Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dla wnuków - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
29 maja 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
5,90

Dla wnuków - ebook

Tytuł książeczki mówi sam za siebie. Przeznaczona jest dla maluchów, których nie zdążyły jeszcze wciągnąć po czubek głowy gry komputerowe. A zresztą wiem z obserwacji moich wnuków, że jedno nie przeszkadza drugiemu. Zawsze lubiłam czytać dzieciom. Najpierw córkom, potem wnukom. Dla dzieci świat baśni jest na wyciągnięcie rączek. Nie ma wyraźnej granicy z rzeczywistością. To co wydarza się w bajce jest realne, musiało wydarzyć się naprawdę. Tzw. częstochowskie rymy, do których nie przyznałby się żaden poważny poeta, zachwycają małych czytelników. Czy to znaczy, że dla dzieci można pisać na kolanie, byle jak? Wcale tak nie uważam. Mali czytelnicy zasługują na największy szacunek. Bez niego nie wypada wciągać ich w zaczarowany świat książki.

Nasz ogród i okolica od dawna zamieszkałe są przez najdziwniejsze stworzenia. Jednego dnia za każdym krzakiem czyha tyranosaurus rex. Drugiego odwiedza nas smok nie bardzo uprzejmy. A trzeciego z lasu skrada się troll, żeby wyjadać truskawki i podkradać poziomki. Trzeba się ich strzec. Nawet babci nie wolno iść ścieżką prosto do warzywnika. Te ważkie problemy starałam się rozwiązać w historyjkach „Dla wnuków”. Książeczka zawiera również wierszyki, trochę zaprawione pedagogiką i trochę wesołe.

Nikt nie jest w stanie tak zupełnie do końca rozstać się z dzieckiem, którym każdy z nas kiedyś był. Myślę, że w pisarzach pamięć o nim jest szczególnie żywa. Skąd indziej mogliby mieć tyle fantazji, żeby zaludniać stronę po stronie wyimaginowanymi postaciami? Niemało fantazji można też pożyczyć od dzieci. Mój wnuk Daniel narzekał kiedyś na deszcz po drodze z przedszkola. Powiedziałam mu, że po deszczu rosną i dzieci i grzyby. Zapytał czy domy też wtedy rosną. Tak narodziło się jedno z opowiadanek w zbiorku „Dla wnuków”. Wierszyki powstały przy pomocy rymowanek, w które bawiłam się z wnukami. Czy do każdego słowa uda się nam znaleźć rym? Ile było przy tym śmiechu! Dzieci są wrażliwe na słowo.

Czytajmy im.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7900-205-4
Rozmiar pliku: 623 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Sen

Gdzie się piasek złoci ładnie

Mała flądra drzemie na dnie.

Jak to flądra, śpi na boku.

Wkoło cisza, wkoło spokój.

Śpi i śni, że trzy makrele

Wybrały się na wesele,

Bo się żenią: krab z krewetką

Otoczeni gości setką.

I jest bardzo uroczyście,

Rybie łuski lśnią srebrzyście,

Gdzie ławica cała śledzi

Przy okrągłym stole siedzi.

Śledzą je spod oka dorsze

Pyszniąc się, że nie są gorsze.

Aby przybyć tu, węgorze,

Przepłynęły całe morze.

Są więc troszkę zadyszane,

Lecz przybyły zgodnie z planem.

Małże w muszlach kolorowych

Piją koktajl malinowy.

A meduzy tańczą walca

Na swych czułkach jak na palcach.

Łezka oczko flądry rosi.

Czemu mnie nikt nie zaprosił?

Rok

W styczniu rok nowy do nas przychodzi.

W lutym mróz szczypie i wicher chłodzi.

W marcu marzymy wszyscy o wiośnie.

W kwietniu sad wreszcie kwitnie radośnie.

Maj oczy świeżą zielenią cieszy.

Z czerwcem już lato do nas się spieszy.

W lipcu powietrze pachnie lipami.

A w sierpniu żniwa idą polami.

Potem wrzosami rozkwita wrzesień

I z październikiem przychodzi jesień.

Listopad strąca ostatnie liście.

Grudzień znów mrozem dmucha siarczyście.

Zaprzęga sanie Święty Mikołaj.

Choinki pachną ślicznie dokoła

I ptasie nutki brzmią kolędami.

Wkrótce rok nowy znów będzie z nami.

Ile przyniesie nowych miesięcy?

Zawsze dwanaście. Ni mniej ni, więcej.

Na plaży

W piaskowym zamku mieszka

Król i królewna Śnieżka.

Zielony smok wytrwale

Wysyła na zwiady fale

A mewy spod obłoków

Mnie znoszą wieści o smoku.

Już fala mury podmywa.

Z łopatką do boju się zrywam.

Smok rozzłoszczony się pieni,

Chce zamek w ruiny zmienić

I marzy skrycie na pewno

By się ożenić z królewną.Opowiadanka

O bardzo, bardzo niegrzecznym smoku

Nie wiadomo skąd, do ogrodu babci wszedł bardzo, bardzo niegrzeczny smok. Właściwie to był jeszcze smoczek, bo nie był wcale taki bardzo, bardzo duży, ale za to bardzo, bardzo niegrzeczny. Rozejrzał się dookoła i postanowił zostać bardzo, bardzo długo, tak bardzo, bardzo spodobał mu się ogród babci. Powiesił na gałęzi starej jabłoni swoją torbę podróżną, w której miał specjalną, smoczą pastę do zębów i ruszył do warzywnika. Zjadł wszystkie truskawki i rzodkiewki i sałatę i szczypiorek. Potem postrząsał wszystkie jabłka z jabłoni i też zjadł. Wszystko mu bardzo, bardzo smakowało. Spróbował też jak smakują pączki róż, bo słyszał, że pączki są bardzo, bardzo smaczne. Próbował czerwonych, żółtych, białych a nawet różowych i żadne mu nie smakowały.

- Twoje pączki są okropne! - zawołał smoczek do babci i wystawił język. Był przecież bardzo, bardzo niegrzeczny.

Babcia próbowała przegonić smoczka z ogrodu, ale on tak bardzo, bardzo szybko biegał, że nie mogła mu dać rady. Martwiła się, że smoczek nic nie zostawi dla Danielka i Tymusia.

- Czym ja ich poczęstuję kiedy przyjadą w odwiedziny?

Na szczęście udało jej się zebrać agrest na kompot, usmażyć powidła ze śliwek, ugotować pyszny sok z malin i zamrozić cztery torebki marchewki z groszkiem.

Smoczek miał już taki pełny brzuszek, że nic by się w nim więcej nie zmieściło. Bardzo, bardzo żałował, że nie ma jeszcze ogromnego, prawdziwie smoczego brzucha. Zjadłby wtedy calutki ogród, a może nawet babcię.

- Ja jeszcze wszystkim pokażę jaki jestem straszny, niech tylko trochę podrosnę! - pogroził smoczą łapą.

Potem zaczął gonić wróble. Uciekały tak bardzo, bardzo szybko, że aż gubiły piórka. Smoczek bardzo, bardzo lubił psocić. Prawie tak samo jak jeść. Nadepnął na ogon kotu sąsiadów. Pozrywał groszki pachnące, żeby nie pachniały. Połamał słoneczniki, bo były za wysokie.

- Będę chyba w końcu musiała zadzwonić na policję - myślała babcia, ale nie była pewna, czy policja zajmuje się smokami.

Tymczasem smoczek tak bardzo, bardzo się zmęczył swoimi psotami, że zasnął pod jabłonią i nareszcie był spokój.

Nadeszła jesień. Opadły wszystkie liście, a smoczek ciągle spał pod stertą brązowych liści.

Pewnego wieczoru Danielek i Tymuś z rodzicami przyjechali z wizytą do babci. Było bardzo, bardzo zimno. Babcia poczęstowała ich gorącą herbatą z sokiem malinowym i świeżymi pączkami z konfiturą z płatków róży. Potem goście szybko się umyli i poszli spać, bo byli bardzo, bardzo zmęczeni podróżą.

Rano Danielek i Tymuś obudzili się pierwsi. Podbiegli szybko do okna.

- Ojej! Jak biało! Ile śniegu napadało w nocy! Chodźmy się ubrać! Żebyśmy tylko nie ugrzęźli w śniegu! A kto tam stoi za oknem? Czy to jakiś dinozaur?

- Jestem bardzo, bardzo groźnym smokiem! - oburzył się smoczek i próbował zionąć ogniem, ale wypuścił tylko obłoczek pary. Było za zimno na ogień.

Smoczek też obudził się raniutko. Wygrzebał się spod liści, patrzy, a tu wszędzie biało. Poklepał się po brzuchu. Był bardzo, bardzo głodny, bo w czasie snu urósł mu olbrzymi, prawdziwie smoczy brzuch. Właściwie to cały smoczek bardzo, bardzo urósł i byłaby już pora nazywać go smokiem a nie jakimś tam smoczkiem.

- Jak ślicznie bielutko, to pewnie bita śmietanka! Ale się najem! - ucieszył się.

Zdjął z gałęzi podróżną torbę, żeby sobie umyć zęby. Miał specjalną smoczą pastę po której bardzo, bardzo dobrze zionęło się ogniem. Umył więc zęby, nabrał pełną garść białego specjału i władował sobie do paszczy.

Co?! To nie jest śmietanka?! Ani nawet lody?! Tylko zimna woda!

Smok zrobił się bardzo, bardzo zły.

- Pójdę do babci i wyjem jej wszystkie zapasy - postanowił.

Podszedł do okna, a tu zza szyby patrzą na niego dwie pary oczu: czarne Danielka i niebieskie Tymusia.

- Ja wam pokażę! Mnie nazywać jakimś tam dinozaurem! Jestem bardzo, bardzo groźnym smokiem! - I spróbował zionąć ogniem, ale wypuścił tylko obłoczek pary. A że zbierało mu się na katar, kichnął tak potężnie, że cała poducha śniegu spadła z dachu.

- Wspaniale! Jaki jesteś silny! - zaklaskał w rączki Tymuś.

- Bądź tak miły jak jesteś silny i pomóż nam uprzątnąć śnieg spod drzwi - poprosił Danielek.

- Ostatecznie mogę być czasem trochę, trochę miły - pomyślał smok i zaczął ogonem omiatać śnieg ze ścieżki. Szło mu to bardzo, bardzo szybko, bo ogon też urósł dużo podczas snu .

Chłopcy ubrali się ciepło. Danielek pomógł Tymusiowi włożyć kozaczki i zapiąć kurteczkę na suwak. Potem wyszli na dwór. Cichutko, bo dorośli jeszcze spali. Znaleźli w komórce saneczki. Smok udeptał śnieg na górce. Szybko mu to poszło, miał przecież olbrzymie, prawdziwie smocze łapy. Chłopcom wspaniale zjeżdżało się na saneczkach. Smok ślizgał się na dwóch łapach. Był już taki duży, że zmieściłby się tylko w olbrzymich, prawdziwie smoczych saniach.

Babcia otworzyła drzwi i stanęła w progu.

- Śniadanie na stole! - zawołała.

Popatrzyła na smoka. Trudno w to uwierzyć, ale robił się coraz milszy. Wcale nie wystawiał języka, trochę się uśmiechał i nawet powiedział ”dzień dobry”. Babcia kiwnęła na niego ręką.

- Chodź i ty – powiedziała - jedzenia wystarczy dla wszystkich. Jest owsianka i chleb z serem i herbatka z malinami i jeszcze pączki na deser.

Bardzo, bardzo dziękuję - ucieszył się smok - chętnie i dużo zjem, byle nie pączki. Są zresztą zupełnie przysypane śniegiem. Machnął łapą w stronę krzaków róż.

Danielek i Tymuś roześmiali się głośno.

- Nie takie pączki!

- Babcia sama smaży!

- Z mąki i jajek!

- I z drożdży!

- Róże, a raczej konfitury z róż są w środku! - wołali jeden przez drugiego.

Smok też się śmiał ze swojej pomyłki. Pączki róż to wcale nie to samo co pączki z ciasta.

Chłopcy zostawili swoje ciepłe okrycia w korytarzu i poszli za babcią do kuchni razem ze smokiem.

- Jak tu milutko i cieplutko - ucieszył się smok.

- Zmarzłeś - zmartwiła się babcia - żebyś się tylko nie przeziębił.

Smok kichnął dwa razy i pociągnął nosem.

- Właściwie to tak bardzo, bardzo nie zmarzłem. Mam bardzo, bardzo grubą skórę. Marzną mi tylko uszy i szyja.

- Znajdzie się na to rada - powiedziała babcia do smoka - jedz teraz śniadanko a ja tymczasem zrobię na drutach ciepłe czapeczki i szalik. Zmierzę ci tylko uszy.

Wyjęła z szuflady druty i wełnę i zabrała się do roboty.

- Teraz będziesz już chyba bardzo, bardzo grzecznym smokiem - zapytała.

- Och, postaram się - pokiwał głową smok. Tylko, że bycie przez cały czas bardzo, bardzo grzecznym, wszystko jedno kim, jest strasznie nudne!

- Strasznie, strasznie nudne! - zawołali razem Tymuś i Danielek.

- No więc dobrze - zgodziła się babcia - możecie być sobie od czasu do czasu trochę niegrzeczni. Byle nie za bardzo, bardzo. Zjedliście już? Tak wam się spieszy na dwór?

- Tak! Tak! Musimy przecież ulepić bałwana! - wołali chłopcy.

Smok nic nie mówił. Patrzył na babcię. Właśnie skończyła swoją robotę. Smok dostał od niej czerwony szalik z białymi paseczkami i z niebieskimi jak niebo frędzelkami u dołu, a także dwie czapeczki - czerwone z białymi śniegowymi gwiazdkami na przodzie i z niebieskimi pomponikami na czubkach. Po jednej na każde ucho. Jedna, jedyna czapka wcale by na smoka nie pasowała. Podczas snu wyrósł mu na środku głowy wysoki i ostry, prawdziwie smoczy grzebień.

Zapraszamy do skorzystania z oferty naszego wydawnictwa.

Wydawnictwo Psychoskok

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: