- W empik go
Dobrze, że jesteś. Otulające opowiadania zimowe - ebook
Dobrze, że jesteś. Otulające opowiadania zimowe - ebook
Szara rzeczywistość potrafi mieć czasem więcej barw niż najbardziej nawet szalony romans.
Zbiór opowiadań Krystyny Mirek „Dobrze, że jesteś” to książka, którą otulisz się jak ciepłym kocem w zimowy wieczór. Miłość odmienia się tu przez wszystkie przypadki – będzie się dopiero rodzić, będzie dojrzewać, wracać i się kończyć. Spektakularnie zaskakiwać i obezwładniać, ale też zupełnie niespektakularnie i z mozołem leczyć złamane serca. W tle najcieplejsze święta polskie takie jak Boże Narodzenie, Nowy Rok, dzień kobiet czy dzień matki.
„Czasem staruszek w czerwonej czapce dawał radę. Potrafił sprawić niespodziankę. Tej nocy podarował jej małe ziarenko, z którego z czasem wyrosła piękna miłość. Wspanialsza, niż Klara mogłaby opisać w najdłuższym nawet liście do Mikołaja, nawet gdyby w niego wierzyła”.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-272-7731-2 |
Rozmiar pliku: | 915 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
_Gwiazdko najdroższa!_
_Pewnie nie musiałbym pisać nic więcej. Wiesz już wszystko. Obiecałem, że się do Ciebie odezwę, a Ty przyrzekłaś czekać. Piszę więc do Ciebie dzisiaj, dzień przed Wigilią. Pamiętam, jak mówiłaś, że lubisz to święto. Pewnie dziś już nie doświadczasz tamtej magii. Dwadzieścia pięć lat małżeństwa to sporo. Domyślam się rutyny, częstych kłótni, wypalonego związku i łóżka, które służy tylko do spania._
_Z nami było inaczej. Pamiętasz? Minęło wiele lat. Oboje przeszliśmy szmat życiowej drogi…_
_Wiem, że zrobiłaś karierę, piszesz piękne bajki dla dzieci. Widziałem te książeczki w sieci i nagrody, jakie zdobyły, a także zdjęcia tłumów roześmianych dzieciaków na Twoich spotkaniach. Przyznaję, to robi wrażenie._
_Lecz przede wszystkim wpatrywałem się w Twoje zdjęcia._
_Niewiele się zmieniłaś. Jesteś coraz piękniejsza. Może brakuje trochę tego błysku w oczach, który pamiętam z naszego ostatniego wieczoru, ale rozumiem, że teraz żyjesz inaczej._
_Wiem, że i Ty potrafisz sobie przypomnieć każdą chwilę z czasów, kiedy byliśmy razem. Ognisko na plaży, wiatr od morza, wilgotny, ale ciepły piasek i co najważniejsze, smak słonych pocałunków. Ileż pięknych obietnic wtedy padło!_
_Ja swojej dotrzymałem. Odzywam się do ciebie. Proszę, żebyś i Ty zrobiła to samo. Obiecałaś, że będziesz czekać na plaży. Wtedy było lato, dziś jest zima, minęło wiele lat, ale to niczego nie zmienia. Będę więc stał na pomoście, tam, gdzie Cię po raz pierwszy pocałowałem. Byłaś dla mnie darem, dziś ja będę darem dla Ciebie._
_Mnie też udało się wyzwolić z okowów nudy i prozy życia. Których, jak wiesz, nigdy nie znosiłem. Nie żyję jak każdy. Zbudowałem firmę. Jeżdżę po świecie. Mam mnóstwo możliwości. Nawet jeśli przez ostatnie dwadzieścia lat Twoje dni były trudne, teraz się to zmieni. Ta Wigilia będzie dla Ciebie absolutnie wyjątkowa!_
_Domyślam się, że nigdy nie zostawiłabyś swoich dzieci, ale dowiedziałem się, że Twój najmłodszy syn wyjechał już na studia do Warszawy, jesteś więc właściwie wolna. Nie musisz siedzieć w domu z mężem, którego nie kochasz, i nie ma żadnego powodu, byś była smutna chociaż jeden dzień dłużej._
_Najukochańsza Gwiazdeczko! Wróciłem do Polski tylko dla Ciebie. Jutro Wigilia. To piękny dzień, by zacząć nowe życie. Będę czekał na pomoście i tam Cię pocałuję jak wtedy, a potem zaczniemy nowe życie. Najpierw od świątecznej kolacji, jakiej jeszcze nigdy w życiu nie przeżyłaś. Żadne tam domowe urabianie się po łokcie, gotowanie barszczu, lepienie uszek, a potem nudna kolacja z domownikami, których wypowiedzi pewnie jesteś w stanie przewidzieć w stu procentach. Kto wie, może nawet nie lubisz swojej teściowej? Wieczorem pewnie oglądacie telewizję. Co za nuda! Wyobrażam to sobie, koszmar._
_Przyjechałem, by Cię uratować. Milczałem długo i nie chcę się z tego tłumaczyć. Jakie to ma teraz znaczenie, skoro wróciłem, aby Cię wyzwolić?_
_Twój na zawsze i do końca_
_Damian_
_PS Ja nigdy się nie ożeniłem._
Natalia czytała ten list chyba setny raz. Miała nawet wrażenie, że litery trochę zblakły od tego ciągłego wodzenia po nich wzrokiem. Całe szczęście, że Antka nie było w domu, bo ta dziwna koperta z kremowego papieru z pięknym znaczkiem i odręcznie wypisanym adresem z pewnością zwróciłaby jego uwagę. Nikt już dziś nie pisze takich listów. W skrzynce pocztowej zwykle znajduje się rachunki, ulotki reklamowe, a teraz, przed świętami, trochę kartek z życzeniami.
Ale Damian nie znał kompromisów. Nie dość, że papeteria wyglądała na luksusową, a wszystkie słowa zostały wypisane atramentem zapewne płynącym w drogim piórze, to jeszcze list pięknie pachniał męskimi perfumami. Jednak nie takimi, które przywodzą na myśl testosteron, lecz ciepło i poczucie bezpieczeństwa, plus dodatkowo świąteczne nuty cynamonu oraz goździków.
Brakowało danych nadawcy, ale ona od razu poznała ten zamaszysty charakter pisma i wiedziała, że tylko jeden człowiek na świecie mógłby wysłać do niej w ten sposób swoją wiadomość.
W pierwszej chwili chciała wyrzucić kopertę do kosza, ale pokusa, by przeczytać treść listu, okazała się silniejsza. Rozerwała ją niemal na strzępy. Ostatni raz w ten sposób rozpakowywała test ciążowy, drąc go zębami, bo nie mogła się doczekać wyniku i minuta wydawała jej się wiecznością. Teraz podarta koperta leżała na podłodze. A ona stała w kuchni oparta o stół i czytała.
Przez pierwsze piętnaście minut łzy nie pozwalały jej rozróżnić liter. Musiała pójść do łazienki, wypłakać się, uspokoić. Obmyć twarz zimną wodą i wrócić znowu. Za drugim razem udało jej się odczytać tylko nagłówek „Gwiazdko najdroższa!”. Tak do niej mówił i to prawda, nie musiał już pisać niczego więcej. Te słowa niczym tajemnicze zaklęcie otwarły drzwi do zapomnianego dawno świata wielkiej miłości, ale też ogromnego cierpienia i tęsknoty tak dużej, że były momenty, kiedy Natalia sądziła, że tego nie przeżyje. Czarna dziura pochłonie ją bez reszty.
To trwało bardzo długo. Poznała Damiana na pierwszym roku studiów. Był od niej starszy, imponował jej. Kochała go tak mocno, jakby cała miłość wszechświata zgromadziła się w jej sercu i wypełniła do tego stopnia, że omal nie pękło.
Oczywiście pamiętała każde ziarenko piasku wtedy na plaży i iskry w jego oczach – odbijały się w nich płomienie z ogniska – smak ust, szorstkość policzków, wszystko. Takich chwil człowiek nigdy nie zapomina. Marzyła o tym momencie, kiedy znów się spotkają. Wyobrażała go sobie na tysiąc sposobów. Próbowała hipnotyzować telefon i czekała na jego dźwięk. Sprawdzała maile tak często, że starł jej się klawisz F5 w komputerze. Biegała na pocztę, a ślady jej czekania mogłyby służyć jakiemuś ambitnemu doktorantowi za źródło do prac o tym, jak zmieniały się środki komunikacji w ciągu ostatnich lat: najpierw telefon na kabel, potem bezprzewodowy, internet, poczta, wiadomości, SMS-y…
Sprawdzała wszystko i czekała. Lata mijały. Ciągle czekała. Właściwie to czekała nawet jeszcze po ślubie. Pamiętała ten moment, kiedy wybierali do swojego wymarzonego mieszkania lampy, a ona zastanawiała się, czy te żyrandole spodobałyby się Damianowi. Czy gdyby przyszedł do nich do domu, to pochwaliłby taki wybór? W końcu wskazała palcem na ten, który jej zdaniem najbardziej odpowiadałby jej dawnemu chłopakowi, i te lampy wisiały całe lata, będąc jawnym symbolem tego, że w domu mieszka dwóch facetów. Jeden fizycznie, a drugi duchowo.
Oczywiście Damian trafił w punkt – w pewnym sensie. Nie zawsze była ze swoim mężem szczęśliwa, czasem nawet bardzo się kłócili. Płakała przez niego, bywało, że miała ochotę usiąść i powiedzieć mu prosto w twarz: „Od początku cię oszukiwałam. Po prostu nie chciałam być samotna, a ty stałeś się dla mnie łatwym łupem. Umawiałeś się ze mną, zakochałeś się, ożeniłeś, a ja w dniu ślubu, przypinając ci bukiecik do klapy marynarki, myślałam tylko o tym, że tamten był lepiej zbudowany, że na nim ten garnitur leżałby zupełnie inaczej”.
To straszne.
Nigdy jednak nie powiedziała tego na głos. Potem urodziły się dzieci i życie zaczęło toczyć się wokół nich. Antek był niezłym ojcem. Czasem się nie zgadzali, ale synów wychowali na dobrych ludzi.
I tutaj też Damian miał rację, chociaż jednocześnie się mylił. Odkąd obaj wyprowadzili się na studia, dla Natalii zaczęło się zupełnie nowe życie. Już nie wspominała starej miłości, nie wracała do tamtych chwil, coraz częściej przytulała się do męża i cieszyła jego dotykiem. Cieszyła tak naprawdę, do końca, bez ciągłego myślenia, że z innym byłoby lepiej. Czasem miała wrażenie, że ich ciała są dla siebie stworzone. Nawet jeśli kłócili się w ciągu dnia, nawet jeżeli wydawało się, że dojście do porozumienia jest całkowicie niemożliwe, że to beznadziejny przypadek, to kiedy przytulali się do siebie, czuła niezwykłą jedność z tym człowiekiem. Wręcz namacalnie. Coś, czego mimo ogromnych uniesień nigdy przy Damianie nie doświadczyła.
Wciąż jednak zastanawiała się, co będzie dalej. Chłopcy mieli te święta spędzić u dziadka w Austrii. Rozwiedzeni rodzice Antka zapraszali czasem wnuki do siebie na Boże Narodzenie – dziadek do Austrii, a babcia do Stanów. Tak ich życie rozrzuciło po świecie.
Natalia nie lubiła jeździć do żadnego z nich, Antek też robił to bardzo niechętnie, ale nie zabraniali dzieciom kontaktów z dziadkami. Te święta miały być więc rzeczywiście wyjątkowe – spędzone tylko we dwoje.
_Ukochana Gwiazdeczko!_
Natalia aż usiadła na podłodze.
Czy chciałaby znów usłyszeć te słowa? Czy wolała spędzić resztę życia w tym samym domu z jednym tylko człowiekiem, którego przecież bardzo dobrze już znała? Niczego więcej od życia się nie spodziewać?
Mówią na to kryzys wieku średniego lub syndrom pustego gniazda, ale ona wiedziała, że to strach przed przespanym życiem. Obawa, by po odejściu dzieci nie obudzić się nagle z obcym człowiekiem u boku i świadomością, że gdzieś coś się przegapiło, jakiś ważny moment, kiedy drogi zaczęły się rozjeżdżać. Nie zaradziło się temu w porę.
Spojrzała na zegarek. Dochodziła piąta po południu. Antek za chwilę mógł wrócić z pracy. Szybko pozbierała resztki koperty z podłogi. Upewniła się, że nic nie leży w jakimś zapomnianym kącie, po czym schowała list pomiędzy czerwone okładki powieści obyczajowej, którą właśnie czytała. Wiedziała, że tam Antek na pewno nie zajrzy. Był miłośnikiem czarnych kryminałów pisanych przez przystojnych mężczyzn o mrocznej wyobraźni.
Próbowała się uspokoić, przestać o tym myśleć.
Damian zawsze wiedział, w który punkt dotknąć, żeby osiągnąć cel. Trafnie budził pytania, nad którymi zastanawiała się już od dłuższego czasu, choć nie dopuszczała ich do świadomości. O co tak naprawdę w życiu chodzi? Czy tylko o to, by urodzić i wychować dzieci? Żeby oglądać telewizję, pić kawę, siedzieć razem na kanapie? Czy to dużo, czy mało? Taki zwyczajny spokojny związek.
Wiedziała, że jeśli stanie na pomoście jutro po południu, to nie wróci do domu. Może to będzie początek fascynującej przygody? A może krótki burzliwy romans, po którym nie zostanie już nic?
Usiadła na kanapie i otworzyła komputer. Chciała się skupić na pracy. Skończyła właśnie kolejną część serii bajek dla dzieci i chciała zanurzyć się w przyjaznym, pełnym humoru i ciepła świecie mieszkających na skraju lasu czterech misiów. Ledwo jednak otwarła dokument, wyskoczyło jej powiadomienie o otrzymanych wiadomościach mailowych.
_Ukochana Gwiazdeczko!_ – przeczytała znowu. – _W Twoim wydawnictwie nie chcieli podać mi numeru telefonu do Ciebie. Straszni ludzie! To jeden z nielicznych przypadków, kiedy mój urok osobisty nie przedarł się przez zasieki. Nie takie informacje zdobywałem, a jednak tym razem nie wyszło. Zastanawiam się nawet, czy nie zwolnić mojej sekretarki, której również nie udało się znaleźć do Ciebie kontaktu. Muszę to przemyśleć, kochana. Tak bardzo chciałbym zadzwonić, usłyszeć Twój głos._
_Wysyłam Ci wiadomość mailową, żebyś mogła mi szybciej odpowiedzieć. List szedłby długo, a poza tym nie znasz adresu zwrotnego._
_Wysłałem list tylko po to, by Cię oczarować. Zasługujesz na wszystko, co najlepsze: wysoką jakość życia, chwile piękniejsze niż sny…_
_Napisz, proszę, czy staniesz jutro na pomoście._
_Moja noc była szczęśliwa. Wypełniona wyłącznie marzeniami o Tobie i o naszym wspólnym życiu. Nie uwierzysz, jak wiele ich jest. Tak jakby wszystko, co gromadziłem przez te dwadzieścia pięć lat, nagle wybuchło. Spotkałem w życiu wiele kobiet, ale żadna z nich nie była moją najwspanialszą Gwiazdeczką. Tylko Ty. Jestem teraz dojrzałym człowiekiem. Wiem, co jest w życiu najważniejsze. Kolejne dwadzieścia pięć lat chcę spędzić tylko z Tobą._
Zamknęła laptop, aż trzasnęła obudowa.
Ileż ona dałaby za te słowa, gdyby przyszły we właściwym momencie! Teraz wywołały poruszenie, ale już nie takie samo. Dziś podszyte było ono mocnym cierpieniem.
Była artystką. Słowo stanowiło jej codzienne narzędzie pracy. Lubiła piękne zdania, ładne metafory. Zdania z listu mocno na nią działały. Jej mąż Antek spełniał się jako inżynier produkcji, lubił swój zawód. Nic dziwnego. Był rzeczowy do szpiku kości. Mówił krótko i na temat, szybko stawiał kropki, a w jednym zdaniu mieścił tyle informacji, ile tylko można. Nigdy niczego nie dodawał ponad to, co konieczne. Wylewność uważał za niepotrzebne marnowanie energii. Ale ją kochał. Szczerym prawdziwym uczuciem.
Natalia aż się złapała za głowę. Czuła się jak po zejściu z karuzeli. Kiedy człowiek nie jest w stanie iść prosto, złapać kierunku.
Jakie to okrutne ze strony Damiana – pomyślała nagle. – Burzyć mi spokój, moje poukładane życie. Wprowadzać tak niewiarygodny zamęt. Damian jak zawsze był bardzo pewny siebie. Uważał, że ma prawo odezwać się tylko dlatego, że przyszła mu na to ochota. Kierował się wyłącznie własnymi pragnieniami.
Ale miał trochę racji.
Chciała być w życiu szczęśliwa. Stała przed ważnymi decyzjami. Miała świadomość, że nie może sobie pozwolić na marnowanie czasu. Wiedziała, jak cenny jest każdy dzień. Ich liczba, nad którą kiedyś się nie zastanawiała, teraz zdecydowanie stała się ograniczona. Ceniła je tym bardziej.
Wciąż była zdrowa. Skończyła czterdzieści pięć lat, ale zachowała młodzieńczy wygląd i dziewczęcy urok, cieszyło ją życie. Jeszcze miała siłę wspinać się na górskie szczyty, tańczyć nocami, kochać się do upadłego i snuć marzenia. Nie chciała zamknąć się w domu i patrzeć, jak płynie czas.
Podniosła głowę.
Choinka stojąca w rogu salonu zamigotała pięknie. W posprzątanym mieszkaniu pachniało cynamonem i pomarańczami. Było cicho i miło.
I w tym względzie Damian się pomylił. Natalia nie urabiała się po łokcie. Oboje z Antkiem zdecydowali, że zamówią świąteczne jedzenie w pobliskiej restauracji. Nacieszą się spokojnie wspólnym wieczorem.
Ale czy rzeczywiście będzie on tak cudowny? Czy w ich rozmowę nie wkradnie się szybko nuda? Czy bez dzieci znajdą dostatecznie dużo tematów do rozmowy?
Miała wrażenie, że swędzą ją opuszki palców. Jak wtedy, kiedy w głowie pojawiała się wspaniała historia i domagała natychmiastowego przelania na papier. Chciała od razu otworzyć laptopa i napisać Damianowi odpowiedź. Tylko jaką?
W pierwszym odruchu cisnęło się na klawiaturę entuzjastyczne „Tak”.
Pragnęła rzucić się w to całą sobą, nie myśląc zbyt wiele. Przeżyć coś niezwykłego. Właściwie to mogłaby nawet potem zmienić branżę i napisać powieść dla dorosłych, opowiedzieć historię, którą sama bardzo chciałaby przeczytać. O najpiękniejszym romansie świata.
Czuła, że tak by to właśnie wyglądało. Na pomoście wiałby wiatr i szarpał jej włosami, a Damian pewnie po latach jest jeszcze przystojniejszy niż kiedyś. Bez trudu wywołałby w niej przyspieszone bicie serca. Mężczyznom czas służy. Będzie zapewne świetnie ubrany i zaprowadzi ją do luksusowego samochodu. Zawsze lubił takie zabawki i była pewna, że teraz, kiedy go na nie stać, korzysta bez oporów z przywilejów życia.
Może pojadą do wspaniałego hotelu albo wynajął gdzieś urokliwy domek tuż nad brzegiem morza? Pewnie w zasięgu jego karty kredytowej leżą różne nietypowe miejsca, do których zwykły turysta nie trafia. A wszystko organizuje dla niego sekretarka, może i większa liczba pracowników? Miał fantazję, nie tylko pieniądze. Na pewno potrafi wyczarować niezwykłe życie.
Która kobieta o takim nie marzy? Czy rzuciłaby dla takiej przygody swojego zwyczajnego męża, który pracuje, owszem, na kierowniczym stanowisku, ale zawsze od ósmej do szesnastej? Co miesiąc taka sama pensja i marzenia, żeby kupić chłopcom mieszkania, zanim skończą studia. To było nie lada wyzwanie, zważywszy na ceny nieruchomości w Warszawie, ale jakże nieromantyczne.
Ona też odkładała tantiemy w tym samym celu. Nie cierpieli biedy, ale byli ostrożni, jeśli chodzi o wydatki.
Czy takie życie może człowiekowi dać prawdziwe szczęście?
Natalia zamknęła laptop i wyszła na balkon. Mroźne powietrze chłodziło jej rozpalone czoło. Mieszkali na ładnym strzeżonym osiedlu. Nie było wprawdzie śniegu, ale wszędzie czuło się atmosferę nadchodzących świąt. Natalia westchnęła. W ilu jeszcze domach inne kobiety też się zastanawiają, leżąc w łóżkach, czy wiodą udane życie? Czy rzeczywiście o to im chodziło?
Nie ma takiego lekarza, który potrafi wypisać receptę na szczęście. A może powinien być? Zapiszczała komórka i Natalia wyciągnęła ją z kieszeni lekko drżącymi z zimna dłońmi. Odczytała wiadomość:
_Gwiazdeczko najdroższa! Sekretarka jednak nie zostanie zwolniona. Udało jej się zdobyć Twój numer, ale postanowiłem do Ciebie nie dzwonić, tylko napisać. Wystarczy jednak, że odpowiesz choćby jednym słowem, a zrobię to natychmiast, Kochanie moje. Ja już stoję na pomoście. Jeśli nie chcesz czekać do jutra, rzućmy to wszystko i spotkajmy się już dzisiaj._
Drgnęła. Usłyszała dźwięk zamykanych drzwi. Antek wrócił z pracy.
Szybko odłożyła telefon. A potem podeszła do przedpokoju. Oparła się o framugę i spojrzała na swojego męża bardzo uważnie. Policzyła wszystkie zmarszczki na jego twarzy. Dostrzegła widoczne w oczach zmęczenie. Wodziła wzrokiem po wciąż gęstych, chociaż posiwiałych włosach, doskonale znanym swetrze, który Antek bardzo lubił i nosił do znudzenia. Skończyła na długich stopach, z powodu których tak ciężko było mu kupić sensowne buty, oraz ramionach, obejmujących ją każdego wieczoru. Od tylu już lat.
To wszystko było bardzo przyjemne, ale nie tak fascynujące jak w filmach i powieściach.
Czy to właśnie jest miłość?