Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Delta Force - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
15 października 2025
39,90
3990 pkt
punktów Virtualo

Delta Force - ebook

Stanowią najbardziej elitarną, ściśle tajną grupę uderzeniową armii. Ale o ich bohaterstwie nie usłyszycie w wiadomościach, w gazetach nie pojawią się nagłówki o nich i nikt – nawet ich rodziny – nie może wiedzieć, kim są. Pierwszy Oddział Operacyjny Sił Specjalnych-D — Delta Force, supertajna amerykańska jednostka antyterrorystyczna. Na papierze ich nie ma, ale bez nich nasze życie nie byłoby takie samo.

W tej ekskluzywnej relacji zza kulis członek założyciel Eric L. Haney, starszy sierżant dowodzenia w USA (w stanie spoczynku), zabiera Cię w wyczerpujący proces selekcji i szkolenia Delta Force. Od nauki otwierania kłódki puszką po napojach po ratowanie porwanego samolotu – ci ludzie są mistrzami szpiegostwa i działań wojennych. To anonimowi bohaterowie, którzy codziennie chronią nas przed zagrożeniami, o których istnieniu nie mamy pojęcia.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-17900-4
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WPROWADZENIE

W latach 70. XX wieku Stany Zjed­no­czone stały się ulu­bio­nym chłop­cem do bicia dla wszyst­kich grup, które można by nazwać ter­ro­ry­stycz­nymi. Ter­ro­ry­ści zaczęli bez­kar­nie godzić w ame­ry­kań­skie inte­resy na całym świe­cie. Z bie­giem lat czę­sto­tli­wość i okru­cień­stwo tych napa­ści znacz­nie wzro­sły. Ame­ryka, olbrzym na miarę Guli­wera, wzbu­dzała obrzy­dze­nie dzia­ła­niami wojen­nymi w Wiet­na­mie i była nie­chętna, ale także nie­zdolna, by pozbyć się brzę­czą­cych koma­rów ter­ro­ry­zmu.

Przez lata osła­wiony ofi­cer Sił Spe­cjal­nych puł­kow­nik Char­lie Bec­kwith, niczym woła­jący na pusz­czy, ostrze­gał przed zagro­że­niem ter­ro­ry­stycz­nym i mówił o środ­kach, jakie należy przed­się­wziąć, by sta­wić mu czoła. Widział zapo­trze­bo­wa­nie na zwarty, zna­ko­mi­cie wyszko­lony i uni­wer­salny oddział armii ame­ry­kań­skiej, zdolny do natych­mia­sto­wego wyko­ny­wa­nia trud­nych misji spe­cjal­nych.

Ukształ­to­wany na wzór bry­tyj­skiego SAS (Spe­cial Air Service), sta­no­wiłby narzę­dzie o chi­rur­gicz­nej pre­cy­zji, słu­żące do wyko­ny­wa­nia zadań spe­cjal­nych, które wykra­czają poza moż­li­wo­ści regu­lar­nej armii.

Nie­ustę­pli­wość Char­liego była tak prze­ko­nu­jąca, że puściła w ruch machinę, która w końcu dopro­wa­dziła do powsta­nia takiego oddziału. Jed­nak stwo­rze­nie tej orga­ni­za­cji wewnątrz kon­ser­wa­tyw­nej struk­tury woj­sko­wej i tchnię­cie w nią życia było zada­niem porów­ny­wal­nym z wybo­rem nowego papieża.

W armii obo­wią­zuje żela­zna zasada: nie lubimy zmian. A nikt nie nie­na­wi­dzi ich bar­dziej niż bez­po­średni bene­fi­cjenci swo­istego _sta­tus quo_ – gene­ra­li­cja. Zda­rza się jed­nak, że cza­sami gene­ral­skie dys­tynk­cje na koł­nier­zach noszą ludzie myślący. Gło­śne i cią­głe nawo­ły­wa­nia puł­kow­nika Bec­kwi­tha o naro­dowe siły anty­ter­ro­ry­styczne tra­fiły do uszu dwóch takich postaci: gene­ra­łów Boba King­stona i Edwina „Nie­śmia­łego” Mey­era.

King­ston sta­cjo­no­wał w Fort Bragg w Pół­noc­nej Karo­li­nie i z łatwo­ścią dostrzegł moż­li­wość stwo­rze­nia sił postu­lo­wa­nych przez Bec­kwi­tha. Wie­dział jed­nak, że przed­sta­wia­nie tego pomy­słu zbiu­ro­kra­ty­zo­wa­nej armii będzie jak stą­pa­nie po polu mino­wym – można zgi­nąć na tysiąc róż­nych spo­so­bów. Do popchnię­cia sprawy konieczny był ktoś o sile konia i zna­ko­mi­tej zna­jo­mo­ści sys­temu poli­tycz­nego armii – „Nie­śmiały” Meyer był wła­śnie takim czło­wie­kiem.

Gene­rał Meyer słu­żył jako zastępca Szefa Sztabu Armii Ame­ry­kań­skiej i nio­sły się wie­ści, że wkrótce ma otrzy­mać awans na samego Szefa. Bec­kwith i King­ston przed­sta­wili swoje pomy­sły dzia­łań anty­ter­ro­ry­stycz­nych Mey­erowi i od razu zorien­to­wali się, że dobrze tra­fili. Meyer miał podobne prze­my­śle­nia, dzięki czemu cała trójka entu­zja­stycz­nie dzie­liła się spo­strze­że­niami na ten temat. Potrzeba była ewi­dentna, ale stwo­rze­nie jed­nostki od zera wyda­wało się nie­zwy­kle trudne.

Naj­pierw musieli okre­ślić, jakiego rodzaju misjami ma się zaj­mo­wać ta poten­cjalna jed­nostka, ponie­waż to zada­nia decy­dują o jej wiel­ko­ści. Dzięki temu mogli zbu­do­wać Tabelę Orga­ni­za­cyjno-Sprzę­tową (TO&E), która dookre­śla kształt, stop­nie woj­skowe, broń i wypo­sa­że­nie. Kom­pletna Tabela Orga­ni­za­cyjno-Sprzę­towa pozwo­liła im na usta­le­nie zarówno począt­ko­wych zało­żeń budże­to­wych, jak i corocz­nych kosz­tów utrzy­ma­nia nowych sił.

Gdy „mane­kin” był już gotowy, Meyer, ze swo­jej pozy­cji w Pen­ta­go­nie, zaczął drą­żyć, szu­kać źró­deł finan­so­wa­nia i ludzi do ekipy. Może to zaska­ku­jące, ale w armii nikt nie jest bez­ro­botny ani nie obija się to tu, to tam. Każdy oddział ma okre­śloną liczbę ludzi i każdy żoł­nierz przy­pi­sany jest do kon­kret­nej jed­nostki, nawet jeśli tam nie pra­cuje. Cza­sem jed­nak nie­które jed­nostki ist­nieją tylko na papie­rze, a słu­żący w nich żoł­nierze znaj­dują się gdzie indziej. Meyer zna­lazł ich wystar­cza­jąco wielu, by móc obsa­dzić nową jed­nostkę, oraz odkrył źró­dło nie­wy­ko­rzy­sty­wa­nych fun­du­szy, aby tchnąć w nią życie.

Następne mie­siące upły­nęły pod zna­kiem gdy­ba­nia o papie­ro­wej jed­no­stce. Nie­zbędna oka­zała się zdol­ność prze­wi­dy­wa­nia z góry każ­dej prze­ciw­no­ści. Na każde pyta­nie musieli mieć pewną i dobrze prze­my­ślaną odpo­wiedź. Konieczni byli sprzy­mie­rzeńcy. Zba­dano nastroje wśród potęż­nych i wpły­wo­wych gene­ra­łów, któ­rzy z łatwo­ścią mogli zablo­ko­wać two­rze­nie nowej for­ma­cji. Nic nie zostało na tym eta­pie przed­sta­wione jako realna pro­po­zy­cja; na to było jesz­cze za wcze­śnie. Póki co chcieli tylko roz­po­znać, kto jest wro­giem, kto przy­ja­cie­lem.

Kiedy owi wpły­wowi gene­ra­ło­wie zorien­to­wali się, że nowy byt nie będzie wkra­czać na teren ich dzia­łań ani wysy­sać pie­nię­dzy z ich budże­tów, pota­ku­jąco, a wręcz akcep­tu­jąco poki­wali gło­wami. Czu­jąc tę akcep­ta­cję, King­ston, Meyer i Bec­kwith byli gotowi zapre­zen­to­wać swój plan. Ofi­cjalna pro­po­zy­cja stwo­rze­nia naro­do­wych sił anty­ter­ro­ry­stycz­nych została przed­sta­wiona na Kon­fe­ren­cji Pie­choty w Fort Ben­ning, latem 1977 roku. Ponie­waż detale były dopra­co­wane, a kwe­stie poli­tyczne roze­grane już wcze­śniej, pro­po­zy­cja została dobrze przy­jęta, a sze­fowi sztabu zale­cono nie­zwłoczne stwo­rze­nie takiej for­ma­cji. Sze­fem sztabu był wów­czas wła­śnie gene­rał Meyer.

Pierw­szy Ope­ra­cyjny Oddział Sił Spe­cjal­nych Delta został ofi­cjal­nie powo­łany do życia 21 listo­pada 1977 roku roz­ka­zem dowódz­twa armii. Gdy tylko Bec­kwith został mia­no­wany dowódcą nowej jed­nostki, od razu zabrał się do pracy. Oso­bi­ście wybrał kilku szta­bow­ców, zna­lazł stary opusz­czony budy­nek przy dro­dze wyjaz­do­wej z Fort Bragg w Karo­li­nie Pół­noc­nej i zaczął walkę o naro­dziny swo­jego dziecka.

Nie był to łatwy poród.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij