Domino - ebook
Domino - ebook
"Domino" to dramat sugestii i niedopowiedzeń, gwałtownych zmian nastrojów od złudnej nadziei po czarną rozpacz. To dialog ludzi naznaczonych - nałogowego hazardzisty i człowieka wykonującego wyroki na zlecenie. To równocześnie dialog syna z ojcem i ofiary z katem, który może okazać się wybawicielem. Nic w tej rozmowie nie jest oczywiste, jednoznaczne, nawet spowiedź, nawet skrucha. „Domino” to opowieść o manipulacji ludzkim losem, manipulacji dokonanej słowem, bo słowo to jej najgroźniejsze narzędzie.
Kategoria: | Kino i Teatr |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-939198-2-6 |
Rozmiar pliku: | 570 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
SZYBKI
(mężczyzna siedzący naprzeciw pobitego) I co?
ŚLISKI
(nowo przybyły) Nico.
SZYBKI
Jak to?
ŚLISKI
Mamy czekać, jest w drodze.
SZYBKI
Długo?
ŚLISKI
Nie wiem, może pół godziny.
SZYBKI
Aż tyle? Napiłbym się czegoś.
ŚLISKI
To sobie nalej.
SZYBKI
Czego?
ŚLISKI
Czego chcesz, wody… na przykład.
SZYBKI
Nie piję wody, napiłbym się czegoś mocniejszego. Ee, ty, nie masz może jakiejś wódki? Mowę ci odebrało? Nie obcięliśmy ci przecież jęzora.
MAREK
W szufladzie komody.
SZYBKI
No widzisz. O proszę, ile wódzi. Tej nie znam, jakaś szwedzka chyba.
ŚLISKI
Pokaż. Norweska. Piłem taką. Ujdzie.
SZYBKI
Nic to, wódzia to wódzia. Trzeba poznawać nowe smaki. Nalać ci, Śliski?
ŚLISKI
Nalej.
SZYBKI
Nawet gładko wchodzi. I co się gapisz wiewióreczko, myślisz, że ci polejemy?
ŚLISKI
Nie mów tak.
SZYBKI
Jak?
ŚLISKI
Tak, jak mówisz do niego.
SZYBKI
To znaczy jak?
ŚLISKI
Wiewióreczko.
SZYBKI
A co w tym złego?
ŚLISKI
Nic, tylko brzmi gejowsko.
SZYBKI
Że jak?
ŚLISKI
Mówisz, jakby on był kobietą.
SZYBKI
Według ciebie jestem pedałem?
ŚLISKI
Nie, ale to tak brzmi.
SZYBKI
Pieprzysz, Śliski. A może on jest pedałem? Wyczuwam w nim ciotę. Popatrz na niego, jaki jest ciepły. Daj mu sukienkę, a będzie w siódmym niebie.
ŚLISKI
Nie wygląda mi na transwestytę.
SZYBKI
A mi tak. Transwesteta jak nic.
ŚLISKI
Transwestyta. Nie transwesteta.
SZYBKI
Zbok jest zbokiem, nieważne jak go nazwiesz.
ŚLISKI
Skąd wiesz, że on jest zbokiem?
SZYBKI
Bo wiem. Kiedyś jeden zagadnął mnie w pubie.
ŚLISKI
Naprawdę?
SZYBKI
Przysiadł się do baru, jakby nigdy nic, grzeczny gość, pod krawatem. Niby potrzebował kumpla do kieliszka i chciał żebym z nim się napił. Wiesz, że nie odmawiam, ale coś mi w nim nie pasowało. Zapaliła mi się jakaś lampka, pozwalałem mu jednak stawiać, mimo wszystko trunek to trunek. Przy którejś kolejce, a lał, co chciałem, taka okazja nie pojawia się często…, więc przy którejś tam rundzie on się zbliża i łapie mnie za kolano.
ŚLISKI
Za kolano? Tak zwyczajnie?
SZYBKI
Nawet nie wiem, czy zwyczajnie, bo gdy tylko mnie dotknął wyprowadziłem w niego piąchę i facet legł na podłodze. Ciota chyba myślał, że na niego lecę.
ŚLISKI
Najwyraźniej. Musiałeś mu jakieś sygnały dawać.
SZYBKI
Jakie sygnały? O czym ty mówisz? Nic mu nie dawałem.
ŚLISKI
Możesz nawet o tym nie wiedzieć, oni wyczuwają takie historie. Tak jak faceci wyczuwają babki, a babki facetów.
SZYBKI
Nie pieprz. Gadałem z nim jak z każdym innym grzecznym gościem.
ŚLISKI
No właśnie. Trzeba było od razu go spławić, a nie zachowywać się jak panienka, której się stawia drinka. On już pewnie myślał tylko o tym, jak cię przelecieć.
SZYBKI
Odwal się. Wcale się tak nie zachowywałem. Lał - to piłem z uprzejmości. Ciekawe jak ty byś się zachował?
ŚLISKI
Na pewno nie byłbym taki uprzejmy.
SZYBKI
Trzeba mieć wychowanie, nie tak jak ty.
ŚLISKI
Oj, na pewno. I co było potem?
SZYBKI
Musiałem się ewakuować.
ŚLISKI
A to czemu? Zabiłeś go?
SZYBKI
Co ty, on się szybko pozbierał, podniósł się cały zalany juchą, jakby w nosie jakiś kran mu się otworzył. Krzyczał i płakał, że go pobiłem, że jestem homo… coś tam. I nagle koło mnie zaczęło się robić gęsto od takich, jak on.
ŚLISKI
Tyle tam było homoseksualistów?
SZYBKI
Wyglądało, że chyba wszyscy. Później się dowiedziałem, że to był ich klub.
ŚLISKI
No teraz dałeś do pieca. Niech mnie! Nie zauważyłeś, jak wchodziłeś?
SZYBKI
Nie, dlaczego miałem coś zauważyć? Knajpa jak knajpa. Żadnych gołych zdjęć facetów. Wszyscy wokół eleganccy, jakby właśnie wyszli z pieprzonych biur. Jak miałem się zorientować? Myślałem, że to lokal z tych lepszych, a byłem bardzo spragniony, więc wszedłem.
ŚLISKI
Ale się uśmiałem. Nigdy mi nie opowiadałeś tej historii.
SZYBKI
Nie było okazji.
ŚLISKI
Musiałeś mieć pietra, tyle towaru.
SZYBKI
Jakiego towaru? Po prostu za dużo ich było, inaczej bym im tak włoił, że aż by im się odmieniło to pedalstwo.
ŚLISKI
Dobre, dobre! Jak nazywała się ta knajpa?
SZYBKI
Pod Zielonym Kogutem.
ŚLISKI
Przecież wszyscy wiedzą, że to miejsce dla gejów.
SZYBKI
Ciekawe, czemu ja nie wiedziałem?
ŚLISKI
No właśnie, ciekawe?
SZYBKI
Przypatrz mu się, on wygląda na jednego z nich? Aż cały się rozgrzał, słuchając naszego gadania.
ŚLISKI
Myślisz, że to my tak na niego działamy? Możesz mieć rację. On chyba jest gejem. Jesteś gejem?
SZYBKI
No mów, jak cię kolega pyta.
MAREK
Nie.
ŚLISKI
Nie jesteś? Szkoda, bo ja kobiet nie bijam, a geje to jak kobiety, nie? Ale skoro nim nie jesteś…
MAREK
Nie… proszę.
ŚLISKI
Co?
MAREK
Proszę mnie już nie bić.
ŚLISKI
Słyszałeś Szybki? „Proszę mnie już nie bić”… On chyba jednak jest gejem. Masz szczęście, cwelu.
SZYBKI
(podchodzi do mężczyzny i uderza go w twarz) A ja biję pedzi.
ŚLISKI
To ci wyszło. Polej jeszcze po jednym. Uch… dobra ta wódzia.
SZYBKI
Może sobie trochę pogrzebiemy, Śliski? Może ma więcej tego trunku?
ŚLISKI
Nie, Szef kazał niczego nie ruszać. To w końcu już jego mieszkanie. No nie… wiewiór?
SZYBKI
To wiewiór może być, a wiewióreczka nie?
ŚLISKI
Właśnie tak. Wiewiór nie brzmi pedalsko.
SZYBKI
Ale skoro ustaliliśmy, że on jest pedałem…
ŚLISKI
Mimo wszystko tak nie mów.
SZYBKI
Będę mówił jak mi się podoba.
ŚLISKI
Jak chcesz być homosiem.
SZYBKI
Przestań! Nie jestem homo, dobrze o tym wiesz! Ale ta wiewióreczka do niego pasuje. Popatrz, jaka z niego ciota. Ej, ty wiewiór, ciekawe, gdzie teraz będziesz mieszkał? Znajdź sobie jakąś dziuplę w drzewie, najlepiej w lesie, bo w mieście nie masz czego szukać.
ŚLISKI
Jak przyjdzie „specjalista”, to nie będzie mu potrzebne żadne mieszkanie.
SZYBKI
Oj, tak. Już nic mu nie będzie potrzebne.
MAREK
Ale dlaczego?
SZYBKI
Chcesz jeszcze raz dostać w pysk? Mówiłem, żebyś nie zadawał głupich pytań.
MAREK
Przecież Mur powiedział.
ŚLISKI
Dla ciebie Pan prezes. Widocznie uznał, że jesteś mało wiarygodny. Zresztą, my mieliśmy cię tylko nieco skruszyć i przytrzymać do przybycia „specjalisty”. Z nim będziesz gadał.
SZYBKI
No… pogada sobie.