- W empik go
Dochowaj mojej tajemnicy - ebook
Dochowaj mojej tajemnicy - ebook
Kiedy Ana przeprowadza się do małego miasteczka, jej dotychczasowe życie zmienia się bezpowrotnie.
Rozstanie z chłopakiem, z którym spędziła całe życie, to dopiero początek. Nastolatka wplątuje się w romans z mężczyzną, z którym nigdy nic nie powinno ją łączyć. Pewnej zimowej nocy dochodzi do zdarzenia, które sprawia, że życie Anastazji już na zawsze się zmienia.
Zdrada, zakazana miłość – coś, co nigdy nie powinno się wydarzyć. Czy wszyscy wokół niej są szczerzy? Jak wiele potrafi udźwignąć dziewczyna, która dopiero wkracza w dorosłe życie?
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67691-13-0 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Promienie zachodzącego słońca padają na moją twarz. Zamykam oczy i biorę głęboki wdech. Po chwili kolejny. Powtarzam tę czynność kilkukrotnie. Próbuję oczyścić umysł. Próbuję skoncentrować się na czymś przyjemnym. Pragnę na chwilę zapomnieć o świecie, który mnie otacza. Pragnę przenieść się w jakąś odrębną rzeczywistość. Rzeczywistość, w której ten wieczór nie jest ostatnim spędzonym w tym miejscu. W tym miejscu i z tymi ludźmi.
Podnoszę delikatnie powieki, ale szybko zmieniam zdanie i z powrotem je zamykam. Chcę, by ta chwila jeszcze trwała. Chcę czuć jego dotyk. Jego ręce, które oplatają mnie w pasie i trzymają tak, jakby nigdy nie miały puścić. Czuję jego oddech na karku i w tym samym momencie przez całe ciało przechodzi mnie dreszcz. Jego usta delikatnie muskają moją skórę, a ja w tym momencie zapominam o wszystkich zmartwieniach. Nic wkoło się nie liczy. Jesteśmy tylko my. Ja i on. On i ja. Chłonę każdą mikrosekundę tej chwili i chowam głęboko, by zapamiętać ją już na zawsze.
– Będzie mi tego brakowało. – Z niechęcią przerywam ten błogi stan i odwracam się twarzą do wysokiego blondyna. Jego przepełnione smutkiem oczy wpatrują się we mnie, a ja, nie mogąc znieść tego spojrzenia, opuszczam głowę.
Jego dłoń, która ląduje na moim podbródku, zmusza mnie do tego, bym ponownie na niego spojrzała.
– Już o tym przecież rozmawialiśmy. – Wydaje mi się, że w jego głosie słyszę wyrzuty, że zapomniałam o naszej rozmowie, co oczywiście nie jest prawdą. Doskonale pamiętam tę konwersację. Jak niby mogłabym o niej zapomnieć. Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem tak płakałam. Tak przepełnionej smutkiem, żalem, bólem, a także złością rozmowy chyba jeszcze nigdy nie prowadziłam.
– Pamiętam – odpowiadam po chwili.
– To wcale nie jest nasz koniec.
– Chciałabym, żeby tak było. – Jego dłonie wędrują w górę i w dół po moim przedramieniu. – Jednak…
– Nic nie mów. – Ucisza mnie, a jego dłonie wędrują wyżej i wplątują się w moje włosy. Jego usta dotykają moich, składając na nich namiętny pocałunek. Wydaje mi się, że chce, abym zapamiętała go już na zawsze.
– Damian? – Przerywam pocałunek i robię krok w tył, by lepiej go widzieć.
– Tak? – pyta zaciekawiony, a jednocześnie chyba przerażony tym, co chcę mu powiedzieć.
– Kocham cię. Zawsze będę cię kochać.
– Ale? – Jego twarz przybrała neutralny wyraz. Nic w tym momencie nie idzie z niej wyczytać.
– Nie ma żadnego „ale”. Chciałam, żebyś o tym po prostu wiedział. To tyle – odpowiadam, wzruszając ramionami, i ponownie wpatruję się w swoje czarne trampki.
Damian bierze głęboki wdech i odchyla głowę do tyłu. Wpatruje się w niebo przez kilka chwil. Po policzkach lecą mu łzy. Nie wiem, czy to prawda, czy oczy zaczynają płatać mi figle. Równie dobrze może być tak, że najzwyczajniej pragnę, aby tak było. Jest to nasz ostatni wspólny wieczór przed moim wyjazdem do innego miasta. Nie będą nas dzielić tysiące kilometrów, ale wystarczająco, by nie móc widywać się już codziennie.
– To tylko trzy godziny drogi. – Głos Damiana wyrywa mnie z zadumy.
– Tylko albo i aż – mruczę sama do siebie. – Myślisz, że to przetrwamy?
– Myślę, że tak. – Chwyta mnie za rękę i przyciąga do siebie. Odgarnia moje krótkie, ścięte na boba blond włosy i składa pocałunek na czole. – Ja ciebie też kocham i zawsze tak już będzie. – Jego czuły głos działa na mnie jak plaster.
– Wiem. W końcu to my. Nic ani nikt nie jest w stanie nas rozdzielić. – Kiedy wypowiadam słowo „nikt”, myśli mimowolnie wędrują w kierunku mojej matki, która mówiąc o nowej pracy w innym mieście, postawiła mnie przed faktem dokonanym, że z końcem mojego roku szkolnego się wyprowadzamy.
– Ana? Ziemia do Anastazji. Halo? – Damian macha mi ręką przed oczami.
– Tak? Przepraszam. Co mówiłeś?
– Pytałem, czy nadal jesteś na nią zła za to, że się przeprowadzacie?
Zamykam oczy i myślami wracam do rozmowy, którą odbyłam z matką pół roku temu. Minęło już tyle czasu, a ja nadal pamiętam każde słowo. „Niszczysz mi życie!” – krzyczałam. „Przesadzasz! Dobrze wiesz, że nie mam wyboru”. „Nie miałam wyboru, nie mam wyboru! Zmień płytę, bo się powtarzasz. Wybór zawsze jest, mamo!” – nie odpuszczałam. „Takiej oferty się nie odrzuca! To było moje wielkie marzenie! Zrozum to w końcu!” „A co z moimi marzeniami? Co z moim życiem? Ono dla ciebie przestało się już liczyć? Co z moją szkołą? Co z moimi przyjaciółmi? Co z Damianem? Masz to całkowicie w dupie! Taka jest prawda!” – wyliczałam podniesionym głosem. „Nie przeginaj! Całe życie myślałam wyłącznie o tobie. Całe swoje życie poświęciłam na to, żeby cię wychować, a ty tak mi się odwdzięczasz? – argumentowała matka. „Czyli zmarnowałam ci życie? Świetnie! Wiesz co? Trzeba było mnie nie rodzić w wieku szesnastu lat. Przynajmniej bym nie musiała wysłuchiwać, że to moja wina, że tak ci się życie ułożyło! Nie ja odpowiadam za to, że ojciec kopnął cię w dupę dla innej”.
Doskonale pamiętam ten piekący ból, kiedy dłoń Doroty Makowskiej wylądowała na moim policzku. Pierwszy raz matka podniosła na mnie rękę, a ja gdzieś w głębi zdawałam sobie sprawę, że przesadziłam, ale w tamtym momencie emocje nade mną górowały i nie dopuszczałam tego głosu do siebie. „Kochanie, strasznie cię przepraszam. Ja… Ja naprawdę nie chciałam. Ja…” – Chwyciła się za głowę i z przerażeniem patrzyła na to, co zrobiła. „Wyjdź z mojego pokoju! No już! Przeprowadzę się z tobą do tej dziury zabitej dechami, ale możesz być pewna, że jak w grudniu skończę osiemnaście lat, to będzie koniec. Będę mieszkała i chodziła do szkoły tam, gdzie mi się podoba!” – Wypchnęłam matkę z pokoju i zatrzasnęłam za nią drzwi.
Otwieram oczy i biorę kolejny głęboki wdech.
– Sama nie wiem – odpowiadam Damianowi, a on kiwa lekko głową na znak, że rozumie. – Ale nie mówmy teraz o niej. To nasz ostatni wieczór. Jutro po rozdaniu świadectw wyjeżdżam. Proszę cię teraz tylko o jedno.
– Tak? – pyta zachrypniętym głosem, przyglądając mi się uważnie.
– Proszę, spraw, bym nigdy nie zapomniała tej nocy.
Damian nie zwleka i przysuwa się do mnie tak blisko, że czuje zapach jego wody kolońskiej. Jestem od niego sporo niższa, dlatego pochyla się i chwyta mocno za uda, po czym podnosi. Oplatam mocno nogi wokół jego bioder, a ręce wplątuję w jego dość długie blond włosy. Zaczynam go mocno całować, a on powoli kroczy w stronę samochodu, który zastawiliśmy zaraz obok. Jesteśmy sami. Nikt tu już od dawna nie przychodzi. Znaleźliśmy tę polanę na początku liceum. To idealne miejsce. Byliśmy na świeżym powietrzu, ale nikt nam nie przeszkadzał. Uroku dodawała też płynąca obok rzeka. Miejsce to miało dla mnie wyjątkowe znaczenie, ponieważ właśnie tutaj zrobiliśmy to po raz pierwszy. Zawsze chciałam, żeby był on wyjątkowy. Nie było idealnie, ale dzięki Damianowi czułam się bezpieczna.
Teraz sadza mnie delikatnie na maskę swojego pierwszego samochodu. Rodzice dali mu na niego pieniądze w prezencie na osiemnaste urodziny. Pamiętam, jak razem przeglądaliśmy oferty w internecie. Był wtedy taki szczęśliwy. Odchylam głowę do tyłu, a jego usta muskają moją szyję. Dłonie przesuwają się po moich nagich udach. Spódniczka, którą mam na sobie, samoistnie podnosi się do góry, odsłaniając czarne majtki. Jedną dłonią opieram się o zimny metal, a drugą chwytam głowę swojego chłopaka i przyciągam ją do swojej. Wsuwam swój język do jego ust, a jego dłonie wędrują do guzików mojej koszuli w kratę. Powoli rozpina jeden po drugim. Kiedy jest już przy ostatnim, pewnym ruchem zrzuca ją ze mnie i nie czekając, rozpina mój stanik. Otwieram delikatnie powieki i zaczynam rozglądać się dookoła. Wiem, że jesteśmy tu sami, ale mam dziwne wrażenie, że ktoś nas obserwuje.
– Damian? – Dyszę ciężko.
– Yhm?
– Chodźmy do środka – mamroczę.
– A tu jest ci źle? – pyta, nie przerywając pocałunków.
– Chodźmy do środka – powtarzam bez zbędnych wyjaśnień.
Damian nie zadaje już więcej pytań, tylko chwyta mnie tak samo jak kilka chwil wcześniej. Wtulam się w niego jeszcze mocniej, a on jedną ręką otwiera tylne drzwi. Kładzie mnie delikatnie na siedzeniu, po czym zdejmuje koszulkę i rozpina spodnie. Wchodzi do auta, zamyka drzwi i delikatnie się na mnie kładzie. Wiem, że zrobi wszystko, bym faktycznie nigdy nie zapomniała tej nocy.