Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • Empik Go W empik go

Dobrze rozegrane. Dobrze zagrane. Tom 2 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
13 grudnia 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dobrze rozegrane. Dobrze zagrane. Tom 2 - ebook

Pati długo nie mogła się zdecydować, z kim chce być, ale gdy w końcu dokonała wyboru, kamień spadł jej z serca. Jej chłopak jest chodzącym ideałem, a ona już nawet nie umie sobie przypomnieć, dlaczego tak długo kazała mu na siebie czekać. Tylko… Czy ktoś naprawdę może być aż tak idealny? W nowym roku Patrycja zamierza skupić się na tej rozkwitającej relacji, a także na dojściu do jak najlepszej formy przed rundą wiosenną. No i na dalszym ukrywaniu swojej podwójnej tożsamości, mimo że jako dziewczyna najprzystojniejszego faceta w szkole zwraca na siebie uwagę. Dobrze, że przynajmniej zawodnicy Torpedy przestali o niej plotkować. Ale czy to na pewno dobrze? Pati musi wymyślać coraz więcej kłamstw i wymówek, które mocno komplikują jej życie. Stara się też bardziej rozdzielić znajomych swoich i Pawła. To trudne, jednak i tak łatwiejsze niż zrozumienie własnych uczuć oraz zdefiniowanie tego, co wypada chłopakowi, ale dziewczynie w przebraniu chłopaka już nie. (…)

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788397380738
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

#booktok poleca!

Ta książka stała się dla mnie miejscem, do którego mogę wrócić po ciężkim dniu. Zamyka czytelnika w swojej wyjątkowej fabule i otula ciepłym kocykiem na poprawę humoru.

@tytuella

Seria opowiada o rozterkach nastolatki i chociaż nastolatką już dawno nie jestem, totalnie przepadłam. Marzenia się spełniają, czy może jednak marzenia się spełnia? No właśnie! Wszystko co nas ogranicza, znajduje się w naszej głowie. Pati jest idealnym przykładem tego, że nie wolno się poddawać i należy walczyć o swoje marzenia.

@wiecznie_z_ksiazka

Miło było powrócić do historii Pati, która znowu pochłonęła mnie w takim stopniu, że nie mogłam się od niej oderwać. Pełna zarówno humoru, jak i rozterek, a końcówka niezwykle zaskakująca!

@_infinityofbooks_

Jeśli pokochaliście pierwszą część tej historii, gwarantuję, że w tej to uczucie się nasili. I mimo że chwilami będziecie mieli ochotę nakopać jednemu z bohaterów, uwierzcie mi: warto. Radość, konsternacja, miłość i szczęście to zdecydowanie emocje, które towarzyszyły mi podczas czytania Dobrze rozegrane.

@booktoriia

Historia Pati i jej piłkarskich marzeń zdecydowanie jest moją ulubioną! Obiecuję, że Was nie zawiedzie i powiększy także Waszą kolekcję książkowych faworytów.

@books_by_natali

To wspaniała książka, która wyciągnęła mnie z zastoju czytelniczego. Jest ciekawa i zabawna, ale też parę razy przy niej płakałam. Zachęcam Was do związania się z tą serią!

@bookstokiipatronki polecają

Dobrze rozegrane to książka, przy której śmiałam się, płakałam i denerwowałam razem z bohaterami. O Pati mogę czytać całymi godzinami, a świata i postaci stworzonych przez autorkę nie da się nie kochać!

@_ksiazkowy_zakatek_

Pati wkracza na głęboką wodę, rozpoczynając swój pierwszy poważny związek. W życiu jak na boisku... raz się wygrywa, a raz się przegrywa. Ale najważniejsze to dać z siebie sto procent. Tylko czy jest to możliwe, kiedy egzystencję dzieli się pół na pół ze swoim alter ego? Dużo emocji, wiele rozterek i zero doświadczenia to mieszanka wybuchowa, gdy jest się jedynie nastolatką.

@books_hour

Nastoletnia miłość, pasja do piłki nożnej, przyjaźń, poznawanie samej siebie, podwójna tożsamość… To wszystko i wiele więcej znajdziecie w tej cudownej młodzieżówce, która skradła moje serce już od pierwszych stron. ­Historia Pati będzie dla Was czymś zaskakującym i myślę, że tak samo jak ja, zakochacie się w tej serii!

@lovczyni_ksiazek

Dobrze rozegrane to wyjątkowa historia, pokazująca blaski i cienie codzienności każdego młodego człowieka wkraczającego w dorosłość. Pierwsze miłości i dorosłe wybory. Nietuzinkowa fabuła wciągnie Was w wir tej opowieści i nie pozwoli jej odłożyć na później.

@z.a.r.a.d.n.a

Dobrze rozegrane jest kontynuacją przygód i perypetii Patrycji w męskim świecie futbolu, do którego wkracza z impetem i w bardzo ciekawym stylu. Razem z nią poznajemy ten świat, a obok rozgrywa się świetnie poprowadzony wątek miłosny. Wszystkie te elementy składają się na spójną i bardzo przyjemną w odbiorze książkę, do której z wielką chęcią jeszcze kiedyś wrócę.

@bawelniane.strony

Jeśli szukacie książki, która pochłonie Was i poruszy głęboko w sercu, to właśnie ją znaleźliście. Dobrze rozegrane udowadnia, że warto dbać o przyjaźń oraz miłość, bo to wyjdzie nam tylko na dobre.

@zaczytanaaaaaa

Gdybym miała wybrać książkę, która jest tak komfortowa, że mogę czytać ją w kółko, wybór zdecydowanie padłby na Dobrze rozegrane. Ta książka otuli Was jak kołdra i nie będziecie chcieli się z nią rozstać. Główni bohaterowie zafundują Wam niezłą dawkę pozytywnych emocji, choć nie zawsze będzie u nich kolorowo.

@curlyqueenbooks

Już czytając Dobrze zagrane, polubiłam bohaterów i styl pisania autorki, ale w Dobrze rozegrane dosłownie się zakochałam. To cudowna opowieść o odnajdywaniu przyjaźni i miłości – pomimo kłamstw i dzięki zaufaniu. W tej części Pati czeka więcej dylematów sercowych niż sportowych, więc przygotujcie się na sporą dawkę romansu!

@_miedzy.stronami_

Więcej na annarys.com/polecajkiDroga Czytelniczko, drogi Czytelniku!

Dziękuję, że sięgasz po drugą książkę z serii Dobrze zagrane. To najpewniej oznacza, że spodobał Ci się pierwszy tom, co mnie niezmiernie cieszy! Dla osób takich jak Ty warto poświęcać życie pisaniu.

Zanim zaczniesz czytać, chciałam wyjaśnić, dlaczego uważam, że ta część powieści powinna być czytana przez osoby nieco starsze niż poprzednia.

Nie występują w niej sceny erotyczne, ale takie, które mogłyby do nich prowadzić, już tak. Zdarzają się też mało wybredne żarciki czy aluzje lub podteksty. Nie ma opisów okrucieństw, ale historia nie jest całkowicie pozbawiona przemocy. Relacje między bohaterami nie są czarno-białe, a moralność niektórych z nich można (i powinno się) kwestionować. Do tego niektórzy nie stronią od alkoholu, zwłaszcza przy okazji wspólnych wyjść czy imprez. W całym tekście pojawiają się dosłownie dwa mocniejsze przekleństwa, jednak przed nimi także wolę przestrzec.

W ocenie mojej i osób, które czytały książkę przed jej wydaniem, jest ona idealna dla czytelników powyżej 14. roku życia. Wiem, iż nie oznacza to, że młodsze osoby po nią nie sięgną, ale chciałabym, aby zarówno one, jak i ich rodzice robili to świadomie.

To tyle z „ostrzeżeń”. A teraz coś przyjemniejszego!

Na ostatnich stronach książki znajduje się streszczenie pierwszego tomu, które powinno pomóc w odświeżeniu tej historii w Twojej głowie. Jest także spis pojawiających się w niej bohaterów. Po bardziej szczegółowe opisy i dodatkowe bonusy zapraszam Cię na moją stronę internetową: www.annarys.com.

Stworzyłam też playlistę Dobrze rozegrane z piosenkami dopasowanymi do poszczególnych rozdziałów powieści (w tym utwór Dare1, który powstał specjalnie na potrzeby książki). Mam nadzieję, że umili Ci ona czas spędzony z powieścią i pozwoli lepiej wczuć się w jej klimat.

Miłego czytania!

Ania Ryś

------------------------------------------------------------------------

1.

1 Tłumaczenie tekstu piosenki na język polski: Joanna Bendkowska, muzyka: Matt Brown.ROZDZIAŁ 1

Kac

Pierwszy dzień nowego roku okazał się trudny. Kiedy Pati niechętnie rozchyliła powieki, świat za niezasłoniętym oknem pogrążony był w pomarańczowoczerwonej poświacie. Zazwyczaj nie potrafiła spać, gdy dookoła było jasno, a wyraźnie pamiętała, że kiedy wracała do domu, wschodzące słońce zapowiadało ładny, prawie bezchmurny dzień. Ale pamiętała też, jak bardzo była wtedy zmęczona. Zresztą teraz czuła się niewiele lepiej.

Nie do końca wierzyła, że zgodziła się na eskapadę nad rzekę w środku mroźnej nocy. Przecież nie znosiła zimna. A gdy powoli i z niemałym trudem podnios­ła się do pozycji siedzącej, przypomniała sobie, na co jeszcze dała się namówić kolegom.

Przez całe swoje nastoletnie życie nie wypiła tyle alkoholu, ile poprzedniej nocy na imprezie Tomka i później na leśnej polanie. Przy każdym najmniejszym ruchu głową jej mózg zdawał się rozsadzać czaszkę od środka, a żołądek miała jak zawiązany w supeł. Nie potrafiła sobie wyobrazić przełknięcia choćby kęsa jedzenia. Co gorsza, odnosiła wrażenie, jakby od bardzo dawna nic nie jadła. Więc może to dlatego skręcało ją w żołądku? Zastanawiała się, czy zjedzenie czegoś na siłę by jej pomogło, czy raczej wywołało serię niekontrolowanych wymiotów. Już samo myślenie o tym przyprawiało ją o mdłości.

Miała ochotę wsunąć się pod kołdrę i przespać resztę dnia. Zerknęła ponownie przez okno. Słońce prawie całkiem zaszło, ale zimą znaczyło to, że do wieczora zostało dobrych kilka godzin. Gdyby zasnęła teraz, obudziłaby się pewnie w środku nocy. „Może tak byłoby lepiej…” – pomyślała.

Zebrała się jednak w sobie, odetchnęła głęboko i owinięta w kołdrę powędrowała w stronę swojej jedynej nadziei – kogoś o wiele bardziej niż ona doświadczonego w przechodzeniu kaca.

Stawiała ostrożnie kroki, starając się nie poruszać głową. Drzwi do pokoju Jacka były zamknięte. Mogło to oznaczać, że jest zajęty czymś, czego niekoniecznie chciała być świadkiem. Uznała, że lepiej zapukać.

Odgłos trzech szybkich uderzeń knykcia o drewno odbił się głośnym echem w jej mózgu. Skrzywiła się i odruchowo zakryła uszy dłońmi. Kołdra spłynęła na podłogę.

Patrycja nie usłyszała skrzypnięcia drzwi, w których po chwili pojawił się Jacek, uchylając je tylko na tyle, by wystawić głowę na zewnątrz. Miał zmierzwione włosy, ale nie wyglądało na to, żeby pukanie siostry go obudziło. Był lekko czerwony na twarzy i jakby zziajany.

Gdy tylko zobaczył Pati, wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.

– Jesteś – powiedziała z ulgą, jeszcze przez moment nie odrywając dłoni od uszu. Brat śmiał się zdecydowanie za głośno. Nie udało jej się powstrzymać grymasu bólu, ale cierpliwie czekała, aż Jacek się uspokoi i zareaguje w sensowniejszy sposób.

W końcu ucichł, otarł łzę z kącika oka i zmierzył siostrę badawczym wzrokiem.

Miała na sobie powyciąganą niebieską koszulkę bez rękawów i krótkie piżamowe spodenki w tym samym kolorze, które jakimś cudem udało jej się włożyć, zanim wgramoliła się do łóżka kilka godzin wcześniej. Za to peruki Pawła jeszcze nie zdążyła zdjąć. Stała przed Jackiem bezradnie, nieco zgarbiona, z cierpieniem wymalowanym na twarzy. Zsunęła jedną rękę na kark, a drugiej pozwoliła opaść bezwładnie.

Przemknęło jej przez głowę, że może lepiej będzie, jeśli obejdzie się dzisiaj bez zerkania w lustro.

– Pamiętasz, jak mówiłem, że wyglądasz jak siedem nieszczęść? – odezwał się brat.

Odpowiedziała niemrawym, utrapionym uśmiechem.

– No cóż… – kontynuował Jacek. – Pomnóż to razy, hm, siedem.

Podniosła na niego wzrok i natychmiast zmrużyła oczy, natrafiwszy na oślepiający blask lampy za plecami brata. „Najwyraźniej światło też potrafi boleć” – westchnęła w duchu. Ta myśl wytrąciła z jej głowy ciętą ripostę, którą już miała na końcu języka.

– Nie martw się, nie wymagam od ciebie tak skomplikowanych obliczeń z rana – zaśmiał się brat, tym razem ciszej. – Z popołudnia – poprawił się. – Czterdzieści dziewięć. Wyglądasz jak czterdzieści dziewięć nieszczęść.

Jęknęła żałośnie.

– Pomożesz czy nie? – zapytała nieco zachrypniętym głosem, starając się utrzymywać spojrzenie mniej więcej na poziomie obojczyków brata. Ruch mięśni jego szyi wskazywał na to, że Jacek uśmiechnął się szeroko.

– Jasne, siostra. Daj mi chwilę. A w międzyczasie wskocz pod zimny prysznic i przebierz się bardziej za siebie. Rodzice zaraz wrócą z obiadem.

– Wrócą z obiadem? – powtórzyła bez sensu. Nie miała siły na analizowanie tej informacji.

– Jazda pod prysznic, widzimy się za dziesięć minut na dole – zarządził i bez ostrzeżenia zatrzasnął drzwi. Zbyt głośno.

Pati powlokła się z powrotem do swojego pokoju, ciągnąc za sobą kołdrę. Ciepłe łóżko nadal kusiło. Zimny prysznic wręcz przeciwnie. Ale coś musiała ze sobą zrobić. Westchnęła przeciągle i z głośnym pomrukiem niezadowolenia skierowała się do łazienki.

Zaczęła od ochlapania twarzy zimną wodą. Było to zaskakująco przyjemne, więc powtórzyła tę czynność kilka razy, zanim zabrała się za zdejmowanie peruki. Musiała przy tym spojrzeć na swoje odbicie w lustrze i przyznać bratu rację: wyglądała jak czterdzieści dziewięć nieszczęść. I tak samo się czuła.

Kiedy wreszcie uporała się z włosami, szybko wskoczyła pod prysznic, nie dając sobie czasu na rozmyślenie się. O ile poprzedniego wieczoru lodowata kąpiel była nieprzyjemna, ale orzeźwiająca, o tyle teraz nie robiła na Patrycji wrażenia. Wpatrzona w zielone kafelki na ścianie pozwalała wodzie spływać mocnym strumieniem na czubek głowy i otaczać całe ciało mroźnym wodospadem. Ocknęła się, dopiero kiedy było jej już tak zimno, że drżała. Podkręciła nieco temperaturę. A potem bardziej i bardziej, aż woda była tak gorąca, że skóra na plecach i ramionach Pati poczerwieniała. Wtedy postanowiła, że wystarczy.

Poczuła się minimalnie lepiej. Owinęła włosy ręcznikiem i umyła zęby. Potem delikatnie rozczesała kosmyki, starając się nie poruszać przy tym zbytnio głową, włożyła pierwsze lepsze dżinsy oraz podkoszulek i zeszła do salonu.

– Po pierwsze: bolący łeb – oznajmił stojący u stóp schodów Jacek. Podał siostrze szklankę, w której rozpuszczała się biała musująca tabletka, zapewne środek przeciwbólowy.

Patrycja przez moment bezwiednie obserwowała tworzące się w wodzie bąbelki. Nawet nie zauważyła, że brat gdzieś poszedł i zaraz wrócił z kolejną tabletką, tym razem pomarańczową. Dorzucił ją do szklanki.

– Trochę witaminy C nie zaszkodzi – stwierdził. – Zaraz poszukamy czegoś z potasem i magnezem, ale na wszelki wypadek od razu zjedz banana.

Pati popatrzyła na niego szeroko otwartymi oczami i niechętnie odebrała owoc. Jedzenie to ostatnie, na co miała ochotę.

– Uwierz mi – powiedział Jacek, powstrzymując śmiech. – Dobrze ci zrobi.

Pokiwała powoli głową, nadal starając się nie wykonywać zbyt gwałtownych ruchów. Przez chwilę stała ze szklanką w jednej dłoni i bananem w drugiej, jakby się zawiesiła.

– No, już, już – zachęcił brat. Chwycił jej łokieć i przesunął rękę ze szklanką w stronę ust.

Wypiła łyk, a potem błyskawicznie całą resztę, bo nagle poczuła, jak bardzo jest sprag­niona.

Jacek patrzył na nią z miną wyrażającą zmartwienie, ale też rozbawienie. Gdy Patrycja zaczęła obierać banana, wzrok brata powędrował na moment gdzieś w bok. Podążyła za nim.

Na kanapie w salonie siedziała Marycha i przeglądała jakieś czasopismo, znad którego raz po raz spoglądała w ich kierunku. Pati zastanawiała się, czy koleżanka w ogóle wróciła do domu po tym, jak spędziła tutaj noc. Miała na sobie inne ubranie, więc pewnie tak.

Patrycja uniosła dłoń, w której trzymała pustą szklankę, w geście powitania.

– Cześć! – zawołała ciszej, niż chciała.

Maryśka najwyraźniej nadstawiała uszu, bo zareagowała natychmiast.

– Cześć! – odkrzyknęła radośnie i odłożyła czasopismo na bok. Gdy podeszła bliżej, Pati zauważyła, że policzki koleżanki były zarumienione, jakby niedawno wróciła z przebieżki albo była zmęczona jakąś inną aktywnością fizyczną. Szybko wyrzuciła z głowy myśli o tym, jaka to mogła być aktywność sam na sam z jej bratem pod nieobecność rodziców. – Wyglądasz na… – zawahała się Marycha.

– Zmęczoną? – podpowiedziała Patrycja.

– Zmęczoną – przytaknęła koleżanka z uśmiechem. – Co najmniej zmęczoną. Opowiadaj, co się wczoraj działo! Znaczy się, dzisiaj!

– Trochę ciszej, proszę. – Pati dotknęła palcami skóry nad brwią. Co prawda miała wrażenie, że lek przeciwbólowy zaczyna już działać, ale pozostałości pulsującego bólu skumulowały się w okolicach skroni. – Daj mi chwilę na ogarnięcie się. A ty… – Spojrzała na Jacka i zdobyła się na żart: – Ucz mnie, mistrzu.

Chłopak się roześmiał. Był w podejrzanie dobrym humorze. Albo po prostu tak bardzo bawiła go sytuacja, w jakiej znalazła się jego siostra.

– Mysiu, poczekaj w salonie – powiedział, całując Marychę w czoło.

Patrycja aż się wzdrygnęła; nie wiedziała, czy bardziej z powodu pieszczotliwego zdrobnienia, które dziwnie było słyszeć w ustach brata, czy z powodu wyraźnie wyczuwalnej, kleistej wręcz słodyczy wiszącej w powietrzu pomiędzy nim a Maryśką.

– No dobra, siostra. – Jacek nieco niechętnie odwrócił wzrok ku Pati. – Kończ tego banana, pora na dużą dawkę wody z cytryną i, hm… Mamy kefir?

Podążyła za nim do kuchni, przeżuwając ostatni kawałek owocu i ostrożnie go przełykając. Na szczęście na razie nie czuła, by próbował wydostać się z jej żołądka. Wyrzuciła skórkę do kosza.

– Rodzice zaraz przywiozą coś do żarcia, a podejrzewam, że w tej chwili i tak nie jesteś w stanie przyjąć więcej pokarmów stałych, więc nie ma co przesadzać – stwierdził tonem eksperta Jacek. – Niech się uleży.

Podał siostrze wyjęty z lodówki kefir, po czym chwycił z szafki dzbanek, by nalać do niego wodę, i chwilę grzebał w koszu z owocami, ale nie znalazł tego, czego szukał.

– Chyba wycisnęłam wczoraj ostatnią cytrynę przed ponownym wyjściem na imprezę – westchnęła Patrycja, rozkładając ręce. Powoli do jej głowy, w miejsce bólu, zaczęły napływać wspomnienia ostatniego dnia. I wieczoru. I nocy.

– No trudno. W sumie mogło być o wiele gorzej. I tak dobrze, że miałaś na tyle rozumu, żeby napić się wody w przerwie od alkoholu i nie wracać do chlania z pustym żołądkiem.

– Nie do końca taki miałam plan… – zaczęła się usprawiedliwiać.

Brat machnął ręką.

– Pierwszy kac jest najgorszy. Potem… Bywa równie źle. – Wyszczerzył zęby. – I za każdym razem obiecujesz sobie, że to ostatni raz.

– To pierwszy i ostatni raz – mruknęła, otwierając kefir.

– Jasne. – Jacek puścił oko. – Ale może faktycznie nie rozpijaj się za bardzo przed osiemnastką. I wiesz… – Zbliżył się do niej i zniżył głos. – Może postaraj się wyglądać na po prostu zmęczoną przy rodzicach. I tak musiałem im już tłumaczyć, dlaczego Maryśka u nas spała. Nie chcę wyjść na nieodpowiedzialnego brata.

Pati prychnęła śmiechem i, o dziwo, poczuła jedynie lekki ból, gdy poruszyła przy tym głową. Nadal czuła się beznadziejnie, ale przynajmniej tę dolegliwość mogła częściowo skreślić z listy.

– No co? – Jacek udał oburzenie.

– Nic, nic… W pełni się z tobą zgadzam. Jesteś najodpowiedzialniejszym bratem, jakiego mam.

– No ba! – Podał jej dzbanek z wodą, z którego pociągnęła długi łyk.

Potem obydwoje poszli do salonu i usiedli po dwóch stronach Marychy, którą Jacek objął ramieniem.

– Czekam z niecierpliwością – odezwała się Maryśka, patrząc znacząco na koleżankę.

– Yyy… Co? – Patrycja nie rozumiała, o co chodzi.

– No, opowiadaj, co się działo z chłopakami!

– Ach, to…

Pati przypominała sobie wydarzenia pierwszych godzin nowego roku, starając się wybrać te, o których ewentualnie mogła opowiedzieć. Uśmiechnęła się, uświadamiając sobie, że chociaż w jej głowie rezonowało jeszcze echo bólu, w jej umyśle po raz pierwszy od dawna panował spokój spowodowany podjęciem decyzji, która ciążyła jej od dawna. Czuła też dziwną lekkość w sercu.

– Marek… – wyszeptała pod nosem, przypominając sobie powód tego drugiego. – Marek! – powtórzyła głośniej, otwierając szeroko oczy.

Zerwała się na równe nogi.

– Chyba nigdy się nie dowiemy… – usłyszała za sobą rozczarowany głos Marychy, gdy wbiegała po schodach.

Po dłuższych poszukiwaniach znalazła swój telefon pod poduszką. Był rozładowany. Podłączyła go do prądu i niecierpliwie czekała, aż na ekranie pojawi się ikonka baterii sugerująca, że można go włączyć. Zanim jednak się to stało, usłyszała odgłos otwieranych drzwi wejściowych.

– Jedzenie przyjechało! – zawołał Jacek.

Wychyliła głowę z pokoju i pomachała do rodziców.

– Już schodzę! – krzyknęła. Chwyciła komórkę razem z ładowarką i zbiegła na dół, by podłączyć ją w kuchni.

Bardzo wyraźnie pamiętała teraz, że obiecała napisać do Marka, kiedy tylko się obudzi. Poza tym wydawało jej się, że widziała SMS-a od niego, gdy zasypiała. Ale chyba go nie odczytała.

Bożena podeszła do córki i pogłaskała ją po plecach. Jacek i Maryśka zajęli się rozkładaniem talerzy na stole, a Stefan wyciągał z toreb kolejne pudełka z jedzeniem.

– Jak się czujesz, kotku? – spytała mama, całując Patrycję w skroń.

– Już lepiej. – Uśmiechnęła się lekko. Cały czas zerkała na telefon, który w końcu łaskawie zakomunikował, że jest gotowy do włączenia. Wcisnęła odpowiedni przycisk.

– Marek pytał o ciebie, kiedy byliśmy w Smakach Owakich – powiedziała matka.

– Tak? – Pati spojrzała na nią z niepokojem i nadzieją w oczach.

– Tak. Wyglądał na zmartwionego. Powiedziałam mu, że jeszcze odsypiasz sylwestra.

– I co?

– No… Tyle. Miałam powiedzieć coś więcej? – Uniosła brew.

– Nie, nie. Tak tylko pytam.

– Czy ty i Marek…?

Zanim Patrycja zdążyła odpowiedzieć, Jacek zaprosił je do stołu.

– Weźcie po drodze coś do picia! – rzuciła Marycha, sadowiąc się na krześle. Ewidentnie czuła się jak u siebie.

Pati i Bożena wymieniły rozbawione spojrzenia.

– Idź, ja coś znajdę – powiedziała mama.

Patrycja skinęła głową i nagle poczuła, że jednak jest głodna, więc szybko zajęła wolne miejsce przy stole.

Brat podsunął jej opakowanie zawierające porcję rosołu, patrząc na nią sugestywnie. Potem ostrożnie wylał zawartość innego pojemnika do głębokiego talerza postawionego przed Maryśką, a następnie do swojego. Wyglądało na to, że im trafił się uwielbiany przez Pati krem pomidorowy, ale musiała przyznać, że dzisiaj lekko tłusta zupa lepiej jej zrobi. Jacek najwyraźniej to przewidział, za co była mu w tej chwili dozgonnie wdzięczna.

Starając się nie dać po sobie poznać, że jedzenie nie do końca gładko przechodzi jej przez gardło, ostrożnie przełknęła kilka pierwszych łyżek rosołu. Rozlał się przyjemnym ciepłem po jej żołądku. Właśnie tego potrzebowała. Zaczęła jeść szybciej i dopiero gdy wysiorbała resztkę zupy, uzmysłowiła sobie, że był to jeden z lepszych rosołów, jakie w życiu jadła. Od razu pożałowała, że nie delektowała się posiłkiem dłużej. Pozostałe osoby wydawały się być pochłonięte dokładnie tą czynnością. Poza Jackiem, który siedział po lewej stronie Marychy i nieprzerwanie trzymał ją za rękę. Zdecydowanie ułatwiało sprawę to, że był leworęczny. Maryśka jadła swoją zupę powoli, raz po raz spoglądając na niego z subtelnym uśmiechem. Odwzajemnianie jej spojrzenia i uśmiechu nie przeszkodziło chłopakowi w ekspresowym spałaszowaniu własnej porcji.

Rodzice zdawali się zupełnie nie zwracać uwagi na zachowanie tej pary. Ot, kolejny, zwyczajny rodzinny obiad.

– Od Jacka i Marysi już słyszeliśmy, jak było na imprezie – zagaił Stefan, zwracając się do córki. – Zakładam, że ty też się dobrze bawiłaś, skoro zostałaś aż do rana? – Uniósł lekko brwi.

– Było… Bardzo fajnie – odpowiedziała, zawieszając wzrok na pustym opakowaniu po zupie. Z nadzieją przeniosła oczy na prawie pełen talerz Maryśki. Już nieraz dojadała po niej posiłki. Ale koleżanka jeszcze jadła, nieznośnie powoli. Za to Jacek otwierał właśnie pudełka z pizzą i najróżniejszymi makaronami, więc Patrycja na tym skupiła swoją uwagę.

– Słyszałam, że zainteresował cię tam jakiś chłopiec – wtrąciła Bożena, zapewne spodziewając się, że nakłoni córkę do rozwinięcia wypowiedzi.

Pati rzuciła bratu wymowne spojrzenie, po czym szybko odwróciła się do rodziców.

– Co takiego? – zapytała autentycznie niepewna tego, co Jacek mógł im powiedzieć. Przecież sama nie opowiadała jeszcze ani jemu, ani Maryśce o schadzce z Markiem.

– Kuba – podpowiedziała konspiracyjnym tonem Marycha.

Patrycja wybuchnęła szczerym śmiechem.

– Kuba? – odparła po chwili, patrząc to na rodziców, to na brata. – To Jacek wymyślił, że amerykańskim zwyczajem o północy każdy powinien znaleźć kogoś, komu da całusa. No i Kuba znalazł akurat mnie. Ale… To zdecydowanie tylko kolega.

Sama siebie zadziwiła łatwością, z jaką przyszło jej wypowiedzenie tego ostatniego zdania. Najwidoczniej była to kolejna konsekwencja podjęcia w nocy decyzji, z kim tak naprawdę chce być.

– Na pewno? – dopytała Bożena, widząc zastanowienie na twarzy córki.

– Na pewno, mamo.

– Więc nadal masz tylko kolegów? – upewniła się matka.

– Mamo… – zaczęła, ale zaraz znowu przypomniała sobie, że dawno powinna była napisać do Marka, więc zerwała się na równe nogi i pobiegła po telefon. Kątem oka zauważyła, że Jacek przysuwa do siebie talerz Marychy i dokańcza za nią krem pomidorowy. Pati zmarszczyła nos z niezadowoleniem i wróciła na moment do stołu, by chwycić kawałek pizzy, zanim brat dobierze się i do tego dania.

– Zaraz do was wracam, muszę napisać do mojego chłopaka – oznajmiła z pełnymi ustami.

Jacek powstrzymał parsknięcie, przez co prawie zadławił się zupą. Maryśką poklepała go troskliwie po plecach i posłała Patrycji pytające spojrzenie. Na twarzach rodziców malowało się zaskoczenie.

Pati wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się niewinnie, po czym zerknęła na komórkę. Przez ostatnich kilkanaście godzin zebrało się na niej trochę wiadomości od Marka.

Niedługo po ich nocnym spotkaniu napisał:

„Odezwij się, jak już będziesz w domu. Chciałbym się upewnić, że dotarłaś bezpiecznie. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć Cię w nowym roku :)”.

Zrobiło jej się ciepło na sercu i na moment wszelkie objawy kaca odeszły w niepamięć. Stwierdziła też, że musi się nauczyć, tak jak Marek, pisać „Cię” i „Tobie” wielką literą. Szczególnie że w przypadku wymiany SMS-ów z chłopakiem ta oznaka szacunku wydawała jej się jakaś taka… romantyczna.

Kolejna wiadomość była z piątej trzydzieści rano:

„Napisz coś, proszę, martwię się…”

Rozczuliło ją to i poczuła znajome motyle w brzuchu. Przeżuwając resztkę pizzy, odczytała SMS-a, który przyszedł parę godzin później:

„Daj znać, kiedy możemy pogadać”.

Z trudem przełknęła jedzenie, czując nagle irracjonalne napięcie. Nieco niepewnie otworzyła ostatnią wiadomość, którą chłopak musiał napisać już po tym, jak widział się dzisiaj z jej rodzicami:

„Cieszę się, że żyjesz. Mogę do Ciebie wpaść po pracy?”

Patrycja odniosła wrażenie, że ton jego wypowiedzi był dziwnie szorstki, ale postanowiła to zignorować. „Po prostu chce mnie zobaczyć. Tak jak ja jego” – wytłumaczyła sobie w myślach, czując mieszankę podekscytowania i niepokoju. Z jednej strony nie mogła się doczekać odkrywania uroków posiadania chłopaka i tęskniła za jego bliskością, ale z drugiej dobrze wiedziała, że nie jest teraz w najlepszej formie. Nierealne było, że zdoła doprowadzić się dzisiaj do stanu, w którym chciałaby, by Marek ją zobaczył.

Wzięła kilka głębszych oddechów, przez dłuższą chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią. Ostatecznie postawiła na szczerość:

„Przepraszam, że nie pisałam. Długo siedziałam z chłopakami, potem byłam wykończona, a teraz… mam kaca :(. Też nie mogę się doczekać, żeby Cię zobaczyć, ale dzisiaj to chyba nie najlepszy pomysł. Może jutro rano? :)”.

Wysłała wiadomość, a potem długo wpatrywała się w ekran, rozważając, czy na pewno dobrze dobrała słowa, i czekając na reakcję chłopaka, mimo że najpewniej jeszcze pracował, więc szansa na to, że odpisze szybko, była niewielka.

Dopiero po chwili poczuła na sobie wyczekujące spojrzenia wszystkich, którzy siedzieli przy stole. Wsadziła więc komórkę do kieszeni i wróciła do nich, chociaż czuła, że nie odzyska apetytu, dopóki nie dostanie odpowiedzi. I stwierdziła, że to w sumie sprawiedliwe. Skoro Marek musiał czekać na jej SMS-a całe godziny i przysporzyło mu to zmartwień, teraz ona powinna wycierpieć swoje.

Ledwo jednak zdążyła nałożyć na talerz porcję makaronu z borowikami, gdy poczuła w kieszeni wibracje.

– Powiesz nam, o co chodzi? – zapytał Jacek, kiedy otwierała wiadomość, trzymając telefon pod blatem stołu.

– Już, już – zapewniła go, nie odrywając wzroku od wyświetlacza.

„Wolałbym dzisiaj. Mogę być u Ciebie za niecałą godzinę. Tylko na chwilę”, przeczytała.

Serce podeszło jej do gardła. Nie wiedziała, jak zinterpretować te słowa ani jak odpowiedzieć. Czy Marek był na nią zły i chciał jej to powiedzieć prosto w twarz? Tylko niby dlaczego miałby być zły? Dlatego, że nie napisała, gdy obiecała, że to zrobi? Być może w jego ocenie było to duże przewinienie. A może wcale nie był na nią zły, tylko bardzo chciał się z nią zobaczyć? „No dobra, ewentualnie ma prawo się trochę dąsać za trzymanie go przez pół dnia w niepewności” – pomyślała. Nie było to jednak czymś, czego nie mogły rozwiązać krótka rozmowa, jawna skrucha i parę całusów. Na tę myśl Pati się rozpogodziła.

„OK, wpadnij do mnie. Ale nie gwarantuję, że spodoba Ci się to, co zobaczysz ;)”, odpisała.

W odpowiedzi, dostała tylko pięć słów:

„Będę za jakieś 50 min”.

Starając się usprawiedliwić rzeczowość jego wiadomości, Patrycja wyobraziła sobie, że Marek dokładnie teraz stoi na środku sali restauracyjnej i trzymając przed sobą tacę wyładowaną zamówionymi przez klientów posiłkami, w pośpiechu wystukuje SMS-a. Poprawiło jej to humor.

Zabrała się za jedzenie, które już wystygło na talerzu. Dopiero wtedy przypomniała sobie o czterech parach oczu skierowanych w jej stronę.

– Eee… – wymamrotała, przełykając porcję makaronu. – Strasznie tu cicho.

– Z niecierpliwością czekamy na dobre nowiny – przypomniał jej brat. – Ten suspense mnie zabije – dodał, przewracając oczami z teatralnym znudzeniem.

– No… więc… tak… – zaczęła niepewnie, uśmiechając się głupkowato. – Tak jakby… Chodzę teraz z Markiem.

Marycha westchnęła piskliwie. Zakryła usta dłonią, powstrzymując głośniejszą reakcję. Jacek przez sekundę wyglądał, jakby szczęka miała mu opaść na stół, ale zaraz pokiwał głową, jakby z uznaniem, a może zrozumieniem. Bożena i Stefan wymienili zaskoczone spojrzenia.

– Marek, którego przed chwilą widzieliśmy? – upewniła się matka.

– Właśnie ten.

– To… – Stefan zmarszczył brwi.

– To bardzo miły chłopak – dokończyła za niego żona.

– Być może, ale…

Bożena szturchnęła go lekko ramieniem.

– No co? Nie mogę mieć opinii? – uniósł się.

– Oczywiście, że możesz. Ale najpierw przedstawisz ją mnie, potem wspólnie zastanowimy się nad tym, czy jest słuszna, i dopiero wtedy przekażesz ją swojej córce. – Uśmiechnęła się do męża, który rozchylił usta, ale ostatecznie machnął ręką i wrócił do jedzenia.

– Czyli jednak kapitan lepszej drużyny – zaśmiał się Jacek. Delikatnie chwycił dłoń Maryśki i odsunął ją od twarzy dziewczyny, której oczy były wytrzeszczone w nieprzerwanym zdumieniu.

– Tylko trochę lepszej – sprostowała Pati. Wiedziała, że brat robi sobie z niej żarty, ale musiała bronić swojego zespołu.

– Najprzystojniejszy chłopak w szkole i moja przyjaciółka! – zawołała Marycha, zrywając się z miejsca. Pochyliła się nad Patrycją i przytuliła ją mocno. – Nawet nie wiesz, jak się cieszę!

Jacek zmrużył podejrzliwie oczy.

– No co? – spytała niewinnie Maryśka. – Przecież nie powiedziałam, że jest obecnie najprzystojniejszym facetem w Malinowie.

To wystarczyło, by na twarz chłopaka powrócił uśmiech.

– Ale się porobiło – kontynuowała Marycha. – Ty i Marek, ja i Jacek. Będziemy jedną wielką szczęśliwą rodziną!

Pati czuła się coraz bardziej zakłopotana czułościami i słowami koleżanki. Szybko zorientowała się, że jej rodzice również. Jacek najwyraźniej też to zauważył, bo podszedł do Maryśki, pocałował ją w policzek i bez słowa odciągnął z powrotem na jej miejsce.

– Faktycznie się porobiło – stwierdził, kiedy sam też już siedział. – Ale może dajmy rodzicom moment na przetrawienie tych wszystkich sensacji.

Marycha skinęła głową, nie odrywając oczu od Jacka. On też już chyba nie widział nic poza swoją dziewczyną.

Patrycja odniosła wrażenie, że ta dwójka jest teraz w swoim własnym świecie, a jej brat chętnie odejdzie od stołu nawet nie do końca najedzony, byle być z Maryśką sam na sam. Przez chwilę zastanawiała się, czy jej relacja z Markiem będzie wyglądać podobnie. I nie była pewna, czy tego chciała. Chyba wolała, żeby nadal potrafili rozmawiać ze sobą jak dobrzy znajomi, natomiast sferę uczuciową potraktowali jako miły dodatek. Ta myśl przypomniała jej o czymś. Odchrząknęła.

– Mamo, tato… Marek wpadnie do mnie na chwilę po pracy. Mam nadzieję, że to okej?

– Po pracy? – zapytał Stefan. – Zaraz… To ten kelner z restauracji, tak? Ile on właściwie ma lat?

– Wszystko ci wyjaśnię, skarbie – odpowiedziała szybko Bożena. – A Marek jest zawsze mile widziany, kotku – zwróciła się do córki.

– Tylko nie zamykajcie drzwi do pokoju – dodał ojciec.

Żona spojrzała na niego spode łba i pokręciła głową.

Pati zerknęła na Jacka i Marychę. Ich najwidoczniej nie dotyczyły te same reguły. Ale nie miała teraz ochoty ani czasu na wykłócanie się. I tak chciała tylko porozmawiać z Markiem. Nie zamierzała robić niczego, co musiałaby ukrywać przed rodzicami. Zakładała też jednak, że pomimo ostrzeżeń taty będzie mogła liczyć na odrobinę prywatności.ROZDZIAŁ 4

Elektryczność

Kiedy trochę ochłonęła, zerknęła na zegarek. Była piętnasta trzydzieści siedem. Gdyby się pośpieszyła i Kuba jakimś cudem akurat teraz miał czas, zdążyłaby pójść do niego na film jako Paweł i wrócić do domu na tyle wcześnie, żeby wizyta w Smakach Owakich miała sens.

– Co powiecie na kolację w restauracji rodziców Marka? – zapytała zgromadzonych w salonie.

Wszyscy byli chętni.

– Może zaproszę też mamę? – zaproponowała Marycha.

– O której kończy pracę?

– Zapytam, ale zazwyczaj koło dziewiętnastej, jeśli nikogo nie wciśnie dodatkowo po godzinach pracy salonu.

– Dowiedz się, zaraz wracam – rzuciła Pati, wbiegając na schody.

Chwyciła komórkę Pawła i napisała do Kuby:

„Dwa pytania. Ile trwa ten film i czy mogę wpaść za chwilę?”.

Odpisał niemal natychmiast.

„Jakieś 1,5 godz. Całe popołudnie mam wolne, wpadaj, kiedy chcesz :)”.

Przemyślała sprawę. Powinna zdążyć.

„Zbieram się i jadę do ciebie. Ale będę musiał się zmywać przed 19:00”.

„Jasne. Wbijaj”.

Szybko wybrała dla Pawła dżinsy, luźny podkoszulek i za dużą bluzę z kapturem, po czym zaczęła się przebierać.

Piętnaście minut później była gotowa. Zbiegła do kuchni, chwyciła z szafki dwa opakowania popcornu i schowała je w dużej kieszeni z przodu bluzy. Nie lubiła chodzić w gości z pustymi rękami.

Wróciła do salonu.

– Idę do kolegi! – oznajmiła.

Na jej widok tata o mało nie wypluł kawy, której łyk przed chwilą wziął do ust.

– Do jakiego kolegi? – zdziwiła się mama, lustrując Patrycję wzrokiem.

– No… Do Kuby. Obiecałam… – zaczęła, po czym uznała, że skoro zaraz będzie musiała grać Pawła, równie dobrze może zacząć już teraz. – Obiecałem mu, że postaram się znaleźć czas na wspólne oglądanie filmu – dokończyła niższym, bardziej męskim głosem.

Jacek wybuchnął śmiechem. Marycha szturchnęła go delikatnie ramieniem i popatrzyła na niego tak, jakby chciała mu coś telepatycznie przekazać.

– Czy dosłownie dzisiaj rano nie rozmawialiśmy o tym, że musisz bardziej uważać na to, z kim się zadajesz poza szkołą i boiskiem? – dociekała matka.

– Kuby nie znam jako ja – odparła Pati nieco naburmuszonym głosem. – Za to jest najlepszym kumplem Pawła.

– Nie znasz? – Jacek dopytał podejrzliwie, najwyraźniej w końcu załapując, o co chodziło Maryśce.

– Och, to się nie liczy! – Patrycja nieumyślnie wróciła do swojego dziewczęcego głosu.

– Co się nie liczy? – zapytała Bożena, patrząc to na córkę, to na syna. – Kuba to ten chłopak od noworocznego całusa?

– Tak, ten – przyznała niechętnie Pati.

– Zaraz, i to jego odwoziłyśmy kiedyś do szpitala, tak?

– Tak – westchnęła.

– Hm…

– Co hm?

– Marek wie, że się z nim spotykasz? – wtrąciła się Marycha.

– A co ma do tego Marek? Serio… Traktujcie mnie i Pawła jako dwie różne osoby. Znaczy się, mnie i Patrycję. – Wyszczerzyła zęby.

– Nie wiem, czy to tak do końca działa – bąknęła matka.

– Oj, dajcie spokój. Zobaczymy film o piłce nożnej, pogadamy chwilę i wracam tutaj. Kuba jest kopalnią futbolowej wiedzy i brakuje mi rozmów z nim. A przecież do poniedziałku i tak nie mam żadnych obowiązków. Mogę? – spytała proszącym tonem, choć nie uważała, żeby ktokolwiek musiał dawać jej pozwolenie na najzwyczajniejszą w świecie wizytę u kolegi.

– Jeśli rodzina to nie obowiązek… – mruknął Jacek.

Pati rzuciła mu złowrogie spojrzenie.

– Przecież wrócę przed kolacją. – Rozłożyła bezradnie ręce. – Pytałaś mamę, o której kończy? – zwróciła się do Maryśki.

– Tak. Powiedziała, że o dziewiętnastej trzydzieści może być w restauracji.

– Idealnie. Jacek… – Uśmiechnęła się przymilnie do brata. – A mógłbyś mnie odebrać od Kuby przed dziewiętnastą?

– Może i mógłbym. – Wstał z fotela. – Mogę cię też zawieźć.

– Pojadę z wami! – zaoferowała Marycha trochę zbyt entuzjastycznie.

Patrycja przyjrzała się im badawczo. Nie była pewna, czy są tak chętni, by ją odwieźć dlatego, że po drodze do Kuby chcą ją wypytać o szczegóły sylwestrowej nocy, czy dlatego, że sami zamierzają zaszyć się gdzieś poza domem podczas jej nieobecności. Podejrzewała, że może chodzić o jedno i o drugie.

– Przy okazji przejedziemy się gdzieś z Maryśką – powiedział Jacek do rodziców, potwierdzając drugie z przypuszczeń. – Będziecie mieć kilka godzin dla siebie. – Puścił do nich oko.

Rodzice nie protestowali.

Ledwo wsiedli do samochodu, Marycha zarzuciła Pati pytaniami o to, co działo się na imprezie i po niej. Do Kuby nie było na tyle daleko, żeby Patrycja zdążyła odpowiedzieć na wszystkie, ale w telegraficznym skrócie opowiedziała, że tańczyła z Łukaszem, po czym spędziła trochę czasu z Piotrkiem i Marcinem, poznając przy okazji Luśkę i Sandrę, a o północy okazało się, że Kuba stoi tuż obok i wtedy ją pocałował. Pominęła wszystkie emocje, jakie wiązały się z tym momentem – w końcu miało być zwięźle i na temat. Nie pominęła za to faktu, że później całowała się też z Tomkiem, na co Maryśce niemal opadła szczęka, a Jacek zaśmiał się pod nosem, patrząc na odbicie siostry w lusterku wstecznym.

– Był zbyt pijany, żeby dało się z nim normalnie rozmawiać, więc zaproponowałam, żebyśmy pogadali w poniedziałek, i pobiegłam was szukać. Resztę znacie – zakończyła.

– Tak, kojarzymy kolejną godzinę, ale co było potem? – zapytał brat. – Rozumiem, że wtedy stwierdziłaś, że nie chcesz być z Tomkiem, tylko z Markiem, i jakimś cudem dzień później byliście już razem, ale… Jak?

– To nie do końca tak. Marka spotkałam w drodze powrotnej na imprezę, kiedy już byłam przebrana za Pawła.

Jacek roześmiał się głośniej.

– Niech zgadnę. Z nim też się całowałaś. Nie, sorry… Paweł się z nim całował?

– Mhm… – wymamrotała.

Marycha aż zamrugała z niedowierzaniem.

– Słuchajcie, wysadźcie mnie może na tamtym rogu – zmieniła temat Pati, wskazując najbliższe skrzyżowanie. – I też stąd mnie odbierzcie koło osiemnastej czterdzieści pięć. Nie chcę, żeby Kuba widział, jak wysiadam z samochodu mamy, który pewnie kojarzy po przygodzie ze szpitalem. Poza tym nawet jeszcze nie wymyśliłam, co Paweł uważa na temat tej całej sytuacji. – Zamachała szybko dłonią między bratem a koleżanką.

– No tak… – zgodziła się Maryśka.

Jacek zatrzymał samochód.

– Aha, i gdyby ktoś pytał, Paweł i Marycha zerwali w okolicach świąt – rzuciła jeszcze Patrycja, wychodząc na zewnątrz.

Maryśka otworzyła usta i zaraz znowu je zamknęła.

Jacek ściągnął brwi, ale też nic nie powiedział.

– Szczegóły ustalimy później! – dodała Pati i trzasnęła drzwiami, zanim którekolwiek z nich zdążyło wymyślić sensowny komentarz.

Było bardzo zimno i bardzo biało. Żałowała, że nie miała śniegowców. Na szczęście do Kuby było niedaleko i już po dwóch minutach przedzierania się przez zaspy śniegu dotarła pod jego dom.

Doskonale go kojarzyła, w końcu odprowadzała tutaj kolegę dobrych kilkanaście, a może i kilkadziesiąt razy. Ale nigdy wcześniej nie wchodziła do środka. Wiedziała, że z dwojga drzwi wejściowych do budynku Kuba zawsze wybierał te po lewej, więc tam też podeszła. Nacisnęła przycisk dzwonka. Nie usłyszała, czy wydał jakikolwiek dźwięk. Odczekała pół minuty i znowu go nacisnęła, tym razem przykładając ucho do drzwi. Nadal nic. Zaczęła pukać – najpierw ostrożnie i cicho, jakby się bała, że kogoś obudzi, a potem kilka razy odważniej i głośniej. Tym razem dobiegły do niej odgłosy szurania i czyjś głos, a po chwili w drzwiach pojawił się Kuba.

– Cześć! – zawołał, obdarzając ją swoim szczerym, zaraźliwym uśmiechem, którego oczywiście nie potrafiła nie odwzajemnić.

– Cześć.

– Wchodź. – Wpuścił ją do malutkiego przedpokoju i zamknął drzwi. – Pewnie zmarzłeś. Chcesz herbatę?

– Byłoby miło, dzięki.

Zdjęła buty i rozejrzała się dookoła, szukając miejsca do powieszenia kurtki. Był tylko jeden wieszak, na którym nie znalazła ani kawałka wolnego miejsca. Kuba bez pytania wziął od niej kurtkę i przewiesił ją przez krzesło stojące tuż za ścianą, przy okrągłym stole dla czterech osób obok kuchni. Stąd też widziała niewielki salon, składający się ze starej kanapy okrytej kocem i szafki RTV, na której stał kineskopowy telewizor.

Kolega podążył za jej wzrokiem.

– Ciasne, ale własne – powiedział i postawił czajnik na kuchence gazowej. Zaraz potem wrzucił torebki herbaty do kubków ustawionych na wolnym kawałku blatu.

– Jest… Przytulnie. – Uśmiechnęła się.

– To na pewno.

– Ach, zapomniałbym!

Wyjęła z kieszeni paczuszki z popcornem i położyła je na stole.

– Hm, nie mam mikrofali. – Kuba się zamyślił. Nie brzmiał, jakby go to kłopotało, bardziej jak gdyby rozważał, co z tym fantem zrobić.

Otworzył kilka szafek po kolei, aż w końcu znalazł w jednej z nich duży garnek, który postawił na wolnym palniku. Rozerwał obydwa opakowania, po czym wysypał ich zawartość do naczynia. Włączył pod nim mały ogień, a potem jeszcze chwilę szukał właściwej pokrywki.

– Mam! – oznajmił z dumą.

Pati przyglądała mu się z zainteresowaniem. Przepełniała go pozytywna energia, jakby nie tylko cieszył się z jej odwiedzin, ale też z każdej najmniejszej czynności, którą wykonywał, od gotowania wody na herbatę po przygotowywanie popcornu. Swoją drogą, miała nadzieję, że kolega wie, co robi. Ona na jakieś dziewięćdziesiąt pięć procent spaliłaby kukurydzę, gdyby podjęła próbę uprażenia jej w ten sposób.

Kiedy czajnik zagwizdał, a ziarna robiły już „pop-pop”, Kuba wlał wrzącą wodę do kubków. Minutę później wyciągnął z nich torebki.

Patrycja ucieszyła się, że – tak jak ona – kolega lubi słabą herbatę. Tyle że on pamiętał, żeby nie dać jej się za długo parzyć. Pati zwykle zapominała o szybkim wyjęciu torebki.

Moment później odgłosy prażenia powoli zaczęły ustawać, więc Kuba wyłączył palnik, chwycił garnek przez ścierkę i nie zdejmując z niego pokrywki, potrząsnął nim, by się upewnić, że wszystkie ziarna, które miały zamienić się w białe kulki, już to zrobiły.

– Okłamałeś mnie – zauważyła Patrycja.

Spojrzał na nią pytająco.

– Mówiłeś kiedyś, że nawet parówki potrafisz przypalić, a okazuje się, że świetnie sobie radzisz w kuchni.

Nie była pewna, czy kolega byłby w stanie przyrządzić równie wymyślny posiłek co Marek, ale widać było, że nie przerażają go kuchenne wyzwania.

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: