Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Detektywi z podstawówki. Tajemnica higienistki Wacik - ebook

Format:
EPUB
Data wydania:
23 kwietnia 2025
3217 pkt
punktów Virtualo

Detektywi z podstawówki. Tajemnica higienistki Wacik - ebook

Detektywi z podstawówki znów na tropie!

Karol przewraca się na schodach i uderza się w głowę. Choć czuje się znakomicie, lekarze upierają się, że musi zostać na obserwacji w szpitalu. Szybko okazuje się, że czeka tu nowa sprawa do rozwiązania. W nocy znika portfel doktora Kropki.

Nowy kolega z sali, na której leży Karol mówi mu, że w nocy przyłapał panią Wacik na czymś bardzo zagadkowym. Podejrzanych z godziny na godzinę robi się coraz więcej i Karol ma ręce pełne pracy! Kasia i Wojtek pomagają mu jak mogą. Sprawa jednak wydaje się bardzo trudna, tym bardziej, że w portfelu doktora Kropki była drogocenna moneta, o której istnieniu wiedziało kilka osób z oddziału.

Czy ktoś z nich stoi za tą zuchwałą kradzieżą? Detektywi rozpoczynają kolejne śledztwo i nie spoczną dopóki nie doprowadzą sprawy do końca!

Alicja Sinicka kolejny raz zabiera młodych czytelników do szkolnego świata pełnego zagadek i niespodziewanych zwrotów akcji!

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-83298-09-2
Rozmiar pliku: 3,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Ksa­wery biegł w moją stronę, ko­piąc piłkę. Bramka, przed którą sta­łem z roz­ło­żo­nymi sze­roko rę­kami, na­gle wy­dała mi się szer­sza i wyż­sza niż jesz­cze chwilę temu. W ta­kich mo­men­tach chciał­bym być na tyle wielki, aby móc bez pro­blemu za­sło­nić siatkę swoim cia­łem. Nie mu­siał­bym wtedy za­sta­na­wiać się, w który róg na­past­nik strzeli. Do końca me­czu zo­stały dwie mi­nuty, a na ra­zie mie­li­śmy re­mis: je­den – je­den. De­ner­wo­wa­łem się co­raz bar­dziej. Wie­dzia­łem, że mu­szę obro­nić, w prze­ciw­nym ra­zie prze­gramy. Co prawda, to nie był ża­den ważny mecz, ra­czej to­wa­rzy­ski, w ra­mach za­jęć spor­to­wych, a jed­nak wszy­scy wal­czyli na bo­isku jak lwy. Może dla­tego, że w pią­tek każdy chciał wró­cić do domu w do­brym hu­mo­rze i po­zy­tyw­nie za­cząć week­end.

Ksa­wery miał groźną minę i zmru­żone oczy. Wcze­śniej­szego gola zdo­by­li­śmy, bo przez przy­pa­dek strze­lił do bramki swo­jej dru­żyny. Pew­nie miał wy­rzuty su­mie­nia i chciał to ja­koś nad­ro­bić. Coś mó­wił pod no­sem, ale nie mo­głem nic zro­zu­mieć z ru­chu jego warg. Chyba ja­kieś „ja”, a może „dam”? Tak! Mru­czał do sie­bie „dam radę”, więc ja też za­czą­łem tak po­wta­rzać pod no­sem.

– Dam radę, dam radę, dam radę.

Na­gle za Ksa­we­rym po­ja­wiła się Ka­sia. Miała oczy roz­warte do gra­nic moż­li­wo­ści i pró­bo­wała go do­go­nić. On się nie od­wra­cał, ale chyba wy­czuł jej obec­ność, bo na jego twa­rzy po­ja­wiło się jesz­cze wię­cej za­cię­to­ści. Przy­spie­szył, Ka­sia też. Na try­bu­nach przy­sia­dła woźna Dru­cik i je­dząc orzeszki ziemne z puszki, przy­glą­dała się na­szym zma­ga­niom. W pew­nym mo­men­cie Ka­sia zrów­nała się z Ksa­we­rym i kiedy był już bar­dzo bli­sko bramki, z ogromną siłą kop­nęła w piłkę i jed­no­cze­śnie po­śli­zgnęła się na tra­wie, wy­wra­ca­jąc przy tym Ksa­we­rego. Oboje upa­dli tuż przed bramką. Ka­sia od razu wstała, a Ksa­wery zła­pał się za ko­lano i z wy­krzy­wioną twa­rzą za­czął krzy­czeć na całe gar­dło:

– Moje ko­lano! Faul!!!

Pod­biegł do nas tre­ner Bombka.

– Jak się czu­jesz, chło­paku? – za­py­tał Ksa­we­rego.

– Źle, tre­ne­rze!

– Mo­żesz wstać?

– Nie wiem, Ka­sia mnie wy­wró­ciła.

– Nie zro­bi­łam tego spe­cjal­nie! Prze­cież wi­dzia­łeś, że ja też upa­dłam!

– To w ni­czym nie prze­szka­dza! Na tym po­le­gają faule!

– Nie na tym. – Skrzy­żo­wała ręce na piersi i od­wró­ciła się z ob­ra­żoną miną.

Tre­ner Bombka po­dra­pał się po gło­wie. Był w kropce. Chyba za do­brze nie wi­dział, co się stało, i nie miał po­ję­cia, jaką de­cy­zję pod­jąć. Ksa­wery jesz­cze raz za­ko­ły­sał się na tra­wie i trzy­ma­jąc się za ko­lano, wy­ję­czał:

– Ach, jak boli!

Tre­ner ciężko wes­tchnął, a po­tem za­wo­łał:

– Karny dla dru­żyny Ksa­we­rego!

Ka­sia za­ci­snęła pię­ści i spu­ściła głowę. Ksa­wery uśmiech­nął się pod no­sem i po­de­rwał się z trawy.

– Ksa­wery, nie mu­sisz strze­lać, je­śli boli cię ko­lano – zwró­cił się do niego tre­ner.

– Dam radę, tre­ne­rze. Boli co­raz mniej.

Ka­sia prze­wró­ciła do mnie oczami, a ja po­krę­ci­łem tylko głową, czu­jąc, że pocą mi się ręce z ner­wów.

– Co ma być, to bę­dzie, Ka­rolu! – za­wo­łała do mnie z try­bun woźna Dru­cik.

Wszy­scy za­wod­nicy zbie­gli się pod na­szą bramkę. Ksa­wery wy­co­fał się z piłką za li­nię rzu­tów kar­nych. Oczy znowu miał zmru­żone, a minę za­ciętą, z tym że nie mó­wił już nic pod no­sem. Jego usta były za­ci­śnięte w cienką kre­skę. Mia­łem wra­że­nie, że czas sta­nął w miej­scu. Ksa­wery pod­biegł do piłki, a po­tem za­czął przy niej prze­bie­rać w miej­scu no­gami! Chyba chciał mnie jesz­cze bar­dziej zde­ner­wo­wać. Serce ga­lo­po­wało mi w piersi, kiedy cze­ka­łem na jego strzał, za­sta­na­wia­jąc się, który róg bramki wy­bie­rze. Po­pa­trzył w lewy, więc uzna­łem, że strzeli w prawy. W końcu kop­nął i piłka po­le­ciała nieco ko­ślawo w prawy róg! Zdą­ży­łem do niej wy­sko­czyć, otarła się o czubki mo­ich pal­ców, a po­tem ude­rzyła w słu­pek!

Wszy­scy się cie­szy­li­śmy! Ka­sia do mnie pod­bie­gła i przy­biła piątkę, po chwili po­ja­wił się przy nas Woj­tek.

– Udało się! – za­wo­łał.

– Ksa­wery mach­nął tylko ręką i przy­bił so­bie piątkę z Tolą, bo byli w jed­nej dru­ży­nie.

– Wszyst­kim świet­nie dzi­siaj po­szło! Gra­cie jak pro­fe­sjo­na­li­ści – za­wo­łał tre­ner Bombka i się za­śmiał.

Może gdyby się nie za­śmiał, to by­śmy mu uwie­rzyli. Tre­ner od­gwiz­dał ko­niec me­czu i ze­szli­śmy wszy­scy z bo­iska.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij