Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość

Dojrzałość. Jak odnaleźć się w kulturze zdziecinnienia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
4 września 2024
Ebook
52,90 zł
Audiobook
52,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
52,90

Dojrzałość. Jak odnaleźć się w kulturze zdziecinnienia - ebook

„Jeśli tylko czegoś bardzo chcesz, to na pewno to osiągniesz”
„Ustaw siebie w centrum świata i nie oglądaj się na innych”
„Obudź w sobie wewnętrzne dziecko i idź po swoje”

Znasz te hasła?

Te i wiele innych chwytliwych (i często bardzo kosztownych) recept oferuje nam lukratywny przemysł rozwoju osobistego.

Zastanów się jednak, w jakim okresie naszego życia tego rodzaju myślenie magiczne jest najczęstsze, niemalże codzienne? W dzieciństwie! (…) Utrzymywanie ludzi w stanie zdziecinnienia, za które jeszcze słono płacą, prowadzi do erozji tkanki społecznej. Jesteśmy bardzo głęboko zanurzeni w strukturze społecznej, uzależnieni od jej mechanizmów. Jesteśmy jej trybikiem. Im szybciej przekłujemy pompowane przez psychopozytywnych trenerów ego, przerośnięte jak balon na imprezie sylwestrowej, tym lepiej dla nas.

Mnie świadomość tego, że jestem małym elementem, na który wpływ ma wiele czynników, daje duży spokój. Wiem, co ode mnie zależy, ale mam też świadomość, że na wiele spraw nie mam żadnego wpływu.

Dziennikarka Eliza Michalik i socjolog Tomasz Sobierajski w arcyciekawych rozmowach rozprawiają się z mitami i kłamstwami codzienności:

O toksycznej pozytywności, pseudorozwoju i ucieczce od dojrzałości
O dziewczynkowaniu, półfabrykatach szczęścia i ułudzie łatwego życia
O populizmie, niedojrzałości w języku i pułapkach bajdurzenia

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8357-741-8
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Jest lato 2021 roku. Umawiamy się na długą rozmowę o społeczeństwie, relacjach, o świecie. Okazją do tego jest program Elizy W głębi duszy w Radiu Nowy Świat. W tej samej audycji spotykamy się jeszcze kilkukrotnie. Już w trakcie pierwszej rozmowy pojawia się temat, który będzie przewodnim przy kolejnych, czyli kryzys dojrzałości i społeczne zdziecinnienie.

Eliza na swoim kanale na YouTube z wielką mocą i nieposkromioną odwagą rozprawia się z hańbiącymi działaniami populistów, którzy sprawują wtedy w Polsce władzę. Bezpardonowo wytyka im niegodziwości, jednocześnie próbując zrozumieć, z czego wynika tak duże poparcie społeczne dla nich w kolejnych wyborach. W tym samym czasie Tomasz próbuje znaleźć strukturalną przyczynę tego, że w rozwiniętych społeczeństwach władzę zyskują politycy z auto­kratycznymi zapędami. Stawia tezę, że jest to wynik złożonych mechanizmów gospodarczych, politycznych i społecznych, w których trzymanie dorosłych ludzi w dziecinnym zahibernowaniu jest niezwykle zyskowne. Pozwala bowiem na to, by sprzedać więcej: towarów, usług i idei. Zdziecinniali dorośli są bardzo podatni na wpływy, łatwo się nimi manipuluje, wierzą w bajki i nie chcą konfrontować się z prawdziwymi problemami. Z przyjemnością i ulgą oddają swoją wolność za dyktatorską opiekę.

Podczas kilku godzin rozmów w audycji rozwijamy tę ideę, wracamy do niej, przyglądamy się naszym poprzednim spostrzeżeniom. Dyskutujemy. I bardzo uważnie słuchamy siebie nawzajem. Z racji charakterów stawiamy sprawę jasno i dobitnie, ale jesteśmy dalecy od samozachwytu, który mógłby stępić nasz osąd sprawy. W pewnym momencie ugruntowujemy się w naszych przekonaniach. Nasza idea rozlewa się na zewnątrz. Słuchaczki i słuchacze piszą do nas listy i dziękują za to, że pozwoliliśmy im lepiej rozumieć to, co dzieje się wokół. Są osoby, które próbują naszą ideę wykoślawiać, oraz takie, które niewiele z niej rozumiejąc, bez mrugnięcia okiem przyjmują ją jako własną i zbijają na niej kapitał kulturowy.

A my w tym czasie nadal się spotykamy i dyskutujemy. Niespiesznie, ale konsekwentnie. Mamy cel. Chcemy opowiedzieć o naszym rozumieniu dojrzałego, dorosłego, odpowiedzialnego za siebie oraz za innych świata i podzielić się tym z większą rzeszą osób. Uważamy, że warto. Nam nazwanie pewnych rzeczy po imieniu, nawet jeśli czasem było bolesne, bardzo pomogło. Liczymy na to, że pomoże też Wam, którzy sięgnęliście po tę książkę i zgodziliście się na to, żebyśmy zabrali Was w naszą podróż.

Kraina zdziecinnienia jest fascynująca i wiele osób decyduje się, żeby zamieszkać w niej na stałe, pomimo że za jej cukierkowość muszą płacić bardzo duży podatek. Ale my wiemy, że poza granicami tej krainy jest inne, piękniejsze miejsce. Tam mieszkają dojrzali dorośli. I tam są wolność i szczęście.

Eliza i TomaszEliza Michalik: Co to jest dobre życie?

Tomasz Sobierajski: Próbując odpowiedzieć na to pytanie, mam w sobie pewien rodzaj zawieszenia. W głowie w bardzo szybkim tempie przesuwają mi się obrazy, przykłady dobrego życia, które znam z podróży, filmów i literatury. Jest skandynawski spokój i włoska dolce vita. Jest wilgotny od nadmiaru świat tropików i pustynna nostalgia. Jest piękna, monotonna codzienność u Selingera czy u Moravii i roziskrzone bogactwo u Zoli. Jest spokój wsi i rozdygotanie miasta. Próbuję wybrać z tego bogatego katalogu doświadczeń, własnych i cudzych, najbardziej pasujący obrazek. Ale zdaję sobie sprawę, że będzie to odpowiedź na ten moment, przypadkowa, niereprezentatywna dla mojego życia. Zamknijmy więc ten katalog moich przeżyć i skupmy się na tym, co dla innych oznacza dobre życie. Spróbujmy znaleźć odpowiedź na to, czy coś takiego w ogóle istnieje.

Najlepszym rozwiązaniem, by znaleźć odpowiedź na tak skomplikowane pytanie, jest zawsze sięgnięcie do starożytnych filozofów. W tym temacie z pomocą przychodzi Platon, który stworzył teorię dobrego życia. Uważał, że każdy człowiek ma naturalne pragnienie sprawiedliwości i dobra, a najważniejsze jest znalezienie w sobie odwagi, żeby działać zgodnie z tym pragnieniem – bo jeśli tak się stanie, będziemy godnie i dobrze żyć. Natchnieniem dla rozważań Platona o dobrym życiu były jego dyskusje z mistrzem, nauczycielem Sokratesem. Obaj uważali, że dobre życie jest możliwe tylko wtedy, kiedy nasze działania będziemy poddawali refleksyjnej analizie. Dodatkowo Sokrates, zgodnie z tym, jak cytował go Platon, uważał, że dla dobrego życia niezbędne jest zapanowanie nad zwierzęcymi pasjami. W idei dobrego życia tych dwóch filozofów najważniejsze było działanie w taki sposób, aby nie krzywdzić nim innych. A nawet więcej, żeby przez to, co robimy, wspierać rozwój społeczności.

Poglądy Sokratesa i Platona na drugą stronę wywrócił Nietzsche. Można nawet powiedzieć, że je lekko sponiewierał. Jego zdaniem dobre życie to życie bez strachu i nieopieranie się w nim na sile wyższej. Nietzsche uważał, że dobre życie wiedzie ta osoba, która kocha swój los (amor fati), ma dużo szacunku do siebie, wierzy we własne siły, korzysta z życia i nie kłania się fałszywym bożkom. Ideę Nietzschego, pewnie bardziej przez przypadek niż celowo, podchwyciła kultura indywidualizmu, tak mocno rozpasana w krajach rozwiniętych. W jej ujęciu dobre życie jest wtedy, gdy mnie jest dobrze, kiedy interesuje mnie wyłącznie moje własne dobro, a dobro społeczne o wiele mniej lub nawet wcale.

Mam wrażenie, że w tej chwili ścieramy się wewnętrznie pomiędzy platońskim a niczeańskim pojmowaniem dobrego życia. Kiedy w trakcie badań pytamy ludzi o ich rozumienie tego wyrażenia, to są raczej skłonni odpowiadać jak Platon, że bycie dobrym człowiekiem oznacza bycie dobrym dla innych i działanie na rzecz tego, żeby innym żyło się lepiej. Odpowiadamy tak, jak myślimy, że powinniśmy odpowiedzieć – takiej odpowiedzi się od nas społecznie oczekuje. Natomiast gdy patrzymy na rzeczywiste wybory, jakich dokonują ludzie, to jest jasne, że większość stawia na siebie. Najpierw mnie musi być dobrze, ewentualnie dopiero gdy już mam tego szczęścia tak dużo, że aż mi się ulewa, to z tego nadmiaru mogę nieco oddać innym, najczęściej najbliższym osobom. Działanie dla wspólnoty to bardzo rzadko wybór, najczęściej obowiązek obwarowany przymusem społecznym.Dobre życie – szczęśliwe życie?

Eliza: Jeden z filozofów powiedział, że ludzie, którzy gonią za szczęściem, nie mają szczęśliwego życia. Szczęśliwe życie mają ludzie, którzy się nie przejmują szczęśliwym życiem, tylko po prostu żyją i robią rzeczy, które lubią robić, zajmują się swoimi pasjami. I żyją szczęśliwie, nigdy nawet nie myśląc, jakie mają szczęście.

To zapewne kamyczek do ogródka wszystkich filo­zofów, psychologów i socjologów, ale przyznam, że od jakiegoś czasu sądzę, że my jako ludzkość za dużo się zajmujemy rozważaniami, czy jak coś zrobimy, to będziemy bardziej czy mniej szczęśliwi, zamiast po prostu działać w zgodzie ze sobą.

U mnie sprawdza się powyższa recepta, że gdy nie rozważam, tylko po prostu robię coś, bo chcę, bo mnie to interesuje, bo sprawia mi radość i przyjemność, pochłania mnie, zajmuje, to nagle okazuje się, że jestem szczęśliwa, nawet o tym nie myśląc. I mam fajne, dobre życie, w ogóle o to nie zabiegając.

Mówiłeś o tym, jak w cywilizacji Zachodu kształtowały się poglądy na szczęśliwe życie i że współczesna nam kultura jest bliższa indywidualizmowi, i w świetle tego zastanawiam się, czy głównym powodem, dla którego żyjemy w epoce braku szczęścia, jest właśnie to, że za bardzo, za desperacko chcemy je mieć.

Wszyscy wiemy, że w życiu tak to właśnie działa – jeśli ktoś ci powie albo sam sobie powiesz, że musisz coś mieć lub zrobić, to nie jesteś w stanie tego osiągnąć.

Jeśli na przykład usłyszysz, że musisz teraz koniecznie odpocząć – po prostu zrobić wszystko, żeby się zrelaksować – usiądziesz i będziesz się strasznie skupiał i wysilał, żeby odpocząć, to właśnie nie odpoczniesz, tylko jeszcze bardziej się zestresujesz!

Dlatego kiedy wszyscy dookoła – programy, poradniki, reklamy, guru – mówią ci, że masz mieć szczęśliwe życie, to to jest tak strasznie stresujące, że aż robisz się nieszczęśliwy…

Albo nawet jeśli jesteś szczęśliwy, to możesz tego nie zauważyć, bo wszyscy ci mówią, że to szczęście powinno wyglądać inaczej, być bardziej glamour i wow.

Tomasz: Weszliśmy tym samym w naszych rozważaniach na inny poziom. Wprowadziłaś kategorię szczęścia, która obecnie jest równoznaczna z dobrym życiem. To bardzo młoda koncepcja, choć uważa się, że już Arystoteles, pisząc o eudajmonii, miał na myśli współczesne rozumienie szczęścia. Ale to nie jest prawda. Arystoteles jako uczeń Platona zwracał uwagę na to, że szczęśliwy jest ten, kto rozwija się intelektualnie i ma „dobry” charakter, które to cnoty wykorzystuje na rzecz dobrostanu innych.

Ale wróćmy do koncepcji szczęścia. Gdybyśmy zapytali naszych dziadków, czym jest dobre życie, najprawdopodobniej wcale nie odpowiedzieliby, że jest to szczęście – bardzo nieostra kategoria – tylko spokój, bezpieczeństwo, przyzwoite, uczciwie przeżyte życie. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie poświęcano koncepcji szczęścia tyle uwagi co teraz. Zapewne przysłużył się temu rozwój psychologii pozytywnej, która z jednej strony składa ukłon w stronę Arystotelesa, mówiąc o cnotach wymaganych do prowadzenia dobrego życia, a z drugiej romansuje z indywidualistycznym myśleniem Nietzschego, bo rozwijanie mocnych stron w celu osiągnięcia dobrego życia, a w domyśle szczęścia, ma służyć tylko mnie. To ja mam się czuć dobrze w pracy, w związku romantycznym, w przyjaźni. A jeśli przy okazji komuś też jest w tej relacji dobrze, to w porządku. Ale nie jest to warunek konieczny mojego szczęścia i dobrego życia.

Mówisz o szczęściu jako odczuwaniu, doświadczaniu czegoś, a nie o szczęściu jako procesie analitycznym. Od nas, naukowców, oczekuje się, żebyśmy stworzyli wzór na szczęście. Garść tego, garść tamtego, szczypta jeszcze czegoś innego. Ale to nie działa, ponieważ szczęście jest intersubiektywnym procesem. I często dopiero po czasie wiemy, że w danym momencie byliśmy szczęśliwi. Ale jak to zrobiliśmy? Dlaczego tak się działo? Nie umiemy na to odpowiedzieć. Dodatkowo wiele osób, które my uważamy za szczęśliwe, żyjące dobrym życiem, postrzegają siebie wręcz przeciwnie. Szczęście i dobre życie to bardzo nieuchwytne kategorie. Czasem wydaje nam się, że jesteśmy blisko rozwiązania tej zagadki, ale najczęściej obecność obserwatora wpływa na obserwowany obiekt, zniekształcając jego obraz. Prawo znane z fizyki, psychologii czy socjologii. Nie jesteśmy w stanie przyszpilić szczęścia w warunkach laboratoryjnych. No chyba że wprowadzimy do organizmu obiektu substancje czynne. Ale nie o to chodzi.

Najbardziej znane podłużne badania nad szczęściem, które są prowadzone od ponad 80 lat na Uniwersytecie Harvarda, nomen omen nazwane Harvard Study of Adult Development, o których piszę szerzej w książce Pokolenia (współautorstwo z Magdaleną Kuszewską), również nie dają prostych odpowiedzi na to, od czego zależy szczęście. Najbliżsi jesteśmy temu, żeby sądzić, że szczęście daje nam przynależność do wspólnoty, umiejętność porozumienia się z innymi i bycie w przyjacielskich relacjach przez wiele lat.

Z tego powodu z założenia nie ufam tym wszystkim osobom, które bez żadnego podglebia naukowego, na podstawie dowodów anegdotycznych ze swojego życia zapewniają mnie, że wiedzą, co zrobić, żebym był szczęśliwy. Pod warunkiem, że zapłacę im duże pieniądze. A ja wiem, że po ich kursach czy szkoleniach nie będę bardziej szczęśliwy. Będę tylko nieco biedniejszy.Marketing szczęścia

Eliza: Czy nasze podejście do życia nie jest za bardzo zdystansowane, by nie rzec – lekko cyniczne?

Tomasz: Przeciwnie! Mówiąc to, co mówimy, obnażamy wielomiliardowy przemysł święcący triumfy na całym świecie, zarabiający na namawianiu ludzi do tego, by aktywnie poszukiwali szczęścia. Na marginesie, fakt, że istnieje taki przemysł, skłania do postawienia starego jak świat pytania, czy to ten przemysł wytworzył potrzebę szczęścia, czy jednak potrzeba wytworzyła przemysł. Co było pierwsze, jajko czy kura? Poza tym odrobina cynizmu bardzo się przydaje. Stanowi skuteczną barierę ochronną przed złotoustymi głosicielami recepty na szczęście. Choć oni sami powtarzają, że cynizm to maska ludzi nieszczęśliwych. Wybieram zatem bycie cynicznym i nieszczęśliwym w oczach hochsztaplerów.

W kwestii „fabryk szczęścia”, których namnożyło się co niemiara, niepodważalnym faktem jest, że to dzięki temu przemysłowi dowiedzieliśmy się, na ile różnych i kosztownych sposobów można poszukiwać szczęścia.

I tak, szczęścia możesz poszukiwać, zamieniając wygodne mieszkanie na stodołę z wychodkiem i zimną wodą ze studni, poddając się odczynianiu uroków na wczasach ze współczesną wiedźmą, na weekendowej terapii okadzania krocza szałwią, wyjeździe do dżungli, gdzie bierzesz halucynogeny. Albo całkiem przyziemnie, możesz być szczęśliwy, kupując, dużo kupując! Od domu, przez samochód, dywan, aż po pierogi. Za każdy zakup marketingowcy obiecują ci szczęście. Możesz też dla szczęścia poprawić sobie podbródek lub grubość prącia. A jeśli to nadal cię nie uszczęśliwi, to możesz już dziś wykupić za miliony monet lot w kosmos, który być może nigdy nie dojdzie do skutku. Istnieje zawrotna liczba oferowanych nam metod osiągania szczęścia tożsamego z dobrym życiem, aż się kręci w głowie. Co mają ze sobą wspólnego? Oczywiście to, że za wszystkie trzeba słono zapłacić!

Eliza: I że trzeba się o nie bardzo mocno starać. Czyli że z dobrym życiem i szczęściem jest jak z miłością! Mam parę koleżanek singielek, które za każdym razem, gdy zostają same, zaczynają aktywnie poszukiwać partnera. Uważają, że nie mogą przecież tak ważnej życiowej sprawy pozostawić przypadkowi. Poza tym bezczynność i bierność w czymś dla nich najistotniejszym kłóciłaby się z ich proaktywną postawą życiową. Są kobietami sukcesu, zdobywają kolejne szczyty, planują i osiągają cele, dlaczego więc, myślą sobie, w tym konkretnym punkcie miałyby siedzieć i czekać?

Kłóci się to z moją postawą, którą instynktownie przyjmowałam od zawsze: że trzeba robić swoje, żyć swoim życiem, a o poszukiwaniach partnera specjalnie nie myśleć, bo ten jeśli ma się znaleźć, to się znajdzie.

Zawsze słyszałam, że się mylę i że to beznadziejny sposób, a teraz, proszę, nauka udowodniła, że mam rację (śmiech).

Tomasz: Jest duża różnica pomiędzy nierobieniem nic a po prostu życiem, robieniem dobrych, pożytecznych, ciekawych, radosnych rzeczy dla nich samych, a nie po to, żeby osiągnąć jakiś cel. Marketing szczęścia każe nam nieustannie go poszukiwać. Jeśli tego nie robisz, to masz poczucie, że coś tracisz, że szczęście cię ominęło. W efekcie jedyne, co czujesz, to narastająca frustracja, a inni czują od ciebie odpychającą determinację.

Eliza: Rób sobie w życiu dobrze, a będziesz spotykać ludzi, w tym partnerów, którym też jest dobrze. Wierzę w to, bo mnie się to sprawdza.

Wszyscy to znamy: szukamy i szukamy, i nie możemy znaleźć, więc w końcu mówimy: „chrzanię to, przestaję szukać, znudziło mi się!”. I wtedy znajdujemy.

Tomasz: Coś w tym jest. Choć nie mam na to żadnych dowodów naukowych, jedynie anegdotyczne. Dorzucę do tego tylko jedną obserwację. Kiedy w pogoni za szczęściem w końcu dochodzimy do upragnionego celu, który zwizualizujemy sobie jako dobre życie, to nierzadko mamy w głowie: To jest to? Tylko tyle? Serio? Myślałem/myślałam, że jak to osiągnę, to będę bardziej szczęśliwy/szczęśliwa. Warto zatem uważać na to, o czym się marzy, bo to się może spełnić. I w efekcie bardzo nas rozczarować. Ale czy można osiągnąć pełnię szczęścia, kiedy jest się osobą niedojrzałą emocjonalnie?

Eliza: Według definicji słownikowych i psychologicznych niedojrzałość emocjonalna nie jest zaburzeniem czy chorobą, to „rodzaj lęku przed dorosłością i odpowiedzialnością, jaką ta za sobą niesie”. Zgodnie z definicją biochemiczną natomiast coś niedojrzałego to coś poddanego procesowi fermentacji, co jednak nie jest jeszcze produktem końcowym, a więc coś w procesie. I ta metafora bardzo mi się podoba – chcę myśleć o ludziach niedojrzałych jako o ludziach w procesie i chcę, żeby każda osoba, która odkryje w sobie niedojrzałość, zrozumiała, że to nic straconego, że zawsze można dojrzeć i zmienić swoje życie.

Tomasz: Zanim rozwiniemy tę myśl, chciałbym jeszcze przez chwilę zatrzymać się przy procesie fermentacji, o którym wspomniałaś. Kiedy zdecydowaliśmy o tym, że chcemy napisać tę książkę, przyjęliśmy za główny cel to, żeby dzięki niej przekonać ludzi do tego, że dojrzałość jest fajna, choć zgodziliśmy się, że bycie niedojrzałą/niedojrzałym jest bardzo wygodne. Fermentacja skojarzyła mi się z owocami. Niedojrzałe są zazwyczaj dziwne, karłowate, nieładne. Zachwycamy się nimi dopiero, gdy dojrzeją, są w pełnej krasie, gdy skorzystały z tego wszystkiego, co dał im świat, po to, żeby zostać tym pięknym owocem, który może zostać zerwany i z którego właściwości mogą korzystać inni.

Eliza: Być może pozwoli nam to lepiej wyjaśnić proces stawania się dorosłym i to, czym jest niedojrzałość i dlaczego się nie opłaca. Nie chodzi o podzielenie świata na wspaniałych ludzi dojrzałych i tych beznadziejnych niedojrzałych, tylko o to, żeby każdy, kto przeczyta tę książkę, mógł dojrzeć dzięki niej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: