Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Desertium spiritualis - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 września 2025
30,29
3029 pkt
punktów Virtualo

Desertium spiritualis - ebook

Zbiór poezji egzystencjalnej, w którym motywy ciszy, pustyni, śmierci i pamięci splatają się z refleksją nad sensem istnienia. „Desertium spiritualis — wiersze pustelni” ukazuje duchową drogę od ruin i zwątpienia po mistyczne spotkanie i nadzieję.

Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.

Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8189-335-0
Rozmiar pliku: 2,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Od autora

Drogi czytelniku,

oto przed Tobą zbiór mojej poezji. Nie zagłębiając się w Twój „rodowód” czytelniczy, chcę Ci coś powiedzieć. Wiersze zawarte w tej książce są zbiorem wielu lat weny twórczej (a częściej jej braku), gdzie moją muzą była głównie moja wiara oraz narastająca depresja. Stąd też tytuł, który w łacinie znaczy „Pustynia duchowa”.

Pierwsze słowo odnosi się do bardzo długiego odczuwania pustki, apatii i melancholii. Natomiast drugie jest pewnym jej przełamaniem — wartości duchowe wypełniają nasze życie, często kierują nami w wyborach i pozwalają łagodzić ból. Tak było i ze mną.

Cierpię na schizofrenię prostą. Charakteryzuje się tym, że chory nie ma omamów czy urojeń. Po prostu osoba stopniowo przestaje robić cokolwiek — w zaawansowanej formie przestaje nawet jeść i pić.

Dlaczego to mówię? Ponieważ część wierszy powstała przed leczeniem, są one bardzo charakterystyczne — a w pewien sposób piękne. Cierpienie i ból jest tak dziwną rzeczą, że choć odbieramy je jako złe, potrafi urodzić niezwykłe treści.

Tak więc, choć nie jest to „poezja terapii” w czystym ujęciu, niewątpliwie pokazuję moją Drogę, wznoszącą się i opadającą jak wydmy na egipskiej pustyni.

Życzę Ci, Drogi Czytelniku, dobrej lektury oraz znalezienia w moich tekstach czegoś dla siebie, a może również o sobie.

Sebastian Benedykt Fröhlich

Post scriptum po latach.

Gdy po raz pierwszy moje wiersze zostały wydrukowane (2019 r.) miałem 21 lat. Było to kilka sztuk dla moich znajomych, przyjaciół i rodziny. Od tego czasu wiele się zmieniło. Przede wszystkim ja.

Starałem się zachować autentyczność tego zbioru wierszy, choć wprowadziłem kilka zmian. Podzieliłem wiersze tematycznie, by oddać kolejne punkty milowe mojej drogi. Niektóre zostały usunięte, ponieważ uznałem, że nie przetrwały próby czasu.

Tomik zmienił się wraz ze mną, ale mam nadzieję, że uda mi się osiągnąć najważniejsze — przekazać Ci, Drogi Czytelniku, moje emocje, doświadczenie oraz świat.Ruiny

Oknem się stały ściany

Bez witraży i zaprawy

Łuk tęczowy runął

Czy i Przymierze?

Dawno świat nie widział

Człowieka —

Natura zwyciężyła

Sczerniały mitry i korony

W kryptach ruin

A ich właściciele już nie śpią

Bo nawet proch wywiał wiatr

Przez dziurawe sklepienie

Zaprawdę powiadam wam

Przeminęło to pokolenie

I nie nadszedł

Ten który miał sądzić

Umarłych czy też

Żywych

Biada nam

Wołają anioły upadłe

Z portali katedr

Cisza

Już nawet świece nie szepczą

Starych modlitw

I cisza ta trwała

Jakby pół godzinyWestalki

Jak długo Rzym będzie trwał

Dopóki ogień płonie na świętym palenisku

Dziewicze kapłanki dorzucają drwa

Inwokując prastare modlitwy

Lecz płomienie się wydostały i trawią Miasto

Przym płonie płonie Rzym

Czym go ugasić płonne nadzieje trzeba czekać

Aż duch Heraklita sam siebie wypali

Lecz on nie gaśnie nie może bo gdy tego dokona

I umrze święte ognisko świątynia również skona

Dlatego żywiołem się stanie do końca dni

Gdy w końcu rozsypie się popiołemPamięci nie gaście

Rachityczny płomień wątle tlił się na knocie

Tania parafina wydzielała ostry zapach

Dość charakterystyczny dla tego miejsca

Miejsca gdzie czuje się tylko samotność

Pomiędzy tyloma kamieniami o umarłych imionach

Spoczywają tutaj poprzednie pokolenia

Czy też zwać je możemy generacjami

Leżą jak żołnierze w chwili spoczynku

Czekając na głos budzącej trąby o świcie

Jednak czuje się tu tylko samotność

Pomimo tylu ludzi których pamięć

To kamienie o umarłych imionach

I nie można się temu dziwić

Wszakże wspomnienia to ulotna sprawa

A przekazać je tym którzy przychodzą po nas

Rzecz bardzo trudna wręcz syzyfowa praca

Bo nasi następcy mają własne ołtarze

Których my nie rozumiemy

A oni ubóstwiają
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij