Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Dangerous Roses - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
5 grudnia 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dangerous Roses - ebook

Wydawałoby się, że to, co najgorsze, Rose ma już za sobą. Udało jej się pozbierać po nieudanym związku, rozwija własny biznes, ma oddaną przyjaciółkę i wspierającą rodzinę. Gdy pewnego dnia w jej kwiaciarni zjawia się Gabriel White, zaczyna się nowy, ekscytujący etap jej życia.

Rose niemal natychmiast roztapia się pod intensywnym błękitem spojrzenia tajemniczego biznesmena, a ten bez skrupułów postanawia wykorzystać jej słabość do własnych egoistycznych celów. Im bardziej jednak ulegają namiętności, tym większy chaos wprowadzają do swojego życia. Oboje nie są wobec siebie szczerzy, oboje zatajają sekrety z przeszłości, o których nikt nie powinien się dowiedzieć. Gra, jaką między sobą prowadzą, staje się coraz bardziej niebezpieczna. Ale jak w każdej wojnie, tylko jedna strona może być tą zwycięską…

Błędy przeszłości tkwią w nas, odkąd tylko zaczęły istnieć, przypominając nam o swojej obecności na każdym możliwym kroku. Te, które popełniamy teraz, kiedyś staną się przeszłością i będą męczyć nas tak samo, wbijając igły, jedna po drugiej, w nasze utrapione ciało. Kolejne to tylko tajemnica przyszłości, której nikt nie może przewidzieć, nieważne, jak mocno by tego pragnął.

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8313-283-9
Rozmiar pliku: 889 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Błędy przeszłości tkwią w nas, odkąd tylko zaczęły istnieć, przypominając nam o swojej obecności na każdym możliwym kroku. Te, które popełniamy teraz, kiedyś staną się przeszłością i będą męczyć nas tak samo, wbijając igły, jedna po drugiej, w nasze utrapione ciało. Kolejne to tylko tajemnica przyszłości, której nikt nie może przewidzieć, nieważne, jak mocno by tego pragnął.

Szczęście jest bardzo ogólną nazwą szeroko pojętego uczucia skrytego w naszym wnętrzu. Dla każdego jest zupełnie innym schematem. Radość odczuwana w ciągu dnia może być spowodowana zwykłym uśmiechem obcej osoby mijanej na ulicy, miłym gestem tej jednej sąsiadki, którą zawsze uważaliśmy za wredną zołzę, czy kropką na końcu zdania od mamy, która tak jak zawsze zapytała, czy będziesz na obiedzie.

Lecz czym dla mnie było szczęście?

Z początku gorącą herbatą przynoszoną przez mamę do mojego pokoju, kiedy leżałam chora pod ciepłym kocem, oglądając ulubione bajki. Każdym całusem od taty, kiedy w pierwsze dni szkoły odstawiał mnie pod same drzwi placówki, upewniając się, że bezpiecznie dotarłam na miejsce. Spotkaniami z nowo poznanymi koleżankami, aż w końcu odnalazłam tę najlepszą i umawiałam się z nią na nocowanie. Kolorowymi plasterkami naklejanymi na niewielkie rany, które w tamtym czasie były ogromne i „mogłam się wykrwawić!”. Wspólnymi wyjazdami z rodziną nad morze, w góry i do domków letniskowych. Parzącym w stopy piaskiem, chłodnymi morskimi falami, pieszymi leśnymi wędrówkami, wycieczkami rowerowymi w wakacje, na które czekało się cały rok. Wygłupami ze starszym bratem i sprzeczkami, bo to „zawsze on zaczynał”. Specjalnym zakładaniem różnych skarpetek i kompletnie niepasującej koszulki do tiulowej spódniczki, co zawsze wywoływało uśmiech na twarzach rodziców. Pierwszymi występami na szkolnych przedstawieniach i szczerzeniem się do aparatów matek chcących uchwycić każdy ważny moment życia swojego dziecka. Dodatkową gałką lodów, o którą tak bardzo prosiło się mamę i nadprogramową kostką lodu w soku pomarańczowym. Oraz rodzinnym, domowym ciepłem. Domem, do którego codziennie wracałam, moimi czterema ścianami i wspólnie spędzonymi godzinami przy zapalonym kominku, ściskając się na jednym fotelu z bratem.

Jednak to wszystko skończyło się wraz z piętnastym marca, w dzień moich osiemnastych urodzin. Od wielu już lat wpajano mi, że muszę myśleć przyszłościowo, zastanawiać się nad wyborem jak najlepszej szkoły średniej, a następnie uczelni. Skupiać się na nauce i dążeniu do celu. Właśnie w takim przekonaniu zostałam wychowana.

Plan. Realizacja. Nagroda.

Być może właśnie przez to przestałam czerpać radość z tak z pozoru nic nieznaczących rzeczy. Twardo stąpałam po ziemi, stałam się swego rodzaju marionetką, której sznurki sama pociągałam. Codzienność stała się rutyną. Dom, studia, dom, nauka i tak w kółko, czasem w grafiku można było znaleźć jakieś odłamki innych zajęć, lecz były to tylko delikatne zarysy porównywalne do zetknięcia miękkiego ołówka z nieskazitelnie białą kartką. Skupiałam się na swoim wykształceniu, tak jak mi to doradzali inni.

Mimo tego, że byłam dumna z siebie i swoich osiągnięć, moje życie towarzyskie, jakiekolwiek życie poza szkołą, było znikome. Lecz nic z tym nie zrobiłam, przez tyle lat ślepo dążyłam do tego, by osiągać coraz to wyższe wyniki i być wystarczająco dobrą w oczach innych ludzi. Był to z pewnością jeden z moich większych błędów.

Teraz każdy następny dzień nabrał nowej rutyny. Praca, dom, dom, praca. Czy chciałam to zmieniać? Sama nie byłam tego stuprocentowo pewna. Szczerze mówiąc, rzadko kiedy byłam pewna czegokolwiek.

Gdy rok temu pierwszy raz trzymałam w ręku klucze do mojej nowo otwartej kwiaciarni, czułam, że to właśnie jest to moje „szczęście”. Coś, co daje mi radość i satysfakcję. Różowy szyld utkwił w mojej pamięci i wypalił w niej ślad, którego za żadną cenę nie dało się zapomnieć.

„ROSES”

Ukryty przekaz w nazwie? Ani jednego. Jednak z biegiem czasu wszystko może nabrać nowego znaczenia…ROZDZIAŁ 1

Z trudnością zapukałam w drzwi pomalowane białą farbą, trzymając w drugiej ręce ogromny bukiet czerwonych róż. Pojedyncze kolce zaczynały wbijać mi się w palce, a ja czułam, że nie dam rady dłużej tak stać. Kiedy w końcu drzwi uchyliły się, a zza nich wyłoniła się uśmiechnięta twarz mojej mamy, odetchnęłam z ulgą.

– Cześć mamo. – Uśmiechnęłam się w stronę niskiej blondynki, kiedy przepuściła mnie w przejściu.

W pierwszej sekundzie dotarł do moich nozdrzy zapach szarlotki, przywołując najlepsze wspomnienia, kiedy to w czasach liceum co sobota zajadałam się porcją ciepłego ciasta z lodami waniliowymi. Moja rodzicielka bez wątpienia była najlepszą cukierniczką na świecie. Oraz największą miłośniczką kwiatów, jaką kiedykolwiek miałam okazję spotkać, pomijając mnie oczywiście. Położyłam wielki pęk kwiatów na stole i wyjęłam z kieszeni spodni dzwoniący, kolejny już raz tego dnia, telefon.

– Halo? Tak, zaraz wyjeżdżam. Musiałam załatwić jeszcze jedną rzecz. Wiem. Do zobaczenia. – Nacisnęłam czerwoną słuchawkę, a białe urządzenie z powrotem wylądowało w kieszeni jasnych jeansów.

– Może zjesz kawałek ciasta? Ostatnio kupiłam świetną herbatę malinową, musisz spróbować. – Widząc uśmiech na twarzy mojej mamy, nie mogłam powstrzymać się, żeby nie zrobić tego samego.

Nie znałam na świecie bardziej kochanej osoby niż ona. Była dobrem w postaci cielesnej. Nie od zawsze uważałam ją za odzwierciedlenie samego anioła, ale chyba każdy przeżywał swój młodzieńczy bunt, nienawidził całego świata i samego siebie. Kiedy to wszyscy, według naszego mniemania, chcieli dla nas jak najgorzej.

Gdy podeszła do stołu i zobaczyła z bliska kwiaty, jej uśmiech wydawał się jeszcze większy niż zawsze, a myślałam, że to niemożliwe.

– Cudowne. Już nie mogę się doczekać, co przygotujesz mi następnym razem. – Podniosła kilka łodyg i zaciągnęła się zapachem czerwonych pąków. Widok jej spokojnej twarzy działał na mnie jak lekarstwo.

– Na pewno coś wspaniałego. Niestety nie mogę zostać, praca wzywa. Wiesz, jak jest. – Uśmiechnęłam się pokrzepiająco. Coraz częściej karciłam się za swój brak czasu dla bliskich.

– Nawet na chwilę?

Pokiwałam głową przepraszająco, słysząc, jak mój telefon znowu dzwoni. Już dawno powinnam zastanowić się nad automatyczną sekretarką.

– Przyjadę w piątek. Przyrzekam. – Zamknęłam ją w mocnym uścisku, chłonąc matczyny, tak dobrze mi znany i kojący zapach.

– Całe życie zapracowana. – Zaśmiała się krótko i spojrzała na mnie badawczo. Doskonale znałam ten wzrok. Chciała upewnić się, czy może czegoś przed nią nie ukrywam. Tylko że przed tą kobietą nic nie mogło się skryć, potrafiła wyciągnąć z ciebie wszystko jednym skinieniem głowy. – No dobrze, leć już, skarbie. Nie będę cię zatrzymywać, do piątku.

– Do zobaczenia! – krzyknęłam na odchodne, będąc już przy wyjściu.

Zamknęłam za sobą ostrożnie drzwi, wyjmując ciągle przypominający o swoim istnieniu telefon. Czasami naprawdę miałam ochotę wyrzucić go do rzeki. Chyba setny już raz tego dnia wcisnęłam zieloną słuchawkę, widząc numer mojego starszego brata i jego nie do końca wyjściowe zdjęcie.

– Rosie, potrzebuję twojej profesjonalnej pomocy.

Zaśmiałam się pod nosem na jego lekko zdesperowany i poważny ton.

– No tak, przecież inaczej byś nie dzwonił. W czym mogę pomóc braciszku? – Przekręciłam kluczyk w stacyjce, a telefon wstawiłam w statyw i włączyłam tryb głośnomówiący.

– Za dwa dni mamy piątą rocznicę ślubu i chciałem zrobić Mallory niespodziankę. Załatwisz mi jakieś ładne kwiaty, prawda? – Jego głos w jednej sekundzie zmienił się na o wiele bardziej błagalny niż był przed chwilą.

– Jesteście w mieście?! – Zignorowałam jego wcześniejsze pytanie, będąc zbyt przejętą ich prawdopodobną wizytą.

– Tak, od wczoraj.

– Rodzice wiedzą?

– Nie.

– Już nie żyjesz. – Kolejny raz zaśmiałam się, patrząc na drogę, która mimo aktualnej godziny była prawie pusta.

– Wiem, ale tym zajmę się później. Chcieliśmy trochę odpocząć od dużego miasta, dlatego przyjechaliśmy. Nie jest to co prawda wieś, ale zawsze złapiemy oddech. Więc jak będzie? Wymyślisz coś?

– Oczywiście, ale obiecaj, że w piątek przyjedziecie do rodziców. Zjemy razem obiad i porozmawiamy. Może w końcu dowiem się, co u mojego brata.

– Obiecuję i od razu mówię, że nie dam się wciągnąć w żadne przesłuchanie!

Odsunęłam się nieznacznie od telefonu. Mimo że był daleko, moje uszy i tak ucierpiały.

– Powiedz to naszej mamie. – Uśmiechnęłam się szeroko, a mężczyzna po drugiej stronie westchnął męczeńsko. Oboje doskonale wiedzieliśmy, że nie uniknie całej masy pytań.

– Przepraszam, ale muszę kończyć. Do usłyszenia!

– Pa – odpowiedziałam nieco zbyt głośno, zagłuszając piosenkę, która leciała w radio.

Po kilkunastu minutach spokojnej jazdy zaparkowałam pod moją kwiaciarnią. Zerknęłam na zegarek. Na szczęście byłam przed czasem, a to nie zdarzało się zbyt często. Za chwilę powinna się zjawić klientka, odebrać swoje zamówienie. Trzymając w rękach niewielką skrzynkę ze starannie poukładanymi doniczkami, starałam się otworzyć szklane drzwi. Kiedy wreszcie dostałam się do środka, dobrze znany mi dźwięk małego dzwoneczka poinformował o moim przybyciu. Szczupła brunetka jak zwykle powitała mnie szczerym uśmiechem, który odwzajemniłam.

Nicole pracowała ze mną w tym miejscu od samego początku. Stała się dla mnie jedyną przyjaciółką. Poznałyśmy się już na studiach, ona była na zarządzaniu, ja na florystyce. Złapałyśmy wspólny język, z czasem wiedziałam, że nie dam sobie rady sama z firmą i całą papierkową robotą. Bez zawahania zaproponowałam dziewczynie pracę, gdy tylko skończyłyśmy ostatni rok nauki. Wszystko poszło bardzo pomyślnie, a nasza współpraca do dzisiaj trwała w najlepsze.

– Dziękuję, że mogłaś na chwilę zostać. Dzisiejszy dzień naprawdę daje mi w kość. – Opadłam na krzesło za ladą, odkładając skrzynkę na szare płytki. Moja czarna torba wylądowała na blacie biurka.

– Nie ma sprawy. Zanim pojadę, mam dla ciebie coś jeszcze. – Zainteresowana podniosłam głowę i wbiłam wzrok w brunetkę, która właśnie otwierała jeden z grubych zeszytów. – Na piątek mamy dodatkowe zamówienie. Acidantera, najlepiej w szklanym, dużym wazonie. Na nazwisko White.

– Ludzie mają coraz większe zachcianki. – Zaśmiałam się tak samo jak Nicole. – Uda się sprowadzić to do końca tygodnia? Te wysokie wazony są wręcz na wagę złota.

– Znasz mnie doskonale i kim bym była, gdyby nie udało mi się wszystkiego dogadać? – Dziewczyna roześmiała się perliście, zarzucając włosami. Zawsze potrafiła w kilka sekund zarazić mnie dobrym humorem. – Dla nas liczy się zadowolenie klienta. – Napisała coś jeszcze na kartce, po czym zamknęła notes i odłożyła go na miejsce. – I pieniądze – dodała po chwili z uśmiechem.

– Racja.

– Okej, ja już się zbieram. Muszę odebrać małą z przedszkola, Logana znowu przetrzymali w pracy. – Zgarnęła wszystkie swoje rzeczy z biurka, ledwo domykając torbę.

– Ucałuj ode mnie Aimee. – Pomachałam na pożegnanie, odprowadzając dziewczynę wzrokiem. – Zdecydowanie potrzebuję kawy – powiedziałam sama do siebie, wstając z miejsca.

Gdy wracałam z kubkiem gorącego napoju, drzwi uchyliły się, a dzwonek ponownie rozbrzmiał w moich uszach.

– Dzień dobry, pani Harris. – Odstawiłam naczynie na blat i podeszłam do kobiety w średnim wieku, obdarzając ją uśmiechem.

– Dzień dobry, Rosie.

– Zaraz wracam, tylko przyniosę kwiatki. – Wyszłam na zaplecze, po chwili wracając z niewielką skrzynką w rękach, po brzegi wypełnioną małymi doniczkami. – Proszę, pani hiacynty. Wczoraj rano dotarły, są podlane, dodatkowo każdemu dałam odrobinę odżywki. Powinny długo cieszyć oko. – Postawiłam zamówienie na ziemi i podeszłam razem z kobietą do kasy.

– Zawsze masz najpiękniejsze kwiaty, do tego takie zadbane. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.

– Taka praca, i pasja oczywiście.

Wystukałam na kasie odpowiedni kod, a sekundę później biały paragon wysunął się z urządzenia. Urwałam go i podałam klientce. Ta zapłaciła i żegnając się ze mną, wyszła razem ze swoim zakupem.

Jeszcze tylko trzy godziny.

Złapałam za czerwony uchwyt mojego ulubionego kubka. Gorąca ciecz mile popieściła podniebienie, a ja rozkoszowałam się jej wyśmienitym smakiem, który tak bardzo ubóstwiałam.



Fioletowy bukiet z frezji, róż i fiołków zamienił wnętrze mojego samochodu w fabrykę perfum. Nawigacja prowadziła mnie już od jakichś dziesięciu minut, co chwila podając mi nowe polecenia, gdzie mam się kierować.

Kiedy wreszcie dotarłam na parking ogromnego centrum spa, zatrzymałam się na pierwszym wolnym miejscu. Niosąc kwiatki, rozglądałam się po całym obiekcie, zauważając coraz to droższe auta. Mój brat naprawdę się postarał. Była to dosyć charakterystyczna lokalizacja w na pozór niewielkim miasteczku, jednak malownicze okolice przyciągały wiele osób chcących oderwać się choć trochę od zgiełku miasta, przejść się na spacer, kiedy niebo przybierało najróżniejsze barwy, od czerwonego po fioletowy, żółty i różowy, iść do parku lub pojechać na plażę niedaleko.

Nie dostrzegałam uroków tego miasta przez tyle lat. Znałam na pamięć jedynie drogę do kawiarni, starej szkoły i centrum handlowego. To mój brat był tym, który wolał podążać inną ścieżką niż tą, którą wyznaczyli mu rodzice. Wiele razy słyszałam, jak wracał o późnych godzinach do domu, zapewne ze spotkań ze znajomymi. Czasem siedzieliśmy do późna w moim pokoju, a on opowiadał mi, jak to fajnie było pływać w lodowatej wodzie w połowie marca czy przeskakiwać przez bramę i wchodzić na zamknięty teren boiska o drugiej w nocy. Miał cudowne wspomnienia, o których ja miałam okazję tylko posłuchać. Choć nie mogłam narzekać na swoje dzieciństwo, to nastoletni okres w moim życiu był dosyć… wyblakły.

Miałam jedną jedyną przyjaciółkę, która była dla mnie jak siostra. Nocowałyśmy u siebie, jadłyśmy niezdrowe przekąski, oglądałyśmy miłosne telenowele i robiłyśmy domowe spa, siedząc w maseczkach i popijając mrożoną kawę. Typowa szkolna historia, jak większości nastolatek. Razem z końcem liceum nasze drogi się rozeszły i każda poszła w swoją stronę, jednak nigdy nie żałowałam tego wspólnie spędzonego czasu.

Pierwsza większa impreza, na której byłam, to moja osiemnastka, gdzie tak czy siak nie wypiłam za dużo. Mówiąc wprost – moje życie było bardzo przeciętne. Później przyszły studia, nowe znajomości, jednak nadal bardzo ograniczone. Bałam się ufać ludziom, nie chciałam zostać oszukana. I znowu nie rozpaść się na kawałki.

Stałam w recepcji, cały czas będąc pod czujnym okiem kamer i recepcjonisty, który co chwila zerkał na mnie kątem oka. Jakieś dziesięć minut temu napisałam wiadomość do Chrisa, że wjeżdżam na parking, miał za chwilę zejść, jednak nadal go nie widziałam.

Kiedy drzwi windy wreszcie się uchyliły, a zza nich wyłonił się mój brat, podeszłam do niego z wielkim uśmiechem na twarzy. Wyglądał tak elegancko w granatowym garniturze i białej koszuli z krawatem idealnie dopełniającym stylizację.

– Gdybyś nie był moim bratem, może nawet bym się za tobą obejrzała. – Zaśmiałam się pod nosem i podałam brunetowi niemałej wielkości bukiet.

– Przestań. – Chris również uśmiechnął się lekko, przez zaciśnięte zęby. Wyglądał tak uroczo, gdy się stresował. – Naprawdę się postarałaś. Mallory kocha frezje, na pewno się jej spodoba.

– Jestem tego pewna, życzę powodzenia. Ja będę uciekać. – Sięgnęłam do torebki i wyjęłam z niej kluczyki do auta. – A pieniądze możesz przelać od razu na moje konto.

– Do zobaczenia. – Chris zignorował moją uwagę, śmiejąc się pod nosem. Objął mnie mocno, co odwzajemniłam.

– Dobrej zabawy. – Pomachałam na pożegnanie, kiedy mój brat z powrotem zniknął za metalowymi drzwiami windy.

Wyszłam na zewnątrz, a lekki wiosenny wiatr popieścił moją twarz. Zaczerpnęłam sporą dawkę tlenu i wtłoczyłam ją w swoje płuca, czując niewytłumaczalną ulgę. Liście drzew rosnących przy ogrodzeniu cicho szeleściły, momentami było słychać przejeżdżające samochody, a światła ich lamp rozświetlały ulice. W tym momencie poczułam, że też chciałabym kąpać się w lodowatej wodzie, pić piwo ze znajomymi na plaży, skakać przez ogrodzenia, ścigać się po pustych ulicach o trzeciej w nocy i po prostu żyć pełnią życia. Tak jak powinno się to robić. Otworzyłam drzwi mojej czerwonej mazdy od strony kierowcy i rozsiadłam się na skórzanym fotelu. Spojrzałam na godzinę na panelu i widząc dwie dwójki z przodu, ruszyłam z miejsca, wyjeżdżając przez dużą, metalową bramę.

Mały, piaszczysty parking, na którym się zatrzymałam, oświetlony był jedynie jedną latarnią, o tej godzinie wyglądał niezbyt przyjaźnie. Zgasiłam silnik i wyszłam z auta, zabierając ze sobą torebkę. Zbyt mocno zamknęłam drzwi, przez co lekko się wzdrygnęłam. Miałam wiele chwil zawahania, jednak w końcu ruszyłam pewnym krokiem przed siebie. Na zewnątrz zrobiło się chłodniej niż dwadzieścia minut wcześniej. Po chwili piach zaczął wsypywać mi się do butów, co zmusiło mnie do ich zdjęcia razem ze skarpetkami. Kiedy moje stopy zetknęły się z zimnym podłożem, mały dreszcz przeszedł mi po plecach.

Widząc już wodę lekko kołyszącą się i obijającą o brzeg, rozejrzałam się, upewniając, że jestem tu sama. Nie zauważywszy żywej duszy, szybko ściągnęłam z siebie spodnie razem z dużą bluzą, zostając w samej bieliźnie. Ponownie wzięłam głęboki wdech, a kolejny powiew wiatru okrył całe moje ciało, wywołując dreszcze. Postawiłam pierwszy, delikatny krok do lodowatej wody. Drugi był już pewniejszy. Woda sięgała mi do kostek. Uczucie zimna rozprzestrzeniło się już po całym ciele. Ja jednak dalej szłam do przodu, nie zwracając uwagi na niesprzyjające warunki pogodowe.

W jednej chwili po prostu rzuciłam się w taflę wody, dając się nią okryć w całości. Po kilku sekundach wyłoniłam się na powierzchnię, odrzucając mokre włosy z twarzy. Para wydobywała się z moich ust przy każdym wydechu. Gwiazdy lśniły na czarnym niebie tak samo jak księżyc, który był jedynym źródłem światła. Powoli przyzwyczajałam się do panującej temperatury, kontrolując drżenie dłoni. Jak zahipnotyzowana obserwowałam sklepienie, uśmiechając się pod nosem. Była to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie podarował nam świat. Ostatni raz zanurzyłam się w przejrzystej wodzie, przepływając niewielki odcinek. Wychodząc, momentalnie okryłam się gęsią skórką, a niska temperatura była dwa razy bardziej odczuwalna niż wcześniej. Nie do końca przemyślałam swoje zachowanie, tak że stałam teraz cała mokra, jedynie z bluzą, dżinsami i paroma chusteczkami w torebce.

Ale czy nie o to mi chodziło?

Chociaż raz zrobić coś, czego chcę. Bez przygotowania, bez żadnego planu. Zaryzykować, nie myśleć o konsekwencjach. Chciałam odetchnąć, by następnego dnia znowu spotkać się z przeciętną rzeczywistością dnia codziennego.ROZDZIAŁ 2

Wyglądałaś tak pięknie w tych przemoczonych ubraniach. Widziałem, jak dygoczesz z zimna, byłem gotowy wyjść ze swojej kryjówki i podarować ci swoje ubrania, by mogły cię ogrzać. Martwiłem się, czy to wszystko nie zakończy się przeziębieniem. Jednak nie byłem w stanie tego zrobić. Nadal nie byłaś gotowa. Oboje musieliśmy jeszcze poczekać.

Żałowałem, że nie mogę cię dotknąć… Jeszcze nie teraz. Myślałaś, że jesteś sama, chciałaś być sama, ale nieważne, jak bardzo będziesz się wypierać, przeszłość zawsze cię dopadnie. Ja nigdy nie zniknę z twojego życia, Rosie. Nie mógłbym tego zrobić. Dla naszego dobra, dla twojego szczęścia i bezpieczeństwa muszę być blisko. Bez względu na wszystko, nigdy nie przestaniesz być moją własnością. Lata temu los złączył nasze drogi i nie było już odwrotu. Wspólna przyszłość była nam pisana. Moje serce cierpiało bez ciebie, ty na pewno czułaś to samo. Byłem pewien wszystkiego. Potrzebowałaś mnie, nie mówiłaś tego na głos, ale taka właśnie była prawda.

Już nie mogę doczekać się dnia, w którym do siebie wrócimy. Przytulę cię z całych sił, powącham twoje zniewalające włosy i dotknę delikatnej skóry.

Razem już na zawsze.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: