- W empik go
Damy i huzary - ebook
Damy i huzary - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 192 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Scena pierwsza
Major, Rotmistrz Kapelan, Porucznik, Rembo.
Major na środku, ogląda strzelbę; po lewej Porucznik nabija; po prawej Rotmistrz, oparty na strzelbie, patrzy na szachy, przy nim siedzi Kapelan, zatrudniony strzelbą; w głębi Rembo. Wszyscy w szpencerach, ubrani na polowanie, w wojskowych czapeczkach.
MAJOR
Czy tylko pewnie? Bo to czasem…
REMBO
Nie śmiałbym przecie zwodzić pana majora; niech zaraz zginę, jeślim nie widział na własne oczy kozła i dwie sarny. Wszystko troje wyszło razem do bydła, na Ciemną Dolinę, jak ten kąt, ta struga… oto jak ta wielka łoza, gdzie ksiądz Kapelan prześlepił zająca… aż tu obces kundys jeden i drugi: huf, huf!… Ech, panie, jak nie pójdą, sarny moje! strach! aż się ziemia trzęsła!… Przez Garb, Wielką Banią, ponad Bankowy Potok…
MAJOR
Ho, ho, ho!… Sarny dotychczas na drugim końcu świata.
REMBO
Zlękły bo się fur idących gościńcem i hajże łąkami, łąkami na zad w jasieninę.
MAJOR
Nam więc drogą od kopców zastąpić wypada.
REMBO
Ja z dębniaków cicho psy podpuszczę, a każda na strzelbę jak na rożen wpadnie.
MAJOR
Dalej, panowie! I na urlopie nie dam wam próżnować.
KAPELAN
Zaraz, zaraz.
PORUCZNIK
Ja dogonię.
MAJOR
biorąc lulkę ze środkowego stota i kiwając głowa, do Remba
Zawołaj Grzesia.
Rembo odchodzi.
ROTMISTRZ
do Kapelana, patrząc na szachy
Wygram, jeśli wieżę cofnę.
KAPELAN
Wątpię.
ROTMISTRZ
Załóż się.
KAPELAN
Dobrze.
ROTMISTRZ
Nikt tu nam nie ruszy; za powrotem przekonam i talarka schowam.
Scena druga
Ciż sami, Grzegorz stary huzar z ogromnymi wąsami.
MAJOR
Tylem razy, mój Grzesiu, już cię o to prosił, abyś kładł wszystko na swoim miejscu. Po co tu na mapach lalkę zostawiasz? Tam w szafce ma swój numer; nienawidzę nieporządku.
( oddaje lulkę i zdmuchuje mapy )
Otóż, otóż, nie mówiłem? – plama… i ta baszta… À propos, a klucznica?
GRZEGORZ
Kłusem wywieziona.
Odchodzi.
KAPELAN
Bogu dzięki.
ROTMISTRZ
Ostatnia więc białogłowa usunięta z naszego domu; będzie raz przecie cicho i spokojnie.
MAJOR
Okropnie gadała.
PORUCZNIK
Bo stara, bo stara.
MAJOR
O ho, ho, panie poruczniku, wiem, na co pan zakrawasz ale nic z tego. Wolę huk moździerzy niż kobiece świergotanie. Nic z tego, i pokażę, że i żołnierz potrafi domem rządzić bez kobiety.
PORUCZNIK
Piękny rząd!
KAPELAN
Dobry, dobry.
ROTMISTRZ
Wyśmienity.
MAJOR
Wyśmienity.
PORUCZNIK
Czy zawszeście go, panowie, wyśmienitym znajdowali? Czy zawsze przykrym było kobiece świergotanie?
Długie milczenie.
MAJOR
Chodźmy na polowanie.
REMBO
wbiegając
Goście jadą!
MAJOR
Któryś z kolegów.
REMBO
Gdzie tam! kilka pojazdów – największa parada.
Odchodzi, oficerowie jeden po drugim zbliżają się powoli do okna.
MAJOR
Dlaboga! Landara.
PORUCZNIK
I kocz.
ROTMISTRZ
I bryka.
PORUCZNIK
z ukontentowaniem
Ach! damy!
MAJOR, ROTMISTRZ
odskakując na środek pokoju
Damy!
PORUCZNIK
rachując
Jedna, dwie, trzy…
MAJOR, ROTMISTRZ
z żałością spoglądają na siebie
Trzy!
PORUCZNIK
Cztery, pięć…
MAJOR
jak wprzódy
Pięć!
ROTMISTRZ
podobnie
Pięć!
PORUCZNIK
Jeszcze jedna…
MAJOR, ROTMISTRZ
razem
Sześć!
PORUCZNIK
Jeszcze jedna.
MAJOR, ROTMISTRZ
razem
Siedm! siedm!
KAPELAN
wstając
Siedm!
Zatykając uszy znowu siada i tak, oparty o stół, do końca sceny zostaje.
PORUCZNIK
Co widzę!
Wybiega.
ROTMISTRZ
zbliżajac się nieśmiało do okna
Cóż to za baby! Co za gmachy! Co za graty!
MAJOR
zbliżając się nieśmiało się do okna
Ach, to siostry moje.
ROTMISTRZ
Przepraszam cię.
MAJOR
Nie masz za co, znam ja je dobrze!
(chodzi po pokoju coraz prędzej)
Siostry, siostry, damy, przyjąć je wypada… Grzesiu, mundur!… mój mundur, Grzesiu!… czy diabli nadali… Grzesiu, mundur!
Grzegorz z mundurem chodzi za nim.
Rad im być muszę… Mój mundur, Grzesiu!… mój mundur!… Cieszyć się trzeba, czy diabli nadali!
GRZEGORZ
Niech pan mundur włoży.
Scena trzecia
Major, Rotmistrz, Kapelan, następnie Pani Dyndalska, Józia, Panna Aniela, Zofia, Pani Organowa, Zofia, Fruzia, Porucznik, Rembo.
Po lewej stronie sceny Major wdziewa mundur, przez zapomnienie na swój ubiór.
Postrzegłszy się, chce zdjąć i ściąga razem rękaw szpencera; nie może ręki wyrwać, gdy wchodzi Pani Dyndalska z dwoma pieskami na ręku; za nią Józia, kosz w ręku ze szczenietami i kilka pudełek. Przy Majorze dalej wzgłąbsz stoi Rotmistrz, za nim Kapelan.
Grzegorz z mundurem wychodzi.
DYNDALSKA
Jak się masz, panie bracie?
( do Józia )
Ostrożnie, gawronie! nie upuść szczeniąt.
MAJOR
pomieszany
Witam, witam.
DYNDALSKA
do Józi
Czegóż trzymasz? połóż!
( do Majora )
Jakże się miewasz?
( do Józia )
Czemuż nie na stole? Jakież to głupie dziewczę!
Józia kładzie wszystko na szachach i wychodzi – Dyndalska siada. Aniela wchodzi; za nią Zuzia z dwoma klatkami (w jednej sroka, w drugiej wiewiórka) i z różnymi gratami .
ANIELA
Wieki już, braciszku, jakeśmy się widzieli, ( do Zuzi )
Postawże klatki, czego będziesz stała?
MAJOR
Witam, witam.
ANIELA
do Zuzi
Gdzie, gdzie, gdzie? ślepa! Cóż to, stołu nie masz?
Zuzia stawia klatki na mapach i odchodzi. Poruszenie Majora.
Rotmistrz go za suknię wstrzymuje.
MAJOR
cicho do Rotmistrza
Mapy.
ROTMISTRZ
do Majora
Pst!
Major stara sie pokryć nieukontentowanie i spogląda cyasem na mapy.
Słychać hałas i krzyk kobiet za sceną.
REMBO
za sceną
Nie rusz! a harap! a fe! a zasię!
ORGONOWA
tyłem wchodzi i trzepiąc rękoma
Zasię! zasię, bo zemdleję.
Rembo za nią wchodzi, trzymając kota nad głową, którego we drzwiacb Orgonowa odbiera.
Biedny Filunio! moja duszka droga! jak się trzęsie! Biedny Filunio!… Jak też możesz, panie bracie, trzymać takie obrzydłe psiska? Jakimiś kajdankami podcięły mi nogi i tylko co nie rozdarły lubego Filunia.
REMBO
To na sforze Zagraj z Pisklą jak kota zwietrzyły, hajże po kocie! obces na jejmość! a Grzmocisz i Popraw.
Wychodzi na znak Majora.
ORGONOWA
Fi, co za nazwiska! przebrzydłe kundysy… ledwie dyszę – całam w pocie.
Siada przy Dyndalskiej i Anieli. Za Orgonową weszła Zofia z Porucznikiem, niosącym klatkę z kanarkiem, którą zawieszają w gtebi, rozmawiając po cichu. W ciągu tej sceny dziewczęta ponanosiły kota i pieski.
Scena czwarta
Orgonowa, Dyndalska, Aniela siedzą w rzędzie po prawe]; po lewej stronie naprzeciwko stoją Major, Rotmistrz Kapelan. W głębi Zofia, Porucznik.*
MAJOR
Witam, witam panie siostry w moim domu i bardzo przepraszam kota za niegościnność Piskli i niecnoty Zagrają.
ORGONOWA
Patrz, panie bracie, moja córka.
Zofia się zbliża i kłania.
Owa Zosiunia mała… Anibyś ją poznał pewnie… Wyrosła, wyładniała, nieprawdaż? Za jej wychowanie nie powstydzę się także. W pierwszej stolicy świata mogłaby bezpiecznie rozmawiać, i to niejednym językiem…
KAPELAN
na stronie
Niejednym! Okropnie!
ORGONOWA
Miała i guwernantkę, madam znakomitą, i na wyższych naukach w mieście pół roku strawiła.
ANIELA
Talenta gdy rozwinie…
DYNDALSKA
Ach, Anielko luba, co też nie wygadujesz! Już je rozwinęła: czyliż nie śpiewa całego Rossyniego tak, że każdy słuchać musi? Czyż nie tańcuje tak, że nigdy taktu nie chybi? Czyż nie maluje tak, że jej kwiatek wszystkich zwodził i że pań Sędzia, chcąc powąchać, nosem go zmazał?
ANIELA
To pan Referendarz.
DYNDALSKA
Ależ pan Sędzia, mój aniołku!
ORGONOWA
Cicho, cicho, Dyndalsiu; nie trzeba jej w oczy chwalić, ona sama pokaże, co umie.
ANIELA
do Majora
Jakże ci się podoba?…
DYNDALSKA
szturkając ją łokciem
Cóż to za pytanie!
ANIELA
Nie dasz mi gadać, kochana siostruniu.
DYNDALSKA
Bo głupstwa gadasz, moja duszko.
ORGONOWA
Cicho, cicho, siostruniu.
( do Majora )
Któż są ci panowie?
MAJOR
Rotmistrz Sławomir. W szkołach jeszcze przyjaźń nas złączyła: razem wdzieliśmy mundur, razem go nosili i razem może w jednej złożym go mogile. – Nasz poczciwy Kapelan, także dawny towarzysz, prawdziwy przyjaciel ludzi; wiele robi, mało mówi, naśladować go należy. – To mój Edmund, już wam po części znany z mojego listu. W jednej nieszczęsnej utarczce, kiedy każdy o sobie tylko myślał, a ja, raniony, pod ubitym leżałem koniem, on mnie szukał, postrzegł, zebrał kilku walecznych, natarł na nieprzyjaciół i osłonił własnymi piersiami. Cofał się, nacierał, znowu się cofał i znowu nacierał, aż póki naszych wzrastająca liczba zwycięstwa nam nie wróciła. Tam to, mnie, mnie broniąc, odebrał tę krysę przez skronie, która więcej warta niż dziesięć wieńców.
Ściska go z rozczuleniem .
ZOFIA
mimowolnie
Ach, to pięknie być odważnym!
Spuszcza oczy na bystre spojrzenie matki i ciotek.
ORGONOWA
Dobrze, dość tego! teraz do interesu. Chcę pomówić z tobą, panie bracie, zatem pozwolą panowie…
Oficerowie odchodzą – i Zofia do swego pokoju na znak Organowej.
Scena piąta
Orgonowa, Dyndalska, Aniela, Major.
ORGONOWA
W jednym zwięzłym słowie wszystko ci opowiem; nie lubię niepotrzebnej przemowy, bo kto ma rozum, łatwo pojmie i zrozumie, gdy mu jasno rzecz przełożę. Zatem bez przemowy; lepiej w krótkości powiedzieć, o co chodzi, a potem dać przyczyny i dowody. Nareszcie, takem mocno oczytana, tyłem żyła w wielkim świecie, tyle mam roztropności i przenikliwości, że się w zdaniu nigdy nie mylę, i chyba szalona głowa sprzeciwić mi się może. Przystępując więc do rzeczy, powiem, że powziąwszy wiadomość, żeś na urlopie i żeś do wsi swojej przyjechał, zaraz zgadłam, że wojskową służbą znudzony, chcesz ją porzucić i na wsi osiąść. Myśl chwalebna, ale do tego potrzeba…
DYNDALSKA
prędko
Pozwól, kochana siostruniu, niech ci przerwę! Gdy się kogo chce przekonać, nie zawsze najkrótsza mowa najlepszą mową bywa. Trzeba naprzód dać przyczyny, co do czego nas nakłania, potem rzecz wyłuszczyć, a na końcu dać dowody na poparcie swego zdania. Lecz nim do zamiaru przystąpię, wypada uczynić rzut oka na poprzednicze zdarzenia i obecne położenie. A że to rzecz wielkiej wagi, na rozdziały ją podzielę, w których panu bratu dowiodę:
(licząc na palcach)
że dotychczas źle miał w głowie, że ponosi wielkie straty, że wojskowość nic niewarta, że na wsi osiąść rzecz najlepsza, że rozumnie radzę…
ANIELA
Lepiej, duszko moja, napisz dzieło o tym, a teraz pozwól, niech najprościejszą drogą zbliżę się do celu…
ORGONOWA
Gadajcie, o, gadajcie, gdy tak bardzo gadać lubicie; gadajcie, bardzo proszę. Ja nic nie powiem. Ja nic nie wiem. Ja nie nie umiem. Gadajcie, łaskę mi zrobicie.
DYNDALSKA
O, i owszem, ja będę milczała; niech kochana siostra rozprawia, gdy jej tak przykra chwila milczenia. Albo ją może wyręczy wymowna Anielka.
ANIELA
Ach, gdzieżbym ja się śmiała porównać w wymowie z kochanymi siostrzyczkami! Słuchać będę rozdziałów lub drugiej przemowy bez przemowy.
ORGONOWA
Proszę mówić, bardzo proszę.
DYNDALSKA
Bez ceremonii, bardzo proszę.
ANIELA
Mówcie, mówcie, bardzo proszę.
ORGONOWA, DYNDALSKA, ANIELA
Bardzo proszę.
ORGONOWA
idąc ku drzwiom
Nie przeszkadzam.
DYNDALSKA
podobnież
Zostawiam.
ANIELA
podobnież
Odchodzę.
ORGONOWA, DYNDALSKA, ANIELA
kłaniając się po kilka razy ode drzwi
Mówcie, mówcie, proszę; bardzo proszę.
Wychodzą.
Scena szósta
Major; Rotmistrz Kapelan i Porucznik wchodzą zamyśleni i stają przy Majorze, który od początku sceny nieporuszenie na środku stoi.
Rotmistrz i Porucznik w mundurach, Kapelan w surducie.
ROTMISTRZ
po krótkim milczeniu