Demoniczna Dentystka - ebook
Demoniczna Dentystka - ebook
W roku 2013 „Demoniczna Dentystka” została najlepszą książką dla dzieci w brytyjskim National Book Awards.
STRZEŻCIE SIĘ!
TA OPOWIEŚĆ
TO HORROR.
ZE SPORĄ DAWKĄ ZMYŚLONYCH SŁÓW.
Miasto spowiły ciemności. Pod osłoną nocy działy się dziwne rzeczy. Przed snem dzieci wkładały swoje mleczaki pod poduszki i czekały, aż Zębowa Wróżka zostawi im pieniążek. Ale rankiem znajdowały same okropieństwa. Zdechłego ślimaka. Żywego pająka. Całe setki skorków pełzających pod poduszką. Albo coś o wiele, wiele gorszego…
To musiała być sprawka złych mocy.
Kto się za tym kryje, a może raczej co?
Jakim cudem niepostrzeżenie wkrada się do dziecięcych sypialni?
I po co zbiera te wszystkie zęby…?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-62745-21-0 |
Rozmiar pliku: | 15 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
Miasto spowiły ciemności. Pod osłoną nocy działy się dziwne rzeczy. Przed snem dzieci wkładały swoje mleczaki pod poduszki i przejęte czekały, aż Zębowa Wróżka zostawi im pieniążek. Ale rankiem znajdowały same okropieństwa. Zdechłego ślimaka. Żywego pająka. Całe setki skorków pełzających pod poduszką. Albo coś o wiele, wiele gorszego...
W najczarniejszych godzinach nocy ktoś wmykał się do ich sypialni, porywał zęby i pozostawiał po sobie mrożącą krew w żyłach wizytówkę.
To musiała być sprawka złych mocy.
Kto się za tym krył, a może raczej co?
Jakim cudem niepostrzeżenie wkradał się do dziecięcych sypialni?
I po co zbierał te wszystkie zęby...?1. Zwykły przypadek bólu zęba
1
Zwykły przypadek bólu zęba
Alfie nienawidził chodzić do dentysty. Dlatego zęby niemal całkiem mu zżółkły. Te, które nie były żółte, były brązowe. Pokrywały je plamy po różnych smakołykach — uwielbianych przez dzieci, a znienawidzonych przez dentystów. Mowa o słodyczach, napojach gazowanych i czekoladzie. A jeśli jakiś ząb nie był ani żółty, ani brązowy, to oznaczało, że dawno wypadł. Jeden wgryzł się w krówkę ciągutkę i już tam został. Inne padły ofiarą przeróżnych owocowych gum do żucia. Oto jak młody Alfie wyglądał, kiedy się uśmiechał...
Bo ten dwunastolatek od małego nie chodził do dentysty.
Ostatnią wizytę odbył, kiedy miał mniej więcej sześć lat. Niby zwykły przypadek bólu zęba, a zakończył się katastrofą. Dentysta, pan Niedzisiejszy, był sędziwym staruszkiem. Mimo jak najlepszych intencji powinien już dawno przejść na emeryturę. Wyglądał jak żółw, na dodatek bardzo stary żółw. Nosił okulary o szkłach tak grubych, że jego oczy przypominały wielkie piłki tenisowe. Pan Niedzisiejszy oznajmił Alfiemu, że ząb jest spróchniały, nie uratuje go plomba i niestety będzie musiał go usunąć.
Dentysta rwał i rwał, i rwał ząb swoimi wielgachnymi stalowymi kleszczami, ale ząb ani drgnął. Staruszek zaparł się nogą o fotel, tuż obok głowy Alfiego, żeby za pomocą tak założonej dźwigni wyszarpnąć wrednego mleczaka. Nic z tego.
Leciwy dentysta zawezwał do pomocy swoją jeszcze starszą asystentkę. Panna Pedantka miała za zadanie wziąć go pod boki i ciągnąć z całych sił. Ale i to nie pomogło.
Poprosili więc do gabinetu zażywną recepcjonistkę, pannę Cielęcinę, która ważyła więcej niż pan Niedzisiejszy i panna Pedantka razem wzięci. Ale nawet obciążeni tym balastem nie dali rady ruszyć zęba.
Nagle dentysta wpadł na pewien pomysł. Kazał pannie Pedantce przynieść wyjątkowo grubą nić dentystyczną. Starannie przywiązał nitkę do swoich kleszczy, a potem owinął nią obszerną talię panny Cielęciny. Następnie polecił krągłej recepcjonistce policzyć do trzech i skoczyć z okna. Jednak ogromny ciężar panny Cielęciny nie rozwiązał problemu.
Gdy biedny Alfie leżał przerażony na fotelu dentystycznym, pan Niedzisiejszy udał się do poczekalni po posiłki i wezwał do gabinetu czekający na swoją kolej tłum pacjentów. Młodzi i starzy, grubi i chudzi — staremu dentyście potrzebna była każda pomoc.
Okazało się jednak, że długi ludzki łańcuch i armia wyrywaczy* nie była w stanie zmusić zęba, żeby ustąpił. Tymczasem mały Alfie cierpiał katusze. Ból wyrywanego zęba był sto razy gorszy niż zwykły ból zęba. Jednak pan Niedzisiejszy zdecydował się dokończyć to, co zaczął. Spragniony dentysta wziął łyk płynu do płukania jamy ustnej, bo pocił się obficie z wycieńczenia, i chwycił kleszcze stalowym uściskiem.
------------------------------------------------------------------------
^(*) Uwaga — zmyślone słowo!Wreszcie — zdawałoby się, że po kilku dniach, tygodniach, a wręcz miesiącach rwania — Alfie usłyszał ogłuszające
CHCHCHCHCH
CHCHCHCH
CHCHCHCH
RRRRRRRR
RRRRRUUU
UUUUUUU
UUPPPPPPP!!!
Dentysta trzymał tak mocno, że aż skruszył ząb, który rozprysnął się chłopcu w ustach na tysiące tycich kawałeczków.
Gdy ta piekielna męka dobiegła końca, pan Niedzisiejszy i wszyscy jego pomocnicy wylądowali na podłodze gabinetu.
— Dobra robota! — pochwalił zgromadzonych, kiedy asystentka, panna Pedantka, pomogła mu wstać. — Z tego zęba to był dopiero uparty huncwot!
Wtedy właśnie Alfie zdał sobie sprawę, że nadal czuje ten sam ból co na początku.
Dentysta usunął mu nie ten ząb!
Koniec wersji demonstracyjnej.