Dom wybranych - ebook
Dom wybranych - ebook
Dom wybranych potraktować można jako rodzaj powieści kryminalnej. To poszukiwanie intelektualnego guru Polski, który zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. W tym samym czasie, w telewizji, realizowany jest wymyślony przez niego reality show „Młyn nadziei”. W powieści zaglądamy za kulisy działań ludzi mediów, jej bohaterów, którzy preparują dla nas obraz świata.
Dom wybranych to także opowieść o miłości doświadczanej przez bohaterów i pytanie, jaka jest i może być ona w epoce, która czyni z niej fetysz, a jednocześnie odmawia jej ponadindywidualnego źródła.
A może Dom wybranych traktuje głównie o złu, a raczej Złym, któremu odmawiamy istnienia, a pozbawiony imienia uzyskuje wolność w naszej rzeczywistości?
Kolejna powieść Bronisława Wildsteina o zwyrodnieniu mechanizmów władzy i relacji społecznych we współczesnej Polsce, tym razem przedstawiająca problem na przykładzie mediów. Autor z wielkim znawstwem i przenikliwością pokazuje, jak pseudoprometejskie idee nieograniczonej wolności i wyzwolenia się z rzekomych atawizmów prowadzą najpierw do wypaczeń, a na koniec do zbrodni. Pouczające studium relatywizmu i nihilizmu – trendów duchowych, które na dobre zadomowiły się w europejskiej kulturze i zdają się w niej dominować. Galeria wyrazistych postaci, ludzi głęboko zepsutych, cynicznych i bezwzględnych, którzy kręcą światem niczym „Młynem nadziei” – spektakularnym reality show – wiodąc go na zatracenie. Pasjonująca lektura. Materiał na thriller filmowy. Czyta się jednym tchem.
Antoni Libera, pisarz, reżyser, tłumacz
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65676-22-1 |
Rozmiar pliku: | 893 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Podobno nikt nie ginie bez śladu? A co z tymi, którzy znikają, jakby ich nie było? Przecież są tacy, których szukamy latami, a potem przestajemy i zapominamy o nich. Ale taki człowiek jak Samuel Brak? Taki człowiek? A przecież zniknął tylko nieco ponad dwa miesiące temu. Miał być najwybitniejszym myślicielem współczesnym w Polsce. I co? Miesiąc, dwa miesiące i można odnieść wrażenie, że nikt o nim nie pamięta. To przecież dlatego w sprawę wpakował go sam szef. Kaliski wezwał go do swojego gabinetu.
— Oczywiście wiesz, kto to Brak, Samuel Brak? — Kaliski wpatrywał się w niego uważnie spoza chmury elektrycznego dymu. Tomasz Ewry poczuł się jak na egzaminie. Jak wszyscy słyszał o Braku, ale teraz w gabinecie naczelnego nie potrafił przypomnieć sobie nic konkretnego. Filozof, myśliciel, europejska skala. Odważnie rozprawia się z polską tradycją i pokazuje jej wtórność. Wzywa do jej przezwyciężenia. Wchłaniając nowoczesność, mamy się przeistoczyć, przezwyciężyć nasz peryferyjny los. Brak nawoływał do przemyślenia chrześcijaństwa, był reprezentantem postsekularyzmu. Tylko co to, do cholery, znaczy?
— Naturalnie, szefie. Któż by nie wiedział — odparł, żeby zyskać na czasie.
— No, za dużo to ty nie wiesz — roześmiał się prawie niewidoczny w obłoku Kaliski. — Ale nie bój się. Nie będę cię egzaminował. Oferuję odpowiedzialną robotę. Napiszesz książkę o Braku. Książkę w odcinkach. Wiem, że tego się już nie praktykuje. Po prostu zrobisz o nim ileś artykułów, które potem złożymy w książkę. Będzie więc tak jak z „Innymi”, tylko wtedy na początku, pamiętasz, nie mieliśmy pewności, czy wyjdzie z tego książka. Teraz to założenie. Masz więc podwójne honorarium. I prestiż. Chyba rozumiesz. No i nie tylko to.
— Jasne. Dziękuję. — Ewry wiedział, że powinien się cieszyć i być wdzięczny, ale czuł się niepewnie. — Tylko że, szefie… jak byłeś łaskaw zauważyć, nie jestem specjalistą od filozofii…
— I o to chodzi — przerwał mu Kaliski, który wynurzył się z dymu i nachylił w jego kierunku. — Gdybym chciał prezentować jego koncepcje, zwróciłbym się do Strusia albo kogoś podobnego. Ty masz przybliżyć nam człowieka, który oczywiście był także filozofem. Nawet przede wszystkim filozofem. Ale nie bój się, od myślenia będziesz miał ekspertów. Ty masz zadanie szczególne. Zrekonstruować osobę, która zniknęła. I to jaką osobę… Masz nim zainteresować wszystkich, a nie tylko specjalistów od rezonowania. Zresztą sama historia jego zniknięcia jest już wystarczająco sensacyjna. Nie wiadomo, co się z nim dzieje już w sumie prawie pół roku. Od dwóch miesięcy szukają go wszystkie służby w Europie, i ani śladu. Kamień w wodę. To dziwaczne. Jak się okazuje, nikt nie wie, co się z nim stało, od końca czerwca. Od kiedy zakończył zajęcia na uczelni, aż do tego inauguracyjnego wykładu. Potem zaczęli go szukać, ale przez te pierwsze trzy miesiące nikt się nim nie zainteresował, a on nie zostawił po sobie żadnego śladu. Sławny człowiek wyparował, a przez trzy miesiące nikt tego nawet nie zauważył. Dopiero potem… Sprawę znasz. O tym pisali już wszyscy. Odnotowali zniknięcie, i… koniec. Mam wrażenie, i chyba to jest najdziwniejsze, że po tym niby-wstrząsie nastąpiła cisza i zobojętnienie. Policja się nim zajmuje i nikt więcej. Jakby wszyscy inni zapomnieli. Zapomnieli o Braku? Przecież to niemożliwe. Myślałem już wcześniej, czy nie zlecić tego reportażu. Tylko wiesz… Brak to nie był zwyczajny, typowy jajogłowiec. Znałem go dobrze, osobiście, przecież wiesz. Chyba mogę powiedzieć, że byliśmy przyjaciółmi. Dlatego wiedziałem… Może mu coś odbiło, myślałem. Wyskoczył z panną albo chłopaczkiem i zapomniał o bożym świecie. Albo co innego. Wiesz, nie chciałem mu z butami wchodzić w życie. No, ale teraz jest inaczej. Wczoraj rozmawiałem z prokuratorem, szefem zespołu, który go szuka. Był właśnie po konferencji z Interpolem. Wiesz, taki superspec. Dam ci zresztą namiary na niego i głównego policjanta, który zajmuje się sprawą. Oni są przekonani, że gość nie żyje albo uciekł na drugi koniec świata i schował się przed nami, a dopóki nie zmieni zdania, nie mamy szans go odnaleźć. Ale ta druga możliwość jest według nich mało prawdopodobna. Prokurator powiedział, że właściwie zrobili wszystko, co było do zrobienia. Została powołana specjalna grupa. Wiedzieli, kogo szukają. Mówił, że spięli się jak nigdy i… nic. Teraz pozostaje im czekanie. Właściwie sprawę mogliby już zamknąć, jak to się mówi w ich języku: umorzyć. Ale obyczaj każe, żeby czekali. Zrobią to za jakiś rok albo dwa. Pytał, czy znam jakichś osobistych wrogów Braka. I wtedy uświadomiłem sobie, jaki był wyjątkowy. Właściwie nie znałem ludzi, którzy by go nie lubili. Sugerowałem, aby pogrzebali po jakichś narodowcach, którzy musieli go nienawidzić ideowo, jakichś fanatykach. Rozumiesz: wariant Narutowicza w dwudziestym pierwszym wieku. Załatwiają gościa po cichu i pozbywają się ciała. Prokurator powiedział, że szeroko zarzucili sieć. Według niego to nieprawdopodobne. Jeśli ktoś to zrobił, to jakiś spec. A tam nie ma takich. Mówi, że sprawa dziwna jak nie wiadomo co. Bo po ludziach zostają ślady. A po Braku nic. I nikomu nie zależy, żeby go znaleźć. To znaczy z osobistych względów, bo publicznie… Ma syna, ale to jakiś szczególny typ. Chyba nic ich nie łączyło. Poza tym, zdaje się, nie ma rodziny. A inni… To dlatego ty musisz obudzić zainteresowanie nim na nowo. Musisz go przybliżyć, przypomnieć. Jesteś przecież drapieżnik. Reporter. Rozmawiałem z Arskim. Nie wiem po co, bo do jego telewizji to ty masz pewnie lepszy dostęp…
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki