- W empik go
Dla Niej - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 lutego 2022
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Dla Niej - ebook
Ta książka — sercem pisana, poezją wydana. Przypomina o tym, że jedną z nielicznych rzeczy która naprawdę liczy się w życiu — jest miłość.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8273-289-4 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
A cóż to miłość
A cóż to jest miłość?
W ferworze zakrztusić się każdy może.
Nie o te jednak chodzi mi kochanie,
w gorączce do ucha słów ciepłych szeptanie.
A potem, jak wszystko przechodzi, nikomu nie szkodzi;
nikt nie żałuje, nikt dnia już nie psuje.
Wydawać się może, że tak być nie może,
że to nie przystoi, sam anioł się boi.
A cóż to jest miłość?
Ja nie wiem dokładnie i nie wiem, czy powiem to zgrabnie.
Czy rym mi się uda, czy tylko znów nuda,
czy słów mam na tyle, by ująć tę chwilę.
A nawet spróbuję, sens słowa „miłość” wykuję;
sam siebie uraczę, być może za chwilę zniesmaczę.
Tak myślę, wciąż w sercu ją czuję,
żałować jej nie chcąc w przyszłości — spróbuję.
A cóż to jest miłość?
Och! Gdybym ja to dzisiaj wiedział,
nie siedziałbym tu i słów nie splatał.
Na pewno wysoko ponad chmury latał,
czerpiąc z życia wszystko, co z nią związane.
Pragnienie, namiętność, żądzy umiejętność,
to, co ją stanowi, miłości ochota — Tęsknota.A gdybyśmy tak…
A gdybyśmy tak nigdy się nie spotkali,
nie dotknęli ustami, nigdy nie pocałowali;
obok siebie nie leżeli, słowem nie muskali.
Uśmiechu mego byś nie poznała, echem słowo odbijała.
Dłoni byś nie dotknęła, w dłoniach serca nie ujęła.
Dzień byłby marcowy lub listopadowy, a noc czarna i głucha — jakaż to może być w życiu otucha.
A tak, serca blask wiosenny znasz i uśmiech promienny,
i te momenty, gdy zuchwale mijały chwile radości i przyjemności.
I wiesz, co to spocone ciało — kiedy mało i mało,
i kiedy dusza ucieka i opada powieka.
A żałować nie trzeba, kiedy kawałek nieba ofiarowany.
I szkoda tylko, że znowu ta chwila nie trwa wiecznie — tak niebezpiecznie.A ja
A ja chciałbym, żebyś dla mnie była,
po raz drugi się urodziła.
Chciałbym, abyś bać się przestała
i tak już została.
W miłości, radości i przekonaniu —
szczęścia swojego,
gdzieś obok tuż, tuż; także mojego.
A tak niewiele do tego trzeba.
Chęci narodzin po raz wtóry,
na przekór temu światu, który ponury.
Wypalmy nad to nasze serca
w żółtych płomieniach liści.
Duszę zabierzmy w błękit nieba,
niech się ziści nasza potrzeba.
Na przestrzał tnijmy życie miłością —
moją największą słabością.Abnegacja
W abnegacji swojego sumienia, na wprost własnego cierpienia,
pozostając w mroku duszy, sam smutek człowiek kruszy.
W tęsknocie swojej jak w żałobie, widoczny tylko cień po Tobie;
jak podczas życiowej ewolucji udzielam sobie absolucji.
Wybawić miało mnie to od złego, od tej myśli, strachu własnego;
pozbawić pragnień, złudzeń, tęsknoty — zostawić daleko w tyle kłopoty.
Sprawić, bym sam sobie wybaczył, a przy tym zbytnio się nie zniesmaczył.
Nad głową przywdziałbym aureolę, wpław jednak płynę — tak wolę.Byłaś dla mnie
Byłaś dla mnie dniem i nocą, teraz w głowie myśli się szamocą.
Byłaś dla mnie ratunkiem w pożodze, dziś Bogu składam ręce w trwodze.
Byłaś dla mnie tym wiatrem biegnącym, dzisiaj — kroplą, ulewą, deszczem padającym.
Byłaś miłością, uczuciem gorącym; teraz — troską, tęsknotą, pragnieniem nieustającym.
Byłaś porankiem dnia, promieniem słońca, dziś jesteś początkiem końca.
Byłaś dla mnie spełnieniem marzenia, dzisiaj jesteś strzępkiem złudzenia.
Byłaś pośród gwiazd tą jedyną, teraz jesteś za mgłą dziewczyną.Czasem tak bywa
Czasem tak bywa, że łza z nieba spływa,
promień słońca zuchwale rozgania chmury.
Tu i tam, albo i wcale — dzień ponury.
Myśl drąży ziemię, uczucie gniazdo wije,
a serce wpław płynie ku miłości krainie;
czasem tak bywa, że Cię ominie.
I przyjdzie noc szara, księżyc schowa się za chmury,
mrok ponury. Ach! Co za bzdury.
Nawet gdyby, zakuć się warto w miłości dyby,
nawet na chwilę, nawet na niby,
nawet na ten jeden raz — bo życie kocha nas.Cztery pory
Poznawanie
Czasem dotknie Cię niespodziewanie jej spojrzenie, wiosny dojrzewanie.
I całkiem nieświadomy tego przedwiośnia oczekujesz nadchodzącego.
Potem zostaje już tylko zakwitanie, wiosny prawdziwej nadejścia oczekiwanie.
I w końcu nadchodzi ten majowy czas, serce zabije, dusza zapłonie.
Na przestrzał uczucie każde chłonie.
Rozkwitanie
Słońce parzy twarz, uśmiechem obdarowuje nasze spojrzenia.
W duszy uczucie, pragnienie miłości wielkiej — spełnienie.
I nawet letnie burze i te po nich kałuże, małe i duże,
serca kształt przybierają, letnią miłości pieśń śpiewają.
Nad Tobą błękit nieba, niczego więcej nam nie potrzeba.
Trwanie
Dla Ciebie przeniósłbym góry, lecz Ty nie chcesz wznieść się ponad chmury.
Tkwisz jeszcze przy mnie przez chwilę, zanim nie odlecą motyle.
Bezsilność ze strachem tworzą Twoją zorzę, z taką bezradnością nikt wygrać nie może.
I tak jeszcze przez chwilę, cieszmy się swoją radością na przekór naszym ułomnościom.
Rano jeszcze jedno spojrzenie, póki nie zabierze mi Cię zapomnienie.
Przemijanie
Tchu zabrakło — nastały mgły, między nimi po cichu odeszły sny.
Od czasu do czasu deszcz podlewał duszę; zapytał: „Czy muszę?”.
I choć wiedziałem, broniłem się, końca takiego nie chciałem,
w sercu jedynej rzeczy się bałem — po chwili płakałem.
Rzadkością w śnie uraczy pytanie: „Tak już zostanie?”.Do Ciebie
Pragnienie suchości bez zakłamanej skromności,
w tym, co tęsknotą nazywam;
od czasu do czasu bez hałasu, zacieram po Tobie —
umieram przy sobie.
W słońcu gaszę swoje sny, bo tylko Ty, tylko Ty.
Czasem obudzę się nawet na chwilę,
słońce samotne zobaczę w sieci.
Myśl taką sobie przyswoję, kwiat pomarańczy —
my razem we dwoje.
W słońcu gaszę swoje sny, bo tylko Ty, tylko Ty.
I któż by chciał inaczej — nikt raczej;
bukszpan kwitnie zuchwale, wyboru nie pozostawia wcale.
Ach! Wiele bym dał, bym tu jeszcze stał,
tak do końca; wiosna, lato, jesień, zima — mijająca.
W słońcu gaszę swoje sny, bo tylko Ty, tylko Ty.Dojrzałość
Kiedy będziesz już w życiu wiedziała,
że kochać dalej chcesz.
Rękę wciąż trzymać będziesz umiała,
nawet gdy pada deszcz.
Nigdzie uciekać nie trzeba będzie;
wiosną, jesienią i zimą też.
Bo po cóż ganiać — żadna potrzeba,
kiedy o wszystkim od dawna wiesz.
A gdy już w życiu będziesz spokojna,
wcześniej — morze wylanych łez.
Skończy się w końcu okrutna wojna
miliona niechcianych tez.
I zostać będziesz mogła przy tym, co masz,
z twarzą, z uśmiechem na wieczny czas.
Z sercem na ręku nie tylko twoim —
w tej drugiej dłoni leżącym moim.
Wtedy już będziesz w życiu spełniona,
osiągniesz swej drogi kres.
Zaśniesz spokojnie w moich ramionach,
jak wtedy, gdy kwitnął bez.Dopóki jestem
Dopóki ja jestem, śmierci nie ma, kiedy Ty jesteś — niebo, chemia.
Kiedy mnie już nie będzie, pustka przędzie, smutek przybędzie.
I tak jak boja samotni pośród fal — stopimy się jak ten pierwiastek gal.
Spłyniemy przez palce naszych dłoni z pytaniem pozostałym na naszej skroni.
Być może wiatr wiosenny przyniesie nam otuchę, a może ten jesienny — tę kostuchę.
Tego nikt z nas dzisiaj wiedzieć nie może — wczoraj, jutro i o każdej innej porze.
Dlatego kiedy jesteśmy — ja i Ty — dotykamy niezmiennie cudownych życia chwil.
Na przekór wszystkim przeciwnościom dnia, dopóki w naszym życiu Magia miłości trwa.Recepta
Ach! Gdybyś Ty — tak jak ja — kochać umiała,
mimo deszczu i gradu dłoni dotykała.
Mógłbym pomyśleć żeś mi darowana,
że to jednak nie jawa — nie pogoda szklana.
Ach! Gdyby to tak w życiu — proste wszystko było,
jabłko mimo czasu, wciąż świeże — nie gniło.
Można by wtedy próbować bez końca,
miłować, kosztować — iść w stronę słońca.
Ach! Gdyby tak człowiek — przestał w końcu marzyć,
mogło by się wtedy — naprawdę coś zdarzyć.
I nie dam na to szczęście recepty nikomu;
Powiedz, czy ty je znalazłaś — gdzieś tam w swoim domu?
A cóż to jest miłość?
W ferworze zakrztusić się każdy może.
Nie o te jednak chodzi mi kochanie,
w gorączce do ucha słów ciepłych szeptanie.
A potem, jak wszystko przechodzi, nikomu nie szkodzi;
nikt nie żałuje, nikt dnia już nie psuje.
Wydawać się może, że tak być nie może,
że to nie przystoi, sam anioł się boi.
A cóż to jest miłość?
Ja nie wiem dokładnie i nie wiem, czy powiem to zgrabnie.
Czy rym mi się uda, czy tylko znów nuda,
czy słów mam na tyle, by ująć tę chwilę.
A nawet spróbuję, sens słowa „miłość” wykuję;
sam siebie uraczę, być może za chwilę zniesmaczę.
Tak myślę, wciąż w sercu ją czuję,
żałować jej nie chcąc w przyszłości — spróbuję.
A cóż to jest miłość?
Och! Gdybym ja to dzisiaj wiedział,
nie siedziałbym tu i słów nie splatał.
Na pewno wysoko ponad chmury latał,
czerpiąc z życia wszystko, co z nią związane.
Pragnienie, namiętność, żądzy umiejętność,
to, co ją stanowi, miłości ochota — Tęsknota.A gdybyśmy tak…
A gdybyśmy tak nigdy się nie spotkali,
nie dotknęli ustami, nigdy nie pocałowali;
obok siebie nie leżeli, słowem nie muskali.
Uśmiechu mego byś nie poznała, echem słowo odbijała.
Dłoni byś nie dotknęła, w dłoniach serca nie ujęła.
Dzień byłby marcowy lub listopadowy, a noc czarna i głucha — jakaż to może być w życiu otucha.
A tak, serca blask wiosenny znasz i uśmiech promienny,
i te momenty, gdy zuchwale mijały chwile radości i przyjemności.
I wiesz, co to spocone ciało — kiedy mało i mało,
i kiedy dusza ucieka i opada powieka.
A żałować nie trzeba, kiedy kawałek nieba ofiarowany.
I szkoda tylko, że znowu ta chwila nie trwa wiecznie — tak niebezpiecznie.A ja
A ja chciałbym, żebyś dla mnie była,
po raz drugi się urodziła.
Chciałbym, abyś bać się przestała
i tak już została.
W miłości, radości i przekonaniu —
szczęścia swojego,
gdzieś obok tuż, tuż; także mojego.
A tak niewiele do tego trzeba.
Chęci narodzin po raz wtóry,
na przekór temu światu, który ponury.
Wypalmy nad to nasze serca
w żółtych płomieniach liści.
Duszę zabierzmy w błękit nieba,
niech się ziści nasza potrzeba.
Na przestrzał tnijmy życie miłością —
moją największą słabością.Abnegacja
W abnegacji swojego sumienia, na wprost własnego cierpienia,
pozostając w mroku duszy, sam smutek człowiek kruszy.
W tęsknocie swojej jak w żałobie, widoczny tylko cień po Tobie;
jak podczas życiowej ewolucji udzielam sobie absolucji.
Wybawić miało mnie to od złego, od tej myśli, strachu własnego;
pozbawić pragnień, złudzeń, tęsknoty — zostawić daleko w tyle kłopoty.
Sprawić, bym sam sobie wybaczył, a przy tym zbytnio się nie zniesmaczył.
Nad głową przywdziałbym aureolę, wpław jednak płynę — tak wolę.Byłaś dla mnie
Byłaś dla mnie dniem i nocą, teraz w głowie myśli się szamocą.
Byłaś dla mnie ratunkiem w pożodze, dziś Bogu składam ręce w trwodze.
Byłaś dla mnie tym wiatrem biegnącym, dzisiaj — kroplą, ulewą, deszczem padającym.
Byłaś miłością, uczuciem gorącym; teraz — troską, tęsknotą, pragnieniem nieustającym.
Byłaś porankiem dnia, promieniem słońca, dziś jesteś początkiem końca.
Byłaś dla mnie spełnieniem marzenia, dzisiaj jesteś strzępkiem złudzenia.
Byłaś pośród gwiazd tą jedyną, teraz jesteś za mgłą dziewczyną.Czasem tak bywa
Czasem tak bywa, że łza z nieba spływa,
promień słońca zuchwale rozgania chmury.
Tu i tam, albo i wcale — dzień ponury.
Myśl drąży ziemię, uczucie gniazdo wije,
a serce wpław płynie ku miłości krainie;
czasem tak bywa, że Cię ominie.
I przyjdzie noc szara, księżyc schowa się za chmury,
mrok ponury. Ach! Co za bzdury.
Nawet gdyby, zakuć się warto w miłości dyby,
nawet na chwilę, nawet na niby,
nawet na ten jeden raz — bo życie kocha nas.Cztery pory
Poznawanie
Czasem dotknie Cię niespodziewanie jej spojrzenie, wiosny dojrzewanie.
I całkiem nieświadomy tego przedwiośnia oczekujesz nadchodzącego.
Potem zostaje już tylko zakwitanie, wiosny prawdziwej nadejścia oczekiwanie.
I w końcu nadchodzi ten majowy czas, serce zabije, dusza zapłonie.
Na przestrzał uczucie każde chłonie.
Rozkwitanie
Słońce parzy twarz, uśmiechem obdarowuje nasze spojrzenia.
W duszy uczucie, pragnienie miłości wielkiej — spełnienie.
I nawet letnie burze i te po nich kałuże, małe i duże,
serca kształt przybierają, letnią miłości pieśń śpiewają.
Nad Tobą błękit nieba, niczego więcej nam nie potrzeba.
Trwanie
Dla Ciebie przeniósłbym góry, lecz Ty nie chcesz wznieść się ponad chmury.
Tkwisz jeszcze przy mnie przez chwilę, zanim nie odlecą motyle.
Bezsilność ze strachem tworzą Twoją zorzę, z taką bezradnością nikt wygrać nie może.
I tak jeszcze przez chwilę, cieszmy się swoją radością na przekór naszym ułomnościom.
Rano jeszcze jedno spojrzenie, póki nie zabierze mi Cię zapomnienie.
Przemijanie
Tchu zabrakło — nastały mgły, między nimi po cichu odeszły sny.
Od czasu do czasu deszcz podlewał duszę; zapytał: „Czy muszę?”.
I choć wiedziałem, broniłem się, końca takiego nie chciałem,
w sercu jedynej rzeczy się bałem — po chwili płakałem.
Rzadkością w śnie uraczy pytanie: „Tak już zostanie?”.Do Ciebie
Pragnienie suchości bez zakłamanej skromności,
w tym, co tęsknotą nazywam;
od czasu do czasu bez hałasu, zacieram po Tobie —
umieram przy sobie.
W słońcu gaszę swoje sny, bo tylko Ty, tylko Ty.
Czasem obudzę się nawet na chwilę,
słońce samotne zobaczę w sieci.
Myśl taką sobie przyswoję, kwiat pomarańczy —
my razem we dwoje.
W słońcu gaszę swoje sny, bo tylko Ty, tylko Ty.
I któż by chciał inaczej — nikt raczej;
bukszpan kwitnie zuchwale, wyboru nie pozostawia wcale.
Ach! Wiele bym dał, bym tu jeszcze stał,
tak do końca; wiosna, lato, jesień, zima — mijająca.
W słońcu gaszę swoje sny, bo tylko Ty, tylko Ty.Dojrzałość
Kiedy będziesz już w życiu wiedziała,
że kochać dalej chcesz.
Rękę wciąż trzymać będziesz umiała,
nawet gdy pada deszcz.
Nigdzie uciekać nie trzeba będzie;
wiosną, jesienią i zimą też.
Bo po cóż ganiać — żadna potrzeba,
kiedy o wszystkim od dawna wiesz.
A gdy już w życiu będziesz spokojna,
wcześniej — morze wylanych łez.
Skończy się w końcu okrutna wojna
miliona niechcianych tez.
I zostać będziesz mogła przy tym, co masz,
z twarzą, z uśmiechem na wieczny czas.
Z sercem na ręku nie tylko twoim —
w tej drugiej dłoni leżącym moim.
Wtedy już będziesz w życiu spełniona,
osiągniesz swej drogi kres.
Zaśniesz spokojnie w moich ramionach,
jak wtedy, gdy kwitnął bez.Dopóki jestem
Dopóki ja jestem, śmierci nie ma, kiedy Ty jesteś — niebo, chemia.
Kiedy mnie już nie będzie, pustka przędzie, smutek przybędzie.
I tak jak boja samotni pośród fal — stopimy się jak ten pierwiastek gal.
Spłyniemy przez palce naszych dłoni z pytaniem pozostałym na naszej skroni.
Być może wiatr wiosenny przyniesie nam otuchę, a może ten jesienny — tę kostuchę.
Tego nikt z nas dzisiaj wiedzieć nie może — wczoraj, jutro i o każdej innej porze.
Dlatego kiedy jesteśmy — ja i Ty — dotykamy niezmiennie cudownych życia chwil.
Na przekór wszystkim przeciwnościom dnia, dopóki w naszym życiu Magia miłości trwa.Recepta
Ach! Gdybyś Ty — tak jak ja — kochać umiała,
mimo deszczu i gradu dłoni dotykała.
Mógłbym pomyśleć żeś mi darowana,
że to jednak nie jawa — nie pogoda szklana.
Ach! Gdyby to tak w życiu — proste wszystko było,
jabłko mimo czasu, wciąż świeże — nie gniło.
Można by wtedy próbować bez końca,
miłować, kosztować — iść w stronę słońca.
Ach! Gdyby tak człowiek — przestał w końcu marzyć,
mogło by się wtedy — naprawdę coś zdarzyć.
I nie dam na to szczęście recepty nikomu;
Powiedz, czy ty je znalazłaś — gdzieś tam w swoim domu?
więcej..