Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Deadly poison. Poświęcenie. Tom 2 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
27 kwietnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,90

Deadly poison. Poświęcenie. Tom 2 - ebook

Ucieczka nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem i tak było w przypadku Roxanne. Pobyt u ojca w Nowym Jorku nie pomógł w rozwiązaniu problemów. Na dodatek istniała przecież szkoła i matura, którą musi zdać, jeśli chce ruszyć dalej. Miała dużo czasu do rozmyślań i postanowiła, że po rozdaniu dyplomów wyjedzie z miasta. Kiedy wraca do Clinton, nie czuje się na siłach, by stawić czoła bratu, a przede wszystkim Jaydenowi. Pomocną dłoń wyciąga do niej przyjaciel, Robby. Wydaje się, że Roxy łapie jako taką równowagę psychiczną, ale wtedy pojawia się kolejne zagrożenie, Roy. Wraca do miasta i to nie sam. Opanowany obsesją na punkcie młodziutkiej dziewczyny po raz kolejny sprawia, że jej życie zostanie wywrócone do góry nogami. Jay nie potrafi zrozumieć, jak to się stało, że doszło do zbliżenia z Brook. Cierpi, bo Roxy była jego największą miłością i nigdy nie chciał jej skrzywdzić. Nadal ją kocha, ale szanuje decyzję dziewczyny. Jednak w obliczu zagrożenia nie zawaha się, by postawić na szali własne życie i bronić ją przed psychopatą. Czy uda się ocalić Roxy? Czy jej związek z Jaydenem ma szansę na odbudowanie? Jak wiele można wybaczyć i ile można poświęcić dla ukochanej osoby? Tom 2 cyklu Taste of poison.

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-8290-239-6
Rozmiar pliku: 2,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Spis treści

PROLOG

ROZDZIAŁ 1

ROZDZIAŁ 2

ROZDZIAŁ 3

ROZDZIAŁ 4

ROZDZIAŁ 5

ROZDZIAŁ 6

ROZDZIAŁ 7

ROZDZIAŁ 8

ROZDZIAŁ 9

ROZDZIAŁ 10

ROZDZIAŁ 11

ROZDZIAŁ 12

ROZDZIAŁ 13

ROZDZIAŁ 14

ROZDZIAŁ 15

ROZDZIAŁ 16

ROZDZIAŁ 17

ROZDZIAŁ 18

ROZDZIAŁ 19

ROZDZIAŁ 20

ROZDZIAŁ 21

ROZDZIAŁ 22

ROZDZIAŁ 23

ROZDZIAŁ 24

ROZDZIAŁ 25

ROZDZIAŁ 26

ROZDZIAŁ 27

ROZDZIAŁ 28

ROZDZIAŁ 29

ROZDZIAŁ 30

ROZDZIAŁ 31

ROZDZIAŁ 32

EPILOGPROLOG

Pamiętam, jakby to było wczoraj, choć minęło sporo czasu. Powracałam w samotności do dobrych chwil, a uśmiech bezwiednie cisnął mi się na usta. Przymykałam oczy i dawałam się ponieść resztkom cudownych wspomnień. Przywoływałam każde twoje spojrzenie, uśmiech, gest, pocałunek. Katowałam się tymi pięknymi kłamstwami, które mi ofiarowałeś i w które uwierzyłam.

Naiwna idiotka…

Broniłam się przed tobą nogami i rękami, a ty i tak znalazłeś sposób, żeby rozbić moją skorupę i wejść mi w duszę tymi motocyklowymi buciorami. Nie zastanawiałeś się ani przez chwilę. Odruch bezwarunkowy, który okazał się tragiczny w skutkach.

Niestety, tylko dla mnie.

Łatwowierność zasiała w moim sercu ziarna, a ja zbyt późno się zorientowałam, że to jedynie chwasty.

Myślałam, że tym razem się uda. Że nam się uda. Że ziszczą się moje marzenia o szczęściu i akceptacji, pomagając kiełkującej nadziei przebić się przez warstwę żalu i starych blizn. Łudziłam się, że tym razem będzie inaczej. Tonęłam w twoich obietnicach, wierząc, że są prawdą, a ty nigdy mnie nie skrzywdzisz.

Nigdy nie mów nigdy…

Zabiłeś doszczętnie moją godność i poczucie wartości, pozbawiłeś nawet chęci do życia. Funkcjonowałam jak zaprogramowany robot, odhaczając z listy wyznaczone punkty, ale nic poza tym. Miejsce gorącego serca zajęły pustka i mrok.

Kolejna, głupia nastoletnia miłość zraniła serce, podeptała uczucia i zniszczyła nadzieję.

Pielęgnowałam tę prywatną żałobę, zatapiając ją w litrach wysokoprocentowego alkoholu i zatruwając dymem papierosowym. Nie mogła jednak trwać w nieskończoność. Choć życie na chwilę stanęło w martwym punkcie, musiałam ruszyć dalej, wbrew wszystkiemu, nawet wbrew sobie. Nie miałam nikogo, kto pomógłby mi zawalczyć o szczęście, a ja chyba dojrzałam do świadomości, że muszę zrobić to sama.

Czas na nowy rozdział, a poprzednie zapisane przeszłością kartki trzeba wyrwać. Szybko i możliwie bezboleśnie.ROZDZIAŁ 1

Roxy

W pomieszczeniu panowała całkowita ciemność. Nie kwapiłam się, by włączyć światło, bo w ostatnim czasie mrok stał się moim dobrym przyjacielem. Razem z wielkim łóżkiem, samotnością i ciszą.

Siedziałam we flanelowej koszuli na szezlongu obok panoramicznego okna z widokiem na Times Square. Pustym wzrokiem spoglądałam przez szybę i zazdrościłam każdej stojącej na dole osobie. W dłoni trzymałam szklankę whisky z dodatkiem lodu. Wraz z wystrzałem fajerwerków, korków od szampanów oraz opuszczeniem słynnej kuli wzniosłam szkło w geście toastu.

W tak żałosny sposób weszłam w nowy rok.

Sama, pośród egipskich ciemności, i nikt nie wiedział, co się ze mną działo.

Nikogo i tak nie obchodzi, jak się czujesz, odezwał się złośliwy chochlik w mojej głowie, a ja musiałam mu przyznać rację. Bywał uszczypliwy i szyderczy, ale w jego słowach tkwiło mnóstwo prawdy, z którą musiałam się wreszcie pogodzić.

Ojciec nadal nie czuł się w żaden sposób zobowiązany wobec własnej córki. Bardziej potrzebowałam go, kiedy byłam dzieciakiem, bo szukałam wtedy jakiegoś autorytetu, ponieważ chciałam nazywać kogoś swoim bohaterem. Niestety, od tamtej pory w jego nastawieniu nic się nie zmieniło.

Kiedy tuż przed świętami pojawiłam się o piątej nad ranem przed jego apartamentem w Nowym Jorku, nie wydawał się zaniepokojony ani nawet ciekawy powodu moich odwiedzin. Zmęczony, zmarnowany z pewnością, ale nie zatroskany.

Zaprowadził mnie do pustej sypialni i rzucił, że wraca do łóżka, bo rano czekało go ważne spotkanie, a nie mógł sobie pozwolić na niewyspanie czy błędy. Zamknął za sobą drzwi, a ja zostałam sama. Tylko ja i ciemność.

Może nawet lepiej, że tak się zachował. Przynajmniej od razu wiedziałam, na czym stoję. Wolałam obojętność niż sztuczne zainteresowanie. Zresztą, nie byłam w stanie mówić bez zanoszenia się płaczem, więc właściwie poczułam wdzięczność, że o nic nie spytał.

Tak minęły prawie dwa tygodnie. Ojciec poleciał z dzianymi znajomymi na Florydę czy w inne ciepłe miejsce i zostawił mnie samą. No, może nie całkiem. Był szofer i gosposia, która przychodziła sprzątać, robić zakupy i przygotowywać posiłki. Gdyby łazienka nie znajdowała się na korytarzu, mogłabym nie wiedzieć, że po mieszkaniu plątał się ktoś poza mną.

Musiałam się upokorzyć i poprosić o ubrania oraz rzeczy pierwszej potrzeby, bo przyjechałam z tym, co miałam na sobie. Mój nastrój mocno odbiegał od zakupowego, więc podałam rozmiary szoferowi i on się wszystkim zajął. Powinnam się nieco obawiać o moją garderobę, ale Greg wybrał bardzo bezpieczne rozwiązanie. Nie miało to zresztą większego znaczenia. Prawie nie wychodziłam z pokoju, więc mogłam być ubrana w… cokolwiek. Gdyby przez przypadek kupił mi jakiś męski ciuch, nawet bym tego nie skomentowała. Mrok miał to do siebie, że nie oceniał, nie patrzył krzywo bez względu na to, jak wyglądałam, i umiał słuchać. Nie odpowiadał, ale pozwalał się wyżalić, wyrzucić z siebie każdą dręczącą i uwierającą myśl.

Patrzyłam w dół, na ludzi celebrujących nadejście nowego roku, nowego rozdziału, oczekujących zmian i ocierałam mokre policzki wierzchem dłoni. Coś podkusiło mnie, by unieść materiał koszuli aż na wysokość kości biodrowej. Wąż wił się zygzakiem ku górze: bystry, przebiegły i niebezpieczny. Dokładnie taki, jak osoba, która stała się inspiracją do zrobienia tatuażu. Niewielki obrazek, dla którego moja skóra była płótnem, a tusz wgryzł się w nią permanentnie. Przemknęłam po nim opuszkami palców, czując, że widok zaczyna mi się rozmazywać. Pociągnęłam nosem, odwracając głowę i opróżniając szklankę. Toast na cześć własnego rozchwiania.

Przez ostatnie dni wlewałam w siebie takie ilości alkoholu, że już prawie nie czułam pieczenia w przełyku. Dlatego piłam więcej i częściej, jak ostatni słabeusz. Chciałam, by ludzie patrzyli na mnie jak na dorosłą, a nawet nie próbowałam stawić czoła własnym problemom. A na tym podobno polega dojrzałość: na walce z problemami. Podobno…

Skupiłam wzrok na kostkach lodu, które zostały na dnie szklanki. Potrząsałam, wprawiając je w ruch, aż mój wzrok zaczął gubić ostrość. Znów pochłonęły mnie kotłujące się w głowie myśli. Liczyłam, że whisky je uśpi, ale się nie udało.

Odpaliłam papierosa, by poczuć odprężenie, którego nie dawał już sam alkohol. Wpadłam w błędne koło. Musiałam zebrać się w sobie, unieść wysoko brodę i skonfrontować się z życiem, bo zaczęłam go unikać, gdy stało się zbyt bolesne, zbyt przytłaczające i zbyt trudne. Chowanie głowy w piasek musiało się skończyć.

Znów popatrzyłam w dół na szczęśliwych ludzi. Chociaż każdy sylwester na Times Squer wyglądał tak samo, corocznie przyciągał więcej gapiów.

Ciekawe, ilu z nich jest szczęśliwych, a dla jakiej części to tylko pozory i maska?, zapytałam w myślach.

Coraz częściej mi się to zdarzało. Nie miałam do kogo otworzyć ust, więc prowadziłam konwersacje sama ze sobą. Miałam jedynie nadzieję, że to nie pierwsze oznaki utraty zmysłów, bo ojciec znienawidziłby mnie już całkowicie. Jakby nie wystarczyło, że doprowadziłam jego żonę do samobójstwa, to jeszcze sama okazałabym się psychicznie chora.

Prychnęłam, kręcąc głową z dezaprobatą.

Nawet by go to nie obeszło, kretynko…

Przesiedziałam w tym samym miejscu kilka godzin. Do łóżka położyłam się, gdy znad horyzontu zaczęło wychylać się słońce. Skończyły się wtedy alkohol i papierosy, a w Nowy Rok większość sklepów była zamknięta. Miałam przestać lamentować nad swoim pieprzonym życiem, ale ilość promili we krwi skutecznie osłabiła moje postanowienia.

Związałam włosy w niedbały kok i zakopałam się w satynowej pościeli, naciągając ją pod sam nos. Z ciężkim westchnieniem przymknęłam oczy, znów witając się z ciemnością. To ona zastąpiła sny o czekoladowych tęczówkach i podarowała mi nicość.

Najwyraźniej zasługiwałam tylko na to.

***

Hałas dochodzący zza ściany przedzierał się przez opary snu. Warczący głos mojego ojca brzmiał, jakby nie był zadowolony z tego, co usłyszał.

Swoją drogą, kiedy on zdążył wrócić z urlopu pod palmami?

Uchyliłam powieki, pokój rozjaśniała jedynie smuga światła, której udało się przedostać przez szczelinę między zasłonami. Westchnęłam żałośnie, nakrywając twarz poduszką. Czułam się jak zdechła norka. Spałam zaledwie kilka godzin, głowa pulsowała, jakby miała zaraz wybuchnąć, a moje chęci do życia wyparowały razem z alkoholem. Zupełnie jakby ktoś mnie zjadł, wypluł i rozjechał. Fundamentalne podłoże zwiastujące kaca.

Przymknęłam powieki i poczułam ulgę. Mój organizm ponownie się wyciszał. Odprężenie ogarniało umysł. Gdy już byłam bliska zaśnięcia, głośny wrzask ojca sprawił, że się wzdrygnęłam. Wykrzywiłam usta w grymasie niezadowolenia. Nawet tutaj nie mogłam liczyć na święty spokój.

Odrzuciłam kołdrę na bok i usiadłam na łóżku. Z racji ilości wypitego alkoholu zrobiłam to bardzo powoli i ostrożnie. Ciężkie westchnienie opuściło usta i w tamtym momencie poczułam w nich nieprzyjemną suchość. Prognozowany kac prezentował mi spory wachlarz możliwości, generalnie kopał mnie jak bandyta leżącego. W pokoju, niestety, nie miałam ani kropli wody, dlatego też musiałam stawić czoła tacie.

Zarzuciłam na siebie dłuższy sweter i poczłapałam w kierunku kuchni. Otwierałam niespiesznie drzwi, wyczekując kolejnej fali krzyków, ale nic takiego nie miało miejsca. Na przestronnym korytarzu panowała cisza. Stawiałam ostrożne kroki, aż dotarłam do salonu, w którym od razu zauważyłam ojca. Siedział na kanapie, wspierając głowę na dłoniach. Mogłam się mylić, jednak biorąc pod uwagę, jak donośną rozmowę prowadził przed chwilą, wyglądał na podminowanego i spiętego. Każda normalna córka zapewne by do niego podeszła i próbowała się dowiedzieć, co było powodem wzburzenia, ale ja nie byłam ani w nastroju, ani mnie to nie obchodziło. On także miał w poważaniu własne dzieci, gdy zostawiał je samopas w rodzinnym miasteczku i ograniczył dostęp do pieniędzy. Przez kilka lat nie wysłał nawet głupiego SMS-a z życzeniami urodzinowymi ani nie wykazywał chęci dowiedzenia się, co się z nami działo. Dlaczego dla kogoś takiego miałabym udawać zainteresowanie?

Myślałam, że uda mi się przejść niepostrzeżenie do kuchni otwartej na salon, ale ojciec uniósł głowę i skierował wzrok prosto na mnie. Najczęściej to spojrzenie wyrażało pogardę albo obojętność. Powinnam udawać, że był niewidzialny.

– Dobrze spałaś? – wypalił tak nagle, że aż zamarłam w bezruchu.

Mrugałam energicznie, nie dowierzając.

– Czemu zaczęło cię to obchodzić? – spytałam, cedząc każde słowo. Odwróciłam głowę w jego stronę. Przed kilkoma minutami wydzierał się do telefonu, a teraz próbował być dla mnie miły. Niebieskie oczy, które po nim odziedziczyłam, dziś były nieco zszarzałe, matowe i rozbiegane. Przyzwyczaiłam się do jego lekceważącego traktowania, więc kompletnie nie wiedziałam, jak mam się zachować w takiej sytuacji.

Coś zdecydowanie było nie tak.

– Jesteś moją córką – odparł, jakbyśmy codziennie siadali do stołu i dzielili się przeżyciami dnia, a taka sytuacja nie miała miejsca… nigdy.

Zmrużyłam podejrzliwie oczy.

– Od kiedy to słowo przechodzi ci przez gardło bez obrzydzenia?

Byłam mało subtelna, ale jego zachowanie zaczynało mnie niepokoić. Jeszcze kilkanaście dni temu, gdy ta sama „córka” przyjechała w nocy do jego mieszkania, nawet nie zapytał dlaczego, a teraz martwił się moją higieną snu. Zaniepokojenie, które stopniowo wkradało się do mojej głowy, w tej sytuacji było całkowicie wytłumaczalne.

Przetarł twarz i wplótł palce we włosy. Nie mieliśmy ze sobą kontaktu raptem cztery lata, a wyglądał, jakby minęło przynajmniej z piętnaście. Gdy wyjeżdżał z Clinton, na jego głowie nie znajdował się ani jeden siwy włos, podczas gdy teraz trudno było dojrzeć jego naturalny kolor. Twarz również się zmieniła. Policzki się zapadły i ozdobił je krótki srebrny zarost, niebędący nigdy przedtem elementem jego wyglądu, a czoło znaczyły poziome linie. Nikt nie mówił, że własna firma to bułka z masłem.

– Roxy. – Westchnął cicho. – Przez te kilka ostatnich lat coraz częściej zacząłem dostrzegać, ile błędów popełniłem jako ojciec i …

– Stop! – przerwałam mu, unosząc ręce. – Zapomniałeś wziąć jakichś swoich leków, czy ukazał ci się zły duch przyszłości i ta wizja była na tyle paskudna, że próbujesz udawać, że gdzieś tam masz serce? – Przy ostatnich słowach wykonałam palcem koło w okolicy klatki piersiowej.

Zacisnął usta w wąską kreskę i spuścił wzrok na podłogę.

– Gdybym mógł cofnąć czas, zmieniłbym tak wiele swoich decyzji – odparł cicho.

– Ale nie możesz – podsumowałam, krzyżując ręce na piersiach.

Od otwarcia oczu czułam skutki całonocnego picia, a ból głowy był z nich wszystkich najgorszy. Jeśli sądziłam, że wtedy łupanie było dokuczliwe, to byłam w błędzie. Dzięki tej rozmowie wiedziałam, że będę potrzebować całego opakowania tabletek przeciwbólowych, żeby przeżyć do wieczora.

– Ale bardzo bym chciał. Z czasem dostrzegłem, jak wiele straciłem, gdy zostawiłem dzieci, jak wiele mnie ominęło – mówił i wyglądało, że jest szczerze przejęty. – Nikt nie ma mocy cofania czasu, ale zawsze można próbować naprawić błędy, wynagrodzić straty i udowodnić, że pragniesz zmiany. – Posłał mi błagalne spojrzenie, ale od razu odwróciłam wzrok. – Nie wierzysz mi, prawda?

Milczałam. Byłam zbyt rozbita, żeby przeanalizować jego słowa. Brzmiał wiarygodnie, ale był przecież właścicielem firmy, więc umiał ludziom mydlić oczy i wychwalać ją pod niebiosa, nawet jeśli nie miało to nic wspólnego z prawdą. Na tym polegał biznes.

– Nie kupuję tego. – Zaprzeczyłam ruchem głowy. – Kilka dni temu miałeś w dupie, skąd się tutaj w ogóle wzięłam. Więc nie, nie wierzę w twoją wielką przemianę, a teraz pozwolisz, że pójdę do kuchni.

Nie czekając na jego kolejne słowa, ruszyłam przed siebie. Z szafki nad zlewem wyciągnęłam szklankę i nalałam do niej soku znalezionego w lodówce. Raczyłam się whisky w sporych ilościach, więc elektrolity były wskazane. Oparłam się biodrem o stół i spojrzałam przez ogromne okno. Ojciec poprawnie odczytał moje nastawienie i nie próbował za mną iść.

Zaśnieżony Nowy Jork budził we mnie melancholię. Lubiłam siadać w sypialni, obserwować mroźna krainę i pogrążać się w myślach. Uzbierał mi się całkiem spory wór pytań bez odpowiedzi, które zostały w Clinton. Poza nimi pozostawiłam tam również przyjaciół, brata, genialne wspomnienia i serce. Ponownie oddałam je w ręce nieodpowiedniej osoby i płaciłam za to jeszcze wyższą cenę niż za pierwszym razem. Wtedy straciłam tylko pierwszą miłość, ale wsparcie rodziny i przyjaciół rekompensowało mi przepłakane noce i paskudne samopoczucie. Teraz zostałam sama. Nikt mnie nie pocieszał, gdy wycieńczona wylewaniem łez usypiałam na siedząco. Nie było nikogo, kto trzymałby mnie za rękę, gdy ból, który przepełnił każdą komórkę w moim ciele, przestawał się w nim mieścić. Po części sama byłam sobie winna. Wyjechałam, odcinając się od każdego, łącznie z Nicole i Robem. Obawiałam się, że przyjaciółka mogłaby przypadkiem wygadać się Howardowi, a od niego była bardzo krótka droga, żeby on albo Richie dowiedzieli się, gdzie przebywałam.

Robertowi jednak ufałam jak nikomu na tym świecie. Nie mogłam zostać w Nowym Jorku na zawsze. Wizja powrotu do miasteczka przyprawiała mnie o skręt żołądka i drżenie ciała. Ale zostawiłam tam także szkołę, klasę maturalną i nie chciałabym tego zaprzepaścić z kretyńskiego powodu, że nie potrafiłam lokować uczuć we właściwych osobach. Jayden nie mógł stać się tym, który zniszczy mi plany na życie. Musiałam tam wrócić, ale do tego bardzo potrzebowałam Lewisa.

Gdy wracałam do pokoju, w salonie zastałam jedynie gosposię. Sprzątała, nucąc coś pod nosem. Nasza relacja właściwie nie istniała, więc olałam pomysł przywitania się z kobietą. Poczłapałam do zaciemnionej sypialni. Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie. Zacisnęłam mocno powieki, bo myśli związane z powrotem w rodzinne strony zaczęły mnie przytłaczać i przerażać. Konfrontacja z tym wszystkim, przed czym stamtąd uciekłam, paraliżowała mnie. Wizja spotkania jego sprawiała, że oddychałam z trudem, a gula w gardle, zwiastująca tajfun łez, się powiększała.

Przed oczami stanął mi obraz całujących się na kanapie Jay’a i Brook. Oddawał się pieszczocie, jakbym nie istniała w jego życiu. Kilka godzin wcześniej żegnał się ze mną podobnym pocałunkiem, gdy jechał na doki.

A to wszystko ze względu na układ z moim bratem.

Szloch wymsknął się z mojego gardła, ale szybko zakryłam usta. Kręciłam głową, próbując odgonić bolesne wizje i brałam głębokie, uspokajające oddechy. Nie mogłam znów pogrążyć się w tej żałosnej rozpaczy, która prowadziła mnie donikąd. Wykończyłaby mnie na każdej płaszczyźnie, a ja zmarnowałabym cały dzień na odsypianie rozpaczy. Bez znaczenia jak niewyobrażalnie byłoby mi trudno, nie mogłam pozwolić sobie na sentymenty.

Musiałam zadzwonić do Roba.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: