- W empik go
Debiuty - ebook
Debiuty - ebook
Takie wyzwanie podjęło wiele debiutujących gwiazd, które dziś są bardzo popularne. Autor stworzył subiektywne zestawienie, w którym zastanawia się, co sprawiło, że piosenkarkom udało się wspiąć na szczyty list przebojów: przypadek, łut szczęścia, uśmiech losu, a może ciężka praca i wiara w swój talent? Jedno jest pewne: początki zawsze są trudne, więc czasami koniecznością były występy w „Klubie Myszki Miki” albo praca w restauracji w Hollywood. Oto „Debiuty” ? książka, która wtajemnicza nas w przeszłość gwiazd.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-62993-84-0 |
Rozmiar pliku: | 703 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zanim dopuściła się morderstwa na parkiecie, była wrogiem jednej ze Spicetek oraz rockową laską.
Sophie swoją przygodę z muzyką rozpoczęła w 1997 roku jako wokalistka kapeli theaudience. Wszystko wskazywało na to, że zespół czeka świetlana przyszłość. Ich numery trafiały na listy przebojów, wystąpili razem z Manic Street Preachers, a nawet wydali z nimi piosenkę „Black Holes for the Young”, i… jebudu. Przeszli do historii już w 1999 roku.
Dwudziestoletniej dziewczynie nie chciało się jednak pisać CV i pukać od drzwi do drzwi, więc postanowiła zostać modelką. Na chwilę, bo już w 2000 roku nawiązała współpracę z producentem Spillerem.
Owocem ich współpracy był singiel „Groovejet (If This Ain’t Love)”, który wydali w wakacje, w tym samym tygodniu co Victoria Beckham swój pierwszy solowy singiel. Media podłapały temat konkurencji, a Posh Spice dolewała oliwy do ognia. Robiła wszystko i była wszędzie tylko po to, aby pokonać mało znaną piosenkarkę i trafić na pierwsze miejsce listy przebojów w Wielkiej Brytanii. Wk*rw był, szczególnie że startowała z pierwszym utworem solowym po Spice Girls. Walkę wygrała Sophie, która była zniesmaczona brukową rywalizacją, a Victoria… Victoria jej nigdy tego nie wybaczyła. Plotki głoszą, że dziewczyna trafiła na jej czarną listę, przez co nie mogła zobaczyć powrotnego show Spice Girls.
Ellis-Bextor postanowiła działać solo i poświęciła się w pełni karierze muzycznej, choć miała szansę również na aktorską. Mało kto wie, że już wcześniej była brana pod uwagę jako kandydatka do roli w filmie „Moulin Rouge!”. I nie była to byle jaka rólka, tylko ta, którą ostatecznie dostała Nicole Kidman. Podobno piosenkarka nie była zainteresowana i nawet nie oddzwoniła do producentów.
Pierwszy singiel ze swojego albumu „Read My Lips” wydała na miesiąc przed jego premierą. Był to cover przeboju Cher „Take Me Home”, choć nie była to wierna wersja. Piosenkarka dodała trochę własnych słów, co nie spodobało się ikonie muzyki. Numer odniósł jednak sukces i trafił na drugie miejsce listy najlepiej sprzedających się singli w Wielkiej Brytanii, przegrywając tylko z boysbandem Five i ich „Let’s Dance”. W podsumowaniu rocznym był to czterdziesty szósty najlepiej sprzedający się singiel. Album zadebiutował na czwartym miejscu notowania i po sześciu tygodniach z niego wyleciał. Wytwórnia ogłosiła alarm, a Victoria otworzyła szampana.
Po wysłaniu SOS wydali drugą kompozycję, „Murder on the Dancefloor”.
Singiel okazał się pierwszym od czasu „Groovejet” tak wielkim przebojem i sprzedał album na całym swiecie. Co prawda utwór doszedł tylko do drugiego miejsca listy przebojów, ale długi pobyt na wysokich pozycjach dał mu złoto. I takim sposobem słuchacze sięgnęli po płytę Ellis-Bextor. Po kilku tygodniach znalazła się w top 3 listy najlepiej sprzedających się albumów muzycznych w Wielkiej Brytanii.
Do dziś „Murder on the Dancefloor” jest jej wizytówką i nierozerwalnym elementem jej występów. Do piosenki powstał rewelacyjny klip, w którym Sophie wciela się w tancerkę gotową zrobić wszystko w celu zdobycia nagrody. Naprawdę wszystko. Jej konkurenci zostają otruci, łamią nogi albo dostają w twarz od swoich partnerek za wykreowane przez nią sytuacje. Reasumując – grubo.
2002 rok przyniósł jej nominację do Brit Awards w kategorii najlepszej brytyjskiej artystki solowej. Tym razem rywalizowała m.in. z inną Spicetką, Geri Halliwell. Panie jednak nie wyrywały sobie włosów z głów. I słusznie, bo statuetka powędrowała do Dido.
Sophie w dalszym ciągu promowała swój album. Jej trzeci singiel „Get Over You” z trzeciego miejsca listy przebojów doprowadził do najlepszego wyniku płyty – trafiła na drugą pozycję po dziesięciu miesiącach od premiery. Sama piosenka przegrała z największymi ikonami muzyki: Elvisem Presleyem i remiksem jego przeboju oraz Kylie Minogue z „Love at First Sight”.
Wreszcie Sophie wydała czwarty singiel, „Music Gets the Best of Me”. Jako jedyny nie znalazł się w top 10 i musiał zadowolić się czternastą pozycją.
Album „Read My Lips” spędził w zestawieniu najlepiej sprzedających się płyt w Wielkiej Brytanii sześćdziesiąt tygodni. Otrzymał status podwójnej platyny za sprzedaż ponad 800 tysięcy kopii. Do dziś jest to najpopularniejszy krążek Ellis-Bextor. Sophie dostała nawet propozycję zostania supportem na trasie z Robbiem Williamsem, ale powiedziała „nie”. Wokalista nie był zachwycony tym, że „początkująca smarkula” mu odmówiła. W jednym z wywiadów powiedział, że jej twarz wygląda jak… antena satelitarna. Konflikt po wielu latach został jednak zażegnany.
Pod koniec 2002 roku wokalistka dołączyła do grona gwiazd wspierających organizację Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt (PETA). Na zdjęciu promocyjnym kampanii skierowanej przeciwko sprzedawaniu zwierzęcych futer trzymała obdartego ze skóry lisa. Hasło brzmiało: „Oto reszta twojego futra”.
W wywiadach z tamtego okresu podkreślała, że noszenie naturalnych futer wiąże się z ogromnym ego, jest nieprzyzwoite i żałosne. Twierdziła, że nie wiedziała nigdy, co powinna zrobić, widząc osoby w futrach na ulicy. Przez myśl przechodziły jej dwie opcje – rzucić w nie czymś lub porozmawiać. Wokalistka przyznała, że ubiera się w sieciówkach i nie szasta pieniędzmi. Uważała, że nie ma znaczenia, czy kupi spódnicę tanią, czy drogą, bo i tak wyląduje na jej podłodze.
Po solowym debiucie Sophie uznano, że chce zostać nową Kylie Minogue. Krytycy usłyszeli oldskulowe klubowe brzmienia, zobaczyli kolorowy klip i ładną dziewczynę. To im wystarczyło, aby porównywać ją do królowej disco.
Sophie traktowała muzykę jak pasję, ale najważniejsza była dla niej rodzina. Nie chciała rywalizować z Victorią Beckham i zachowywać się jak ona. Dziś jest matką piątki dzieci, które ma z JEDNYM mężem. Stworzyła coś, co nie udało się jej rozwiedzionym rodzicom.Britney Spears - od kumpeli Myszki Miki do księżniczki popu
Nasze życie przed osiemnastką opiera się wyłącznie na szkole, jej udało się w tym czasie wydać kilka przebojów, powiększyć biust i pomiziać się z gwiazdą boysbandu Justinem Timberlake’em.
Britney swoją karierę w dużym stopniu zawdzięcza matce, która jeździła z nią na castingi, wysyłała na lekcje śpiewu i tańca, zapisywała na konkursy młodych talentów, a nawet specjalnie dla niej przeprowadziła się do Nowego Jorku.
Były występy na scenie, reklamy i „Klub Myszki Miki”, w którym uczestniczyła m.in. ze swoją przyszłą rywalką Christiną Aguilerą.
Wreszcie po wielu latach ciężkiej pracy ludzie z branży zaczęli się nią interesować. Kropką nad i była Whitney Houston, a dokładnie cover jej utworu, który zaprezentowała. I tak narodziła się Britney Spears.
Pierwszym singlem piosenkarki był „...Baby One More Time”. Utwór został napisany z myślą o Backstreet Boys i żeńskim trio TLC, któremu absolutnie nie spodobał się tekst. Afroamerykańskie kobiety śpiewające „Uderz mnie, kochanie, jeszcze raz”? W żadnym wypadku. Pannie Spears udało się przedstawić historię bardziej zaczepnie niż dramatycznie. Pomógł jej w tym na pewno teledysk.
Początkowo klip miał być animowany. Zaprotestowała. Na planie miała wystąpić w dżinsach i T-shircie. Zaprotestowała. Pojawiła się w mundurku. Niby grzecznie, ale nie do końca. Supeł na niedopiętej do końca koszuli spowodował, że, według wielu rankingów, klip stał się jednym z najseksowniejszych teledysków. W oczach jej rodziców była to jednak akceptowalna stylizacja. Szczególnie że w wywiadach Britney podkreślała, że jest dziewicą, a swój pierwszy raz zaplanowała na noc poślubną. Starzy mogli odetchnąć i nie bać się, że za chwilę córka poinformuje ich, że jest w ciąży. Jej plakat na ścianie mówił „no sex”, co po latach okazało się oczywiście kłamstwem, ponieważ utrzymywała stosunki płciowe ze swoim chłopakiem Justinem, który występował wtedy w zespole *NSYNC. Przed nim podobno również nie żyła w cnocie.
Britney w przeciągu kilku tygodni trafiła na szczyt, mając zaledwie szesnaście lat. Nowy rok rozpoczęła wydaniem albumu o takim samym tytule jak jej hit. Krążek na całym świecie kupiło ponad dwadzieścia pięć milionów osób. Po sześciu miesiącach od pierwszego singla wydała kolejny, „Sometimes”. Klip do utworu znowu niby niewinny, ale nie do końca. Plaża, ona zakochana, tańczy ubrana na biało i… uwagę przyciąga megaduży biust.
Media zaczęły rozpisywać się o operacji plastycznej. Temat był szczególnie interesujący ze względu na to, że wokalistka nie miała jeszcze ukończonych osiemnastu lat.
To nie wszystko. Za jakiś czas pewien fryzjer stwierdził, że to on napisał tekst do kompozycji. Podobno prowadził nawet korespondencję z Britney, w której ta przyznała mu rację. Racji nie przyznał mu sąd, który stwierdził, że mężczyzna kłamie.
Kontrowersje wywołała również sesja dla magazynu „Rolling Stone”, w której piosenkarka pozowała w samej bieliźnie, trzymając w ręce maskotkę teletubisia Tinky Winky (tak, to ten).
Niedługo po wakacjach trzeci singiel, „(You Drive Me) Crazy”, zaczął podbijać światowe listy przebojów. Był to drugi utwór Britney, który dotarł do Top 10 Billboardu. W klipie pojawiła się pewna wiedźma, a dokładnie Melissa Joan Hart z serialu „Sabrina, nastoletnia czarownica”. Nie bez powodu – kompozycja promowała film „Drive Me Crazy”. Natomiast Britney w rewanżu pojawiła się w jednym z odcinków „Sabriny”. Sam teledysk, co ciekawe, został nakręcony w elektrowni w Redondo Beach w Kalifornii.
Promocja albumu zakończyła się na dwóch ostatnich singlach, „Born To Make You Happy” oraz „From the Bottom of My Broken Heart”. Pierwszy przeznaczony był głównie na rynek europejski, gdzie odniósł ogromny sukces, trafiając m.in. na szczyt zestawienia w Wielkiej Brytanii. Drugi dotarł do czternastej pozycji amerykańskiej listy. Co prawda Britney chciała, aby to właśnie „Born To Make You Happy” został ogólnoświatowym singlem po „...Baby One More Time”, ale tym razem musiała ustąpić. Udało jej się jednak zmienić tekst przeboju. Poprosiła o zmianę, ponieważ uznała, że piosenka była za bardzo wyzywająca i niektóre fragmenty były nieodpowiednie do jej wieku.
Wokalistka nie chciała przesadzić z image’em. I co najważniejsze, chciała mieć przestrzeń do dorastania. Początkowo jej związek z Justinem Timberlake’em był sekretem. Pytana o niego, zaprzeczała, informując, że na każdym kontynencie przypisują jej nowego chłopaka: w Ameryce wokalistę *NSYNC, a w Europie Nicka Cartera. Twierdziła, że woli skupić się na karierze. Kiedy wreszcie potwierdzili romans, zdradzili mediom, że żyją w czystości i z seksem czekają do ślubu. W rzeczywistości oczywiście nie czekali.
Pod koniec czerwca Britney Spears wyruszyła w trasę koncertową. Pięćdziesiąt sześć występów odbyło się na terenie Ameryki Północnej. Supportowali ją m.in. C-Note, Steps i Divine. Hajs wyłożyli Tommy Hilfiger oraz firma Nestlé, która po sesji w „Rolling Stone” jednak wycofała się. Poza własnymi kompozycjami wokalistka zaprezentowała na scenie również „Material Girl” Madonny, „Black Cat” i „Nasty” Janet Jackson, cover „The Beat Goes On” Cher i Sonny’ego, który znalazł się na jej krążku, oraz „Open Arms” zespołu Journey, wzięty później na warsztat przez Mariah Carey.
Britney za swoją pierwszą płytę otrzymała nominację do nagrody Grammy w kategorii najlepszy nowy artysta, rywalizację przegrała jednak z Christiną Aguilerą – wokalistką, której zarzucano, że ją kopiuje. Fanom taki werdykt się nie spodobał i rozpętała się prawdziwa wojna pomiędzy fanklubami.
W początkowym okresie swojej kariery Britney Spears była traktowana jak gwiazdka sezonu. Tak było również u nas. Jednak kiedy okazało się, że ostatni promowany w Polsce utwór, czyli „Born to Make You Happy”, odniósł taki sam sukces jak „…Baby One More Time”, dziennikarze zrozumieli, że ta gówniara dopiero zaczyna.