- W empik go
Detektyw Daniel Grot - ebook
Detektyw Daniel Grot - ebook
Daniel Grot — najlepszy detektyw na Pomorzu, znany z „Deszczowej kołysanki” i „Miłości aż po grób”. Były alkoholik z traumatyczną przeszłością, pełen sprzeczności — impulsywny i racjonalny, liczą się dla niego fakty, dowody, ale także intuicja. Zna się na swojej robocie, czy zdoła jednak odnaleźć zaginione nastolatki i wydostać z więzienia kobietę skazaną za zabójstwo, którego — jak twierdzi — nie popełniła?
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8273-769-1 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Niektórzy z Was znają mnie pewnie z „Deszczowej Kołysanki”; mrocznego czasu, kiedy straciłem żonę, zastrzeloną podczas policyjnej akcji. Łagodziłem wtedy cierpienie — po stracie najbliższej mi osoby — szklankami koniaku albo ginu z tonikiem. Po wyjściu z nałogu, dzięki pomocnej dłoni mojego ojca i siostry Anny, blisko dwudziestoletni okres samotności wypełniłem pracą. A potem któregoś pięknego dnia, poznałem Sarę Midlaf. Naszą znajomość, a potem przyjaźń, aż w końcu coś więcej, dużo więcej — opisałem w „Miłości aż po grób”. Sara — wdowa, samotna tak jak ja, dogłębnie zraniona stratą, poświęcona pracy psychologa, broniąca się skutecznie przed moimi i własnymi uczuciami — ta Sara właśnie, została w końcu moją żoną. Najpierw myślałem, że zbliżyła nas do siebie samotność, szukanie zapomnienia, seks, potem, że podobna wrażliwość, intuicja, ale teraz wiem, że to od samego początku była — miłość — pragnienie dobra drugiego człowieka i wzajemne wspieranie się. Od tej chwili — zamiast wieczorami gapić się w akwarium podświetlone niebieskim światłem — gram z Sarą w szachy, a potem w nocy — kochamy się z czułością, której nam brakowało, od tylu, tylu lat…Obudziłem się nad ranem. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Była 03:15. Pora, której nie lubiłem. Wiedziałem jak będzie; zasnę za godzinę i obudzę się zmęczony. Spojrzałem na Sarę. Mimo, że już od lat byliśmy razem, nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście. Sara była moją przystanią, portem, odzyskanym szczęściem. Poprawiłem kołdrę i okryłem jej nagie ramiona, żeby nie zmarzła. „Szkoda, że śpi…” — pomyślałem. Usiadłem na łóżku i zacząłem wpatrywać się w niebieskie, fosforyzujące światło, które podświetlało akwarium. Ryby płynęły spokojnie, leniwie, ich widok działał uspokajająco. Mogłem na chwilę zapomnieć o zleceniach na szukanie zaginionych, złodziei, morderców, odciąć się od całego diabelstwa i na chwilę być w raju, tuż obok śpiącej Sary, popatrzeć na sztucznie stworzony świat w akwarium, w którym nic złego się nie działo. Sięgnąłem po e-papierosa, zaciągnąłem się mocno. Olejek borówkowo-miętowy miał nieziemską, odświeżającą nutę. Uwielbiałem ten zapach i smak, ba, byłem od niego uzależniony. Kłęby dymu wypełniły sypialnię. Wiedziałem jednak, że Sara nie lubi zbyt dużo dymu, dlatego podszedłem i otworzyłem okno. Zimne, nocne powietrze wpadło do środka, rozbudzając mnie jeszcze bardziej. Cała ulica Świętojańska, mimo że tonęła w światłach i neonach, pogrążona była we śnie. Zamknąłem okno i zziębnięty z przyjemnością wróciłem do ciepłego łóżka. Przytuliłem się do śpiącej Sary. Sen przyszedł od razu, nawet nie wiem kiedy. Małżeństwo z Sarą było dla mnie jak oaza na pustyni życia, dawało siły do zetknięcia z zimnym, często zbrodniczym światem. Sara jest moją namiętnością i moim przyjacielem, a co więcej, co najważniejsze — Sara jest miłością mojego życia. Zapach jej ciała, tak dobrze znany i kochany, kołysał mnie do snu. Rano obudziłem się pełen energii do działania. Myjąc zęby w łazience, spojrzałem w swoje odbicie w lustrze. Miałem 48 lat, ale Sara wmawiała mi, że wyglądam na dziesięć mniej. Nie wiem, czy miała rację, zakochana kobieta widzi to, co chce. Miałem szpakowate skronie, coraz mocniej przyprószone siwizną, dwudniowy zarost, chyba trochę melancholijne, zmęczone oczy, ale nie wtedy, gdy byłem z Sarą. Przy niej zapalały się w moich oczach iskry radości. Sara była ode mnie kilka lat młodsza, ale wciąż pełna uroku, wigoru i piękna. Wiek? Jakie to ma znaczenie? Jesteśmy tu tylko przez chwilę. Najważniejsze, żeby ten czas dobrze wykorzystać, w miarę możliwości komuś pomóc i kochać tak bardzo, żeby pragnąć wyłącznie czyjegoś dobra. Tak było ze mną i z Sarą. Wyszedłem z łazienki i spojrzałem na żonę. Była piękna. Na jej twarzy malował się spokój, a kasztanowe włosy rozsypały się na błękitnej poduszce, podszedłem, żeby ich dotknąć.
— Dzień dobry, kochanie, jest kawa? — Sara lekko uśmiechnęła się, unosząc głowę z nad poduszki.