Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Dark Elite. Zemsta. Tom 1 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Format:
EPUB
Data wydania:
11 marca 2025
2999 pkt
punktów Virtualo

Dark Elite. Zemsta. Tom 1 - ebook

Komu można zaufać w grze pozbawionej reguł?
Kiedy Elora poznaje Gabriela na elitarnej uczelni Corvina Castle, od razu domyśla się, że ten zdystansowany chłopak skrywa jakąś tajemnicę. Los sprawie, że oboje ubiegają się o miejsce we wpływowym towarszystwie studenckim Fortuna. Elora ma nadzieję, że pomoże jej to zadbać o przyszłość w branży medycznej. Gabriel zaś chce rozwiązać zagadkę śmierci swojej siostry. Zanim zorientują się, że ta uczelniana organizacja jest zamieszana w mroczne intrygi, oboje już dawno są pionkami w grze. Muszą zacząć współpracować, a dzięki temu stają się sobie coraz bliżsi. Do czasu, gdy Gabriel podejmuje decyzję, która naraża życie Elory na niebezpieczeństwo. Chłopak musi porzucić przeszłość, jeśli nie chce stracić dziewczyny na zawsze.
Pierwszy tom romantycznej, pełnej dramatyzmu i tajemnic serii "Dark Elite".

Julia Hausburg (ur. 1988 r.) - ukończyła pedagogikę, po czym całkowicie poświęciła się pisaniu. Mieszka z mężem i dwoma kotami na południu Bawarii, uwielbia ciepły letni deszcz i popołudnia spędzane w kawiarni na pisaniu. Kiedy nie pracuje nad kolejną książką, zamyka się z ekscytującym romansem we własnej bibliotece.

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8387-755-6
Rozmiar pliku: 2,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

Gabriel

Nigdy szczególnie nie zastanawiałem się nad śmiercią. Po co? Kiedy ma się dziewiętnaście lat, życie przecież dopiero się zaczyna. Obtarte stopy po przetańczonych nocach i obolałe mięśnie rąk po wygranych – lub czasem przegranych – regatach: to właśnie stanowiło do niedawna sens mojego życia, a ja do cna wykorzystywałem każdy dzień. Teraz już wiem, jaki byłem głupi. Jaki naiwny. I jak z całej siły nie chciałem dojrzeć rzeczywistości. Wiek nie ma bowiem najmniejszego znaczenia. Śmierć może dopaść każdego, i to często w chwili, w której najmniej się jej spodziewamy.

Krople deszczu stukają rytmicznie o opuszczaną powoli trumnę. Z każdym kolejnym centymetrem serce jeszcze mocniej mi się kraje. Najchętniej bym się rzucił i zatrzymał pogrzeb. Podniósł wieko, żeby moja siostra bliźniaczka mogła wyskoczyć z trumny i paść mi w ramiona z głośnym okrzykiem „Nabrałam cię!”. Annabelle ma słabość do kiepskich żartów. To znaczy miała.

Teraz, kiedy już jej nie ma, nie zostało mi nic cenniejszego niż wspomnienia o niej – o nas – mimo to niczego bardziej bym nie pragnął, niż móc je wymazać. Każde jedno, wszystko, co razem przeżyliśmy i na co czekałem z taką niecierpliwością, zniknęłoby, zabierając ze sobą ból. Wyobrażaliśmy sobie, jak kończymy studia, jak rodzą nam się dzieci. A kiedy nasi rodzice się starzeją, my mamy jeszcze siebie. Po prostu się wspieramy. Zawsze.

Łzy płyną mi po policzkach i mieszają się z deszczem. Mokry czarny garnitur lepi się do mojego ciała i drżę z zimna, ale nie zwracam na to praktycznie uwagi. Potrafię myśleć już tylko o jednym – o tym, że Annabelle nigdy nie poczuje deszczu na swojej skórze.

Z definitywnym głuchym stuknięciem trumna zostaje opuszczona na spód wykopanego dołu. Krople deszczu perlą się na ciemnym drewnie, po czym znikają w ziemi. Tak samo jak ona. Ta myśl uderza mnie jak cios prosto w splot słoneczny.

Rodzice występują na przód i rzucają na trumnę pomarańczowe dalie – ulubione kwiaty Annabelle. Mama szlocha, tata obejmuje ją trzęsącą się ręką i mocno przytula.

Robi mi się niedobrze, teraz moja kolej.

Podchodzę do grobu, opuszki palców mi drętwieją. Czy powinienem coś powiedzieć? Przeprosić? W końcu to przeze mnie Annabelle tu leży. Nie było mnie przy niej w chwili, kiedy mnie potrzebowała. Nie przyszło mi nawet do głowy, żeby na nią uważać. A to, że znajduje się w niebezpieczeństwie, zauważyłem dopiero wtedy, kiedy było już za późno.

Od zawsze łączyła nas niewidzialna więź. Mogłem wyczuć, co moja siostra czuje, nawet jeśli dzieliły nas od siebie setki kilometrów. Tamtego wieczoru jednak połączenie między nami nie zadziałało. Wymówiło posłuszeństwo w chwili, gdy Annabelle po raz ostatni zamykała oczy na tym świecie.

Ta więź wciąż istnieje, przypomina ciężar, który wszędzie ze sobą taszczę. Wisi luźno, bo nikt nie podtrzymuje jej z drugiej strony. Brak siostry odczuwam przy każdym oddechu. Bez niej jestem niekompletny. I pozostanę taki przez resztę życia.

Wszystko robiliśmy wspólnie, powierzaliśmy sobie każdą troskę. Jak ja będę dalej bez niej żyć? Kim w ogóle teraz jestem, skoro straciłem cząstkę siebie? Annabelle była dniem, ja nocą. Teraz moje światło zniknęło. Nie pozostawiło po sobie nic poza ciemnością.

– Brakuje mi ciebie – mamroczę i upuszczam do grobu dalię. Ląduje koło tych rzuconych przez rodziców. Trzy nędzne plamy koloru pośród morza z pozoru bezkresnego brązu.

Kiedy ksiądz wypowiada słowa na zakończenie ceremonii, składam siostrze w myślach obietnicę. Przysięgam, że winni odpowiedzą za jej śmierć. Zdemaskuję kłamstwo głoszące, że zginęła w tragicznym wypadku, i odkryję prawdę. Nie spocznę, dopóki sprawców nie spotka zasłużona kara.

Zemszczę się za to, Annabelle.

Na pożegnanie ksiądz ściska zebranym ręce. Mówi coś do mnie, ale go nie rozumiem. Zbyt głośno szumi mi w uszach. Jakby na autopilocie wlekę się za rodzicami. Wychodzimy z cmentarza i wracamy na parking. Uroczystość pogrzebowa zaczęła się przed niespełna godziną. Teraz nic nie jest już takie jak kiedyś. Czuję ucisk w piersi, muszę oprzeć się o dach samochodu, bo mam wrażenie, że kolana zaraz się pode mną ugną. Dopiero teraz naprawdę do mnie dociera, że Annabelle nie żyje.

Kim bez niej jestem? Kim jestem? No kim?

Przyciskam dłoń do piersi, ból jest nie do zniesienia. Jak to głupie serce może wciąż tak walić, skoro Annabelle odeszła?

Nagle czuję, jak ktoś dotyka mojego ramienia. Mrugam, żeby strząsnąć z oczu krople deszczu… A może to łzy? Mam zamglony wzrok, w nosie kręci mnie jednak od kwiatowych perfum. Mama przyciąga mnie do siebie i płaczemy razem.

Kompletnie tracę orientację w czasie. W którymś momencie mama wypuszcza mnie z objęć i odgarnia mi mokre włosy z czoła. Ten jakże znajomy gest z mojego dzieciństwa wyraźnie ją uspokaja, więc nie protestuję.

– Naprawdę nie chcesz wrócić z nami do domu?

– Nie – odpowiadam tak kategorycznie, że aż sam jestem tym zaskoczony. – Pojadę do siebie na uczelnię.

– Na pewno… chcesz tam wrócić? Znajdziemy ci może jakiś inny uniwersytet.

Tam. Z powrotem do miejsca, w którym zginęła moja siostra. Nad jezioro, w którym utonęła. Mama nawet nie podejrzewa, dlaczego nie chcę zmienić uczelni, dlaczego nie mogę tego zrobić. Nie przypuszcza, że winni śmierci Annabelle wciąż tam są. Ale nawet dobrze, że się tego nie domyśla. Moi rodzice przeszli już wystarczająco dużo.

– Nic się nie martw, poradzę sobie.

Ojciec kładzie rękę na moim ramieniu.

– Uważaj na siebie, Gabrielu.

– Będę, słowo.

Mama znów bierze mnie w ramiona. Mocno przyciska do piersi, jakby obawiała się, że mnie także może stracić. Przez moment walczę ze sobą, czy na pewno nie zostać u rodziców. Moim domem jest jednak uczelnia. Była nim także dla Annabelle, która całymi latami walczyła, żeby się na nią dostać. Muszę tam wrócić, jestem to winien mojej siostrze. Czuję, że tego właśnie by chciała. Poza tym i tak nie uda mi się nigdy uciec przed wspomnieniami. Bez względu na to, jak daleko pojadę. Bez względu na to, gdzie zamieszkam i co będę robić. Po co więc w ogóle próbować? Nie, dalej będę studiować astronomię, szukając przy okazji prawdy. Zdecydowany, spinam ramiona i nabieram powietrza głęboko w płuca, cieszę się, że mam przed oczami cel i mogę się na nim skupić.

Żegnam się z rodzicami i wsiadamy do samochodów. Ja do szarego bmw, które ma pod maską więcej koni, niż mieści się to w głowie, i które wręcz ubóstwiam. Rodzice z kolei do eleganckiego audi – tata dla odmiany sam dziś prowadzi. Nalegał, żebyśmy pojechali na ten pogrzeb tylko we troje. Bez dalekich krewnych, bez personelu. Tylko my – Annabelle by sobie tego życzyła.

Odprowadzam wzrokiem samochód rodziców, aż znika za zakrętem. Potem jeszcze raz nabieram głęboko powietrza i powoli je wypuszczam, uruchamiam silnik i odjeżdżam. Włączam ogrzewanie fotela, bo od przemoczonych ubrań przechodzą mnie dreszcze. Na szczęście podróż trwa tylko trochę ponad godzinę.

Zostawiam za sobą Küsnacht, moje rodzinne miasteczko, i jadę dalej autostradą. Mijam Jezioro Zuryskie i kieruję się na południe. Im bardziej zbliżam się do celu, tym silniejsze staje się poczucie, że lada chwila zwymiotuję. Po głowie kołatają mi się różne myśli, nie mogą znaleźć punktu zaczepienia. Być może w tym stanie nie powinienem wsiadać za kółko. Ale jeśli teraz się zatrzymam, nie wykrzeszę już z siebie siły, żeby wrócić na uczelnię, jestem o tym przekonany.

Po jakichś czterdziestu pięciu minutach majaczy przede mną na horyzoncie jezioro Walensee. Wciśnięte między poprzecinane szczelinami góry, leży w cieniu, sprawiając niemal groźne wrażenie. Mocniej ściskam kierownicę, aż knykcie robią mi się białe. Wszystko w porządku. Dam radę. Już niewiele mi zostało. Parę kilometrów serpentynami – i dotrę na teren uczelni. Gdzie stare budynki z szarego kamienia, zwieńczone wieżyczkami i blankami, przylegają do samej wody, a studenci i studentki ślęczą nad otwartymi książkami w gigantycznej bibliotece lub planują kolejną imprezę.

To o tym miejscu marzyła zawsze moja siostra. I to ono stało się w końcu jej koszmarem.

Corvina Castle.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij