-
W empik go
Dominacja. Lesbijki. 3 opowiadania erotyczne - ebook
Dominacja. Lesbijki. 3 opowiadania erotyczne - ebook
Poznaj trzy elektryzujące opowiadania erotyczne, które przeniosą Cię do świata zmysłowej kontroli, bezwarunkowego oddania i gry sił, w której rozkosz staje się nagrodą. W tym zbiorze 3 seksownych lesbijskich opowieści prym wiedzie dominacja. Od subtelnych manipulacji po absolutne zawłaszczenie – każda z bohaterek odkrywa swoją prawdziwą naturę w ramionach kobiety, która wie, jak przejąć kontrolę. Seria zawiera opowiadania: "Paragraf: Zimna suka", "Na kolana" oraz "Kontrola osobista".
| Kategoria: | Erotyka |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-976335-6-8 |
| Rozmiar pliku: | 156 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Paragraf: Zimna suka
Krótkowłosa brunetka, w przeciwieństwie do przemarzniętych i pokurczonych ludzi mknących przed siebie tego zimowego dnia, szła całkowicie wyprostowana, a w jej ruchach nie dało się wyczuć chłodu, lecz nerwy. Kobieta była spięta, może nawet zła i zamaszystymi krokami zostawiała na nieodśnieżonych chodnikach ślady swoich ciężkich butów. Między budynkami, koło zamkniętego od lat kiosku, skręciła w prawo. Zaciśnięte usta i zmarszczone czoło nie dodawały jej uroku, a mimo tego przechodnie się za nią oglądali. Być może wynikało to z faktu, że nie miała na głowie czapki, a zimowy wiatr rozwiewał jej krótkie włosy na wszystkie strony. Być może też, poza atrakcyjną twarzą – nawet mimo wymalowanej na niej złości – przyciągała uwagę swoim strojem. Ten typ ubrania zawsze ściągał ludzkie spojrzenia i niekoniecznie były one sympatyczne.
Kobieta przystanęła dopiero pod szarym blokiem oznaczonym tabliczką z nazwą ulicy i numerem cztery. Uniosła dłoń i energicznie wcisnęła przycisk domofonu. Głos wybrzmiał już po krótkiej chwili, ale brunetka była pewna, że trwało to zbyt długo. Krótkie __ „halo” przecięło ciszę.
– Rozbieraj się – warknęła, nie wysiliwszy się na żadne „Dzień dobry, to ja” ani „Przyszłam, bo…”.
Rozległo się metaliczne brzęczenie i zwolniła się blokada zamka, a ona pociągnęła gwałtownie za klamkę i weszła do środka. Ciężkie buty stukały twardymi podeszwami o kolejne stopnie pokonywanych przez kobietę schodów. Im wyżej była, tym bardziej targały nią nerwy, które musiała ukoić jedynym znanym sobie sposobem. Zawsze skutecznym i zawsze dającym jej chwilową ulgę.
Weszła na trzecie piętro i nacisnęła klamkę mieszkania numer osiem. Nigdy nie pukała, wystarczyło przecież, że oznajmiała swoje przybycie domofonem. Drzwi miały być otwarte i były. W przedpokoju chwilę zajęło jej zdjęcie kurtki i buciorów, które nie należały do tych zsuwalnych w trzy sekundy. Przeszła do dużego pokoju i dostrzegła w nim atrakcyjną rudowłosą kobietę, która od pasa w górę była już naga i właśnie kończyła zdejmowanie spodni. Z niebotycznie długimi w stosunku do reszty ciała nogami zawsze zajmowało jej to trochę dłużej.
– Jeszcze nie jesteś gotowa? – burknęła do niej niemiło.
– Już prawie – odparła tamta i razem z majtkami zsunęła przez stopę drugą nogawkę domowych spodni od dresu.
– Przez takie _prawie_ zginęło, kurwa, przynajmniej kilku policjantów – zaklęła i podeszła do niej, a potem mocno chwyciła ją za kark.
– Przepraszam – odparła, ale w tym słowie nie dało się wyczuć autentycznej skruchy. Było w nim coś udawanego.
– Gówno przepraszasz. – Głos brunetki zrobił się niższy i jeszcze mniej sympatyczny. – Do ciebie, kurwa, nigdy nie dotrze, że jak mówię „rozbieraj się”, to masz być gotowa, _zanim_ tu dojdę?
Przysunęła jej twarz bliżej swojej i wbiła w brązowe oczy swoje chłodne spojrzenie. Ruda pochyliła głowę i uciekła wzrokiem, dobrze wiedząc, że jej gość tego właśnie oczekuje. To była ich gra, ich zasady, zabawa. Brunetka wymagała, a ona spełniała jej życzenia bez mrugnięcia okiem. No… może czasem, żeby podkręcić atmosferę, odgrywała jakieś małe „Och, nie, nie zdążyłam, nie rób tego” __ albo „Zapomniałam się”, wywołując tym większą złość brunetki. Obie to kręciło.
Silna dłoń puściła kark właścicielki mieszkania numer osiem i przeniosła się na jej nagą pierś.
– Aaa – wyrwało się rudej. – Zimne!
– Coś ci się nie podoba? – syknęła tamta i przyłożyła lewą dłoń do jej drugiej piersi.
Przez ciało kobiety przemknął chłód, a sutki od razu się naprężyły.
– Tyłek na stół – zażądała krótkowłosa i kiwnięciem głową wskazała stojący za nimi mebel.
Na drewnianym blacie nie leżało nic, co można by było zrzucić, więc sprawa wydawała się jasna. Na oko trzydziestokilkuletnia kobieta o długich, rudych włosach cofnęła się o krok, a stopa brunetki natychmiast zajęła jej dotychczasowe miejsce. Przesuwały się szybko, krok za krokiem, aż wreszcie stojąca tyłem dotknęła pośladkami drewna. Podparła się o nie rękoma i zgrabnie wsunęła swój zadek.
– Kładź się – zażądała napierająca na nią kobieta i zimną dłonią trzymaną teraz na mostku docisnęła ją plecami do blatu. – Nogi szeroko – dodała i chwyciła ją za kostki.
Podciągnęła długie nogi leżącej na stole i ugiąwszy je w kolanach, oparła stopy o dwa skrajne brzegi stołu. Przez dłuższą chwilę przyglądała się tej pozycji, jakby oceniała, czy nagie ciało jest na nią wystarczająco mocno… otwarte. Ślizgała się spojrzeniem po udach rudowłosej i jej szeroko rozstawionych kolanach, które w tym układzie odsłaniały wilgotne już wargi sromowe.
– A teraz spróbuj się, kurwa, chociaż słowem odezwać – syknęła ostrzegawczo.
Ciało na stole zareagowało spięciem, a w oczach leżącej pojawiło się podniecenie. Przez moment kobieta myślała, żeby wbrew ostrzeżeniu powiedzieć jakiekolwiek słowo i sprawdzić, co się wydarzy, ale postanowiła z tym zaczekać. Wiedziała, że atmosferę trzeba podkręcać, a nie zarzynać na starcie.
Przygryzła dolną wargę i patrzyła, jak stojąca przed nią czterdziestopięciolatka zdejmuje przez głowę służbową bluzę, a następnie wyciąga coś z tylnej kieszeni spodni i rzuca na podłogę. Głuche uderzenie materiału zmieszało się z krótkim, metalicznym dźwiękiem. Rudowłosa dobrze wiedziała, co to jest, ale dzisiaj ten przedmiot najwyraźniej nie miał brać udziału w zabawie.
Chwilę trwało, zanim brunetka odpięła od pasa saszetkę i pozbyła się jeszcze kilku innych rzeczy, które mogłyby jej przeszkadzać. Wreszcie zimnymi rękoma złapała kobietę za biodra. Szarpnęła mocno, podsuwając sobie jej ciało niemal na brzeg stołu. Z ust leżącej wyrwało się syknięcie, ale brunetka tylko podniosła wzrok i stanowczo pokręciła głową, dając jej wyraźną przestrogę. Trzy sekundy później pochyliła się i bez żadnych wstępów wsunęła w nią język. Przez pomieszczenie przelał się jęk przyjemności, po którym język napierającej kobiety natychmiast wysunął się z jej łona.
– Cicho, kurwa! – warknęła i uderzyła ją w pośladek.
Rudowłosa zacisnęła wargi, a potem uniosła dłoń i zasłoniła usta.
Język wrócił na poprzednie miejsce i wsunął się w nią tak głęboko, jak to tylko możliwe. Wysuwał się, napierał i znów atakował, nie dając kobiecie chwili wytchnienia. Brunetka mocno ścisnęła jej kostki i trzymając je pewnie, uniemożliwiała zmianę pozycji. Jej mięsisty, długi język penetrował wnętrze rozciągniętej na stole kobiety i ruszał się tak, jakby zamierzał ją w całości pochłonąć.
Kiedy biodra rudej zaczęły się ruszać wraz z nim, łapiąc równy rytm jednoznacznie zmierzający do spełnienia, krótkowłosa nagle przerwała. Wysunęła się z niej i przeciągnęła językiem ku górze, a potem zaczęła ssać jej łechtaczkę. Kobieta leżąca na blacie przygryzła sobie palec, żeby nie krzyknąć. Czuła, jak usta brunetki zasysają jej najwrażliwsze miejsce i pieszczą je mocno, sprawiając, że każdy jego fragment raptownie twardnieje. Jęk kobiety przedarł się przez przygryzioną rękę, a jego echo minimalnie zabrzmiało w powietrzu.
Brunetka otworzyła usta i oderwała się od jej łechtaczki.
Przez moment w pokoju zapanowała cisza, ale napięcie zdawało się wręcz wibrować. Krótkowłosa wyprostowała się i wycedziła:
– Czy ja się, kurwa, jąkam?
Rudowłosa przezornie nie odpowiedziała, ale wyrwana z fali podniecenia, rozchyliła powieki. Kobiety patrzyły na siebie bez słowa, a na ich twarzach malowały się dwa zupełnie odmienne obrazy. Naga trzydziestokilkulatka miała w oczach wyraz oczekiwania i niemej prośby o kontynuację gwałtownie urwanej przyjemności, z kolei wzrok dziewczyny w czarnej koszulce wręcz ciskał pioruny. Jej twarz była napięta, lekko czerwona i zła, a brwi ściągnięte ku nosowi wieszczyły nieuchronną karę.
– Wróć tam… proszę – wyszeptała rudowłosa, chociaż dobrze wiedziała, że odezwanie się jest skrajnie ryzykowne.
Starsza od niej kobieta nie odpowiedziała. Zamiast tego pochyliła się i podniosła coś, co wcześniej zrzuciła razem z resztą zbędnych rzeczy na podłogę. Kiedy wróciła do pionu, uniosła prawą rękę, pokazując trzymany w niej długi, czarny przedmiot.
– Wiesz, co teraz będzie? – rzuciła krótko.
Rudowłosa przełknęła ślinę i pierwszy raz od dawna poczuła się zaniepokojona. Tego atrybutu jej pracy dotąd w ich stosunkach nie było. Przeniosła wzrok na twarz swojej sekspartnerki, a potem znów cofnęła go na jej rękę. Jej łono odruchowo się zacisnęło i chociaż wiedziała, że jest mokra, i to ją podniecało, miała pewne obawy. Zadrżała, gdy trzymana przez krótkowłosą policyjna pałka dotknęła jej kolana. Starała się nad sobą panować, bo miała świadomość, że czterdziestopięciolatka nie zrobi jej krzywdy, tak się przecież umawiały, ale… mimo tego niepokój jej nie opuścił.
Opływowa końcówka przedmiotu zsunęła się po jej kolanie na wnętrze uda. Była chłodna i sztywna. Rudowłosa rozchyliła usta ze zdenerwowania i jednocześnie spróbowała zewrzeć kolana. Ten ruch spotkał się z natychmiastowym protestem właścicielki pałki.
– Zostaw – rzuciła. – Wiem, co robię.
– Ale…
– Zostaw, powiedziałam!
Ton brunetki był stanowczy i leżąca na stole kobieta dobrze o tym wiedziała. Ten ton nie znosił sprzeciwu, nie słuchał, nie pytał o zgodę, a na koniec i tak dostawał to, czego chciał. I choćby chciał rzeczy dziwnych, to jak dotąd poddająca się mu kobieta zawsze była zadowolona. Nie mogła narzekać, więc… jej myśli nagle odbiegły w inną stronę.
Końcówka pałki zaczęła sunąć w dół jej uda i po chwili zetknęła się z wypływającą z niej wilgocią. Musnęła ją jedynie, a potem z poślizgiem przesunęła się na krańce pośladków. Drażniła je i pobudzała przez kilkadziesiąt sekund, by niespiesznie oddalić się ku górze i zaznaczyć swą sztywność na pachwinach.
Trzydziestokilkuletnia kobieta wciągnęła w płuca więcej powietrza, a wtedy policyjna pałka z jawną premedytacją zatrzymała się na jej podbrzuszu. Chwilę przesuwała się po nim, to w prawo, ku jednej z odstających kości biodrowych, to w lewo, w podobnym kierunku. Kiedy znów wróciła na środek, zatrzymała się i powoli ześlizgnęła. Sztywny koniec czarnego przedmiotu dotknął jej wzgórka łonowego, a biodra kobiety odruchowo się uniosły.
– Nie ruszaj się – powiedziała chrapliwym głosem policjantka, przerywając napiętą ciszę.
Rudowłosa zastygła, starając się nie poruszyć już ani o milimetr.
Końcówka pałki wniknęła między jej wargi sromowe i po chwili sięgnęła łechtaczki. Przez kilka sekund krążyła po niej, to delikatnie pulsując, to znów mocniej dociskając się do jej rosnącej wypukłości.
Brunetka wprawnie manewrująca narzędziem swojej pracy z przyjemnością obserwowała z góry nagie ciało pobudzanej przez siebie kobiety. Widziała, jak jej mięśnie napinają się i poluzowują, jakby próbowały objąć to sztywne, obce ciało. Przygryzła dolną wargę i opuściła czubek pałki jeszcze niżej. Z miejsca, do którego ją teraz przytknęła, strużką wydostawały się lśniące ślady podniecenia. Uśmiechnęła się, widząc, jak ta część ciała ulegającej jej kochanki otwiera się, zachęcając jej pałkę do wejścia do środka.
Odczekała moment, obserwując z góry, jak rudowłosa znów przyciska sobie dłoń do ust. Lubiła, kiedy była grzeczna. W duchu nie akceptowała zresztą innej formy ich relacji, więc można powiedzieć, że w tym sensie były dla siebie stworzone. I tylko w tym.
Lekko pchnęła pałkę i pozwoliła się jej zanurzyć na nie więcej niż dwa centymetry. To wystarczyło, żeby jęk rudej przerwał ciszę. Cofnęła przedmiot i wsunęła go ponownie, tym razem głębiej. Nie mogła tego czuć, ale wszystkie mięśnie trzydziestokilkulatki zacisnęły się teraz na pałce, ściśle ją obejmując, a sama kobieta wygięła się raptownie, nie mogąc dłużej wytrzymać w bezruchu.
– Uważaj – ostrzegła ją stanowczo. – Nadmierny ruch może cię sporo kosztować.
Odbiorczyni tych słów niemal zesztywniała.
– Teraz ani drgnij – powiedziała tonem, który powinien był wyjaśnić wszystko.
Wsunęła trzonek pałki głębiej i uśmiechnęła się, widząc, że rozkaz działa. Kobieta nawet nie drgnęła. Druga cofnęła przedmiot i powtórzyła ruch. Reakcja była identyczna, chociaż tym razem dłoń, którą rudowłosa zasłaniała sobie usta, została przygryziona dużo mocniej. Brunetka znów wyciągnęła pałkę i zaraz wsunęła ją z powrotem, a następnie, sama decydując o tempie i głębokości, robiła to ponownie i ponownie.
Wchodziła w nią raz za razem, a poślizg w połączeniu z wyczuwalnym opięciem pałki mięśniami posuwanej kochanki podniecał ją do granic, chociaż sama jej nie dotykała. Brała ją sobie jedynie tym, co codziennie wisiało zatknięte przy jej służbowym pasie.
Patrzyła na mokre ślady błyszczące na przedmiocie przy każdym wysunięciu się z łona kobiety, a w jej głowie automatycznie pojawiały się skrajnie różne obrazy. Scenki, o których nikt nie miał się nigdy dowiedzieć. Pierwszy obraz z wizją laski ochoczo pieprzonej pałką i drugi z kibolem, który też nią później dostał, ale w całkowicie odmienny sposób. Inny znów z niedawnym wspomnieniem dogłębnej penetracji pewnej chętnej pani, która odwiedziła ją w służbowym gabinecie, nieco po godzinach pracy.
Uśmiechnęła się, wspominając, jak przerwała w połowie pierdolenie, odłożyła pałkę na biurko i nie zważając na rozpaczliwą minę owej „damy niedamy”, zabrała się do wypisywania raportów.
Potrząsnęła głową i wróciła do teraźniejszości.
Policyjny atrybut zagłębiał się w rudowłosej coraz szybciej, a ta dyszała ciężko, nie chcąc się ruszyć i jednocześnie nie mogąc się przed tym powstrzymać. Wreszcie poddała się i kiedy nadeszło kolejne pchnięcie, krzyknęła raz, drugi i trzeci. Pałka się nie zatrzymała.
Dwie minuty później ręce dymanej na stole chwyciły się jego brzegów, a ona szarpnęła się i wygięła w łuk. Doszła, krzycząc.
Posterunkowa Zimna, która z sobie tylko znanych względów posługiwała się wyłącznie nazwiskiem, przedłużyła jej przyjemność wyłącznie o kilka sekund. Później wyjęła pałkę, lewą ręką złączyła dygocące po orgazmie kolana i klepnęła kobietę w pośladek.
– Będę spadać – oznajmiła oschłe.
Cofnęła się od stołu i pozbierała swoje rzeczy. Zapięła pas oraz saszetkę, a do tylnej kieszeni schowała leżące dotąd na podłodze kajdanki. Bez słowa wciągnęła przez głowę służbową bluzę i chwilę później, nie odwróciwszy się nawet w stronę pozostawionej na blacie nagiej kochanki, ruszyła do przedpokoju. Wsunęła na stopy ciężkie buciory i wyszła z mieszkania.
***
Punktualnie o dwudziestej drugiej trzydzieści starszy posterunkowy Maks Braciak razem ze swoją nową podopieczną wspinał się po schodach na czwarte piętro jednego z wrocławskich bloków. Idąca tuż za nim posterunkowa Zimna – w zespole od ledwie trzech miesięcy – burczała coś niezadowolona pod nosem. W tej klatce byli już trzy razy w tym miesiącu, zawsze mniej więcej o podobnej porze.
– Ten chuj nie da młodym pożyć – rzuciła cierpko kobieta. – A my tu sobie tylko buty bez sensu zdzieramy.
– Nie marudź, taka praca – upomniał ją żartobliwie Braciak i dodał: – Jak za jakiś rok awansujesz do innego wydziału, to skończą się takie interwencje.
– Nie mogę się tego doczekać – odparła.
– A ja wręcz przeciwnie. – Maks odwrócił ku niej głowę i lekko kiwnął. – Myślisz, że wyżej jest łatwiej? Zapomnij.
– Nie chcę, żeby było łatwiej, ale żeby to, co robię, miało większy sens – zripostowała. – Latanie po blokach do za długo trwających imprez to nie jest szczyt moich marzeń.
– U hu, hu – westchnął Braciak i zaczął się wspinać na kolejne piętro. – Że niby ja nie mam ambicji, co? – dodał, udając urażonego.
– Chuj mnie obchodzi, co masz, a czego nie.
Braciak parsknął.
– Ty zawsze jesteś taka niewyspana? Weź coś na lepszy humor, kobieto, w aptekach mają dziś wszystko.
Zimna nie odpowiedziała, bo choć względnie lubiła swojego przydziałowego partnera, gadka z nim zwykle do niczego nie prowadziła.
Stanęli na czwartym piętrze, Braciak złapał drugi oddech i zapukał do drzwi, zza których dobiegała głośna muzyka. Mieszanka rocka i metalu, jak zwykle. Pierwsze pukanie nie przyniosło oczekiwanych efektów, więc po kilkunastu sekundach do drzwi zaczęła walić Zimna. Posterunkowa nie zamierzała bawić się w mistrza kultury i sześć albo siedem razy przywaliła pięścią.
Muzyka przycichła, a po chwili w zamku zgrzytnął klucz i w drzwiach pojawił się młody chłopak z niebieskim irokezem na głowie.
– O, dzień dobry! – zawołał wesoło.
– Jakie, kurwa, dzień dobry?! – wypaliła z miejsca Zimna. – Ile razy mam tu, kurwa, przychodzić, żebyście wreszcie wyłączali muzykę o dziesiątej?
– Pani sierżant, pani się nie denerwuuuje. – Młody był w doskonałym nastroju. – Znów ten sąsiad debil do was dzwonił? Może wejdziecie na jednego? Mamy też chipsy i resztę pizzy – mówił szybko, a z jego twarzy nie znikał uśmiech.
– Chętnie wejdę – przerwała mu Zimna i zrobiła krok w kierunku drzwi, zmuszając tym chłopaka do cofnięcia się. – Przy okazji sprawdzę, czy nie macie żadnych narkotyków, bo kolega zdaje się naćpany?