- W empik go
Dama pikowa - ebook
Ebook
3,84 zł
Audiobook
12,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Dama pikowa - ebook
"W trzy dni po strasznej nocy, o dziesiątej godzinie rano German udał się do klasztoru X, gdzie miało być nabożeństwo nad ciałem zmarłej hrabiny. Nie czując żalu, nie mógł jednak zagłuszyć całkiem głosu sumienia, który twierdził: jesteś zabójcą staruszki!" (fragment)
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7991-119-6 |
Rozmiar pliku: | 512 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
I.
Najnowsza księga gadek.
Pikowa dama oznacza skrytą nieżyczliwość.
Pewnego razu u Narumowa, oficera konnej gwardji grano w karty. Długa noc zimowa zbiegła niepostrzeżenie; do wieczerzy zasiadano o godzinie piątej zrana. Ci, którzy wygrali, jedli z wielkim apetytem, inni zaś siedzieli roztargnieni przed pustem nakryciem. Lecz gdy zjawił się szampan, rozmowa ożywiła się i wszyscy wzięli w niej udział.
— Jak ci się powiodło, Suryn? — zapytał gospodarz.
— Przegrałem, jak zwykłe. Muszę przyznać, że nie mam szczęścia; gram mirandolem, nigdy nie gorączkuję, nic mnie nie zdoła wybić z równowagi, a jednak stale przegrywam!
— I ani razu nie dałeś się skusić? Ani razu nie postawiłeś na rute?... Zadziwia mnie wytrzymałość twoja.
— A czy German inny? — rzekł jeden z gości, wskazując młodego inżyniera, — nigdy nie wziął karty do rąk, nigdy nie zagiął parolu, a siedzi do piątej rano i przygląda się naszej grze.
— Gra zajmuje mnie bardzo, rzekł German, lecz nie mogę poświęcać niezbędnego, w nadziei zdobycia zbytecznego.
— German, to niemiec; wyrachowany — otóż i wszystko! — zauważył Tomski. — Ale kto jest dla mnie niepojęty, to moja babka, hrabina Anna Tiedotowna.
— Jakto? co? — zawołali goście.
— Nie mogę zbadać, mówił dalej Tomski, dlaczego babka moja nie poniteruje?
— A cóż w tym dziwnego, że osiemdziesięcioletnia staruszka nie poniteruje?
— Więc wy nic o niej nie wiecie?
— Nie! doprawdy nic!
— Posłuchajcie tedy! Trzeba wam wiedzieć, że babka moja szesnaście lat temu jeździła do Paryża i była tam w wielkiej modzie. Biegano za nią, aby zobaczyć La Vénus moscovite; Richelieu włóczył się za nią, a babka zapewnia, że o mało co nie zastrzelił się z powodu jej nieczułości. W tym czasie damy grały w Faraona. Pewnego razu na dworze przegrała ona na słowo z księciem Orleanu jakąś wielką sumę. Przyjechawszy do domu, babka, zdejmując muszki z policzków i odwiązując fiszbiny, zawiadomiła dziadka o swej przegranej i kazała mu zapłacić. Nieboszczyk dziadek, o ile pamiętam, był czymś w rodzaju dworzanina babki. Bał się jej, jak ognia; jednak, usłyszawszy o tak strasznej przegranej, stracił panowanie, przyniósł rachunki, dowiódł jej, że przez pół roku wydali pół miliona, że pod Paryżem nie mają ani podmoskiewskiej ani saratowskiej wsi i zgoła odmówił płacenia. Babka spoliczkowała go i położyła się spać sama, na znak swej niełaski. Nazajutrz kazała wezwać męża, w nadziei, że domowa kara podziałała na niego, ale był on niewzruszony. Pierwszy raz w życiu zniżyła się z nim do dysputy i wyjaśnień, próbowała go wzruszyć, dowodząc łagodnie, że dług długowi nie równy i że jest różnica między księciem, a furmanem. Gdzież tam! Dziadek się zbuntował. Nie, i tyle! Babka nie wiedziała, co zrobić. Miała znajomego bardzo znakomitego człowieka. Słyszeliście o hrabi Sen-Żermen, o którym opowiadają tak wiele cudownych rzeczy. Wiecie, że podawał się on za żyda wiecznego tułacza, za wynalazcę eliksiru życia, filozoficznego kamienia i t. d. Śmiano się z niego, jak z szarlatana, a Casanowa w swych pamiętnikach twierdzi, że był on szpiegiem; jednak Sen-Żermen mimo swej tajemniczości miał bardzo szanowną powierzchowność i był bardzo miłym człowiekiem w towarzystwie. Babka kocha go do tej pory bez pamięci i gniewa się, jeśli mówią o nim bez szacunku. Babka wiedziała, że Sen-Żermen mógł rozporządzać wielkimi pieniędzmi. Postanowiła udać się do niego, napisała list i prosiła go, aby niezwłocznie do niej przyjechał. Stary dziwak zjawił się natychmiast i zastał ją w strasznej rozpaczy. Przedstawiła mu w najbardziej czarnych barwach barbarzyństwo męża i na koniec rzekła, iż całą nadzieję pokłada na jego przyjaźni i uprzejmości. Sen-Żermen zamyślił się. „Mogę pani służyć tą sumą, rzekł; wiem jednak, że nie będzie pani dopóty spokojną, dopóki nie zwróci mi jej pani, a nie chciałbym panią zaplątać w świeże kłopoty. Jest inny sposób, może się pani odegrać“.
— Lecz, miły hrabio, odpowiedziała babka, powiadam panu, że my wcale nie mamy pieniędzy.
— Pieniądze nie są tu potrzebne, odparł Sen-Żermen, proszę mnie posłuchać.
Wtedy odsłonił jej tajemnicę, za którą każdy z nas drogoby zapłacił...
Młodzi gracze zdwoili uwagę. Tomski zapalił fajkę, zaciągnął się i mówił dalej:
— Tego samego wieczoru babka zjawiła się w Wersalu au jeu de la reine. Książę Orleański rzucał karty; babka z lekka przeprosiła, że nie przywiozła swego długu, dla usprawiedliwienia się zmyśliła maleńką historię i zaczęła do niego zagrywać. Wybrała trzy karty i postawiła je jedną za drugą: wszystkie wygrały i babka odegrała się zupełnie.
— Przypadek! — rzekł jeden z gości.
— Bajka! — zauważył Germen.
— Nie sądzę, odpowiedział poważnie Tomski.
— Jakto! rzekł Narumow, masz babkę, która zgaduje trzy karty naraz i do tej pory nie zbadałeś jej kabalistyki?
— Tak, djabła zjesz! odrzekł Tomski, miała czterech synów, w tej liczbie i mego ojca; wszyscy czterej byli ostatnimi graczami, a żadnemu nie wyjawiła swej tajemnicy, chociaż byłoby to niezłe dla nich, nawet dla mnie. Lecz oto, co mi opowiadał wuj, hrabia Iwan Iliicz, i o czym mnie pod słowem honoru zapewniał. Nieboszczyk Czaplicki, ten sam, który umarł w nędzy, straciwszy miliony, kiedyś w młodości swej przegrał — zdaje się do Zorycza — około trzysta tysięcy. Był w rozpaczy. Babka, która zawsze była surowa wobec szaleństw młodzieży, jakoś zlitowała się nad Czaplickim. Dała mu trzy karty, zaznaczając, aby postawił jedną za drugą i wzięła od niego słowo honoru, że już nigdy więcej grać nie będzie. Czaplicki zjawił się u swego zwycięscy; zasiedli do gry. Czaplicki postawił na pierwszą kartę pięćdziesiąt tysięcy i wygrał, zagiął parol, odegrał się i jeszcze wygrał...
— Czas jednak spać; już trzy na szóstą.
W istocie już świtało; młodzi ludzie dopili kieliszki i rozjechali się.
Najnowsza księga gadek.
Pikowa dama oznacza skrytą nieżyczliwość.
Pewnego razu u Narumowa, oficera konnej gwardji grano w karty. Długa noc zimowa zbiegła niepostrzeżenie; do wieczerzy zasiadano o godzinie piątej zrana. Ci, którzy wygrali, jedli z wielkim apetytem, inni zaś siedzieli roztargnieni przed pustem nakryciem. Lecz gdy zjawił się szampan, rozmowa ożywiła się i wszyscy wzięli w niej udział.
— Jak ci się powiodło, Suryn? — zapytał gospodarz.
— Przegrałem, jak zwykłe. Muszę przyznać, że nie mam szczęścia; gram mirandolem, nigdy nie gorączkuję, nic mnie nie zdoła wybić z równowagi, a jednak stale przegrywam!
— I ani razu nie dałeś się skusić? Ani razu nie postawiłeś na rute?... Zadziwia mnie wytrzymałość twoja.
— A czy German inny? — rzekł jeden z gości, wskazując młodego inżyniera, — nigdy nie wziął karty do rąk, nigdy nie zagiął parolu, a siedzi do piątej rano i przygląda się naszej grze.
— Gra zajmuje mnie bardzo, rzekł German, lecz nie mogę poświęcać niezbędnego, w nadziei zdobycia zbytecznego.
— German, to niemiec; wyrachowany — otóż i wszystko! — zauważył Tomski. — Ale kto jest dla mnie niepojęty, to moja babka, hrabina Anna Tiedotowna.
— Jakto? co? — zawołali goście.
— Nie mogę zbadać, mówił dalej Tomski, dlaczego babka moja nie poniteruje?
— A cóż w tym dziwnego, że osiemdziesięcioletnia staruszka nie poniteruje?
— Więc wy nic o niej nie wiecie?
— Nie! doprawdy nic!
— Posłuchajcie tedy! Trzeba wam wiedzieć, że babka moja szesnaście lat temu jeździła do Paryża i była tam w wielkiej modzie. Biegano za nią, aby zobaczyć La Vénus moscovite; Richelieu włóczył się za nią, a babka zapewnia, że o mało co nie zastrzelił się z powodu jej nieczułości. W tym czasie damy grały w Faraona. Pewnego razu na dworze przegrała ona na słowo z księciem Orleanu jakąś wielką sumę. Przyjechawszy do domu, babka, zdejmując muszki z policzków i odwiązując fiszbiny, zawiadomiła dziadka o swej przegranej i kazała mu zapłacić. Nieboszczyk dziadek, o ile pamiętam, był czymś w rodzaju dworzanina babki. Bał się jej, jak ognia; jednak, usłyszawszy o tak strasznej przegranej, stracił panowanie, przyniósł rachunki, dowiódł jej, że przez pół roku wydali pół miliona, że pod Paryżem nie mają ani podmoskiewskiej ani saratowskiej wsi i zgoła odmówił płacenia. Babka spoliczkowała go i położyła się spać sama, na znak swej niełaski. Nazajutrz kazała wezwać męża, w nadziei, że domowa kara podziałała na niego, ale był on niewzruszony. Pierwszy raz w życiu zniżyła się z nim do dysputy i wyjaśnień, próbowała go wzruszyć, dowodząc łagodnie, że dług długowi nie równy i że jest różnica między księciem, a furmanem. Gdzież tam! Dziadek się zbuntował. Nie, i tyle! Babka nie wiedziała, co zrobić. Miała znajomego bardzo znakomitego człowieka. Słyszeliście o hrabi Sen-Żermen, o którym opowiadają tak wiele cudownych rzeczy. Wiecie, że podawał się on za żyda wiecznego tułacza, za wynalazcę eliksiru życia, filozoficznego kamienia i t. d. Śmiano się z niego, jak z szarlatana, a Casanowa w swych pamiętnikach twierdzi, że był on szpiegiem; jednak Sen-Żermen mimo swej tajemniczości miał bardzo szanowną powierzchowność i był bardzo miłym człowiekiem w towarzystwie. Babka kocha go do tej pory bez pamięci i gniewa się, jeśli mówią o nim bez szacunku. Babka wiedziała, że Sen-Żermen mógł rozporządzać wielkimi pieniędzmi. Postanowiła udać się do niego, napisała list i prosiła go, aby niezwłocznie do niej przyjechał. Stary dziwak zjawił się natychmiast i zastał ją w strasznej rozpaczy. Przedstawiła mu w najbardziej czarnych barwach barbarzyństwo męża i na koniec rzekła, iż całą nadzieję pokłada na jego przyjaźni i uprzejmości. Sen-Żermen zamyślił się. „Mogę pani służyć tą sumą, rzekł; wiem jednak, że nie będzie pani dopóty spokojną, dopóki nie zwróci mi jej pani, a nie chciałbym panią zaplątać w świeże kłopoty. Jest inny sposób, może się pani odegrać“.
— Lecz, miły hrabio, odpowiedziała babka, powiadam panu, że my wcale nie mamy pieniędzy.
— Pieniądze nie są tu potrzebne, odparł Sen-Żermen, proszę mnie posłuchać.
Wtedy odsłonił jej tajemnicę, za którą każdy z nas drogoby zapłacił...
Młodzi gracze zdwoili uwagę. Tomski zapalił fajkę, zaciągnął się i mówił dalej:
— Tego samego wieczoru babka zjawiła się w Wersalu au jeu de la reine. Książę Orleański rzucał karty; babka z lekka przeprosiła, że nie przywiozła swego długu, dla usprawiedliwienia się zmyśliła maleńką historię i zaczęła do niego zagrywać. Wybrała trzy karty i postawiła je jedną za drugą: wszystkie wygrały i babka odegrała się zupełnie.
— Przypadek! — rzekł jeden z gości.
— Bajka! — zauważył Germen.
— Nie sądzę, odpowiedział poważnie Tomski.
— Jakto! rzekł Narumow, masz babkę, która zgaduje trzy karty naraz i do tej pory nie zbadałeś jej kabalistyki?
— Tak, djabła zjesz! odrzekł Tomski, miała czterech synów, w tej liczbie i mego ojca; wszyscy czterej byli ostatnimi graczami, a żadnemu nie wyjawiła swej tajemnicy, chociaż byłoby to niezłe dla nich, nawet dla mnie. Lecz oto, co mi opowiadał wuj, hrabia Iwan Iliicz, i o czym mnie pod słowem honoru zapewniał. Nieboszczyk Czaplicki, ten sam, który umarł w nędzy, straciwszy miliony, kiedyś w młodości swej przegrał — zdaje się do Zorycza — około trzysta tysięcy. Był w rozpaczy. Babka, która zawsze była surowa wobec szaleństw młodzieży, jakoś zlitowała się nad Czaplickim. Dała mu trzy karty, zaznaczając, aby postawił jedną za drugą i wzięła od niego słowo honoru, że już nigdy więcej grać nie będzie. Czaplicki zjawił się u swego zwycięscy; zasiedli do gry. Czaplicki postawił na pierwszą kartę pięćdziesiąt tysięcy i wygrał, zagiął parol, odegrał się i jeszcze wygrał...
— Czas jednak spać; już trzy na szóstą.
W istocie już świtało; młodzi ludzie dopili kieliszki i rozjechali się.
więcej..