- W empik go
Domijemnie. Dobrze, miło i przyjemnie, codziennie - ebook
Domijemnie. Dobrze, miło i przyjemnie, codziennie - ebook
Ta książka została napisana po to, byśmy zauważali i doceniali te wszystkie rzeczy, zdarzenia i uczucia, które są dobre, miłe i przyjemne, czyli po prostu domijemne. Przydarzają nam się one cały czas, wszędzie i każdemu, ale wciąż nam umykają. Przykłady?
Początki
Na początku zawsze jesteśmy pełni nadziei, niemalże pewności, że lepsze jutro zdarzy się jutro. Przepełnia nas dziecięca wiara, że wszystko się uda, że wszystko będzie dobrze, że jesteśmy na dobrej drodze, w dobrym miejscu, w najlepszym możliwym czasie. A jeśli jednak na początku tak się nie czujemy? Czujemy, tyle tylko że czasami stres, niepewność i brak stabilizacji przy pierwszych krokach zagłuszają pozytywne aspekty początkowości. Niech nie zagłuszają, nie słuchajmy ich, bo nie są tego warte.
Idole, bohaterzy
Dobrze mieć idoli i bohaterów. Przydają się zarówno tacy jak mama, tata, przyjaciel, babcia, brat, mąż i tak dalej, którzy są realni, codzienni i prawdziwi, bo są blisko, można z nimi pogadać, wesprzeć się na ich ramieniu lub usłyszeć od nich dobre słowo, ale ważni są również tacy nie do końca realni. Przykłady? Aktorzy, pisarze, piosenkarze, tego typu ludzie. Dobrze, by mieli coś mądrego do powiedzenia, bo wtedy dzielą się z nami swoją mądrością życiową i doświadczeniem (co za wyświechtane stwierdzenie!), a przez to stajemy się choćby odrobinę lepsi. Idoli możemy też kochać, a to szczególnie przydatne dla tych, którzy mają w sobie ogromne pokłady miłości, ale wokół nich nie ma akurat nikogo, kto mógłby tę miłość od nich przyjąć, a idol zawsze weźmie wszystko. Idole i nasi bohaterzy inspirują nas swoim wyglądem, zachowaniem, poglądami, sukcesami i porażkami. Zapewne nigdy nie będziemy tak wspaniali jak oni (choć kto wie!), ale nawet jeśli przejmiemy od nich tylko kilka drobnych elementów (choćby stroju) lub pod ich wpływem zmienimy poglądy na pewne sprawy, to i tak bilans naszej miłości do ludzi, których podobizny mamy na plakatach w pokoju (lub raczej na tapetach smartfonów, to chyba odpowiedniejsze w tych technologicznych czasach) będzie pozytywny.
Wakacyjny romans
Romans w czasie wakacji, gdzieś na drugim końcu świata, w słonecznym otoczeniu i z barem all inclusive to fajna sprawa. Obie strony są wyluzowane, gotowe na wszystko i pozbawione ograniczeń narzuconych przez codzienne życie. Wtedy można zaszaleć i naprawdę się dobrze bawić! Poza tym ryzyko powikłań takiego romansu jest minimalne. Nawet jeśli kochanka/kochanek okaże się niewypałem, po kilku dniach i tak wracamy do domu, więc nie ma szans, że trafimy na nią/niego w czasie spaceru z psem.
Truskawki
Czekamy na nie bardzo długo, a jak już się pojawią, to w szczycie swoich smakowo-wizualnych możliwości są przez kilkanaście dni. Truskawki, te pierwsze, najlepsze, tak długo wyczekiwanie, są niemoralnie drogie, ale przyznajmy, że jesteśmy ich tak spragnieni, że cena nie gra roli. Truskawki w wersji sauté, z cukrem i śmietaną czy według każdego innego przepisu krążącego po tysiącach kulinarnych blogów w sieci - nieważne! Ważne, że wreszcie są świeże truskawki, możemy ich jeść tyle, ile tylko zdołamy, robiąc zapasy tej smakowej, czerwonej, truskawkowej rozkoszy na kolejne miesiące.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7859-168-9 |
Rozmiar pliku: | 2,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Początki
Na początku zawsze jesteśmy pełni nadziei, niemalże pewności, że lepsze jutro zdarzy się jutro. Przepełnia nas dziecięca wiara, że wszystko się uda, że wszystko będzie dobrze, że jesteśmy na dobrej drodze, w dobrym miejscu, w najlepszym możliwym czasie. A jeśli jednak na początku tak się nie czujemy? Czujemy, tyle tylko że czasami stres, niepewność i brak stabilizacji przy pierwszych krokach zagłuszają pozytywne aspekty początkowości. Niech nie zagłuszają, nie słuchajmy ich, bo nie są tego warte.
Książki
Książki przenoszą nas w inne światy, pozwalają poznawać niesamowitych ludzi, poszerzają wszelkie horyzonty, wywołują silne emocję, wciągają w niezapomniane przygody, skutecznie pomagają zapomnieć o rzeczywistości i rewelacyjnie przyspieszają upływ czasu. Książki zostawiają w nas ważny ślad i sprawiają, że jesteśmy mądrzejsi, bogatsi, oczytani, chętni na więcej. Czytajmy książki, będziemy wielcy.
Pamiętnik
Choćby jeden krótki wpis dziennie w pamiętniku sprawia, że taki dzień nie mija zapomniany i nie zlewa się z innymi, bo czymś jednak zasłużył sobie na pamięć. Możemy zapisać jakąś myśl, rozwiązanie problemu czy drobne zwycięstwo nad światem, cokolwiek, co uważamy za warte zapamiętania. Pamiętniki to jednak nie tylko kroniki życia, to też nasz osobisty psycholog. Pamiętnik przyjmie na siebie wszystko, zawsze wysłucha i w każdej chwili jest gotowy na dyskusje z nami. Wyrzucenie z siebie nadmiaru myśli na papier pomaga w zachowaniu równowagi i spokoju. Opisanie problemów pomaga w ich ogarnięciu, a tym samym w ich pokonaniu, podobnie jak zrzucenie z siebie dylematów wewnętrznych na barki pamiętnika pozwala lepiej sobie z nimi radzić. Poza tym zanotowanie, co nam się udało, poprawi humor w czasach, gdy niewiele nam się udaje. Będąc z pamiętnikiem oko w oko, możemy być szczerzy, możemy być sobą, możemy dać sobie upust.
Momentale
Prawie każdy wytwór kultury - teledysk, piosenka, film, serial, obraz, rzeźba - ma jeden lub kilka momentów i detali, które chwytają za serce. Dla ciebie może to być spojrzenie aktora, dla mnie kwestia wypowiedziana przez aktorkę, dla niego sposób śpiewania pierwszego wersu refrenu, dla niej scena, gdy światło, kolor i wszystko inne są w doskonałej harmonii, a dla nich sposób, w jaki farby na płótnie łączą się ze sobą lub element skomplikowanej choreografii tancerza. Te momenty i te detale, nazwijmy je momentalami, sprawiają, że wracamy do danych wytworów kultury, nie nudzą nam się, chcemy ich więcej, jesteśmy po nich szczęśliwsi. Te momentale cieszą duszę, są ponadczasowo, ponadmiejscowo, ponadmentalnie idealne. Dobrze je zauważać. I dobrze ich doświadczać, nie tylko w wytworach kultury.
Social media
Social media może i zabierają czas, przy okazji spłycając realne relacje z prawdziwymi ludźmi, ale nie to się liczy. Wszelkiej maści portale społecznościowe pozwalają nam podglądać innych, co z jakiś zapewne głęboko zakorzenionych, biologiczno-psychologicznych powodów jest dla nas tak ważne i tak pociągające, że nie możemy przestać tego robić. A że jedyne, co uda nam się podejrzeć, to raptem takie banialuki jak zjedzony przez kogoś tost z serem, obejrzany przez kogoś innego teledysk Justina Biebera czy przypadkiem zasłyszany żart o blondynce? No cóż, jeśli to nie wystarczy, trzeba zgłosić się do jednostki totalnej inwigilacji w jakiejś poważnej, tajnej organizacji finansowanej przez bliżej niesprecyzowane rządy. Tylko w ten sposób uda nam się podejrzeć więcej.
Trailery
Czasami są zdecydowanie lepsze niż film, który zapowiadają. Dlaczego? Zawierają jego najpikantniejsze sceny, są podniecająco zmontowane i opowiadają historię w 2 minuty, podczas gdy pełnometrażowemu zestawowi ruchomych obrazów wzbogaconych dźwiękiem zajmuje to około półtorej godziny (90 minut w 2 minuty to bardzo efektywne rozwiązanie, a przecież wszystkim nam wmówiono, by być efektywnym, prawda?). Kto wie, może więcej ludzi chodziłoby do kina, gdyby można było oglądać trailery zamiast filmów? Korzyści jest mnóstwo. Niższe ceny biletów (proponuję 2 zł za trailerowy seans), brak potrzeby budowania wielkich multipleksów (wystarczy jedna sala, by dziennie wyświetlić kilkanaście trailerów po kilkanaście razy na dobę, co jest bardzo ekologiczne, w końcu zmniejsza ślad węglowy kina) i efektywność czasowa. Nie chodzimy do kina, bo często nie mamy na to czasu, ale 2 minuty na trailer każdy by znalazł. Więcej ludzi chodzi do kin na więcej filmów, dzięki czemu populacja staje się bogatsza duchowo. No i zdrowsza, bo w 2 minuty nie ma jak zjeść popcornu XXL i wypić napojów gazowanych z kubków XXL, więc skupiamy się na konsumpcji filmu, a nie tego całego niezdrowego jedzenia. I tak właśnie dzięki trailerom świat staje się lepszy.
Kino w samotności
Chodzenie do kina jest przyjemne, szczególnie wtedy, gdy towarzyszy nam ktoś bliski albo ktoś gotowy na seksualne zabawy z dreszczykiem emocji w dużym, ciemnym, wieloosobowym pokoju. Ale chodzenie do kina po to, by obejrzeć film, też ma swoje uroki. Szczególnie wtedy, gdy robimy to w środku dnia, o jakiejś kinowo niepopularnej, martwej wręcz porze, gdy cały świat siedzi w pracy. Najfajniej jest więc być jedyną osobą na seansie, bo wtedy można się poczuć tak, jakby cała sala była tylko dla nas (de facto jest cała tylko dla nas). Wtedy jesteśmy kinowo-filmowym VIP-em, bez dwóch zdań! W takich warunkach film smakuje naprawdę dobrze, o ile oczywiście sam w sobie jest dobry. Samotność w kinie to jedynie czynnik podbijający doznania z jego oglądania, a nie decydujący o jego jakości, ale to chyba jasne, prawda?
Filmy
Filmy, szczególnie w kinie, to najpewniej najlepszy środek odurzający w historii. Przeżywanie historii z bohaterami na wielkim ekranie, podglądanie życia innych i konfrontowanie się z sytuacjami, które z różnych względów nigdy nas nie spotkają (choć kto wie, przecież to życie pisze najbardziej zaskakujące scenariusze) to z biologicznego (i pewnie nie tylko) punktu widzenia najlepsza pożywka dla mózgu i duszy. Filmy wyciągają nas z naszego życia (najczęściej na półtorej godziny, a to wystarczy, by się lepiej poczuć), zajmują nasze myśli, zmuszają do refleksji lub ogłupiają, co też czasami ma swoje plusy. Filmy to piękna sprawa, zarówno te amerykańskie z wybuchami, pościgami i nieziemsko atrakcyjnymi ludźmi kręcone za nieogarnione kwoty, jak i te z innych części świata, kameralne, moralnie niepokojące z niedoskonałymi wizualnie, ale życiowo bliższymi ludźmi.
Seriale
Seriale mają tę przewagę nad filmami, że czasami ciągną się przez kilka lat. To sprawia, że po czasie przyzwyczajamy się do ulubionych bohaterów i powoli zaczynamy ich traktować jak normalnych znajomych. Ok, brzmi to może trochę patologicznie, ale gdy regularnie i intensywnie obcujemy z kimś przez dłuższy okres czasu, siłą rzeczy zaczynamy go lubić, przyzwyczajamy się do niego i wpuszczamy go do bliskiego kręgu naszych znajomych. A teraz chwila szczerości: ilu z nas złapało się na tym, że mówiąc o czymś, podpiera się sytuacją z seriali, przytacza wypowiedzi jednego z bohaterów czy zdarzenia z realnego życia odnosi do tych z ekranu? Seriale zachodzą nam za skórę, więc pamiętajmy, by oglądać tylko te dobre, a będzie nam lepiej.
Reklamy
Większość reklam to wizualny złom, reżyserki gniot, słowny bełkot i muzyczny kit. Ale są też te rzadkie reklamy, które cieszą oko, skupiają naszą uwagę, zaskakują, zachwycają, zaciekawiają, inspirują i zapadają w pamięć. Dla nich warto oglądać seriale w kilku kawałkach, a w kinie czekać kilkanaście minut na rozpoczęcie filmu, który naprawdę chcemy zobaczyć. Dla nich warto też przekartkowywać pół gazety w poszukiwaniu artykułów niesponsorowanych i wysłuchiwać w radiu kilkanaście razy dziennie tych samych spotów nagranych przez lektorów z bezpardonowo irytującym, ale doskonale słyszalnym na antenie głosem. Niektóre reklamy to perełki, nauczmy się je dostrzegać.
Koncert
Jest pięknie, gdy dowiadujesz się, że twój muzyczny Idol wystąpi w Polsce na koncercie, na który możesz jechać, na który możesz kupić bilet bez ogłaszania bankructwa i na który już nie możesz dłużej czekać. To normalne, że skoro stawiasz swojego muzycznego Idola na pierwszym miejscu wśród tych kilku pierwszych miejsc na Twoim bardzo pojemnym muzycznym piedestale, to przyjeżdża on na koncert do Polski tylko i wyłącznie dla Ciebie. Uskrzydlająca jest świadomość, że tych najlepszych, najmocniej zachodzących za skórę piosenek posłuchasz na żywo, będąc fizycznie z idolem w tym samym miejscu.
Gry
Zarówno gry komputerowe, jak i te na konsole, to wspaniali oszuści umysłu. Pozwalają uwierzyć, że najpierw śmigamy superbrykami po najbardziej znanych torach wyścigowych świata, by za chwilę walczyć ze średniowiecznymi czarnoksiężnikami, w międzyczasie zarządzając wielkimi metropoliami i zabijając zombie w postapokaliptycznym świecie na trzecim księżycu Saturna. Możemy być totalnymi optymistami i wierzyć, że zrealizujemy wszystkie nasze marzenia, przy okazji posiadając całe finansowe bogactwo świata i armię asystentów pomagających nam w spełnianiu naszych zachcianek, ale nigdy nie doświadczymy tylu przygód, w takich miejscach i z taką intensywnością jak w wirtualnym świecie gier.
Sztuka
Nie wszyscy są na tyle otwarci, by iść do muzeum lub do galerii i skonsumować wystawione tam przedmioty. To podobno jest nudne, irytujące i nie ma żadnego sensu. Niekoniecznie. Choć wizyta w kulturalnych miejscach nie jest tak fascynująca i wciągająca jak pościgi w filmach sensacyjnych, tak w oczywisty sposób przyjemna jak pornografia w Internecie czy tak efektowna jak maratony rowerów stacjonarnych (w ogóle czy jest coś głupszego niż jazda na rowerze, który niezależnie od wszystkiego stoi?), to jednak obcowanie ze sztuką ma sens. Dlaczego? Ponieważ nienamacalnie nas wzbogaca, zmienia nasz sposób postrzegania świata, zaskakuje, inspiruje, poszerza horyzonty. Sztuka robi dobrze w sposób subtelny, wyrafinowany, nie do końca określony i właściwie niemierzalny, ale działa.
Gazeta
Tak, tablety kuszą swoją ekranową dotykowością i razem z komputerami dają dostęp do całego zasobu internetowego świata, ale świeża, oldschoolowa gazeta o poranku jest jednak lepsza, milsza, przyjemniejsza. Dlaczego? Szeleści w palcach, pachnie drukiem i oferuje ograniczony zasób informacji, które ktoś wcześniej zweryfikował, zanim do nas trafiły, więc najpewniej są lepszej jakości niż produkowane masowo newsy online. Ponadto informacyjne ograniczenie gazety, pozbawionej rozbudowanych galerii, linków do filmików na Youtube’ie i odnośników do wszystkiego innego sprawiają, że jest łatwiej przyswajalna. Już chyba zrozumieliśmy, że nadmiar informacyjnych bodźców nie poprawia jakości życia, prawda? Poza tym za jakiś czas czytanie drukowanych informacji stanie się pewnie unikalną czynnością w skali ludzkości, więc spacer o poranku po gazetę będzie snobistyczny, nonkonformistyczny, niszowy.
Zdjęcia
Ludzie, którzy jadą na wakacje po to, by nagrać je na film i udokumentować na kilku gigabajtach zdjęć, mają problem. Żyją po to, by cykać fotki zamiast skupić się na tym, by chłonąć chwilę - takim zachowaniom mówimy stanowcze nie. Zdjęcia domijemne to zdjęcia często zrobione przypadkiem, bez żadnej agendy, z zaskoczenia, pod wpływem impulsu. To jednak również zdjęcia robione z pasji, dla przyjemności, doskonale skomponowane, skrupulatnie przechowywane, świadczące o tym, że owocnie spędzamy wolny czas. To też zdjęcia naszych bliskich w codziennych sytuacjach, które może nie są tak medialne jak fotki z Egiptu czy te spod katedry Notre Dame, ale z pewnością mają większą wartość, jak spojrzymy na nie po latach. Domijemne zdjęcia to w końcu zdjęcia, na których wyglądamy lepiej niż w rzeczywistości. One zasługują na szczególną uwagę, bo w magiczny sposób zaprzeczają logice, która przecież stwierdza, że zdjęcie jest zapisem rzeczywistości. Skoro więc w momencie narodzin owego zdjęcia wyglądamy jak młodzi bogowie, to może naprawdę jesteśmy tak atrakcyjni, że nawet nie potrafimy sobie tego wyobrazić?
Memy
Memy to te zabawne, złośliwe i najczęściej wybitnie błyskotliwe obrazki krążące po sieci. Powstają w niewyobrażalnych wręcz ilościach, rozprzestrzeniają się po wirtualnym świecie z prędkością światła i bardzo często są tak dobre, że można by je bez obaw o artystyczną wpadkę oprawić i powiesić w galerii. Memy są teraz tak ważną częścią naszej kultury, rozrywki i sztuki, że ho! Ich istnienie potraktujmy jako dowód, że ludzie są bystrzy, mądrzy i w swojej masie wiedzą o świecie więcej niż wszyscy filozofowie w całej historii świata. Memy to mądrość ludzkości podana w formie, którą łatwo strawić w tych szybkich, skondensowanych, popkulturowych czasach.
Komputer
Komputery to niezrozumiałe dla zwykłego człowieka, tajemnicze maszyny, które pozwalają nam robić tyle rzeczy, z taką prędkością, taką wygodą i taką efektywnością, że głowa mała. To oczywiście dotyczy tylko tych maszyn, które zaprojektowano wczoraj, bo te jutrzejsze będą zapewne jeszcze bardziej zdumiewające i bezceremonialnie zawstydzą swoich antycznych poprzedników z zeszłego tygodnia. Trudno sobie wyobrazić nasz świat bez komputerów i trudno też myśleć o przyszłości bez komputerów. Jednak nie takich czarnych i składanych na pół, ale tych niezauważalnych i wszechobecnych. Zresztą komputery były z nami od zawsze - nasz mózg to przecież nic innego jak maszyna, która oblicza, zapamiętuje i przetwarza informacje, na dodatek zarządza całym zestawem innych elementów naszego cielesnego hardware’u, byśmy byli działającymi, efektywnymi maszynami. Poza tym nasz mózg ma wyobraźnię i wszystko wskazuje na to, że gnieździ się w nim dusza, choć podobno nie powinniśmy mówić, że mamy duszę, bo to my jesteśmy duszą, która ma ciało. Szkoda tylko, że nie można nas od czasu do czasu uruchomić ponownie, przydałaby nam się taka możliwość, gdy przestajemy dobrze działać.
Telefon komórkowy
O tym, że jest ważny, niech świadczy to, że możemy wyjść z domu bez portfela, kluczy, dezodorantu zaaplikowanego na pachach czy butów i jakoś nas to nie uwiera i nie martwi, podczas gdy zostawienie komórki w domu oznacza panikę i paraliżujący strach, bo w końcu jesteśmy jak bez ręki, nogi, oczu i uszu. Telefon już niemalże się z nami zrósł, czekamy więc tylko na kolejne modele smartfonów, które będziemy mogli sobie wszyć w skronie, wtedy zawsze i wszędzie będą z nami. Telefon ułatwia życie, wzmacnia poczucie bezpieczeństwa i daje nam pewność, że jesteśmy na bieżąco, w głównym nurcie przepływu materii świata, blisko wszystkich ludzi.
Tablety
Oto najmodniejszy wynalazek ostatnich lat. Ten cienki ekran właściwie pozbawiony przycisków może i ma mnóstwo funkcji, wydajne procesory i zna klucz do świata Internetu, ale nie to sprawia w nim najwięcej przyjemności. Tablet reaguje na nasz dotyk i dlatego tak miło się z nim obcuje, tyle frajdy nam daje. Gdy będzie można z nim porozmawiać jak równy z równym, wtedy pewnie trzeba będzie rozszerzyć definicję związków partnerskich o związek kobiety/mężczyzny z tabletem.
Idole, bohaterzy
Dobrze mieć idoli i bohaterów. Przydają się zarówno tacy jak mama, tata, przyjaciel, babcia, brat, mąż i tak dalej, którzy są realni, codzienni i prawdziwi, bo są blisko, można z nimi pogadać, wesprzeć się na ich ramieniu lub usłyszeć od nich dobre słowo, ale ważni są również tacy nie do końca realni. Przykłady? Aktorzy, pisarze, piosenkarze, tego typu ludzie. Dobrze, by mieli coś mądrego do powiedzenia, bo wtedy dzielą się z nami swoją mądrością życiową i doświadczeniem (co za wyświechtane stwierdzenie!), a przez to stajemy się choćby odrobinę lepsi. Idoli możemy też kochać, a to szczególnie przydatne dla tych, którzy mają w sobie ogromne pokłady miłości, ale wokół nich nie ma akurat nikogo, kto mógłby tę miłość od nich przyjąć, a idol zawsze weźmie wszystko. Idole i nasi bohaterzy inspirują nas swoim wyglądem, zachowaniem, poglądami, sukcesami i porażkami. Zapewne nigdy nie będziemy tak wspaniali jak oni (choć kto wie!), ale nawet jeśli przejmiemy od nich tylko kilka drobnych elementów (choćby stroju) lub pod ich wpływem zmienimy poglądy na pewne sprawy, to i tak bilans naszej miłości do ludzi, których podobizny mamy na plakatach w pokoju (lub raczej na tapetach smartfonów, to chyba odpowiedniejsze w tych technologicznych czasach) będzie pozytywny.
Muzyka
Czym byłby świat bez muzyki? Albo nawet lepsze pytanie - czy w ogóle mógłby być świat bez muzyki? Czy w ogóle jest coś, co równie skutecznie opisuje nasze uczucia, a przy tym jest jak uniwersalnie demokratyczne i pomocne w lepszym zrozumieniu uczuć filmowych bohaterów niż właśnie muzyka ( w tym przypadku ta w tle)? To mix niemieszczących się w tabelach emocji zamknięty w matematycznie doskonałych wzorach, który towarzyszy nam przez większość czasu. Poza tym każdy może tworzyć muzykę, obojętnie jaką - przecież stukanie palcami w stół to też jakaś forma melodii, a więc i muzyka. Ba, każdemu coś w duszy gra i każdy potrzebuje muzyki. Jak nie, jak tak, koniec dyskusji! Nie da się po prostu żyć bez muzyki. Poza tym taka sprawa - czy zauważyliście, że ulubiona piosenka inaczej smakuje, gdy jesteśmy na emocjonalnym plusie, a inaczej, gdy mamy stan depresyjny? W pierwszym przypadku podoba nam się melodia, a dopiero w drugim zaczynamy rozumieć słowa. Niech nikt mi nie mówi, że to nie magia.
Stara piosenka
Z piosenkami jest tak, że bardzo często kojarzą się z jakimś etapem życia, z pewnym wydarzeniem, z niepowtarzalnym doświadczeniem, z kimś innym, z kimś ważnym. Potem taka piosenka odchodzi w niepamięć i ustępuje miejsca nowym hitom, ale to wcale nie jest jej koniec. Do starych utworów można wrócić celowo lub trafić na nie przypadkiem. I gdy zaczynają grać, wszystko, z czym się kojarzą, momentalnie wraca, bez większych zniekształceń, jakby przeszłość w ogóle nie odeszła, jakby tylko czekała w blokach startowych pamięci, by ponownie dać o sobie znak. To oczywiście jest domijemne tylko wtedy, gdy piosenka kojarzy się z czymś dobrym, miłym lub przyjemnym, w przeciwnym razie lepiej nie mieć nic wspólnego z hitem przypominającym przeszłość. Chociaż może i to ma sens, bo pozwala nam spojrzeć na to, co minęło z innej perspektywy?
Ulubione piosenki
Co tu dużo mówić - każdy ma swoje ulubione hity, które towarzyszą nam w lepszych lub gorszych momentach i mówią o nas więcej niż tysiące słów (może właśnie dlatego powstały musicale?). Ulubione piosenki królują na liście najczęściej odtwarzanych utworów w komputerowym odtwarzaczu i sprawiają, że zagrywka psychologiczna w stylu „Pokaż mi, czego słuchasz, a powiem ci, kim jesteś” nagle nabiera sensu (po co więc studiować psychologię?). Ulubionych songów nigdy za wiele, więc...
Mashup
Mashup, czyli dwa lub więcej utworów połączonych w jedną, nową kompozycję. Mashupy pozwalają oszczędzić czas na słuchaniu tego, na co najbardziej mamy ochotę, zawsze są jakimś nowym bodźcem i inspiracją, no i za nic mają jakiekolwiek granice gatunkowe, czasowe, rodzajowe. Jeśli z jednej strony nie możecie żyć bez pierwszej suity na wiolonczelę Bacha, a z drugiej uwielbiacie hiphop w wykonaniu Kanye’ego Westa, w odmętach Internetu z pewnością znajdziecie i taki muzyczny mix.
Nowa piosenka
Stare piosenki mają tę zaletę, że są nam znane, więc siłą rzeczy je lubimy, ale nowe piosenki, choć nieznane, przez chwilę pozwalają nam poczuć się jak wielcy odkrywcy. Zaczynamy naszą ekspedycję, wciskając play, a potem, krok po kroku, sekunda po sekundzie, odkrywamy zupełnie nowe przestrzenie, dźwięki i emocje. Nie wiemy, jaki będzie finał, nie wiemy, czy kiedykolwiek jeszcze ponownie pójdziemy tym szlakiem, ale to nieważne. Najdomijemniejsze w nowych piosenkach jest właśnie ich odkrywanie, sekunda po sekundzie, oczekiwanie na to, co będzie dalej. Rzadko kiedy możemy poczuć coś takiego, nawet podróże w nowe miejsca nie przyprawiają już o taki dreszczyk emocji, bo jak się uprzemy, to wszystko znajdziemy w Internecie, zanim jeszcze wyruszymy.
Śpiewanie w aucie
Nasze auto to nasza najlepsza sala koncertowa, głośniki pokładowego sprzętu audio to najlepsze możliwe nagłośnienie, a ci inni kierowcy, którzy w czasie oczekiwania na zielone światło podejrzą nas, jak w doskonałej synchronizacji z melodią wykonujemy najlepszą na świecie choreografię i śpiewamy lepiej niż prawdziwy wykonawca, to nasza najlepsza widownia na świecie. Jazda w towarzystwie dobrej muzyki to coś, co daje wolność, oczyszcza, pozwala nam być sobą.
Kasy samoobsługowe
Kasjerka lub kasjer, przymuszeni do wyrobienia norm jakościowych i zaprogramowani do zaspokojenia naszej potrzeby typu „szybciej, mocniej, dalej” psują przyjemność robienia zakupów przez ten swój pośpiech. Spróbujcie nadążyć za kasjerką z wieloletnim doświadczeniem - prędkość, z jaką skanuje produkty jest zawsze trzy razy większa niż prędkość, z jakim wkładasz owe produkty do koszyka, o ich pakowaniu nie wspominając. Poza tym pracownicy przy kasie czasami nie potrafią ukryć swojej dezaprobaty w stosunku do produktów, które kupujemy. I dlatego właśnie kasy samoobsługowe są genialne. Pozwalają ogarnąć zakupy we własnym tempie i nie oceniają kupionych przez nas produktów, ot, choćby maseczek z drobinkami złota (oznaczają, że jesteśmy próżni), licznych środków czystości (znaczy, że albo mamy taki syf w domu, że głowa mała, albo jesteśmy chorobliwie pedantyczni) czy piżamy z Hello Kitty (to znak, że nie mamy dobrego gustu). Kasa samoobsługowa nie popędza i nie ocenia. To dobrze.