Danke - ebook
Danke - ebook
Seks, miłość, narkotyki. Krew, pot i łzy. A co facet, to chujek. Jak długo jeszcze tak można? Dominika Dymińska mówi nam wszystkim wielkie „Danke”. Druga książka laureatki Nagrody Warszawskiej Premiery Literackiej to pełna ironii i przenikliwości obserwacja życia dwudziestoletniej mieszkanki stolicy. Spod błyskotliwej, plastycznej frazy powieści-poematu wyziera głębia doskonałej, psychologicznej historii. Liryzm posunięty aż do okrucieństwa sprawia, że słusznie porównywano Dymińską do Herthy Müller czy Agłai Veteranyi. Takiego poematu jeszcze nie było. Czy jesteście gotowi przyjąć te podziękowania?
Jak można dziś napisać poemat romantyczny?! Właśnie tak. Danke, Dominiko!
Kinga Dunin
Nie da się opisać tej poezji. Poddaję się. Tak jak poddaję się jej sile, ostrości, trafności, goryczy, trzeźwości i pięknu. Jej bezkompromisowej szczerości. Będziemy Dymińską cytować jak cytujemy Szymborską. Kto powie mi coś wegańskiego?; Jak się zakochać bez alkoholu?; Nasz związek przeszedł w tryb samolotowy – to tylko kilka przykładów. W poezji szukam syntezy. Tu ją znajduję. Lubię to! I proszę o jeszcze!
Jacek Poniedziałek
Dominika Dymińska (1991) - zawodowo: pisarka, tłumaczka kilku języków, w tym polskiego na polski, feministka i jeździec. Debiutowała w 2012 książką Mięso (Wydawnictwo Krytyki Politycznej). Prywatnie: dobry, szczęśliwy, uczciwy człowiek. Ontologicznie: księżniczka. Zainteresowania: ciało i język, siła i miłość, tańczenie i życie na krawędzi. I wygrywanie. I dobre uczciwe techno. W kwestii marzeń: w większości spełnione.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65369-10-9 |
Rozmiar pliku: | 989 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
A tiger doesn’t lose sleep over the opinion of sheep.
Jest coraz więcej książek, których nie przeczytałam.
I nigdy nie przeczytam.
Zrobię coś innego.
Odpowiem wam na pytania, które wam sama zadam.
Choć większość z was mam za ściery,
którymi nie starłabym nawet podłogi,
bo szmatka musi być czysta,
tak się uczyłam w domu,
tak mnie nauczył tata.
Żeby mokrą szmatką ścierać mokrą plamę.
Teraz odpowiem wam na pytania, które wam sama zadam.
Więc proszę, nie pytajcie mnie już nigdy,
najlepiej o nic w ogóle.
Nie pytajcie o nic wcale.
Odpowiedź brzmi NIE,
a jeśli jest dłuższa,
znajdziecie ją tutaj.
Wszystko sama wam powiem.
Nie zadawajcie mi więc pytań
o ścierwo, którym jesteście.
Ani żadnych innych.
Wszystkie odpowiedzi poznacie.
Wszystkie – w swoim czasie.
Tak mi dopomóż bóg i tak mi dopomóż moja siło,
która się bierzesz ze słabości innych,
i właśnie dlatego jesteś taka wielka.
Jesteś nieludzka,
że mi ciebie starcza,
żeby te wszystkie śmieci wrzucać wciąż do śmieci
i żeby non stop, do skutku, ścierać po nich plamy.
AMEN.
Trudno znaleźć naprawdę dobrych ludzi do
pracy za rozsądną cenę. Większość zawiodła
się już na przekonaniu, że polecą na Księżyc,
po czym wszystko bankrutowało po roku.
Ale był taki facet, który w 1961 roku obiecał
ludziom, że polecą na Księżyc. I polecieli.
M.
Wszystkim tym,
którzy jeszcze nie wiedzą,
że
TRZEBA
UWAŻAĆ
Mogłabym pisać, na przykład, normalnie.
Na przykład tak, jak większość ludzi.
Na przykład tak:
Z bulimii można cudownie wyzdrowieć, trzeba do tego tylko jednego sekretnego składnika, tego samego, co zawsze. Ktoś kiedyś powiedział mi, że gdy dochodzimy do jakiejś granicy i dalej jest już tylko dno albo coś jeszcze gorszego, to coś automatycznie nas zatrzymuje i wtedy przestajemy robić to, co nas niszczy. Albo nie przestajemy.
Możemy też nie przestać.
Mogłabym pisać, na przykład, jak aktywiści:
bulimia/secret ingredient/jak zwykle/dno/stop/szczęście
Albo jak poeci.
Tak też mogłabym pisać.
z bulimii da się cudownie
wyzdrowieć
potrzeba tylko jednego
sekretnego
składnika
tego samego
co zawsze
Ale nie piszę w żaden z tych sposobów.
Niechęć do tworzenia narracji to największa tragedia mojego życia.
Więc piszę tak, jak się mówi, i tak, jak się myśli.
Robię za was to, czego sami nie potraficie.
To jest operacja na złamanym sercu.
Opowieść o tym, jak nic nie można, i o tym,
jak można nic nie rozumieć z otaczającego świata.
O tym, jak bardzo
jest: źle.
A powinno być: dobrze.
Czy ta książka jest o tobie?
Nie, jest o tobie.
Dlaczego o mnie?
A dlaczego nie?SŁOWA I RZECZY
Zwierzęta dzielą się na: a) należące do Cesarza,
b) zabalsamowane, c) tresowane, d) prosięta, e) syreny,
f) fantastyczne, g) bezpańskie psy, h) włączone do niniejszej klasyfikacji, i) miotające się jak szalone, j) niezliczone, k) narysowane cienkim pędzelkiem z wielbłądziego
włosia, l) et cetera, m) które właśnie rozbiły wazon,
n) które z daleka są podobne do much.
MICHEL FOUCAULT (Słowa i rzeczy,
cytat z chińskiej encyklopedii)
Chińska encyklopedia z X w. dzieli zwierzęta na
(a) należące do cesarza, (b) zabalsamowane, (c) oswojone, (d) ssące prosięta, (e) syreny, (f) wymyślone, (g) zabłąkane psy, (j) niepoliczalne, (k) malowane bardzo delikatnym pędzelkiem z wielbłądziego włosia, (l) i tym podobne,
(m) które właśnie przewróciły dzban z wodą, (h) które
z daleka wyglądają jak muchy.
JORGE LUIS BORGES (Analityczny język
Johna Wilkinsa ze zbioru Dalsze dociekania)
DLACZEGO AKURAT NA TAKIE?
RZECZY
Czym są rzeczy?
Nie da się tego wyjaśnić przez analogię.
Czy rzeczy, które nie mają nazw, nie istnieją?
Czy nie istnieją tylko ich nazwy?
Jak ma istnieć coś, o czym nie można mówić?
I po co?
A jednak nie mówię o wielu rzeczach, które istnieją.
Czy istnieją rzeczy, o których nigdy nie myślę?
I w ogóle:
kim są ludzie?
LUDZIE
Jadę pociągiem z dzieckiem i ojcem,
który jest człowiekiem,
który wygląda na taką pizdę,
że nie wierzę,
że którykolwiek z jego plemników był w stanie przyczynić się do powstania tego dziecka.
Wyobrażam sobie jego plemniki jako wielkie, smutne i brzydkie.
Morał jest z tego taki, że i z byle chuja może być człowiek.
MATKI
Słyszę rozmowę matki z córką,
choć nie wiem na pewno, czy ta matka jest matką tej córki,
wcale nie są do siebie podobne,
jakby matka miała ją z Cyganem.
– Umyj ręce!
– Umyłam.
– Umyj, nie przepłucz!
– Umyte.
– Przepłukane!
Po czym obie wróciły do jedzenia.
Tak potrafią rozmawiać tylko matki z córkami.
Jeśli coś nie jest zrobione, to źle.
Jeśli jest zrobione, to jest zrobione źle.
A wnioski, które z tego płyną, są żadne.
czemu to tu leży? (nie wiem)
jakbyłowszkole (dobrze)
gdzie jesteś (nigdzie)
co robisz (nic)
Ostatnio przyszła do mnie mama,
do mojego nowego mieszkania.
Przywiozła bułki, dużo tych bułek, do zamrożenia,
różne serki, mleko. Zapas jedzenia na miesiąc.
MAMO JESTEM BULIMICZKĄ
Żeby ją ukarać zjadłam to wszystko i wyrzygałam.
Matka mojej matki nosiła szkaplerz na plecach
i pytała się wahadełka o zdanie.
Poza tym była przebojową bizneswoman.
Szpiegiem chyba też była, ale to wcześniej.
Nie wiem, czy już wtedy nosiła szkaplerz, ale
na pewno nosiła złotą biżuterię przywiezioną z Emiratów Arabskich
w czasach, kiedy nikt nie miał niczego.
Lubiła wróżby i horoskopy, choć chyba nie traktowała ich serio.
Nawet przed śmiercią nie przestała ich lubić.
Najbardziej interesują się przyszłością ludzie, których nic w niej nie czeka,
i nie ma w tym nic z romantyzmu.
PRZYSZŁOŚĆ
Chyba chciałabym mieć siłę i miłość,
powiedziała tancerka Pina Bausch zapytana o to,
jak widzi swoją przyszłość.
MĘŻCZYŹNI
Mężczyzna?
Jak nie chuj, to pizda.
Mężczyźni traktują kobiety albo jak boginie, albo jak szmaty.
Rzadko po prostu jak ludzi.
– Ale ja traktuję kobiety jak ludzi. Ludzi z cipką.
Podobno mężczyźni są częściej niż kobiety
niedojrzali emocjonalnie.
A może są po prostu
chujowi emocjonalnie?
Jestem skrajnie heteroseksualna.
Co wcale nie znaczy, że lubię chłopców.
Wcale nie lubię.
Chłopców nienawidzę, a mężczyzn bardzo nie lubię.
(Chłopiec = mężczyzna + dziecko).
Kobiet nie tylko nie lubię, ale też się brzydzę.
Nic mnie tak nie nudzi, jak lesbijski seks.
Dziesięć lat temu obejrzałam pięciominutowego pornosa z lesbijkami i od tamtej pory
bardziej nieciekawej rzeczy nie potrafię sobie wyobrazić.
Nic w życiu mnie mniej nie interesowało.
Nigdy więcej nie obejrzałam pornosa z lesbijkami.
Ogólnie porno jest raczej nudne i brzydkie, i żenujące.
Najbardziej lubię porno, w którym nie widać tych ludzi ani ich twarzy,
tylko duże ładne genitalia.
Ludzi z cipkami.
Czasami obawiam się, że właśnie tak mężczyźni widzą świat.
HIGIENA
U mojego taty jest pełno środków czystości,
które pewnie nigdy nie były użyte,
bo jego mieszkanie jest organicznie czyste.
U nas jest jeden cif, którego używamy bez przerwy,
ale jest też brud, którego nie doczyściłby żaden ze środków taty.
Rozstałam się z chłopakiem.
Na pocieszenie dooglądałam serial, który razem zaczęliśmy.
Widziałam koniec, nie miał żadnego sensu.
Rok później spytał mnie CO TAM,
Odpowiedziałam:
nie ćpam.
Gdy mówię prawdę, to zawsze się mylę.
Spytałam, czy tęskni, bo byłam ciekawa.
Ogólnie dziękuję. Za większość rzeczy.
Za ten czas pięknie wspólnie zmarnowany.
Weź to, to jest lepsze, chociaż to to samo.
Ta książka jest o mnie, a tamta o tobie,
jesteś ode mnie ciągle tak samo starszy
i choć oboje robimy się starzy, ty robisz się bardziej.
Czary-mary, jesteś stary.
Jesteś jak dziecko, a to dziecko jest stare,
więc umrzesz staro
i z bólu i strachu.
Pozdrawiam.
Na rękach mam blizny.
Na rękach mam blizny od dotykania niektórych ludzi.
Brzydzę się prezerwatyw, bo brzydzę się ludzi, którzy są pod nimi.
Nie chcę się więcej brzydzić.
Niektórych chciałabym widzieć w prezerwatywach na twarzy.
Całych ubranych w prezerwatywy.
A po podaniu im ręki kąpać się w domestosie.
Razem z głową.
Razem z głową.
Nie chcę mieć dzieci głównie dlatego, że dzieci są zawsze do połowy czyjeś.
Więc dzieci nie chcę mieć.
nie chcę mieć
nie chcę mieć
DZIECI
Kocham cię. Chcę być z tobą tak długo,
jak długo damy radę być razem szczęśliwi,
i chcę nie mieć z tobą dzieci.
Będę z tobą tak długo jak długo będzie to
najłatwiejsza i najprzyjemniejsza rzecz na świecie.
Mogłabym mieć z tobą aborcję.
Ale z drugiej strony, wiesz, myślę sobie, że jeśli ktokolwiek powinien mieć dzieci,
to my.
Kto, jak nie my?
Wielcy wygrani loterii genów.
Ale jednak gdy tak o tym myślę, to robi mi się słabo.
Bałabym się zasnąć, wiedząc, że coś jest we mnie w środku.
I coś tam sobie robi. Rośnie, zależy ode mnie.
Że może nie spać, kiedy ja śpię.
Podobno w ciąży najlepiej się wygląda.
Przynajmniej na twarzy.
Przynajmniej podobno.
Przyglądam się czasem kobietom w ciąży i zastanawiam się,
jak brzydkie były przed nią.
Oraz kto i po co im te dzieci zrobił.
Dziecko coraz bardziej interesuje mnie jako projekt.
Ponieważ interesuje mnie ż y c i e, interesują mnie jego stany wyjątkowe.
Na przykład ciąża.
Chciałabym zajść w ciążę z ciekawości ciąży.
Chciałabym mieć dziecko z ciekawości posiadania dziecka.
Z ciekawości siebie w ciąży i z ciekawości siebie posiadającej dziecko.
Wolność, na dłuższą metę, wydaje mi się nieciekawa.
Wolność jest stanem skończonym i pustym i nie ma poza sobą nic do zaoferowania,
dlatego nie może być podstawą szczęścia.
DZIECIŃSTWO
Jestem w hurtowni pasmanteryjnej.
To jakiś absurdalny budynek na obrzeżach miasta
i są tam różne koraliki i pióra, i kamienie.
Bardzo różne rzeczy.
Dla mnie zapach dzieciństwa to zapach tekstyliów i papieru.
Zapach świata, w którym ludzie załatwiają między sobą sprawy,
pisząc PISMA i chodząc ze sobą do sądu.
Nuda i czekanie w samochodzie.
Dziecięce życie drogi.
Wśród tych piór i korali myślę o tym, jak to było mieć kilka lat
i być z rodzicami w sądzie albo w banku, albo w urzędzie.
Nudzić się śmiertelnie i brać wszystko do rąk,
we wszystkim bezskutecznie szukać zabawki,
w każdym długopisie i w każdej ulotce.
Branie do rąk rzeczy, o których się wie, czym są,
ale nie da się znaleźć dla nich żadnego oczywistego zastosowania.
Rzeczy, które prawdopodobnie ma się w rękach pierwszy i ostatni raz.
PRZYZWYCZAJENIE
Jechałam wczoraj katowicką, nie byłam tam z pół roku,
a kiedyś jeździłam tamtędy codziennie.
Wszystko się zmieniło nie do poznania.
Tym trudniej mi w to uwierzyć, że kiedyś znałam to miejsce na pamięć.
Próby nieprzerwanej, bacznej obserwacji coraz częściej zawodzą,
a rzeczy dzieją się same.
SŁOWA
Słowami można prawie wszystko.