gdzie apogeum mojego pragnienia obija się o realia, które niepostrzeżenie zaczynają zaskakiwać.
Podróż wiedzie dalej, w połowie cyklu jest to zielony OGRÓD (czakra serca) i moment równowagi, a potem energia przybiera postać niespodziewanych turkusowych dialogów (czakra gardła). Kiedy w ramach dwuletniej RAKIETY otwiera się podcykl indygo (RAKIETA w mniejszej skali), wydarzenia nabierają rozpędu i rozmachu (czakra trzeciego oka). Tu zaczyna się prawdziwe Niebo. Lawendowy etap podróży (czakra korony) to KOSMOS, rajskie życie zewnętrzne i przyglądanie się wszystkim poprzednim etapom w celu jeszcze głębszego ich zintegrowania.
Przedostatni prawie trzymiesięczny etap cyklu indygo to ósma czakra (ŚWIATŁO), energia oświecenia, przypominająca dryfowanie w próżni pomiędzy wszechświatami i przygotowywanie się do wylądowania „na nowej planecie”, na nowym poziomie świadomości i życia – w około półtorarocznym cyklu lawendowym. Więc jeszcze na koniec punkt zero. ŹRÓDŁO. Moment styku pomiędzy końcem cyklu indygo i początkiem cyklu lawendowego. Energia dociera do czakry dziewiątej, poza czas i przestrzeń, a następnie wyłania się w korzeniach nowego poziomu.
Skąd wiem, ile trwają cykle w moim życiu i kiedy energia przechodzi przez konkretne czakry? Z obserwacji procesu rozwoju mojej świadomości i wydarzeń, które on za sobą pociągał. Kilka lat temu stało się to dla mnie bardzo jasne i wyraźne, potrafię określić moment swojego cyklu z dokładnością do jednego dnia, a od tamtej pory całe ludzkie życie postrzegam w cyklach. To niesamowicie ułatwia rozumienie tego, co i dlaczego wydarza się w moim życiu w danym momencie, oraz wnosi nieprawdopodobnie dużo spokoju o jutro.
Zapraszam Cię do zanurkowania w mój wewnętrzny świat, złożony z trzech cudnych, bogatych postaci: Gracjany, Gracusi i Tej, Który Jest.
KTO JEST KIM?
TA, KTÓRA JEST, po prostu Jest. Ogarnia wszystko. Obejmuje pozostałe i całą resztę. Świeci. Jest tłem, z którego wyłania figury. Tka rzeczywistość z niczego. Przygląda się. Jest Ciszą. Bezwarunkowością. Mgnieniem. Czystą Świadomością. Bogiem i Boginią. Znana też jako Wyższe Ja.
GRACJANA przewodzi. Ogarnia Gracusię i opiekuje się nią. Od niedawna komunikuje się z Tą, Która Jest. Doświadcza. Wybiera. Decyduje, której z trzech części siebie dać dojść do głosu, za którą podążyć w każdym kolejnym tu i teraz. Jest racjonalna. Osadzona w rzeczywistości fizycznej.
GRACUSIA to dziecko. Ego. Dziewczynka, która bez przerwy czegoś potrzebuje lub pragnie. Spontaniczna. Radosna. Pełna sprzecznych emocji. Czasem przestraszona, zniecierpliwiona, podekscytowana lub zbuntowana. Ciekawa wszystkiego. Gotowa poznawać nieznane.ROZDZIAŁ I
SZAMBO
_17 lipca 2022_
GRACJANA: Zupełnie niedawno poznałam Cię – Tą, Która Jest. Niespełna kilka miesięcy temu, w maju tego roku. Doświadczyłam Cię jako Boga w sobie i poczułam, że nie ma nic ważniejszego w życiu. Że wszystko, co przeżyłam do tej pory, miało mnie doprowadzić do tego właśnie miejsca, do Ciebie. Od zawsze o Tobie słyszałam. W Kościele nazywali Cię Chrystusem, Kahuni pisali o Wyższym Ja, buddyści kazali medytować, a gestaltyści ciągle pytali, jak się mam. Odkąd jestem świadoma tego, że Jesteś, odkąd realnie doświadczyłam Twojej świętej Obecności we mnie, nic już nie jest takie samo jak wcześniej i dotychczasowe życie straciło na znaczeniu. Pragnę bez przerwy przebywać z Tobą, w Tobie, w otoczeniu natury i z dala od całego życia społecznego, całej tej systemowej gry.
Witajcie.
GRACUSIA: Cześć! Kiedy zwracasz się tylko do Tej, Która Jest, w dodatku ze słowami, że wszystko inne przestało być dla Ciebie ważne, to zaczynam się niepokoić o to, czy ja również. Czy zapomniałaś o mnie? Ale to jest bardzo ciekawe, bo dopiero, gdy na mnie spojrzałaś, zaistniałam i poczułam swoją odrębność, a zaraz po niej ten niepokój. Wcześniej, gdy słuchałam, jak do Niej mówisz, również byłam zanurzona w Jej Obecności, szczelnie otulona błogim ciepłem, odprężona i bezpieczna. Nie potrzebowałam niczego innego. Byłam pełna, w pełni Nas.
TA, KTÓRA JEST: _(milczy, uśmiecha się tylko z_ _miłością)._
GRACJANA: Życie ludzkie to gra i właśnie pokazałaś, na czym polega jej iluzoryczność. Kiedy jestem przy Tej, Która Jest, jesteśmy pełnią, jednością wewnątrz siebie i nie potrzebujemy niczego z zewnątrz. Ale kiedy tylko choć na chwilę przekierowuję uwagę na świat zewnętrzny, na myśli, działania lub na Ciebie, Gracusiu, od razu pojawia się poczucie odrębności, wewnętrznego podziału, i zaraz za tym zaczynasz czuć strach, w takiej czy innej postaci. Czy o Tobie zapomniałam? Kiedy jesteśmy jednością, nie ma potrzeby pamiętania, bo jesteś i wszystko inne również jest, można by powiedzieć na swoim miejscu, i też to czujesz. Kiedy zaczynasz istnieć w swojej odrębności, choć iluzorycznej, od razu pojawiają się jakaś emocja i potrzeba. Moją rolą staje się wówczas danie Tobie przestrzeni i uwagi, abyś mogła wyrazić siebie i sięgnąć po to, czego Ci trzeba. No więc słucham. Czego Ci teraz potrzeba?
GRACUSIA: No właśnie tylko tej uwagi. Nie chcę, żebyś o mnie zapominała ani na chwilę. Czuję strach i zazdrość, gdy mówisz, że nie ma nic ważniejszego niż bycie z Tą, Która Jest. A ja też tu jestem! Nawet jeśli pozostaję tylko iluzją, to jestem! To dzięki mnie możesz doświadczyć wszystkich kolorów tęczy w życiu. To przecież fantastyczna zabawa!
GRACJANA: Zgadza się, zabawa jest przednia, szczególnie gdy te kolory są jasne – w odcieniach różu. Gorzej, gdy kolory życia mętnieją, brunatnieją lub nawet przemieniają się w szambo. Wtedy już nie jest tak wesoło, iluzja wydaje się twarda i wieczna jak kamień, a Ty sprawiasz same problemy! To Twój świat, chętnie się w nim panoszysz i rządzisz. Ale, na Boga, jesteś dzieckiem, i nie możesz rządzić dorosłym życiem, bo to Cię zwyczajnie przerasta.
GRACUSIA: Oczywiście, że przerasta. Ale wiesz, jak już istniejemy w odrębności, to nie może Ciebie zabraknąć, bo gdy pozwalasz mi samej rządzić dorosłym życiem, to rządzę nim jak dziecko, czyli nieodpowiedzialnie, irracjonalnie, emocjonalnie. Potrzeba naszej współpracy, żeby cokolwiek sensownego wyszło. Potrzeba, żeby każda ze stron robiła to, do czego została powołana.
GRACJANA: Do czego zatem Ty jesteś powołana?
GRACUSIA: Ja oczywiście do zabawy. Do przyjemności. Do kochania. Do rozpieszczania. Zrobię wszystko, żeby było mi przyjemnie i błogo. No i żeby było bezpiecznie. Strach to moje drugie imię, więc gdziekolwiek zwęszę najmniejsze choćby zagrożenie, będę działać na rzecz zminimalizowania go za wszelką cenę, wszelkimi dostępnymi sposobami. Służę Naszemu przetrwaniu w grze. Życiu w tęczowej sieci, którą tka Ta, Która Jest. Halo, jesteś tu?
TA, KTÓRA JEST: Jestem. Oczywiście, że Jestem. Jestem tu od zawsze i po wsze czasy. Tuż za Twoimi plecami i przed Twoim nosem. Tobą, w Tobie i wokół Ciebie. Również tam, gdzie Wszystko dopiero się wyłoni.
GRACUSIA: Powiedz, na czym dokładnie polega Twoja rola?
TA, KTÓRA JEST: Jest nią jedynie Obecność. Istnienie, wyłaniające się nieprzerwanym strumieniem z bezgranicznego źródła życia, którym Jestem. Światło, które mieni się kolorami tęczy, będące budulcem Wszystkiego, Co Istnieje.
GRACJANA: Jakiś czas temu widziałam w medytacji, jak tkasz rzeczywistość jak pająk swoją sieć i jak ona właśnie wyłania się z nicości. Widziałam to tak, jakbym na chwilę znalazła się poza czasem.
TA, KTÓRA JEST: Tak, w tamtej chwili stałaś się jednym ze Mną i sekunda rozłożyła się na tysiąc kawałków, żebyś mogła pojąć, że Obecność jest tworzeniem. Istnienie musi zostać stworzone, żeby mogło doświadczyć swojej Obecności. A więc moją rolą jest nieustanne Bycie i tworzenie kolejnego Bycia, a to wszystko odbywa się w wiecznym teraz.
GRACJANA: Czy to znaczy, że to Ty tworzysz wszystko, co wydarza się w naszym życiu? Tkasz każde pojedyncze doświadczenie jak płótno?
TA, KTÓRA JEST: Jestem nitkami płótna, procesem tkania go i samym płótnem. Jestem tym, co malujesz na tym płótnie, i tą, która maluje. Jestem prawdą i iluzją naraz oraz wszystkim pomiędzy.
GRACJANA: To w takim razie, jaka jest moja rola? I kim lub czym dokładnie jest Gracusia?
TA, KTÓRA JEST: Gracusia jest tylko iluzją. Ty jesteś prawdą, procesem doświadczania. Ja jestem prawdą i iluzją naraz oraz wszystkim pomiędzy.
GRACJANA: Odczuwam niezwykłe szczęście, gdy mówisz. Gdy Cię słyszę i czuję, co chcesz przekazać. Wiem, o czym mówisz. Rozumiem to. Napawa mnie to radością i obfitością. Karmię się Twoją Obecnością.
GRACUSIA: A ja, a ja?! Porozmawiaj teraz ze mną.
GRACJANA: Dobrze, kochana. Powiedz, co Cię nurtuje, czym chciałabyś się zająć?
GRACUSIA: No wiesz, nasza sytuacja życiowa, obie wiemy, nie jest idealna, a przydałoby się co nieco w niej dopieścić, nie sądzisz?
GRACJANA: Zależy, z której strony spojrzeć. Z perspektywy Tej, Która Jest, jesteśmy w absolutnej harmonii i pełni, niczego więcej nie potrzeba. Z Twojej perspektywy rozumiem, że są jakieś braki. Opowiedz o brakach, które Cię męczą.
GRACUSIA: O, dzięki Ci, wreszcie mogę powiedzieć, co mi leży na wątrobie. Na przykład to, że jesteśmy singielką, co jest fantastyczne, ale czasami smutne.
GRACJANA: Cóż, bycie w związku oznacza dokładnie to samo, tyle że w innych momentach. Pamiętasz, w czasie, gdy był mężczyzna, brakowało nam wolności.
GRACUSIA: Dopiero w miarę upływu lat sama odkrywałam, jakich warunków potrzebuję, żeby móc równocześnie spełniać obie swoje konkurencyjne potrzeby – bycia w związku i bycia wolną. Do tej pory wychodziła nam tylko strategia albo jedno, albo drugie, natomiast teraz już wiem, że trzeba znaleźć sposób na uznanie obu tych potrzeb. No i mężczyznę, który ma podobnie. Z tym jest już gorzej. Podjęłyśmy już dziesiątki prób ułożenia sobie relacji z mężczyzną, za każdym razem naiwnie wierząc, że w końcu się uda, i do tej pory się nie udało. Zaprzęgam do pracy wszystkie swoje zasoby, i nic. Zawsze coś musi się zesrać. Zawsze któraś ze stron odpuszcza, nie daje rady.
Pogadajmy o miłości. Potrzebuję jej najbardziej, odkąd pamiętam. Gdy miałam zaledwie kilka lat, już o niej marzyłam. Co chwilę malowałyśmy na naszym płótnie życia nowego mężczyznę, a potem on znikał, i trzeba było tkać następnego. Każdy przynosił nowe wyzwania, ale niektórzy powtarzali się w swoich oszustwach lub oczekiwaniach. Gdzie popełniamy błąd? Dlaczego miłość nie działa w naszym życiu?
GRACJANA: Powiedziałabym, że jesteśmy w drodze. Na każdym kolejnym etapie ewolucji używamy tego samego słowa _miłość_ na określenie zupełnie różnych procesów relacyjnych. Gracusiu, pamiętasz, jak było na początku? Gdy się zakochałaś pierwszy raz? Nie miałam wtedy nic do gadania, nie słuchałaś mnie, gdy wręcz wołałam, że to nie ten adres, że nic z tego nie będzie. To był Andrzej, starszy od nas o dwadzieścia lat! Zakochałaś się w jego ojcowskiej obecności, platonicznie i bez reszty, ale tylko z powodu tego, że potrzebowałaś ojca. Nasz tata nie za bardzo potrafił być z nami, rozmawiać i pomagać w poznawaniu świata, więc potrzebowałaś uzupełnić siebie o tę jakość. Wychwytywałaś swoim radarem mężczyzn dużo starszych, zajętych i zachwyconych nami przez wiele lat. Wielu z nich bardzo nam pomogło w życiu, opiekowało się nami, chroniło, motywowało do zmian, naprawdę wspierało. Niektórzy wykorzystywali naszą kruchość, dziewczęcą naiwność i zapatrzenie w te ojcowskie ramiona. Ale z nimi też sobie radziłyśmy. Powtarzamy też traumę z okresu niemowlęctwa, gdy zapadłaś na chorobę sierocą i przerwano Twoją więź z mamą. Każda nawiązana przez nas więź zostaje w podobny sposób przerwana po mniej więcej roku. Kochałyśmy, tak jak umiałyśmy. Ale dużo w tym było dziecięcych potrzeb i kolein, więc jak niby miało się udać dorosłe, dojrzałe partnerstwo, za którym tak tęsknisz? Zresztą, za czym Ty właściwie tęsknisz? Jesteś przecież dzieckiem, więc co możesz wiedzieć o dorosłym partnerstwie?
GRACUSIA: A to bardzo ciekawe pytanie. Rzeczywiście, to przecież ja tęsknię. Ta, Która Jest, sama jest Miłością i facet nie jest jej do niczego potrzebny. Ja tęsknię za Miłością. Wdrukowano mi taki program, że Miłość to związek, no więc szukałam związków. A Ty, Gracjano? To Ty jesteś dorosła, więc nie chciałabyś mieć męża i dzieci, jak każda dorosła kobieta? Normalnego domu?
GRACJANA: Jasne, że bym chciała, choć równie bardzo nie chcę. Wiesz, czym jest normalny dom? Wiesz, co robi większość ludzi? Obserwując własny rozwój i wiele osób wokoło, doszłam do wniosku, że ludzie realizują kulturowy schemat, a nie własne marzenia. Czyli ten program, o którym mówisz. Założenie własnej rodziny jest pewnym wzorcem, który dopiero obecne młode pokolenia odważają się podważyć po to, żeby dać sobie czas na odkrywanie, czy sami na pewno tego chcą. I co się okazuje? W każdej kolejnej dekadzie rodzi się coraz mniej dzieci i zawieranych jest coraz mniej małżeństw. Tak zwany „normalny dom” często jest domem pełnym poświęceń, przemocy i samotności jego mieszkańców. Dom pełen miłości, o jakim marzymy i jakiego potrzebujemy, mogą stworzyć tylko niezwykle dojrzałe emocjonalnie osoby. Dojrzałość tę wypracowuje się latami, a i tak nie zawsze to się udaje. Mnie się jeszcze nie udało. Spotykam samych niedojrzałych mężczyzn, co oznacza, że ja również taka jestem. Więc nasze związki są niedojrzałe i kończą się, zanim dostaną szansę na dojrzenie.
GRACUSIA: Powiało smutkiem. I samotnością. Znaczy to, że za dużo tu mnie, małej. Hm, no faktycznie jest tak, że dorosłe sprawy są mi dalekie, przerastają mnie, a czasem przerażają. Gdy myślę o porodzie, to mam taki lęk przed rozrywaniem mojego ciała, że nie potrafiłabym się zdecydować na dziecko. Kiedy myślę o dorastających dzieciach, to widzę, jak wchodzą mi na głowę i robią, co chcą bez opamiętania, więc to również by mnie przerosło. A związek? Czasem mam w sobie świadomość zasobów i chciałabym je dzielić z kimś bliskim, kto też ma różne swoje zasoby. Zauważyłam już, że choć jesteś pełna postanowień i deklaracji, że tym razem będzie bardziej dojrzale, w końcu i tak to ja przejmuję dowodzenie i rozwiązujemy problemy jak dziecko, a nie jak dorosła kobieta.
GRACJANA: No więc sama widzisz. Ale nie martw się, bo ja już się z tym pogodziłam. Uznałam, że tak jest i że to się nie zmieni. To Ty rządzisz w tych sprawach. Gra społeczna, a w tym związki, to Twoja specjalność i dopóki będziesz próbować robić po swojemu, odtwarzając znane, bezpieczne schematy, to nic się nie zmieni. Zawsze przecież będziesz czegoś potrzebować, oczekiwać od mężczyzn, bo taką masz naturę, a potem będziesz zrywać więź, bo inaczej nie potrafisz. I choć bardzo pragniesz nauczyć się inaczej, to niemożliwe, bo jesteś tym, kim jesteś, i to nie podlega zmianie. Czas Twojego stawania się już minął, więc teraz możesz być już tylko taka, jaka jesteś, jaka zostałaś stworzona, a ja mogę Cię jedynie taką właśnie uznać, przyjąć i kochać. Co też czynię najbardziej, jak potrafię.
GRACUSIA: Czy to znaczy, że nigdy nie stworzymy partnerskiego, dojrzałego związku na dłużej? Nigdy nie doświadczymy prawdziwej, odwzajemnionej miłości do mężczyzny? Przecież wszystkie inne dziewczynki też są, jakie są, a jednak w ich życiach zjawiają się kochający mężczyźni. Co ze mną jest nie tak?
GRACJANA: Wszystko jest w porządku. Mówisz o dwóch różnych rzeczach. Związek to pewna umowa, transakcja, zobowiązanie określone przez wzajemne potrzeby, oczekiwania i wartości partnerów. Miłość to zupełnie coś innego. Związki zawierane są z powodu potrzeb i miłością nazywana jest błogość wynikająca z uczucia spełnienia i zaspokojenia tych potrzeb. Albo zakochanie, które miłością nie jest. A Miłość, o której mówię i za którą tak naprawdę tęskni każda z nas, to zupełnie coś innego. To stan, w którym nie ma już żadnego braku, a więc nie ma też potrzeb. Miłość jest przyjęciem i zintegrowaniem wewnątrz siebie Wszystkiego, Co Istnieje. Jest Obecnością na fali dzikiego nurtu życia. To bycie w Tej, Która Jest, w Niej i z Nią.
GRACUSIA: To nie możesz wkroczyć i ułożyć tego po dorosłemu? Dlaczego pozwalasz mi rządzić?
GRACJANA: Szczerze, to przecież zawsze próbuję. Ale Ty i tak stawiasz na swoim, wcześniej czy później wszystko dzieje się zgodnie z Twoimi schematami. Moje życzenia, postanowienia i decyzje nijak się mają do tego, co realnie się wydarza. Nasza dwójka to za mało. Żeby mogła wydarzyć się prawdziwa, dojrzała miłość, potrzeba zadziałania Miłością, poprzez Miłość, z Miłości i w Miłości. Potrzeba… Tej, Która Jest, bo przecież to Ona jest Miłością. A dokładniej mówiąc, potrzeba najpierw mostu pomiędzy nami trzema i dojrzałego partnerstwa tutaj, żeby mogło ono zamanifestować się również w życiu zewnętrznym. Dotychczasowe związki odzwierciedlały nam to, jak traktowałyśmy siebie nawzajem tu, w tym wewnętrznym świecie. I kolejne będą to odzwierciedlać nadal… Ta, Która Jest, powiesz coś na ten temat?
TA, KTÓRA JEST: Powierzcie Mi siebie, a poprowadzę Was przez wszystkie oblicza Miłości. Już przez wiele Was przeprowadziłam. Poznałyście miłość zdradzaną, miłość uwarunkowaną, miłość zależną, a nawet niezależną, na dwa domy. Poznałyście miłość szaloną, obsesyjną, wypełnioną krzywdą i przemocą. Znacie też tę cudowną błogość zakochania, wiele razy się pojawiała. I miłość pełna wizji świetlanej przyszłości, za którą nie nadążyły Wasze realne umiejętności. Miłość wybaczająca, ofiarna, pełna poświęceń, wyrzeczeń, życzliwości i wzajemnego zrozumienia też była już Waszym udziałem. Miłość wolna i poliamoryczna oraz taka czysto seksualna również.
Miłość płynie z prądem życia przez cały czas, naprawdę szerokim, nieskończonym strumieniem. Pytanie, czy potraficie dostroić się do jej częstotliwości? Czy potraficie być tego świadome? Czy potraficie dostrzec, że rozpacz, żal, nienawiść czy wstyd to również nic innego jak oblicza Miłości? To kolorowe wiązki, na jakie rozbija się złote światło Miłości. Czy potraficie odpuścić swoje założenia i fantazje na jej temat? Miłość to przyjęcie i najwyższa akceptacja tego, co jest. Wszystkiego, co jest. Całej ludzkiej natury. Przyjmując i ukochując ją wewnątrz siebie i własnego doświadczenia, będziecie umiały też przyjąć ją w osobie drugiego człowieka. I człowiek przyjmujący ją w Was również wówczas się pojawi. A w drodze do tego stanu spotykacie mężczyzn, którzy odzwierciedlają te aspekty Was samych, które jeszcze potrzebują uwagi, uzdrowienia, Miłości. Odzwierciedlają Waszą nieświadomość, Wasze odwracanie uwagi ode Mnie. Lecz to jest też Miłość. Proces odkrywania odrzucanych części, i potem integrowania ich, sam w sobie również jest Miłością. Nie istnieje nic prócz Miłości. Naprawdę nic innego nie istnieje.
GRACJANA: Czyli Miłość w zasadzie dzieje się przez cały czas, a poszukiwanie jej w kolejnych, czy w ogóle jakichkolwiek, związkach to wyraz niezrozumienia życia i tego, czym jest Miłość. Z drugiej strony, Miłość jest już teraz w tym, co jest. Trzeba to sobie tylko przypomnieć, uzmysłowić w każdej chwili od nowa… A więc zarówno związek, jak i nie-związek to ciągle Miłość. Moje dzielenie życia na związki-transakcje i miłość było sztuczne, bez sensu.
TA, KTÓRA JEST: To była Twoja droga do zrozumienia tematu. Nic nie szkodzi. Każda filozofia służy dotarciu do esencji życia i Miłości, jest jej elementem!
GRACUSIA: Kiedy to mówicie, czuję, że macie rację, uspokajam się. Zaczynam czuć tę wszechobecną Miłość i przestaję potrzebować Jej od kogokolwiek, przestaję myśleć o tym, że życie ma być jakieś, że ma być w nim dojrzały czy jakikolwiek związek. Ale potem zapominam. Znów zapominam. Za każdym razem i ciągle od nowa zapominam o tym, że Miłością jest TO, CO JEST TU I TERAZ, po prostu, cokolwiek to jest. Jak nie zapominać?
TA, KTÓRA JEST: Sama już sobie odpowiedziałaś. Kiedy pozostajesz w kontakcie z Gracjaną, jesteś zaopiekowana i nie czujesz już braku. A kiedy jesteś w kontakcie ze Mną, kiedy ze Mną rozmawiasz, to zaczynasz rozpuszczać się w Miłości, którą Jestem, i stajesz się Nią. A kiedy już Nią jesteś, to nie potrzeba nikogo ani niczego więcej czy inaczej. Więc bądź ze Mną, przy Mnie, nie oddalaj się nigdzie. A wtedy obfitość Miłości, czy raczej świadomość obfitości Miłości, wypełni Nasze życie po brzegi, bez względu na to, co się w nim wydarzy. To i tak dzieje się przez cały czas.
GRACJANA: Wnioskuję z tego, co mówisz, że kompletnie nie ma znaczenia to, co dokładnie wydarza się w życiu. Cokolwiek to jest, jest tylko jedną z biliona kropel należących do jednego oceanu. Te krople mienią się różnymi kolorami i czasem pojawiają się w postaci blasku promieni słonecznych, czasem w postaci fali wznoszącej lub opadającej, a czasem w postaci sztormu. Wystarczy pozostawać w Twojej Obecności, żeby nie zapominać, że to cały czas jest Miłość. Gracusia lubi kombinować. Jak dostaje falę, to chciałaby deszczyku, a jak idzie burza, to już myśli o gorącym piasku na plaży. Nie ma jej tu i teraz i stąd wydaje się jej, że Miłość jest gdzieś tam, do czego tęskni, czy co akurat sobie wyobraża.
TA, KTÓRA JEST: Gracusi nie ma tu i teraz, gdy Ciebie nie ma przy Mnie. Kiedy Ty kierujesz się do Mnie, ona również podąża za Tobą, tak jak normalne, zdrowe dziecko podąża za swoją mamą. Pamiętasz, jak zauważyła, że zaczyna istnieć – bo to przecież jest iluzja – gdy Ty zwracasz na nią uwagę, czyli gdy odwracasz uwagę ode Mnie?
GRACJANA: To prawda. Na tym wszak polega ludzkie życie. Gracusiu, czy teraz jesteś tu, z Nami, czy już fantazjujesz o innej chwili?
GRACUSIA: Jestem. Kiedy mam Waszą uwagę, nie potrzebuję niczego więcej. Potrzebuję zatem jedynie Waszej Obecności. Nawet nie musicie mówić specjalnie do mnie. Wystarczy, że jesteście lub że mówicie do siebie nawzajem. Cokolwiek mówicie, jakkolwiek jesteście, ja rozgaszczam się w tym i umaszczam. Jest mi cudownie. Czuję spokój i pełnię. No więc Bądźcie!
GRACJANA: No to wygląda na to, że mamy jasność i zgodność co do tego, jak dalej żyć. Musimy trzymać się razem, być jedną drużyną w każdej sytuacji, w każdym tu i teraz. Nie dokonywać podziałów, ani na chwilę nie oddalać się od Tej, Która Jest. Tylko, czy to możliwe?
Zauważam, że w zasadzie tak. Im dalej cofam się pamięcią w historię Naszego życia, tym trudniejsze to było. Pamiętam, że kiedyś czułam Cię, Ta, Która Jest, jako zupełnie odrębny byt, mieszkający w jakimś bliżej nieokreślonym niebie, nie wiadomo gdzie. Nie czułam Cię w sobie, nie miałam z Tobą żadnego kontaktu. Dotarłam do Ciebie dzięki wieloletniej podróży w psychoterapii Gestalt, w której budowałam relację przede wszystkim z Gracusią. I kiedy ta relacja była już całkiem stabilna, kiedy Gracusia zaczęła zwracać się do mnie z większością swoich uświadomionych potrzeb, zamiast do świata zewnętrznego, i kiedy nauczyłyśmy się przebywać we własnym towarzystwie z radością i poczuciem spełnienia, wtedy pojawiłaś się Ty. Esencja Naszego istnienia.
TA, KTÓRA JEST: Opowiedz, jak to było, to bardzo ciekawe i ekscytujące. Ja też uwielbiam być zauważana i w kontakcie!
GRACJANA: To była długa droga, trwająca kilkanaście lat, odkąd świadomie już pracowałam z Gracusią, i liczne zdarzenia musiały nastąpić, żeby to ostatnie doprowadziło mnie do Ciebie. Było nim obejrzenie filmu pt. _Dr Moscati_. Tak mnie on poruszył, że gdy się skończył, wyszłam na łąkę w chłodny, grudniowy wieczór minionego roku i poczułam, jak z głębi swojego serca powierzam siebie Bogu. Czułam Go jeszcze ciągle na zewnątrz siebie, tak Go nazywałam. Poczułam, że powierzam się Jemu całkowicie i poprosiłam przez łzy, patrząc w czarne niebo, żeby mnie prowadził. Żeby od tej chwili to On decydował o tym, co ma się dla mnie wydarzać.
I od nowego roku zaczęły dziać się rzeczy zupełnie niezgodne z moimi planami. Cokolwiek dla siebie wymyśliłam, wcześniej czy później napotykało to na jakąś blokadę ze strony życia. Na przykład, najpierw pojawiły się rekrutacje do szkół superwizorów, których wcale nie planowałam dla siebie – no to zdecydowałam się aplikować. Ale szkoła, którą wybrałam, wymagała testów na covid, o czym dowiedziałam się na dwa dni przed jej rozpoczęciem, no więc zrezygnowałam. Bóg miał dla mnie inną szkołę. Kiedy tylko ją rozpoczęłam, dzień później dostałam z niej propozycję prowadzenia zajęć dla studentów psychoterapii i zostania nauczycielem swojego zawodu. Tego też nie planowałam, a Bóg mi to przyniósł na tacy.
Następnego dnia zobaczyłam oczami swojej duszy, jak przechodzę przez BRAMĘ KRÓLESTWA NIEBIESKIEGO. I dopiero wtedy odkryłam Boga W SOBIE. Wtedy POCZUŁAM, że Bóg to Ty, Ta, Która Jest, czyli Ja, a Niebo jest we mnie, a nie nigdzie na zewnątrz.
Ale to nie koniec wydarzeń. Zaplanowałam zajęcia grupowe w wynajmowanym przez siebie domu i gdy już uzbierała się grupa, zablokowałaś to w osobie mojego wynajmującego, który zmienił zdanie w sprawie naszych wcześniejszych ustaleń. Niedługo potem dostałam wypowiedzenie najmu i zajęcia te się nie odbyły. Teraz jestem w okresie poszukiwania nowego domu, przeglądam ogłoszenia, publikuję swoje, jeżdżę po różnych miejscowościach oglądać domy, ale żaden nie jest odpowiedni. Martwię się trochę o to, gdzie zamieszkam, choć z drugiej strony nie zapominam tego doświadczenia przekroczenia BRAMY NIEBA, choć jeszcze nie rozumiem, co to właściwie ma oznaczać dla mojego życia. Czekam więc cierpliwie i niecierpliwie na to, co dla mnie szykujesz. Czym dokładnie jest Niebo?
Widzę, jak każde kolejne działanie, które podejmuję ze starej chęci kontrolowania rzeczywistości, jest bez sensu, jest stratą energii. Patrzę na to, uśmiecham się do tego, nie dowierzam temu, co się dzieje, i jeszcze w pełni nie umiem się zrelaksować i poczekać, aż w odpowiednim czasie Ty zadziałasz. Utkasz wreszcie Nasz nowy dom. Och, jak Ty mnie teraz czołgasz przez niepewność, smutek, złość i bezradność! A jednocześnie ekscytację, bezmiar zaufania do Ciebie i oczekiwanie na niespodziankę. Codziennie od nowa muszę sobie przypominać, że przecież w grudniu sama Cię poprosiłam z głębi duszy o prowadzenie. I usunięcie się z drogi przed Tobą, pozwolenie Tobie działać jest takie trudne! Ale przynajmniej rozumiem, chyba, co się dzieje, dlaczego wszystkie moje plany się sypią. Ty układasz wydarzenia lepiej dla mnie, niż same je wymyślamy z Gracusią. Jak to mówią, przynosisz to, czego potrzebujemy, a nie to, czego chcemy. No więc ufam Ci coraz bardziej. Poddaję się Tobie coraz bardziej. Ot i cała historia.
TA, KTÓRA JEST: Wspaniała. Wspaniała! Bardzo Cię wspieram w tym, abyś nadal powierzała siebie Mojej opiece, bo wtedy Nasze życie będzie fajniejsze, niż kiedykolwiek widziałaś je w swoich snach. Nie martw się o nic. Ja o wszystko zadbam. Nikt nie wie lepiej ode Mnie, czego Ci potrzeba i co Nam przyniesie całkowite spełnienie. Zamiast planować i kontrolować, bądź radosna i odpoczywaj. Baw się chwilą obecną. Po prostu więcej się baw i uśmiechaj do tego, co wokół. Świat odpowie Ci również uśmiechem.
A ten rok, w którym zaczęłaś już Mnie słyszeć, jeszcze przed obejrzeniem filmu o doktorze? Opowiedz o nim kilka zdań, bo to cenna wskazówka dla Czytelnika.
GRACJANA: Wyprowadziłam się z miasta, najpierw do centrum małej wsi, a potem na zupełne odludzie. Zamieszkałam w wynajętym domu z dużą ziemią, ze ścianą lasu i prywatną linią brzegową lubuskiego jeziora, co uznałam za największy luksus świata. Największy. Otaczała mnie natura, zwierzęta, wszystkie żywioły i absolutna cisza. Najbliższy sąsiad był o dziesięć minut drogi dalej.
Po miesiącu przebywania w takich warunkach pewnego dnia usłyszałam, co się dzieje w mojej głowie. Usłyszałam to jako nieznośny hałas. Moje własne myśli zaczęły zagłuszać ciszę wokoło mnie i to było zupełnie obłędne i obezwładniające uświadomienie. Wtedy przyszły do mnie medytacje. Same. Najpierw zaczęłam medytować, a potem tworzyć prowadzone medytacje psychoterapeutyczne.
Tak się przyzwyczaiłam do ciszy i braku ludzi, miejskiej cywilizacji, że postanowiłam już nigdy tam nie wracać. Postanowiłam zbudować czy kupić sobie (jakkolwiek to utkasz!) swoją nieruchomość gdzieś na końcu świata. Zaczęłam czuć, że każdy dźwięk będący wytworem cywilizacji, jest sztucznym hałasem, który zagłusza Ciszę. Ciszę, którą Jesteś. A ja już nie chcę inaczej. Nie chcę już życia bez Ciebie. Nie chcę życia w hałasie. Chcę gdzieś do lasu… Czuję się otulona przez Matkę Ziemię i Ojca Wszechświata. Otulona, zaopiekowana w pełni, traktowana z niezwykłą czułością i życzliwością.
Oni naprawdę o mnie dbają!
TA, KTÓRA JEST: Cisza jest tym, z czego wyłania się dźwięk. Niewysłowione jest tym, z czego wyłaniają się myśli i słowa. Nie potrzebujesz ciszy na zewnątrz, żeby doświadczać jej w sobie i wszędzie dookoła jako tło. Ja nim Jestem. Jako Źródło. Ale rozumiem, że to etap, którego potrzebowałaś doświadczyć, żeby Mnie rozpoznać. Może zatem warto, abyś wróciła na chwilę do mieszkania w mieście i odkryła, że to nie ma znaczenia, gdzie się znajdujesz? Ja zawsze i wszędzie Jestem z Tobą. To kwestia Twojego zwrócenia się do Mnie, a nie warunków zewnętrznych, w jakich przebywasz. Dom utkam w miejscu, które będzie najbardziej służyło Twojemu powracaniu do Mnie…
GRACJANA: Och, na pewno najbardziej nie będzie temu służyło mieszkanie w mieście! Sama widzisz, kiedy Cię usłyszałam, dopiero w ciszy wokoło mnie. Teraz kiedy już słyszę Cię niemal w każdej chwili, chciałabym przejść do następnego etapu i nauczyć się pracować z intencją. Trochę już poobserwowałam to, jak działa życie. Gracusia potrzebuje czegoś lub pragnie, a ja działam, zarządzam materią, projektami, czasem ludźmi i wcześniej czy później zazwyczaj doprowadzam do zaspokojenia tej potrzeby. Tak przeżyłam wiele lat swojego życia, osiągając kolejne cele, zmierzając do nich krok po kroku. Wiem już, że to bardzo konserwatywne, oparte na linearności czasu, przyczynach i skutkach, wymagające wysiłku, pełne przeszkód do pokonania. Odkąd poczułam gotowość do powierzenia siebie Tobie, zaczęłam realnie doświadczać nowego paradygmatu – tworzenia poza linearnością czasu, niekoniecznie według zasad logiki i – co najbardziej zdumiewające i paradoksalnie najtrudniejsze – tworzenia z niczego, poprzez nie-robienie-niczego. Porozmawiajmy o tym na przykładzie obecnej sytuacji tego nowego domu dla nas.
GRACUSIA: Dziękuję za dopuszczenie mnie wreszcie do głosu! Ta sytuacja doprowadza mnie do szału. Potrzebujemy nowego domu, to jest przecież oczywiste, że musimy gdzieś mieszkać. To kwestia przetrwania. No i przetrwać możemy bez problemu, możemy wrócić do naszego mieszkania w mieście albo wynająć cokolwiek. Ale tu nie chodzi tylko o przetrwanie. Chodzi o warunki, których potrzebujemy do życia, które prowadzimy, do pracy, dla Naszych zwierząt i do dalszego rozwoju. Do tego warto byłoby uwzględnić potrzebę przebywania gdzieś w sercu natury, w surowości tej natury, a równocześnie w jakimś komforcie, wygodach cywilizacyjnych i z dostępem do internetu. Więc to nie może być byle jaki dom, nie mówiąc już o tym, że przyzwyczaiłam się do luksusów, w jakich żyłyśmy teraz. No i będąc w świadomości tych wszystkich potrzeb i pragnień, mija czas wypowiedzenia obecnego najmu, nowy dom nie pojawia się, a ja przeżywam wszystkie emocje z możliwych na ten temat.
GRACJANA: Tak, ja też muszę tych emocji doświadczać. Od niepokoju, niepewności, smutku, złości, niecierpliwości i bezradności, poprzez spokój i odpuszczenie, do zaufania, radości, entuzjazmu i ekscytacji oczekiwaniem na nowe. No i słyszę ten Twój głos, Gracusiu, Twoje myśli i emocje z jednej strony, a z drugiej wyraźnie słyszę też głos Twój, Ta, Która Jest.
TA, KTÓRA JEST: Wspaniale. Nie ma dla mnie większej radości nad bycie słyszaną przez Ciebie! I mówię do Ciebie w każdej chwili, gdy pomyślisz o sprawie tego domu, żebyś nie martwiła się o nic, żebyś nawet nic nie robiła, żebyś zajmowała się innymi ważnymi sprawami i nade wszystko, żebyś odpoczywała i bawiła się chwilą obecną. Jest lato, więc opalaj się, pływaj, spaceruj, rób to, co uwielbiasz najbardziej. A sprawę domu zostaw Mnie. Poczekaj do końca okresu wypowiedzenia, pokorzystaj jeszcze z obecnego miejsca, daj sobie czas na pożegnanie się z nim i podziękowanie za wszystko, czego tu doświadczyłaś. To było przecież wyjątkowe, niezwykłe miejsce.
GRACJANA: Otóż to. I teraz wczujcie się obie w moje położenie. Jestem pomiędzy dwiema skrajnościami. Gracusia w szale wszystkich emocji i Ta, Która Jest, w swojej nieskończonej Miłości i bezgranicznym spokoju. Przechodzę od jednej z Was do drugiej i sama też dostaję od tego szału. W międzyczasie oczywiście działam, robię to, do czego przywykłam, choć czuję wyraźnie, że nie mam tego robić. Przeglądam ogłoszenia, jeżdżę oglądać jakieś domy, i wszystkie są nieodpowiednie. Jestem zmęczona i chciałabym, żeby ta sytuacja wreszcie się skończyła. Czasami nie mogę się doczekać wyprowadzki już gdziekolwiek, a czasami zajmuję się innymi sprawami i jestem przeszczęśliwa.
TA, KTÓRA JEST: Gratuluję Ci tych momentów, jest ich przecież najwięcej. Podpowiem Ci, co warto robić, skoro chcesz już robić cokolwiek i trudno Ci być zrelaksowaną przez cały czas, zaufać Mi w pełni.
GRACJANA: Ufam Ci coraz bardziej, ale jeszcze nie w pełni, jeszcze nie potrafię odpuścić w stu procentach. Odpuszczam w dziewięćdziesięciu. Powiedz więc, co mogę robić.
TA, KTÓRA JEST: Utrzymuj siebie w punkcie zero, będziesz spokojna, a i Ja będę wtedy miała największe pole manewru, bo mi nie będziesz przeszkadzać swoimi próbami kontrolowania życia.
GRACJANA: A czy wtedy Gracusia nie będzie się czuła pominięta i niezauważana?
GRACUSIA: Nie wiem, jak będę się czuła, musimy to sprawdzić.
TA, KTÓRA JEST: W punkcie zero Gracusia ma mnóstwo przestrzeni, żeby być tak, jak tylko zechce, a Twoim zadaniem jest być uważną na to, co ona robi, ale nie przywiązywać się do tego. Nie angażować, tylko obserwować. Punkt zero to Czysta Świadomość tego, co jest tu i teraz. Wiem, że to trudne, ale wiem też, że już to potrafisz. Paradoksalnie, kiedy wchodzisz w punkt zero, już po chwili zaczyna ogarniać Cię Miłość. Bo Miłość to przecież wszystko, co jest, i musi się pojawić, gdy obserwujesz wszystko, co jest Twoim aktualnym doświadczeniem. Inaczej mówiąc, kiedy pozostajesz w punkcie zero, zarówno Gracusia może w pełni istnieć, jak i Ja mogę w pełni istnieć w Twojej świadomości, obdarowując Nas swoją Obecnością, czyli Miłością.
Kiedy nie ufasz Mi, kiedy nie wiesz w ogóle o Moim istnieniu, tak jak to było dawniej, sama próbujesz wszystko zrobić, posługując się racjonalnością, umysłem, logiką. To działa, ale wymaga mnóstwa czasu i wysiłku. Musisz wtedy dużo pracować na relacje, zdrowie, finanse i pozostałe wartości. Życia by Ci nie wystarczyło na zrealizowanie wszystkich marzeń. Oczywiście z powodu mojej bezgranicznej Miłości pozwalam Ci na to, bo przecież wolność cenisz sobie najbardziej. I możesz żyć w taki sposób nadal, jeśli zechcesz. Natomiast kiedy już wiesz, że Jestem, kiedy nauczyłaś się Mnie słyszeć i kiedy nawet świadomie powierzyłaś się Mojej opiece, nie musisz już nic robić. Działanie po staremu, o którym wspomniałaś, wprowadza napięcie i uczucie szału, o jakim obie mówicie. Ja działam zgodnie z zupełnie innymi prawami, poza Twoją logiką i umysłem, poza Twoją jakąkolwiek kontrolą. I wiesz już o tym i widzę, jak coraz lepiej Ci idzie przechodzenie do kolejnego etapu, czyli powierzenia siebie Mnie całkowicie, bym mogła wypełnić obfitością całe Nasze życie już teraz!
Spytałaś o pracę z intencją. Powiem Ci, że to zbędne. NIE POTRZEBUJESZ ŻADNYCH INTENCJI, żeby mogło się wydarzyć dokładnie to, czego potrzebujesz! Uwierz, że JA WIEM, JAKIE SĄ TWOJE INTENCJE I MARZENIA. Ja wiem wszystko. Jestem przecież Tobą. Uwierz, że nie potrzeba ŻADNEJ pracy z Twojej strony. Potrzeba tylko Twojego świadomego bycia. Twojej Obecności w tu i teraz, w punkcie zero. Jak mawiał Chrystus, dbaj jedynie o Królestwo Niebieskie, a reszta będzie Ci dana. A Ty przekroczyłaś już BRAMĘ KRÓLESTWA NIEBIESKIEGO. Już tu jesteś. Ze Mną. Więc tylko pozostań.
GRACJANA: Brzmi to jak magia, niemniej cuda są już moim udziałem i chcę ich jeszcze więcej. Równocześnie wiem, że to jest proces i nie przeskoczę samej siebie. Kroczenie drogą do Ciebie zajęło mi łącznie trzydzieści kilka lat, więc zbudowanie pełnego zaufania i odpuszczenie całkowite też może zająć troszkę czasu, choć z pewnością nie aż tyle. Myślę, że maksymalnie kilka lat, bo wyraźnie czuję teraz, jak z każdym rokiem stawiam kroki milowe w tym procesie. Nieporównywalnie większe niż kiedykolwiek!
TA, KTÓRA JEST: Po prostu bądź. Pozwól Gracusi być i Mnie również pozwól Być. Nic nie rób. A wtedy Twoje życie wypełni nieskończona Obecność Miłości, bezgraniczna obfitość światła.
GRACUSIA: Jak nie pomylić tego z lenistwem i z byciem, z którego nic nie wynika?
TA, KTÓRA JEST: Lenistwo i nuda są wtedy, gdy pozostajesz w nieświadomości. Gdy zabijasz czas, gdy narzucasz sobie jakiekolwiek powinności, wobec których wewnętrznie się buntujesz, pozostając w impasie. Ten bunt to Mój głos, którego jednak nie jesteś świadoma, bo Mnie jeszcze nie znasz i nie wiesz, jak się z nim obchodzić. Ale czy odkąd jesteś Mnie świadoma, kiedykolwiek się nudziłaś?
GRACUSIA: Nie. Przeciwnie. Tyle się dzieje w naszych wzajemnych relacjach, że brakuje mi czasu, aby to wszystko ogarnąć i przeżyć w pełni. Jestem na wiele sposobów. Jestem i to Nas wypełnia! A do tego jestem widziana, słyszana, brana pod uwagę. To niesamowite! Niczego więcej mi nie potrzeba. Kocham moje istnienie! Kocham Nasze istnienie! Całej Naszej trójki!
GRACJANA: A ja potrafię BYĆ właśnie w tych około już dziewięćdziesięciu procentach, choć chwilami jeszcze włączają mi się strach, kontrola i działanie. Jest tego wyraźnie coraz mniej, ale jeszcze to jest. Natomiast, gdy tylko jestem, to jestem w pełni życia i pełni szczęścia. Staję się Tobą, Ta, Która Jest.
TA, KTÓRA JEST: Tak, w czystej Obecności stajemy się jedną wielką Miłością. Światłem poza kolorowymi wiązkami, poza iluzją. Pamiętaj, że nie musisz nic robić, kiedy pozostajesz w świadomości tego, co jest, i pozwalasz na przepływ, pozwalasz Mi działać. Wówczas wydarzy się wszystko, co trzeba, samo. To znaczy, Ja to utkam poza kontrolą Twojego umysłu.
GRACJANA: Myślałam, że te brakujące dziesięć procent uzyskam dzięki dalszemu budowaniu relacji z Gracusią. Tak jak w ten właśnie sposób doszłam do dziewięćdziesięciu… A Ty mówisz tylko o pozostawaniu w punkcie zero.
TA, KTÓRA JEST: Psychoterapia, uświadamianie i uwalnianie starych, utkniętych emocji i budowanie relacji z Gracusią są drogą Twojego umysłu. I ta droga działa, jak widzisz. Przeszłaś nią i chcesz iść dalej. Więc idź. Ta droga charakteryzuje się tym, że jest logiczna, racjonalna, odbywa się w czasie i wymaga działania. Punkt zero znajduje się poza czasem, poza umysłem i poza wszelką logiką. Możesz tam wejść w każdej chwili. Na początku też wymaga to pewnego wysiłku, innego rodzaju niż ten, do jakiego jesteś przyzwyczajona. To wysiłek nic-nie-robienia. Pozostawania w ciszy i w niewysłowionym. Jeśli sobie na to pozwolisz, Gracusia i tak w pełni wtedy zaistnieje i wypłyną z Ciebie te emocje, nad którymi pracujesz w psychoterapii czy swoich wizualizacjach. Więc ostatecznie nie ma to znaczenia, którą drogą podążysz.
GRACJANA: Tak, wiem. Droga jest pod moimi stopami i wystarczy, że na nią spojrzę. Jak mówią, najciemniej jest pod latarnią i łatwo podeptać kwiaty pod nogami, gdy rozglądam się za jakimiś innymi, gdzieś indziej… To niesamowite. Niesamowite!
TA, KTÓRA JEST: Wspaniałe.
GRACJANA: W takim razie mam jeszcze pytanie dotyczące śmierci. Myślę, że został mi do przekroczenia ten jeden, ostatni strach. Nie boję się już samotności, cierpienia, bólu fizycznego, nawet wojny. Kocham życie i przeżywanie wszystkich jego barw, wszystkich emocji. Oswoiłam je. Zbudowałam z nimi relację. I równocześnie wiem, że gdybym znalazła się w tym ostatnim momencie tuż przed śmiercią lub w realnym zagrożeniu życia za chwilę, poczułabym strach. Taki podstawowy, zupełnie biologiczny. Nasi naukowcy twierdzą, że niemożliwe jest go nie poczuć, ale duchowi mistrzowie mówią coś przeciwnego – że można stać się nieśmiertelnym dzięki całkowitemu poddaniu Tobie, nawet w chwili śmierci. Jak to zrobić? Jak być jak Jezus, który skazany na śmierć, nie bronił się, a powieszony na krzyżu, nie bał się śmierci?
TA, KTÓRA JEST: Kiedy znajdziesz się w momencie, w którym śmierć będzie spoglądać w Twoją twarz, będziesz miała wybór. Tak jak w każdej chwili życia, będziemy wszystkie trzy wewnątrz Ciebie i jeśli pozostaniesz świadoma Nas, chwila ta niczym nie będzie się różniła od innych chwil, w których dzieje się po prostu Obecność, po prostu Miłość. Gracusia poczuje strach, Ja będę Miłością, a Ty możesz pozostać w punkcie zero, który ostatecznie zmieni się w Miłość. Nie ma więc sensu, żebyś się nad tym zastanawiała, ale jeśli chcesz, to praktykuj bycie w punkcie zero. Być może uświadomisz sobie wcześniej, że śmierć jest iluzją, tak jak i każde inne doznanie w życiu, i nie będziesz musiała jej doświadczać, żeby się o tym przekonać. Życzę Ci tego, żebyś stała się świadoma swojej nieśmiertelności. Miłość, którą Jestem, a więc i którą Ty jesteś, jest wieczna. Nie ma początku ani końca. Materia to skutek procesu tworzenia, tkania doświadczeń, ale ostatecznie to iluzja. W jednej chwili wszystko, co materialne, może zmienić swoją formę w inną. Energią można zarządzać i się bawić. Powoli uczysz się tego i widzisz na własne oczy, jak to działa. Wystarczy, że wychodzisz poza czas, i już jesteś tarotowym Magiem. Bądź Magiem przez cały czas, świadoma swojej mocy kreacji za Moim pośrednictwem. To Ja w Tobie tworzę, a Ty jesteś procesem doświadczania tego, pamiętasz? To nigdy nie umrze.