Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • nowość
  • promocja

Da Vinci. Wizjoner. Geniusz. Tajemnica. Biografia człowieka wolnego - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Format:
EPUB
Data wydania:
17 listopada 2025
7649 pkt
punktów Virtualo

Da Vinci. Wizjoner. Geniusz. Tajemnica. Biografia człowieka wolnego - ebook

Leonardo da Vinci

Niepokorny geniusz. Syn niewolnicy z Kaukazu. Obcy we własnym kraju.

Człowiek w nieustannym ruchu – krążący między miastami, dworami i kolejnymi ideami. Poszukiwacz wiedzy, wolności i sensu w zmieniającym się dynamicznie świecie doby renesansu. Artysta, który przekroczył granice epoki, swojego pochodzenia i samej sztuki.

Carlo Vecce – wybitny znawca renesansu – dociera do niepublikowanych wcześniej źródeł i na ich podstawie tworzy pełny obraz artysty. Ukazuje perspektywę bliskich Leonarda, a przede wszystkim samego mistrza. Głos Vinci ukryty na tysiącach stron manuskryptów. Jego wizje w rysunkach i obrazach, które wyprzedziły swój czas.

Ta książka nie tylko odsłania nieznane fakty z życia artysty, lecz także rzuca nowe światło na jego największe dzieła: Monę Lisę, Ostatnią Wieczerzę czy Zwiastowanie.

Jak zrodził się umysł, który stworzył epokę?

Kim tak naprawdę był chłopak z Vinci?

I dlaczego tak wiele swoich dzieł postanowił pozostawić niedokończonych?

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8427-653-2
Rozmiar pliku: 2,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Bohaterem niniejszej historii jest pewien chłopak z małego miasteczka. Syn notariusza i niewolnicy, silnej i dzikiej dziewczyny pochodzącej z odległych krain. Chłopak jest tak samo nieokiełznany, równie buntowniczy i rzutki jak ona. Puszczony samopas, choć dopiero nauczył się biegać, pędzi na bosaka do domu matki, która – nareszcie wolna – pracuje w polu pod miasteczkiem. Rozpaczliwie potrzebuje mamy, łaknie jej objęć, jej uśmiechu. A ona oddaje mu wszystko, co ma, uczy go wszystkiego, co jest jej bliskie: miłości, swobody ducha, bezgranicznego szacunku dla życia każdej istoty, wyczucia piękna, zdolności do marzenia, bogactwa wyobraźni, umiejętności zrozumienia, zaglądania pod powierzchnię. Być może daje mu również imię, które oznacza wolność: Leonardo.

Lata płyną szybko i z chłopca wyrasta wspaniały młodzieniec o anielskiej twarzy, z kaskadą jasnych loków. W pełnym rozkwicie renesansu trafia do pracowni pewnego florenckiego artysty. W Mediolanie staje się mężczyzną, jego genialna inteligencja, błyskotliwe i szczodre usposobienie oraz czarujący sposób prowadzenia rozmowy budzą powszechny podziw. Leonardo rysuje i maluje jak nikt, a poza tym najwyraźniej potrafi oddać dosłownie wszystko, co tylko sobie wymyśli: niewiarygodne projekty inżynierskie i architektoniczne, fantastyczne machiny na czas wojny i pokoju. Gra na lutni jak natchniony, jest wysoki, silny, harmonijnie zbudowany, porusza się z gracją, ubiera modnie w różową szatę sięgającą nad kolano i eleganckie obcisłe pończochy. Jest piękny i ma tego świadomość, lubi być w centrum uwagi. Włosy nosi zawsze długie i falujące. Nikt nie rozpoznałby w tym wszechstronnym człowieku niegdysiejszego upartego, dzikiego chłopca. Ale ten chłopiec nie zniknął, Leonardo nosi go w sobie. Wciąż zajmuje się tym, czym zajmował się zawsze: zabawą, marzeniami, snuciem planów.

A później znów rusza w drogę, w dalszą podróż. Nie może znieść stagnacji, coś gna go w przód. Wszystko wokół niego wiruje. Niestabilny świat, świat wiecznej metamorfozy: rzeki biegną ku morzu, morze zdaje się oddychać, gdy wzdyma je fala przypływu i gdy woda w trakcie odpływu opada, chmury żeglują przez błękit, gwiazdy toną w nieskończonej ciemności nocy, góry kruszeją smagane wiatrem i deszczem, i wszystkie istoty żyjące rodzą się, rosną, umierają i rodzą się znowu. Tak samo on, tułacz, depcze dukty swojego świata, gubi się, myli się, ale nigdy się nie zatrzymuje, nigdy nie ogląda się za siebie. Czego szuka? Jak brzmią niekończące się pytania, które sobie zadaje, na które nie znajduje odpowiedzi? Ile jest niedokończonych dzieł, ile badań wszczętych i natychmiast porzuconych, ile ogromnych projektów pozostawionych gdzieś w zawieszeniu? Jakie to ma znaczenie? Bez reszty pochłonięty wędrówką, nie zauważa upływu czasu, nie widzi, że zmienił się w starego pielgrzyma, że rzedną jego białe włosy i broda. Upodabnia się do starożytnego filozofa, maga, kapłana religii mądrości. Taki wizerunek ukazuje mu bezlitosne zwierciadło, lecz on wie, że to tylko maska. To nie jest jego prawdziwe oblicze. Któż może prawdziwie poznać otchłań jego duszy, niezmierzony ból dziecka, któremu odebrano matkę?

Jak opowiedziałem jego historię? Przede wszystkim wsłuchałem się w głos jemu współczesnych. To głos fragmentaryczny, z pierwszej ręki, suchy, niekiedy lakoniczny, jednak zawsze konkretny, głos z życia i krwi, ze wspomnień tych, którzy znali go osobiście lub chociaż wzmiankowali, że o nim słyszeli. Składają się nań dokumenty, akta jego krewnych, kontrakty, listy, kroniki, oświadczenia majątkowe, skargi i pisma procesowe, relacje ambasadorów, notatniki artystów i inżynierów, peany nadwornych poetów, pamiętnik z podróży sekretarza pewnego kardynała.

Garść informacji zebrał we Florencji w latach 1516–1525 niejaki Antonio Billi. Jego memuar zaginął, ale przetrwała późniejsza częściowa transkrypcja¹. Kolejne informacje, pochodzące z około 1540 roku, zawdzięczamy dokumentowi zwanemu dziś _Anonimo Gaddiano_ (Anonim Gaddich), ponieważ manuskrypt zawierający sporządzoną przez anonimowego autora kompilację przechowywany był w bibliotece florenckiej rodziny Gaddich². Są to nie tyle biografie, ile ich zalążki, podobnie jak relacja spisana po łacinie przez wybitnego historyka i humanistę Paola Giovia, który miał okazję spotykać Leonarda w Mediolanie i w Pawii w latach 1510–1511 oraz w Rzymie w latach 1513–1516. Ów opracowany około 1540 roku „żywot” nie doczekał się publikacji aż do końca XVIII wieku. W przeciwieństwie do __ _Żywotu Leonarda da Vinci,_ _florenckiego malarza i rzeźbiarza_ Giorgia Vasariego, który otwiera trzecią część _Żywotów najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów, od Cimabuego aż po nasze czasy_, pierwszy raz wydrukowanych we Florencji przez Torrentina w 1550 roku, następnie, w wersji poszerzonej, przez Giuntich w roku 1568.

To tu bierze źródło mit. Po śmierci Leonardo rozpoczyna podróż przez czas, stopniowo przemienia się w boskiego artystę o umyśle tak „nietuzinkowym i zmiennym”, tak maniacko dążącego do doskonałości, że niemal niezdolnego do ukończenia jakiegokolwiek dzieła, a później – i trwa to do dziś – w uniwersalnego geniusza, maga, czarownika znającego sekrety natury, romantycznego i dekadenckiego bohatera, dandysa i estetę, świętego i diabła, Chrystusa i Antychrysta, wielkiego wtajemniczonego, nadczłowieka, samotnego tytana, prekursora nowoczesnej nauki i techniki, wielkiego mistrza mrocznej sekty „oświeconych” dusz, światową ikonę popkultury, która uosabia wszystko i przeciwieństwo wszystkiego. Przeistacza się w labirynt zwierciadeł, które powielają obraz w nieskończoność, wtapiając weń lęki trapiące nasze czasy. Ale gdzie on właściwie jest? Gdzie się schował chłopak z Vinci?

Najwyżej cenię sobie inny głos, czysty i prawdziwy – jego własny. Głos utkany ze słów i z obrazów. Słowa płyną z codziennych zapisków, z wielu tysięcy stron zeszytów, notatników i luźnych kartek. Obrazy utrwalone są na tysiącach rysunków, szkiców, grafik i nielicznych, ale wybitnych obrazów. Może to właśnie największy z wynalazków Leonarda: globalna i niezwykła w swej nowoczesności forma komunikacji. Znak graficzny pozostający w wiecznym zawieszeniu pomiędzy mową a pismem, słowem a obrazem, próba uchwycenia i oddania różnorodności, ruchomości i nietrwałości natury, całego tego ogromu, który nieustannie się wydarza. Pismo nieskończone, otwarte, swobodne, pozbawione hierarchii. Pismo „przyszłości”, wyzwanie rzucone czasowi i śmierci. Potężne dzieło, projekcja kapitalnego umysłu, który – wolny od schematów i przesądów – pozostaje otwarty na każdą możliwość. Pieśń wolności.

Zakrawa to na paradoks, ale głos ów wydaje mi się o wiele bliższy nam niż jemu współczesnym. Do końca XVIII wieku korpus rękopisów pozostawał niemal zupełnie zapomniany, zagrzebany w bibliotekach i prywatnych kolekcjach; jeśli zaś chodzi o dzieła malarskie, znano jedynie nieliczne oryginały. Resztę spowijała legenda.

Ponowne odkrycie prawdziwego Leonarda to już nasze czasy, historia, która rozciąga się od znalezienia oraz publikacji kodeksów i rysunków po zastosowanie najbardziej zaawansowanych technik badania i restauracji obrazów. W ostatnich latach, w takich dziełach, jak _Pokłon Trzech Króli, Madonna wśród skał_ oraz w _Monie Lisie_, pierwszy raz po pięciu wiekach było nam dane ujrzeć coś, co widział tylko Leonardo: pierwsze pomysły na uchwycenie ruchu, szkice i opisy jego wizji. Zrozumieliśmy, że jego obrazy nie były „niedoskonałe”. Zrozumieliśmy, dlaczego postanowił pozostawić je w takim kształcie, niedokończone. Stanowiły fragmenty jego duszy i ciała, z którymi nie umiał się rozstać. Były to laboratoria i warsztaty snów. Były to dzieła otwarte na złożoność i tajemnicę życia. Ich piękno jest pięknem stworzenia i to właśnie przybliża je do Boga.

Pięknie jest słuchać głosu Leonarda. Pisze tak, jakby prowadził rozmowę z samym sobą: zadaje pytania, udziela odpowiedzi, wymyśla sobie rozmówcę, adwersarza, którego musi pokonać w dyskusji, lub ucznia, młodzieńca, którego chce czegoś nauczyć. To ciepły i spokojny głos, który kocha snuć opowieści, przytacza bajki o zwierzętach w taki sam sposób, w jaki opisuje zjawiska natury, po czym nagle wzbija się na wyżyny poezji i oczarowuje cię cudami stworzenia albo wpada w gniew, daje upust sarkazmowi i pesymizmowi, cierpi przez ludzką niegodziwość i szaleństwo. To osobisty, prywatny głos, niekiedy tak intymny, że niemal wstyd go podsłuchiwać.

Wsłuchuję się weń od wielu lat, gubię się w labiryncie rękopisów i wizji Leonarda. Pod przewodnictwem takich mistrzów jak Carlo Pedretti i Paolo Galluzzi analizowałem i publikowałem teksty, pisma literackie, _Traktat o malarstwie_, Kodeks Arundel³. Starałem się odtworzyć horyzonty kulturowe kogoś, kto nigdy nie był „człekiem niekształconym”, pod egidą Accademia dei Lincei (Akademii Rysiów) prowadziłem badania nad jego biblioteką, której wyniki zostały opublikowane przez Museo Galileo we Florencji⁴.

Być może początkowo najbardziej pociągały mnie jego ludzkie dzieje, zwłaszcza odkąd w wieku piętnastu lat przez przypadek przeczytałem esej Freuda _Leonarda da Vinci wspomnienie z dzieciństwa_. Pierwszy raz spotkałem się wtedy z Leonardem. Byłem nastolatkiem, który zastanawiał się nad życiem, pięknem, miłością i seksem. Kiedy do niego wróciłem, tym razem na stronicach kodeksów, wciąż interesowała mnie głównie historia człowieka wśród ludzi.

Fragmenty niniejszej historii napisałem już ćwierć wieku temu, znajdują się one w monografii tłumaczonej na kilka języków⁵. Lecz jest to opowieść tak obszerna, że kiedy wydaje ci się, że już zdołałeś ją ogarnąć w całości, orientujesz się, że obejmujesz ledwie cień, podczas gdy życie, to prawdziwe życie, wciąż się wymyka. Tak więc powracałem do labiryntu w poszukiwaniu najdrobniejszych detali, łudząc się, że wreszcie chwyciłem Leonarda za rękę i trzymam ją w ciasnym uścisku, lecz on znów znikał: pisanie i przepisywanie, kasowanie, pozornie bezsensowne znaki graficzne _et cetera_, nazwy miejsc, nazwiska krewnych, przyjaciół i uczniów, daty i znaki czasów, spisy ksiąg i przedmiotów, listy codziennych wydatków, bilanse finansowe, wspomnienia i wyznania, triumfy i porażki. Z tego wszystkiego, a także z dokumentów, studiów, odkryć ostatnich dwudziestu lat powoli wyrastało to nowe „życie”.

Wciąż jednak czegoś brakowało. Najważniejszego elementu układanki. Cateriny, matki⁶. To ona jest światłem całego życia swego syna, to ona pozwala nam zbliżyć się doń w doskonale ludzkim wymiarze, zrozumieć, że tajemnica jego twórczości nie składa się z niezbadanych i mrocznych sekretów, lecz z prostych, a ogromnych tajemnic życia: z miłości, rodzenia się i płodzenia, cierpienia i radości, życia i śmierci. Jej dzieje to historia kobiety, która dla współczesnych znaczyła tyle co nic, ale wydała na świat największego geniusza ludzkości. W gruncie rzeczy jest to po prostu historia miłości, miłości matki i dziecka. Historia rozłąki i straty. Ileż miliardów podobnych opowieści, a każda wyjątkowa, niepowtarzalna, cudowna. To historia nas wszystkich. A on, ten mały chłopiec, spędzi całe życie, próbując odnaleźć matkę, odzyskać coś, co pochodziło z głębin jej serca. Pieszczotę dłoni, blask uśmiechu.

_Dalsza część w wersji pełnej_
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij