- W empik go
Damiano - ebook
Damiano - ebook
Sophia wyjeżdża na dwa tygodnie do Hiszpanii, gdzie poznaje niezwykle przystojnego oraz szarmanckiego Włocha. Kobieta decyduje, że to właśnie z nim spędzi niesamowite chwile.
Damiano Castelli nie zdaje sobie sprawy, że dziewczyna, z którą spędził niezapomnianą noc, jest córką bostońskiej głowy mafii a w dodatku ma zostać żoną innego mężczyzny. Nie potrafi o niej zapomnieć i postanawia ją odszukać. Nieznajoma rozpłynęła się we mgle.
Tymczasem świeżo poślubiony mąż Sofii traci cierpliwość i chce, żeby żona dołączyła do jego haremu…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8178-895-3 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Damiano
– Proszę, bądź delikatny – dyszy w moje usta, gdy na chwilę odrywam od niej wargi, żeby przenieść pocałunki na inną część jej seksownego ciała.
Pode mną leży piękna kobieta, której pragnę tak mocno jak jeszcze żadnej. Nasze spotkanie przedłuża mój pobyt w Madrycie, czego nigdy i dla nikogo nie robię. Dla niej jednak ryzykuję, co nie jest dla mnie bezpieczne. Zawsze po robocie znikam i nie zostawiam śladów, tak jakby nigdy mnie tu nie było. Teraz jednak zatracam się w spojrzeniu dziewczyny, w jej głosie i, mam wrażenie, że nawet w duszy.
Jej sterczące sutki proszą się o pieszczoty, a wilgoć między nogami świadczy o tym, że jest gotowa na przyjęcie mojego przyjaciela. Zgodnie z prośbą staram się jej nie zerżnąć, co w tej sytuacji jest bardzo trudne. Najchętniej wszedłbym w jej środeczek i pieprzył ostro do samego rana, jednak muszę się powstrzymać. Dla niej chcę być delikatny. Sofia jest wyjątkową kobietą, jakiej nigdy jeszcze nie spotkałem. Do tej pory wszystkie laski w moim życiu były puste i pazerne. Ona jest inna, wyjątkowa, pragnę jej całym sobą.
Całuję piersi dziewczyny, na co ona reaguje stłumionym jęknięciem, następnie schodzę coraz niżej, chcę zaznaczyć pocałunkami każdy skrawek jej ognistego ciała. Drży przy tym jeszcze bardziej. Ustami muskam jej wzgórek łonowy, co powoduje w jej ciele wstrząs. Językiem świdruję wygoloną cipkę, co jakiś czas przygryzając jej wargi. Z każdym liźnięciem jest bliżej spełnienia. Przyspieszam tempo i wsuwam w nią język, a wtedy ona zaciska się i wydaje z siebie mocny gardłowy krzyk. Osiągnęła orgazm, który chciałem jej dać, ale to jeszcze nie koniec naszej zabawy. Podsuwam się wyżej i usadawiam między jej nogami, żeby jak najszybciej się w niej znaleźć. Wchodzę bez ostrzeżenia, a dziewczyna zakrywa usta dłońmi i wygina się wpół. Z jej oczu płyną łzy i nie jestem pewien, co się dzieje. Rozmiar mojego kutasa może sprawiać ból, ale żeby aż tak?
– O kurwa! – wyrywa mi się, gdy wysuwam się z niej i widzę krew.
Początkowo nie zrozumiałem, co spowodowało jej ból, ale po chwili uświadomiłem sobie, że właśnie rozdziewiczyłem najpiękniejszą kobietę na świecie. Nie miałem pojęcia, że jeszcze nigdy w życiu nie uprawiała seksu. Gdybym wiedział, byłbym ostrożniejszy i delikatniejszy, co zaoszczędziłoby jej trochę cierpienia. Budzi się we mnie żądza posiadania tej dziewczyny na wyłączność. Jestem jej pierwszym i będę jedynym mężczyzną, który dotknie jej ciała.
– Proszę, nie przestawaj. – Łapie mnie za nadgarstek, gdy usiłuję się podnieść. Mimo odczuwanego bólu Sofia nie chce, żebym przerywał. Pragnie mnie tak samo jak ja jej.
– Jesteś tego pewna? – Muszę wiedzieć, czy jest świadoma tego, że właśnie traci dziewictwo z facetem, którego zna zaledwie kilka dni.
Nic nie odpowiada, tylko kiwa głową, a ja dziękuję Bogu, że się nie rozmyśliła, choć gdyby tylko chciała przerwać, powstrzymałbym się dla niej. Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu nie chcę jej zrobić krzywdy. Gdy upewniam się, że oboje chcemy uprawiać w tym momencie seks, na mojej twarzy pojawia się uśmiech satysfakcji. Teraz pragnę jej jeszcze bardziej, bo wiem, że od tej chwili należy tylko do mnie. Jeszcze nie wymyśliłem jak, ale zatrzymam ją przy sobie. Nie pozwolę jej odejść. Oszalałem na jej punkcie w momencie, kiedy pierwszy raz ją ujrzałem w hotelowym barze, a teraz z każdą sekundą pożądam jej jeszcze bardziej. Nigdy czegoś takiego nie czułem, ale to tak silne, że nie zamierzam wypuścić Sofii ze swoich rąk.
Pocałunkami ściągam każdą kroplę łez z jej ślicznej buzi, całuję usta, szyję i piersi. Gdy widzę, że się rozluźnia, wchodzę w nią jeszcze raz, ale tym razem powoli i bardzo delikatnie. Tak delikatnie jak jeszcze nigdy w życiu nie wchodziłem w żadną cipkę. Dziewczyna z trudem wytrzymuje ból, jaki jej zadaję, ale jej wzrok mówi, że mam nie przestawać. Ona chce tego tak samo jak ja, a może nawet jeszcze bardziej. Poruszam się w niej, cały czas obserwując jej twarz, na której co chwilę pojawia się grymas bólu. Nie mam zamiaru długo jej męczyć, więc, poruszając się trochę szybciej, ale cały czas delikatnie, dochodzę i tryskam na jej wzgórek. Najchętniej spuściłbym się w środek, ale skoro przed paroma minutami była jeszcze dziewicą, to pewnie się nie zabezpiecza. Opadam całym ciałem na łóżku i wpatruję się w jej duże brązowe oczy. Wzrok ma nieodgadniony, a ja nie jestem w tym momencie pewien, czy dobrze zrobiłem, odbierając jej niewinność. Sama jednak chciała i to ona zaprosiła mnie do swojego pokoju. Żadne z nas nie jest pod wpływem alkoholu, więc to świadoma decyzja, tylko nie wiem, dlaczego czuję się, jakbym właśnie wyrządził jej krzywdę. Sofia odwraca się do mnie plecami, a ja czuję ukłucie w dołku, bo wiem, że nie powinienem przyjmować od niej tego, co mi ofiarowała. Przyciągam ją do siebie i, mocno obejmując, zaciągam się jej zapachem. Pragnę, żeby ze mną została, żeby wpuściła mnie do swojego świata, a ja z kolei będę trzymał ją od mojego z daleka. Kobiety w mafii nie mają lekko, są traktowane przedmiotowo, często zmuszane do małżeństwa dla dobra interesu, ale ja dla mojej chcę czegoś innego. Nie pozwolę jej nikomu skrzywdzić. Zadbam o Sofię jak o najcenniejszy skarb.
– Wierzysz w miłość? – zaskakuje mnie tym pytaniem.
– Tak, chyba tak – odpowiadam, ale jeszcze w życiu nikogo nie kochałem, więc w sumie nie wiem, jakie to uczucie. – A ty? – pytam, próbując wybadać sytuację.
– Nie wiem, ale bardzo chciałabym się kiedyś przekonać. – W jej głosie wyczuwam coś niepokojącego.
Jest w Hiszpanii sama i pewnie leczy złamane serce, lądując z obcym facetem w łóżku. Posklejam je w całość i nie ma mowy, żebym pozwolił jej odejść. Zamykam oczy, dopiero kiedy dziewczyna zasypia w moich ramionach. Obmyślam plan, jak zabrać ją do Nowego Jorku i ukryć przed nią, kim jestem, kiedy będziemy już na miejscu. Swoją drogą niezła z niej aktorka. W życiu nie powiedziałbym, że jest dziewicą. Wydawała się taka pewna siebie i świadoma tego, co robi. Nie ogarniam tego, ale w końcu to kobieta, a w dodatku spoza mafii. Czuję, że nasze wspólne życie będzie pełne niespodzianek.
Sofia
Po cichu zbieram swoje ubrania z podłogi i w samym szlafroku wychodzę z pokoju. Tuż przed zamknięciem drzwi ostatni raz spoglądam na pięknego, nagiego mężczyznę w moim łóżku. Cieszę się, że to właśnie on odebrał mi dziewictwo, a nie mój przyszły mąż Leonardo. Przysięgłam sobie, że jeśli nie mogę wyjść za mąż z miłości, to przynajmniej pierwszy raz zrobię to z kimś, kogo sama wybiorę. Łaskawy los postawił mi na drodze Damiana, który jest spełnieniem marzeń każdej kobiety. Młody, przystojny mężczyzna z czarującym uśmiechem i wspaniałym usposobieniem. Jeśli tylko miałabym wybór i mogła sama decydować o swoim losie, zostałabym z nim na zawsze. Niestety nie mam takiej możliwości. Pochodzimy z dwóch różnych światów i dla jego dobra muszę o nim zapomnieć. Gdyby ojciec dowiedział się o jego istnieniu i moich uczuciach, natychmiast pozbawiłby go życia. Od dziś moje serce bije tylko dla niego, mimo że już więcej się nie spotkamy. Wspomnienie zeszłej nocy schowam głęboko w moim złamanym sercu.
Dobrze, że tak wcześnie rano korytarz jest pusty, dzięki temu nie mijam się nawet z obsługą hotelu. Wchodzę do windy i jadę dwa piętra w dół, następnie idę do swojego pokoju, bo ten, w którym spędziłam noc, nie należał do mnie. Przekupiłam sprzątaczkę, żeby dała mi do niego klucz. Ubrania rzucam na łóżko i przechodzę do łazienki, następnie ściągam szlafrok, który ląduje na podłodze. Przez chwilę obserwuję się w lustrze i stwierdzam, że nic się nie zmieniło. Wciąż jestem sobą, tylko już nie taką niewinną jak do wczoraj. Czuję na sobie delikatne pocałunki mężczyzny, jego zapach i silne dłonie sprawiające mi przyjemność. Chcę wrócić do pokoju, gdzie zostawiłam Damiana, i udawać, że nigdy z niego nie wyszłam, ale to niemożliwe. Nic w moim życiu nie zależy ode mnie.
Mimo że mam ochotę na długą relaksującą kąpiel, wchodzę pod prysznic, bo nie mam czasu na delektowanie się tym, co zaszło w nocy. Po trzydziestu minutach jestem gotowa do wyjścia. Dzwonię do Agostina, żeby go powiadomić o naszym wcześniejszym wyjeździe.
– Tylko mi nie mów, że masz kłopoty – wypala zaspany, odbierając telefon.
– Wyjeżdżamy – odpowiadam spanikowana. Nie mam czasu na wyjaśnienia, choć to nieuniknione. Ochroniarz martwi się o mnie bardziej niż własny ojciec i nie tylko dlatego, że odpowiada za mnie swoim życiem.
– Poważnie? Mieliśmy wracać jutro… co przeskrobałaś? – pyta podejrzliwie. Czas goni, a Agostino mnie przepytuje. Wcale mu się nie dziwię, bo jest za mnie odpowiedzialny i gdyby wyszło na jaw, co zrobiłam, ojciec urwałby głowę najpierw jemu i to dosłownie, a potem mnie.
– Nic, po prostu znudziła mi się ta wycieczka – kłamię. – Spotkamy się przy aucie – dodaję i się rozłączam.
Zjeżdżam do podziemnego garażu w hotelu. Czekam przy samochodzie dziesięć minut, aż w końcu pojawia się zaspany Agostino. Mężczyzna odsypia nieprzespane noce i trochę mi głupio, że go obudziłam tak wcześnie, ale musimy się ewakuować.
– Możemy jechać. Powiadomiłem resztę, dołączą do nas po drodze – oznajmia i odbiera ode mnie bagaże.
Wsiadam na tylne siedzenie i w tym momencie dziękuję Bogu, że mamy przyciemniane szyby. Damiano wbiega bowiem jak szalony do garażu, a ja wstrzymuję oddech. Przełykam ślinę i modlę się, żeby nie podchodził do mojego ochroniarza. Zaczepia ludzi, a nawet zatrzymuje samochody i zagląda do środka. Niestety, zbliża się i do mojego auta. Żołądek zawiązuje mi się w supeł, wstrzymuję oddech i pozostaję w bezruchu. Mam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego i nie sprowokuje Agostina do użycia broni. Wymieniają kilka zdań, po czym Damiano odchodzi zrezygnowany. Na szczęście obywa się bez rozlewu krwi. Mężczyźni są podobni do siebie posturą, ale tylko jeden z nich ma broń. Agostino jest bardzo opanowany, ale gdy chodzi o moje bezpieczeństwo, potrafi zamienić się w krwiożerczą bestię. Ufa mi i wie, że nigdy nie naraziłabym siebie na jakiekolwiek niebezpieczeństwo, dlatego zgodził się na nasz układ. Obydwoje dużo ryzykujemy, ale dla takich chwil warto.
Nie sądziłam, że Damiano tak szybko się obudzi i będzie mnie szukał. Coraz mocniej ściska mnie w gardle, odczuwam żal i tęsknotę, zostawiając tak wspaniałego mężczyznę, ale nie mam wyjścia. Dostałam to, co chciałam, i czas wracać do domu.
– Mogłaś chociaż podać mu fałszywe imię – upomina mnie ochroniarz, wsiadając za kierownicę.
– Nie wiem, o czym mówisz – zbywam go.
– O tym, że szuka cię jakiś facet, któremu podałaś prawdziwe dane.
– Tylko imię – przyznaję się do zarzucanego mi czynu. Nie przemyślałam tego dobrze i rzeczywiście mogłam wymyślić sobie jakiś pseudonim.
– Płacisz mi, żebym przymknął oko i cię krył, ale, do cholery, mam nadzieję, że wyjdziesz za mąż jako dziewica. – Ochroniarz odwraca się do mnie z błagalnym wyrazem twarzy.
– O to akurat nie musisz się martwić – kłamię, żeby go uspokoić. Nikt nie będzie wiedział, kiedy straciłam cnotę. Nie zamierzam się nikomu spowiadać i tym bardziej nie zamierzam sypiać z facetem, za którego wychodzę. Coś wymyślę, żeby tego uniknąć, ale nawet jeśli będę musiała dzielić z mężem łoże i mój sekret wyjdzie na jaw, to konsekwencje poniosę sama.
W drodze na lotnisko zajeżdżamy do jubilera sprzedać moją kolię wysadzaną diamentami, którą dostałam od ojca na urodziny. Nie ma dla mnie żadnej wartości sentymentalnej, ale za to ogromną wartość pieniężną. Po piętnastu minutach wychodzimy ze sporą kasą. Agostino rzuca torbę z forsą na przednie siedzenie i możemy jechać dalej. Mam z nim niezły układ, on pilnuje mnie tak, żebym miała trochę swobody, a ja opłacam przyszłość jego dzieci. Dzięki mnie jego córki skończą dobre studia i będą mogły same o siebie zadbać. Czasem żałuję, że nie jestem na ich miejscu. Wszystko byłoby prostsze.
Nasza podróż autem kończy się na płycie lotniska. Zanim wsiadam na pokład, chwilę delektuję się hiszpańskim słońcem.
– Gotowa? – pyta Agostino, stając obok mnie. Również zadziera głowę do góry po to, żeby złapać jak najwięcej promieni słonecznych.
– Na pewno bardziej niż ty – odpowiadam przekornie.
– Miło było choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Niedługo wyjdziesz za mąż, a ja nadal nie wiem, jakie zadanie zleci mi twój ojciec. Spędziłem przy tobie sporo czasu i trochę się rozleniwiłem – śmieje się.
– A teraz będziesz musiał zgubić brzuszek, żeby nadążyć za resztą – droczę się z nim, a on udaje obrażonego. Oboje wiemy, że świetnie wygląda, a czas spędzony na pilnowaniu mnie wcale się na nim nie odbił. Agostino to twardziel i wie, co robić, żeby utrzymać formę.
– Nie pyskuj, tylko wsiadaj – pogania mnie z udawaną powagą. – Kiedyś twój ojciec urwie mi jaja za pobłażanie ci.
Mam nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie. Nie darowałabym sobie, gdyby coś mu się stało przeze mnie. W samolocie łykam środki nasenne, bo panicznie boję się latać i, nim startujemy, zasypiam, a budzę się dopiero krótko przed lądowaniem. Opłukuję twarz wodą, doprowadzam się do porządku i siadam na miejscu przy wyjściu. Gdybym zajęła siedzenie przy oknie, mogłabym spanikować. Gdy koła samolotu uderzają o płytę lotniska, jest ranek. Dzięki temu, że przespałam cały lot, zmiana strefy czasowej nie da mi za bardzo w kość. Po lekach mam głęboki sen i zazwyczaj nic mi się nie śni. A przynajmniej tak było aż dotąd. W objęciach Morfeusza spotkałam bowiem mężczyznę z hotelu. Jego cudowne usta całujące moje i silne, oplatające mnie ramiona. Piżmowy zapach oraz cudowne i przyjemne w dotyku ciemne włosy. Zastanawiam się, jakby się potoczyło moje życie, gdybym była normalną dziewczyną, a moim życiem nie rządziłby ojciec tyran. Mogłabym poślubić kogoś takiego jak Damiano i być naprawdę szczęśliwą, ale niestety mam tylko cudowne wspomnienia chwil spędzonych z idealnym mężczyzną. Wspomnienia, które na zawsze zostaną ze mną aż do końca moich dni, a te z pewnością są policzone.ROZDZIAŁ 2
Damiano
Przeciągam się w łóżku półprzytomny. Dawno tak dobrze nie spałem. Błądzę wzrokiem po hotelowym pokoju, a kiedy obraz mi się wyostrza, zrywam się na równe nogi. W pomieszczeniu jestem sam, więc zaglądam do łazienki przez uchylone drzwi, ale tam też jest pusto. Wracam do łóżka i przetrzepuję całą pościel w poszukiwaniu liściku czy co to tam kochankowie sobie zostawiają, gdy znikają po upojnej nocy. Ku mojemu rozczarowaniu nie ma ani liściku, ani nawet żadnego śladu sugerującego, że w tym pokoju była jakaś kobieta. Nie wiem, jakim cudem udało jej się uśpić moją czujność i wyjść, nie budząc mnie. Może czuła, że nie dam jej odejść i po prostu zwiała albo doszło do niej, że popełniła błąd, oddając mi swoją niewinność. Też bym tak zrobił na jej miejscu, ale na szczęście każde z nas jest w swoim ciele. Gra rozpoczęta, łowca rusza do akcji.
Podnoszę z podłogi pomięte ubrania i wkładam je na siebie, zaczynając od bokserek, a kończąc na koszuli, której nie zapinam do końca, bo nie ma na to czasu. Przeglądam wszystkie szafy w pokoju. Są puste, więc Sofia już się wymeldowała albo właśnie to robi. Pośpiesznie wychodzę i kieruję się do windy, przy której czeka grupka ludzi. Zbyt duża strata czasu, wybieram schody i zbiegam dziesięć pięter w dół. Dużo, niedużo, dla mnie schody nie stanowią problemu. Trenowałem w najgorszych obozach, więc można powiedzieć, że to jak spacer po parku.
Podchodzę do recepcji i przepycham się między ludźmi. Ktoś przeklina, ktoś burczy pod nosem, a jeszcze ktoś inny się śmieje. Mam w dupie to i tych nic nieznaczących ludzi oraz fakt, że moja rozpięta koszula nie zasłania mi klatki piersiowej, na którą gapią się młode kobiety przy recepcji. Nie zwracam uwagi na śliniące się panny, bo tylko jedna mi w głowie.
– Dam ci sto euro za informację, gdzie jest teraz kobieta z pokoju dwieście osiemdziesiąt sześć – walę prosto z mostu do recepcjonisty, nie zważając na ludzi stojących w małej odległości.
– Proszę wybaczyć, ale nie udzielamy ani tym bardziej nie sprzedajemy informacji o naszych gościach. – Facet rozgląda się nerwowo dookoła i mruga powiekami. Już wiem, że to, czego chcę, przyniesie mi zaraz na tacy.
– Rozumiem, w takim razie zaczekam na nią w holu – odpowiadam, po czym się oddalam. Rozsiadam się wygodnie w fotelu i czekam, ale niezbyt długo, bo koleś zjawia się, zanim zdążam otworzyć gazetę.
– Czy jest pan pewien, że o ten pokój chodzi? – pyta mężczyzna z podejrzliwością w głosie.
– Tak, na pewno o ten – odpowiadam, siląc się na grzeczność. Kurwa, chyba wiem, gdzie spędziłem ostatnią noc. – Coś nie tak?
– No… chodzi o to, że ten pokój nie był rezerwowany od kilku dni, więc musiał się pan pomylić.
Mam pamięć fotograficzną, a w dodatku lata mojego fachu nauczyły mnie zwracać uwagę na szczegóły, dlatego nie ma mowy o pomyłce.
– W takim razie znajdź mi pokój, w którym zatrzymała się dziewczyna o imieniu Sofia.
– Jasne, ale to będzie kosztowało. – Gość jest zachłanny, ale wiem, że ryzykuje, więc bez gadania daję mu dwieście euro. Pewnie sprzedałby mi informacje za mniej, ale dziś jestem szczodry. Mężczyzna zgarnia kasę i idzie ponownie do komputera. Obserwuję, jak klika coś na klawiaturze, żeby po chwili wrócić z niezadowoloną miną.
– Mam nadzieję, że tym razem masz dla mnie lepsze informacje – mówię, gdy facet staje przed moimi oczami z kartką w dłoni.
– Nie bardzo, bo jedyna Sofia, jaka się u nas zatrzymała, ma siedemdziesiąt lat i jest tu z mężem, ale domyślam się, że nie o nią panu chodzi – komunikuje.
– Rob – czytam imię z identyfikatora. – Bystry jesteś. – Wstaję z fotela i klepię go po ramieniu. – A teraz wymyśl coś, żebym znalazł dziewczynę, której szukam.
– Możemy iść do ochrony, ale to będzie jeszcze więcej kosztowało. Na monitoringu jest trzech chłopaków plus ja – oświadcza z nieukrywaną satysfakcją.
– Niezły z ciebie biznesmen – śmieję się i daję mu znak, żeby prowadził.
Wąskim korytarzem idziemy prosto do pokoju, gdzie jest cały system monitorujący. W środku zastaję trzech znudzonych swoją robotą mężczyzn w średnim wieku. Też bym się nudził, gdybym przez całe dnie miał obserwować cudze życie, zamiast korzystać ze swojego. Dogaduję się z kolesiami, że każdy z nich dostanie po dwieście euro, jeśli znajdą dziewczynę.
I bingo.
Widzę, jak wysiada z windy w garażu. Rzucam chłopakom kasę na biurko i szybkim krokiem idę do holu, skąd zjeżdżam windą w dół. Rozglądam się, ale nigdzie jej nie ma. Mam świadomość, że się przede mną ukrywa, więc zatrzymuję samochody i zaglądam do środka, niestety za każdym razem pudło. Podchodzę do gościa w garniturze, który pakuje walizki do auta.
– Przepraszam, szukam ładnej szczupłej brunetki. Przed chwilą wchodziła do garażu, ale teraz jej nie widzę.
– A jak się nazywa? Może znam? – pyta mężczyzna, zamykając klapę bagażnika.
– Sofia, nazwiska nie pamiętam – odpowiadam, bo co mi szkodzi, choć to mało prawdopodobne, żeby się znali.
– Samo imię nic mi nie mówi, ale przed chwilą jakaś dziewczyna w ciemnych włosach odjechała z piskiem opon. Proszę mi wybaczyć, ale muszę już ruszać, żeby uniknąć korków. – Facet kulturalnie się żegna i wsiada do samochodu, a ja zrezygnowany wracam do pokoju wielkiego brata.
– Chłopie, ale z ciebie frajer. – Jeden z facetów od kamer otwiera dziób w moją stronę i gdyby nie to, że potrzebuję informacji i mam nie rzucać się w oczy, to już by miał dorobiony drugi uśmiech.
– A niby czemu tak uważasz? – pytam wyraźnie wkurwiony.
– Bo dziewczyna, której szukasz, siedzi w samochodzie, przy którym rozmawiałeś z tym gorylem. Właśnie odjechali, ale nie wiadomo, dokąd, bo kamery sięgają tylko do bramy.
– Kurwa! Kurwa! Kurwa! – Walę pięścią w ścianę, robiąc sporą dziurę. Dorzucam chłopakom jeszcze po stówie za szkody, które i tak pokryje hotel. Dopóki myślą, że znaleźli dojną krowę, będą szukać dla mnie informacji.
– Po co tak właściwie jej szukasz? Ukradła ci coś? – pyta siwiejący mężczyzna przed emeryturą.
– Można tak powiedzieć – odburkuję, nie rozwijając się zbytnio. Prawda jest taka, że ta mała skradła mi duszę i teraz muszę ją odzyskać.
Cofając taśmy monitoringu i idąc tropem mężczyzny z garażu, ochrona szybko odnajduje pokój, w którym zatrzymała się Sofia. Jak się okazuje, nie był zarezerwowany na nią, tylko na tego faceta, który mnie oszukał. Zapisuję sobie jego dane oraz numery auta, które na bank jest wypożyczone. Mężczyzna wynajął kilka pokoi, wszystkie w sąsiedztwie tego, w którym zatrzymała się dziewczyna. Dziwna sytuacja, zwłaszcza że Sofia mówiła, że jest w Madrycie zupełnie sama. Dałem się oszukać, co mi się w życiu jeszcze nie zdarzyło. Jeśli ci faceci są jej ochroną, to albo słabo jej pilnują, albo są tak dobrzy, że nawet ja ich nie wyczułem. Mniejsza z tym, teraz muszę ustalić, kim ona jest i czy podała mi swoje prawdziwe imię. A może w tej kwestii też kłamała? Nie, niemożliwe. Wołałem ją przy basenie i zareagowała, a ludzie, którzy udają, mają problemy z reakcją. Rob daje mi kartę od pokoju, który zajmowała, i wstrzymuje sprzątanie. Ten chłopak naprawdę może dużo załatwić, mimo że jest zwykłym recepcjonistą.
W jej pokoju przeglądam dokładnie każdy kąt, ale nie odnajduję nic, co dałoby mi jakieś wskazówki. Nic oprócz złotej bransoletki pod umywalką w łazience. Musiała nie zauważyć, że ją zgubiła.
– Kim jesteś? – wypowiadam na głos pytanie. Odpowiada mi głucha i frustrująca cisza. Opuszczam pomieszczenie, ściskając w garści biżuterię i pierwszy raz w życiu nie wiem, jak odnaleźć coś, na czym mi zależy. Kurwa, pierwszy raz zależy mi na kimś. Nigdy nie przywiązuję się do kobiet, z którymi uprawiam seks, ale Sofia jest inna. Zawładnęła mną od pierwszych chwil, kiedy ją poznałem. Zanim poszliśmy do łóżka, spędziliśmy ze sobą kilka dni i wtedy już wiedziałem, że chcę ją mieć. Tylko że ona nie jest z mafii i nie wiem, jakim cudem miałaby zaakceptować to, kim ja jestem. Zapewne trzymałbym ją z dala od tego wszystkiego, żeby nie musiała zagłębiać się w ten mroczny świat. Dziewczyna musi być z ważnej rodziny, ale nie mafijnej. W naszym świecie kobiety trzymają dziewictwo dla męża i nie jeżdżą same na wakacje, a przynajmniej ochrona nie odstępuje ich na krok. Nie spocznę, póki jej nie odnajdę, a jeśli nie będzie chciała być częścią mojego życia, postaram się, żeby zmieniła zdanie. Wczorajszej nocy stała się moja na zawsze, choć jeszcze o tym nie wie.
Sofia
Po powrocie do domu nie witam się z ojcem, bo jak zwykle jest zajęty. Idę prosto do swojej sypialni i się w niej zaszywam. Niespodziewanie do pokoju niezbyt cicho wchodzi Flavio. Cieszę się na jego widok i natychmiast rzucam mu się na szyję. On jeden jest po mojej stronie.
– Udusisz mnie zaraz – mówi ze śmiechem, ale przytula mnie równie mocno. – Opowiadaj, jak było. – Kiedy uwalnia się z moich objęć, siada na końcu łóżka z szerokim uśmiechem i czeka na moje wyznania. Spodziewa się pikantnych szczegółów, ale takich nie dostanie. Kładę się na łóżku i przeciągam. Potem podsuwam wyżej, opierając o wezgłowie łóżka. Przedłużam chwilę, żeby zobaczyć, jak się niecierpliwi, aż w końcu zaczynam:
– Nie ma o czym gadać. – Rumienię się, gdy przypominam sobie o Damianie i jego cudownych pocałunkach na moim ciele.
– Oj, chyba jest. Poznałaś kogoś, prawda? – Brat nie daje za wygraną. Jest spostrzegawczy i nic się przed nim nie ukryje.
– No dobra, poznałam. Damiano ma piękny uśmiech i ciemnoszare oczy, w których można się zatopić. Spędziliśmy ze sobą kilka cudownych dni.
– I nocy – dodaje za mnie, a ja czuję, jak purpura pokrywa mi twarz.
– Jedną – odpowiadam krótko, wywracając oczami.
– Jedną? Byłaś tam dwa tygodnie i spędziłaś z nim tylko jedną noc? – pyta z niedowierzaniem.
– Po pierwsze, chciałam się upewnić, że jest odpowiednim facetem na pierwszy raz, a po drugie, trafiłam na dżentelmena. Nie naciskał i nie prowokował takich sytuacji. To ja go zaciągnęłam do pokoju.
– Eee, to jakaś cipa musi być – szczerzy się Flavio i drapie po gęstej czuprynie, jakby nie rozumiał zachowania Damiana.
– Otóż nie. Jest dobrze zbudowany i widać, że coś trenuje, ale to nie jakiś zboczeniec, który dmucha wszystkie laski – oburzam się. W zasadzie nie wiem, jak to z tymi laskami jest, ale mam nadzieję, że tak, jak mówię. Gdy sobie pomyślę, że jakaś inna zawładnie jego sercem, ogarnia mnie zazdrość, ale zdaję sobie sprawę, że tak na pewno będzie. Nasz czas się skończył, tak naprawdę zanim się zaczął.
– Zatem twój plan się udał i co dalej?
– Nie do końca się udał, nie przewidziałam jednej rzeczy.
– Jakiej? Plan był prosty. Pojechać do Hiszpanii, poznać kogoś i zrobić to z kimś, kogo sama wybierzesz. Przecież tak się stało, więc w czym problem?
– Nie przewidziałam, że się zakocham i teraz jeszcze gorzej znoszę myśl o małżeństwie. Damiano jest taki zwykły, przez co jeszcze bardziej niezwykły. Nie mogę o nim zapomnieć – wzdycham z tęsknoty za facetem, którego ledwo znam i któremu oddałam się z pobudek mało romantycznych. Miałam stracić tylko dziewictwo, a nie głowę i serce. Niestety, muszę o nim zapomnieć i wyjść za Leonarda Rossi – faceta, który przyprawia mnie o mdłości. Dla ojca ten układ jest ważny z nieznanych mi przyczyn i chyba do końca nie chcę znać szczegółów. W naszym świecie rzadko można spotkać małżeństwa z miłości. Najczęściej zawarcie związku to nawiązanie współpracy pomiędzy rodzinami, które będą czerpać obopólne korzyści. Ojcowie hodują córki jak tuczniki na rzeź, żeby w przyszłości zbić dobry interes, a synów uczą brutalności nawet wobec kobiet. Im facet jest bardziej bezwzględny, tym zyskuje większe uznanie.
– Koniec marzeń, ogarnij się i zejdź na obiad. Za godzinę przyjedzie twój przeklęty narzeczony. – Flavio wstaje z łóżka, podchodzi do mnie bliżej i całuje w czoło. W tym domu tylko jego obchodzę, tylko on liczy się ze mną i z moimi uczuciami. Jest nie tylko moim bratem, ale też przyjacielem i powiernikiem. Tak samo jak ja nienawidzi ojca i życzy mu jak najgorzej, abyśmy wszyscy mogli się od niego w końcu uwolnić.
Kiedy brat wychodzi, niezgrabnie zwlekam się z łóżka i idę pod prysznic. Woda przyjemnie spływa po moim ciele, a ja zamykam oczy i marzę, żeby wrócić do Hiszpanii, do Damiana. Może gdybym spróbowała uciec? Wróciłabym do miejsca, gdzie przeżyłam cudowne chwile w ramionach mężczyzny, którego sama wybrałam. Nie, to niemożliwe. Szybko porzucam tę myśl, bo mafia znalazłaby mnie nawet na końcu świata, a przez to ukochany mógłby stracić życie. On nie ma pojęcia, kim jestem i pewnie nie zdaje sobie sprawy, że na świecie istnieje jeszcze coś takiego jak mafia. Mafia, która jest moim przekleństwem od urodzenia.
Gdy mężczyzna moich marzeń będzie szczęśliwy z inną kobietą, ja nadal będę tkwić w swoim koszmarze bez miłości i wiary w lepsze jutro. Damiano zasługuje na szczęście i cieszę się, że nie jest jednym z nas, bo gdyby było inaczej, pewnie musiałby robić okropne rzeczy, takie jak wszyscy mężczyźni w naszych kręgach. Na szczęście to wolny człowiek i wierzę, że spotka go wszystko, co najlepsze.ROZDZIAŁ 3
Sofia
Schodzę po schodach w idealnie dopasowanej, czarnej sukience mocno opinającej moje stęsknione za dotykiem Damiana ciało i staję przy drzwiach obok ojca, żeby przywitać gościa.
– Po wszystkim chcę cię widzieć w gabinecie – oświadcza Alessandro, gdy tylko staję u jego boku.
Żadnego „miło cię widzieć” czy „tęskniłem”. Nic oprócz krótkiego komunikatu, że czeka mnie nieprzyjemna rozmowa w jego gabinecie. Zawsze, gdy mówi takim tonem, coś jest na rzeczy i nie zapowiada miłej rozmowy. Może już wie, że nie jestem dziewicą i czeka mnie surowa kara? Ale niby skąd miałby to wiedzieć? Pewnie chodzi o coś zupełnie innego. Powinnam się bać, ale nie czuję strachu i w dupie mam to, co zamierza mi powiedzieć. Nigdy nie okazywał mi ojcowskiej troski, zawsze byłam dla niego śmieciem i okazją do zrobienia dobrego interesu. Tym interesem jest teraz ślub z Leonardem, którego szczerze nienawidzę. Facet jest przystojny, ale to drań i na jego widok otwiera mi się nóż w kieszeni. Jedyną dobrą duszą jest Flavio, który też nie ma z ojcem lekko. Odkąd pamiętam, zawsze obrywało mu się za najmniejsze przewinienia. Ojciec tresował syna na najgorszego zabójcę, ale na szczęście brat ma silny charakter i nigdy nie dał się złamać, przez co pozostał sobą. Co innego Gino, pupilek tatusia. Wychowywany na przyszłego przywódcę, wierna kopia ojca. Zawsze na miejscu i w gotowości.
– Witaj, przyjacielu. – Z tymi słowami próg domu przekracza ten bazyliszek zwany Leonardem.
Wita się z Alessandrem, a następnie ze mną, całując w dłoń, która aż parzy w miejscu, gdzie jego usta dotknęły skóry. Za nim wchodzi jego ochrona, jakby obawiał się o swoje życie. W mafii, owszem, zawierane są sojusze, a nawet przyjaźnie, ale nikt nikomu nie ufa bezgranicznie.
– Dobrze cię widzieć. Sofia nie mogła się już ciebie doczekać. – Pan domu posyła mi spojrzenie, które mrozi mi krew w żyłach. Uśmiecham się do narzeczonego, żeby uwiarygodnić kłamstwo ojca. Muszę grać i robić dobrą minę do złej gry tak długo, jak tylko dam radę. Nie mogę odmówić zamążpójścia, bo to nie ja decyduję o tym, kiedy i za kogo wyjdę. Na moje i wielu innych dziewczyn nieszczęście taka jest od wielu lat tradycja i jeszcze żadna kobieta nie otrzymała możliwości decydowania o swojej przyszłości. W rodzinach, takich jak nasza, zaręcza się już nastoletnie dziewczynki, aby rody miały pewność dotrzymania umowy. Oczywiście narzeczony aż do ślubu może zaspokajać swoje potrzeby z innymi kobietami, ale przyszła panna młoda musi zachować czystość. Złamałam tę zasadę i chciałabym wykrzyczeć to ojcu w twarz, ale skończyłoby się to dla mnie tragicznie. Dzięki temu, że ojciec uważa, że dobrze mnie wyszkolił, a Agostino ręczy za mnie głową, miałam możliwość wyjechania na wakacje, gdzie ziściłam swój plan. Alessandro niechętnie się zgodził na mój wyjazd, ale do tej pory grałam idealną narzeczoną, więc dał się zwieść.
Capo zaprasza wszystkich do jadalni i po chwili zasiadamy do stołu zastawionego przepysznym jedzeniem, jednak obecność narzeczonego odbiera mi apetyt. Jemu wręcz przeciwnie. Żre tak szybko, że aż szkoda, że się nie zadławi. Byłoby jednego śmiecia mniej na tym świecie, a ja mogłabym spać spokojnie.
– Sofio, może opowiesz nam, jak było w Hiszpanii? – Niemożliwe, że Alessandro wykazuje zainteresowanie moją osobą. Nigdy nie pyta, jak się czuję czy co u mnie słychać, a tu taki przebłysk zaciekawienia moją osobą.
– Tak, właśnie. Mam nadzieję, że żaden młody Hiszpan nie zawrócił ci w głowie? – Śmiech Leonarda przewierca mi uszy. Hiszpan nie, ale Włoch, owszem, i to taki, któremu nikt nie dorasta do pięt. Czuję, jak moje policzki zalewa purpura.
– Nie miała na to żadnej szansy. Moi ludzie dobrze jej pilnowali, nawet w czasie medytacji. – Ojciec kładzie na stół zdjęcia, które upozorowaliśmy z ochroną. Poświęciliśmy pierwsze trzy dni pobytu w Madrycie na zrobienie jak największej liczby fotek, żeby je przekazać ojcu jako dowód na to, że byłam grzeczna, a ochrona dobrze pełniła swoje obowiązki. Żaden z przebywających ze mną ochroniarzy nie piśnie ani słówka na temat mojej pozornej wolności, bo wiedzą, że naraziliby nie tylko mnie, ale też siebie i swoje rodziny. Ja miałam cudowne wakacje, ale oni również mogli odetchnąć.
– Hiszpania jest piękna – odzywam się, ale mężczyźni, przechodząc już do innego tematu, nie zwracają na mnie uwagi. Szkoda, że Flavio musiał wyjść, czułabym się lepiej, mając choć jedną przyjazną duszę w pobliżu. Ojciec na pewno zadbał o to, żeby miał zajęcie poza domem. Może wysłał go, żeby znowu kogoś dla niego ukatrupił? Przyzwyczaiłam się do myśli, że mój brat jest mordercą, a w zasadzie nie musiałam się przyzwyczajać, gdyż tak było od zawsze. Wiem, że on nie robi tego, bo chce i na pewno nie sprawia mu to przyjemności, ale taka jest jego rola w mafii, więc nie sprzeciwia się swojemu losowi. Doskonale wykonuje polecenia capo, nie zostawiając za sobą żadnych śladów.
Rozgrzebuję sałatkę na talerzu tak, żeby wyglądało, jakbym część zjadła. Nie mam ochoty na jedzenie, ale ojciec zawsze się pieni, jak zostawiam nietknięty talerz. Nawet niezjedzenie posiłku uważa za brak szacunku do jego osoby. Faceci gadają między sobą, a ja czuję się jak piąte koło u wozu albo pusta lalka bez prawa głosu. Dla nich nie jestem człowiekiem, tylko kartą przetargową, a nawet nie znam stawki, za jaką Alessandro mnie oddaje. Może gdybym znała cenę albo wiedziała, że to w słusznej sprawie, byłoby mi łatwiej to znieść. Do ślubu zostało tylko kilka tygodni mojego i tak nic nieznaczącego życia. Przejście z czyśćca do piekła zbliża się wielkimi krokami, a ja muszę się z tym pogodzić. Pamięć o mojej przygodzie z Damianem rozświetlać będzie mi każdy ciemny dzień u boku męża. Nie zapomnę jego ust, zapachu czy dotyku. Żałuję, że nie urodziłam się w normalnej rodzinie, gdzie każdy ma głos i wolność wyboru, a za mąż wychodzi się z miłości. Tęsknota rozrywa mi serce, ale muszę iść dalej z Leonardem, czy mi się to podoba, czy nie.
Damiano
Wkurwiony wysiadam z samolotu na lotnisku w Nowym Jorku i kieruję się do swojego auta. Zdenerwowanie nie opuszcza mnie ani na chwilę. Na siedzenie pasażera wrzucam małą podróżną torbę i z piskiem opon ruszam do posiadłości Castellich. Wiem, że Ettore jest na mnie wkurwiony za pozostanie w Madrycie dłużej niż to było konieczne, ale poznałem Sofię i dla niej mógłbym zostać tam całe życie. Robota, jaką zlecił mi capo, była prosta i szybka, mogłem już wracać tego samego dnia, ale wtedy zobaczyłem, jak ta dziewczyna samotnie popija drinki w hotelowym barze.
Przez chwilę przyglądałem się, jak odrzuca zaloty skretyniałych turystów szukających przygody na jedną noc i rzuciłem sobie wyzwanie. Żadna mi się nigdy nie oparła, ale z nią nie poszło mi tak łatwo jak zwykle. Już tego wieczoru, gdy się do niej przysiadłem i to ona postawiła mi drinka, wiedziałem, że jest inna, że nie szuka sponsora jak większość małolat polujących na samotnych bogatych facetów. Rozmawialiśmy długo i nie pozwoliła mi się odprowadzić do pokoju, więc moje ego ucierpiało. Chciałem ją zdobyć, a z każdym dniem chęć bzyknięcia opornej panny przeradzała się w coś, czego sam nie rozumiem do tej pory. Przestał się liczyć tylko seks, chciałem ją mieć na zawsze z niewytłumaczalnych przyczyn.
Prawda jest jednak inna, to ona mnie uwiodła i zaciągnęła do łóżka. W dodatku była dziewicą i nic mi o tym nie powiedziała. Nie ostrzegła, ale może to i lepiej. To coś, co do niej czuję, nie pozwoliłoby mi na odebranie jej tego, co dla kobiety jest chyba najcenniejsze. Ona to zaplanowała, chciała stracić dziewictwo i mnie wykorzystała. Nie czuję się z tym źle, bo w taki sposób mogłaby mnie wykorzystywać do końca naszego życia. Wspólnego życia, które zaplanowałem. Nie spocznę, dopóki jej nie odnajdę. Wyślę w pogoń za nią najlepszych szpiegów, jakich tylko znam, sprzedam duszę diabłu, jeśli to będzie konieczne, ale znajdę ją.
Przysięgam.
Dojeżdżając do posiadłości, sprawdzam, czy nie mam w telefonie jakiejś ważnej wiadomości od moich ludzi, ale niestety pudło. Nim dochodzę do drzwi, te już się otwierają. Capo się mnie spodziewa i najwyraźniej nie może się doczekać.
– Ettore już czeka – informuje Urbano.
Wchodzę do domu i kieruję się od razu do gabinetu, którego wrota są otwarte na oścież. Za mną podąża consigliere, a kiedy siadam na kanapie, zamyka ciężkie, dębowe drzwi i staje u boku szefa. Nigdy nie zajmuję miejsca na krześle na środku pokoju, które przeznaczone jest do przesłuchań. Nie zamierzam mu się spowiadać, z jakiego powodu przedłużyłem swój pobyt w Europie, a na pewno chciałby to wiedzieć.
– Jesteś wreszcie. – Ettore podnosi wzrok znad biurka i świdruje mnie tym swoim spojrzeniem, którego wszyscy się tak boją. Wszyscy poza mną i Matteo. Ja mam układ z Ettore, a Matteo to jego syn i przyszły przywódca, więc my musimy być twardsi niż inni. Nawet capo nie może wywoływać w nas strachu.
– Masz do mnie jakąś sprawę czy tylko się stęskniłeś?
– Nie pozwalaj sobie! – warczy, ale i tak jest przyzwyczajony do moich kąśliwych docinek. – Co ci strzeliło do głowy, żeby zostać tam tyle czasu?
– Stryju, umówiliśmy się, że dajesz mi wolną rękę i nie pytasz, co robię pomiędzy zleceniami – przypominam mu, bo najwyraźniej zapomniał. Sam zaproponował taki układ, wiedząc, że nigdy nie dam się kontrolować. Umowa to umowa.
– Owszem, ale nigdy nie zostawałeś w miejscu roboty dłużej niż potrzeba. Mogłeś wpaść, a to byłby ogromny cios, gdybyśmy cię stracili. – Mogłem zostać zdemaskowany przez ludzi faceta, któremu odebrałem życie na rozkaz Ettore, mogłem znaleźć się za kratami, jeśli popełniłbym błąd i zostałbym zatrzymany przez wymiar sprawiedliwości, ale dla Sofii zaryzykowałbym raz jeszcze. Mogło wydarzyć się tyle rzeczy, na które nigdy się nie narażałem, ale zniósłbym to, jednak wydarzyła się ta, której scenariuszu nie przewidziałem i nie sądziłem, że kiedykolwiek coś takiego może mi się przytrafić. Ogłupiające uczucie pozbawiło mnie czujności i refleksu.
– Nie martw się, robota wykonana tak jak zwykle. Bezszelestnie, bez świadków i śladów. – Do tego jestem stworzony i nikt nie robi tego lepiej ode mnie. Lata szkoleń zrobiły ze mnie cichą maszynkę do zabijania.
– To wiem, ale były obawy, że coś poszło nie tak. Najważniejsze, że już wróciłeś, bo mam dla ciebie kolejne zadanie, ale tym razem z hukiem.
– Nie specjalizuję się w robieniu szumu. – Nigdy nie pozwalam sobie na głośne załatwienie roboty. Zawsze robię to profesjonalnie i bez zbędnych fajerwerków. To umożliwia mi zachować anonimowość i jednocześnie siać postrach. Każdy w szeregach mafii boi się „Cienia”, ale nikt nie wie, kim on jest. Przez moją taktykę ludzie śpią przy zapalonym świetle, jakby sądzili, że to ich uchroni. Jeśli na kimś spoczywa wyrok mojego capo, nie ma odwrotu ani ratunku. Sprawy załatwiam szybko i bezszelestnie.
– Tym razem zrobisz wyjątek.
– A Matteo? – pytam, chcąc poznać powód, dla którego nie zaangażuje w to syna, który jest specjalistą od urządzania takich imprez. On w przeciwieństwie do mnie lubi chełpić się krwawym zwycięstwem.
– Dla niego mam inne zadanie. – Czuję, że Ettore mnie oszukuje, ale nie wnikam.
– Rozumiem, ale to będzie moje ostatnie zlecenie przed dłuższym urlopem.
– Po cholerę ci dłuższy urlop? – pyta zaskoczony.
– Wybacz, capo, prywatne sprawy – odpowiadam z szacunkiem, ale dosadnie i wstaję z kanapy. On nie wnika, tylko macha ręką, a ja opuszczam gabinet.
Zmiana strefy czasowej daje mi się we znaki, więc jadę do klubu, gdzie mam swój apartament, w którym w końcu odpocznę. Tłum ludzi przed wejściem zwiastuje problemy. Ta noc będzie jednak długa. Wchodzę do środka i widzę Matteo siedzącego przy barze. Sala jest całkowicie pusta, a on odpycha od siebie klejące się do niego tancerki. Gestem ręki rozkazuję ochronie wpuścić wygłodniały tłum facetów, a kobietom ruszać do roboty.
– Co jest, kurwa?! – wrzeszczy kuzyn i odwraca się w stronę drzwi. Na mój widok prostuje się na krześle i każe barmanowi podać drugą szklankę szkockiej.
– Widzę, że się dobrze zadomowiłeś podczas mojej nieobecności.
– Ktoś musi pilnować interesu, kiedy ty latasz po świecie. – Podnosi swoją szklankę i upija duży łyk.
– Właśnie widzę – prycham i również sięgam po alkohol. Siadam na krześle obok i czekam, aż kuzynowi rozwiąże się język. Widać, że jest wkurwiony i wydarzyło się coś, co ewidentnie wywarło na nim wrażenie. Zazwyczaj nigdy niczym się nie przejmował i robił swoje, ale to coś głęboko się na nim odbiło.
– Już po rozmowie z capo? – pyta, odpalając cygaro.
– Owszem – odpowiadam zgodnie z prawdą.
– I co ci powiedział?
– Nic szczególnego, zlecił zadanie i tyle. – Wzruszam ramionami.
– Odbiera mi robotę. – Kuzyn zaciska szczękę z wściekłości.
– Podał chociaż powód? – pytam, choć wiem, że Ettore rzadko wyjaśnia swoje decyzje. To on rządzi i nikt nie porwie się na to, by podważyć jego zdanie.
– Niejeden. Dasz wiarę, że staruszek uważa, że za słabo przygotowuję się do roli przywódcy? – prycha, ale myślę, że jest w tym ziarenko prawdy. Matteo przez większość życia bawi się, morduje i biega po burdelach. Oczywiście dobrze wykonuje swoje obowiązki, ale najwyraźniej capo oczekuje od niego czegoś innego.
– A ma powód, żeby tak myśleć? – pytam, na co kuzyn reaguje celnym rzutem szklanki w pełne butelki szkockiej i innych drogich alkoholi. Zebrani goście przez chwilę wpatrują się w nas, ale Matteo odwraca się do tłumu z takim spojrzeniem, że mam wrażenie, że zaraz kogoś zamorduje, żeby tylko sobie ulżyć. Na szczęście barman podstawia mu nową szklankę wypełnioną bursztynowym płynem i kuzyn traci zainteresowanie otoczeniem.
– Według niego za dużo się bawię, a za mało interesuję sprawami mafii. Ominąłem kilka spotkań, ale to jeszcze nie powód, żeby mnie odsuwać od roboty. Znam nasz biznes od podszewki, jestem na każde jego zawołanie, ale te spotkania były bezsensowne. Staruszek chce pokoju z Bostonem, a ja uważam, że nie jest nam do niczego potrzebny. Nie interesuje mnie to, że kiedyś z Esposito tworzyli zgrany duet, jeszcze zanim ojciec zbudował imperium. Kiedy ja zostanę capo, nie będę się układał ze słabszymi. Nie było mnie na spotkaniach z Bostonem i ojciec uznał to za brak szacunku i zainteresowania wspólną sprawą.
– Może Ettore ma ważny powód, dla którego chce się układać z Esposito. Wiesz, że nie musi się nikomu tłumaczyć ze swoich decyzji. Zaakceptuj to i tańcz tak, jak on zagra, a kiedy już staniesz na czele rodziny, ustalisz swoje zasady. – Matteo unosi brew, jakby to, co przed chwilą usłyszał, było najcenniejszą otrzymaną w życiu radą. Faktem jest, że kuzyn musi nabrać trochę ogłady i nauczyć się panowania nad sobą. Takim go stworzył ojciec i nie ulega wątpliwościom, że capo był dumny z bezwzględności syna, ale nie przewidział, że będzie mu trudno nad nim zapanować.ROZDZIAŁ 4
Damiano
Wczesnym rankiem siadam przed komputerem w swoim biurze i piszę wiadomość do Thomasa Ericksena, mojego zaufanego człowieka, który jest dobrym szpiegiem, jednak nie jest na stałych usługach mafii. Miałem to zrobić już wczoraj, ale Matteo zajął mi dość sporo czasu. Proszę Toma o przysługę i pomoc w znalezieniu Sofii, a w zamian obiecuję mu sporą gotówkę i udane wakacje na moim jachcie w towarzystwie najlepszych panienek. W odpowiedzi dostaję wiadomość, że zajmie mu to kilka dni dłużej niż zwykle, gdyż informacje, które posiadam na temat dziewczyny, są znikome. Pozostaje mi tylko cierpliwie czekać i wierzyć, że uda mu się wpaść na jej trop.
Myślałem, że kuzyn weźmie sobie do serca moją radę i się ogarnie, ale skończyło się jak zwykle. Upił się i wylądował w ramionach prostytutki, łudząco przypominającej jego dawną miłość, która złamała mu serce. Podejrzewam jednak, że Laura uraziła bardziej jego dumę, gdyż serce Matteo jest z kamienia. A może stało się takie dopiero po rozpadzie ich związku? W każdym razie ten miłosny zawód mocno się na nim odbił, a zaczął przez to ranić wszystkie kobiety wokół siebie. Nie było ważne, czy to dziwka, czy zakochana córka członka mafii. Niejedna niewinna istota oddała mu się z miłości i skończyła byle gdzie i z byle kim. On zawsze wiedział, że to się dla nich tak skończy, ale mimo to sprowadzał dziewice na złą drogę. Nie odpuszczał także znudzonym mężatkom i wdowom. Pozwalał im się wielbić, a gdy już się nudził, porzucał i brał następną. Nie interesowało go ich cierpienie i konsekwencje, które ponosiły. On był królem życia i nawet żaden urażony małżonek nie miał odwagi oskarżyć go o bałamucenie żony.